IV Pola chwały (25-27 września 2009)
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43397
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3970 times
- Been thanked: 2528 times
- Kontakt:
It was nice to meet you guys. We 've briefly met, I don't remember exactly, 2 or 3 yers ago, when you were sleeping in that same house as we did. This it was year at last a chance to discuss, and I enjoyed much when after some time we left English and started to talk in our national languages. It turned out we can quite easily understand .
You made a nice show. I hadn't time to play, because Robert Kowalski, the main organizer of Pola chwały from time to time needed my help, but I looked at your miniatures with great pleasure. The others also, I think. The best of it was the scenery. This year there wasn't so much people like during yeras before, so it was harder to find not 'engaged' people to play. I think the economical crisis in some way have an influence that there were less people.
Anyway I hope you have enjoyed Pola chwały.
Greetings!
You made a nice show. I hadn't time to play, because Robert Kowalski, the main organizer of Pola chwały from time to time needed my help, but I looked at your miniatures with great pleasure. The others also, I think. The best of it was the scenery. This year there wasn't so much people like during yeras before, so it was harder to find not 'engaged' people to play. I think the economical crisis in some way have an influence that there were less people.
Anyway I hope you have enjoyed Pola chwały.
Greetings!
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Ooo, to drugi znany mi przypadek zwycięstwa Austro-Węgier w The First World War! Pierwszy zdarzył się lata temu w śp. Klubie przy Smolnej, a dodam nieskromnie, że przypadł mi zaszczyt dowodzenia frakcją niebieską.Monthion pisze: The First World War (Phalanx Games)
[...]
Austro-Węgry zaczeły wygrywać grę ;D
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
- Arteusz
- Praetor
- Posty: 3144
- Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
- Lokalizacja: Kielce
- Been thanked: 1 time
Za EotS sorry ale nie starczyło czasu, choć można było podejrzeć rozgrywkę hubertoka z Anomanderem. For the People trochę w piątek Ci pokazałem. Nie była to rozgrywka a raczej lekkie wprowadzenie. Jakbyśmy nie musieli się w piątek wynieść z tych piwnic to pewnie byśmy zagrali.Monthion pisze:
Liczyłem jeszcze na Empire of The Sun, albo for The People
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
- Arteusz
- Praetor
- Posty: 3144
- Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
- Lokalizacja: Kielce
- Been thanked: 1 time
Zdjęcia z konwentu http://s767.photobucket.com/albums/xx311/Arteusz/
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
- Bagu
- Sous-lieutenant
- Posty: 404
- Rejestracja: niedziela, 25 lutego 2007, 13:43
- Lokalizacja: Kraków/Souhwick Massachusetts
- Kontakt:
http://www.youtube.com/watch?v=6Y4E5FK3Ups <-- filmik kto byl wie o co chodzi Nasze teksty w tle sa niezastąpione
http://spartan-painting.blogspot.com/ <---BLOG O MODELARSTWIE I WARGAMINGU!
- Przemos19
- General der Panzertruppen
- Posty: 4986
- Rejestracja: sobota, 10 czerwca 2006, 22:46
- Lokalizacja: Zawiercie/Katowice
- Been thanked: 18 times
- Kontakt:
No DeToxie zmiażdżyłeś mnie podkładem pod ten filmik
11/10
11/10
http://www.przemos85.blogspot.com/ - blog poświęcony OWW2 i wargamingowi
http://www.battlegroup.net.pl - strona poświęcona Operation World War 2 i wargamingowi
http://www.battlegroup.net.pl - strona poświęcona Operation World War 2 i wargamingowi
- Arteusz
- Praetor
- Posty: 3144
- Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
- Lokalizacja: Kielce
- Been thanked: 1 time
Pociąg pancerny był...w gablocie w niedzielę na dziedzińcu zamku pod ścianą.AWu pisze:
PS: A byl ktos sie przywitas z pociagiem pancernym ? bo na zdjeeciach nic nie widze...
Dla klimatu i dla tego, że w tych piwnicach w piątek pod wieczór robiło się zimnawo.AWu pisze: PSII: Na tych fotkach Ateusza - DT to chyba zalozyl ten sweterek do ZImowej burzy by byl bardziej zimowy klimat :>
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
...a porucznik Gruber czuł się taki samotny!AWu pisze:Na froncie wschodnim bywalo zimnawo
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Melduję przednią zabawę na Polach Chwały. Ukłony dla Anomandera z którym spędziłem większość imprezy
Trwaliśmy na posterunku całą noc z soboty na niedzielę prowadząc ciężkie walki o pomyślność coca coli (EOTS). Doszliśmy do wniosku, że warunki zwycięstwa pisał chyba niestety Wojciech Zalewski - mocno bez sensu choć gra fajna - szczególnie lubię polowanie na japońskie kaczki i topienie wszystkiego co popadnie
WIększość gier graczy w twajlajta struganego udowodniła, że przewaga ZSRR jest dość poważna w tej grze.
Przekonałem się także, że Arteusz to podstępna świnia a dyplomacja nie jest przesadnie atrakcyjną grą...
Podziękowania dla judaistów a szczególnie dla Pędraka (Ścieżki Chwały)
Miło było także poznać szanownego Pana i Władcy Tego Forum
Pozdrawiam
Trwaliśmy na posterunku całą noc z soboty na niedzielę prowadząc ciężkie walki o pomyślność coca coli (EOTS). Doszliśmy do wniosku, że warunki zwycięstwa pisał chyba niestety Wojciech Zalewski - mocno bez sensu choć gra fajna - szczególnie lubię polowanie na japońskie kaczki i topienie wszystkiego co popadnie
WIększość gier graczy w twajlajta struganego udowodniła, że przewaga ZSRR jest dość poważna w tej grze.
Przekonałem się także, że Arteusz to podstępna świnia a dyplomacja nie jest przesadnie atrakcyjną grą...
Podziękowania dla judaistów a szczególnie dla Pędraka (Ścieżki Chwały)
Miło było także poznać szanownego Pana i Władcy Tego Forum
Pozdrawiam
"O Boże, jeśli w ogóle istniejesz, zbaw mą duszę, jeśli w ogóle mam jakąś duszę!"
Brytyjski żołnierz w bitwie pod Blenheim
Brytyjski żołnierz w bitwie pod Blenheim
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
Pola Chwały rozpoczęliśmy o godz. 14.00 ładując się w Pędrakkampfwagen w okolicach GUS, co oczywiście było tylko takim prognostykiem, że na statystykę w grach planszowych nie ma co liczyć. Grupa Warszawska, tj. Pędrak i ja, była tym razem wzmocniona elementem napływowym z Łodzi i Szczecina (Profes i Clown).
Droga była tyleż przyjemna (towarzystwo, zwiedzanie zamku na "Ch" po drodze, fajna restauracja) co i uciążliwa (korki w Wawie i Radomiu, zaminowane pobocza). W każdym razie późnym wieczorem dotarliśmy do Niepołomic, na tyle późnym, że już w nic nie pograliśmy.
Natomiast jak rozpocząłem rozgrywki gdzieś koło 9 w sobotę, to skończyłem je koło 15 w niedzielę (z przerwą na zapewnione przez organizatorów posiłki).
Rozegrałem obie zaplanowane wcześniej gry, czyli Spartacusa z Teuflem (kombos rekordzista był) oraz EotS z Hubertokiem (głupia losowa gra ). Mimo wad w obie grało się niezwykle przyjemnie, co, poza pewnymi jednak walorami tych gier, zapewniało znakomite towarzystwo. Trzeba tylko pamiętać, że w Spartacusa nie wypada, żeby nie wygrali Sertorianie, a w EotS - kostka, bo warunki zwycięstwa w tej drugiej są określone tak, że nie należy ich w ogóle brać pod uwagę.
Obok tego zagrałem raz w Guelfów miażdżąc niemieckim rycerstwem już w pierwszej aktywacji pierwsze linie nieodpornego moralnie Profes (co widać i z innych sprawozdań). Ponadto zagrałem trzy razy w The First World War (Ph), czyli grę w którą gra się na tyle przyjemnie, że znaczący wpływ losowości na końcowy efekt nie przeszkadza. Poza tym w grę grali debiutanci, tacy co to wolą sami polec, byle kogoś udupić (szczęściem tym razem nie mnie ), więc rozgrywki kończyły się szybko, niemniej chyba bez rozczarowań.
Zagrałem również raz w Dyplomację, ale bez zachwytów oraz cztery razy w Twillight Struggle druzgocąc sobie znakomity do tej pory rekord. Wszystkie gry w TS, które rozgrywałem wygrał blok komunistyczny, przy zwykle kuriozalnych kartkach tych co to u nich biją murzynów. Jedną z rozgrywek rozpocząłem mając na ręku scoring Middle East oraz jedynkę, trójkę i pięć dwójek, wszystko wydarzenia sowietów. Z kolei innym razem w drugiej turze zostałem potraktowany w headline -1 do kartek, a na ręku miałem pięć dwójek sowieckich, by w kolejnej turze, już bez modyfikacji dobrać pięć jedynek .
Niezależnie jednak od losowości, mimo czasem narzekań, wszystkie rozgrywki wspominam miło. Dziękuję jednocześnie współgraczom za spędzony czas, szczególnie Hubertokowi, z którym grałem najwięcej.
W skrócie - bardzo udany konwent.
Droga powrotna wypadła znacznie sprawniej niż jazda do Niepołomic, a to z tej przyczyny, że nie zdobywaliśmy po drodze żadnych fortyfikacji, a także omijaliśmy miejsca potencjalnych korków jeżdżąc opłotkami. Przy okazji mogłem się sprawdzić w roli pilota samochodowego, z której to roli, jak mniemam, wyszedłem z tarczą. W sumie po jakichś 4-4.5 godzinach jazdy znaleźliśmy się w warszawie.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim z którymi grałem oraz tym z którymi miałem przyjemność podróżować.
Droga była tyleż przyjemna (towarzystwo, zwiedzanie zamku na "Ch" po drodze, fajna restauracja) co i uciążliwa (korki w Wawie i Radomiu, zaminowane pobocza). W każdym razie późnym wieczorem dotarliśmy do Niepołomic, na tyle późnym, że już w nic nie pograliśmy.
Natomiast jak rozpocząłem rozgrywki gdzieś koło 9 w sobotę, to skończyłem je koło 15 w niedzielę (z przerwą na zapewnione przez organizatorów posiłki).
Rozegrałem obie zaplanowane wcześniej gry, czyli Spartacusa z Teuflem (kombos rekordzista był) oraz EotS z Hubertokiem (głupia losowa gra ). Mimo wad w obie grało się niezwykle przyjemnie, co, poza pewnymi jednak walorami tych gier, zapewniało znakomite towarzystwo. Trzeba tylko pamiętać, że w Spartacusa nie wypada, żeby nie wygrali Sertorianie, a w EotS - kostka, bo warunki zwycięstwa w tej drugiej są określone tak, że nie należy ich w ogóle brać pod uwagę.
Obok tego zagrałem raz w Guelfów miażdżąc niemieckim rycerstwem już w pierwszej aktywacji pierwsze linie nieodpornego moralnie Profes (co widać i z innych sprawozdań). Ponadto zagrałem trzy razy w The First World War (Ph), czyli grę w którą gra się na tyle przyjemnie, że znaczący wpływ losowości na końcowy efekt nie przeszkadza. Poza tym w grę grali debiutanci, tacy co to wolą sami polec, byle kogoś udupić (szczęściem tym razem nie mnie ), więc rozgrywki kończyły się szybko, niemniej chyba bez rozczarowań.
Zagrałem również raz w Dyplomację, ale bez zachwytów oraz cztery razy w Twillight Struggle druzgocąc sobie znakomity do tej pory rekord. Wszystkie gry w TS, które rozgrywałem wygrał blok komunistyczny, przy zwykle kuriozalnych kartkach tych co to u nich biją murzynów. Jedną z rozgrywek rozpocząłem mając na ręku scoring Middle East oraz jedynkę, trójkę i pięć dwójek, wszystko wydarzenia sowietów. Z kolei innym razem w drugiej turze zostałem potraktowany w headline -1 do kartek, a na ręku miałem pięć dwójek sowieckich, by w kolejnej turze, już bez modyfikacji dobrać pięć jedynek .
Niezależnie jednak od losowości, mimo czasem narzekań, wszystkie rozgrywki wspominam miło. Dziękuję jednocześnie współgraczom za spędzony czas, szczególnie Hubertokowi, z którym grałem najwięcej.
W skrócie - bardzo udany konwent.
Droga powrotna wypadła znacznie sprawniej niż jazda do Niepołomic, a to z tej przyczyny, że nie zdobywaliśmy po drodze żadnych fortyfikacji, a także omijaliśmy miejsca potencjalnych korków jeżdżąc opłotkami. Przy okazji mogłem się sprawdzić w roli pilota samochodowego, z której to roli, jak mniemam, wyszedłem z tarczą. W sumie po jakichś 4-4.5 godzinach jazdy znaleźliśmy się w warszawie.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim z którymi grałem oraz tym z którymi miałem przyjemność podróżować.
- AWu
- Słońce Austerlitz
- Posty: 18134
- Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Juz ktos z kolei sie nie zachwyca :>Anomander Rake pisze: Zagrałem również raz w Dyplomację, ale bez zachwytów
Panowie tu sie nie ma czy machwycac, to gra dla RPGOwcow i adwokatury, dla czystego wargammera planszowego zwlaszcza to atrakcyjniejsze moze byc kolko i krzyzyk :>
Duzo ciekawszy jest machiavelli wydany u nas jako Ksiaze ale to wciaz Dyplomacja tylko z wieksza iloscia opcji..
PS: Acha i mozna stracic przyjaciol a zyskac wrogow przy tych grach :>
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43397
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3970 times
- Been thanked: 2528 times
- Kontakt:
Relacja z konwentu na Portalu Strategie - planszówki:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=123
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=123
Relacja z konwentu na Portalu Strategie - bitewniaki:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=135
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=135
Relacja z konwentu na Portalu Strategie - rekonstrukcje:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=148
Obszerniejsza relacja z rozgrywki w "A Victory Denied" w wątku o grze:
http://www.strategie.net.pl/viewtopic.p ... 417#144417
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=123
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=123
Relacja z konwentu na Portalu Strategie - bitewniaki:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=135
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=135
Relacja z konwentu na Portalu Strategie - rekonstrukcje:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=148
Obszerniejsza relacja z rozgrywki w "A Victory Denied" w wątku o grze:
http://www.strategie.net.pl/viewtopic.p ... 417#144417
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 11 kwietnia 2011, 22:08 przez Raleen, łącznie zmieniany 2 razy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Arteusz
- Praetor
- Posty: 3144
- Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
- Lokalizacja: Kielce
- Been thanked: 1 time
Nie świnia tylko kebab. Bo grałem Turcją I wykorzystałem jedyną okazję do rozwoju, a że wypadło to kosztem Rosji. A w Dyplomację można zagrać, ale tylko raz w życiu. ;Dhubertok pisze: Przekonałem się także, że Arteusz to podstępna świnia a dyplomacja nie jest przesadnie atrakcyjną grą...
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".