Spooky:) pisze:Blad Hooker Doskonale wiedzial co ma przed soba dzieki stworzonemu przez niego "Biuru Informacji" Doskonale wiedzial ze Longstreet z 2ma Dywizjami znajduje sie daleko od Fredericksburga. Jednak z tego co czytalem to Hooker nie mial zamiaru walczyc atakowac Lee, wyslal Stonmana, ktory oczywiscie nie wykonal zadania, by odciac Lee zaopatrzenie a od wywiadu wiedzial ze nawet jednodniowa przerwa w dostawach moze spowodowac glod w Armi Polnocenj Wirginii. Z tego co kalkulowal Hooker, poludniowcy zmuszeni przez brak zaopatrzenia opuszcza Fredericksburg a on spokojnie ruszy na Richmond i predzej czy pozniej Lee bedzie musial go zaatakowac, co spowoduje zaglade Armie Konfederatow. Poza tym podczas bitwy pod Chancellorsvile przesladowal Hookera zwykly pech np. Rozakazy wysylane do Sedgwicka nie docieraly lub dzialo sie to z opoznieniem. Kolejnym powodem byla hmmm "niesubordynacja" i "kompletny brak wyobrazni" u jego podkomendnych: kazal Howardowi umocnic swoje skrzydlo na wszelki wypadek a ten oczywiscie to olal a na dodatek jeden z dowodcow dywizji Howarda byl narabany gdy konfederaci zaatakowali. 2giego dnia Hooker bez problemow odpieral szturmy Stuarta ale w kluczowym momecie zostal Ranny a dokladniej doznal wstrzasu muzgu gdy trafil go kawalek werandy domu rodziny Chancellor , Hooker co chwile tracil swiadomosc i wymiotowal (pewnie dla tego oskarzyli go o picie) a dowodca II korpusu gen. Couch zamiast przejac dowodzenie nie zrobil nic... wtedy rezerwy przestaly nadchodzic i Konfederaci zepchenli wojska uni z polany...
Owszem Hooker wiedział o dyslokacji sił Lee ale tylko na początku kampanii!!!!!! Później dzięki wysłaniu Stoneman'a w siną dal, był ślepy i głuchy. Stuart ze swoją kawalerią objeżdżał go jak chciał i umiemożliwiał rozpoznanie.
Co do ataku na Fredericksburg, to właśnie gdyby wiedział, że na wzgórzach pozostały śladowe ilości wojska to mógłby się bez przeszkód przeprawić i zaatakować Lee od tyłu.
Co do pecha, hmmmm dyskusyjna sprawa, poza faktycznie nieszczęśliwym przypadkiem uderzenia Hooker'a w głowę, to reszta jest niestety brakiem dyscypliny. Nieumejętności dobrania współpracowników, itp. itd. A to niestety w tej wojnie było nagminne. Nieumocnienie się Howarda, to nie pech to niesubordynacja (choć ten ostatni i jego sztab twierdzą, że takiego rozkazu nie dostali), to że dowódca dywizji był pijany, to też efekt nazwijmy to ogólnej "swobody". I tak dalej i tak dalej. Generalnie Hooker nawet po udanej akcji Jackson'a miał szanse na wygranie tej bitwy, ale uraz jak i zwątpinie w siebie spowodowane atakiem konfederatów spowodowało, że podjął decyzję o wycofaniu. Gdyby Hooker w odpowiednim momencie przekazał dowództwo, może udałoby się opanować sytuację i sprawy miałyby się lepiej, ale bez jego decyzji żaden z dowódców nie odwżaył się sam przejąć dowództwa.
Co do pijaństawa, to Hoker był znany jeszcze przed wojną z dość lekkiego sposobu prowadzenia się i pewnie tak jak w przypadku Granta do końca był posądzany o pijaństwo. Raz przyczepiona etykietka już nie odpadała.