Dzięki za Twoją opinię. Jak ktoś poczyta razem Wasze wrażenia, tzn. Twoje, a wcześniej Teufela, to wyjdzie na to, że straszni z nas malkontenci, dekadenci i w ogóle... Nie wiem czy ta gra ma taką złą prasę? Co do wcześniejszych dzieł tego autora/autorki, wydawało mi się, że było wręcz przeciwnie - hype sięgał momentami zenitu. Dlatego tym bardziej to jest ciekawe. Natomiast skoro wspomniałeś Napoleon's Triump to zapytam inaczej: NT Ci się podobał? W końcu ta gra nawiązuje do niego, a właściwie to NT z niej wyewoluowało, bo jak wiadomo pierwsza wersja "Triomphe à Marengo" (pod nieco innym tytułem) jest wcześniejsza niż NT.FB1 pisze: ↑wtorek, 7 maja 2024, 08:05 Niestety odczucia kolegów co do "flow" rozgrywki czy płynącego z niej "funu", a raczej jego braku, pokrywają się z moimi. Przede wszystkim instrukcja do Marengo to jakiś nieśmieszny ŻART. Krótka, ale napisana w dziwnej manierze, pojedyncze zdania mające wyjaśnić bardziej złożone, w mniemaniu autora, koncepty rozgrywki. I mówię tu jedynie o podstawowych zasadach umożliwiających w ogóle rozpoczęcie gry i pierwsze ruchy. Pomijam zupełnie kwestię dość skomplikowanej siatki terenowej, która jest kluczowa dla gracza, aby myślał o zwycięstwie. Wskaźniki terenów będą miały znaczenie dla graczy, którzy nie tylko opanują zasady (HEHEHE), ale rozegrają Maregno tak co najmniej kilkanaście razy (LOLOLOLOL). W moich rozgrywkach w ogóle nie myślałem jak pobić druga stronę, ale w ogóle jak ogarnąć ruch czy ustawienie jednostek. Nadto zgadzam się z Teufelem, że Austriacy są niedoszacowani (choć akurat koncept ich morale kupuję), a Francuziki nadmiernie zboostowani. Na plus - gra jest szybka (poza rozstawieniem), albowiem gracze szybko się od niej odbiją i spożytkują wolny czas bardziej przystępnie, np. napiją się piwka i zagrają w warcaby. Tak - jestem zniesmaczony, bo ostrzyłem sobie zęby na Marengo, jako przystępnego następcę NT. A dostałem siermiężne, mozolne, frustrujące GUANO. DRAMAT!!! Nie ma chyba gry, która mnie tak odrzuciła. Nawet Catan mi lepiej podszedł, bo tam można przynajmniej sprzedać owcę za dwa drzewa. Dam jej jeszcze jedną szansę, ostatnią.
Triomphe à Marengo (Histogame)
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 44197
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 4527 times
- Been thanked: 2897 times
- Kontakt:
Re: Triomphe à Marengo (Histogame)
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Neoberger
- Général de Brigade
- Posty: 2158
- Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
- Lokalizacja: Wwa
- Has thanked: 11 times
- Been thanked: 144 times
Re: Triomphe à Marengo (Histogame)
Raleen --> Zanim kolega odpowie, ja się wtrącę. Nigdy nie zrozumiałem wielkości gry NT pana Bowena.
Nie rozumiałem czemu w małej wiosce, która mieściła z trudem batalion można umieścić kilka patyczków. Nie rozumiałem zaczepek, które rozpraszają korpus obrońcy.
W ogóle nic z tego nie rozumiałem, mimo, że broniłem gry przed nielubieniem ze strony Pejotla czy Bakery Grzegorza.
Kilka rozgrywek z Pędrakiem wykazało mi, że jestem za głupi na tę wspaniałą grę.
Sprzedałem za 700 zł i zawsze z tego powodu będę ją chwalił.
Ale dla mnie to suchar logiczny z obiecującymi rozwiązaniami, ale pociągniętymi w niezrozumiałe dla mnie strony.
Już nie wspomnę o artylerii na wzgórzu S. i takich tam rzeczach.
Ale rezygnacja z heksów to dla mnie była zapowiedź nowej ery, która nie nadeszła.
Ery wpartej w pozycję oddziału na obszarze - w środku nieprzygotowany, gotowy do różnych akcji, ale jednak nie na pozycji.
Za to oddział na pozycji gotowy do starcia, rozwinięty, świadomy zadań.
To było fajne. Tak jak przeszkadzanie sobie na drogach.
Ale reszta zupełnie niewykorzystana, starcia niezrozumiałe i trudne do opanowania.
Nie rozumiałem czemu w małej wiosce, która mieściła z trudem batalion można umieścić kilka patyczków. Nie rozumiałem zaczepek, które rozpraszają korpus obrońcy.
W ogóle nic z tego nie rozumiałem, mimo, że broniłem gry przed nielubieniem ze strony Pejotla czy Bakery Grzegorza.
Kilka rozgrywek z Pędrakiem wykazało mi, że jestem za głupi na tę wspaniałą grę.
Sprzedałem za 700 zł i zawsze z tego powodu będę ją chwalił.
Ale dla mnie to suchar logiczny z obiecującymi rozwiązaniami, ale pociągniętymi w niezrozumiałe dla mnie strony.
Już nie wspomnę o artylerii na wzgórzu S. i takich tam rzeczach.
Ale rezygnacja z heksów to dla mnie była zapowiedź nowej ery, która nie nadeszła.
Ery wpartej w pozycję oddziału na obszarze - w środku nieprzygotowany, gotowy do różnych akcji, ale jednak nie na pozycji.
Za to oddział na pozycji gotowy do starcia, rozwinięty, świadomy zadań.
To było fajne. Tak jak przeszkadzanie sobie na drogach.
Ale reszta zupełnie niewykorzystana, starcia niezrozumiałe i trudne do opanowania.
Berger
- Karel W.F.M. Doorman
- Admiraal van de Vloot
- Posty: 11552
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 16:24
- Lokalizacja: lichte kruiser HrMs "De Ruyter"
- Has thanked: 2413 times
- Been thanked: 3178 times
Re: Triomphe à Marengo (Histogame)
Gra o niczym. A już na pewno nie o bitwie pod Marengo.
“Ik val aan, volg mij”
Kontradmirał Karel Doorman do swoich podwładnych, Morze Jawajskie, 27 lutego 1942 roku.
Kontradmirał Karel Doorman do swoich podwładnych, Morze Jawajskie, 27 lutego 1942 roku.
-
- Caporal-Fourrier
- Posty: 87
- Rejestracja: czwartek, 7 września 2017, 15:05
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 19 times
Re: Triomphe à Marengo (Histogame)
W NT nie grałem niestety, a obecnie nie jestem skłonny zapłacić za nią takich chorych pieniędzy, o jakich wspomniał Neoberger.
Co do samego Marengo to zgadzam się, że ma zaszyte ciekawe konspekty, nawet jeśli są w pewnej mierze abstrakcyjne. Na BGG właśnie na grę do dzisiaj jest mega hype, średnia ocen to ponad 8, opinie pozytywne i w ogóle spijanie sobie z dziubków. Mam takie podejrzenie, że ci ludzie grali w grę w sposób zupełnie dowolny, bez większej głębi, bez roztrząsania podstawowych problemów z ruchem czy walką. Albo ze mną jest coś nie tak, że nie potrafię jej zrozumieć. I do tego niestety klimat jest dość umowny, żeby nie powiedzieć, że go nie ma. Takie nieintuicyjne szachy w lekkim wojennym sosie.
Co do samego Marengo to zgadzam się, że ma zaszyte ciekawe konspekty, nawet jeśli są w pewnej mierze abstrakcyjne. Na BGG właśnie na grę do dzisiaj jest mega hype, średnia ocen to ponad 8, opinie pozytywne i w ogóle spijanie sobie z dziubków. Mam takie podejrzenie, że ci ludzie grali w grę w sposób zupełnie dowolny, bez większej głębi, bez roztrząsania podstawowych problemów z ruchem czy walką. Albo ze mną jest coś nie tak, że nie potrafię jej zrozumieć. I do tego niestety klimat jest dość umowny, żeby nie powiedzieć, że go nie ma. Takie nieintuicyjne szachy w lekkim wojennym sosie.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 44197
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 4527 times
- Been thanked: 2897 times
- Kontakt:
Re: Triomphe à Marengo (Histogame)
Dzięki za odpowiedzi. Moim zdaniem to jest tak, że w każdej grze występują mechanizmy, które są w jakimś stopniu abstrakcyjne i to one często nadają grze pewien szlif. Im bardziej są abstrakcyjne, często tym bardziej oddziałuje to pozytywnie na grywalność, w sensie czysto logicznym, szachowym. Oczywiście występuje wtedy jako naturalna konsekwencja pewien rozjazd z rzeczywistością historyczną. I cała trudna sztuka polega na tym, żeby to odpowiednio wyważyć, tzn. wymyślić jednak coś innowacyjnego z takiego abstrakcyjno-logicznego punktu widzenia, a zarazem nie oddalić się zbytnio od rzeczywistości historycznej. Pojawia się też kalkulacja na zasadzie "coś za coś" - co udało się oddać poświęcając coś innego i jaką wartość ma jedno i drugie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- mk20336
- Capitaine-Adjudant-Major
- Posty: 904
- Rejestracja: poniedziałek, 13 lutego 2017, 20:39
- Has thanked: 75 times
- Been thanked: 487 times
- Kontakt:
Re: Triomphe à Marengo (Histogame)
[REVIEW] Triomphe à Marengo
Zapraszam dzisiaj do mojej recenzji Triomphe à Marengo. Podczas gdy system i rozwiązania w nim użyte mają już ponad dwadzieścia lat, ta kolejna edycja wciąż wnosi wiele nowości i świeżych pomysłów do świata gier wojennych. Mi ten tytuł przypadł do gustu. Miłej lektury!
LINK: [REVIEW] Triomphe à Marengo
Zapraszam dzisiaj do mojej recenzji Triomphe à Marengo. Podczas gdy system i rozwiązania w nim użyte mają już ponad dwadzieścia lat, ta kolejna edycja wciąż wnosi wiele nowości i świeżych pomysłów do świata gier wojennych. Mi ten tytuł przypadł do gustu. Miłej lektury!
LINK: [REVIEW] Triomphe à Marengo
- Neoberger
- Général de Brigade
- Posty: 2158
- Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
- Lokalizacja: Wwa
- Has thanked: 11 times
- Been thanked: 144 times
Re: Triomphe à Marengo (Histogame)
Mam kolegę, historyka młodszego ode mnie pokolenia, który kupił Marengo.FB1 pisze: ↑wtorek, 14 maja 2024, 07:12 W NT nie grałem niestety, a obecnie nie jestem skłonny zapłacić za nią takich chorych pieniędzy, o jakich wspomniał Neoberger.
Co do samego Marengo to zgadzam się, że ma zaszyte ciekawe konspekty, nawet jeśli są w pewnej mierze abstrakcyjne. Na BGG właśnie na grę do dzisiaj jest mega hype, średnia ocen to ponad 8, opinie pozytywne i w ogóle spijanie sobie z dziubków. Mam takie podejrzenie, że ci ludzie grali w grę w sposób zupełnie dowolny, bez większej głębi, bez roztrząsania podstawowych problemów z ruchem czy walką. Albo ze mną jest coś nie tak, że nie potrafię jej zrozumieć. I do tego niestety klimat jest dość umowny, żeby nie powiedzieć, że go nie ma. Takie nieintuicyjne szachy w lekkim wojennym sosie.
Zmusiłem go do rozpakowania, ale jak mu pokazałem na czym ta gra polega, nie daje się namówić na rozgrywkę.
To być może ciekawa mechanika, nowatorskie rozwiązania, ale to jednak tylko zabawa matematyką i mechaniką.
Dwa lata temu odkryłem, że w gry można grać i można korzystać z nich jak z filmów i książek (które też nie zawsze są udane).
Ja grze, która stara się oddać klimat, historię, taktykę, mundury czy cokolwiek takiego - wiele wybaczę.
Natomiast z przerażeniem stwierdziłem, że nie interesuje mnie granie samo w sobie.
Nie interesuje mnie wygrana jako taka, ciekawa mechanika, zaczepiste rozwiązania itd.
To naprawdę dla mnie spore odkrycie. Znaczna część wypuszczanych pudełek po prostu mnie nie rusza.
To dużą oszczędność i czasu i pieniędzy.
Ale... jestem w stanie zrozumieć graczy, dla których Marengo może być czymś miłym i przyjemnym, albo chociaż nowatorskim.
Moja cena sprzedaży NT to pikuś. Kolega sprzedał za 1000 zł czym podniósł mi ciśnienie.
Berger
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 44197
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 4527 times
- Been thanked: 2897 times
- Kontakt:
Re: Triomphe à Marengo (Histogame)
Jeśli chodzi o podejście do gier (można to także nazywać upodobaniem), popełniłem nie tak dawno temu taki tekst:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=120
Co do mnie, jestem elastyczny, ale raczej jestem zwolennikiem "złotego środka". Ważna jest dla mnie zarówno historyczność (symulacyjność), jak i aspekty growe. Co więcej, wydaje mi się, że jeśli chodzi o głębsze, bardziej zaawansowanie gry wojenne, żeby były naprawdę dobre, muszą mieć jedno i drugie. Oczywiście w konkretnych przypadkach wahadło może wychylać się trochę w jedną bądź drugą stronę. Są też epoki, skale i tematy, które zmuszają do nadania większego znaczenia jednemu z tych kierunków.
Jednocześnie gry to także, a dla większości graczy przede wszystkim rozrywka. Poza tym nasze preferencje mogą zależeć również od tego na co w danej chwili mamy ochotę i stąd jest miejsce dla różnych gier. Każdemu zdarza się przecież grać zarówno w tytuły lżejsze, jak i bardziej wymagające. Przynajmniej tak jest w moim przypadku, ale z tego co obserwuję nie jestem odosobniony.
Natomiast co do grania samego w sobie, przez wieki taką grą były szachy. Niby coś miały symulować, a tak naprawdę uczyły myślenia, pewnych abstrakcyjnie ujętych zależności, które kiedyś tam miały związek z realnym polem bitwy, ale potem coraz bardziej go zatracały. Mimo tego braku związku przez wieki uznawane były za najlepszą grę wojenną, "szkołę myślenia" itd. Czyli wartością była gra sama w sobie, przekładając to na nasze można powiedzieć gra jako rozrywka intelektualna.
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=120
Co do mnie, jestem elastyczny, ale raczej jestem zwolennikiem "złotego środka". Ważna jest dla mnie zarówno historyczność (symulacyjność), jak i aspekty growe. Co więcej, wydaje mi się, że jeśli chodzi o głębsze, bardziej zaawansowanie gry wojenne, żeby były naprawdę dobre, muszą mieć jedno i drugie. Oczywiście w konkretnych przypadkach wahadło może wychylać się trochę w jedną bądź drugą stronę. Są też epoki, skale i tematy, które zmuszają do nadania większego znaczenia jednemu z tych kierunków.
Jednocześnie gry to także, a dla większości graczy przede wszystkim rozrywka. Poza tym nasze preferencje mogą zależeć również od tego na co w danej chwili mamy ochotę i stąd jest miejsce dla różnych gier. Każdemu zdarza się przecież grać zarówno w tytuły lżejsze, jak i bardziej wymagające. Przynajmniej tak jest w moim przypadku, ale z tego co obserwuję nie jestem odosobniony.
Natomiast co do grania samego w sobie, przez wieki taką grą były szachy. Niby coś miały symulować, a tak naprawdę uczyły myślenia, pewnych abstrakcyjnie ujętych zależności, które kiedyś tam miały związek z realnym polem bitwy, ale potem coraz bardziej go zatracały. Mimo tego braku związku przez wieki uznawane były za najlepszą grę wojenną, "szkołę myślenia" itd. Czyli wartością była gra sama w sobie, przekładając to na nasze można powiedzieć gra jako rozrywka intelektualna.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)