Rosja i BW - rozważania początkującego

Gra wydawnictwa GMT Games (polska edycja wyd. Gołębiewski)
comrade
Appointé
Posty: 34
Rejestracja: czwartek, 28 grudnia 2006, 20:55

Rosja i BW - rozważania początkującego

Post autor: comrade »

Jest to jedna z moich pierwszych gier w PoG i w zasadzie pierwsza poważna, tj bez zupełnie trywialnych błędów, trwająca juz 12 etapów. Gram PC a kumpel aliantami. Generalnie sprawy wyglądają tak:

Kumpel wprowadził w miarę szybko MEF (na przyczółku nr 4!) oraz Kaukaską. Konstrukcja posiadłosci tureckich na BW jest taka, ze operując z tych 2 kierunków dwoma armiami alianci śmiało w kilku ruchach odciąć od zaopatrzenia połowę Turcji (dwie tzw. "pętle" - jedna zawierająca syrię + obecny izrael a druga - obecny irak). Wystarczy zając DWA pola i caly ten wielki obszar idzie w piach. Taki też był ewidentnie zamysł. Kumpel dorzucił korpus do MEFa i zaatakował (aktywacja za 4!). Rzuciłem kemala i udało sie wielkim fartem powstrzymać atak i wytworzyć sytuacje patową, wszystko mu sie poredukowało i nie mógł gonić, więc blokowałem go korpusem o sile zero hehe :) ) natomiast Kaukaskiej zestackowanej z 2 ruskimi korpusami juz nie byłem w stanie powstrzymać (bo jak?). W efekcie nastąpiło wspomniane wyzej odcięcie dwóch "pętli" i 4 czy 5 korpusów poszło w piach razem z kilkoma PZ. Upadek Konstantynopola był kwestią czasu co też szybko się stało (w sumie przez mój spory błąd, bo mi korpusem odciął sporo woja, ale nawet bez tego błędu guzik bym powojował na tabeli korpusu przeciwko tabeli armii)

W międzyczasie ja zmiotłem z powierzchni ziemi prawie całe siły rosyjskie na mapie głównej. Kumpel tylko wzruszył ramionami i pochował się w twierdzach w odessie i rydze oraz na niedostępnych polach.

W efekcie wygląda to tak: Rosja wydaje się nie do pokonania. Nawet po całkowitym przełamaniu frontu (niemieckie armie rządzą!) i zadaniu straszliwych strat rosjanie spokojnie mogą sie wycofać na niedostępne dla PC pola (Do Moskwy, Na Kaukaz itp) gdzie spokojnie czekają na uzupełnienia. Gracz aliancki rzuca sobie kulturalnie uzupełnienia i co etap odtwarza ruskie armie, moje siły muszą tam stać i pilnować, zeby nie wyleźli i nie poodcinali mi zaopatrzenia czy narobili innego bigosu. Wydaje się że Rosja jest niepokonana! O zdobyciu 7 rosyjskich PZ zeby rzucić upadek cara nie ma mowy, udało sie to komuś (zwł. zdobycie Baku!!)? Czekanie na liczbę PoziomWojny+ruskiePZ >= 33 też moze trwać cala gre jesli aliant nie bedzie podbijal swojego poziomu wojny! Rosja więc moze zostać calkowicie pobita na froncie ale i tak jest niezniszczalna. Wynika to z faktu ze Kaukaska i MEF sa dostepne na ograniczonej a armie tureckie dopiero na totalnej.

Wydaje sie, ze gracz aliancki może OLAĆ całkowicie sytuacje w rosji na mapie głównej, jedynie sie cofać, oddać PC te ogromne połacie ktorych I TAK nie beda w stanie kontrolować, natomiast skupić sie na BW szybko wprowadzic MEF i Kaukaską i zaatakować z 2 stron. Kemala mozna sobie wsadzić w rzyć, przy takiej zagrywce nie ma zadnych szans obrony!

Pytanie moje brzmi: co daje całkowite rozwalenie frontu rosyjskiego i pogonienie rosjan na niedostępne dla PC pola na ktorych są bezpieczni? Bo z tego co widzę to nie daje to absolutnie NIC, poza zdobyciem 4 ruskich PZ (bo ryge i odesse tez trudno zdobyć jak ma tam po 3 armie+okop+forteca i prawdop. wykopie okopy na 2!) . Te 4 PZ zdobyte na Rosji to jest nic, zwazywszy ze gracz aliancki moze przyjac taktyke wycofywania sie w rosji na mapie glównej ale w zamian bez trudu rozwalić caly BW juz na poziomie wojny ograniczonej i zdobyc bodajze 7PZ!! A potem spokojnie odbudowywać armie rosyjskie, i nękać gracza PC atakami z niedostępnych pól -> nawet jak zdobede ryge i odesse to moze mi tam robic straszny sajgon!

Jedyne wyjscie jakie jestem w stanie wymyslec to podsylanie drogą morską do Konstantynopola niemieckich korpusów. niemniej podejrzewam ze nawet w ten sposob przy prawidlowym rozegraniu Turcja jest nie do obrony. Najbardziej wnerwia fakt, ze PODBICIE CALEJ ROSJI (na mapie glownej) NIC NIE DAJE!! Wycofują sie swiadomie, siedzą w tych niedostępnych polach, w okopanej rydze i odessie, smieja sie szyderczo, odbudowuja 1-2 armie na etap i guzik mozna im zrobić (zmuszaja do trzymania tam cennych armii niemieckich ktore mozna byloby rzucic np na zachod) a w miedzyczasie bezkarnie demolują mi bliski wschod! Upadek cara, ktory niby moglby cos dac w takiej sytuacji jest niemozliwy do zagrania bo nie mozna zdobyc Baku (nie mowiac o zdobyciu Odessy i Rygi, ktore przy prawidlowej grze gracza alianckiego tez wydaja sie nie do zdobycia - okop 2, podsylanie nowych armi z niedostepnych pol) a czekac na 33 to se mozna w najlepsze.

Mam pytanie: co robic? Wchodzic blyskawicznie na totala i wprowadzac armie tureckie? Fakt, to bylby jakis pomysł. Ale to wymaga rzucania duzo wydarzen więc i oddania sporo inicjatywy aliantom, co mi sie nie podoba. Co o tym myslicie?

Pominąłem w powyzszych rozwazaniach Zachod - w mojej grze tam wszyscy w okopach i w zasadzie nic nie mozna zdzialac (historycznie).
Awatar użytkownika
Andreas von Breslau
Kapitän zur See
Posty: 1625
Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Andreas von Breslau »

Rosję eliminuje się wyłączając ją z wojny, szybko wchodząc na wojnę totalną (są z tego też inne profity). Obalasz ich wtedy od środka, a nie tłuczesz się po bezkresach. A pokusie wybicia ich do nogi się nie dziwię, chyba każdy z nas tak grał na początku.

Jak nie możesz zdobyć Rygi albo Odessy, to użyj von Hutiera albo nawet kart ofensyw ignorujących okopy - dopiero na wojnie totalnej.

Dobra gra na Bliskim Wschodzie, koniecznie z pomocą Bułgarii, powinna doprowadzić do impasu. Chyba że ma się pecha w kartach...

Zupełna bierność na froncie zachodnim to błąd obu stron. Można tam przynajmniej atakując Niemców zadawać im straty, by choć część uzupełnień przeznaczali na Zachód.
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Andreas von Breslau, łącznie zmieniany 1 raz.
Muss ich sterben, will ich fallen
comrade
Appointé
Posty: 34
Rejestracja: czwartek, 28 grudnia 2006, 20:55

Post autor: comrade »

Dzięki za wskazówki, moim błędem było chyba to ze w jednej z poprzednich rozgrywek zniechęciłem sie do Bułgarii z 3 powodów:

1) Dobra karta, warto zagrać jako operacje albo uzupełnienia
2) Bułgaria otwiera drogę do konstantynopola przez Grecję a i MEFowi łatwiej uzyskać przebicie do Salonik (po zagraniu karty) i aktywować się za 1 punkt.
3) Jak juz wprowadziłem bułgarię to nie aktywowałem ani jednej jednostki, bo nie było czasu... szkoda mi było OP na bułgarskie korpusy :)

Niemniej rzeczywiscie jesli chce sie uratowac turcje to bulgarzy wydaja sie nieodzowni, mozna calkiem niezle poszarpać ruskie korpusy i w ten sposob oslabiac pozycje judenicza, grozic mu odcieciem itp. wyprobuje to ne pewno w nastepnej grze. :)
Awatar użytkownika
Comandante
General de División
Posty: 3012
Rejestracja: piątek, 12 maja 2006, 21:51
Lokalizacja: Verulamium
Been thanked: 3 times

Post autor: Comandante »

Generalnie lepiej jest uzyc Kemala przeciwko Judeniczowi. MEF mozna zatrzymac w polu gorzystym posiadajac 3 korpusy. Nawet posiadajac MEF i 2 korpusy, grac AP bedzie strzelac z kolumny armii 4 - bo gory dadzą przesunięcie. Maksymalne straty to 4. Zatem 3 korpusy są w stanie zatrzymać MEF. Judenicza trudniej, wiec nalezy Kemala uzyc przeciw niemu.

Judenicza tez mozna zreszta blokowac w gorach, zwlaszcza jesli przebije sie przez Trapezunt (swoją drogą doskonale pole, zeby go odwrócic, fort, korpus bulgarski i 2 tureckie, albo DWA bulgarskie i turecki, razem 5-6 punktow sily)
Powyższe opinie są mojego autorstwa.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ścieżki chwały”