I Przemyskie Manewry Strategów - komentarze, opinie, relacje
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43386
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3948 times
- Been thanked: 2515 times
- Kontakt:
Jeśli mogę coś od siebie dodac, to przede wszystkim gratulacje dla Łukasza, że udało Ci się zorganizowac taką imprezę, nie jest to łatwa sprawa Po głosach uczestników widac, że wyszło super.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- motyl
- Chorąży
- Posty: 266
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:04
- Lokalizacja: Muszyna / Lublin KUL
Co do zjazdu na mamucie w forcie to chciałem, tylko sędziowie odwołali imprezę
WIEDEŃ 1683
Zaczęliśmy grę dość późno bo po 23.00, ponieważ czekaliśmy na Leszka Kozłowskiego, który dowodząc posiłkowymi kntyngentami z Rzeszy został głównodowodzącym wojsk odsieczowych, czyli wcielił się w postać Georga Friedricha von Waldecka. Wojskiem koronnym dowodził Grzesiek Dulian - Jan III Sobieski, król polski, a wojskiem cesarskim, na czele z Karolem V księciem Lotaryngii, Paweł Szalast. Moja skromna osoba objęła dowództwo nad całością sił osmańskich, na czele z wielkim wezyrem Kara Mustafą Koprulu.
Turcy obrali stosowaną od XVI wieku taktykę, która polegała na zatrzymaniu impetu wrogich wojsk przez ostrzał z dział i muszkietów, by później uderzyć ciężką jazdą posilkowaną przez pospolite ruszenie. Co prawda do walki wręcz doszło pod koniec bitwy, która ostatecznie nie została rozstrzygnięta, jednak udało się Turkom nie dopuścić do odsieczy.
Na poczatku gry z placu boju uciekły wojska lenne z Mołdawii, za którymi wezyr wyslał zabójców, by ci uśmiercili nieposłusznego hospodara Jerzego Ducę.
Także Tatarzy zaczęli uciekać, lecz część z nich opamiętala się i pod wodzą Hadży Gereja 5 jednostek stawiło się do walki.
Sprzymierzeni zaczęli atakować ostrożnie ale zdecydowanie, tak by nie popełnić żadnego błędu. Ograniczali się do walki ogniowej i rzadko (w razie stosunku +5/6) dochodziło do walki wręcz. Od poczatku wojska tureckie opóźniały pochód żołnierzy armii odsieczowej, lecz nie wdawały się w walkę i co jakiś czas odskakiwały od wroga.
W wyniku walki ogniowej Turcy stralili oddział janczarów i ok 4 oddziały jazdy pospolitego ruszenia oraz 2 oddziały artylerii. Na prawym skrzydle tureckim po moim błędzie kirasjerzy z marszałkiem nadwornym Hieronimem Lubomirskim roznieśli w szarzy 2 oddziały jazdy. Później Bośniacy kontratakowali, lecz w wyniku ognia obronnego zginął dowódca Deli Bekir. W odwecie Turcy ustrzelili z działa marszałka Lubomirskiego. Na tym skrzydle szarżowali także kirasjerzy sascy, oraz pancerni lubomirskiego, w wyniku tych walk zdezorganizowali piechotę turecką i zniszczyli działa.
Mimo tych strat wojska osmańskie broniły się skutecznie cofając co jakiś czas o 1-2 heksy, broniąc się w oparciu o naturalne przeszkody, lub miejscowości. Prawe skrzydło i środek pomimo ponawianych ataków sprzymierzonych zatrzymało się na końcu gry przed linią rzeki Kroten Bach aż do szańca tureckiego.
Ataki sprzymierzonych były często powstzymywane poprzez spadek morale w danych formacjach. Turkom morale stopniowo obniżało się, jednak nie na tyle, by stanowiło to zagrożenie. Janczarowie i sipahowie co jakiś czas wyłączali się z walki by podniść morale.
Gdy wojsko polskie podeszło pod granicę wzgórz z terenem czystym rozgorzała walka, lecz obie strony zachowały ostrożność i nie dały się ponieść emocjom. W centrum janczarzy skutecznie powstrzymywali wroga u źródeł strumienia Wahring Bach, także walki rozpoczeto w okolicach miasteczka Dornbach i strumienia Als Bach. Jazda polska oslaniana przez piechotę i dragonów kilkakrotnie próbowała zejść na teren czysty, lecz ciężkozbrojni sipahowie i jazda pospolitego ruszenia ponawiała szarże i zmuszała przeciwnika do powrotu za strumień i na wzgórza. W walkach tych wsławił się dowodca turecki Chalil, który prowadząc jazdę Rumelijską zmusił do ucieczki regimenty piechoty i choragwie husarskie. Pod koniec rozgrywki w wyniku szarży zginał wojewoda ruski hetman wielki Stanisław Jabłonowski.
Ostatecznie Turkom udało się nie dopuścić wojsk sprzymierzonych pod mury Wiednia aż do ostatniego etapu i chwała Allaha roznisła się po całej Europie, a wielki wezyr zamiast jedwabnego sznura został nagrodzony wielkim majątkiem ziemskim i licznymi workami ze złotem...
WIEDEŃ 1683
Zaczęliśmy grę dość późno bo po 23.00, ponieważ czekaliśmy na Leszka Kozłowskiego, który dowodząc posiłkowymi kntyngentami z Rzeszy został głównodowodzącym wojsk odsieczowych, czyli wcielił się w postać Georga Friedricha von Waldecka. Wojskiem koronnym dowodził Grzesiek Dulian - Jan III Sobieski, król polski, a wojskiem cesarskim, na czele z Karolem V księciem Lotaryngii, Paweł Szalast. Moja skromna osoba objęła dowództwo nad całością sił osmańskich, na czele z wielkim wezyrem Kara Mustafą Koprulu.
Turcy obrali stosowaną od XVI wieku taktykę, która polegała na zatrzymaniu impetu wrogich wojsk przez ostrzał z dział i muszkietów, by później uderzyć ciężką jazdą posilkowaną przez pospolite ruszenie. Co prawda do walki wręcz doszło pod koniec bitwy, która ostatecznie nie została rozstrzygnięta, jednak udało się Turkom nie dopuścić do odsieczy.
Na poczatku gry z placu boju uciekły wojska lenne z Mołdawii, za którymi wezyr wyslał zabójców, by ci uśmiercili nieposłusznego hospodara Jerzego Ducę.
Także Tatarzy zaczęli uciekać, lecz część z nich opamiętala się i pod wodzą Hadży Gereja 5 jednostek stawiło się do walki.
Sprzymierzeni zaczęli atakować ostrożnie ale zdecydowanie, tak by nie popełnić żadnego błędu. Ograniczali się do walki ogniowej i rzadko (w razie stosunku +5/6) dochodziło do walki wręcz. Od poczatku wojska tureckie opóźniały pochód żołnierzy armii odsieczowej, lecz nie wdawały się w walkę i co jakiś czas odskakiwały od wroga.
W wyniku walki ogniowej Turcy stralili oddział janczarów i ok 4 oddziały jazdy pospolitego ruszenia oraz 2 oddziały artylerii. Na prawym skrzydle tureckim po moim błędzie kirasjerzy z marszałkiem nadwornym Hieronimem Lubomirskim roznieśli w szarzy 2 oddziały jazdy. Później Bośniacy kontratakowali, lecz w wyniku ognia obronnego zginął dowódca Deli Bekir. W odwecie Turcy ustrzelili z działa marszałka Lubomirskiego. Na tym skrzydle szarżowali także kirasjerzy sascy, oraz pancerni lubomirskiego, w wyniku tych walk zdezorganizowali piechotę turecką i zniszczyli działa.
Mimo tych strat wojska osmańskie broniły się skutecznie cofając co jakiś czas o 1-2 heksy, broniąc się w oparciu o naturalne przeszkody, lub miejscowości. Prawe skrzydło i środek pomimo ponawianych ataków sprzymierzonych zatrzymało się na końcu gry przed linią rzeki Kroten Bach aż do szańca tureckiego.
Ataki sprzymierzonych były często powstzymywane poprzez spadek morale w danych formacjach. Turkom morale stopniowo obniżało się, jednak nie na tyle, by stanowiło to zagrożenie. Janczarowie i sipahowie co jakiś czas wyłączali się z walki by podniść morale.
Gdy wojsko polskie podeszło pod granicę wzgórz z terenem czystym rozgorzała walka, lecz obie strony zachowały ostrożność i nie dały się ponieść emocjom. W centrum janczarzy skutecznie powstrzymywali wroga u źródeł strumienia Wahring Bach, także walki rozpoczeto w okolicach miasteczka Dornbach i strumienia Als Bach. Jazda polska oslaniana przez piechotę i dragonów kilkakrotnie próbowała zejść na teren czysty, lecz ciężkozbrojni sipahowie i jazda pospolitego ruszenia ponawiała szarże i zmuszała przeciwnika do powrotu za strumień i na wzgórza. W walkach tych wsławił się dowodca turecki Chalil, który prowadząc jazdę Rumelijską zmusił do ucieczki regimenty piechoty i choragwie husarskie. Pod koniec rozgrywki w wyniku szarży zginał wojewoda ruski hetman wielki Stanisław Jabłonowski.
Ostatecznie Turkom udało się nie dopuścić wojsk sprzymierzonych pod mury Wiednia aż do ostatniego etapu i chwała Allaha roznisła się po całej Europie, a wielki wezyr zamiast jedwabnego sznura został nagrodzony wielkim majątkiem ziemskim i licznymi workami ze złotem...
Ostatnio zmieniony środa, 29 marca 2006, 20:19 przez motyl, łącznie zmieniany 1 raz.
"Dulce et decorum est pro patria mori"
- Leo
- Colonel
- Posty: 1596
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:08
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 16 times
Bardzo ładnie to Motylu opisałeś, dziękuję. Już ja nie muszę się produkować. Dodam tylko, że tez jestem zadowolony z rozgrywki. Wprawdzie w pierwszym dniu nie udało się przebić do Wiednia, ale straty własne były nikłe i przeciwnik zaniechał szturmu Wiednia. Tak więc rokowania na następny dzień bitwy były jak najbardziej obiecujące.
Dziękuję jeszcze raz za serdeczne przyjęcie. Cieszę się, że osoby, które do tej pory funkcjonowały dla mnie tylko jako wirtualne nicki stały się teraz Strategami z krwi i kości.
Dziękuję jeszcze raz za serdeczne przyjęcie. Cieszę się, że osoby, które do tej pory funkcjonowały dla mnie tylko jako wirtualne nicki stały się teraz Strategami z krwi i kości.
dziękuję, mam nadzieję że przyszłoroczne manewry przyciągną jeszcze więcej chętnych, conajmniej tyle samo premier i prezentacji i odbędą się w conajmniej tak przyjaznej atmosferze jak tomiało miejsce tym razem.Raleen pisze:Jeśli mogę coś od siebie dodac, to przede wszystkim gratulacje dla Łukasza, że udało Ci się zorganizowac taką imprezę, nie jest to łatwa sprawa :!: Po głosach uczestników widac, że wyszło super.
Ze swej strony chciałbym podziękować za liczne rady w czasie bitwy pod Wiedniem, dzięki którym uważam, że poszło mi całkiem przyzwoicie.Leo pisze:Bardzo ładnie to Motylu opisałeś, dziękuję. Już ja nie muszę się produkować. Dodam tylko, że tez jestem zadowolony z rozgrywki. Wprawdzie w pierwszym dniu nie udało się przebić do Wiednia, ale straty własne były nikłe i przeciwnik zaniechał szturmu Wiednia. Tak więc rokowania na następny dzień bitwy były jak najbardziej obiecujące.
Dziękuję jeszcze raz za serdeczne przyjęcie. Cieszę się, że osoby, które do tej pory funkcjonowały dla mnie tylko jako wirtualne nicki stały się teraz Strategami z krwi i kości.
O Wiedniu mogę powiedzieć, tylko że przypadł mi do gustu no i że wymaga ciągłej obecności, co w pewnym sensie uniemożliwiło mi uczestniczenie w innych starciach, ale nie żałuję.
"Friedrich"
Dowodząc Rosjanami "sklepałem" Prusaków w Prusach Wschodnich, jak na debiut spisałem się, moim zdaniem nieźle.
Pomarańczowa Rewolucja
Kolejna klęska na Ukrainie. Niestety nie jestem zbyt dobry, ani jako "pomarańczynka", ani jako "rządowy"
Referat o transporcie
Moja własna walka. Brak czasu zmusił mnie do pisania referatu w czasie manewrów. Temat i okres (XIX w.) średnio ciekawe, więc szło mi opornie. Ale napisałem i wygłosiłem.
- pablo8019
- Praefectus Castorium
- Posty: 577
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:44
- Lokalizacja: Markuszów
Wreszcie, po kilku dniach błądzenia w nadniemeńskich lasach, generał Rennenkampf dotarł do swoich i mógł nadać wiadomość o niepowodzeniu swojej armii. Ale car Mikołaj zdecydował się dać mu jeszcze jedną szansę na pokonanie pruskich sił generała von Gladky, co mam nadzieję nastąpi w niedalekiej przyszłości No cóż, tym razem to jego plan się powiódł, a nasze marzenia o spotkaniu z Samsonowem na rynku w Królewcu musiały zostać drastycznie zweryfikowane. Trochę zawinił tu zbyt długi postój części moich sił na pozycjach wyjściowych, a także jakościowa przewaga Niemców nad naszymi sołdatami (walka z I Korpusem niemieckim w stosunku 1:1 to czyste samobójstwo i marnotrawienie wojska) czego nie udało się zrównoważyć teoretyczną przewagą liczebną (w wyniku opóźnień na starcie, nasze korpusy nie tworzyły zwartej masy, co ułatwiło sprawę Niemcom). Ale jak mówi pradawne rosyjskie powiedzenie: "Nu pagadi!".
Interesująco wypadła również prezentacja i rozgrywki w Orła Morskiego - ta gra ma duży potencjał i potrafiła wciągnąć nawet największe szczury lądowe Podobnie sprawa się miała z "Fryderykiem".
A jeśli chodzi o resztę PMS: duży plus za wzorową organizację, możliwość spotkania się z ludźmi, których dotąd znałem jedynie z forum a także dodatkowe atrakcje w postaci zwiedzania fortu i Kopca Tatarskiego - w Przemyślu bywam co rok, fort Siedliska znam niemal na pamięć, przeżyłem również na nim kilka spotkań z pogranicznikami, ale spotkanie z nimi po zmroku, wyłażenie z fortecznej latryny przez okno i nocny rajd na Kopiec - tego jeszcze nie było
Podsumowując: świetna impreza i mam nadzieję, że za rok odbędzie się druga edycja.
Interesująco wypadła również prezentacja i rozgrywki w Orła Morskiego - ta gra ma duży potencjał i potrafiła wciągnąć nawet największe szczury lądowe Podobnie sprawa się miała z "Fryderykiem".
A jeśli chodzi o resztę PMS: duży plus za wzorową organizację, możliwość spotkania się z ludźmi, których dotąd znałem jedynie z forum a także dodatkowe atrakcje w postaci zwiedzania fortu i Kopca Tatarskiego - w Przemyślu bywam co rok, fort Siedliska znam niemal na pamięć, przeżyłem również na nim kilka spotkań z pogranicznikami, ale spotkanie z nimi po zmroku, wyłażenie z fortecznej latryny przez okno i nocny rajd na Kopiec - tego jeszcze nie było
Podsumowując: świetna impreza i mam nadzieję, że za rok odbędzie się druga edycja.