Pejotla nie widać, zaszył się gdzieś, mam nadzieję, że nie zapadł jak niedźwiedź w sen zimowy, choć kto go tam wie...

Zatem póki co sam trochę pokomentuję.
bartek_sanok pisze: ↑wtorek, 17 stycznia 2023, 15:56
Mając wreszcie czas i możliwość, pozwolę się odnieść do kwestii przytoczonych przez Kolegę Pejotla, a zatem:
(...)
2) Co do epoki jaką odtwarzam jako rekonstruktor to zdecydowanie okres napoleoński, będąc jeszcze w Anglii zaciągnąłem się do Szwoleżerów Gwardii, potem po powrocie do Polski z przyczyn głównie finansowych musiałem zrezygnować z kawalerii i
przeszedłem na ciemna stronę mocy, czyli do Prusaków, najpierw artyleria a potem Śląska Landwehra 1813-15, od 2018 wraz z kolegami odtwarzamy jeszcze austriackich grenadierów z IR 22 "Sachsen-Coburg", który to pułk miał w Sanoku okręg
werbunkowy przez epokę napoleońską.
Piękna sprawa, gratulacje

. Z rekonstruktorami mam bezpośrednie doświadczenia głównie organizacyjne z Pól Chwały. Dużą część jednej z edycji imprezy poświęciłem na przygotowywaniu i podpisywaniu umów z poszczególnymi grupami (w sumie ponad 30), ale potem nigdy więcej tego nie powtarzałem. Wolałem korzystać z życia konwentowego

. Jest grupa graczy zajmująca się równolegle rekonstrukcją, a czasami łącząca to jeszcze z innymi hobby. Tutaj jako ciekawostkę w temacie pozwolę sobie polinkować:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=149
Z literatury, choć to wcześniejszy okres, ale pozostaje w związku, polecam dodatkowo tę pracę:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=112
bartek_sanok pisze: ↑wtorek, 17 stycznia 2023, 15:563) Co do szybkości marszu, to rzeczywiście popełniłem pomyłkę: krok na sekundę to krok szkolny lub szkoleniowy jakby to nazwać, ale zwykły marszowy krok to 75 kroków/minutę, zatem pomyliłem się tylko o 25%

.
Krok do ataku to prędkość u Francuzów 120 kroków/min, zaś Prusaków 108. Kolega Pejotl mówiąc o nawet 300 krokach pewnie miał przed oczami tabelkę z Nafzigera, ale w drugiej kolumnie była odległość przebyta w stopach w minutę.
Nafziger mierzy w stopach czyli Francuzi w minutę przechodzili teoretycznie 260 stóp, co na nasze daje jakieś 85metrów. Jest jeszcze francuski "pas de course" (ale nie jest napisane kiedy go stosowano) bo w minutę robiono 250 kroków-165m,
może to trucht do pokonywania krótkich dystansów?
Myślę, że ten trucht stosowano na ostatnim odcinku, gdy kolumna szła do ataku i chciano jak najszybciej przebyć strefę ostrzału. Zresztą często piszą o szybkich atakach kolumn, co by to potwierdzało. O atakach linii wykonywanych w szybkim tempie nie pamiętam bym gdzieś czytał.
Jeśli chodzi o samą ruchliwość linii, to "Waterloo" upraszcza, bo nie można tych różnic oddać dokładnie za pomocą punktów ruchu i nie ma różnych rodzajów marszu, ale nie jest to potrzebne. Same te różnice w grze jako takiej nie mają aż tak dużego znaczenia, stąd ja nie wdawałem się w to w przeciwieństwie do Pejotla.
bartek_sanok pisze: ↑wtorek, 17 stycznia 2023, 15:564) Podtrzymuję swoją opinię do tempa poruszania się kolumny i linii, że były identyczne. Tu akurat z doświadczenia rekonstruktorskiego, w czasie marszu podoficerowie ustawieni za żołnierzami po prostu poganiają do szybszego marszu opóźniających
się a by wyrównać linię oddziału, tak samo dzieje się przy zwrotach np. całej linii. żołnierze będący osią skrętu drepczą w miejscu, a ci na końcu linii wydłużają lub przyśpieszają krok aby wykonywać ją jako całość równo.
Zatem moja propozycja jest taka aby marsz do przodu linia/kolumna kosztował 1 pkt ruchu, zaś zwroty w linii np. 1,5 pkt. Kolumna ze względu na wąski front wydatkowała by przy zwrocie 1 pkt.
Co do marszu na wprost i skręcania, trzeba wziąć pod uwagę, że w grze mamy tylko zwroty o 60 stopni (i ich wielokrotność) albo marsz na wprost. Trzeba więc przyjąć, że marsz na wprost w rzeczywistości zawiera w sobie małe zwroty linii, która ze względu na bardzo szeroki front miała z tym problem. Już samo to uzasadnia zatrzymywanie się linii dla poprawienia frontu. Mógłbym poszukać, ale sądzę, że o tym zatrzymywaniu się dla poprawiania frontu piszą w różnych opracowaniach. Co do długości frontu, u Bieleckiego podawane jest, że front batalionu w linii liczył sobie powyżej 200 metrów (piszę w tym momencie z pamięci, ale to do sprawdzenia w razie czego). W trakcie kampanii dużo zależało oczywiście od liczebności batalionu.
Jeśli chodzi o doświadczenie rekonstruktorskie, ogólnie nie chcę go kwestionować, ale musisz brać pod uwagę jeden czynnik: inaczej manewrują oddziały na polu bitwy, do których ktoś od czasu do czasu strzela albo może strzelać i generalnie gdy wróg jest blisko, a inaczej oddziały na ćwiczeniach i na paradzie. Manewry w wykonaniu rekonstruktorów zaliczają się do tego drugiego przypadku. To samo dotyczy w jeszcze większym stopniu strzelania i jego celności. Doświadczenia przeprowadzane w czasie pokoju zawsze wykazywały dużo wyższą skuteczność niż ta osiągana w czasie bitwy.
U mnie w "Ostrołęce 26 maja 1831", kolumna piechoty wydaje za ruch o 1 pole 1 PR, a linia 1,25 PR, co przy ruchliwości podstawowej 4 PR sprawia, że kolumna poruszy się o 4 pola, a linia o 3 (w "Waterloo" różnica wynosi 2 pola, co uważam, że jest za dużo). Co do zwrotów, kolumna za zwrot o 60 stopni nic nie płaci (dopiero przy 120 stopniach pojawia się koszt), a linia 1 PR (za zwrot o 120 stopni 2 PR, za zwrot o 180 stopni 0,5 PR). Natomiast gracze mniej obeznani i zainteresowani aspektami historycznymi gry jak widzą te 1,25, to bardzo często jest marudzenie: A po co to? A dlaczego? Czemu nie 1,5? Itp.
bartek_sanok pisze: ↑wtorek, 17 stycznia 2023, 15:565) Co do walki ogniowej kolega Pejotl przyznał pośrednio rację mojej uwadze o przewadze ogniowej Anglików, że strzelali na krótszych dystansach przez co automatycznie byli skuteczniejsi, nieważne w jaki sposób to osiągali, liczy się efektywność salwy.
Pytanie czy chcesz rozpatrywać ostrzał tylko jako pojedynczą salwę?
Generalnie mnie też wydaje się, że byli skuteczniejsi, ale tu dużo zależy od oddziału i różnych okoliczności.
O wojnie w Hiszpanii spotkałem się z takim poglądem, że często Anglicy doprowadzali do takiej sytuacji, że zmuszali napoleońskich marszałków do atakowania w niekorzystnych warunkach terenowych, a ci niejednokrotnie nie mieli wyjścia. Stąd brała się przewaga angielskich oddziałów. To są takie uogólnienia oczywiście, ale czym innym jest np. nacieranie pod górę, za którą wiesz, że stoi przeciwnik, który może nagle pojawić się na szczycie i ostrzelać Twój oddział jak będziesz podchodził, a czym innym walka na otwartym terenie. To apropos wyższości taktycznej Anglików nad Francuzami podczas tej wojny.