Kret pisze:Tylko uczestnicy rekonstrukcji są współodpowiedzialni jeśli widzą, że org odwala kaszanę a oni i tak się w to pakują i przyjeżdżają. Rekonstruktor nie działa z rozkazu i może powiedzieć - nie, w coś takiego się nie pakujemy. Cytując kapitana Bednarza: "jak jest przyzwolenie społeczne, żeby się ch...jnia działa, to tak się właśnie dzieje".
Akurat przyjeżdżając na rekonstrukcję mam czas i możliwość, aby sprawdzić, czy na pewno jest zamówiona karetka, czy jest woda w rezerwie, czy straż pożarna wie o wszystkim, a także czy impreza jest w 100% legalna
Zawodnik na meczu nie sprawdza, czy stadion jest zabezpieczony. Oczywiście, jak są jakieś
absolutnie rżące uchybienia widoczne gołym okiem, to powinno się interweniować.
Ponadto w dzisiejszych czasach ludzkość wychodzi z założenia, że za bezpieczeństwo obywatela odpowiada wszystko z wyjątkiem jego samego, tj jego myślenia.
Mi się wydaje, że zaczyna się zupełnie przeciwny trend. I ten trend będzie znacznie gorszy dla ludzi, którzy chcą sobie w spokoju poudawać różne rzeczy.
To jest ich decyzja. Gdyby umierali widzowie lub przypadkowe osoby, to sądzę, że szybko by maratonów zakazano. Każdy obywatel ma prawo zrobić sobie krzywdę i się zabić, i nic nam do tego. Nawet system ochrony zdrowia nie powinien mu przeszkadzać.
To trochę materiał na osobną dyskusję, ale generalnie się zgadzam. Jak wynika z mocih i nie tylko moich doświadczeń, to zdecydowana większość urazów i wszelkich wypadków na rekonstrukcjach przydarza się samym rekonstruktorom, którzy są świadomi ryzyka. Zatem wszystko gra.
A to a propos czego? Oczywiście, że jak chce, to zrobi. Ale jest to karane prawem - zarówno wytwarzanie, jak i używanie.
To a propos tego, że wcześniej toczyła się dyskusja, aby możliwie ograniczyć możliwość posiadania jakiejkolwiek broni, bo z czarnoprochowcem też można pójść na bank. Można (fizycznie), ale po co?