I Pola chwały (7-8 października 2006)

Impreza historyczno-wargamingowa odbywająca się co roku w Niepołomicach pod Krakowem w drugiej połowie września.
Awatar użytkownika
Antek
Tesserarius
Posty: 184
Rejestracja: wtorek, 9 maja 2006, 11:42
Lokalizacja: Limanowa-Kraków

Post autor: Antek »

Przyjąłem i potwierdzam :)
Fortuna non fallus, in manus non receptus...
Awatar użytkownika
Razer
Appointé
Posty: 44
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:19
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post autor: Razer »

Ja również przybędę. Biorę Normandię 1944 i w to gram, mam nadzieję,że będą chętni :) :D Jak nie to sam bedę grał ze sobą :cool:
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

OK, będą nowi więc prosta gra będzie dobrym rozwiązaniem a WB-95 akurat się do tego nadaje. Do zobaczenia jutro :)
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gonzo
Podpułkownik
Posty: 974
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:20
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 29 times
Kontakt:

Post autor: Gonzo »

Razer pisze:Ja również przybędę. Biorę Normandię 1944 i w to gram, mam nadzieję,że będą chętni :) :D Jak nie to sam bedę grał ze sobą :cool:
Wczoraj mnie troche przeraziłeś że chcesz 6 osób do gry.
Ale jak nie będzie nikogo to wal do mnie śmiało :D

Jade na hardkor. Pół nocy nie spałem (chyba z wrażenia :P) i nie biore nic na nocleg - kto by tam spał jak są planszówki ? :D
Gonzo
Podpułkownik
Posty: 974
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:20
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 29 times
Kontakt:

Post autor: Gonzo »

KONWENT POLA CHWAŁY - WRAŻENIA I RELACJE Z IMPREZY
Począwszy od tego postu, dalej znajdują się relacje i wrażenia uczestników pisane już po odbytej imprezie.
Administracja Forum

Nie wiedziałem czy zakładać nowy temat odnośnie wrażeń więc szrajbnę tutaj.

Siem rozpisał :shock: mój najdłuższy post na forum :twisted:

Tak się złożyło że cały czas niemcami grałem. To chyba dzieki temu że mature z niemieckiego zdaje :P

Na początku zaczęliśmy Normandie.
W mojej strefie kontroli były tylko dwa pułki piechoty :D
Później się poprawiło bo oddano mi DP Lehr i 12 SS
Przy lądowaniu wyszło że krwawa omaha wcale nie była krwawa. To powinien Razer pamiętać ale chyba ani jednego PS nie stracił.
Most Pegaza zajmuja komandosi a brytyjska 6AD brnie w głąb lądu ...
Przy desancie prawie cała 101AD poszła w niepamięć a resztki zostały otoczone przez Antka i nigdzie nie mogły sie przebić.
W 2 etapie ktoś nam się wbił na 2 z 3 pół Caen i kilka etapów trwało wypędzanie ich z tamtąd.
Na wschodzie i zachodzie zastój jedynie w środku alianci rozwinęli atak.
Skończyliśmy jak Razer zbierał się do domu. (po 20 zostało nas 7 osób)

Czas na nowe ardeny:
Północny front mój. I na początku błąd który wyszedł w drodze powrotnej że najpierw powinniśmy ustalić wspólnie (jako strona niemiecka) gdzie nacieramy i gdzie będzie koncentracja lepszych jednostek na przebicie.
Uwikłałem najlepszych SS-manów w walki na wzgórzach a kilka dywizji zmotoryzowanych w górach i było ciężko - (+ 2 za okopy i +3 za wzgórza a żeby jeszcze dodać wsparcie lotnicze i mięknie atak).
Chociaż alianci mieli chyba wpisaną w metryke dezorganizacje bo co chwila gubili jednostki , nie mogli nic znaleźć i zapominali o wsparciu lotniczym :D

Niuanse WB95 to chyba na wylot Antek przejrzał ale naprawde na atak to trzeba mieć z przynajmniej 4:1 żeby można było coś dalej kombninować ...

Kiedy Wellington (Antoni) poddał Sprzymierzonych pod Waterloo wbiłem sie na partyjke szkoleniową.
Serdeczne dzięki Antoni za wytłumaczenie zasad i czuwanie nad nami do momentu aż zmęczenie dało znać o sobie.
Zagraliśmy w "Przybycie Prusaków".
Chyba za późno zacząłem ostro cisnąć bo Andrzej zaczął się wycofywać.
I pod koniec było ciekawie. Już nie miałem gdzie upychać nadchodzących posiłków więc zostawały za planszą.
Najważniejsze i najlepsze etapy graliśmy kiedy wszyscy w koło spali.
Musiałem się zdać na znajomość zasad Andrzeja który w Waterloo grał od początku imprezy i chyba coś załapał. :). Szarże , Kontrszarże. ataki piechoty , ostrzał artyleryjski. W ostatnim etapie (Coś po 5:00 - zostało nas 5 osób z czego 3 spały lub próbowały spać :D , a my ciupiemy chociaż przeciwnik coraz szerzej domagał się spoczynku :P ) byłem z 2 pola od (po kontrataku) Placemoint i 4-5 od heksu wyjścia Gwardii na której się mocno naciąłem w Placemoint ... (+1 za morale dawał tutaj dużo ...).
Tak że bardzo się zajawiłem na ten system.

Posumowywując
Było bardzo fajnie - spoko muzyka z weselicha obok :D
Weselne to chyba chowali przede mną jak wychodziłem w nocy do toalety.
Szkoda że się nie bili ... jak pokazy wargarmingu to bym się przyłączył - obojętnie z której strony :D
Można było poogladać sobie grupy rekonstrukcyjne (Ale dzieciaki płakały i spieprzały po wystrzałach :D ) , wbiłem się na figurki i troche tam spędziłem. Ok 19:00 na grila z kiełbaską i ciepłą cherbatką.
Chyba 6:00 rano kiedy Raleen pisze karteczke z adresem forum pyta :
"Czy wyraźne ?" no mówie że tak. Podsuwa w moja stronę - chwilę myśle ...
- "To dla mnie ?!"
- "Tak"
- "Ale ja przecież chodze na forum!"
Raleen zdziwko
- "No przecież ja Gonzo jestem !" :D

Ogólnie wyjazd bardzo udany (i na busie skosiłem bo myślałem ze droższy będzie).
Ostatnio zmieniony niedziela, 8 października 2006, 15:12 przez Gonzo, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Antek
Tesserarius
Posty: 184
Rejestracja: wtorek, 9 maja 2006, 11:42
Lokalizacja: Limanowa-Kraków

Post autor: Antek »

Hmm ja napiszę coś niecoś jak odspanę. Ale wrażenia bardzo pozytywne... tylko szkoda, że dużo osób uciekło tak szybko... z 15 o 20 zrobiło się 7 :( Aha i chyba był mały problem z oznaczeniem naszej sali, bo okazało się, że jakichś 2 czy 3 kolesi nas szukało i się nie dokopało do planszówek, a chcieli pograć...

Ale za rok będzie nas chyba juz więcej, bo i "Plola Chwały" będą miały swą drugą edycję, z tego co mi wiadomo.
Fortuna non fallus, in manus non receptus...
Awatar użytkownika
Razer
Appointé
Posty: 44
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:19
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post autor: Razer »

POLA CHWAŁY

Impreza bardzo udana. Nie można było się nudzić.
Były figurki (historyczne a nie jakieś smoki czy elfy czy inne takie :wink: )
były modele
można było z łuku postrzelać
rekonstrukcja walk z epoki (chyba :wink: ) napoleońskiej - czyli huk od którego do teraz mi dzwoni w uszach (bo się załadowałem akurat pomiędzy walczące strony :)
nawet mi chłopaki dali karabin potrzymać :D do zdjęcia
poza tym klimat tego zameczku też był ciekawy - no i sam fakt wzięcia udziału w takiej imprezie daje satysfakcję

Miło było poznać ludzi których znałem tylko z forum i GG :)

A co do rozgrywek...
Ja ,,koordynowałem'' rozgrywkę w Normandię i grałem jako dowodzący oddziałami lądującymi na Omaha muszę powiedzieć że nie było łatwo i faktycznie OMAHA BYŁA KRWAWA bo zginął tam cały pułk piechoty 1 DP, ale potem miałem juz łatwiej - uderzałem w skrzydło Armii dowodzonych przez Antka i jakoś tak nie miałem przed sobą zbyt wielu oddziałów co wykorzystałem zajmując 4go dnia St Lo
ale co z tego skoro w pobliżu plaż wciąż trwały walki, spadochroniarze Amerykańscy ponieśli ciężkie straty pod Carentan i zostali zepchnięci prawie na plaże - ten niemiecki sukces okupiony był stratą St Lo
natomiast Brytyjczycy i Kanadyjczycy toczyli zaciekłe walki o Caen, most Pegaza przechodził z rąk do rąk a generał Patton wciąż siedział na wyspach :cool:

Ogólnie imprezę uznaję za niezwykle udaną i mam nadzieje że będzie takich więcej (oraz mam jeszcze większą nadzieję że uda się zorganizować wreszcie klub graczy w Krakowie :)
Awatar użytkownika
Antek
Tesserarius
Posty: 184
Rejestracja: wtorek, 9 maja 2006, 11:42
Lokalizacja: Limanowa-Kraków

Post autor: Antek »

Razer
No, no, no! To nie tak całkiem było moje skrzydło! Zaatakowałeś w lukę między strefami moją i Amana... stąd ta niedbała obrona. Nikt tam się nie skupiał bo twierdził, że robi to "ten drugi" :P A co do spadów... hmmm 101 przestała niemal istnieć już 7 czerwca. Ostał się im jeden osłabiony pułk... czy jakos tak. Cherburg, był rzecz jasna, nie do tknięcia. Caen to jedna wielka rzeźnia, Aman z Buczem prawie całe siły tam zaangażowali. Niemcy utracili miasto, ale po brawurowym kontrataku, zostało odzyskane... później juz nastąpił pat.

Co do grania w Krakowie, to każdy już wie że coś się tam ruszyło. Nawet przez wakacje 1-2 razy w tygodniu chłopaki grali w planszówki. Teraz po sezonie ogórkwoym, może juz byc tylko lepiej ;)
Fortuna non fallus, in manus non receptus...
Gonzo
Podpułkownik
Posty: 974
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:20
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 29 times
Kontakt:

Post autor: Gonzo »

ZDJĘCIA KIEROWAĆ NA MAILA gonzagi_87@op.pl ZA ZGODĄ AUTORA UMIEŚCIMY NA STRONCE

Nie konsultowałem tego z Raleenem ale pewnie się nie obrazi , w końcu to w słusznej wierze :D
Anders
Lieutenant
Posty: 508
Rejestracja: niedziela, 8 października 2006, 16:19
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Anders »

To może teraz trochę o drugim froncie:

Pod Waterloo Ryszard (Raleen?) w charakterze naczelnego wodza powierzył mnie żółtodziobowi kierowanie działaniami II K i III KK oraz części kawalerii Payola i w ograniczonym zakresie VI K.

Podczas gdy decydujęcy manewr na skrzydło wykonywał I K na prawej flance, II K rozpoczął natarcie na Hougomont, a VI K wykonał marsz pozorujący koncentrację sił na lewym skrzydle. Zadanie Lewego skrzydła (w dużej mierze i tak kierowango przez Raleena) polegało na związaniu sił Wellingtona/Antoniego i stopniowym posuwaniu się naprzód, podczas gdy Gwardia i I K przelamywały centrum.

Bitwę zakończył kapitulacja Wellingtona.

Kolejne starcie - atak Prusaków Gonzo na moich Francuzów pod Plancenoit rzeczywiście zakończyło się około 5 nad ranem wiktorią cesarskich orłów.

P.S. - Gonzo, wiesz że kompletnie zapomniałem o wyższym morale Gwardii i nigdzie go nie wliczyłem?? :oops: ?
Awatar użytkownika
Comandante
General de División
Posty: 3012
Rejestracja: piątek, 12 maja 2006, 21:51
Lokalizacja: Verulamium
Been thanked: 3 times

Post autor: Comandante »

A jak czesto w tej grze wygrywaja Francuzi? Wyglada mi na to, ze sytuacja na lewym skrzydle francuskim byla co najmniej dziwna. IK wiazacy sily brytyjskie? To raczej zamek wiazal sily I Korpusu. Cos tu jest chyba nie-tak.

Do wiazania Brytyjczykow na lewym skrzydle wystarczyloby 1-2 dywizje, no maksymalnie VIK. To byl - byc moze - blad Napoleona, ze tak duze sily przeznaczyl na lewe skrzydlo. Mogl sie tam zastawic przed ewantualnym atakiem (ktory bylby trudny bo zamek siedzi po srodku brytyjskiej linii - kto byl na polu bitwy ten widzial i wie) a calego I Korpusu uzyc w centrum albo na skrajnym prawym skrzydle, aby odciąć Wellingtona od Bluchera a potem przeciw nadchodzacym Prusakom.

U zrodel takiej a nie innej historycznej decyzji Napoleona lezala obawa, ze Brytyjczycy cofna sie wtedy ku portom ale moze warto bylo zaryzykowac, bo w tej sytuacji baty dostaliby na pewno Prusacy, zdazajacy w dlugich kolumnach pod Waterloo i naciskani przez Grouchego.

Az chce mi sie odkurzyc moje Battles of Waterloo, zeby to sprawdzic, tylke tylko, ze tam zabawa tez sie zaczyna sie juz 16. czerwca rano a armie sa juz na pozycjach :(
Anders
Lieutenant
Posty: 508
Rejestracja: niedziela, 8 października 2006, 16:19
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Anders »

Już odpowiadam na waszmości wątpliwosci.

Historycznie na lewym skrzydle działał nie pierwszy, a - tak jak i w grze - II K gen. Reille. I K operował na prawym skrzydle Francuzów pod gen. Drouett'em D'Erlon. To własnie II K wziął na siebie zadanie zdobycia Hougmount - szczególnie mocno zaangażowała się tam dywizja Hieronima Bonaparte. VI K stanowić miał masę przełamującą, ale w obliczu nadejścia Prusaków stanął na linii Plancenoit, gdzie został wzmocniony później młodą Gwardią.

II K liczył 3 dywizje piechoty, więc tylko o jedną więcej niż sugerowałeś.

My mieliśmy naturalnie tę przewagę, ze zdawaliśmy sobie sprawę z nadciągania Prusaków, więc VI K został odżałowany jako rezerwa mająca po wykonaniu manewru dezinformującego pozostać w rezerwie na wypadek nadejścia Prusaków... II K wzmocniony kawaleria III KK Kellermana operował na lewym skrzydle a I K z kawalerią Milhouda i większością jazdy lekkiej pajola na prawym. QW centrum szturmowała Gwardia.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Konwent Pola chwały - relacja

Post autor: Raleen »

Relacja z konwentu "Pola chwały"

W końcu odespałem po konwencie i mogę coś napisać :) Relacja będzie głównie okiem organizatora.

Impreza wypadła moim zdaniem udanie. Jak ktoś tylko chciał to nie mógł się nudzić. Były figurki, planszówki, pokazy miłośników rekonstrukcji z różnych epok: epoka napoleońska, II wojna światowa, XVII wiek - Rzeczpospolita szlachecka, średniowiecze, byli też z tego co się orientuję (i na ile się orientuję) jacyś starożytnicy, wykłady dot. wargamingu i historii w tym zwłaszcza tych aspektów historii, które są związane z naszym hobby. Poza rozgrywkami były też pokazy, była krótka rekonstrukcja bitwy napoleońskiej z wystrzałami z użyciem zbliżonych do oryginalnych pocisków, poza zamkiem salwy dawała też artyleria (jedna z grup rekonstrukcyjnych odtwarza obsługę baterii artylerii z czasów napoleońskich). Co młodsi uczestnicy zaczepiali grenadierów i piechurów napoleońskich bądź to prosząc o zdjęcie bądź chcąc dotknąć czy prawdziwi czy nie :wink:

Jeśli chodzi o logistykę impreza również wypadła bardzo dobrze. Nie wiem jak z zakwaterowaniem w szkole, bo z niego nikt z nas akurat nie korzystał, ale wiem, że zgodnie z zapowiedziami było i to rzeczywiście blisko, to samo trudno mi napisac coś o pokojach, ale z tego co zauważyłem wszyscy (pomijając tych, którzy nie spali tej nocy :wink: ) byli wypoczęci i nikt nie narzekał.
Był wieczorem darmowy grill i ciepła herbatka w praktycznie dowolnych ilościach, a jako że grill zaplanowano na trochę więcej osób niż przyszło, można było korzystac z dokładek :) Nie udało się ostatecznie załatwic darmowego wyżywienia podczas całej imprezy, ale za to dostaliśmy kupony ze zniżkami na obiad do pobliskiej restauracji. Sala do grania bardzo klimatyczna, w razie nawały chętnych była możliwość otrzymania jeszcze jednej. Ogólnie w klimatach zamkowych, więc zawsze to lepsze niż szkolne ławki i krzesła. Można było spać w sali, siedzieć w niej całą noc, praktycznie sale były do dyspozycji prowadzących poszczególne grupy na konwencie. Podsumowując, od strony logistycznej jest to dla mnie na dziś dzień najlepszy konwent historyczny (spośród znanych mi) jaki jest organizowany w Polsce. Do tego, mogę już tutaj zaznaczyć, że z rozmów z głównym organizatorem wiem, że impreza się podobała (zwłaszcza miejscowym władzom) i za rok będzie pod tym względem (czyli od strony logistycznej) jeszcze lepiej. Ale o tym później.

W pierwszej kolejności chciałem podziękować organizatorom imprezy, zwłaszcza Robertowi Kowalskiemu, który włożył wiele pracy w to by konwent się udał. Dziękuję szczególnie wszystkim fanom planszówek, którzy przybyli (jako, że byłem organizatorem tej części i przynajmniej formalnie za nią odpowiadałem). Zwłaszcza chciałem podziękować Antoniemu, Antkowi i Razerowi, którzy pomogli mi trochę od strony organizacyjnej. Dalsze podziękowania należą się Legunowi i Jenerałowi von Auffenberg, jako autorom gier, za przybycie i uświetnienie swoimi osobami imprezy. Za wytrwałość i nocne rozgrywki dziękuję zwłaszcza Antoniemu, Andrzejowi (udany debiut pod Waterloo :cool: ), Gonzo, Antkowi, Buczo i Michałowi (nie wiem czy jest u nas zarejestrowany na forum). Bez Was ta impreza by się nie odbyła i nie udałaby się tak jak się udała :) .

Poza stałymi uczestnikami przez naszą salę przewinęło się trochę osób postronnych - gości, obserwatorów, figurkowców. Najczęściej niezauważeni przez graczy przyglądali się rozgrywkom, zwykle rodzice z dziećmi itp. co daje pewną szansę na promocję wargamingu wśród nowych osób.

Konwent był organizowany po raz pierwszy, wiem że do końca organizatorzy borykali się z pewnymi problemami, ale szczęśliwie udało sie je pozytywnie rozwiązać. Ponieważ było to po raz pierwszy, nie wszyscy się znali itd. itp. i nie nabrało to jeszcze takiego rozmachu jakiego mogło nabrać przy takich warunkach jak te, które były na miejscu. Mi także, jeśli chodzi o planszówki, trudno było wszystko dopiąć na ostatni guzik, ponieważ wielu osób bezpośrednio nie znałem, a tym, które znałem w ostatniej chwili często coś wypadało. Nie organizowałem więc tego jak to czasem bywa na zasadzie szkolnej wycieczki i pana profesora, który pilnie czuwa nad swoimi uczniami :wink: z tą myślą, że jednak zreszamy osoby samodzielne i zaradne, które w tego rodzaju sytuacjach nie potrzebują nadzoru czy tego by nimi w jakiś sposób kierować, bo są sobie same w stanie poradzić. Z konieczności nie było też żadnych przemów, bo i ja przyjechałem w chwili gdy impreza się już rozpoczęła (wcześniej za bardzo nie dałem rady, chyba żebym wstał ok. 5 nad ranem, ale wtedy nie miałbym sił na nocne granie) i potem wszyscy byli zajęci graniem - w końcu po to przyjechali.

Były grane z tego co widziałem: Waterloo 1815, Normandia 1944, Ardeny 1944, War Galley, Great Battles of Alexander, Orzeł morski, Wings of War, Legun miał też w przygotowaniu swoje gry, ale koledzy nie bardzo znali i się nie kwapili, bo się poumawiali wcześniej na inne atrakcje. Było jeszcze szereg innych gier w przygotowaniu, ale uczestnicy skupili się na tych, które wymieniłem. Osobiście cieszę się też z tego, że dane mi było zobaczyć przynajmniej pobieżnie Ostfront i że poza w pełni profesjonalną rozgrywką w Waterloo z Antonim, który jak wiadomo jest weteranem, udało się przeprowadzić rozgrywkę szkoleniową, gdzie Andrzej z Gonzo śmiało sobie poczynali (są młodzi, zuchwali i szybko się uczą, jak to raz mawiał jeden z naszych kolegów :wink: ).

Szkoda, że część osób wybyła pod koniec pierwszego dnia. Z resztą zdecydowaliśmy się na nocne rozgrywki co miało swoje zalety, ale miało i wady, bo koło 3-4 nad ranem oczy mocno się kleiły i zasypialiśmy. Mnie i Antoniego mocno wyczerpały i psychicznie i fizycznie zmagania pod Waterloo, zaskakująco mocno, co może jedynie dobrze świadczyć o przeciwniku :) i potem kibicowaliśmy już zmaganiom Gonzo i Andrzeja doradzając, podpowiadając itd. Pod Ardenami starcie zakończyło się chyba w miarę polubownie, ale Niemcy z tego co widziałem nie przebili się.

Konwent był pionierski, i na następny raz pozostaje szereg kwestii do przedyskutowania. Przede wszystkim wiemy już, że następny raz będzie, bo władzom się podobało. Po drugie, mamy obiecaną drugą większą salę, w związku z tym, że wraz z organizatorami przewidujemy większą liczbę uczestników. Tak, że śmiało można powiedzieć, że konwent byłby w stanie przyjąć trzy razy tyle planszówkowców ile było obecnie, a i z dalszym poszerzeniem nie będzie kłopotów. Jak w przypadku każdej imprezy, o ile tylko się ona rozwija kolejne edycje bywają zwykle lepsze niż pierwsza. Zapewne należałoby lepiej i szerzej zorganizować promocję, co jak najbardziej jest możliwe. Za pierwszym razem kilka spraw było organizowanych na zasadzie pospolitego ruszenia, w tym i w przypadku samych planszówek. Co do pewnych rzeczy organizatorzy byli związani wcześniej ustalonymi z prowadzącymi muzeum terminami, więc nie było jak przesuwać czy dograć tego w inny sposób. Zwracam uwagę, że wynajmowany był zamek, będący jednocześnie muzeum, wobec tego nie jest łatwo dokonywać tutaj wszelkiego rodzaju przesunięć jak to bywa z innymi konwentami, które wynajmują pojedyncze sale w szkołach czy na uczelniach. Ze zmian planowanych na następną edycję chciałbym poinformować, że zapewne zmieni się trochę termin konwentu - zostanie on przesunięty na koniec września czy właściwie na jego drugą połowę, tak by nie kolidował z innymi imprezami, co np. w tym roku stawiało niektórych potencjalnych uczestników przed trudnym wyborem. W tym roku ze wskazanych wyżej przyczyn zmiana terminu była niemożliwa.

Podsumowując, biorąc pod uwagę deklaracje, że impreza będzie kontynuowana i dalej może liczyć na wsparcie, widzę przed nią świetlaną przyszłość. Mam nadzieję, że za rok spotkamy się w szerszym gronie i koledzy, którzy się w tym roku wahali obawiając się jak to wypadnie, bądź którzy mieli jakieś sprawy na uczelniach itp. zorganizują sobie kalendarz tak by mogli przybyć :) .
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Chyba 6:00 rano kiedy Raleen pisze karteczke z adresem forum pyta :
"Czy wyraźne ?" no mówie że tak. Podsuwa w moja stronę - chwilę myśle ...
- "To dla mnie ?!"
- "Tak"
- "Ale ja przecież chodze na forum!"
Raleen zdziwko
- "No przecież ja Gonzo jestem !"
Gonzo, to była szósta rano więc miej litosc :wink: Słabo jarzyłem, bo pamiętałem, że Andrzejowi miałem przygotowac kartkę z namiarami na forum i komuś jeszcze.

Antoni fajnie i skutecznie tłumaczył zasady Waterloo (też już był chyba zmęczony): No i teraz bierzesz tego ziomusia i patrzysz na jego i sobie porównujesz z jego ziomusiami :D Jak mają zbyt dużą przewagę to cofasz się przed walką.

Co do oznaczenia sali, o którym wspominał Antek, to rzeczywiście mógł byc problem, ale jak się kogoś spytac na dziedzińcu to wszyscy służyli radą. Bierzcie pod uwagę to, że ja jak i prawie wszyscy z nas nie znaliśmy miejsca. Po drugie problem był tego rodzaju, że większosc osób zgłaszała się w ostatniej chwili i to na zasadzie, że "może przyjdę". Pytała się czy prowadzę jakąś listę po czym gdy odpisywałem, że nie z ulgą odpisywała właśnie jak powyżej.

Co do weselicha to trochę szumiało w nocy, ale nad ranem zauważyłem, że wynosili niewykorzystane butelki, poza skrzynkami coca-coli były też skrzynki i kartony z mocniejszymi rzeczami, więc ew. można było sobie zapewnic przynajmniej herbatkę z prądem :wink: Właśnie- jak już jesteśmy przy tych wątkach to także tutaj konwent był bardzo liberalny, bo nie było problemów z przyniesieniem na miejsce piwa i wypiciem go w sali do grania, co w przypadku gdy granie jest na uczelni czy w szkole jest co najmniej utrudnione. Przy czym nikt nie miał w trakcie konwentu problemów z nadużyciem alkoholu, tak że z tego wniosek, że jak impreza jest organizowana dla ludzi na odpowiednim poziomie, to tego rodzaju zakazy nie są potrzebne, właśnie z tego powodu, że ludzie są na poziomie. Natomiast napoje procentowe nie sprawdzają się w przypadku nocnego grania (co koledzy pociągający Harnasie chyba poczuli), bo szybciej się spac chce i człowiek prędzej czuje się zmęczony.

Co do rzeczy wspominanych przez Razera, mam nadzieję, że konwent pomoże się Wam koledzy zorganizowac w Krakowie i że za rok będziecie także jako stała ekipa, bo każdy konwent potrzebuje pewnej grupy ludzi, która stanowi trzon uczestników i zapewnia chocby minimum frekwencji i potem zwykle się rozszerza, przybywa więcej osób bezpośrednio niezwiązanych itd.

A o rozgrywkach jeszcze osobno napiszę jak trochę ochłonę po wrażeniach z imprezy :cool: Antoniemu tylko chciałem już w tym miejscu podziękowac za stojącą na wysokim poziomie partię Waterloo i Andrzejowi, który szybko się uczył wojennego rzemiosła :)
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gonzo
Podpułkownik
Posty: 974
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:20
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 29 times
Kontakt:

Post autor: Gonzo »

Raleen pisze:
Chyba 6:00 rano kiedy Raleen pisze karteczke z adresem forum pyta :
"Czy wyraźne ?" no mówie że tak. Podsuwa w moja stronę - chwilę myśle ...
- "To dla mnie ?!"
- "Tak"
- "Ale ja przecież chodze na forum!"
Raleen zdziwko
- "No przecież ja Gonzo jestem !"
Gonzo, to była szósta rano więc miej litosc :wink: Słabo jarzyłem, bo pamiętałem, że Andrzejowi miałem przygotowac kartkę z namiarami na forum i komuś jeszcze.
To tylko w celach chumorystycznych napisałem.
Ale lepsze jest to że zacząłem się śmiać z tego dopiero w domu :D
Raleen pisze:Antoni fajnie i skutecznie tłumaczył zasady Waterloo (też już był chyba zmęczony): No i teraz bierzesz tego ziomusia i patrzysz na jego i sobie porównujesz z jego ziomusiami :D Jak mają zbyt dużą przewagę to cofasz się przed walką.
Dla Antoniego to ziomusie bo pewnie tyle czasu z nimi spędził :D


Byłbym dłużej na konwencie ale po skończonym Waterloo Andzej położył się spać a ja zostałem sam stojący na sali ... (a egzystowałem w ten dzień całkiem dobrze do 18:00)
Pochowałem Antoniemu Prusaków do pudełek. Sprawdziłem czy nic nie spadło na ziemie i się pobłąkałem po sali.
Wszyscy leżą a ja bym sobie jeszcze popykał :D
Jak zobaczyłem was po przebudzeniu to wiedziałem że już raczej nici z grania i wracamy do domów.
Trzeba było robić zdjęcia jak czytaliście gazety przed 7:00 - tacy zmasakrowani że strach :D

Z tego co widziałem to flaszki weselne były puste :/ ze zlewek by był prąd ale z cherbaty by juz się nie dało zorganizować ...
Mówiłem żeby tam wpaść o 4-5 rano to by nas bez garniaków wpuścili :D
ODPOWIEDZ

Wróć do „Konwent POLA CHWAŁY”