II wojna światowa: obrona powietrzna

dixie75
Sous-lieutenant
Posty: 462
Rejestracja: poniedziałek, 21 czerwca 2010, 08:06
Been thanked: 1 time

Re: Obrona powietrzna

Post autor: dixie75 »

Philip79 pisze: Nom, po lądowaniu w Normandii, samoloty szturmowe, takie jak Typhoon, czy mosquito, atakowały np kolumny pancerne na niskim pułapie z lotu koszącego i były wtedy narażone na ostrzał z lekkiej broni przeciwlotniczej.
Przyłapanie kolumny pancernej w marszu za dnia graniczyło z cudem. Nie było zbyt wiele takich przypadków. Za to innych celów było do wyboru do koloru. Z tym, że na pociągi polowano coraz częściej w nocy.
Poza tym do ataków używano Beau, Dzbany, Lightning'i i oczywiście Mustangi a nawet Spity, które ni cholery nie były do tego przystosowane.
No i takie harce uskuteczniano już w 41' na luftbazy we Francji (nie licząc samobójczych nalotów Battle w 40'). Wielu naszych pilotów zakończyło na takich "imprezach" swoją karierę, w większości definitywnie dzięki opl właśnie :(
Philip79 pisze: Genialną konstrukcją był szybki Mosquito... posiadał drewniany kadłub, dzięki czemu wytrzymywał ciężki ogień p-lotniczy. Te samoloty często wracały na lotniska podziurawione jak sita.
W zasadzie samolot wracał do bazy nawet bardzo zniszczony (z odstrzelonymi kawałkami skrzydeł, stateczników, czy dziurami na wylot w kadłubie). Dobra konstrukcja z zasady była w stanie latać, dopóki, nie został zniszczony silnik, lub poprzestrzeliwana zostanie hydraulika z płynami, no i oczywiście pilot będzie cały :)
I tak i nie nie. To był po prostu duży latawiec o relatywnie dużej powierzchni nośnej, więc ubytek połowy skrzydła nie przesądzał jeszcze tematu dopóki jeden silnik działa. O ile pilot wiedział, jak w takiej konfiguracji wylądować. Ilość wypadków w czasie lądować awaryjnych jest znamienna. Bodaj Jerzy Damsz o tym pisał w swoich wspomnieniach o "307". Więc bez przesady z tą cudownością ;)
Wellingtony wracały nawet z wypalonym poszyciem kadłuba, a Sunderlanda było łatwiej zatopić, niż zestrzelić.
Philip79 pisze: Np radziecki Ił-2 Sturmovik posiadały płyty pancerne, chroniące pilota i opancerzony kadłub od dołu. Zwane były latającymi czołgami, bo były w stanie wytrzymać o wiele cięższy ostrzał niż inne samoloty.
Płatowiec tak, załoga niekoniecznie, no ale u nas много людей. Bardzo ciekawa jest historia stanowiska tylnego strzelca :twisted: Zresztą, czy samolot z rzędowym silnikiem (chłodnica!) i drewnianymi skrzydłami można nazwać latającym czołgiem? Pominę już kontrowersje co do osiągów, bo te stawiały sensowność oglądania filmu już przy napisach początkowych. Nawet Wiki (gdzie też trafiły się byki) o tym wspomina. Sens, to miał Ил-10, tyle, że ciut późnawo.
Dużo lepszym przykładem jest Hs-129.
BTW. Skąd wzięła się mania doklejania do rosyjskich/radzieckich nazw samolotów ich angielskich transkrypcji?
dixie75
Sous-lieutenant
Posty: 462
Rejestracja: poniedziałek, 21 czerwca 2010, 08:06
Been thanked: 1 time

Re: Obrona powietrzna

Post autor: dixie75 »

urlich pisze:Czy informacja że chmury nie stanowiły problemu dla artylerii plot odnosi się do ostrzału myśliwców/samolotów szturmowych czy tylko bombowców?
A jak w chmurach rozpoznać z jakim samolotem mamy przyjemność?
Znamy dowcip o tym jak Komarki wybrały się na Berlin?
urlich pisze:Używano ciężkich dział do ostrzału formacji myśliwców?
Zależy na jakiej wysokości. Należałoby sobie jednak zadać pytanie: jaki mam interes w marnowaniu amunicji do celu, który mi nie zagraża?
Awatar użytkownika
urlich
Sergent
Posty: 141
Rejestracja: poniedziałek, 12 stycznia 2015, 22:25

Re: Obrona powietrzna

Post autor: urlich »

"A jak w chmurach rozpoznać z jakim samolotem mamy przyjemność?"
Dzięki transponderom.

"Zależy na jakiej wysokości. Należałoby sobie jednak zadać pytanie: jaki mam interes w marnowaniu amunicji do celu, który mi nie zagraża?"

Na wysokości powyżej zasięgu lekkich działek.
Zawsze zadanie strat wrogowi jest zadaniem strat, gdyby się trafiła jakaś grupa myśliwców to chyba czemu nie?
Awatar użytkownika
Philip79
Sous-lieutenant
Posty: 448
Rejestracja: niedziela, 16 sierpnia 2015, 18:34
Lokalizacja: Radom
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Re: Obrona powietrzna

Post autor: Philip79 »

urlich pisze:"A jak w chmurach rozpoznać z jakim samolotem mamy przyjemność?"
Dzięki transponderom.

"Zależy na jakiej wysokości. Należałoby sobie jednak zadać pytanie: jaki mam interes w marnowaniu amunicji do celu, który mi nie zagraża?"

Na wysokości powyżej zasięgu lekkich działek.
Zawsze zadanie strat wrogowi jest zadaniem strat, gdyby się trafiła jakaś grupa myśliwców to chyba czemu nie?
Do tego służyła optyka :) która nawiasem mówiąc była najlepsza na świecie. ;)

"kłótnia z idiotą, jest jak gra z gołębiem w szachy. Nieważne jak dobrze grasz, gołąb i tak poprzewraca pionki, a na koniec nasra na szachownicę"

Szukasz porządnej strategii?
Więc zanim wywalisz pieniądze w błoto, zobacz Gry Strategiczne, które polecam:

https://www.facebook.com/Gryzalecane/no ... e_internal
Awatar użytkownika
urlich
Sergent
Posty: 141
Rejestracja: poniedziałek, 12 stycznia 2015, 22:25

Re: Obrona powietrzna

Post autor: urlich »

Do rozpoznawania samolotów swój/wróg?
dixie75
Sous-lieutenant
Posty: 462
Rejestracja: poniedziałek, 21 czerwca 2010, 08:06
Been thanked: 1 time

Re: Obrona powietrzna

Post autor: dixie75 »

A o którym okresie historycznym my właściwie rozmawiamy?
Bo jeśli DWS, to transpondery (chyba raczej IFF) NIC nie mówiły o typie maszyny. Przykładem jest legendarny numer z nalotem Moskitów, które zrobiły "w trąbę" wszystkie systemy Linii Kammhubera mimo że były doskonale widoczne na radarach.
Praktyka pokazuje, że atak opl na formacje myśliwców przeprowadzano tylko, gdy były duże(!) szanse na zrobienie im kuku (akurat pakują się w celowniki i nie manewrują) lub (obowiązkowo) w samoobronie lub obronie celu ataku tychże myśliwców. W latach '41-'42 linia brzegowa witała i żegnała alianckie wymiatania dość regularnie. Później, gdy sama bywała celem ataku i zaczęły się problemy zaopatrzeniowe, to już taka skora do bitki nie była. Celem ważniejszym były bombowce.
Jeszcze wyraźniej było to widać na Pacyfiku, gdzie każdy pocisk i galon paliwa był na wagę złota z racji odległości i czasu potrzebnego na jego dowiezienie na TDW. Za strzelanie na zasadzie "a czemu nie" można było stracić stanowisko za lekkomyślne pozbawianie zdolności obronnych.
Awatar użytkownika
Philip79
Sous-lieutenant
Posty: 448
Rejestracja: niedziela, 16 sierpnia 2015, 18:34
Lokalizacja: Radom
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Re: Obrona powietrzna

Post autor: Philip79 »

Tak, podczas dws nie było mowy o namierzaniu pojedynczych maszyn. Bezbłędnie można było określić duże obiekty, jak grupy bombowe. Dało się określić wysokość, kurs i ewentualnie przybliżoną prędkość, a raczej czas do osiągnięcia celu, który już wcześniej zdążyli określić na podstawie kursu. Ale zarówno w Anglii jak i w rzeszy niezawodne były tradycyjne posterunki obserwacyjne.

A co do moskitów, to wydaje mi się że latały z dużą prędkością na niskim pułapie, wtedy chyba były najbezpieczniejsze.

"kłótnia z idiotą, jest jak gra z gołębiem w szachy. Nieważne jak dobrze grasz, gołąb i tak poprzewraca pionki, a na koniec nasra na szachownicę"

Szukasz porządnej strategii?
Więc zanim wywalisz pieniądze w błoto, zobacz Gry Strategiczne, które polecam:

https://www.facebook.com/Gryzalecane/no ... e_internal
Awatar użytkownika
urlich
Sergent
Posty: 141
Rejestracja: poniedziałek, 12 stycznia 2015, 22:25

Re: Obrona powietrzna

Post autor: urlich »

A czy zestrzelenie samolotu "z zawiązanymi oczami" jest tylko możliwe w przypadku ciężkich dział czy również lekkich?
Czy dla lekkich działek były stosowane radary? A reflektory?
Czy w warunkach złej/bardzo złej widoczności samoloty mogły pełnić role myśliwskie, szturmowe czy bombowe? (walczyć z innymi samolotami, wspierać naziemne operacje, bombardować pozycje nieprzyjaciela)
Awatar użytkownika
Philip79
Sous-lieutenant
Posty: 448
Rejestracja: niedziela, 16 sierpnia 2015, 18:34
Lokalizacja: Radom
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Re: Obrona powietrzna

Post autor: Philip79 »

urlich pisze:A czy zestrzelenie samolotu "z zawiązanymi oczami" jest tylko możliwe w przypadku ciężkich dział czy również lekkich?
Czy dla lekkich działek były stosowane radary? A reflektory?
Czy w warunkach złej/bardzo złej widoczności samoloty mogły pełnić role myśliwskie, szturmowe czy bombowe? (walczyć z innymi samolotami, wspierać naziemne operacje, bombardować pozycje nieprzyjaciela)
Lekkie działka 20, czy 37mm były obsługiwane ręcznie przeciwko celom na niskich wysokościach.
Zwykle pułap chmur i mgła najbardziej ograniczały operacje lotnicze. Ciężkie bombowce teoretycznie mogły zrzucać ładunki bez widoczności celów, metodą zliczeniową, ale celność była tragiczna, bomby potrafiły spadać nawet kilkanaście km od celu.
Np. ostatnia niemiecka ofensywa w Ardenach była możliwa wyłącznie dlatego, że niski pułap chmur całkowicie uziemił alianckie lotnictwo.

"kłótnia z idiotą, jest jak gra z gołębiem w szachy. Nieważne jak dobrze grasz, gołąb i tak poprzewraca pionki, a na koniec nasra na szachownicę"

Szukasz porządnej strategii?
Więc zanim wywalisz pieniądze w błoto, zobacz Gry Strategiczne, które polecam:

https://www.facebook.com/Gryzalecane/no ... e_internal
Awatar użytkownika
urlich
Sergent
Posty: 141
Rejestracja: poniedziałek, 12 stycznia 2015, 22:25

Re: Obrona powietrzna

Post autor: urlich »

Można uznac ze pułap ostrzału dla dzialek to 3000 m?
Co z użyciem dla nich radarów i reflektorów? Były stosowane?

Tylko ciężkie bombowce mogly zrzucac bomby bez widoczności?
A co z innymi typami samolotów? Walczyły w zlych warunkach pogodowych(braku lub niskiej widoczności)?
Dlaczego pulap chmur i mgła tak ograniczały wspracie z powietrza? Bo trudno było znaleźć, wypatrzec wrogie oddziały? Czy dlatego że trudno byle je zaatakować?
dixie75
Sous-lieutenant
Posty: 462
Rejestracja: poniedziałek, 21 czerwca 2010, 08:06
Been thanked: 1 time

Re: Obrona powietrzna

Post autor: dixie75 »

urlich pisze:Można uznac ze pułap ostrzału dla dzialek to 3000 m?
Nie. Każdy typ broni palnej ma swoje katalogowe parametry balistyczne.
urlich pisze:Tylko ciężkie bombowce mogly zrzucac bomby bez widoczności?
A co z innymi typami samolotów? Walczyły w zlych warunkach pogodowych(braku lub niskiej widoczności)?
Dlaczego pulap chmur i mgła tak ograniczały wspracie z powietrza? Bo trudno było znaleźć, wypatrzec wrogie oddziały? Czy dlatego że trudno byle je zaatakować?
Bo łatwiej wpakować się w przeszkody terenowe (wzniesienia, drzewa, dachy, słupy trakcyjne i inne)?
Albo w czasie lądowania zostać niespodziewanym podmuchem wiatru rzuconym w bok od pasa i wyrżnąć "kreta na żyletkę"?
Mnożyć przykłady?
Dla zobrazowania, czemu tak się działo; wyobraź sobie sytuację na autostradzie. Jedziesz te 140 i wyprzedzałeś, bo ktoś tam sobie jechał wolniej niż Ty, a tu za Tobą na lewym jakiś bałwan daje długimi, no to dla świętego spokoju wracasz na prawo i nagle przed tobą wyrasta spod ziemi jakiś "turysta" co się ciągnie setką.... W lotnictwie jest jeszcze mniej czasu na reakcję i szanse na wyjście cało znacząco mniejsze.

A co do Moskitów, to numer polegał na tym, że leciały wysoko i powoli udając formację "czegoś cięższego". Myślałem, że to znana historia :roll:
Awatar użytkownika
Philip79
Sous-lieutenant
Posty: 448
Rejestracja: niedziela, 16 sierpnia 2015, 18:34
Lokalizacja: Radom
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Re: Obrona powietrzna

Post autor: Philip79 »

A co do Moskitów, to numer polegał na tym, że leciały wysoko i powoli udając formację "czegoś cięższego". Myślałem, że to znana historia :roll:
Nie, tego akurat nie słyszałem, że tymi samolotami coś takiego wyprawiano.
Ale właściwie nic by mnie nie zdziwiło, bo z tymi samolotami wyprawiano masę rzeczy.
Były lekkie, do tego miały po 2 Merliny, chyba najlepsze silniki tamtych czasów, bo czy były montowane w Spitfire'ach, czy później w p-51b, to samoloty automatycznie zyskiwały największe osiągi.

Swoja drogą, to zastanawiałem się nie raz, jakim samolotem stał by się me-109, gdyby mu wsadzono Merlina :) zapewne pobił by FW-190, a co za tym idzie mógłby być może nawet lepszy od mustanga, kto wie? :)

A wracając do moskita, to ten samolot chyba miał najwięcej zastosowań ze wszystkich maszyn aliantów (szturmowiec, zwiadowca, myśliwiec, bombowiec, myśliwiec nocny) pewnie znalazło by się jeszcze :)
Trochę to dziwne, że nikt nie wpadł na taki pomysł, żeby zrobić po prostu drewniany samolot z potężnymi silnikami.
Chociaż, nie, bo ruskie przecież zbudowały drugą wersję Ławoczkina, na wpół drewnianego, gdy dostał mocniejszy silnik, automatycznie zmienił stosunek sił w powietrzu na wschodzie i Fw109 i 109tki, zaczęły mieć poważne problemy, bo jak dotąd, w momencie gdy zaczynały mieć problemy zawsze mogły uciec nurkując lub zyskać przewagę poprzez świetne możliwości wznoszenia. Druga wersja Ła-5 załamała tą przewagę.

Zastanawiałem się także jak odporne na ostrzał były samoloty z przeważającą konstrukcja drewnianą, szczególnie na pociski zapalające :)

"kłótnia z idiotą, jest jak gra z gołębiem w szachy. Nieważne jak dobrze grasz, gołąb i tak poprzewraca pionki, a na koniec nasra na szachownicę"

Szukasz porządnej strategii?
Więc zanim wywalisz pieniądze w błoto, zobacz Gry Strategiczne, które polecam:

https://www.facebook.com/Gryzalecane/no ... e_internal
dixie75
Sous-lieutenant
Posty: 462
Rejestracja: poniedziałek, 21 czerwca 2010, 08:06
Been thanked: 1 time

Re: Obrona powietrzna

Post autor: dixie75 »

Philip79 pisze:Nie, tego akurat nie słyszałem, że tymi samolotami coś takiego wyprawiano.
O proszę :shock: No to pełny numer polegał na tym, że formacja leciała sobie leniwie w prawie obojętnym kierunku, by w pewnym momencie wrzepić pełny gaz, zmienić pułap i skierować się na właściwy cel zostawiając zdezorientowane "nocniki" w rejonie pozorowanego nalotu. Oczywiście obrona nie miała zazwyczaj czasu na korektę ustawienia. :lol:
Philip79 pisze:Ale właściwie nic by mnie nie zdziwiło, bo z tymi samolotami wyprawiano masę rzeczy.
Były lekkie, do tego miały po 2 Merliny, chyba najlepsze silniki tamtych czasów, bo czy były montowane w Spitfire'ach, czy później w p-51b, to samoloty automatycznie zyskiwały największe osiągi.
Lepsze były DB601a jeśli mówimy o rówieśnikach. Bezpośredni wtrysk paliwa miał niebagatelną przewagę nad gaźnikami pływakowymi w walce przy ujemnych przeciążeniach.
Poza tym w Hurasiach szału nie zrobiły a Beaufigtera to po prostu zepsuły. Nie wiem na czym to polegało, ale ich awaryjność w tym ostatnim doprowadziła do niejednego poważnego wypadku. Coś niecoś jest o tym we wspomnieniach pilotów "307".
Philip79 pisze:Swoja drogą, to zastanawiałem się nie raz, jakim samolotem stał by się me-109, gdyby mu wsadzono Merlina :) zapewne pobił by FW-190, a co za tym idzie mógłby być może nawet lepszy od mustanga, kto wie? :)
Jeśli ktoś oglądał starą dobrą "Battle od Britain", to miał okazję podziwiać je w locie. Mowa o HA-1112-M1L. Czy ja wiem, czy takie bardzo lepsze.....
Zwłaszcza, że po wsadzeniu rzędówki do Foki, ta po prostu zdeklasowała Mietka.
Te płatowce były projektowane nieco inaczej, o czym świadczy to co dało się z nich wycisnąć pod koniec wojny.
Philip79 pisze:A wracając do moskita, to ten samolot chyba miał najwięcej zastosowań ze wszystkich maszyn aliantów (szturmowiec, zwiadowca, myśliwiec, bombowiec, myśliwiec nocny) pewnie znalazło by się jeszcze :)
Po-2 był używany jeszcze jako sanitarka, dyspozycyjny dla różnych członków organów z ramienia, szybowiec i stealth :D No i oczywiście gnojorozrzutnik :ugeek: Choć to bardziej szmatopłat rurczany, niż drewniak.
Philip79 pisze:Trochę to dziwne, że nikt nie wpadł na taki pomysł, żeby zrobić po prostu drewniany samolot z potężnymi silnikami.
Focke-Wulf Ta 154 Moskito. Tylko jak zwykle za późno i za mało.
Philip79 pisze:Chociaż, nie, bo ruskie przecież zbudowały drugą wersję Ławoczkina, na wpół drewnianego, gdy dostał mocniejszy silnik, automatycznie zmienił stosunek sił w powietrzu na wschodzie i Fw109 i 109tki, zaczęły mieć poważne problemy, bo jak dotąd, w momencie gdy zaczynały mieć problemy zawsze mogły uciec nurkując lub zyskać przewagę poprzez świetne możliwości wznoszenia. Druga wersja Ła-5 załamała tą przewagę.
Pierwszym, które zachwiały przewagę był dopiero Ła 9 i Jak 3 (a wcześniej P-39 :lol: ).
Zresztą Foki niemal do końca nie miały większych problemów. Problemem byli zieloni piloci, którzy dawali się zaskoczyć kufajmanom.
Właśnie, nie wolno zapominać o Jakowlewach! Toż to dopiero były dzieła sztuki przy których Cepelia, to produkcja seryjna, jeśli chodzi o powtarzalność egzemplarzy :twisted:
Philip79 pisze:Zastanawiałem się także jak odporne na ostrzał były samoloty z przeważającą konstrukcja drewnianą, szczególnie na pociski zapalające :)
Bez przesady, to nie boazeria polakierowana nitro 8-) To "drewno", to w zasadzie laminat nierzadko z udziałem folii aluminiowej nafaszerowany chemią ogólnie rzecz biorąc.
Awatar użytkownika
Philip79
Sous-lieutenant
Posty: 448
Rejestracja: niedziela, 16 sierpnia 2015, 18:34
Lokalizacja: Radom
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Re: Obrona powietrzna

Post autor: Philip79 »

Lepsze były DB601a jeśli mówimy o rówieśnikach. Bezpośredni wtrysk paliwa miał niebagatelną przewagę nad gaźnikami pływakowymi w walce przy ujemnych przeciążeniach.
Poza tym w Hurasiach szału nie zrobiły a Beaufigtera to po prostu zepsuły. Nie wiem na czym to polegało, ale ich awaryjność w tym ostatnim doprowadziła do niejednego poważnego wypadku. Coś niecoś jest o tym we wspomnieniach pilotów "307".
Wtrysk paliwa to było zbawienie dla brytoli, co prawda piloci, wcześniej nauczyli się jak najmniej wprowadzać maszyny stosując ujemne przeciążenia, ale przecież to ograniczało zawsze możliwości samolotu, no i wykorzystania jego mocy, a niemożność wykorzystania wszystkich możliwości takiego płata jak spitfire to był grzech :)

Co do Hurricanów, to zakładam, że już wcześniej założyli, że te maszyny będą pełnić głównie rolę szturmowców, w końcu swoje zalety miały, jako tanie i nie do zdarcia muły robocze. Podczas gdy brytyjscy piloci marudzili, to Polacy pokazali nawet później w Afryce, że latać na nich jeszcze można, nawet jako skuteczny myśliwiec, chociażby dlatego, że nadal były odporniejsze na ostrzał, szybsze w naprawie i niosły więcej broni.
Co do tej awaryjności to mnie się wydaje, że brytole po prostu olali trochę te samoloty i dostarczane części zamienne były już coraz gorszej jakości. Czytałem jak Polscy mechanicy wyczyniali w Afryce cuda łatając te maszyny.
Jeśli ktoś oglądał starą dobrą "Battle od Britain", to miał okazję podziwiać je w locie. Mowa o HA-1112-M1L. Czy ja wiem, czy takie bardzo lepsze.....
Zwłaszcza, że po wsadzeniu rzędówki do Foki, ta po prostu zdeklasowała Mietka.
Te płatowce były projektowane nieco inaczej, o czym świadczy to co dało się z nich wycisnąć pod koniec wojny.
A najśmieszniejsze chyba jest to, że przecież foki mogły być wprowadzone dużo wcześniej. Zaprojektowali go prawie na kolanie, a gotowe silniki rdzewiały w magazynach. Cholera wie co by foki narobiły gdyby weszły do seryjnej produkcji chociażby rok wcześniej (pomijając co by osiągnęły gdyby już rozwijały się wcześniej). Być może tutaj polityka i monopolistyczne zabiegi pana Messershimta skutecznie blokowały wprowadzenie konkurencji, bo przecież tam "buldogi zdrowo kotłowały się pod dywanem". :)
Dobrym przykładem było by zawieszenie na kołku genialnego myśliwca Heinkla, który był przecież lepszy od równoległych modeli ME-109 i gdyby mógł być dalej rozwijany kto wie czy nie byłby lepszym myśliwcem od 109tki.
Z resztą czytałem, że Willi M. to był niezły kawał sk...a i zdrowo kosił konkurentów nie koniecznie honorowo.

Ja nie jestem fanem ME, głównie właśnie za to, że zablokował rozwój i produkcję potencjalnie lepszych maszyn.
Po-2 był używany jeszcze jako sanitarka, dyspozycyjny dla różnych członków organów z ramienia, szybowiec i stealth :D No i oczywiście gnojorozrzutnik :ugeek: Choć to bardziej szmatopłat rurczany, niż drewniak.
Haha, ten samolot miał chyba najwięcej przezwisk :) ale szacun mu za wszystko, za możliwości "stealth" w szczególności, no i to co wyrabiały z nim "nocne wiedźmy" :)
Podobno był nie do zniszczenia i musiał stracić skrzydło, pół kadłuba albo się spalić, żeby przestał latać. :)
Najbardziej podobało mi się chyba to, że piloci Niemieccy, kompletnie nie mogli sobie dać z nimi rady ze względu na umiejętność "skręcania na ręcznym" :lol: no i minimalnej prędkości (chyba 50, czy 70km/h). Czytałem, że 80% tych maszyn to strąciły nie samoloty wroga, a artyleria, bądź rozbijały się w nocy o drzewa lub na własnych lotniskach.
Szczerze to jestem w stanie uwierzyć w to całkowicie. Przecież tak samo Me-109 użerały się z mewami i I-16.
Grając w Warthundera, latałem tymi samolotami i bardzo często strącałem kotów w ME-109.
Focke-Wulf Ta 154 Moskito. Tylko jak zwykle za późno i za mało
Kurcze, znowu nie słyszałem :)
Pierwszym, które zachwiały przewagę był dopiero Ła 9 i Jak 3 (a wcześniej P-39 :lol: ).
Zresztą Foki niemal do końca nie miały większych problemów. Problemem byli zieloni piloci, którzy dawali się zaskoczyć kufajmanom.
Właśnie, nie wolno zapominać o Jakowlewach! Toż to dopiero były dzieła sztuki przy których Cepelia, to produkcja seryjna, jeśli chodzi o powtarzalność egzemplarzy :twisted:
A Ła-9 to przypadkiem nie wszedł do produkcji juz po wojnie? może chodziło ci o Ła-7 albo bardziej ŁaGG-3. Z tym, że wtedy już Luftwaffe było zdrowo przetrzepane.
A co do uwielbianych AirCobr, to ponoć ruscy woleli je od wszystkich swoich maszyn aż do końca wojny. W sumie nie zdziwiłbym się, bo sposób produkcji ruskich maszyn zakrawał na terroryzm własnych żołnierzy :)
I jak mechanicy sami nie zrobili porządku z nowymi maszynami to ryzyko awarii było gigantyczne. Z reszta tyczyło sie to raczej wszystkiego co produkowali ówcześnie ruscy.
Bez przesady, to nie boazeria polakierowana nitro 8-) To "drewno", to w zasadzie laminat nierzadko z udziałem folii aluminiowej nafaszerowany chemią ogólnie rzecz biorąc.
To ze względu na wagę i inne własności... taka hipotetyczna, całkowicie drewniana konstrukcja, gdyby miała tylko opancerzenia na silnik i osłonę pilota, mogła by być konstrukcją idealną dla myśliwca. No i cena...
Więc czemu uparcie stosowali metal do konstrukcji?

"kłótnia z idiotą, jest jak gra z gołębiem w szachy. Nieważne jak dobrze grasz, gołąb i tak poprzewraca pionki, a na koniec nasra na szachownicę"

Szukasz porządnej strategii?
Więc zanim wywalisz pieniądze w błoto, zobacz Gry Strategiczne, które polecam:

https://www.facebook.com/Gryzalecane/no ... e_internal
dixie75
Sous-lieutenant
Posty: 462
Rejestracja: poniedziałek, 21 czerwca 2010, 08:06
Been thanked: 1 time

Re: Obrona powietrzna

Post autor: dixie75 »

Philip79 pisze:Co do Hurricanów, to zakładam, że już wcześniej założyli, że te maszyny będą pełnić głównie rolę szturmowców, w końcu swoje zalety miały, jako tanie i nie do zdarcia muły robocze. Podczas gdy brytyjscy piloci marudzili, to Polacy pokazali nawet później w Afryce, że latać na nich jeszcze można, nawet jako skuteczny myśliwiec, chociażby dlatego, że nadal były odporniejsze na ostrzał, szybsze w naprawie i niosły więcej broni.
Niestety miały też wady, które zadecydowały o przesunięciu ich na mniej wymagające TDW (Afryka, Bałkany, Indochiny) :( Choćby wyraźnie niższa prędkość przy tym samym silniku co "złośnica-baletnica". Z odpornością jest sprawa również dyskusyjna, bo po pierwsze silnik rzędowy (chłodnica!), po drugie; mało się o tym pisało, ale w książce u jednego Anglika-pasjonata wyczytałem, że poczciwy "Garbus" miał wadę konstrukcyjną w postaci zbiornika paliwa przez pilotem bez przegrody ogniotrwałej. W przypadku zapłonu tegoż cuda było 6-8 sek na opuszczenie kokpitu. Ponieważ Spit nie miał tej przypadłości i już w '40 wiedziano, że produkcja raczej będzie wygaszana, to problemu nie poprawiono ze względu na ilość zmian konstrukcyjnych. Musiałbym to sprawdzić w rodzimej dokumentacji, bo trochę trudno mi w to uwierzyć.
Fakt, Garbusek przenosił rakiety i działka 40mm, ale to raczej wynik zapotrzebowania na "cokolwiek na już", niż wcześniej zaplanowane działanie. I jak podkreślam, na pobocznych teatrach. W pierwszych akcjach za Kanałem dostały po ogonie i wycofano je do... Rosji ;)
Bardziej sprawdził się chyba jako myśliwiec morski (już po BoB), ale musiałbym wygrzebać tabelkę produkcji z rozpiską na wersje, a nie mam jej pod ręką.
Philip79 pisze:Czytałem jak Polscy mechanicy wyczyniali w Afryce cuda łatając te maszyny.
Czy masz jakieś papiery o bojowym użyciu Hurrasi? Bo wg moich danych, to były na wyposażeniu dyw. 318 w Syrii na etapie szkolenia i tylko kilka miesięcy. Kiedyś zrobiłem sobie "rozryskę" wyposażenia naszych dywizjonów w poszczególne typy samolotów w osi czasu i nie raz mocno się zdziwiłem. Ciekawy materiał do przemyśleń...
Philip79 pisze:A najśmieszniejsze chyba jest to, że przecież foki mogły być wprowadzone dużo wcześniej. Zaprojektowali go prawie na kolanie, a gotowe silniki rdzewiały w magazynach. Cholera wie co by foki narobiły gdyby weszły do seryjnej produkcji chociażby rok wcześniej (pomijając co by osiągnęły gdyby już rozwijały się wcześniej).

Mogły i nie mogły. Na papierze w chwili wybuchu wojny była to maszyna deklasująca wszystko inne, co już latało. Niestety dla Niemców, choroby wieku dziecięcego nie ominęły projektu. Najpoważniejszym było przegrzewanie się silnika. Długo z tym walczono. Stąd pojawił się ten fajny wentylator za kołpakiem :)
Philip79 pisze:Być może tutaj polityka i monopolistyczne zabiegi pana Messershimta skutecznie blokowały wprowadzenie konkurencji, bo przecież tam "buldogi zdrowo kotłowały się pod dywanem". :)
Klasyka w tym obozie. Na szczęście dla nas.
Philip79 pisze:Dobrym przykładem było by zawieszenie na kołku genialnego myśliwca Heinkla, który był przecież lepszy od równoległych modeli ME-109.
...a już za chwilę powtórka z historii w wykonaniu He-280 i Me-262.

Philip79 pisze:A Ła-9 to przypadkiem nie wszedł do produkcji juz po wojnie? może chodziło ci o Ła-7 albo bardziej ŁaGG-3.
Racja. Chodziło mi o Ła-7. Ciągle mam w pamięci (zawodnej, jak widać) pudełko Ławoczki Kożeduba z legendarnego czeskiego KP. :D
Natomiast ŁaGGi nie bez powodu nazywane były Gwarantowanymi Lakierowanymi Trumnami (tak tłumaczono ten skrót). Dopiero po wymianie rzędowych Klimowów na gwiazdowe Szwiecowy jako Ła-5 zaczął częściej zabijać wrogów, niż swoich.
I na pewno chodzi o Jak-3. Poprawiona aerodynamika i mocniejszy silnik z odchudzeniem konstrukcji dał niezłego myśliwca o marnym zasięgu.
Philip79 pisze:To ze względu na wagę i inne własności... taka hipotetyczna, całkowicie drewniana konstrukcja, gdyby miała tylko opancerzenia na silnik i osłonę pilota, mogła by być konstrukcją idealną dla myśliwca. No i cena...
Więc czemu uparcie stosowali metal do konstrukcji?
Właśnie ze względu na wagę! Konstrukcja (nie poszycie) przenosząca konkretne obciążenie wykonana z duralu jest lżejsza, niż drewniana. O ile w połowie lat '30 te obciążenia nie wyrywały jeszcze lotek ze skrzydeł przy nurkowaniu i nie łamały dżwigarów przy wyciąganiu z niego, to wkrótce już zaczęły. Dlatego zaczęto stosować konstrukcję mieszaną (np. Fokker D.XXI), czyli szkielet stalowy i poszycie sklejczane/płócienne na oprofilowaniach.
Inaczej dźwigary i podłużnice musiały by być masywniejsze, co pociągnęłoby za sobą użycie mocniejszego silnika, spadek masy użytecznej i innych osiągów (głównie zasięg).
W takie rzeczy bawiono się przy gabarytowo dużych konstrukcjach (porównaj proszę wymiary Mossiego i Spita).
Poza tym Mossie nigdy nie był rasowym myśliwcem frontowym. Wiem jak to brzmi, ale prawda jest taka, że z Fokami nie miał szans (a przed Mietkami potrafił uciec :D). Jeśli latał w dzień na wymiatanie, to polował głównie na Ju-88 nad Biskajami. Reszta akcji, to precyzyjne ataki szturmowe i loty nocne, gdzie uchodziła manewrowość mniejsza, niż u klasycznego jednosilnikowca.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia dwudziestolecia międzywojennego i II wojny św.”