[Waterloo 1815] Mechaniczne smęcenie

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące XIX wieku.
Awatar użytkownika
Itagaki
Général de Brigade
Posty: 2011
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:42
Lokalizacja: Dublin
Been thanked: 2 times

Post autor: Itagaki »

Raleen pisze:Co do tego kontrataku na flankę to jest to kontratak na całe duże zgrupowanie jazdy.
Nie. Na huzarów których jak z opisu wnioskuję był jeden pułk.
Tym przykładem chciałem tylko pokazać, że możliwe było szybkie przejście z kolumny w linię, czyli to o czym dyskutowaliśmy w Krakowie.
Zwróć uwagę na dwie rzeczy. Kicki wspominał że na swoich ułanów "może liczyć" i "które prawdopodobnie w trakcie ruchu rozwijały swe szyki...". Czyli ułani byli jazda conajmniej dobrą, a to że w ruchu zmienili szyk nie jest pewne tylko "prawdopodobne".
Wtedy gdy grałem szarżując zmieniłem szyk na polu sąsiednim w stosunku do przeciwnika, tuż przed atakiem na niego. Jak dla mnie ten przepis jest sensowny. Heks ma w Waterloo 120 metrów więc mogli zmienić szyk "w biegu" w pewnej odległości, powiedzmy jak byli te 80 metrów od wroga.
Tylko że Ty to robisz bo przeciwnik nie jest w stanie się poruszać, stoi w miejscu i może tylko reagowac w postaci szarzy i obrotów. Gdyby działo się to równocześnie (a w bitwie nie ma tur) nie byłbyś w stanie wykonac takiego manewru. Padła by komenda "escadron! demi tourn a droit... droit! charge!" ("szwadron! pół obrotu w prawo... w prawo! szarża!") i w 10 sekund są już w galopie... W grze to wygląda zaś tak że stoją i czekają aż przeciwnik podjedzie im na flankę by może się obrócić i stać w miejscu. Nie ma tu nic z symultanicznosci.

W Krakowie nie było problemyu ze zmianą szyku lecz z tym, że po zwrocie który wykonałeś na polu sąsiednim do przeciwnika nadal wykozystywałes impet. Przepisy nie są tu jasne (albo inaczej - jasno nie mówia że po zwrocie traciszimpet) lecz logika (nie tylko moja) skłaniała się do tego, że po takim manewrze, musisz poruszyć się conajmniej jedno pole do przodu by wykozystac impet tak jak to jest przy kontrszarzy...
Po drugie w Waterloo nie można zmieniać szyku we wrgiej strefie kontroli, czyli na frontowym polu wrogiej jednostki nie można zrobić takiego numeru. Tak samo gdy wchodzisz na bok wrogiej jednostki, a ona się do Ciebie obróci to też nie możesz zmienić szyku. Prawdopodobieństwo, że zmieni szyk jest zwykle duże. Tylko właśnie - większości graczy brak tu doświadczenia i nie starają się robić zwrotu zaraz po tym jak wróg wejdzie na pole boczne, żeby mu uniemożliwić przejście w linię. To jest dobry przykład, że czasami jest tak, że przepisy wcale nie są złe tylko z ich rozumieniem i stosowaniem są problemy, bo ktoś nie doczytał albo nie zrozumiał itp. Ogólnie jak szarżujesz kawalerię od boku wchodzenie na to pole kolumną jest ryzykowne, tylko wejście od tyłu daje Ci pewność, że zmienisz szyk na sąsiednim w stosunku do wrogiej jednostki polu. Tu masz też dobry przykład tego, że dużo zależy od szczęścia - bo jak się nie obróci to po niej, jak się obróci to owszem, zwykle ma spore szanse, zależy jeszcze jaka kawaleria.
Taki manewr można spokojnie zrobic tak że nie daje się przeciwnikowi szansy "złapania" siebie w kolumnie okrążająć go w odl. dwóch pól i zmieniając szyk na linię...
Nie chce się wdawać w dyskusję czy ten przepis jest dobry czy nie. Dla mnie jest on tylko próbą zasymulowania równoczesnosci działań na polu bitwy. Próbą, która nie poprawiła za wiele...
Everyone sees that even a beautiful full moon starts to change its shape becoming smaller as the time passes. Even in our human lives things are as it is.
Takeda Harunobu
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

W tej bitwie po stronie polskiej szarżował jeden pułk złożony z dwóch dywizjonów, każdy z dywizjonów szarżował na jeden pułk, jeden dywizjon na pułk ułanów polskich (jednostka rosyjska) a drugi dywizjon na wspomniany pułk huzarów, niewykluczone, że między nimi stał jeszcze jeden pułk. To jest bitwa pod Iganiami - przypomnij sobie ile tam Rosjanie mają pułków kawalerii - pięc albo szesc.

Czytałem też resztę relacji, bo mam tą książkę u siebie pod ręką i z tego co tam pisze oni się rozwinęli tak jak pisał.
Tylko że Ty to robisz bo przeciwnik nie jest w stanie się poruszać, stoi w miejscu i może tylko reagowac w postaci szarzy i obrotów. Gdyby działo się to równocześnie (a w bitwie nie ma tur) nie byłbyś w stanie wykonac takiego manewru. Padła by komenda "escadron! demi tourn a droit... droit! charge!" ("szwadron! pół obrotu w prawo... w prawo! szarża!") i w 10 sekund są już w galopie...

Musi byc możliwosc zajścia przeciwnika od boku. To się zdarzało prawda? Pod Waterloo w instrukcji stoi, że nasi ułani zaatakowali Ponsobyego i Somerseta od boku. Nawet na logikę. To nie jest tak, że zawsze się obracali i nigdy nie można było ich zajsc od boku. Poczytaj na gery była tak relacja jak szarżowali na pułk rosyjskich kirasjerów...kiedyś była taka relacja pokazująca znaczenie oficerów dla morale jednostki i że formacja taka jak dragoni była pod tym względem na ogół dużo słabsza niż np. kirasjerzy.
W Krakowie nie było problemyu ze zmianą szyku lecz z tym, że po zwrocie który wykonałeś na polu sąsiednim do przeciwnika nadal wykozystywałes impet. Przepisy nie są tu jasne (albo inaczej - jasno nie mówia że po zwrocie traciszimpet) lecz logika (nie tylko moja) skłaniała się do tego, że po takim manewrze, musisz poruszyć się conajmniej jedno pole do przodu by wykozystac impet tak jak to jest przy kontrszarzy...
Skoro przepisy nie mówią, że tracę, to w myśl przepisów nie tracę - to jest oczywiste. Przepisy mówią, że wystarczy się poruszyc o 1 pole do przodu by wykonywac szarżę czyli jak się poruszyłem o 1 pole to wykonuję szarżę. Dlaczego miałbym tracic impet po zmianie szyku. Ile potrzeba było żeby rozpędzic jednostkę kawalerii, po drugie do w miarę skutecznego szarżowania nie było przecież konieczne osiągnięcie galopu. I jak już mamy pod ręką wyżej cytowany przykład to tam też jest o tym, że Kicki pozwolił wrogiej kawalerii bardzo blisko podjechac i dopiero wtedy kontrszarżował, jest też o tym, że nasza kawaleria w ciągu 10 minut wykonała kilka szarż, to ile mogła odjechac do wykonania tych szarż w tył jeśli w ciągu 10 minut wykonała kilka szarż. Gdyby do wykonania szarży trzeba było odjeżdżac daleko to w ciągu 10 minut nasza kawaleria nie byłaby w stanie kilka razy szarżowac. Po prostu to co piszesz nie trzyma się w kupie z tą relacją. Tak mi wychodzi, więc nie zgadza się z realiami, do których tak dążysz - bo według tego realia są inne. Można poszukac pewnie innych przypadków, może wyniknie z nich coś innego, nie wiem. Jak będziesz miał, możemy dyskutowac.
Taki manewr można spokojnie zrobic tak że nie daje się przeciwnikowi szansy "złapania" siebie w kolumnie okrążająć go w odl. dwóch pól i zmieniając szyk na linię...

No tak, bo skoro masz tyle punktów ruchu, żeby zatoczyc taki łuk i zostaje Ci punktów ruchu na atak, to dlaczego nie. Jeśli zrobimy tak jak byś chciał to nigdy kawalerii nie można zajsc od boku. Tam może nie jest do końca dobrze, ale Ty z kolei przeginasz w drugą stronę.
A tu akurat rozwiązanie jest w naszej Ostrołęce - zobacz jak tam jest rozwiązana kontrszarża.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Comandante
General de División
Posty: 3012
Rejestracja: piątek, 12 maja 2006, 21:51
Lokalizacja: Verulamium
Been thanked: 3 times

Post autor: Comandante »

do szarzy trzeba na pewno mniej niz 100 metrów, zazwyczaj dopiero ostatnie 20 metrow ida w pelnym biegu, wiec 40-60 metrow powinno wystarczyc

a w innych grach jednostka gracza biernego moze na szarze zareagowac i w przypadku piechoty - zamknac sie w czworoboku (sekwencja gry jest lamana, daje sie mozliwosc atakowanemu zareagowac)

swoja droga tytul tematu - Mechaniczne Smecenie jest jak z Lema. Juz widze powolana w celu takiego smęcenia maszyne - Smęcotron?
Awatar użytkownika
antoni
Caporal-Fourrier
Posty: 87
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:47
Lokalizacja: Ciapowizna ;) Kraków

Post autor: antoni »

Dziwię Ci się Grenadyerze. Ja uważam, że żadna gra
nie symuluje charakteru działań ówczesnych armii
, co nie zmienia faktu, że wiele z nich wspaniale nadaje się do gry. Nie da się zrobić symulacji rzeczywistości. Nie da się i już. A tym bardziej rzeczywistości, która bezpowrotnie minęła i nawet nie da się jej poznać.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Bjorn
Lieutenant
Posty: 504
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 16:29
Lokalizacja: Wa-wa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Bjorn »

Gracie, że oddział w szarży jest od razu jak się ruszy czy może deklarować w którymś momencie gry?
Bo to ma znaczenie dla interpretacji przepisów. Instrukcja jest tu niezbyt precyzyjna. W sumie zwrot też można traktować jako ruch i zmianę szyku podobnie.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Tak, ja grałem że w szarży jest od momencie jak ruszy się 1 pole do przodu - zobacz do uzupełnień, tam są takie rzeczy dookreślone.

Co do tego przepisu to dokładnie jest tak, że jeden mówi tylko o poruszaniu się, a jest jeszcze drugi, który mówi o zwrotach, więc poruszanie się jest traktowane odrębnie. Stąd nie obejmuje on innych form ruchu jak np. zmiana szyku dlatego też jak wyżej napisałem nie można w szarży zmienic szyku we wrogiej strefie kontroli, czyli o tyle jednostka szarżująca nie ignoruje wrogich stref. Co do wyodrębnienia form ruchu od siebie jest też przepis w rozdziale o ruchu, który mówi, że w trakcie faz ruchu (...) oddział może poruszac się, zmieniac szyk i wykonywac zwroty - przy czym te słowa obrazujące różne formy ruchu są wytłuszczoną czcionką. Ja wyciągam z tego wniosek, że "poruszanie się" w tej grze oznacza jedynie przemieszczanie się z heksu na heks. Stąd też jak jest inny punkt mówiący o tym, że z jednostki można zdjąc żeton dezorganizacji gdy nie walczyła, nie stoi we wrogiej strefie kontroli i nie poruszała się, rozumiem to też zgodnie z tym co wyżej, czyli jak tylko zrobi zwrot bądź zmieni szyk a stoi na tym samym polu to nadal nie poruszała się i można ją zreorganizowac ze stanu dezorganizacji.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Bjorn
Lieutenant
Posty: 504
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 16:29
Lokalizacja: Wa-wa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 1 time

Post autor: Bjorn »

Zmiana szyku i zwroty powodują wydawanie punktów ruchu, więc to też powinno być traktowane jako ruch.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Tak, choc na gruncie przepisów tej gry bym sie upierał przy swojej wersji :wink:

Co do Waterloo jak już chyba kiedyś pisałem, obstaję przy takim podejściu jakie mam z Ostrołęką, czy jakie mamy z DWS vs gry Dragona i TiS o II wojnie - albo poruszamy się w pewnych ramach wyznaczonych przez autora, albo robimy swoje od początku i wtedy nie ma problemów ze zmienianiem. Wiadomo, pewne elementy są oryginalne, inne się często powtarzają i co za tym idzie nie są, poza tym dużo jeszcze zależy od kontekstu i współgrania ze sobą różnych rzeczy.

Gdybym poszukał tak samo mogę znalezc wady gier bitewnych sprowadzające się do pewnych ograniczeń wynikających z formy tych gier. Np. dla mnie taka zasada jaka jest w Warhammerze odnośnie szarży, że deklaruję szarżę nie wiedząc jaka jest moja odległosc od wroga i potem jak jest za mało to staję w połowie drogi i się zatrzymuję, po czym przeciwnik uderza na mnie jest kompletnie bez sensu z punktu widzenia realizmu działań (jakiegokolwiek). A to niestety powtarzają i gry historyczne czasami. W systemie napoleońskim Newebury rules też tak jest np. w przypadku szarż piechoty - wiem bo grałem. I to dopiero jest problem ze "staniem" jednych jednostek podczas gdy inne je atakują, ten sam zresztą co w "Wiedniu 1683".
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Itagaki
Général de Brigade
Posty: 2011
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:42
Lokalizacja: Dublin
Been thanked: 2 times

Post autor: Itagaki »

W tej bitwie po stronie polskiej szarżował jeden pułk złożony z dwóch dywizjonów, każdy z dywizjonów szarżował na jeden pułk, jeden dywizjon na pułk ułanów polskich (jednostka rosyjska) a drugi dywizjon na wspomniany pułk huzarów, niewykluczone, że między nimi stał jeszcze jeden pułk. To jest bitwa pod Iganiami - przypomnij sobie ile tam Rosjanie mają pułków kawalerii - pięc albo szesc.

Czytałem też resztę relacji, bo mam tą książkę u siebie pod ręką i z tego co tam pisze oni się rozwinęli tak jak pisał.
OK. Jezeli dla Ciebie jeden pułk to duże zgrupowanie jazdy to masz racje. Dla mnie nie jest więc stąd różnica zmian.
Jak rozumiem dywizjon jazdy skłądał się z 2 szwadronów? Czy był to a'la rosyjski batalion kawalerii (4 szwadrony)?
Musi byc możliwosc zajścia przeciwnika od boku. To się zdarzało prawda? Pod Waterloo w instrukcji stoi, że nasi ułani zaatakowali Ponsobyego i Somerseta od boku. Nawet na logikę. To nie jest tak, że zawsze się obracali i nigdy nie można było ich zajsc od boku. Poczytaj na gery była tak relacja jak szarżowali na pułk rosyjskich kirasjerów...kiedyś była taka relacja pokazująca znaczenie oficerów dla morale jednostki i że formacja taka jak dragoni była pod tym względem na ogół dużo słabsza niż np. kirasjerzy.
Tylko, że Twój przykład nie oddaje dobrze problemu. Brygada Sommerseta była w "szale bojowym", "bitewnej gorączce" czy jak to inaczej naziwmy. W kazdym bądź razie poza kontrolą dowódcy, pędzili francuską piechotę i w tym momencie Lansjerzy Gwardii wzieli ich flankę.
Także pod Iganiami rosyjscy huzarzy nie byli bierni, tylko wykonywali rozkaz szarży na baterię, kiedy to Polacy zaatakowali (zakontrszarżowali) ich od boku.
Możesz mi podać link do tego artykułu?
Skoro przepisy nie mówią, że tracę, to w myśl przepisów nie tracę - to jest oczywiste.
Nie traktuję instrukcji jako wyroczni. Ma ona wystarczająco dużo błędów i luk żeby nabrac do niej dystansu.
Przepisy mówią, że wystarczy się poruszyc o 1 pole do przodu by wykonywac szarżę czyli jak się poruszyłem o 1 pole to wykonuję szarżę.
Tego nie mówi instrukcja. To mówią Twoje poprawki...
Dlaczego miałbym tracic impet po zmianie szyku.
Skoro robili to tak w biegu to dlaczego kosztujke to aż jeden punkt ruchu?
Ile potrzeba było żeby rozpędzic jednostkę kawalerii, po drugie do w miarę skutecznego szarżowania nie było przecież konieczne osiągnięcie galopu.
Żeby rozpędzic konia niewiele. Żeby rozpędzić cały szwadron lub pułk zachowując spójność szyku wiele więcej. Nie odrazu ruszano galopem, tempo poruszania zwiększano stopniowo.
Kicki pozwolił wrogiej kawalerii bardzo blisko podjechac i dopiero wtedy kontrszarżował
Tylko że ułani nie musieli robić żadnych obrotów czy zmian szyków.
jest też o tym, że nasza kawaleria w ciągu 10 minut wykonała kilka szarż, to ile mogła odjechac do wykonania tych szarż w tył jeśli w ciągu 10 minut wykonała kilka szarż. Gdyby do wykonania szarży trzeba było odjeżdżac daleko to w ciągu 10 minut nasza kawaleria nie byłaby w stanie kilka razy szarżowac. Po prostu to co piszesz nie trzyma się w kupie z tą relacją. Tak mi wychodzi, więc nie zgadza się z realiami, do których tak dążysz - bo według tego realia są inne. Można poszukac pewnie innych przypadków, może wyniknie z nich coś innego, nie wiem. Jak będziesz miał, możemy dyskutowac.
Spokojnie szwadrony mogły "odskakiwać" na pareset metrów. Dla konnicy 300-400 m to nie są odległości i w ciągu tych 10 min. mogła spokojnie wykonać kilka ataków. Zważ, że kawaleria w galopie porusza się z prędkością ok 200 m na minutę...
Do tego zacytuję "Jak wspominał Kicki, bój pod Domanicami był wyjątkowy w dziejach kawalerii, gdyż żołnierze polscy i rosyjscy przez 10 minut nie rozproszyli swoich szyków i raz po raz uderzając na „miejscu mordowali”. Sytuacja taka rzeczywiście mogła mieć miejsce, gdyż Polacy zaatakowali, jak wiadomo, skrzydła ugrupowania rosyjskiej kawalerii nie ruszając środka. Szybko ponawianymi szarżami, być może w kolumnach (patrz przypis 493) [prawdopodobnie szwadronowych czyli do akcji szwadrony wchodziły pojedynczo jeden za drugim. Stąd mogło tez wynikać te kilkukrotne szarże - Grenadyer], 2. puł stopniowo kruszył skrzydłowe szwadrony jazdy nieprzyjacielskiej, aż wreszcie centrum zaczęło się „...mięszać, wahać, nareszcie zawróciło konie”". Czyli znowu z zdażenie wyjątkowe, nie spotykane często więc, w moim mniemaniu, nie można go traktować jako obraz przeciętnego pola bitwy.
Everyone sees that even a beautiful full moon starts to change its shape becoming smaller as the time passes. Even in our human lives things are as it is.
Takeda Harunobu
Awatar użytkownika
Itagaki
Général de Brigade
Posty: 2011
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:42
Lokalizacja: Dublin
Been thanked: 2 times

Post autor: Itagaki »

antoni pisze:Dziwię Ci się Grenadyerze. Ja uważam, że żadna gra
nie symuluje charakteru działań ówczesnych armii
, co nie zmienia faktu, że wiele z nich wspaniale nadaje się do gry. Nie da się zrobić symulacji rzeczywistości. Nie da się i już. A tym bardziej rzeczywistości, która bezpowrotnie minęła i nawet nie da się jej poznać.
Pozdrawiam
Dobrze może nie dokładnie sięwyraziłem.
Poziom odwzorowania ówczesnego pola bitwy w Waterloo jest na tyle niski że moim zdaniem nie nadaje się do gry historycznej.
A rzeczywistość jaknajbardziej da się poznać, w mniejszym lub większym stopniu, dzięki źródłom historycznym. Jako student historii powinieneś to chyba wiedzieć :)
Everyone sees that even a beautiful full moon starts to change its shape becoming smaller as the time passes. Even in our human lives things are as it is.
Takeda Harunobu
Awatar użytkownika
Itagaki
Général de Brigade
Posty: 2011
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:42
Lokalizacja: Dublin
Been thanked: 2 times

Post autor: Itagaki »

Tak, choc na gruncie przepisów tej gry bym sie upierał przy swojej wersji Wink

Co do Waterloo jak już chyba kiedyś pisałem, obstaję przy takim podejściu jakie mam z Ostrołęką, czy jakie mamy z DWS vs gry Dragona i TiS o II wojnie - albo poruszamy się w pewnych ramach wyznaczonych przez autora, albo robimy swoje od początku i wtedy nie ma problemów ze zmienianiem. Wiadomo, pewne elementy są oryginalne, inne się często powtarzają i co za tym idzie nie są, poza tym dużo jeszcze zależy od kontekstu i współgrania ze sobą różnych rzeczy.
Może wynika to z tego że instrukcje pisane są językiem bardziej prozy niz kodeksów postępowania cywilnego. Są dzieki temu bardziej strawne dla przecietnego gracza ale nie tak jednosznaczne w swoim brzmieniu, pozostawiając duże pole do interpretacji...
Gdybym poszukał tak samo mogę znalezc wady gier bitewnych sprowadzające się do pewnych ograniczeń wynikających z formy tych gier. Np. dla mnie taka zasada jaka jest w Warhammerze odnośnie szarży, że deklaruję szarżę nie wiedząc jaka jest moja odległosc od wroga i potem jak jest za mało to staję w połowie drogi i się zatrzymuję, po czym przeciwnik uderza na mnie jest kompletnie bez sensu z punktu widzenia realizmu działań (jakiegokolwiek). A to niestety powtarzają i gry historyczne czasami. W systemie napoleońskim Newebury rules też tak jest np. w przypadku szarż piechoty - wiem bo grałem. I to dopiero jest problem ze "staniem" jednych jednostek podczas gdy inne je atakują, ten sam zresztą co w "Wiedniu 1683".
W napoleońskim ma to solidne uzasadnienie. Jezeli zadeklarujesz szarżę z odległości większej niż jej zasięg to nie osiągasz celu przez co nabywasz dezorganizację. Oddaje to efekt zbyt wczesnego przejscia w bieg i utratę spójności szyku. Poza tym w następnej turze musisz ją kontynuować więc tak czy siak dochodzi ona do skutku tylko w odpowiednim czasie i z odpowiednio wyczerpanym oddziałem.
Everyone sees that even a beautiful full moon starts to change its shape becoming smaller as the time passes. Even in our human lives things are as it is.
Takeda Harunobu
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3943 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

OK. Jezeli dla Ciebie jeden pułk to duże zgrupowanie jazdy to masz racje. Dla mnie nie jest więc stąd różnica zmian.
Jak rozumiem dywizjon jazdy skłądał się z 2 szwadronów? Czy był to a'la rosyjski batalion kawalerii (4 szwadrony)?
Nie rozumiem tej uwagi odnośnie dużego zgrupowania jazdy i tego co jest rzekomo dla mnie dużym zgrupowaniem a co nie jest. Dywizjon składał się w tym pułku z dwóch szwadronów.
Tylko, że Twój przykład nie oddaje dobrze problemu. Brygada Sommerseta była w "szale bojowym", "bitewnej gorączce" czy jak to inaczej naziwmy. W kazdym bądź razie poza kontrolą dowódcy, pędzili francuską piechotę i w tym momencie Lansjerzy Gwardii wzieli ich flankę.
Także pod Iganiami rosyjscy huzarzy nie byli bierni, tylko wykonywali rozkaz szarży na baterię, kiedy to Polacy zaatakowali (zakontrszarżowali) ich od boku.
Możesz mi podać link do tego artykułu?
Tak czy inaczej było to możliwe. A kto powiedział, że jak kawaleria zakończy ruch w jakimś etapie to w tym momencie jest bierna. Jak dla mnie ona jest caly czas w ruchu, chyba że w ogóle się nie ruszała. Tylko układ gry turowej sprawia, że powstaje takei złudzenie, że w fazie ruchu przeciwnika ona jest bierna. Postaram się, ale nie mogę znalezc - to była dyskusja o walorach bojowych kawalerii na forum gery i tam gdzieś to było.
Tego nie mówi instrukcja. To mówią Twoje poprawki...

Poprawki doprecyzowują, że ma to byc ruch do przodu, w sumie oczywiste, a instrukcja mówi o ruchu o 1 pole i to nie jest niczyja interpretacja.
Skoro robili to tak w biegu to dlaczego kosztujke to aż jeden punkt ruchu?

Jedno nie musi przeczyc drugiemu, może też kosztowac ze względów organizacyjnych, koszt utworzenia czworoboku też nie jest taki jaki był w rzeczywistości z tych względów.
Żeby rozpędzic konia niewiele. Żeby rozpędzić cały szwadron lub pułk zachowując spójność szyku wiele więcej. Nie odrazu ruszano galopem, tempo poruszania zwiększano stopniowo.
Zwykle nie ruszano od razu galopem i zwykle rozpędzano się stopniowo, a to dlatego, że jak była dłuższa odległosc do pokonania, to nie było potrzeby od razu galopowac, poza tym można było zmęczyc konie i po drodze zdezorganizowac szyk. Natomiast jeśli odległosc do pokonania była niewielka od razu starano się przejsc w galop. To jest z tego co kojarzę w "Wielkiej Armii" Bieleckiego.
Tylko że ułani nie musieli robić żadnych obrotów czy zmian szyków.

Nie do końca byc może skoro manewrowali by uderzyc na flanki.

Co do odskakiwania, zgadzam się oczywiście, ale to dowodzi jeszcze czegoś innego - że zwrot nie był aż tak trudnym manewrem, bo żeby odskoczyc trzeba się obrócic. Co do wyjątkowości - do pewnego stopnia każdy bój jest wyjątkowy :)
W napoleońskim ma to solidne uzasadnienie. Jezeli zadeklarujesz szarżę z odległości większej niż jej zasięg to nie osiągasz celu przez co nabywasz dezorganizację. Oddaje to efekt zbyt wczesnego przejscia w bieg i utratę spójności szyku. Poza tym w następnej turze musisz ją kontynuować więc tak czy siak dochodzi ona do skutku tylko w odpowiednim czasie i z odpowiednio wyczerpanym oddziałem.
Ale to deklarowanie szarży gdy się nie widzi odległosci i to zatrzymywanie się, które nagle wystawia oddział na atak przeciwnika mija się z rzeczywistością. Po prostu to jest inny schemat i tyle.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Itagaki
Général de Brigade
Posty: 2011
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:42
Lokalizacja: Dublin
Been thanked: 2 times

Post autor: Itagaki »

Nie rozumiem tej uwagi odnośnie dużego zgrupowania jazdy i tego co jest rzekomo dla mnie dużym zgrupowaniem a co nie jest.
Napisałeś, że to była szarża na flankę dużego zgrupowania jazdy. W sumie nie wiem czego miało by to dowodzić ale jak dla mnie pułk dużym zgrupowaniem jazdy nie jest w takiej skali bitwy. W sumie nieważne, niech już to będzie duże zgrupowanie tylko co ma to do omawianego problemu?
Tak czy inaczej było to możliwe.
W specyficznych warunkach. W sytuacji "czystej" zapewne bardzo trudne i bez odpowiedniego manewru zapewne niemożliwe.
A kto powiedział, że jak kawaleria zakończy ruch w jakimś etapie to w tym momencie jest bierna. Jak dla mnie ona jest caly czas w ruchu, chyba że w ogóle się nie ruszała. Tylko układ gry turowej sprawia, że powstaje takei złudzenie, że w fazie ruchu przeciwnika ona jest bierna.
Skoro cały czas w ruchu to dlaczego nie wykożystuje impetu?
A jeżeli stała to dlaczego nie może reagować?
Skoro nie jest bierna w fazie ruchu przeciwnika to powstaje taka sytuacja, że przeciwnik wydaje rozkazszarzy kawalerii na wroga znając już efekt jego ruchu i walk - jasnowidztwo?
Jedno nie musi przeczyc drugiemu, może też kosztowac ze względów organizacyjnych, koszt utworzenia czworoboku też nie jest taki jaki był w rzeczywistości z tych względów.
Względów organizacyjnych czyli? Skoro robili to sprawnie to w koszcie wejscia na kolejne pole powinno wolno móc zmienić szyk...
O co chodzi z czworobokiem?
Zwykle nie ruszano od razu galopem i zwykle rozpędzano się stopniowo, a to dlatego, że jak była dłuższa odległosc do pokonania, to nie było potrzeby od razu galopowac, poza tym można było zmęczyc konie i po drodze zdezorganizowac szyk. Natomiast jeśli odległosc do pokonania była niewielka od razu starano się przejsc w galop. To jest z tego co kojarzę w "Wielkiej Armii" Bieleckiego.
str 70 (nowe wydanie):
Francuska jazda, udeżając na nieprzyjaciela, nie czyniła tego z "kopyta", "na łeb na szyję", w sposób nieprzygotowany. Obowiązywała reguła, że kawaleria rusza truchtem i p[osuwa się w ten sposób ku nieprzyjacielowi na odległość 150 m. Wówczas następuje przejście do galopu, co trwa dalsze 100 m. bezpośrednio przed nieprzyjacielem przechodzi w cwał, starając się nadać koniom odpowiednią szybkość, a tym samym zapewnić maksymalną siłę przełamania już chociażby samym tylko impetem rozpędzonych koni. Te ostatnie 50 metrów to dystans na tyle krótki, że szwadron czy pułk mógł utrzymać zwarty szyk i zdrzyć się z nieprzyjacielem jako jedna wielka masa koni i ludzi.
Może żeby zobrazować lepiej problem, wyobraźcie sobie grupę 200 rowerzystów w dwóch szeregach, ciasno ułstawionych, którzy na znak odrazu starają się maksymalnie przyspieszyć. Nie będą w stanie zachować spójności, dlatego najpierw muszą ruszyć powoli, a dopiero potem stopniowo przyspieszać. Tak samo jest z kawalerią. Żeby sprawnie zaszarżować muszą się stopniowo rozpędzić. Oczywiście w sytuacjach awaryjnych,w zaskoczeniu pewnie ruszano z kopyta ale ciężko wtedy mówić o szoku udeżenia jeżeli nie było spójności szyku.
Dalej jeżeli byliby w stanie szarżowac azraz po zwrocie (mowa o grze) to dlaczego po wykonaniu zwrotu w fazie ruchu przeciwnika nie wykożystuje impetu?
Nie do końca byc może skoro manewrowali by uderzyc na flanki.
Na odległość 50 kroków podpuścili przeciwnika ułani nie z tego dywizjonu który szarżował na huzarów. Oni stali frontem do nich. To była walka na psychikę, morale żołnieży. Polacy musieli spokojnie wyczekać patrząc na pędzącą kawalerię. Rosjanow zuchwałości odebrała spokojna postawa Polaków.
Spokojnie, z zimną krwią wydałem rozkaz przypuszczenia Moskali na pięćdziesiąt kroków przed nasz front. Spostrzegłszy, jak stoimy, husarzy i ułani moskiewscy zwalniać napad i wahać się zaczęli. W lot uchwyciłem tę chwilę i przypuściłem gwałtowną szarżę.
Co do wyjątkowości - do pewnego stopnia każdy bój jest wyjątkowy :)
Ale część można zakwalifikować do typowych a części do takich się nie da.
Ale to deklarowanie szarży gdy się nie widzi odległosci i to zatrzymywanie się, które nagle wystawia oddział na atak przeciwnika mija się z rzeczywistością. Po prostu to jest inny schemat i tyle.
Jako dowódca batalionu nie masz też możliwości zmierzenia odległości. Dajesz rozkaz, ruszasz biegiem, jeżeli za długo to tracisz szyk i męczysz swoich ludzi i w minutę akcji przebiegasz taką a taką odległość. W następniej akcji osiągasz cel tyle że z defaktorami.
Nie ma tu zadnego zatrzymywania (jednostka porusza się na maksymalną odległość ruchu lub na zasięg ataku). Ruchy są symultaniczne więc nie ma czegoś takiego jak zaatakowanie jednostki, która nie osiągneła celu swojego ataku, jeżeli przed ruchem nie wydałeś już takiego rozkazu swoim oddziałom. Nie ma tu żadnego mijania się z żeczywistością.
Everyone sees that even a beautiful full moon starts to change its shape becoming smaller as the time passes. Even in our human lives things are as it is.
Takeda Harunobu
Awatar użytkownika
Itagaki
Général de Brigade
Posty: 2011
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:42
Lokalizacja: Dublin
Been thanked: 2 times

Post autor: Itagaki »

Raleen pisze:
Taki manewr można spokojnie zrobic tak że nie daje się przeciwnikowi szansy "złapania" siebie w kolumnie okrążająć go w odl. dwóch pól i zmieniając szyk na linię...

No tak, bo skoro masz tyle punktów ruchu, żeby zatoczyc taki łuk i zostaje Ci punktów ruchu na atak, to dlaczego nie. Jeśli zrobimy tak jak byś chciał to nigdy kawalerii nie można zajsc od boku. Tam może nie jest do końca dobrze, ale Ty z kolei przeginasz w drugą stronę.
A tu akurat rozwiązanie jest w naszej Ostrołęce - zobacz jak tam jest rozwiązana kontrszarża.
Sprawdziłem. Jest mowa o "kontrszarży bocznej" lecz jej procedury nie przedstawiono. Napisano, że wykonuje się ją tak "jak pokazano na rysunku", a tegoż nie ma.
Everyone sees that even a beautiful full moon starts to change its shape becoming smaller as the time passes. Even in our human lives things are as it is.
Takeda Harunobu
ODPOWIEDZ

Wróć do „XIX wiek”