Polacy na frontach Europy - mity i fakty
: środa, 6 września 2017, 13:10
Temat chciałbym traktować, nie tylko w aspekcie militarnym, lecz także gospodarczo-politycznym, który miał bezpośredni wpływ na przygotowanie, przebieg i konsekwencje Kampanii Wrześniowej 1939 r.
Chciałbym właściwie zacząć od kwestii dość kontrowersyjnej, a mianowicie rzetelności kadry dowódczej, od sztabu głównego, po dowódców konkretnych armii. Ocenę samego sztabu naczelnego chciałbym może zostawić na później, pomimo że "ryba psuje się właśnie od głowy", ale mimo wszystko...
Jak wiadomo, jest wiele mitów i faktów dotyczących kompetencji konkretnych dowódców. Chyba najgłośniej było o takich postaciach jak Rómmel (dowódca armii Łódź), czy Anders (uważany w końcu za bohatera).
Gen. generał Juliusz Rómmel, jest chyba najbardziej kontrowersyjną i uważana przez wielu za negatywną postać, a głównie z powodu, błędów jakie popełnił i tego najgłośniejszego, czyli pozostawienia swoich ludzi na placu boju, a na koniec wstąpienia w szeregi komunistów.
Niewątpliwie był to bardzo uzdolniony dowódca, który zasłynął chyba najbardziej poprzez rozbicie słynnej 1 Armii Konnej Budionnego. Także zasłynął jako jedyny z generalicji słynnym powiedzeniem: "Rosja nie jest naszym wrogiem naturalnym, a jest w razie zmiany koniunktury i wojny niezbyt groźna", co w czasach Piłsudskiego nie było raczej popularnym stwierdzeniem, co ważne przy swoim zdaniu pozostał do końca.
Co prawda, w 1939 r., to właśnie jego armia otrzymała jako pierwsza potężne uderzenie, jednak jego błędem było wydanie rozkazu opuszczenia umocnionych pozycji, co skończyło się tragicznie. Nieco przypomina mi to sytuację z okresu wojny secesyjnej, kiedy to podczas bitwy pod Gettysburgiem, Sickles dokonał niesubordynacji, zignorował rozkazy naczelnego dowódcy, każąc swoim ludziom zająć pozycje 1,5 km dalej od linii, powodując wyrwę w szeregach Unii i narażając cała bitwę na poważne konsekwencje.
Wracając do gen Rómmla, który w krytycznej sytuacji i wykrwawiającej się armii Łódź, opuścił sztab, udając się do Warszawy, ponoć wezwany przez Śmigłego, co później okazało się nieprawdą (zeznał szef sztabu naczelnego wodza gen. Wacław Stachiewicz). W ogóle pozostawienie armii bez dowództwa było zachowaniem, na które nie da się znaleźć logicznego wytłumaczenia.
Co o tym sądzicie? Gdzie fakty, a gdzie mity i pomówienia?
Kolejna postacią jest gen Anders. Wiadomo, że jego legenda powstała właściwie po objęciu dowództwa nad armią polska organizowaną w ZSRR. Ale czy wcześniejsze jego czyny także były zapisane wyłącznie na białych kartach?
Tutaj przytoczę parę zdań:
Anders odmówi udziału w bitwie nad Bzurą dekując się pod Falenicą, nie zrealizował planu odzyskania prawego brzegu Bugo-Narwi uciekając już 40 km od Warszawy (w Mińsku Mazowieckim), nie wykonał zadania bojowego w bitwie na Lubelszczyźnie, uciekając z pola bitwy (skazując na zagładę związki związane bojem), w końcu poddał się Rosjanom licząc, że w ruskiej niewoli uda się przeżyć awanturę, być może kolaborował z Sowietami (w każdym razie Rosjanie opiniowali go jako oficera skłonnego do współpracy). Należy wspomnieć, że naprawdę niejasną rzeczą jest to, że akurat on uniknął losu Łubianki, skąd bardzo rzadko się wychodziło o własnych nogach.
Kolejną kwestią jest to, że Anders przyczynił się do uwięzienia i wydał na śmierć obywateli II Rzeczpospolitej w okupowanym przez komunistów kraju prowadząc - też bez zgody władz II RP - akcję wywiadowczą nazwaną później aferą BERGU.
Słyszałem także takie historie:
Anders poświęcił masę wojska w bezsensownej bitwie o pagórek obsadzony przez Ślązaków i w końcu przyjął do swojego Korpusu ok. 100 SS-manów z SS Galizien na podstawie polskich paszportów 1939 uzupełniając stan w ramach przygotowań do III wojny światowej. Żołnierze Nowogrodzkiej BK zeznawali, że generał używał jej do ochrony własnej osoby.
Nie wiem ile w tym wszystkim prawdy, ale faktami jest jego niesubordynacja we wrześniu 1939 r., oraz dziwny fakt, że przeżył więzienie NKWD, kiedy to w Katyniu mordowano innych oficerów.
Ja osobiście staram się do tych kwestii odnosić z dystansem. A jaka jest wasza opinia?
Chciałbym właściwie zacząć od kwestii dość kontrowersyjnej, a mianowicie rzetelności kadry dowódczej, od sztabu głównego, po dowódców konkretnych armii. Ocenę samego sztabu naczelnego chciałbym może zostawić na później, pomimo że "ryba psuje się właśnie od głowy", ale mimo wszystko...
Jak wiadomo, jest wiele mitów i faktów dotyczących kompetencji konkretnych dowódców. Chyba najgłośniej było o takich postaciach jak Rómmel (dowódca armii Łódź), czy Anders (uważany w końcu za bohatera).
Gen. generał Juliusz Rómmel, jest chyba najbardziej kontrowersyjną i uważana przez wielu za negatywną postać, a głównie z powodu, błędów jakie popełnił i tego najgłośniejszego, czyli pozostawienia swoich ludzi na placu boju, a na koniec wstąpienia w szeregi komunistów.
Niewątpliwie był to bardzo uzdolniony dowódca, który zasłynął chyba najbardziej poprzez rozbicie słynnej 1 Armii Konnej Budionnego. Także zasłynął jako jedyny z generalicji słynnym powiedzeniem: "Rosja nie jest naszym wrogiem naturalnym, a jest w razie zmiany koniunktury i wojny niezbyt groźna", co w czasach Piłsudskiego nie było raczej popularnym stwierdzeniem, co ważne przy swoim zdaniu pozostał do końca.
Co prawda, w 1939 r., to właśnie jego armia otrzymała jako pierwsza potężne uderzenie, jednak jego błędem było wydanie rozkazu opuszczenia umocnionych pozycji, co skończyło się tragicznie. Nieco przypomina mi to sytuację z okresu wojny secesyjnej, kiedy to podczas bitwy pod Gettysburgiem, Sickles dokonał niesubordynacji, zignorował rozkazy naczelnego dowódcy, każąc swoim ludziom zająć pozycje 1,5 km dalej od linii, powodując wyrwę w szeregach Unii i narażając cała bitwę na poważne konsekwencje.
Wracając do gen Rómmla, który w krytycznej sytuacji i wykrwawiającej się armii Łódź, opuścił sztab, udając się do Warszawy, ponoć wezwany przez Śmigłego, co później okazało się nieprawdą (zeznał szef sztabu naczelnego wodza gen. Wacław Stachiewicz). W ogóle pozostawienie armii bez dowództwa było zachowaniem, na które nie da się znaleźć logicznego wytłumaczenia.
Co o tym sądzicie? Gdzie fakty, a gdzie mity i pomówienia?
Kolejna postacią jest gen Anders. Wiadomo, że jego legenda powstała właściwie po objęciu dowództwa nad armią polska organizowaną w ZSRR. Ale czy wcześniejsze jego czyny także były zapisane wyłącznie na białych kartach?
Tutaj przytoczę parę zdań:
Anders odmówi udziału w bitwie nad Bzurą dekując się pod Falenicą, nie zrealizował planu odzyskania prawego brzegu Bugo-Narwi uciekając już 40 km od Warszawy (w Mińsku Mazowieckim), nie wykonał zadania bojowego w bitwie na Lubelszczyźnie, uciekając z pola bitwy (skazując na zagładę związki związane bojem), w końcu poddał się Rosjanom licząc, że w ruskiej niewoli uda się przeżyć awanturę, być może kolaborował z Sowietami (w każdym razie Rosjanie opiniowali go jako oficera skłonnego do współpracy). Należy wspomnieć, że naprawdę niejasną rzeczą jest to, że akurat on uniknął losu Łubianki, skąd bardzo rzadko się wychodziło o własnych nogach.
Kolejną kwestią jest to, że Anders przyczynił się do uwięzienia i wydał na śmierć obywateli II Rzeczpospolitej w okupowanym przez komunistów kraju prowadząc - też bez zgody władz II RP - akcję wywiadowczą nazwaną później aferą BERGU.
Słyszałem także takie historie:
Anders poświęcił masę wojska w bezsensownej bitwie o pagórek obsadzony przez Ślązaków i w końcu przyjął do swojego Korpusu ok. 100 SS-manów z SS Galizien na podstawie polskich paszportów 1939 uzupełniając stan w ramach przygotowań do III wojny światowej. Żołnierze Nowogrodzkiej BK zeznawali, że generał używał jej do ochrony własnej osoby.
Nie wiem ile w tym wszystkim prawdy, ale faktami jest jego niesubordynacja we wrześniu 1939 r., oraz dziwny fakt, że przeżył więzienie NKWD, kiedy to w Katyniu mordowano innych oficerów.
Ja osobiście staram się do tych kwestii odnosić z dystansem. A jaka jest wasza opinia?