Jak twoj niemiecki? Pytam bo bym ci polecil kilka pozycji...
Ekhm, zmieńmy temat. Z niemiekiego nzam dosłownie podstawy, gdyby było ewnetualnie coś po francusku czy po angielsku to i owszem, ale niemiecki to dla mnie czarna magia. Niemniej dzięki za dobre chęci
.
Prowadzacy dochodzenie nie byli akurat przyjaciolmi Rommla, mozna by nawet powiedziec ze konkurentami i szybko i bez pytan uwierzyli slowom Speidla...
Tak prawdę mówiąc to Rommel nieiwleu miał przyjaciół wśród wyższych ofiecerów. Jego fenomen w armii brał się raczej z ogromnej miłości zwykłych żołnierzy do niego.
Co do krwi to przyklad z Wloch (i skads jeszcze ale niepamietam) nie stawia sprawy tak jasno. Niesluchanie rozkazow w Afryce tez czesciowo bylo efektem tego ze bano sie "odwetu" na jencach niemieckich ktorzy byli juz w niewoli alianckiej...trudno to ocenic patrzac na to ze pozniej Rommel nie mial problemu z "krwia"...
Niemniej masz racje ze Rommla nie da sie stawiac na jednym stopniu ze zbrodniarzami.
Wiesz co, bardziej chodziło mi o to, że wszystko to co robił robił ze względu na korzyści militarne. Chociażby wysłanie jeńców włoskich w '43 na roboty na Wał Wschodni. Nie miał pojęcia co czekało tam Włochów, ale wysłał ich bo tego wymagała sytuacja. Pilnowanie takiej ilości jeńców przekraczało możliwości Niemców.
Nie może być mowy o stawianiu go na równi z Himmlerem czy Eichmannem i chyba nikt tego nie robi. Niemniej jest faktem, że do samego końca wiernie i gorliwie służył obronie zbrodniczego systemu, a przedłużając ten opór przyczyniał się pośrednio do zwiększenia liczby ofiar nazizmu.
Ja jednak znam kilka przykładów osób, które stawiają go na równi z ludźmi pokroju Himmlera czy Goeringa, ale mniejsza o to.
Co do udziału w zbrodniach to jego rola była pośrednia. Tak na dobrą sprawę dopiero w 1944 roku po rozmowie z Blaskowitzem i Strolinem dowiedział się na czym polegał reżim nazistowski. Wcześniej jego informacje pochodziły z radia brytyjskiego którego słuchał w Afryce, mógł w to z oczywistych powodów nie wierzyć. Tak więc nie bezpośrenio, ale poprzez swoje oddanie Hitlerowi na pewno "pomógł" w jakiś sposób w powiększaniu listy ofiar.
O ile wiem, wysokim dowódcą w Wehrmachcie nie zostawało się na skutek poboru i pod groźbą rozstrzelania.
Akurat Rommel był w armii już od I WŚ, więc jego kariera była dość normalna. A, że spodobał się Hitlrowi ze względu na swój zapał to mianowano go w końcu feldamarszałkiem.
"Człowiek człowiekowi człowiekiem, co jest znacznie groźniejsze, niż gdyby był wilkiem, wilk bowiem nie bywa nigdy uzbrojony w bomby czy karabiny".
Stefan Kisielewski