Dzięki za Twoją opinię. Nie ukrywam, że bardzo mnie zaciekawiła (i nie jest to w tym wypadku żadna kurtuazja). Ja przyznam, że mam bardziej wyważoną opinię co do dzieł tej autorki/autora, póki co bazującą głównie na NT (nie chcę wdawać się w dyskusję co do płci, natomiast skoro używała i zdaje się nadal używa jako pseudonimu imienia męskiego, to przyjmuję, że oba sposoby odnoszenia się do niej/niego są uprawnione), ale co do "Triomphe à Marengo" nie mam jeszcze wyrobionego zdania. Dużo częściej spotykałem dotychczas entuzjastyczne opinie, wychwalające, zwłaszcza NT, pod niebiosy, dlatego Twój głos, przywracający tutaj pewną równowagę, wydaje mi się wartościowy. Zaciekawił mnie także w kontekście Twoich zapatrywań na inne gry, zwłaszcza niektóre tytuły starożytne. Co do NT myślę, że prawda leży pośrodku, to znaczy tytuł ciekawy, wnoszący coś nowego i dobrze, że pojawił się i zaistniał na rynku, natomiast traktowanie go jako jakiegoś objawienia usuwającego inne gry i mechaniki w cień, czegoś co miało nieomalże przeobrazić rynek gier wojennych, to jednak jakieś nieporozumienie.Teufel pisze: ↑poniedziałek, 11 grudnia 2023, 15:07 Zagrałem. Kiedyś próbowałem również NT. Gra wygląda i to chyba jest jej najlepsza cecha. Niestety brak ducha epoki. Również dobrze, mogłaby być to średniowieczna bitwa bez bombard. Zakaz ostrzału miasteczek? To jakiś żart. Zawsze jesteś praktycznie na minusie, gdy przekraczasz linie i wskazane znaki jednostek, na drugi obszar jako atakujący. Rozumiem, że po to byś nie wykończył Francuza w 3 etapy. Dalej Morale ma coś pokazywać. Wszystko fajnie, tylko Austriacy mają mniej morale. Ciekawe dlaczego, szło im dobrze w kampanii, Massena uciekł z Genui. Ale najlepsze manko jest na liczebności sił, gdzie zdaje się Francuzi mają 2 jednostki piechoty mniej niż Austriak. Wolne żarty. Niby to ma ukazywać liczebność. Zupełna żonglerka siłami. Dlaczego Austriak ma 3 jednostki o sile 3 a Francuz 2 w piechocie? Jakieś idee fix autor(ki)a?
Nic mnie do tej gry już nie przekona. Chciałem zobaczyć z lunety rozciągnięte linie piechoty i jazdy na polach Italii, a dostałem zupełnie dowolnie ruszane jednostki, które na otwartym polu gdzie mieścisz rzekomo do 12 patyczków musisz cierpliwie liczyć punkty ruchu bo niby jesteś w kolejce. Przy 2 jednostkach też.
Marengo jest w mojej pierwszej piątce najciekawszych bitew epoki, ale postoję i poczekam na pudło z OSG, w końcu ma powstać...
Jeśli chodzi o szczegóły, zauważyłem te problemy z oddaniem walki, gdzie wychodzi, że bardzo ciężko atakować, bo wszędzie obrońca ma jakieś bonusy i walka musi w tej sytuacji polegać na wykrwawieniu go na początku. Też wydaje mi się to mało sensowne. Abstrakcyjne rozwiązanie dostosowane do mechaniki gry, a niezbyt oddające to jak wyglądała walka, stworzone żeby na końcu wychodziło to co ma wyjść. Z pojemnością pola i problemami z ruchem przez zapchane rzekomo pole także masz w stu procentach rację. Morale jest zapewne kwestią uznania i tutaj jeszcze nie zgłębiłem tematu. Nie wiem czy to jest w tym przypadku ściśle rzecz biorąc morale? Podobnie co do liczebności. Jeśli tak jest jak piszesz, to rzeczywiście słabo.