Cisza pisze:
Te źródła "obiektywne" to zwykle odwrócenie o 180 stopni dawnej propagandy,
Dokładnie tak i całkowicie słusznie tylko bez cudzysłowu.
Cisza pisze:tudzież wspomnienia "weteranów", którzy wiadomo, że będą chcieli się wybielić i nie opowiedzą o bandyckich aspektach swojej walki.
Powyższe to już kpina z rzeczywistości. Z weteranów tylko niewielu przeżyło i niestety nie mogą już snuć jakichkolwiek wspomnień. Za to skutecznie krok po kroku udaje się na szczęście ekshumować i identyfikować ich ciała.
Zachowały się liczne raporty, rozkazy, meldunki, listy wysyłane do rodzin, do znajomych przebywających poza lasem etc. Cała ta baza źródłowa pozostawała w wyłącznym władaniu sił bezpieczeństwa lub skrzętnie ukrywana w prywatnych szufladach, a na 'procesach' ze zrozumiałych powodów zupełnie nieuwzględniona.
Okazało się np. (przynajmniej w wielu przypadkach, na które dowody odnaleziono), że osoby dotychczas postrzegane jako 'niewinne i zamordowane przez AK-WiN' w istocie posiadały broń, były członkami PPR albo współpracowały z UB, a likwidacji dokonano na zlecenie miejscowej siatki doskonale orientującej się w 'niewinności' tych osób.
Dziś po latach dla rodzin 'poszkodowanych' o wiele wygodniejsze jest podtrzymywanie komunistycznej 'prawdy' o tych wydarzeniach i nazywanie wyklętych bandytami.
W grę wchodzi tu również zawiść.
To tak jak z przyznaniem się do współpracy ze służbami bezpieczeństwa.
Zaczyna się od tego, że coś wypłynie. Odpowiedź oskarżonego jest zawsze ta sama:
- to pomówienia i nigdy nie współpracowałem.
Potem pojawiają się kolejne doniesienia medialne i człowiek mięknie:
- tak coś tam podpisałem, ale nikomu nie zaszkodziłem.
Albo:
- tak podpisałem, bo chciałem wyjechać za granicę.
Albo:
- tak podpisałem, bo interesował mnie dostęp do materiałów tajnych służb i wywiadu etc. (Wołoszański).
Czasem pojawia się jeszcze skromne:
- przepraszam tych, którym zaszkodziłem (np. Dzieduszycki)
Nie mniej nikt lub prawie nikt (Boni, który z własnej woli przyznał się do współpracy z pewnością jest przypadkiem wyjątkowym) nie przyzna się dzisiaj do niecnych czynów z przeszłości.
Sprawę utrudnia fakt wieloletniego zacierania dowodów, spalenie akt bezpieki po 1989, propaganda komunistyczna, fabrykowanie fałszywych dowodów, które podstawiano skatowanym, szantażowanym ofiarom do podpisania etc.
Czasem ktoś wygrywa proces o fałszywe oskarżenie, ale niezmiernie rzadko (Chrzanowski).
Cisza pisze:wielu "wyklętych" to zwykli bandyci, mający na sumieniu przede wszystkim cywilne ofiary, faktów się nie zmieni.
Zbyt daleko idące krzywdzące uogólnienie tak samo jak 'wielu GL-owców i AL-owców to zwykli bandyci, Żydzi i rabusie mający na uwadze wyłącznie dobro sowietów i swój własny byt zabezpieczany drogą gwałtu, rabunku i morderstwa'.
Faktów się nie zmieni, ale jak widzę ciągle żywe jest ich zakłamywanie.
O tym co opowiadał mi kolega o przeżyciach dziadka, nie będę się rozpisywał.
@profes79 - a co powiesz na sytuację w której jeden z oddziałów AK wkraczający kolumną do jednej z wiosek na Lubelszczyźnie powitany został chłodno cichymi okrzykami:
- O pańskie wojsko idzie..
Na co jeden z partyzantów odpowiedział:
- tak to jest pan szewc, to pan piekarz, a tamten to pan stolarz, pozostali to panowie rolnicy...