IV Lubelskie Manewry Strategów 26-28.X.2007
- Karel W.F.M. Doorman
- Admiraal van de Vloot
- Posty: 10569
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 16:24
- Lokalizacja: lichte kruiser HrMs "De Ruyter"
- Has thanked: 2100 times
- Been thanked: 2827 times
IV Lubelskie Manewry Strategów 26-28.X.2007
W imieniu organizatora, Andrzeja Gladkiego Gładysza, który aktualnie przebywa poza zasięgiem netu, serdecznie zapraszam wszystkich chętnych na IV Lubelskie Manewry Strategów w Lublinie.
miejsce: Katolicki Uniwersytet Lubelski w Lublinie, Aleje Racławickie
czas: 26.10 od 18.00 do 28.10 godzina 16.00
w co gramy: we wszystko, włącznie z figurkami (w zeszłym roku Zeka gral jakimiś dziwnymi potworami z Krzyśkiem ze Świdnika i grupą figurkowców, wśród których była bardzo ładna blondynka )
nocleg: Hotel Przemysłówka, 25 złotych za noc
koszty administracyjne - jak co roku impreza jest cakowicie darmowa - żadnych opłat na rzecz organizatora - pokrywamy wyłacznie koszty noclegu i wyżywienia we własnym zakresie, organizator najwyżej zbierze po kilka złociszy na kawę, herbatę i inne - trudno, żeby ktoś nas utrzymywał.
miejsce: Katolicki Uniwersytet Lubelski w Lublinie, Aleje Racławickie
czas: 26.10 od 18.00 do 28.10 godzina 16.00
w co gramy: we wszystko, włącznie z figurkami (w zeszłym roku Zeka gral jakimiś dziwnymi potworami z Krzyśkiem ze Świdnika i grupą figurkowców, wśród których była bardzo ładna blondynka )
nocleg: Hotel Przemysłówka, 25 złotych za noc
koszty administracyjne - jak co roku impreza jest cakowicie darmowa - żadnych opłat na rzecz organizatora - pokrywamy wyłacznie koszty noclegu i wyżywienia we własnym zakresie, organizator najwyżej zbierze po kilka złociszy na kawę, herbatę i inne - trudno, żeby ktoś nas utrzymywał.
- Karel W.F.M. Doorman
- Admiraal van de Vloot
- Posty: 10569
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 16:24
- Lokalizacja: lichte kruiser HrMs "De Ruyter"
- Has thanked: 2100 times
- Been thanked: 2827 times
Ja ze swej strony zapraszam na rozgrywkę we Front Wswchodni na zasadach Tannenbergu - w tą gre nie zagracie w domu, możecie jedynie zagrać na Manewrach.
A w niedzielę, polekuśku, kampania Risorgimento 1859 wydawnictwa GMT Games - bardzo ciekawa gra operacyjna na szczeblu dywizji, symulująca II Wojnę Włoską o Wyzwolenie - to w trakcie tej wojny doszło do jednego z największych i najbardziej krwawych starć w XIX wieku - Solferino.
Obserwujacy je Szwajcar Henri Dunant był tak wstrząśnięty pobojowiskiem, że najpierw zorganizował pomoc dla rannych, a potem załozył Międzynarodowy Czerwony Krzyż.
Jednocześnie Solferino to ostatnia bitwa monarchów (francuską Armią Włoch dowodził Napoleon III, armią Królestwa Obojga Sardynii król Wiktor Emanuel II, wojskami habsburskimi Franciszek Józef I) oraz jedyna, w której cesarz Austrii i Król Węgier dowodził.
A w niedzielę, polekuśku, kampania Risorgimento 1859 wydawnictwa GMT Games - bardzo ciekawa gra operacyjna na szczeblu dywizji, symulująca II Wojnę Włoską o Wyzwolenie - to w trakcie tej wojny doszło do jednego z największych i najbardziej krwawych starć w XIX wieku - Solferino.
Obserwujacy je Szwajcar Henri Dunant był tak wstrząśnięty pobojowiskiem, że najpierw zorganizował pomoc dla rannych, a potem załozył Międzynarodowy Czerwony Krzyż.
Jednocześnie Solferino to ostatnia bitwa monarchów (francuską Armią Włoch dowodził Napoleon III, armią Królestwa Obojga Sardynii król Wiktor Emanuel II, wojskami habsburskimi Franciszek Józef I) oraz jedyna, w której cesarz Austrii i Król Węgier dowodził.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3968 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Przykleiłem temat, mam nadzieję, że są już wszystkie informacje. Jeśli czegoś brakuje to prosiłbym o uzupełnienie. Szkoda, że Gladky'ego rzadko można ostatnio uświadczyć u nas na forum (a może bywa w innych porach niż ja i stąd takie wrażenie) i to ogłoszenie jest dopiero teraz. Do konwentu nie zostało już wiele czasu. Z pewnością post od organizatora były użyteczny.
Ze swojej strony polecam wszystkim, którzy mają czas i chęci, ten konwent, zwłaszcza jeśli mają blisko do Lublina albo mają dobry dojazd, jak np. Warszawiacy. Niewykluczone, że i ja się pojawię w tym roku. Na razie wolne godziny pochłonęły Pola chwały, ale postaram się trochę czasu wygospodarować.
Ze swojej strony polecam wszystkim, którzy mają czas i chęci, ten konwent, zwłaszcza jeśli mają blisko do Lublina albo mają dobry dojazd, jak np. Warszawiacy. Niewykluczone, że i ja się pojawię w tym roku. Na razie wolne godziny pochłonęły Pola chwały, ale postaram się trochę czasu wygospodarować.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Karel W.F.M. Doorman
- Admiraal van de Vloot
- Posty: 10569
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 16:24
- Lokalizacja: lichte kruiser HrMs "De Ruyter"
- Has thanked: 2100 times
- Been thanked: 2827 times
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3968 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Miał się zjawić na Polach chwały, zapowiadał się nawet tutaj na forum. Bardzo żałuję, że się nie wybrał.Na Ostrołękę swojego pomysłu na pewno też (Debej się ostatnio dopytywał o nią).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Takeo Takagi
- Shosa
- Posty: 1009
- Rejestracja: piątek, 17 listopada 2006, 12:36
- Lokalizacja: Warszawa
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3968 times
- Been thanked: 2527 times
- Kontakt:
Panowie i jak tam po konwencie?
Jak odeśpicie i Wam się oczka rozkleją, napiszcie jak było.
PS. Mnie niestety nie było w tym roku. Zobaczę się więc z niektórymi dopiero w Bydgoszczy i w Muszynie.
Jak odeśpicie i Wam się oczka rozkleją, napiszcie jak było.
PS. Mnie niestety nie było w tym roku. Zobaczę się więc z niektórymi dopiero w Bydgoszczy i w Muszynie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Leo
- Colonel
- Posty: 1596
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:08
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 16 times
Impreza udana (jak zawsze), choć tym razem było zauważalnie mniej uczestników. Ale dzięki temu przynajmniej nie musieliśmy się przekrzykiwać . Dotarliśmy z Pędrakiem i Rajem ok. 19.00 w piątek i od razu przeszliśmy do rzeczy. Ja grałem w:
Shogun
Znałem już tę grę wcześniej i ponieważ bardzo mi się ona podoba, to starałem się zainteresować tym tytułem innych uczestników imprezy. Myślę, że odniosłem sukces, bo Shogun okazał się chyba najpopularniejszą grą tych manewrów. Stoczono 4 czy 5 rozgrywek a nad planszą przewinęło się kilkanaście grających osób. W pierwszej rozgrywce ja byłem tym, który wprowadzał w tajniki gry, później już kolejni gracze uczyli następnych. Z tego co widziałem to większości gra się podobała.
Here I Stand
W sobotę zacząłem znowu od wdrażania nowych graczy do tego zacnego tytułu. Darth zagrał Papieżem, Gładki - Habsburgami, JB - Francją, Takeo – Anglią, Błażej (nie pamiętam Nicka) – Turcją. Grało się nam bardzo przyjemnie a wszyscy byli pod wrażeniem zalet HIS-a. Wygrałem, ale w pewnym momencie Habsburg był bardzo bliski zwycięstwa. Pomimo że walczył praktycznie przeciwko wszystkim, to bił nas na każdym froncie i jeszcze dodatkowo rewelacyjnie poszły mu odkrycia w Nowym Świecie. Ale opór i konsekwencja Anglika, Turka i Francuza ostatecznie przeważyły. Gdyby gra potoczyła się jeszcze etap albo dwa to największe szanse na wygraną miał Anglik, ewentualnie Francuz. Gra zdobyła kolejnych „wyznawców”, potwierdzając, że jest jednym z najlepszych tytułów GMT.
Sword of Rome
Darth Stalin namówił nas i znowu było ciekawie. A momentami nawet dramatycznie. Błażej grał Galami, JB – Etrusko-Samnitami, Paweł – Grecją, Darth – Kartaginą a ja Rzymem. Wygrał Darth i to ze sporą przewagą. Nie dość, że strasznie zmłócił Greka, to jeszcze ratował mnie przed klęską bijąc Etrusków i Samnitów okupujących Rzym. Moja armia na początku ponosiła kompromitujące klęski i dopiero po przybyciu z pomocą kartagińskich hufców Rzymianie nauczyli się walczyć . Galowie mieli duże problemy – a to ze swoimi pobratymcami zza Alp, a to z armią Pyrrusa (który postanowił założyć greckie kolonie w północnej Italii). Pod koniec gry Gal odbił się od dna i zaczął nawet ładnie sobie poczynać, ale było już za późno (nie tylko zresztą dla Gala…). Ogólnie gra po raz kolejny ukazała koszmarną losowość bitew, ale przy pięciu graczach dużo zyskuje i nie jest już taka schematyczna jak wcześniej.
Napoleon’s Triumph
W niedzielę zagrałem w tę bardzo chwaloną przez Pędraka grę. Jest to symulacja bitwy pod Austerlitz. Ja grałem sprzymierzonymi, Raubritter – Francuzami. Pędrak na wytłumaczył zasady. Mówił, że są one „banalnie proste”. W ogólnym zarysie tak, ale jest bardzo dużo niuansów, bez znajomości których ciężko jest sensownie zagrać. Gra jak dla mnie była bardzo „mózgożerna” i nie zachwyciła mnie tak jak Krzyśka. Podobne zastrzeżenia miał Raubritter. Edytorsko Napoleon’s Triumph to prawdziwe dzieło sztuki, po prostu coś wspaniałego, ale podczas rozgrywki w zasadzie jej nie ogarniałem a po grze czułem się bardzo zmęczony… Na pewno dam tej pozycji jeszcze jedną szansę w przyszłości, jak będę bardziej wypoczęty.
Jeszcze raz dziękuję Gładkiemu za organizację imprezy, wszystkim moim współgraczom za mile spędzony czas i emocje (szczególne podziękowania dla Poziomki!), Pędrakowi i Rajowi za ciekawe nocne Polaków rozmowy oraz Takeo i Joasi za podwózkę do Warszawy.
Shogun
Znałem już tę grę wcześniej i ponieważ bardzo mi się ona podoba, to starałem się zainteresować tym tytułem innych uczestników imprezy. Myślę, że odniosłem sukces, bo Shogun okazał się chyba najpopularniejszą grą tych manewrów. Stoczono 4 czy 5 rozgrywek a nad planszą przewinęło się kilkanaście grających osób. W pierwszej rozgrywce ja byłem tym, który wprowadzał w tajniki gry, później już kolejni gracze uczyli następnych. Z tego co widziałem to większości gra się podobała.
Here I Stand
W sobotę zacząłem znowu od wdrażania nowych graczy do tego zacnego tytułu. Darth zagrał Papieżem, Gładki - Habsburgami, JB - Francją, Takeo – Anglią, Błażej (nie pamiętam Nicka) – Turcją. Grało się nam bardzo przyjemnie a wszyscy byli pod wrażeniem zalet HIS-a. Wygrałem, ale w pewnym momencie Habsburg był bardzo bliski zwycięstwa. Pomimo że walczył praktycznie przeciwko wszystkim, to bił nas na każdym froncie i jeszcze dodatkowo rewelacyjnie poszły mu odkrycia w Nowym Świecie. Ale opór i konsekwencja Anglika, Turka i Francuza ostatecznie przeważyły. Gdyby gra potoczyła się jeszcze etap albo dwa to największe szanse na wygraną miał Anglik, ewentualnie Francuz. Gra zdobyła kolejnych „wyznawców”, potwierdzając, że jest jednym z najlepszych tytułów GMT.
Sword of Rome
Darth Stalin namówił nas i znowu było ciekawie. A momentami nawet dramatycznie. Błażej grał Galami, JB – Etrusko-Samnitami, Paweł – Grecją, Darth – Kartaginą a ja Rzymem. Wygrał Darth i to ze sporą przewagą. Nie dość, że strasznie zmłócił Greka, to jeszcze ratował mnie przed klęską bijąc Etrusków i Samnitów okupujących Rzym. Moja armia na początku ponosiła kompromitujące klęski i dopiero po przybyciu z pomocą kartagińskich hufców Rzymianie nauczyli się walczyć . Galowie mieli duże problemy – a to ze swoimi pobratymcami zza Alp, a to z armią Pyrrusa (który postanowił założyć greckie kolonie w północnej Italii). Pod koniec gry Gal odbił się od dna i zaczął nawet ładnie sobie poczynać, ale było już za późno (nie tylko zresztą dla Gala…). Ogólnie gra po raz kolejny ukazała koszmarną losowość bitew, ale przy pięciu graczach dużo zyskuje i nie jest już taka schematyczna jak wcześniej.
Napoleon’s Triumph
W niedzielę zagrałem w tę bardzo chwaloną przez Pędraka grę. Jest to symulacja bitwy pod Austerlitz. Ja grałem sprzymierzonymi, Raubritter – Francuzami. Pędrak na wytłumaczył zasady. Mówił, że są one „banalnie proste”. W ogólnym zarysie tak, ale jest bardzo dużo niuansów, bez znajomości których ciężko jest sensownie zagrać. Gra jak dla mnie była bardzo „mózgożerna” i nie zachwyciła mnie tak jak Krzyśka. Podobne zastrzeżenia miał Raubritter. Edytorsko Napoleon’s Triumph to prawdziwe dzieło sztuki, po prostu coś wspaniałego, ale podczas rozgrywki w zasadzie jej nie ogarniałem a po grze czułem się bardzo zmęczony… Na pewno dam tej pozycji jeszcze jedną szansę w przyszłości, jak będę bardziej wypoczęty.
Jeszcze raz dziękuję Gładkiemu za organizację imprezy, wszystkim moim współgraczom za mile spędzony czas i emocje (szczególne podziękowania dla Poziomki!), Pędrakowi i Rajowi za ciekawe nocne Polaków rozmowy oraz Takeo i Joasi za podwózkę do Warszawy.
- Takeo Takagi
- Shosa
- Posty: 1009
- Rejestracja: piątek, 17 listopada 2006, 12:36
- Lokalizacja: Warszawa
I przyłapałem Leszka na kłamstwie. Zarzekał się, że nie jest wcale skromny, a tu proszę - skromność wyziera z niego tak że hoho. W ogóle się nie przyznał, że grał Protestantami i że bez większych problemów wygrał całą rozgrywkę, gdy pozostałe frakcje mordowały się nawzajemLeo pisze: Here I Stand
W sobotę zacząłem znowu od wdrażania nowych graczy do tego zacnego tytułu. Darth zagrał Papieżem, Gładki - Habsburgami, JB - Francją, Takeo – Anglią, Błażej (nie pamiętam Nicka) – Turcją. Grało się nam bardzo przyjemnie a wszyscy byli pod wrażeniem zalet HIS-a. Wygrałem, ale w pewnym momencie Habsburg był bardzo bliski zwycięstwa. Pomimo że walczył praktycznie przeciwko wszystkim, to bił nas na każdym froncie i jeszcze dodatkowo rewelacyjnie poszły mu odkrycia w Nowym Świecie. Ale opór i konsekwencja Anglika, Turka i Francuza ostatecznie przeważyły. Gdyby gra potoczyła się jeszcze etap albo dwa to największe szanse na wygraną miał Anglik, ewentualnie Francuz. Gra zdobyła kolejnych „wyznawców”, potwierdzając, że jest jednym z najlepszych tytułów GMT.
Ależ proszę. Dzięki Tobie mamy jeszcze paliwo w baku, a nie same opary, czego się spodziewałemLeo pisze: (...) oraz Takeo i Joasi za podwózkę do Warszawy.
Ciasteczko po prostu mi się należy.
Zgadza sie. Jak tylko macie okazje w to zagrac, to sie nie wahajcie ani sekundy.Leo pisze:Gra zdobyła kolejnych „wyznawców”, potwierdzając, że jest jednym z najlepszych tytułów GMT.
Tylko o sprawach, które nas zupełnie nie interesują, możemy wydać rzeczywiście bezstronną opinię, co niewątpliwie jest powodem, że opinia bezstronna jest zawsze absolutnie bezwartościowa.
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
Ponownie byłem w Lublinie graczem dochodzącym, na pół etatu. Ponieważ w piatek byłem mocno zmęczony, zagrałem późno w noc w Commands & Colors - Ancients z Raubritterem. Kartagińczycy wygrali pod Zamą, głównie za sprawą udanego ataku słoni na początku rozgrywki. Wynik końcowy pokazał jednak, że przewaga Kartaginy nie była koniec końców tak miażdżąca, jak nogi długonosych przyjaciół Afryki w pierwszych kwadransach starcia.
W sobotę i niedzielę stawialiśmy z Raubritterem pierwsze kroki w wielgachnej The Great War in Europe Deluxe. Rozegraliśmy najmniejszy scenariusz: kampanię 1918 roku na Bliskim Wschodzie. Był to dobry wybór.
Poznaliśmy zasady gry w stopniu umożliwiającym rozpoczęcie większej rozgrywki - być może w 4-osobowym gronie - na europejskim teatrze działań. Są już nawet pierwsze typy dotyczące preferowanej stron
konfliktu - Leo wskazał na carskich Rosjan, ja na dzielnych cesarsko-królewskich. Wygląda na to, że tej wojny zetrzemy się w niejednej bitwie!
Gra ma - podobnie jak Ścieżki - sporo wyjątków od zasad dot. konkretnych armii i teatrów działań, ale same zasady są niezbyt skomplikowane, wręcz proste. Poczatkowo trudności sprawiał na system braku stref kontroli w heksowej grze, ale juz po jednym-dwóch etapach ruszyliśmy śmiało do przodu. Tabela zacheca do działań ofensywnych, w pełnej kampanii z pewnością nie mniej intrygującym od samych walk będzie aspekt balansowania siłami i wysiłkiem na różnych frontach oraz zarządzania zasobami i odtwarzania zniszczonych jednostek.
W niedzielę ku mojemu zaskoczeniu wkroczył na salę młodzian w pełnym rynsztunku polskiego wrześniowego ułana, pod bronią. Niektórzy spoglądali ukradkiem na niego - prawdziwego malowanego żołnierzyka. Mundur robi wrażenie, szkoda że nie miałem aparatu.
Z dalszych obserwacji: zauważyłem że Command & Colors - Ancients poszerza grono sympatyków, poza tym spore zainteresowanie i wysokie oceny ponownie zebrała - tak jak rok temu - gra pt. Mare Nostrum.
Dziękujemy za już i prosimy o jeszcze. Do zobaczenia za rok na KUL-u!
W sobotę i niedzielę stawialiśmy z Raubritterem pierwsze kroki w wielgachnej The Great War in Europe Deluxe. Rozegraliśmy najmniejszy scenariusz: kampanię 1918 roku na Bliskim Wschodzie. Był to dobry wybór.
Poznaliśmy zasady gry w stopniu umożliwiającym rozpoczęcie większej rozgrywki - być może w 4-osobowym gronie - na europejskim teatrze działań. Są już nawet pierwsze typy dotyczące preferowanej stron
konfliktu - Leo wskazał na carskich Rosjan, ja na dzielnych cesarsko-królewskich. Wygląda na to, że tej wojny zetrzemy się w niejednej bitwie!
Gra ma - podobnie jak Ścieżki - sporo wyjątków od zasad dot. konkretnych armii i teatrów działań, ale same zasady są niezbyt skomplikowane, wręcz proste. Poczatkowo trudności sprawiał na system braku stref kontroli w heksowej grze, ale juz po jednym-dwóch etapach ruszyliśmy śmiało do przodu. Tabela zacheca do działań ofensywnych, w pełnej kampanii z pewnością nie mniej intrygującym od samych walk będzie aspekt balansowania siłami i wysiłkiem na różnych frontach oraz zarządzania zasobami i odtwarzania zniszczonych jednostek.
W niedzielę ku mojemu zaskoczeniu wkroczył na salę młodzian w pełnym rynsztunku polskiego wrześniowego ułana, pod bronią. Niektórzy spoglądali ukradkiem na niego - prawdziwego malowanego żołnierzyka. Mundur robi wrażenie, szkoda że nie miałem aparatu.
Z dalszych obserwacji: zauważyłem że Command & Colors - Ancients poszerza grono sympatyków, poza tym spore zainteresowanie i wysokie oceny ponownie zebrała - tak jak rok temu - gra pt. Mare Nostrum.
Dziękujemy za już i prosimy o jeszcze. Do zobaczenia za rok na KUL-u!
Muss ich sterben, will ich fallen
-
- Caporal
- Posty: 59
- Rejestracja: sobota, 21 kwietnia 2007, 19:56
- Lokalizacja: Płock\Olsztyn