Telamon pisze:Wyjdzie jakaś porządna symulacja z II wojny św MMO, to wszyscy prawie podziekują za WarThunder i odejdą sobie tak jak kiedyś ludzie podziekowali za World of Warplanes i poszli grać w WarThunder.
Przed WT był Ił-2 Sturmovik ale jakoś nie widzę aby ludzie się do niego garnęli, uciekali z WT. Jest też Rise of Flight: The First Great Air War.
Powód jest prosty.
1. Sprzęt. Potrzebna porządnego joysticka ze sporą ilością przycisków pod które podpiszemy funkcje gry. Osobnej przepustnicy. Przyrządu do wyłapywania ruchu głową (teraz są gogle VR). Pedałów do obsługi steru kierunku - to minimum mym zdaniem aby komfortowo móc zagrać z innymi graczami.
2. Dobry symulator uwzględnia wszystkie czynniki (w porównaniu z upośledzonym symulacyjnym trybem z WT). Zegary w kokpicie nie są w nim tylko dla ozdoby, bawisz się zmiennym skokiem śmigła, dobierasz mieszankę, bawisz się silnikiem maszyny. Pilnujesz energii, wykonujesz płynnie manewry swoją maszyną aby nie wpaść w korkociąg płaski. To wymaga setek godzin praktyki, a gdy przesiadasz się na konstrukcję z innej szkoły (ze zautomatyzowanego Me-109 na Ła-5) uczysz się jeszcze raz.
War Thunder położyli twórcy poprzez uleganie podszeptom graczy-warzyw i dostosowywaniu gry pod nich. Np. systematycznie nerfiono bombowce.
Bombowce były zbyt wytrzymałe - ciach. Strzelcy zbyt zabójczy - ciach. Strzelcy trafiali w cokolwiek - ciach. W pełni ulepszeni strzelcy za pieniądze wykazywali znośną celność - ciach.
Efekt końcowy: Warzywo w swoim Me-109 wsiada na ogon B-17, leci za nim 20-30 sekund i zwala go w płomieniach. Sam nie odnosi żadnych istotnych obrażeń. Ten sam bombowiec można było zniszczyć odpowiednio dobraną taktyką, atakując z przewagi szybkości aby zyskać energię i koncentrując ostrzał na najbardziej kluczowych punktach maszyny czyli sterach kierunku i wysokości w części ogonowej. Tak zrobiłem wielokrotnie np. na Ki-61c - nie mogłem nawiązać równej walki z myśliwcami więc atakowałem wielkie bombowce.
Dla warzyw było to zbyt trudne. Warzywo w myśliwcu chce mieć bombowiec po 5 sekundowej serii z bylejakiej broni. Oni nie chcą symulacji skomplikowanej, czy nawet uproszczonej lecz prostego celowniczka. Dlatego Call of Duty czy Battlefield ma o wiele większą popularność niż ArmA.
Spróbuj się tak bawić w Il-2 choćby z DB-3. Momentalnie otrzymasz kulę w silnik rzędowy, spadną drastycznie obroty aby po chwili wszystko stanęło i pozostał jedynie lot szybowcowy do bazy.
Tak, masz rację, do dobrej gry w WT w trybie symulacji, sprzet jest praktycznie niezbędny, żeby ogarniać gre w całości. Chociaz powiem ci, że mam znajomych (starych wyjadaczy), którzy pozostali przy sterowaniu myszą i klawiaturą i powiem ci, że nie odstają od reszty w swoim klanie i wymiatają na myszy bez kompleksów, mówiąc że nie maja zamiaru przesiadać się na analogowy sprzęt do symulatorów, ale to mniejszość, ci gracze są darzeni dużym szacunkiem w klanie w którym grałem (dywizjon 303) chyba najlepsi w Polsce. VR to bardzo praktyczna rzecz ale i bez tego wyjadacze też potrafią grać, widziałem na własne oczy jak grają i tłuka równo w dogfightach przeciwników ze sprzetem za ładne kilkaset zł
Ja tez nauczyłem się grać na myszy ale nie gram na symulacji. Tzn daje sobie radę w tym trybie, ale w pojedynkach 1v1 ciężko by mi było wygrać z doświadczonym graczem.
Ja nie zaliczam sie do doswiadczonych graczy w trybie symulacji w WT, z reszta mnie bardziej ciagnie do czołgów.
W Rise of Flight nie grałem ale słyszałem pozytywne opinie, grałem w IŁ Sturmovik.
Co do odporności bombowców, to jest to sprawa dość dyskusyjna, bo doswiaczony bombowiec (USA) z pojedynczymi myśliwcami dawały sobie rade bez problemów, skutecznie waląc do nich już z 1km. Tym bardziej jak trafisz na już 2 bombowce lecące w formacji i wspierające się ogniem. Poza tym maja się czym bronić, bo ich bron pokładowa to już nie karabiny na wode 7,7mm ale sprzężone pół calówki które potrafią rozerwać myśliwiec na strzępy zanim doleci na odległość skutecznego strzału, poza tym oni nie martwią sie o amunicje i wala ile wejdzie. Poza tym umiejętności podejścia takich maszyn to też sztuka. I to mi się bardzo podoba.
Z reszta zależy kto siedzi za sterami.
Żeby dobrać się do ciężkiej maszyny amerykańskiej, musieli byśmy lecieć we dwóch i to jeszcze uzgodnić strategie podejścia. Podoba mi się w tej grze, że umiejętności maja kluczowe znaczenie, a nie tak jak w Wocie, że mają mocniejsza maszyne to na starcie maja zwycięstwo w kieszeni.
Grajac w WOT i Wt w klanie zajmowałem się tworzeniem strategii, ale tak jak pisałem bardziej ciągną mnie czołgi i tam opracowywanie strategii. W Wt tworzyłem strategie na clan wars, turnieje i turnieje eksporotwe.
Tak COD oraz Battelfield maja większa popularność. Ale w Armie III mozna tworzyć bardzo skomplikowane strategie dlatego bardziej uważam Armę za ciekawszą grę.
Poinstalowałem wczoraj WT i WOTA, w ogóle ostatnio zastanawiam sie czy może nie spróbować zebrać kilku osób i spróbować z nimi zacząć tworzyć nowy klan, ale żeby zrobic dobry klan to trzeba dobrac ludzi (a przynajmniej ten rdzeń) z którymi bedzie zrozumienie zaufanie i współpraca, rekrutacja i szkolenie żołnierzy to już detal. W WOCIE udało mi sie stworzyć 2 krotnie całkowicie profesjonalny klan, z własna witryną, zapleczem edukacyjnym, szkoła dla kotów i dyscypliną w klanie, walczyliśmy na CW prawie 2 lata. Odprawy i planowanie strategii były przeprowadzane przy użyciu odpowiednich aplikacji do tworzenia i prezentacji strategii, a bitwy były nagrywane i analizowane.
Myślę, że gdybym znalazł kilka osób na których mozna by było polegać, to mozna by spróbować coś zacząć tworzyć, no ale to trzeba miec na początek wąska grupę ludzi na których można polegać. Satysfakcja na Wocie z awansu do clan wars była zawsze czymś wyjątkowym, co dawało satysfakcje po cięzkich walkach o awans. W klanach zawsze tworzyliśmy strukturę na zasadzie rady i niżej hierarchii i systemu awansów. Rada składała się z najblizszych ludzi i dowódców polowych która się zbierała i omawiała problematyke a nastepnie dowódca podejmował decyzje. Do tego dysponowalismy oprogramowaniem do tworzenia statystyk itp (pełny profesjonaloizm) jak juz grac to na całego i wygrywać
Co do WT, to opracowywanie strategii było nieco trudniejsze. poza tym musiało by to być Ground forces bo na samolotach nie czuje sie na siłach żeby coś organizować.
A wy jestescie juz w jakichs klanach?, bo ja jakbym miał cos organizowac to wychodzę z założenia, że albo robi sie cos profesjonalnego, z dyscypliną w klanie albo nie warto sobie zawracac 4 liter na uzeranie się z ludźmi.
Tak więc jesli ktos by obligował, to mozna by porozmawiać.
ps. @Profes79 - mój nick w WT to Philip79
ps.2 Rise of Flight: The First Great Air War chyba bym si e przymierzał do tego, nie grałem w symulacje z okresie IWW, dobrze ogarnełes tą grą, tzn czy mógłbyś mi pomóc ogarnąć jakbym miał problemy i czy jest sens startowac z mysza i klawiaturą?
Pozdrawiam