Granie w Krakowie
-
- Caporal
- Posty: 53
- Rejestracja: środa, 7 września 2016, 21:45
Re: Granie w Krakowie
Ja niestety nie mogę zagrać 13-go, jestem poza Krakowem.
Jeśli chodzi o kolejne terminy, to w któryś weekend listopada mógłbym sobie zaplanować wszystko tak, żeby móc zagrać. Może ta sobota 26-go, którą Monthion ma wolną, moglibyśmy spotkać się w Vanilli? Jest jeszcze trochę czasu i można dopasować swoje plany. Kto jeszcze ewentualnie mógłby wtedy przyjść? Może wtedy zagralibyśmy w VQ?
Jeśli chodzi o kolejne terminy, to w któryś weekend listopada mógłbym sobie zaplanować wszystko tak, żeby móc zagrać. Może ta sobota 26-go, którą Monthion ma wolną, moglibyśmy spotkać się w Vanilli? Jest jeszcze trochę czasu i można dopasować swoje plany. Kto jeszcze ewentualnie mógłby wtedy przyjść? Może wtedy zagralibyśmy w VQ?
May The Force be with You
-
- Colonel en second
- Posty: 1443
- Rejestracja: wtorek, 22 listopada 2011, 23:27
- Lokalizacja: Kraków
- Been thanked: 45 times
Re: Granie w Krakowie
Jest nas na razie pięciu: Wally, Monthion, ja, Rafał, Kregis, szósty w razie wyzdrowienia byłby mój Brat. Ale jeśliby ktoś jeszcze się pojawił, odstąpię miejsca, zawsze chętnie zagram w jakąś dwuosobówkę. W każdym razie zamawiam miejsce w "Wanilii" od 12.00 w niedzielę 13-go. Jeśli chodzi o dalsze terminy,porozmawialibyśmy na spotkaniu.
-
- Colonel en second
- Posty: 1443
- Rejestracja: wtorek, 22 listopada 2011, 23:27
- Lokalizacja: Kraków
- Been thanked: 45 times
Re: Granie w Krakowie
Ze względu na okoliczności zdrowotne i rodzinne jest wątpliwe, by 26-go udało mi się zorganizować kolejne spotkanie. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by umówili się pozostali gracze, a z mojej strony nie ma w razie czego przeszkód w pożyczeniu gry (o ile pożyczający gwarantuje, że odda ją w komplecie ).Master Yoda pisze:Jeśli chodzi o kolejne terminy, to w któryś weekend listopada mógłbym sobie zaplanować wszystko tak, żeby móc zagrać. Może ta sobota 26-go, którą Monthion ma wolną, moglibyśmy spotkać się w Vanilli? Jest jeszcze trochę czasu i można dopasować swoje plany. Kto jeszcze ewentualnie mógłby wtedy przyjść? Może wtedy zagralibyśmy w VQ?
-
- Colonel en second
- Posty: 1443
- Rejestracja: wtorek, 22 listopada 2011, 23:27
- Lokalizacja: Kraków
- Been thanked: 45 times
Re: Granie w Krakowie
Żeby zachęcić Krakusów do kolejnych spotkań, zaś Uczestników "Strategosa" do podjęcia wyzwania pozwalam sobie na krótki raport z dzisiejszej rozgrywki w HISa w "Wanilii". Absolutnie nie należy wśród motywów umieszczać faktu, że tym razem (w przeciwnieństwie do tylu, tylu rozgrywek...) to akurat autor postu okazał się zwycięzcą. W końcu nie licowałoby to z moją skromnością, którą nie bez powodu szczycę się w Środowisku.
Tak więc mimo, że do ostatniej chwili było to niepewne, udało nam się zebrać w szóstkę. Zaczęliśmy z opóźnieniem wynikającym przede wszystkim z mojego własnego roztrzepania - zostawiłem w domu instrukcję no i musiałem skoczyć do pracy ją wydrukować. Cale szczęście, bo jak się okazało parę razy musieliśmy zaglądać do zasad, część z nas była nowicjuszami, część nie grała w grę od dawna... Ale tym milej było przypomnieć sobie, jak dobra, klimatyczna, mózgożerna, sprzyjająca interakcji to gra, o ile lepsza w tych wszystkich kategoriach od takiej VQ (mimo, że i o VQ moje zdanie nie jest miażdżące).
Tak więc zaczęliśmy grę nie o 12.00, a około 13.30, graliśmy zaś chyba do jakiejś 20.00, równo 5 etapów. Skład był następujący: Sułtan - Wally, Habsburg - Samuel, Anglik - mój brat Mikołaj, Francuz - Kregis, Papież - Monthion, Protestant - Rafał, przybysz z Zamościa i bywalec konwentów w Przemyślu. Zaczęło się historycznie, acz niekonwencjonalnie jeśli chodzi o znane mi rozgrywki, od wojny francusko-habsburskiej. Przy czym o ile Francuz ruszył na Metz, to ja zająłem Mediolan. Był to początek dominacji Habsburgów w grze, bo potem bez przeszkód zająłem Florencję. Papież i Protestant zwarli się między sobą, Anglik zajął się początkowo swoją pozycją w Nowym Świecie, Szkocją no i ulubionym zajęciem Henryka VIII, na czym wyszedł ostatecznie nadspodziewanie dobrze (5 PZ za zdrowego Edwarda). Z kolei Wally zabrał się do podboju Węgier systematycznie, ale powoli, dając mi dwa etapy na rozprawienie się z Francją - tej nie udało się zdobyć Nawarry, straciła natomiast przejściowo Paryż, trwale zaś Montmorency'ego. Po dwu etapach miałem przytłaczającą przewagę na razie w kartach raczej niż w PZ, no i otwartą wojnę na dwu frontach, bo poza Osmanami wypowiedział mi wojnę Henryk VIII, zajmując bez przeszkód Antwerpię. Nie miałem wyboru i poddałem się Anglii tak, że pod koniec trzeciego etapu byliśmy wraz z Bratem wyraźnie liderami (sporo bonusowych punktów za zwycięstwa w wojnach i zdobycze w Nowym Świecie). Jednak w czwartym etapie sprawy się skomplikowały - Protestantowi szło cały czas lepiej niż Papieżowi (Eck przegrał dwie kolejne Debaty Lipskie!), na dobitkę zaś Francuz postanowił sobie odbić porażki łatwymi zwycięstwami we Włoszech, najpierw zdobywając Genuę, później zajmując Rzym. Heroiczna obrona wojsk papieskich przejść musi do historii, choć w odniesieniu drugiego zwycięstwa znacznie pomógł bunt najemników. Tymczasem Protestant zajął całe Niemcy, część Francji i nagle okazywał się pewnym zwycięzcą w razie zajścia Ligi Szmalkaldzkiej. Na szczęście, miałem na ręku karty wydarzeń osłabiające jego pozycję i rezygnując z własnych celów mogłem do spółki z Papieżem odebrać mu aż 3 z 6 elektoratów, bez szans na ich utrzymanie w następnym etapie. Rzecz jasna, z cichą pomocą Turka - w tym momencie była to jedyna szansa na przeciągnięcie gry do piątego etapu. Piąty etap okazał się wyścigiem o zwycięstwo, przy czym co prawda byłem liderem, wyprzedzając o punkt Anglię, ale przeciw sobie miałem ponownie i Turcję, i Anglię, i Protestantów którzy zabrali się za odbijanie bezbronnych elektoratów. W wojnie z Turcją wyniszczyliśmy sobie wzajemnie armie i floty, a choć zająłem Budę, to straciłem Antwerpię i dwa z Elektoratów (tylko Trewir obronił się przed trzema kolejnymi szturmami Filipa Heskiego). Anglia z kolei straciła swą szansę dzięki powodzeniu kontrreformacyjnej akcji Papieża. Tak więc o zakończeniu tej bardzo wyrównanej rozgrywki zadecydował szczęśliwy rzut kostką: odkrycie przez Hiszpanów Wielkich Jezior i podbój Inków.
Nie ukrywam, że w grze bardzo sprzyjało mi szczęście. Na ogół miałem dobre karty, a w tych wypadkach, gdy ich nie miałem, sprzyjały mi rzuty. Ale sporo szczęścia sprzyjało chyba każdemu z graczy - dwie "Printing Press" dla Lutra, Michał Anioł, który w jednym wydarzeniu zyskał aż 11 punktów na rzecz Bazyliki Św. Piotra - o rzutach typu jedno trafienie na 10 kostek już nie wspomnę (tu mowa, rzecz jasna, o szczęściu przeciwnika ). Warto tylko dodać, że w punktacji końcowej aż 12 moich punktów pochodziło z bonusów (2 z wygranej wojny, 5 z Nowego Świata, 5 z Pana Italii), ale Anglik nie był tu chyba wiele gorszy, a i inne "okienka na bonusy" nie świeciły pustkami. Myślę, że wszyscy mieli ciekawe komba z kart, gra obfitowała w nagłe zwroty, zabójcze ciosy. Prawdą jest, że na koniec drugiego etapu byłem o włos od zwycięstwa, moi Współgracze, po części początkujący, potrafili jednak grać przeciw mnie tak, że do końca gry o ten "włos od zwycięstwa" pozostawałem - gdy przynajmniej Anglik i Protestant się ze mną właściwie zrównali w swoich szansach. Papież i Francuz wspaniale odbili się od dna, a Wally - cóż, nie miał szczęścia, ale grał tak systematycznie, że praktycznie wiązał całość moich sił zbrojnych. Dziękuję więc wszystkim za pasjonującą i pełną wyzwań rozgrywkę, myślę, że nikt nie kończył jej znużony ani sfrustrowany. Bo też - wracając do poprzedniej myśli - stary dobry HIS, zwłaszcza odświeżony po miesiącach niegrania, daje chyba po prostu znacznie więcej możliwości ciekawych zagrań niż VQ i wiele innych "wiodących na rynku tytułów".
Tak więc mimo, że do ostatniej chwili było to niepewne, udało nam się zebrać w szóstkę. Zaczęliśmy z opóźnieniem wynikającym przede wszystkim z mojego własnego roztrzepania - zostawiłem w domu instrukcję no i musiałem skoczyć do pracy ją wydrukować. Cale szczęście, bo jak się okazało parę razy musieliśmy zaglądać do zasad, część z nas była nowicjuszami, część nie grała w grę od dawna... Ale tym milej było przypomnieć sobie, jak dobra, klimatyczna, mózgożerna, sprzyjająca interakcji to gra, o ile lepsza w tych wszystkich kategoriach od takiej VQ (mimo, że i o VQ moje zdanie nie jest miażdżące).
Tak więc zaczęliśmy grę nie o 12.00, a około 13.30, graliśmy zaś chyba do jakiejś 20.00, równo 5 etapów. Skład był następujący: Sułtan - Wally, Habsburg - Samuel, Anglik - mój brat Mikołaj, Francuz - Kregis, Papież - Monthion, Protestant - Rafał, przybysz z Zamościa i bywalec konwentów w Przemyślu. Zaczęło się historycznie, acz niekonwencjonalnie jeśli chodzi o znane mi rozgrywki, od wojny francusko-habsburskiej. Przy czym o ile Francuz ruszył na Metz, to ja zająłem Mediolan. Był to początek dominacji Habsburgów w grze, bo potem bez przeszkód zająłem Florencję. Papież i Protestant zwarli się między sobą, Anglik zajął się początkowo swoją pozycją w Nowym Świecie, Szkocją no i ulubionym zajęciem Henryka VIII, na czym wyszedł ostatecznie nadspodziewanie dobrze (5 PZ za zdrowego Edwarda). Z kolei Wally zabrał się do podboju Węgier systematycznie, ale powoli, dając mi dwa etapy na rozprawienie się z Francją - tej nie udało się zdobyć Nawarry, straciła natomiast przejściowo Paryż, trwale zaś Montmorency'ego. Po dwu etapach miałem przytłaczającą przewagę na razie w kartach raczej niż w PZ, no i otwartą wojnę na dwu frontach, bo poza Osmanami wypowiedział mi wojnę Henryk VIII, zajmując bez przeszkód Antwerpię. Nie miałem wyboru i poddałem się Anglii tak, że pod koniec trzeciego etapu byliśmy wraz z Bratem wyraźnie liderami (sporo bonusowych punktów za zwycięstwa w wojnach i zdobycze w Nowym Świecie). Jednak w czwartym etapie sprawy się skomplikowały - Protestantowi szło cały czas lepiej niż Papieżowi (Eck przegrał dwie kolejne Debaty Lipskie!), na dobitkę zaś Francuz postanowił sobie odbić porażki łatwymi zwycięstwami we Włoszech, najpierw zdobywając Genuę, później zajmując Rzym. Heroiczna obrona wojsk papieskich przejść musi do historii, choć w odniesieniu drugiego zwycięstwa znacznie pomógł bunt najemników. Tymczasem Protestant zajął całe Niemcy, część Francji i nagle okazywał się pewnym zwycięzcą w razie zajścia Ligi Szmalkaldzkiej. Na szczęście, miałem na ręku karty wydarzeń osłabiające jego pozycję i rezygnując z własnych celów mogłem do spółki z Papieżem odebrać mu aż 3 z 6 elektoratów, bez szans na ich utrzymanie w następnym etapie. Rzecz jasna, z cichą pomocą Turka - w tym momencie była to jedyna szansa na przeciągnięcie gry do piątego etapu. Piąty etap okazał się wyścigiem o zwycięstwo, przy czym co prawda byłem liderem, wyprzedzając o punkt Anglię, ale przeciw sobie miałem ponownie i Turcję, i Anglię, i Protestantów którzy zabrali się za odbijanie bezbronnych elektoratów. W wojnie z Turcją wyniszczyliśmy sobie wzajemnie armie i floty, a choć zająłem Budę, to straciłem Antwerpię i dwa z Elektoratów (tylko Trewir obronił się przed trzema kolejnymi szturmami Filipa Heskiego). Anglia z kolei straciła swą szansę dzięki powodzeniu kontrreformacyjnej akcji Papieża. Tak więc o zakończeniu tej bardzo wyrównanej rozgrywki zadecydował szczęśliwy rzut kostką: odkrycie przez Hiszpanów Wielkich Jezior i podbój Inków.
Nie ukrywam, że w grze bardzo sprzyjało mi szczęście. Na ogół miałem dobre karty, a w tych wypadkach, gdy ich nie miałem, sprzyjały mi rzuty. Ale sporo szczęścia sprzyjało chyba każdemu z graczy - dwie "Printing Press" dla Lutra, Michał Anioł, który w jednym wydarzeniu zyskał aż 11 punktów na rzecz Bazyliki Św. Piotra - o rzutach typu jedno trafienie na 10 kostek już nie wspomnę (tu mowa, rzecz jasna, o szczęściu przeciwnika ). Warto tylko dodać, że w punktacji końcowej aż 12 moich punktów pochodziło z bonusów (2 z wygranej wojny, 5 z Nowego Świata, 5 z Pana Italii), ale Anglik nie był tu chyba wiele gorszy, a i inne "okienka na bonusy" nie świeciły pustkami. Myślę, że wszyscy mieli ciekawe komba z kart, gra obfitowała w nagłe zwroty, zabójcze ciosy. Prawdą jest, że na koniec drugiego etapu byłem o włos od zwycięstwa, moi Współgracze, po części początkujący, potrafili jednak grać przeciw mnie tak, że do końca gry o ten "włos od zwycięstwa" pozostawałem - gdy przynajmniej Anglik i Protestant się ze mną właściwie zrównali w swoich szansach. Papież i Francuz wspaniale odbili się od dna, a Wally - cóż, nie miał szczęścia, ale grał tak systematycznie, że praktycznie wiązał całość moich sił zbrojnych. Dziękuję więc wszystkim za pasjonującą i pełną wyzwań rozgrywkę, myślę, że nikt nie kończył jej znużony ani sfrustrowany. Bo też - wracając do poprzedniej myśli - stary dobry HIS, zwłaszcza odświeżony po miesiącach niegrania, daje chyba po prostu znacznie więcej możliwości ciekawych zagrań niż VQ i wiele innych "wiodących na rynku tytułów".
- Monthion
- Sous-lieutenant
- Posty: 478
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:55
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 6 times
- Been thanked: 16 times
Re: Granie w Krakowie
Dobry opis, świetna rozgrywka, która potwierdziła moje przekonanie że gra jest lepsza niż Virgin Queen. Mam tylko takie uwagi że Rzym nigdy nie padł, a silna armia dowodzona bodaj przez Franciszka mająca 2 jedn. regularne i 6 najemników, musiała odstąpić od ataku i wycofać się po zagraniu przeze mnie "Mercenaries Grow Restless". Co do debat to raczej nie były zbyt udane, Eck przegrał pierwszą o 2, Aleander w drugiej się skompromitował i na długo zaniechałem takich akcji, dopiero w 5 etapie Eck pokonał nieznacznie Coverdale'a ale po ekskomunikowaniu Cranmera. ciekawym aspektem gry były rzuty, zwłaszcza emocjonujące były pojedynki papiesko-heretyckie. 2 "6" na 2 możliwe rzuty to wcale powszednie rozstrzygnięcia.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43386
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3948 times
- Been thanked: 2514 times
- Kontakt:
Re: Granie w Krakowie
Dwa zdjęcia ze spotkania popełnione przez Monthiona (było ich więcej, ale nie wszystkie dobrze wyszły).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Wally
- Sergent-Major
- Posty: 180
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2015, 13:26
- Lokalizacja: Kraków/Szczucin
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 13 times
Re: Granie w Krakowie
Wybieram się na ewentualne spotkanie w Będzinie 3.12. Będę jechał samochodem więc mogę zabrać 3 osoby, wyruszam z Azorów.
buty pełne piasku
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
-
- Adjudant
- Posty: 255
- Rejestracja: wtorek, 1 września 2015, 20:39
- Lokalizacja: Kraków
- Been thanked: 2 times
- Kontakt:
Re: Granie w Krakowie
Potrzebujemy czwartego gracza do Sukcesorów (u mnie, w najbliższy piątek, koło 16-tej). Ktoś chętny? Zapraszam
-
- Caporal
- Posty: 53
- Rejestracja: środa, 7 września 2016, 21:45
Re: Granie w Krakowie
I jak z planami odnośnie grania w sobotę 26-go? Monthionie, kiedyś pisałeś, że masz wolny termin. Ktoś jeszcze byłby zainteresowany? Z tego co się orientuję, to tylko Samuel pisał, że nie da rady (chyba, że coś się zmieniło).
Rezerwację miejsca w Vanilli mogę wziąć na siebie, mam po drodze z pracy. Tylko czy będzie dla kogo. No i oczywiście musielibyśmy się dogadać w co zagramy. W tej kwestii niewiele mogę zaproponować, ktoś inny musiałby przynieść coś swojego. Może znowu Napoleonic Wars? Gra ma swoje wady, ale sporo osób grało już kilka razy i nie trzeba będzie tracić czasu na tłumaczenie zasad. Poza tym masz to w swojej kolekcji Monthionie.
Rezerwację miejsca w Vanilli mogę wziąć na siebie, mam po drodze z pracy. Tylko czy będzie dla kogo. No i oczywiście musielibyśmy się dogadać w co zagramy. W tej kwestii niewiele mogę zaproponować, ktoś inny musiałby przynieść coś swojego. Może znowu Napoleonic Wars? Gra ma swoje wady, ale sporo osób grało już kilka razy i nie trzeba będzie tracić czasu na tłumaczenie zasad. Poza tym masz to w swojej kolekcji Monthionie.
May The Force be with You
- Wally
- Sergent-Major
- Posty: 180
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2015, 13:26
- Lokalizacja: Kraków/Szczucin
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 13 times
Re: Granie w Krakowie
Coś wiadomo czy będzie coś jutro?
buty pełne piasku
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
- Monthion
- Sous-lieutenant
- Posty: 478
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:55
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 6 times
- Been thanked: 16 times
Re: Granie w Krakowie
U mnie jutro odpada, chyba że po 20.00 przez wargamerooma. Natomiast mam grafik grudniowy więc mogę zaproponować kilka terminów;
2 piątek
7 środa
8 czwartek
13 wtorek
14 środa
28 środa
Jeszcze odniosę się do soboty 3 grudnia i wyjazdu do Będzina, nie wezmę na ten dzień wolnego, ale mam dyżur, więc postaram się zrobić tak żeby móc jechać, dam znać w niedziele pojutrze na czym stanęło.
2 piątek
7 środa
8 czwartek
13 wtorek
14 środa
28 środa
Jeszcze odniosę się do soboty 3 grudnia i wyjazdu do Będzina, nie wezmę na ten dzień wolnego, ale mam dyżur, więc postaram się zrobić tak żeby móc jechać, dam znać w niedziele pojutrze na czym stanęło.
- Wally
- Sergent-Major
- Posty: 180
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2015, 13:26
- Lokalizacja: Kraków/Szczucin
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 13 times
Re: Granie w Krakowie
To może jest ktoś chętny na niedzielę w Wanilii?
Posiadam takie tytuły:
Fighting Formations Grossdeutschland
Napoleon against Europe
Swords of Sovereignty Bouvines 1214 Worringen 1288
East Front 2
Ryszard III
Combat Commander: Europe
Posiadam takie tytuły:
Fighting Formations Grossdeutschland
Napoleon against Europe
Swords of Sovereignty Bouvines 1214 Worringen 1288
East Front 2
Ryszard III
Combat Commander: Europe
buty pełne piasku
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
- Monthion
- Sous-lieutenant
- Posty: 478
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:55
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 6 times
- Been thanked: 16 times
Re: Granie w Krakowie
Przeciągnęła się niepewność do do 3 grudnia, ale niestety nie wybiorę się do Będzina. Jeśli ktoś chciałby w coś zagrać w grudniu zostały mi jeszcze następujące terminy; 8, 13, 14, 28.
- Wally
- Sergent-Major
- Posty: 180
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2015, 13:26
- Lokalizacja: Kraków/Szczucin
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 13 times
Re: Granie w Krakowie
Ostatnio będąc w galerii przechodząc obok strefy CoWork skojarzyłem że to całkiem dobre miejsce do grania. W Galerii Bronowice są dwie takie strefy dostępne od 8/9 do 21, dobre stoły, fotele, jasno, na zdjęciach są godziny szczytu ale zwykle jest tam pustawo. Tylko pewnie alkoholu nie nada ale może to i dobrze
Nie zmienia to faktu że w takim Szczucinie jest łatwiej znaleźć przeciwnika niż w Krakowie
Nie zmienia to faktu że w takim Szczucinie jest łatwiej znaleźć przeciwnika niż w Krakowie
buty pełne piasku
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
- Wally
- Sergent-Major
- Posty: 180
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2015, 13:26
- Lokalizacja: Kraków/Szczucin
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 13 times
Re: Granie w Krakowie
Ktoś chętny do grania w Krakowie 28 lub 29 stycznia?
Najchętniej zgrałbym w któryś z tych tytułów
Red Poppies Campaigns: The Battles for Ypres
Red Winter
Serbien Muss Sterbien
ewentualnie mam też
Fighting Formations: Grossdeutschland Motorized Infantry Division
Napoleon against Europe
EastFront II
Richard III
Swords of Sovereignty: Bouvines 1214 – Worringen 1288
Najchętniej zgrałbym w któryś z tych tytułów
Red Poppies Campaigns: The Battles for Ypres
Red Winter
Serbien Muss Sterbien
ewentualnie mam też
Fighting Formations: Grossdeutschland Motorized Infantry Division
Napoleon against Europe
EastFront II
Richard III
Swords of Sovereignty: Bouvines 1214 – Worringen 1288
buty pełne piasku
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga