Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Post autor: Raleen »

Trafiłem na taki artykuł dzisiaj:

http://nowahistoria.interia.pl/ksiazka- ... Id,1716625

"Niemcy trzeciej kategorii", Wasserpolacken czyli "rozwodnieni Niemcy" - jak ich pogardliwie nazywali ci prawdziwi Niemcy i niemieccy Gdańszczanie - stali się potrzebni III Rzeszy, gdy jej armie zaczęły się wykrwawiać na frontach II wojny światowej. Za Niemców uznano wówczas tych podciągniętych pod nazistowskie kryteria narodowościowe Polaków, którzy mieli się przydać "tysiącletniej Rzeszy", aby "ani jedna kropla prawdziwej niemieckiej krwi nie była stracona".

Patrząc na nazizm z tej perspektywy to potrafił on być niejednokrotnie bardzo pragmatyczny, oczywiście z konieczności, pod wpływem trudnej sytuacji. Całkiem sporo tych "rozwodnionych Polaków" się pojawiło i to już w fazie wojny, gdy III Rzesza zaczynała przegrywać. I to nie obejmuje przecież volksdeutschów, którzy mieli zwykle jakieś tam korzenie niemieckie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Re: Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Post autor: Strategos »

Raleen pisze:Trafiłem na taki artykuł dzisiaj:

Patrząc na nazizm z tej perspektywy to potrafił on być niejednokrotnie bardzo pragmatyczny, oczywiście z konieczności, pod wpływem trudnej sytuacji.
Stąd obrazoburcza teza profesora Wieczorkiewicza, że zgoda na Anschluss Gdańska do Rzeszy, eksterytorialną autostradę i przystąpienie Polski do sojuszu z Niemcami zamiast akceptacji "wirtualnych" brytyjskich "gwarancji" mogło spowodować nie tylko ocalenie życia setek tysięcy Polaków, ale i uniemożliwić Holocaust na Żydach z tej perspektywy wygląda inaczej (było to zresztą częścią argumentacji Wieczorkiewicza).
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
Bormac
Adjudant
Posty: 240
Rejestracja: niedziela, 24 września 2006, 23:43
Lokalizacja: Gdańsk
Been thanked: 7 times

Re: Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Post autor: Bormac »

Raleen pisze:Patrząc na nazizm z tej perspektywy to potrafił on być niejednokrotnie bardzo pragmatyczny, oczywiście z konieczności, pod wpływem trudnej sytuacji. Całkiem sporo tych "rozwodnionych Polaków" się pojawiło i to już w fazie wojny, gdy III Rzesza zaczynała przegrywać. I to nie obejmuje przecież volksdeutschów, którzy mieli zwykle jakieś tam korzenie niemieckie.
Do jednej z niemieckich grup narodowościowych z automatu trafiały osoby urodzone na terenach zaboru pruskiego, stąd tak duża liczba mieszkańców Pomorza, Wielkopolski, czy Śląska, których dotknął obowiązkowy pobór do Wehrmachtu w drugiej połowie wojny, gdy kryteria pochodzenia właśnie się mocno rozwodniły.

Temat Polaków w Wehrmachcie nie jest tak czarno-biały, jak to niektórym warszawskim politykom się wydaje. Odsetek ludzi, którzy szli na ochotnika do niemieckiego wojska to mniejszość w porównaniu do tych, którzy szli z przymusu.

Swoją drogą pojawiają się szacunki, że przez Wehrmacht przewinęło się więcej Polaków, niż przez PSZ i LWP razem wzięte.


Warto przytoczyć tu fragment wspomnień Polaka spod Gniewu przymusowo wcielonego do WH w 1942r:
Nadszedł 11 lipca [1942 r.], dzień dojazdu poborowych z Gniewu i okolicy. Już blisko dziesiątej rano, obraz miasteczka zmienił się nie do poznania. Z każdej ulicy i prawie z każdego domu wychodzili młodzi ludzie z tobołkami pod pachą. Takich, którzy mieli walizki, nie było wielu; po prostu nie byłoby co w nie włożyć. Już teraz nikomu nie przelewało się, nawet przy najlepszych chęciach matek, które całym sercem zaopatrywały swych synów "na drogę". Zdążający na dworzec w towarzystwie matek, żon z dziećmi, przyjaciół i kolegów obojga płci, odziani w swe najlepsze ubrania, już teraz bez żadnego skrępowania rozmawiali głośno po polsku, może po raz pierwszy od trzech lat, nie zwracając w tej chwili uwagi na Niemców ani przedstawicieli władzy, wyległych na ulicę miasteczka. Można było zauważyć także, że wszyscy Niemcy byli dziś w mundurach, głównie w SS. Co bardziej zastanawiające - wśród tych mundurowych nie było widać lokalnych partyjniaków. Dziwiliśmy się, skąd dzisiaj spędzono tylu tych mundurowych? Już na dworcu, na długo przed odjazdem pociągu, kilkudziesięciu spośród nich stało na uboczu poza budynkami dworca, obserwując z daleka odjeżdżających oraz odprowadzające ich rodziny i przyjaciół. A było nas więcej niż ze dwie setki, co razem z poborowymi stanowiło grupę około czterystu osób. Zatrzymywano się większymi i mniejszymi grupkami i zerkając na zegarki, wymieniano ostatnie napomnienia, rady, ostatnie uściski. W wielu oczach można było dostrzec łzy, ale te nie były na pewno ostatnimi. Zostawały samotnie żony, matki, a często i po kilkoro dzieci. Był to naprawdę żałosny widok i smutny dzień dla Gniewu. Ilu z tych młodych ludzi powróci do swoich? Pamiętano przecież dobrze koniec wojny światowej i jej skutki. Ile spośród tych kobiet, żegnających synów, mężów czy braci nie zobaczyło ich już nigdy więcej?

Na peron wyszedł w tej chwili zawiadowca stacji, a patrząc na zegarek, bardzo uprzejmie zapraszał do wsiadania do przedziałów. Wtem, jakby jakaś iskra błysnęła, oczy wszystkich zwróciły się w stronę wejścia na peron. Oto, eskortowany przez dwóch SS-manów wchodził Marian W. To, że był w areszcie, wiedzieliśmy prawie wszyscy. Jednak zaaferowani w tej chwili swoimi sprawami, zupełnie o tym zapomnieliśmy. Dopiero pojawienie się Mariana na peronie, bez jakiegokolwiek bagażu, a tylko w marynarce i to w tak specyficznym towarzystwie - zelektryzowało wszystkich. Posypały się słowa powitania, pozdrawiano go zewsząd całym sercem, szczególnie ze strony kolegów i znajomych. Odprowadzający go SS-mani nie pozwolili jednak nikomu podejść bliżej i wprost wsadzono Mariana do pociągu.

W tej samej chwili kierownik ruchu dał sygnał do odjazdu. Odjeżdżający rekruci teraz dopiero zaczęli wskakiwać do wagonu, jeszcze przez okna podając i ściskając ręce swym najbliższym a także nieznanym, jakby pragnąc odsunąć w czasie chwilę ostatecznego rozstania. W tej chwili te setki w wagonach i te na peronie stały się jedną rodziną.

Pociąg nieznacznie ruszył, a tłum żegnających szedł wzdłuż wagonu, zamieniając ostatnie słowa pożegnania i ostatnie spojrzenia. W tej chwili jakiś głos kobiecy zaintonował "Serdeczna Matko". Pieśń została natychmiast podchwycona przez żegnających, ale trwało to tylko kilka sekund, gdy z głębi wagonu zabrzmiał potężny męski głos, który przejął już dalsze słowa, zmieniając na "Boże coś Polskę": z kilku setek piersi popłynęła pieśń skargi, pieśń bólu i nadziei. Może nie od razu, ale po kilku minutach zdaliśmy sobie sprawę, że pociąg jakby znieruchomiał. Nie można było tego nie zauważyć; pociąg sunął powoli, a pieśń płynęła wraz z nim. Tłum doszedł do końca peronu i zatrzymał się, słuchając oddalającej się pieśni. Jeszcze z daleka słychać było "Jeszcze Polska..." Jakimże paradoksem było słyszeć poborowych do Wehrmachtu, śpiewających polski hymn narodowy. Była to pieśń protestu synów Ziemi Pomorskiej za trzy lata zniewolenia i za wtłoczenie przemocą w niemiecki mundur. Pociąg znikł za zakrętem i dopiero wtedy grupkami zaczęto się rozchodzić do domów czy do pracy.

Do którejś bardzo żałośnie zawodzącej matki podeszło dwóch SS-manów i, jak dowiedzieliśmy się później, poprowadzili ją na posterunek, ale bez dalszych konsekwencji. W rozmowie z którymś z kolejarzy dowiedzieliśmy się, że pociąg rozmyślnie prowadzony był tak powoli, by dać możność zaśpiewania tych pieśni. "Przecież obsługa pociągu była polska" - tak nas informowano. (...)

Przez następne dni obserwując, nie można było zauważyć żadnej reakcji Niemców na tamten pamiętny załadunek poborowych. Zaległa jakaś cisza i nikt już nie wracał do tego wydarzenia, a jednak było to naprawdę coś niezwykle ważnego w życiu lokalnej społeczności polskiej. Pozostała młodzież wyczekiwała z niepokojem swej kolejki, ale były to już tylko jednostki. Następny transport powołanych odbył się 18 października. Był jednak już dużo mniej liczny, ale pożegnanie było niemal powtórzeniem pierwszego, z tym że śpiewy nie były już tak intensywne. Nie było też zmasowanej obecności ani władz, ani mundurowych. Dalsze powołania odbywały się jeszcze w następnych miesiącach i latach, i dotyczyły Polaków początkowo wyreklamowanych przez pracodawców, roczników dorastającej młodzieży, jak również roczników starszych, gdy wobec pogarszającej się sytuacji wojennej podwyższono wiek poborowych do 45 roku życia i zmieniono zasady powoływania i kategorie zdolności do służby w armii czy służbach pomocniczych. (...)
Dobrski B., Byłem żołnierzem Wehrmachtu, Londyn 2002
http://www.wehrmacht-polacy.pl/relacja2.html
"If you are going through hell, keep going."
Winston Churchill
Awatar użytkownika
elahgabal
Maréchal d'Empire
Posty: 6108
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 10 times
Been thanked: 84 times

Re: Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Post autor: elahgabal »

Strategos pisze:Stąd obrazoburcza teza profesora Wieczorkiewicza, że zgoda na Anschluss Gdańska do Rzeszy, eksterytorialną autostradę i przystąpienie Polski do sojuszu z Niemcami zamiast akceptacji "wirtualnych" brytyjskich "gwarancji" mogło spowodować nie tylko ocalenie życia setek tysięcy Polaków, ale i uniemożliwić Holocaust na Żydach z tej perspektywy wygląda inaczej (było to zresztą częścią argumentacji Wieczorkiewicza).
Ale efekt mógłby być taki, że jako część koalicji zła zostalibyśmy potraktowani "adekwatnie" i np. stracilibyśmy województwa wschodnie (jak je straciliśmy), ale zachodnich w zamian byśmy nie dostali. I zrobiłoby się pewnie ciasnawo (choć podejrzewam, że po wszystkim Żydzi po cichutku, powolutku emigrowaliby sobie do Palestyny albo innej Australii).
"Jakie warunki mam im przedstawić?" "Najgorsze, jakie wymyślisz."
Kondeusz do Puységur (oblężenie Furnes, 1648 r.)

https://www.youtube.com/watch?v=RUmdWdEgHgk
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Re: Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Post autor: Strategos »

elahgabal pisze:Ale efekt mógłby być taki, że jako część koalicji zła zostalibyśmy potraktowani "adekwatnie" i np. stracilibyśmy województwa wschodnie (jak je straciliśmy), ale zachodnich w zamian byśmy nie dostali. I.
Tak mogło być ale nie musiało bo racjonalne byłoby zdradzenie 3R w końcu wojny właśnie w zamian za nabytki terytorialne. Ewentualnie komuniści polscy "przelicytowaliby" patriotów uzyskując od nieobliczalnego Stalina legitymizujący ich dar w postaci pradawnych słowiańskich Ziem Zachodnich ...
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
cdc9
Generał Broni
Posty: 5618
Rejestracja: czwartek, 23 marca 2006, 09:23
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Post autor: cdc9 »

Równie możliwe, że by nam kilka nowych województw na wschodzie przybyło.
Pokora i uległość tylko do wzmocnienia i utrwalenia niewoli prowadzi.

Józef Piłsudski (24 września 1895 r.)
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Re: Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Post autor: Strategos »

... i wygląda na to ,że przy tej opcji tak czy tak wyszlibyśmy lepiej niż na "Zwycięstwie" po przegranej Kampanii Wrześniowej i jej tragicznych dla narodu konsekwencjach.
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
elahgabal
Maréchal d'Empire
Posty: 6108
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 10 times
Been thanked: 84 times

Re: Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Post autor: elahgabal »

Panowie, skąd ten przypływ optymizmu?
Raz, że pozbylibyśmy się armii, bo Niemiec zawsze wystawiałby Polaka na pierwszą linię, dwa, że w końcu dostalibyśmy łomot (bo w okresie nowożytnym Ruskich na ich terenach jeszcze nikt nie pobił), a trzy, że nawet jeśli Moskal padłby na kolana i wycofał się za Ural, to pewnie Niemiec i tak zrobiłby nam kuku, bo mu przecież o Lebensraum chodziło i jakoś powątpiewam, żeby podzielił się nim ze słowiańskimi Untermenschen.
Na mój gust to robilibyśmy za mięso armatnie tak długo, aż zapas tego mięsa by się nie wyczerpał.

Jeszcze jedno. Chyba zapominacie, że tow. Stalin miał do nas prywatną ansę, datowaną od 1920 r. W razie przegranej po stronie Hitlera, moglibyśmy skończyć jak Tatarzy, tzn. dostalibyśmy jako naród bilet grupowy w jedną stronę do środkowej Mongolii.
W zimie.
"Jakie warunki mam im przedstawić?" "Najgorsze, jakie wymyślisz."
Kondeusz do Puységur (oblężenie Furnes, 1648 r.)

https://www.youtube.com/watch?v=RUmdWdEgHgk
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Re: Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Post autor: Strategos »

elahgabal pisze:Panowie, skąd ten (...)
U mnie z rozgoryczenia zafałszowaniami prawdy historycznej o tamtych czasach oraz nieopuszczającej mnie refleksji na temat ogromu cierpienia ,na które naraziło nas skorzystanie z papierowych gwarancji egzotycznych sojuszników.
W ostatnich latach również na skutek Cata Mackiewicza -polecam( ale to tylko cegiełka) .Czuję się rzekomym "zwycięstwem" Polski w DWS coraz bardziej przytłoczony i bardzo zmieniłem swoje poglądy na wiele wydarzeń z historii naszego kraju.
Ostatnio zmieniony środa, 15 kwietnia 2015, 23:39 przez Strategos, łącznie zmieniany 3 razy.
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
cdc9
Generał Broni
Posty: 5618
Rejestracja: czwartek, 23 marca 2006, 09:23
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Post autor: cdc9 »

Skoro ja jestem optymistą, to Ty pesymistą. 200-300 kilometrów dalej na wschód pozycje wyjściowe, powiedzmy 40 dywizji piechoty, z dwie dywizje pancerne, znakomita kawaleria plus cała reszta koalicji i sowiety przestałyby istnieć w dwa-trzy miesiące. :) Z tymi podludźmi bym nie przesadzał: do 1939 roku nic takiego nie występowało w stosunku do Polaków, tak jak i później w stosunku do Słowaków czy Chorwatów. A i z tym wykorzystywaniem bym nie przesadzał: Niemiec jaki był taki był, ale był lojalny wobec sojuszników np. Finów, czy Rumunów.
Pokora i uległość tylko do wzmocnienia i utrwalenia niewoli prowadzi.

Józef Piłsudski (24 września 1895 r.)
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Re: Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Post autor: Strategos »

cdc9 pisze:Z tymi podludźmi bym nie przesadzał: do 1939 roku nic takiego nie występowało w stosunku do Polaków, tak jak i później w stosunku do Słowaków czy Chorwatów. A i z tym wykorzystywaniem bym nie przesadzał: Niemiec jaki był taki był, ale był lojalny wobec sojuszników np. Finów, czy Rumunów.
Dokładnie tak.
Kiedyś walczyłbym z moimi obecnymi poglądami jak lew ...

Nie wiem czy z Sowietami poszłoby tak łatwo bo musieliby wobec sojuszu polsko niemieckiego zwrócić baczniejszą uwagę na obronę i chyba Blizta nie udałoby się uskutecznić ale na zdradę przegrywającej strony zawsze jest czas...
Po rozbiorach nie powinno się mieć wobec takich drobiazgów żadnych jakby to ująć ..."skrupułów". Taka odpowiedź słabszych na geopolitykę silnych.
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
elahgabal
Maréchal d'Empire
Posty: 6108
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 10 times
Been thanked: 84 times

Re: Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Post autor: elahgabal »

Niech będzie, że jestem pesymistą, ale: w upadek Sowietów pod naciskiem zewnętrznym nie bardzo wierzę, bo też "te typy to nie ludzie". Kamienie by przegryzali, popijaliby rtęcią, ale najeźdźcę by zakopali pod zmarzliną. To po pierwsze.
Po drugie: Finowie to szlachetna nacja "germańska", Rumuni to potomkowie Daków i Rzymian. A my?
Może i jestem zafiksowany na tym, co się wyprawiało w okresie 1939-45, ale w lojalność i zwykłą dobrą wolę Adolfa zwyczajnie nie wierzę.
A świadomość tego, że sami przysporzylibyśmy potęgi III Rzeszy... To tak, jakbyśmy wręczali nabitego kałasznikowa psychicznemu sąsiadowi zza ściany. Brrr...
Strony korzystnie w trakcie konfliktu mogą zmieniać ci, którzy mają coś naprawdę dobrego do zaoferowania. Dlatego Stalin mógłby zabić i milion Polaków, czy Bałtów i nadal byłby pożądanym sojusznikiem. Ale my?
Pozostaję pesymistą. Choć Wasze argumenty na logikę przyjmuję. Tylko okres II Wojny i postawa dwóch totalitarystów tak naprawdę logice się wymykają.
"Jakie warunki mam im przedstawić?" "Najgorsze, jakie wymyślisz."
Kondeusz do Puységur (oblężenie Furnes, 1648 r.)

https://www.youtube.com/watch?v=RUmdWdEgHgk
Awatar użytkownika
cdc9
Generał Broni
Posty: 5618
Rejestracja: czwartek, 23 marca 2006, 09:23
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Post autor: cdc9 »

@ Strategos
Myślę, że 1939 roku poszłoby łatwiej. Z pewnością armia sowiecka prezentowała gorszy poziom niż ten z 1941 roku; przykład ich "pomyślunku" i poziomu pokazali w Finlandii. Wyposażenie też mieliby gorsze.
Ostatnio zmieniony środa, 15 kwietnia 2015, 23:35 przez cdc9, łącznie zmieniany 1 raz.
Pokora i uległość tylko do wzmocnienia i utrwalenia niewoli prowadzi.

Józef Piłsudski (24 września 1895 r.)
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Re: Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Post autor: Strategos »

Nawiązując do wymiany poglądów na temat "podludzi" polecam uważną lekturę :

Polska i Polacy w propagandzie narodowego socjalizmu w Niemczech 1919 - 1945
Autor: Cezary Eugeniusz Król

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/21971/po ... 919---1945.
Omówienie jednej z setek ilustracji .
Propagandowy plakat niemiecki z czasów "po dojściu wiadomej osoby do władzy" :
Goering na polowaniu w Polsce
z dubeltówką.
Na niebie szybują dwa orły : czarny i biały
a po śniegu biega sobie wilk.

Podpis:
Polowanie w Polsce .Premier Prus Goering wziął udział w polskim polowaniu . Orły polski biały i niemiecki czarny znajdują się pod ochroną , do jeleni niech sobie strzelają inni ,my zasadzimy się na wilki ( w domyśle na komunistów) .
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
elahgabal
Maréchal d'Empire
Posty: 6108
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 10 times
Been thanked: 84 times

Re: Wasserpolacken czyli "rozwodnieni" Niemcy

Post autor: elahgabal »

cdc9 pisze:Myślę, że 1939 roku poszłoby łatwiej. Z pewnością armia sowiecka prezentowała gorszy poziom niż ten z 1941 roku; przykład ich "pomyślunku" i poziomu pokazali w Finlandii. Wyposażenie też mieliby gorsze.
Jasne. Tylko jak daleko byśmy zajechali, a jak daleko oni mogliby się ewakuować razem z rodzinami, zwierzętami gospodarskimi i fabrykami? A 1941 i tak by nadszedł. Najwyżej kontrofensywę rozwijaliby z terenu kilkaset kilometrów bardziej na wschód.
Piszemy o Hitlerze, który wszystko wiedział najlepiej, a frontu nie pozwalał skrócić z przyczyn prestiżowych. Naprawdę nie jest dobrze służyć pod furiatem cierpiącym na manię wielkości.
Przecież gdyby Stauffenbergowi się udało, to Niemiaszki byłyby gotowe na wschodzie nie przegrać. I może dzisiaj na obszarze do Smoleńska gaworzyłoby się po niemiecku.
"Jakie warunki mam im przedstawić?" "Najgorsze, jakie wymyślisz."
Kondeusz do Puységur (oblężenie Furnes, 1648 r.)

https://www.youtube.com/watch?v=RUmdWdEgHgk
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia dwudziestolecia międzywojennego i II wojny św.”