Scenariusz „Cape St. Vincent”
dbj (Brytyjczycy) vs Maciejz94 (Hiszpanie)
Poniżej tekst, który został przygotowany na potrzeby relacji na YT, dlatego jest w takim, a nie innym stylu. Cytaty zaczerpnięte z: P. Wieczorkiewicz,
Historia wojen morskich. Wiek żagla, Poznań 2015.
Prawie cała Armada Española pod komendą adm. José de Córdoby y Ramosa (27 liniowców, 2300 dział) wypłynęła z Kartageny, żeby poprzez Kadyks dotrzeć do Brestu, aby wraz z siłami Villeneuve'a i tamtejszą eskadrą osłonić planowany francuski desant na Irlandię. 14 lutego 1797 roku idącą w luźnym szyku marszowym flotę hiszpańską, na wysokości Przylądka św. Wincentego, dostrzega doświadczony adm. John Jervis, dowodzący siłami floty śródziemnomorskiej (15 liniowców, 1248 dział). Anglik spokojnie przyjmował alarmistyczne meldunki swojego szefa sztabu, Roberta Caldera i na pełną troski uwagę: "27 okrętów, Panie Admirale. Dwa razy tyle, co naszych", odpowiedział: "Bardzo dobrze! Jeśli będzie ich 50, przebiję się przez nie wszystkie".
Jervis, ufny w przewagę jakościową własnych załóg, zauważył szansę na zaatakowanie części sił hiszpańskich i sprytnym manewrem odgrodził od sił głównych eskadrę pod dowództwem kontradm. Juana Joaquina Moreny, która zmuszona została do cofnięcia się. Po drugiej stronie brytyjskiego szyku, Córdoba za wszelką cenę próbował uformować jednolitą linię, ale zwrot ten wykorzystał komodor Horatio Nelson, który wyłamawszy się z linii zaatakował, swoją małą "Captain", dużo większe okręty hiszpańskie, będące wówczas już w ariergardzie. Widząc to Jervis, odpowiednio wsparł swojego komodora eskadrą kontradm. Williama Parkera i w ten sposób Brytyjczycy odnieśli zwycięstwo. Hiszpanie stracili 4 okręty, w tym dwa zdobyte przez Nelsona, i wycofali się do Kadyksu. Tu warto wspomnieć, że Horatio zastosował pewien patent, a mianowicie dokonał abordażu okrętu nieprzyjaciela bezpośrednio z wcześniej zdobytego okrętu. W grze
Flying Colors na takie działanie pozwala przepis 3.8.2 "Nelson's Patent Bridge". Po zwycięstwie tylko szef sztabu, Caldern, gderał na niesubordynację Nelsona, za którą zgodnie z literą prawa groziła mu nawet kula w łeb, jednak Jervis szybko uciął te narzekania zapewnieniem: "Tak, bez wątpienia, ale jeśli kiedyś uczynisz mi Pan coś podobnego, z góry obiecuję wybaczyć".
Mniej więcej to tyle o historii, a że w grze
Flying Colors dostępny jest scenariusz "Cape St. Vincent", to można pokusić się o zmianę rezultatu tej bitwy. Co więcej, zważywszy na fakt, że na planszy to gracze decydują o poczynaniach kartonowych flot, na rezultat bitwy nie będzie miła wpływu jakość hiszpańskich załóg. Na temat walorów bojowych floty hiszpańskiej Nelson stwierdził, że składa się z "mocnych, pięknych okrętów" obsadzonych przez "niedobre załogi i jeszcze gorszych oficerów".
Długość scenariusza przewidziano na 20 etapów, obie floty płyną w bajdewindzie, Hiszpanie kursem północno-zachodnim, a Brytyjczycy południowo-zachodnim i są już w położeniu po "sprytnym manewrze" Jervisa, czyli brytyjska sztywna linia odcina 5 liniowców z eskadry Moreny od głównych sił Córdoby. Brytyjczycy mają przewagę dwóch punktów Audacity, a Hiszpanie o dwa okręty mniej niż historycznie.
W rozgrywce, którą popełniłem z Maciejem na XVI Polach Chwały, w pierwszym etapie inicjatywę wygrał gracz kierujący Brytyjczykami, ale pierwszeństwo wyboru eskadry i ruchu zostawił graczowi prowadzącemu Hiszpanów. Dla ułatwienia, od tej chwili określenia dotyczące Brytyjczyków/Anglików i Hiszpanów będą odnosiły się także do graczy nimi grających.
Zamysł Hiszpanów był prosty, Moreno miał pełnić rolę kowadła, dlatego dokonał zwrotu na północny wschód, ale nie zamierzał uciekać, a Córdoba, po jak najszybszym zwrocie na południowy wschód miał być młotem. To mniej więcej odpowiadało zamysłom historycznym, tylko w grze plan był możliwy do wykonania, a w rzeczywistości, zwłaszcza zwrot całości grupy Córdoby, bardzo trudny do realizacji. W takiej sytuacji Anglikom nie pozostało nic innego jak szybko rozprawić się z grupą Moreny, zanim do bitwy wejdą wszystkie siły hiszpańskie. Dlatego okręty brytyjskie w pierwszej kolejności miały koncentrować swój ogień na okręcie "Príncipe de Asturias", na którym był Moreno, żeby spróbować wyeliminować go z walki. Rozpoczęła się gra o przetrwanie odciętej eskadry.
Tylko od 2 do 3 liniowców zespołu Parkera miało w swoim zasięgu okręty wroga, Brytyjczycy płynęli linią pod wiatr, dlatego z każdym etapem do walki skutecznie mógł włączyć się jeden dodatkowy okręt, co oznaczało, że na początku partii – liczebnie - siły były wyrównane, ale to Hiszpanie posiadali okręty lepszej klasy. Taktyka Anglików uniemożliwiła zespołowi Moreny ustawienie linii i prowadzenie ciężkiego ognia, ponieważ mocno ostrzeliwany okręt kontradmiralski musiał być chroniony. Z kolei okręty Royal Navy nie odpowiadały na ogień okrętów z osłony Moreny. Grupa Córdoby w spokoju mogła wykonywać zwrot o 180°. Okręty angielskie po minięciu zwalczanej eskadry, opływały ją od południowego zachodu.
Walka rozgorzała na dobre, ta na śmierć i życie oraz ta z czasem. Przez kilka etapów płonął "Prince George", okręt Parkera, który nie bez strat udało się ugasić. Za to Moreno, kilkukrotnie w etapie zmuszany było do testowania czy nie zostanie ranny. Walka trwała, powoli wchodziły do niej okręty z eskadry Jervisa, ale cel postawiony sobie przez Anglików - zniszczenie Moreny - szczęśliwie dla Hiszpanów, daleki był od realizacji. Dlatego podjęto ryzykowną decyzję, żeby wysłać samotną "Colossus" w celu przecięcia drogi grupie Moreny, a tym samym oskrzydlenia jej od przodu i próby spowolnienia, aby ścigające ją okręty Parkera miały większą szansę na skrócenie dystansu. Ten manewr pokazać miał, po której stronie tego dnia było szczęście. Tylko w jednym etapie, na trzy ostrzały flankujące (w nomenklaturze gry wykonano skuteczne rzuty na "Rake") Anglik rzucił dwa "0" i jedną "3", zadając śmiesznie małe straty jak na potencjalne możliwości. A biedny "Colossus" w przeciągu dwóch etapów został rozstrzelany, do tego stopnia, że wkrótce zatonął, co tylko pokazuje potęgę ognia hiszpańskich okrętów pierwszej klasy. A Moreno trwał. Tu warto wspomnieć, że graliśmy na opcjonalne zasady "Men of Iron", gdyby nie ten przepis, Moreno dwa razy zostałby ranny i miałby dwie 10% szanse na to, że te rany byłyby śmiertelne.
Powoli połączone zespoły Parkera i Jervisa osiągały przewagę nad okrętami Moreny.
Od kiedy "Príncipe de Asturias" został uszkodzony, Morena próbował się z niego ewakuować, ostatecznie ta sztuka udała mu się dopiero po tym, jak załoga niemal zniszczonego okrętu opuściła banderę. Od tego czasu zegar przyspieszył, co etap Hiszpanie testowali wolę dalszej walki. Anglicy dwa razy bezskutecznie próbowali złączyć się z opuszczonym przez Moreno okrętem, ostatecznie udaje im się tylko zatopić "Oriente", liniowiec 3 klasy, ale sami płacą dodatkową cenę w postaci uszkodzenia okrętu Parkera.
W międzyczasie czoło grupy Córdoby włączyło się do walki,
przeciwko niemu dzielnie stanęła eskadra wiceadm. Charlesa Thompsona,
a wysunięta na czoło eskadry "Goliath", wobec przeważającej siły ognia, została uszkodzona. Po około godzinie walki (8 etap), w oba szyki zaczął wkradać się chaos, ranny został Parker, pierwsze salwy oddała "Captain" z Nelsonem na pokładzie, grzmiały działa największego na świecie okrętu "Santísima Trinidad', część okrętów hiszpańskich straciła łączność z Córdobą, natomiast sytuacja floty śródziemnomorskiej, wobec przewagi Hiszpanów, stała się co najmniej trudna. I w takim momencie skończyła się dalsza wola walki marynarzy hiszpańskich.
Armada Española odchodzi w kierunku Kadyksu, Anglicy odnoszą strategiczne zwycięstwo, ponieważ desant na Irlandię nie dojdzie do skutku, co jednak nie poprawia sytuacji Brytyjczyków na Morzu Śródziemnym. Kto wygrał zatem taktycznie? Zgodnie z obowiązującymi do 2020 roku przepisami, niekwestionowane zwycięstwo odniósłby gracz grający Anglikami, ale wraz z pojawieniem się edycji deluxe zmieniły się zasady punktacji.
Za poszczególne okręty nadal punktujemy następująco:
Captured enemy ships: 2x Victory Point Value,
Sunk enemy ships: Victory Point Value,
Damaged or Dismasted enemy ships: 1/2 x Victory Point Value (retain fractions),
Killed commander: Victory Point Value,
ale otrzymane punkty odtąd mnożymy przez 1 plus Audacity przeciwnika. Tak uzyskany wynik dzielimy przez 2 dla floty, która uciekła. Policzmy zatem:
Brytyjczycy stracili zatopioną "Colossus" 5 vp i mieli uszkodzone "Prince George" 3,5 vp oraz "Goliath" 2,5 vp, razem 11 × (1+2 Audacity) = 33. Z racji ucieczki Hiszpanów rezultat dzielimy na pół, co daje nam ostateczny wynik 16,5 punktów zwycięstwa dla Hiszpanii.
Hiszpanie stracili zatopionego "Oriente" 5 vp i mieli uszkodzonego "Príncipe de Asturias" 4 vp, razem 9 x 1 = 9 dla Wielkiej Brytanii.
Decydujące o zwycięstwie gracza hiszpańskiego było zatopienie "Colossus", która swoim samotnym rajdem niewiele osiągnęła, a trzymając się szyku prawdopodobnie nie zostałaby nawet uszkodzona - strata tym większa, że razem z okrętem mógł zginąć jego kapitan, George Murray, uczestnik bitwy pod Kopenhagą 2 kwietnia 1801 r. i późniejszy kontradmirał. Z kolei zadanie jeszcze jednego uszkodzenia w kadłub przed opuszczeniem bandery na "Príncipe de Asturias" wymusiłoby testy na zatonięcie tego okrętu, co mogłoby dać Brytyjczykom dodatkowe 4 vp lub nawet 8, gdyby na dno poszedł razem z Moreno. Względem tego okrętu przeprowadzono dwie nieudane próby złączenia, co przy powodzeniu umożliwiłoby podjęcie próby przejęcia okrętu - 16 vp. Jak widać, przy większym szczęściu marynarskim, lub podjęciu innych decyzji, istnieją szanse na punktowe zwycięstwo Anglików w tym scenariuszu, nawet przy przewadze Hiszpanów i z nowym sposobem zliczania punktów zwycięstwa.
Oczywiście powtórzenie historycznego sukcesu zawsze będzie dość trudne. Pamiętajmy, że za sukces pod St. Vincent adm. John Jervis został uhonorowany symbolicznym tytułem hrabiego Saint Vincent, z czym wiązała się, jak najbardziej rzeczywista, roczna pensja w wysokości 3 tys. funtów, jego zastępcy, wiceadm. Charles Thompson i kontradm. William Parker zostali baronetami, a komodor Horatio Nelson został kawalerem Orderu Łaźni, honorowym obywatelem Londynu i właścicielem złotego puzderka o wartości 100 gwinei. Z drugiej strony, adm. José de Córdoba y Ramos został pozbawiony stanowiska dowódcy Armady Española, a kilku oficerów zdegradowano. Chyba słusznie, patrząc na wynik naszego starcia. A co pozostaje graczom? Z pewnością ogromna satysfakcja z długiej, ciekawej i emocjonującej rozgrywki, niewątpliwie większa dla Macieja, któremu dodatkowo gratuluję zwycięstwa w tej grze.
Gra
Flying Colors ma sporą ilość przepisów opcjonalnych, a wraz z edycją deluxe ilość tych przepisów jeszcze bardziej wzrosła. Autor, Mike Nagel stara się wsłuchiwać w opinie i sugestie graczy, dając temu wyraz, właśnie poprzez dodawanie różnych opcjonalnych zasad. Moim zdaniem nie oznacza to jednak, że wszystkie one stoją w zgodzie z pierwotną koncepcją gry, dlatego przed każdą rozgrywką warto się zastanowić, które z tych przepisów zastosować. Przy korzystaniu z opcji "initial broadside" warto zaopatrzyć się w notes lub karty statusu jednostek dla danego scenariusza, dostępne choćby na stronie relativerange.com, w celu zaznaczania, z której burty dany okręt już wystrzelił pierwszą salwę, zresztą zasady wspominają o konieczności osobnego odnotowywania tego faktu. W naszej rozgrywce graliśmy bez takich kart i bardzo szybko pogubiliśmy się w tym aspekcie i tylko przy 100% pewności stosowaliśmy ten modyfikator, co w konsekwencji doprowadziło do tego, że nie zawsze był stosowany, wtedy kiedy powinien.