Polska granica zachodnia w X-XII wieku

Od upadku starożytnego Rzymu do upadku Konstantynopola.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Polska granica zachodnia w X-XII wieku

Post autor: Raleen »

Polska granica zachodnia w X-XII wieku

Okres państwa pierwszych Piastów to czas licznych wojen z cesarstwem. W wojnach tych, jak to nieraz w średniowieczu bywało, duże znaczenie odgrywało ukształtowanie terenu i jego walory obronne. Umożliwiały one zrównoważenie znacznej przewagi liczebnej i materialnej, jaką w stosunku do państwa polskiego posiadali Niemcy i ich sojusznicy. Pozwoliło mu to przetrwać niejeden najazd sąsiadów i zachować w tym początkowym okresie kształtowania państwowości niezależność (do czasów rozbicia dzielnicowego). Temu właśnie chciałbym poświęcić ten temat, czyli roli granicy w okresie od X do XII wieku, przede wszystkim pod kątem jej znaczenia politycznego i militarnego.

Granica w tamtym okresie, nieco inaczej niż dziś, oznaczała raczej pas terytorium, niż była granicą w sensie linearnym. Na krańcach władztwa poszczególnych monarchów czy plemion znajdował się pas przejściowy, który stopniowo przechodził we władztwo sąsiada. Ten przejściowy obszar stanowił pod wieloma względami ziemię niczyją. Charakteryzował się bardzo ograniczonym, w przeciwieństwie do głębiej położonych rejonów, osadnictwem. Na ogół występowały tu także w większej liczbie grody i inne urządzenia obronne (np. wały, zasieki ze ściętych pni drzew). Stąd granice średniowieczne właściwie wypadałoby nazywać „strefami granicznymi” – jest to z pewnością pojęcie lepiej oddające o co chodzi. Strefy graniczne utrudniały przenikanie wpływów zarówno politycznych, jak i gospodarczych (i innych) z sąsiednich regionów, stanowiły trudne do pokonania bariery.

Granice kształtującego się w X wieku państwa Polan stanowiły najczęściej przeszkody naturalne: duże rzeki, gęste lasy, nieprzebyte mokradła, góry. Co ciekawe, powstające wówczas państwa rodziły się właśnie w obrębie określonego obszaru geograficznego, najczęściej wyraźnie odgrodzonego różnymi tego rodzaju barierami od sąsiadów. Terytoria, między którymi istniała dobra łączność, w tym sensie, że brak było między nimi trudnych do przebycia przeszkód terenowych, ciążyły ku sobie politycznie i gospodarczo, z kolei terytoria rozdzielone takimi barierami wykazywały tendencje odśrodkowe. Tego rodzaju poglądy w bardziej skrajnej formie nazwać można determinizmem geograficznym i choć tak ujęty jest on obecnie odrzucany, to nie da się tego rodzaju czynników całkowicie ignorować. Przykładem może być choćby dawne państwo Wiślan, początkowo w X wieku będące pod władzą Czech, ale z czasem coraz bardziej ciążące ku Polsce.

Wspomniany obszar strefy granicznej determinował też innego rodzaju odrębności. Uwidaczniało się to zarówno w rozwoju rozdzielonych w ten sposób państw, jak i w sferze religii i kultury. W sferze religii wskazać można np. na odrębności w wierzeniach pogańskich ludów słowiańskich zamieszkujących po obu stronach Odry. Przyjęcie przez władcę Polan, Mieszka I chrztu wiele pod tym względem nie zmieniło. Na zjeździe gnieźnieńskim w roku 1000 Bolesławowi Chrobremu udało się ugruntować niezależność polskiej organizacji kościelnej od Niemiec, dzięki powołaniu „własnego” arcybiskupstwa w Gnieźnie i podległych mu biskupstw obejmujących całą ówczesną Polskę.

Wreszcie pas graniczny odgrywał kluczową rolę w defensywie. Jeśli spojrzeć na środowisko geograficzne tych peryferyjnych obszarów władztwa pierwszych Piastów, okazuje się, że niewiele było na zachodzie miejsc, przez które można było „dostać” się do wnętrza państwa Polan. Na południu, od strony Czech, oczywistym ograniczeniem były Sudety. Od strony zachodniej potężną barierą była na większości swojej długości Odra, a na południu także Bóbr z Kwisą i Nysa Łużycka. Pokonanie tych rzek przez najeźdźców z zachodu, było dla nich nie lada wyzwaniem. W zasadzie przepraw dokonywano jedynie w kilku miejscach, gdzie istniały brody. Pomiędzy Bobrem i Nysą Łużycką rozciągały się rozległe Bory Dolnośląskie. Gęsto zalesiony był także lewy brzeg Nysy. Znaczny stan zalesienia występował również na Ziemi Lubuskiej oraz na Pomorzu.

Najpoważniejszymi przeszkodami, występującymi w sąsiedztwie rzek, były niewątpliwie obszary zabagnione. Te, w przeciwieństwie do lasów, uznać można za prawie zupełnie niedostępne. Dolny bieg Bobra i Nysy Łużyckiej, dolne biegi Warty i Noteci, tam gdzie wpadają one do Odry, wreszcie dolny bieg Odry, a zwłaszcza okolice Zalewu Szczecińskiego, do którego wpadała ona kilkoma odnogami, to główne obszary zabagnione, spełniające rolę istotnych barier, szczególnie w tym ostatnim przypadku. Silnie zabagniony był też cały lewy, niemiecki brzeg Odry, i to na znacznych dystansach.

W zasadzie łatwiej wskazać miejsca, w których można było bez większych trudności przebyć pas graniczny i które tym samym stanowiły swego rodzaju wrota do naszego kraju.

Południowa część pasa granicznego (do ujścia Nysy Łużyckiej do Odry):
:arrow: Tzw. Brama Łużycka (nazwa mówi sama za siebie), znajdująca się u podnóża Sudetów, pozwalała przekroczyć Nysę Łużycką w jej górnym biegu, gdzie była jeszcze niezbyt szeroka. Wykorzystywała też lukę w zalesieniu jaka występowała między podnóżem Sudetów a dolną krawędzią Borów Dolnośląskich.
:arrow: Nieco mniej popularne było przejście na linii Żary-Żagań. Droga wiodła tu przez wzniesienia morenowe, gdzie lasy wyraźnie przerzedzały się, co ułatwiało przemieszczanie się przez te obszary.
:arrow: Ważne przejście znajdowało się w okolicach dolnej Nysy (leżał tu gród Niemcza Łużycka), a dalej Krosno. Miejsce najdogodniejszej przeprawy przez Odrę.

Środkowa część pasa granicznego (od ujścia Nysy Łużyckiej do Odry do ujścia Warty do Odry):
:arrow: Najważniejsze przejście znajdowało się w rejonie Lubusza. Dolina rzeki zwężała się tutaj do około 2 km. Idąc dalej na wschód trzeba było jednak przebyć gęste lasy, ciągnące się aż do rzeki Obry.
:arrow: Drugie przejście znajdowało się pod Kostrzynem, obok ujścia Warty do Odry. Było ono jednak mocno zabagnione, a przez to niełatwe do przebycia.

Północna część pasa granicznego (od ujścia Warty do Odry do ujścia Odry do Bałtyku):
:arrow: Najdogodniejsze przejście istniało w rejonie Odrzycko-Cedynia. Wymagało ono jednak pokonania szerokiej tutaj Odry, oraz wcześniej, wpadającej do niej od zachodu rzeki Rędowy, mającej silnie zabagnione brzegi.
:arrow: Druga przeprawa istniała na północy, na wysokości Gryfina, w okolicach Szczecina. Poruszanie się tą trasą wiązało się z kolei z marszem przez Uznam i Wolin, a dalej z koniecznością przekroczenia rzek Dźwiny, Świny i Piany.

Powyższe warunki geograficzne określały możliwości inwazji z zachodu, a także wpływały na budownictwo obronne w zachodnim pasie granicznym, i dalej patrząc, na strategię obronną państwa pierwszych Piastów.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Grody polskie na granicy zachodniej w X-XII wieku

Grody i grupy grodów, idąc od północy granicy.

1) Grupa nadmorska – u ujścia Odry, nad Zalewem Szczecińskim:
- Wolin
- Kamień
- Lubiń
- Wołogoszcz
- Uznoim
Powyższe warownie strzegły Pomorza Zachodniego także od strony północnej.

2) Grupa pomorska – między Zalewem Szczecińskim a ujściem Warty do Odry:
- Gryfino
- Widuchowa
- Ognica
- Cedynia
- Stara Rudnica

Grody na lewym brzegu, strzegące przepraw:
- Gardziec
- Świecie
- Odrzycko
- Targowica

3) Grupa lubuska – od ujścia Warty (do Odry) aż po ujście Nysy i Bobru z Kwisą:
- Rytwiny
- Lubusz
- kilka mniejszych warowni o charakterze strażniczym w kompleksie obronnym wokół Lubusza
- Kleszczów
- Słubice
- Włostów

Wszystkie warownie, z wyjątkiem pierwszej, były dość blisko siebie położone i mogły się wzajemnie wspierać. Większość grodów rozłożona była na lewym brzegu Odry, co wiąże się z tym, że istniały one dużo wcześniej niż państwo polskie. Spowodowane było to też korzystnym terenem, wokół grodów rozciągały się bowiem trudne do przebycia obszary zabagnione, utrudniające dostęp do nich.

4) Grupa śląska – od ujścia Nysy do Odry:

a) Nad Nysą Łużycką:
- Szydłów (koło ujścia Nysy do Odry)
- Niemcza
- Gubin
- południowego odcinka wzdłuż Nysy broniły silnie rozbudowane wały, ciągnące się aż do Bramy Łużyckiej
- Zgorzelec (wraz z szeregiem mniejszych grodów strażniczych strzegł przejścia przez Bramę Łużycką)

b) Nad Bobrem i Kwisą:
- Krosno Odrzańskie (jeden z najważniejszych punktów obronnych na całej granicy zachodniej, gród wzmacniało szereg mniejszych gródków strażniczych)
- Nowogród
- Żagań
- Iława
- Bolesławiec
- Wleń
- Lubań (nad Kwisą, na wprost przejścia pod Zgorzelcem, którego obronę uzupełniał)

c) Nad Odrą (południowy odcinek, od ujścia Bobru):
- Bytom Odrzański
- Głogów
- Wrocław

Do tego na Śląsku szereg pojedynczych punktów obronnych, spośród których najważniejsze to gród w Niemczy i w Strzegomiu.

5) Linia obronna uzupełniająca odcinek lubuski wzdłuż Obry i jezior zbąszyńskich:
- Santok (u zbiegu Noteci i Warty)
- Międzyrzecz
- Zbąszyń
- Kopanica
- Krzywiń.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Arteusz
Praetor
Posty: 3144
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
Lokalizacja: Kielce
Been thanked: 1 time

Post autor: Arteusz »

Dołączę się do dyskusji.
Trochę bardziej obrazowo.
Mapa przedstawiająca grody i system obronny w 2 poł. X w. i 1 poł. XI w. Zachodnia linia lasów to w przybliżeniu zachodnia granica państwa polskiego na tym odcinku w tamtym okresie.
Załączniki

[Rozszerzenie gif zostało wyłączone i nie będzie dłużej wyświetlane.]

Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Wojny za czasów Mieszka I, Bolesława Chrobrego i Mieszka II

Mieszko I (960-992)
1) W 963 r. niemiecki wielmoża Wichman stanął na czele wojsk wieleckich i dwukrotnie napadł na Mieszka. Źródła podają, że pokonał go, zdobył wielkie łupy i zabiła brata Mieszka. Przyczyną walk było zapewne parcie Polski ku ujściu Odry, gdzie swoją strefę wpływów mieli także Wieleci.

2) W 967 r. Wichman napada ponownie na Mieszka. Udało mu się przy tym pozyskać do współpracy plemię Wolinian. Napastnicy uderzyli od północy, posuwając się prawdopodobnie wzdłuż Odry. Mieszko także wzmocnił się przed kolejną konfrontacją. Tym razem wspiera go oddział czeskiej jazdy. Jest to efekt sojuszu polsko-czeskiego, do jakiego doszło po zawarciu przez Mieszka ślubu z księżniczką Dobrawą i przyjęciu chrztu. Warto wspomnieć, że wcześniej Czesi byli bliskim sojusznikiem Wieletów. Wiadomo, że Wolinianie nie zabrali taboru, co może świadczyć o tym, że nie byli przygotowani na zbyt długą wyprawę. Polacy wpuścili napastników głęboko w swoje terytorium, tak by zmusić ich do długiego marszu i wyczerpać ich zapasy. W decydującej bitwie, która rozstrzygnęła losy wyprawy, Mieszkowi, jak można sądzić z przekazu, udało się narzucić przeciwnikowi swoje warunki. Wojska polskie uformowały od frontu całą piechotę, która czołowo starła się w pierwszej fazie bitwy z przeciwnikiem, po czym zaczęła się cofać (przypuszczalnie był to świadomy manewr). Wieleci postępowali za nią. W pewnym momencie na obu flankach pojawiła się jazda polska i czeska, która uderzyła z obu boków na Wieletów, doprowadzając do ich okrążenia. Przeciwnik został niemal całkowicie zniszczony. Wichmanowi z grupą wojów udało się ujść, jednak zginął w trakcie pościgu prowadzonego za niedobitkami jego wojsk przez jazdę polsko-czeską. Wkrótce po tym zwycięstwie udało się Mieszkowi opanować Pomorze Zachodnie, w tym Wolin, a być może także pewne obszary na lewym brzegu Odry.

3) Trzecia i najbardziej znana konfrontacja z tego okresu to wyprawa margrabiego Hodona z 972 roku, zakończona bitwą pod Cedynią. Pokrótce, przebieg wyprawy był taki, że Hodo, wraz z nielicznymi oddziałami niemieckimi, wsparty natomiast prawdopodobnie przez Obodrzyców, ruszył z Madgeburga na wschód, by przekroczyć Odrę nieopodal ujścia do niej Warty. Broniąca przeprawy koło grodu Cedynia grupa wojsk osłonowych została zaskoczona i zaczęła cofać się w stronę grodu. Inna wersja wydarzeń jest taka, że oddziały u przeprawy celowo pozorowały odwrót, by wciągnąć przeciwnika w zasadzkę. Po tym gdy napastnicy, rozciągnięci jak się wydaje w kolumnie, dotarli do położonej nieopodal Cedyni, zostali zaatakowani niespodziewanie przez jazdę polską i łuczników. Odcięto im odwrót, a w decydującym momencie walki uderzyła na nich również załoga grodu. Bitwa zakończyła się całkowitą klęską Hodona. Wskutek warunków naturalnych (rozciągające się szeroko w okolicy bagna) niewielu z jego wojów udało się ujść za Odrę. Więcej o bitwie pod Cedynią w poniższym wątku:
http://www.strategie.net.pl/viewtopic.php?t=5572

4) Przekazy wspominają o wyprawie w 979 r. cesarza Ottona II na Słowian. Przyjmuje się, że zaatakował wtedy Polskę, jednak poza tym o wyprawie nic pewnego nie wiadomo. Prawdopodobnie nie przyniosła żadnych efektów, ze względu na to, że cesarzowi nie udało się przedrzeć przez pas graniczny.

5) Ostatnią, bardzo istotną z punktu widzenia dalszych losów państwa Mieszka wojną są walki z Czechami w końcu jego panowania, w roku 990 i potem prawie do końca panowania. Tutaj mam do pewnego stopnia mam sprzeczne informacje. Początkowo Niemcy wspierać mieli Czechów, potem Polaków. Ostatecznie, acz z trudem, Mieszkowi udało się obronić swoje wcześniejsze zdobycze na Czechach (Śląsk, Małopolska).

Bolesław Chrobry (992-1025)
To najdłuższy ciąg zmagań i najpoważniejszy test systemu obronnego państwa pierwszych Piastów. Podzieliłem tę część na trzy okresy, przedzielane pokojami, aż do mającego charakter ostateczny pokoju w Budziszynie w roku 1018, który zakończył ten okres wojen.

1) Okres wojen w latach 1002-1005. W 1002 r. Bolesław, wykorzystując zaangażowanie cesarza Henryka II w sprawy wewnętrzne, zajmuje Milsko i Łużyce oraz gród Miśnię. W tym samym czasie Chrobremu udaje się przejściowo opanować Czechy. W 1003 r., po fiasku rokowań z cesarzem w Merseburgu, dokonuje wypadu za Łabę, by zapewnić sobie jak największe przedpole osłaniające podejście do właściwej linii obrony państwa na rzekach u zachodnich jego rubieży (na Odrze, Nysie Łużyckiej itd.). Właściwa rozgrywka zaczęła się w 1004 r. Henryk II uderza na kontrolowane jeszcze przez Bolesława Czechy i wypiera go stamtąd, by przeciągnąć następnie Czechów na swoją stronę i w ten sposób zwiększyć siły uderzeniowe. Po opanowaniu Czech w sierpniu-wrześniu 1004 r. kieruje się z Pragi do Milska i na Budziszyn, prawdopodobnie idąc przez Bramę Łużycką drogą na Zgorzelec. Cesarz, zdając sobie sprawę, że pora na działania wojenne w tym roku już się kończy, postanowił zapewnić sobie dogodny przyczółek przed kolejną wyprawą i zdobyć w tym celu gród Budziszyn. Polska załoga grodu broniła się dzielnie i przetrzymała Niemców dość długo, tak że już nic więcej w tym roku nie wskórali. Ostatecznie jednak za zgodą Bolesława musiała się poddać, zawarowawszy sobie wolne wyjście z bronią i ekwipunkiem.

Decydująca dla pierwszego okresu wojen kampania 1005 roku była pierwszym uderzeniem na wielką skalę. Niemcy przygotowali się do niej niezwykle starannie. Na wojnę cesarz zmobilizował rycerstwo feudalne, także z zachodnich rejonów państwa. W skład jego armii wejść mieli także Czesi, pod przywróconym rok wcześniej do władzy księciem Jaromirem, oraz Wieleci. Główny trzon wojsk cesarskich maszerował spod Magdeburga na wschód, podczas gdy od południa ciągnęli Czesi i Bawarzy, którzy dołączyli dopiero pod Dobrym Ługiem, zaś od północy Wieleci, którzy dołączyli pod Chociebużem. Zastosowano więc koncentrację sił w trakcie marszu. Zaletą tego rozwiązania było to, że oddziały grup południowej i północnej spędzały po drodze wysunięte jednostki Chrobrego, znajdujące się na przedpolu pasa granicznego. Połączona armia cesarska maszerowała następnie na Gubin i Krosno. Dalej miała posuwać się w głąb Wielkopolski. Chrobry zabezpieczył się dobrze przed uderzeniem. W pierwszej fazie Polacy podjęli działania dezinformacyjne, wykorzystując słabą orientację przeciwnika w terenie i podsyłając mu swoich przewodników, wskutek czego wydłużyli znacznie jego marsz. Przy pokonywaniu przez Niemców pierwszej linii obrony między Sprewą a Nysą Łużycką i Bobrem Polacy prowadzili na dużą skalę walki podjazdowe, wykorzystując szczególnie obfite tutaj lasy. Małe, nękające przeciwnika oddziały piesze zadawały mu duże straty. Tak pisze o taktyce polskiej piechoty Thietmar:
Kiedy dzielny rycerz Thiedbern dowiedział się, iż nieprzyjaciel zaczaił się, by zaatakować z boku nasze wojsko, zebrał potajemnie najlepszych rycerzy i chcąc samemu sobie przysporzyć sławy, postanowił podejść go i zniszczyć podstępem. Nieprzyjaciel jednak bardzo przezornie uciekł między gęsto leżące ścięte drzewa, aby tym skuteczniej móc nękać stąd nacierających. Wypuściwszy jak zwykle strzały, które u niego główny stanowią środek obronny, zabił z tej zasadzki, a następnie złupił owego Thiedberna, potem Bernarda, Izysa i Bennona, sławnych wasali biskupa Arnulfa – oraz wielu ich towarzyszy.
Oczywiście nie mogło to powstrzymać cesarza, który dotarł wkrótce do drugiej linii wzdłuż Odry i Bobru.

Bolesław usiłował zatrzymać przeciwnika na Odrze, by zagrodzić mu dalszy marsz w głąb terytorium swojego państwa. W tym celu silnie obsadzone zostały brody. Niemcy bezskutecznie szturmowali je przez 7 dni, po czym szykowali się już do budowy mostów, gdy szczęśliwie znaleźli na rzece inny, nieznany dotąd bród, który udało im się wykorzystać. Koncepcja Bolesława polegająca na obronie na linii Odry upadła. Wraz z całym wojskiem zgromadzonym pod Krosnem Odrzańskim wykonał on więc odwrót, by uniknąć walki w otwartym polu, gdzie przy przewadze przeciwnika nie miał szans na sukces. Chrobry cofał się na północ, nie zaś na Poznań, co wydawałoby się bardziej naturalne, w obszar silnie zalesiony, poprzecinany licznymi rzeczkami, m.in. linią Obry oraz ciągiem jezior zbąszyńskich, by po raz kolejny wciągnąć przeciwnika w trudny, nieznany mu teren, wydłużyć i spowolnić tym sposobem jego marsz oraz zadać mu straty. Wojska niemieckie szybko odczuły trudy tego marszu. Potem cesarz skręcił wprost na Poznań i jak podaje kronikarz Thietmar był już dwie mile od grodu, gdy nacisk książąt i feudałów sprawił, że poniechał kontynuowania wyprawy i przystąpił do rozmów pokojowych z Bolesławem, które prowadzono w grodzie poznańskim. Zawarty pokój przewidywał, że Bolesław zrzecze się Milska i Łużyc, ale zachowa niezależność. Po zawarciu pokoju w obozie niemieckim zapanowała wielka radość. Sytuacja logistyczna armii cesarza była bowiem trudna. Zmęczona i głodna nie nadawała się do prowadzenia dalszych działań. Tak więc, mimo przedarcia się przez pasy graniczne, prowadzone przez Polaków działania opóźniające i „mała wojna” na tyle wyczerpały przeciwnika, że ten mimo znacznej przewagi liczebnej, nie był w stanie zadać decydującego ciosu. Wojska Bolesława cały czas były nieuchwytne, uchylając się od bitwy i nękając Niemców, nic więc dziwnego, że ci zdecydowali się zakończyć ekspedycję na korzystnych dla siebie warunkach, co w razie kontynuowania kampanii mogło się z czasem stać problematyczne. Dalsze prowadzenie działań nie rokowało bowiem rozstrzygnięcia.

2) Drugi okres wojen to lata 1007-1013. Okres ten różnił się znacznie od poprzedniego. Przede wszystkim w czasie jego trwania nie doszło ani razu do wkroczenia wojsk nieprzyjacielskich na terytorium polskie, tak jak to miało miejsce w roku 1005. W pierwszej fazie wojny aktywniejszą stroną byli Polacy, w drugiej Niemcy. Walki toczyły się głównie o rozszerzenie z jednej strony oraz z drugiej o utrzymanie przedpola pasa obronnego państwa polskiego. Bolesław postarał się w tym okresie o nawiązanie kontaktów z Wieletami i Czechami, by odwieść ich od wspierania cesarza, co mu się w zasadzie udało. W 1007 roku Chrobry uderza na Niemców, dochodząc aż do rzeki Łaby i silnie pustosząc tamtejsze obszary. Wkrótce udaje mu się odzyskać gród Budziszyn, który oddać musiał w wyniku porozumień z 1005 r. W 1009 r. usiłuje opanować Miśnię, jednak Niemcy są tym razem czujni. Rok 1010 zaznacza się przejęciem inicjatywy przez przeciwnika. Cesarz usiłuje zorganizować wyprawę odwetową, ostatecznie nie udaje mu się jednak osiągnąć żadnych efektów. Cześć feudałów niemieckich, niechętna walce z groźnym księciem polskim, odmawia udziału w ekspedycji. Niemcy docierają w pobliże Nysy i Bobru i pustoszą obszary między tymi rzekami. Zła pogoda (obfite deszcze) i choroba Henryka II kładą kres dalszym działaniom. Kolejną wprawę planował cesarz na 1012 rok, jednak z niewiadomych przyczyn nie doszła ona do skutku. Znów istotnym czynnikiem był zapewne opór feudałów. Chrobry był jednak przygotowany do odparcia najazdu, a gdy ten nie nastąpił, pchnął zgromadzone siły do uderzenia na linię Łaby. Pokój zawarty w 1013 r. w Merseburgu kończył ten okres wojen. Chrobry odzyskiwał Milsko i Łużyce za cenę powinności lennych wobec cesarza. Były to ziemie, które stracił poprzednio. Stanowić one mogły znakomity obszar buforowy, zabezpieczający przed kolejnym najazdem, w której to roli miały okazję się niebawem sprawdzić.

3) Trzeci i ostatni okres wojen polsko-niemieckich za panowania Bolesława Chrobrego to lata 1015-1018. Rozpoczął się on wspólną wyprawą Niemców, Czechów i Wieletów. Wojska podległe cesarzowi podzielone zostały na trzy grupy. Grupa środkowa, pod dowództwem samego Henryka II, złożona z feudałów niemieckich, posuwała się centralnie z zachodu na wschód, kierując się na Krosno Odrzańskie. Od północy wspierać ją miała grupa pod dowództwem księcia Bernarda, składająca się z Sasów i Wieletów, kierująca się ku przejściom na wysokości Ziemi Lubuskiej. Od południa posuwać się miał z Czechami i Bawarami książę czeski Udalryk. Połączenie sił nastąpić miało na terytorium przeciwnika. Wojska cesarza działały więc trzema samodzielnymi członami. Niestety odległość geograficzna między nimi utrudniała ich współpracę. Zaletą takiego planu ataku mogła być natomiast dezorientacja przeciwnika co do kierunku uderzenia. Przebieg działań świadczy o dobrym przygotowaniu Polaków do odparcia najazdu i celowych przedsięwzięciach, które doprowadziły ostatecznie do udaremnienia planów cesarza. Przede wszystkim podjęli oni działania na południe od Sudetów, przez co całkowicie związali grupę południową księcia Udalryka. Jej uderzenie od południa było potencjalnie najgroźniejsze. Przez wyprzedzający atak na Czechy, udało się je całkowicie zdezorganizować. Thietmar wspomina tutaj również o uderzeniu współpracujących z Chrobrym wojsk morawskich na obszary położone nad Dunajem, co sprawiło, że część oddziałów z grupy południowej odeszła by je odeprzeć. Ostatecznie działania Udalryka ograniczyły się do opanowania pogranicznego grodu Businc, w okolicach Zgorzelca, gdzie przez resztę czasu toczył potyczki z oddziałami polskimi. Pozwoliło to Chrobremu skupić większość sił na północy i w centrum, naprzeciw Henryka i księcia Bernarda. Centralny odcinek objął syn Chrobrego, Mieszko, późniejszy Mieszko II, podczas gdy on sam kierował walkami z grupą północną.

Księciu Bernardowi po początkowo bardzo skutecznej obronie linii dolnej Odry udało się ją ostatecznie sforsować. Jako że w tym samym czasie Henryk znalazł się pod Krosnem, Bolesław zmuszony był odskoczyć. Bernarda powstrzymywano działaniami podjazdowymi, tak że nie udało mu się posunąć w głąb kraju. Spustoszył jedynie obszary przyległe do rzeki, po czym wskutek pogłębiających się problemów wycofał się, donosząc cesarzowi o niemożności wykonania zadania. Tak pisze o tym Thietmar:
Książę Bernard zaś, nie mogąc przybyć wraz ze swoimi na pomoc cesarzowi, jak ten mu był polecił, doniósł mu o sytuacji i o przyczynie niewykonania rozkazu przez wysłanych doń potajemnie pieszych gońców, po czym spustoszywszy okolicę powrócił do domu.
Tymczasem środkowa grupa została spowolniona działaniami podjazdowymi podczas przemarszu przez kontrolowane przez Bolesława Milsko i Łużyce. W początkach sierpnia cesarz dotarł do Krosna Odrzańskiego. Z miejsca zaproponował broniącemu go Mieszkowi kapitulację, co ten oczywiście odrzucił. Rozpoczęły się więc krwawe walki wokół brodów. Niemcy odnieśli w nich sukces, gdyż udało im się pokonać oddziały obrońców i przeprawić na wschodni brzeg rzeki. Byłoby to znaczące wydarzenie, gdyby wsparły je działania dwóch pozostałych grup – północnej i południowej. Te jednak zostały już przez Polaków odprawione do domu. Gdy Henryk dowiedział się o załamaniu koncepcji ataku, pamiętając doświadczenia roku 1005, postanowił nie iść dalej w głąb państwa polskiego, lecz pomaszerować w kierunku sojuszniczych Czech. Skierował więc swoją armię inną trasą niż przybyła – na południe, przez Śląsk. Oddziały polskie cały czas nękały wojska cesarza. Z czasem, wraz z wyczerpywaniem się środków i, co naturalne w wojnach średniowiecznych, pogarszaniem się sytuacji logistycznej, morale i wartość bojowa przeciwnika malały. Gdy armia niemiecka była na Śląsku, Henryk decyduje się ją porzucić i sam z niewielkimi siłami przedziera się w stronę Czech. Odejście wodza załamało, jak się wydaje, ducha jego ludzi. Polacy wykorzystują ten krytyczny moment i atakują wyczerpane oddziały cesarskie. Tak relacjonuje ten epizod Thietmar:
Po pewnym czasie nieprzyjaciele ukryci w pobliskim lesie wznieśli potrójny okrzyk i zaraz potem rzucili się na nasze wojsko z łucznikami, którzy nadbiegali w zamieszaniu. Nasi dzielny stawiali opór przy pierwszym i drugim ataku i zabili wielu spośród nadbiegających. Lecz nieprzyjaciele, nabrawszy otuchy na widok ucieczki niektórych spośród naszych, zwarli się i uderzywszy powtórnie rozpędzili wszystkich i wybili pojedynczo przy pomocy zdradzieckich strzał. Arcybiskup Gero i ranny palatyn Burchardt ledwo uszli z życiem i donieśli o tym cesarzowi. Młodociany Ludolf dostał się z garstką do niewoli. Polegli i ze zbroi odarci zostali: grafowie Gero i Folkmar oraz dwustu najprzedniejszych rycerzy.
Niemcy ponieśli więc w Polsce całkowitą klęskę. Walki w 1015 r. miały jeszcze dalszy epilog, mianowicie wojska polskie przeszły do pościgu i uderzyły na obszary na linii rzeki Łaby, oblegając strategiczny gród Miśnię, której podgrodzia udało się opanować. Niemców uratował przybór wód Łaby, który uniemożliwił dokończenie oblężenia.

Kolejna, ostatnia już za życia Chrobrego wyprawa niemiecka na ziemie polskie miała miejsce w roku 1017. Henryk II wyciągnął wnioski z poprzednich ekspedycji i starał się wprowadzić pewne innowacje. Z poprzedniego planu zachowano więc uderzenie grupy południowej z Czech, pozostałe wojska skoncentrowano jednak od razu. Miejscem zbiórki była Licykawa koło Magdeburga. W trakcie marszu przez Łużyce postanowiono omijać szerokim łukiem grody kontrolowane przez oddziały Bolesława. Trasa marszu i punkt przełamania polskiej obrony wybrano bardziej na południe. Armia niemiecka miała więc tym razem przeprawiać się przez Nysę Łużycką i Bóbr. Kampania zaplanowana została starannie i wydawało się, że tym razem Niemcom uda się dopiąć swego. Tradycyjnie wspierali ich Czesi i Wieleci. Cesarz mając większość armii w ręku, mógł łatwiej kontrolować swoje siły i wytworzyć odpowiednią przewagę na głównym kierunku, czego mu zabrakło w roku 1015. Jak dwa lata wcześniej, Chrobremu udało się przez dywersyjny atak na Czechy i na Austrię związać południowe zgrupowanie. Szczególnie bolesne straty ponieśli w tych walkach Bawarzy.

Główne siły przekroczyły tymczasem Nysę i Bóbr powyżej Krosna, kierując się w stronę Głogowa, w okolicach którego zamierzały przebyć Odrę. Samego grodu Niemcy nie szturmowali, jako że był silnie umocniony. Thietmar wspomina o działaniach prowokacyjnych Bolesława wobec stojącego pod Głogowem Henryka. Książę polski starał się odwieść go od prób przeprawy przez Odrę i zmusić jego wojska do bitwy w niekorzystnych warunkach. Henryk częściowo uległ presji, o tyle że porzucił myśl forsowania Odry, postanowił natomiast maszerować na południe, w kierunku ważnego śląskiego grodu Niemcza. Być może dalszym czynnikiem, który go do tego skłonił, była inwazja syna Bolesława, Mieszka na Czechy, tradycyjnego cesarskiego sojusznika w wojnach z Polską, którym Henryk mógł chcieć udzielić tym samym wsparcia. Pod Niemczą siły niemieckie pojawiły się dość niespodziewanie. W ostatniej chwili udało się Polakom wzmocnić obrońców grodu częścią wysłanej naprędce odsieczy. Rozpoczęło się trwające przeszło trzy tygodnie oblężenie, w którym załoga grodu mężnie i skutecznie odpierała niemieckie ataki. Thietmar wspomina między innymi o udanym użyciu przez oblężonych machin:
Cesarz kazał naszym zbudować różnego rodzaju machiny oblężnicze, wnet atoli ukazały się bardzo podobne do nich u przeciwnika. Nigdy nie słyszałem o oblężonych, którzy by z większą od nich wytrwałością i bardziej przezorną zaradnością zabiegali o swoją obronę. Naprzeciw pogan wznieśli święty krzyż w nadziei, iż pokonają ich z jego pomocą. Gdy zdarzyło im się coś pomyślnego nie wykrzykiwali nigdy z radości, ale i niepowodzenia również nie ujawniali przez wylewanie skargi.
Po dłuższych przygotowaniach armia cesarska wprowadziła do użycia machiny oblężnicze i rozpoczęła szturmowanie grodu. Walki okazały się dla obu stron bardzo krwawe. Thietmar pisze o nich następująco:
(...) cesarz (...) nakazał szturmowanie grodu, lecz wnet zobaczył jak te machiny szybko spłonęły od ognia rzuconego z wałów. Następnie Udalryk próbował ze swoimi wspiąć się na wały obronne, lecz nic nie wskórał. Również zrzucono z nich Luciców, kiedy podjęli podobną próbę. Cesarz widząc, jak daremne są wysiłki jego chorobą trapionego wojska, udał się bardzo uciążliwym marszem do Czech.
Nic nie wskórawszy cesarz rozpoczął więc odwrót przez Śląsk w kierunku Czech. Po drodze doszło do incydentu z Wieletami, którym znieważono ich bogów, tak że mało nie doszło do zerwania z nimi sojuszu. Równolegle warto wspomnieć o wypadzie wojsk polskich nad Łabę, które obległy gród Biała Góra oraz spustoszyły tamtejsze okolice. Jednocześnie, gdy walczono pod Niemczą od północy próbowali wedrzeć się do kraju Bolesława pomiędzy Lubuszem i Kostrzynem Wieleci i Obodrzyce, jednak jak podaje Thietmar, spotkał ich tu srogi zawód i zostali odparci ze znacznymi stratami.

W 1018 roku zostaje zawarty pokój w Budziszynie. Polska utrzymuje Milsko i Łużyce.

Mieszko II (1025-1034)
Wojny na granicy zachodniej toczone za czasów Mieszka II do 1031 r. charakteryzowały się tym, że działania prowadzone w większości były poza terytorium Polski. Polacy byli często stroną ofensywną, wykonując uderzenia wyprzedzające.

1) 1028 r. – kampania wyniszczająca prowadzona przez wojska polskie na obszarach położonych nad Łabą. Polacy uderzyli nad wschodnią Saksonię, docierając aż do rzeki Sali.

2) 1029 r. – odwetowa wyprawa cesarza Konrada II na Polskę. Przekazy dotyczące tej ekspedycji są skąpe. Wiadomo, że cesarz skoncentrował swoje wojska nad Łabą i stamtąd ruszył przez Milsko i Łużyce z zamiarem przekroczenia granic Polski. Mieszko bronił się wzdłuż Odry, gdyż od południa spodziewał się inwazji wspierających cesarza Czechów. Polacy nasłali Niemcom złych przewodników. Gdy czas wyprawy się dłużył, cesarz zmienił plany i postanowił oblec Budziszyn. Czesi wobec braku uderzenia głównych sił ograniczyli się na południu do pustoszenia obszarów w górnych biegach Bobru i Nysy. Oblężenie Budziszyna nie udało się i ostatecznie Niemcy odeszli z niczym.

3) 1030 r. – wyprzedzająca wyprawa Mieszka II na Niemcy. Wiadomo, że wspierali go w tym roku Wieleci. Prawdopodobne jest także, że udało mu się pozyskać niektórych feudałów niemieckich niechętnych cesarzowi. Terenem działań stały się ponownie obszary nad Łabą i Salą. Najazd był wyjątkowo niszczący. Źródła wspominają m.in. o 9 tysiącach jeńców wziętych przez Mieszka. Dopiero po pewnym czasie feudałom niemieckim udało się zorganizować skuteczną obronę, która zmusiła Polaków i Wieletów do odstąpienia.

4) 1031 r. – bunt wewnętrzny wzniecony przez braci Mieszka II – Ottona i Bezpryma, połączony z najazdem z Niemiec i z Rusi, doprowadza do upadku państwa. Wszystko wskazuje na to, że Polska, mająca wcześniej wspierające ją sojusze, m.in. z Węgrami, znalazła się wówczas w stanie izolacji międzynarodowej. Szczegóły najazdu niemieckiego są słabo znane. Rocznik Hildesheimski mówi jedynie tyle:
Cesarz z małym wojskiem Sasów jesienną porą najechał Słowian i Mieszka, który długo stawiał mu opór, zmusił do zwrócenia mu krainy łużyckiej z kilkoma miastami i zdobyczą zagarniętą w poprzednim okresie w Saksonii, i do zawarcia pokoju pod przysięgą.
Po stronie niemieckiej w wyprawie wzięli więc udział jedynie feudałowie niemieccy, bez Czechów oraz wspierających dawniej cesarza Wieletów. Do tego, jak podaje źródło, było ich niewielu. Mimo to udało im się osiągnąć decydujący sukces. Mieszko II musiał zawrzeć pokój z Konradem II, a wkrótce przejściowo stracił tron. Odzyskawszy go zdał się na łaskę cesarza, m.in. za cenę rezygnacji z korony królewskiej i przejściowego podziału kraju.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Wojny za czasów Bolesława Krzywoustego i Bolesława Kędzierzawego

Bolesław Krzywousty (1102-1138)
Po wygnaniu w 1106-1107 starszego brata Zbigniewa, władający wcześniej jedynie Małopolską i Śląskiem Bolesław obejmuje samodzielne rządy. Zbigniew ucieka do Niemiec, na dwór cesarza Henryka V, u którego szuka pomocy. Cesarz postanawia wykorzystać sytuację do ogólnego osłabienia państwa polskiego, które tymczasem zaczyna prowadzić udaną ekspansję na utracone w międzyczasie Pomorze Zachodnie i inne pograniczne ziemie. Takie były przyczyny wyprawy Henryka V w 1109 r. na Polskę. Bezpośrednią przyczyną najazdu była natomiast pomoc Węgrom, udzielona rok wcześniej przez Bolesława. Zaatakował on wówczas wspierające agresję cesarza na Węgry Czechy, co doprowadziło do załamania się inwazji na państwo Kolomana. Oficjalną przyczyną wyprawy były jednak roszczenia Zbigniewa, których cesarz stał się adwokatem. Henryk V ogłosił ekspedycję 1109 r. „wyprawą generalną” z całych Niemiec. Podkreśla się, że udało mu się przy tym zmobilizować znaczne siły, być może przekraczające nawet 10 tysięcy ludzi. W armii cesarskiej znaleźli się więc feudałowie ze wszystkich części Niemiec oraz Czesi. Jej punktem zbornym był Erfurt. Stąd wyruszyła na Merseburg, a następnie przez Łużyce na Krosno Odrzańskie. Cesarz zamierzał więc przedrzeć się do centrum kraju Bolesława. Książę polski związany był tymczasem walkami z Pomorzanami, a konkretnie przedłużającym się oblężeniem ich ważnego grodu – Nakło, którego nie chciał porzucić. Gdyby Krzywousty przerwał oblężenie, Pomorzanie odzyskaliby zapewne to co stracili, a być może uderzyliby także na ogołoconą z wojska Wielkopolskę. Zagrożenie było więc podwójne.

Pod Krosno cesarz dotarł dość szybko, gdy jeszcze Krzywousty był na Pomorzu. Tutaj zatrzymał się jednak, oczekując na mające przybyć posiłki czeskie. Czesi, znając polskie lasy, służyć mieli armii Henryka V za przewodników. W oczekiwaniu na nich Niemcy dokonali wypadu w stronę Lubusza, usiłując ustalić siłę obrony na tym kierunku, a w sprzyjających okolicznościach podjąć próbę zdobycia grodu. Brak po stronie niemieckiej wzmianek o rezultacie tych działań, więc prawdopodobnie nie przyniosły one pozytywnych efektów. W tym czasie rozpoznawano również polską obronę. Nie mogąc się doczekać na Czechów oraz widząc silne obwałowania Krosna, Henryk kieruje się lewym brzegiem Odry na południe, by prędzej połączyć się ze swoimi sojusznikami. Tym sposobem 22 sierpnia Niemcy dotarli pod Bytom Odrzański. Gród znajdował się na lewym brzegu Odry i cesarzowi wydawało się, że łatwo go zdobędzie. Niestety szybko spotkał go w tym względzie srogi zawód, a nieudana potyczka Niemców z wycieczką z grodu przesądziła o decyzji o dalszym marszu. Wkrótce udało się znaleźć najeźdźcom dogodną przeprawę przez Odrę w bliżej niezidentyfikowanym miejscu między Bytomiem a Głogowem, gdzie przebyli rzekę, by dotrzeć ostatecznie pod Głogów. Kampania wkraczała w decydującą fazę zmagań. Do cesarza zdołali już dołączyć Czesi, z kolei Bolesław zakończył działania na Pomorzu i mimo zmęczenia wojska zarządził marsz na Śląsk. W ostatniej chwili udało mu się wzmocnić załogę Głogowa, nim otoczyli go Niemcy. Wykorzystując zaskoczenie cesarscy zdobyli w pierwszej fazie działań podgrodzie.

Oblężenie Głogowa to jeden z najbardziej znanych epizodów w historii Polski. Cesarz pozwolił obrońcom skontaktować się z księciem Bolesławem co do uzyskania zgody na ewentualną kapitulację w zamian za wydanie jeńców. Gdy książę nakazał obrońcom utrzymać gród i odmówili oni poddania go, cesarz wiarołomnie zatrzymał zakładników. Następnie, gdy rozpoczął się szturm, kazał przywiązać ich do machin oblężniczych, tak by obrońcy musieli strzelać do swoich. Głogów był wówczas jednym z najpotężniejszych grodów na granicy zachodniej, leżącym na wyspie, przy czym główne koryto Odry okrążało go z lewej strony. Jego zdobycie okazało się więc bardzo trudne mimo determinacji napastników. Po pewnym czasie postanowili oni podjąć generalny szturm. Tak opisuje go Gall Anonim:
(...) tedy cesarz (...) stara się w dalszym ciągu osiągnąć siłą oręża to czego podstępem uzyskać nie było mu dane. Zatem ze wszystkich stron przypuszczono szturm do grodu, zewsząd krzyk potężny podnosząc. Niemcy atakują gród, Polacy się bronią, zewsząd machiny wyrzucają w powietrze olbrzymie kamienie, kusze dźwięczą, pociski i strzały latają w powietrzu, tarcze przedziurawione pękają, pancerze pryskają, szyszaki idą w drzazgi – trupy padają pokotem, ranni odstępują, a na ich miejsce natychmiast przychodzą nowi wojownicy. Niemcy nakręcali kusze ręcznie, Polacy zaś machiny z kuszami; Niemcy wypuszczali strzały, a Polacy strzały i inne pociski; Niemcy zataczali proce z kamieniami, a Polacy kamienie młyńskie i silnie zaostrzone pale. Gdy Niemcy zakryci przykrywami z desek usiłowali podejść pod mur, to Polacy sprawiali im łaźnię wrzącą wodą, zasypując płonącymi głowniami. Niemcy podprowadzali pod wieże żelazne tarany, Polacy zaś staczali na nich z góry koła, zbrojne stalowymi gwiazdami; Niemcy po wzniesionych drabinach pięli się w górę, a Polacy zaczepiając ich hakami żelaznymi porywali w powietrze.
Oblężenie trwało około trzech tygodni. Tymczasem siły Bolesława pod Głogowem rosły i coraz intensywniej prowadził on działania podjazdowe, szczególnie wobec oddziałów aprowizacyjnych, które zmuszona była rozsyłać po okolicy armia cesarska. Brak sukcesów Henryka V zmusił go ostatecznie do odstąpienia. Cesarz miał dwa wyjścia: albo wrócić trasą, którą przybył, albo maszerować na Poznań. Wybrał jednak rozwiązanie pośrednie – marsz ku Wrocławiowi. Samego Wrocławia, jako że był co najmniej równie dobrze opatrzony jak Głogów, zapewne nie atakowano. W miarę posuwania się przeciwnika nacisk wojsk Bolesława wzrastał. Inna wersja, której źródłem jest czeski kronikarz Kosmas, mówi z kolei, że Henryk V nie przerwał oblężenia Głogowa, a tylko wydzielił część armii by spustoszyć większe terytorium. Wersja ta przyjmowana jest jako jedna z możliwych. Tłumaczy ona jednocześnie rosnący nacisk wojsk Bolesława, którym łatwiej było radzić sobie z rozdzielonym przeciwnikiem.

W czasie tych walk wojska przeciwnika miały się przesunąć w kierunku Ryczyny, a więc kolejnego pasa obronnego na rzece Baryczy, ochraniającego centrum kraju. Dalej jednak nie postąpiły ze względu na trudne warunki terenowe (bagna, lasy). W tym czasie cesarz wysłał do Bolesława posłów, proponując mu, że wycofa się z Polski i poniecha go, jeśli ten zapłaci mu 300 grzywien. Odpowiedź księcia była, jak nietrudno się domyślić, odmowna. Wówczas Henryk próbował zagrozić przeciwnikowi rozsyłając informacje, że zamierza iść na Kraków, a następnie najprawdopodobniej zaatakował Wrocław, ponosząc w wyniku tego ataku spore straty. Tyle mówią źródła bardziej współczesne wyprawie. Natomiast u piszącego sto lat później kronikarza Wincentego Kadłubka pojawia się, bodaj jako u jedynego, wielka bitwa na Psim Polu, którą stoczyć mieli na polach pod Wrocławiem Polacy i Niemcy, dla tych pierwszych zwycięska. Epicki opis Kadłubka traktowany jest dziś przez większość badaczy jako legenda. Wyolbrzymił on rozmiary starcia, przekształcając je w generalną bitwę między armią polską i cesarską, tymczasem w rzeczywistości było to najprawdopodobniej jedynie zwycięskie starcie Polaków z jakimś wydzielonym oddziałem armii Henryka V. Jego sukces zrodził z czasem legendę. Bez wątpienia na pełną konfrontację z cesarzem książę Bolesław był wówczas za słaby. Wyprawa Henryka V zakończyła się więc fiaskiem i jak powiada Gall Anonim, jedynym trybutem jaki przywiózł z niej do swego kraju były ciała poległych podczas wyprawy rycerzy.

Bolesław Kędzierzawy (1138-1173)
Dla okresu rozbicia dzielnicowego zasadniczą kwestią jest potencjalne osłabienie systemu obronnego państwa wskutek podziału władzy. Jak się jednak przekonamy, początkowo nie wpływał on tak znacząco na możliwości obronne Polski.

1) Punktem wyjścia wypraw rewindykacyjnych była ucieczka pierwszego naznaczonego Testamentem Bolesława Krzywoustego princepsa, księcia Władysława II, zwanego Wygnańcem, do Niemiec, po przegranej walce z juniorami. Do pierwszej interwencji doszło w 1146 roku, za rządów króla niemieckiego Konrada III. Armia interwencyjna nie była zbyt liczna, gdyż nie powołano do niej wszystkich feudałów, weszli jednak w jej skład Czesi, pod wodzą ich księcia Władysława I. Władysław Wygnaniec rozpoczął działania przygotowawcze w swojej śląskiej dzielnicy już wczesną wiosną 1146, co musiało zaalarmować juniorów. W sierpniu, stanowiącym tradycyjnie najkorzystniejszy miesiąc do przeprowadzenia kampanii (niski stan wód Odry, najmniejsze opady), ruszyła armia Konrada. Nie znamy szczegółów walk, prowadzone były one jednak z zastosowaniem metod opóźniania marszu przeciwnika znanych z okresu wcześniejszego, przy czym główna rola defensywna przypaść miała samej Odrze. Nie wiadomo jak daleko dotarli napastnicy, jednak wszystko wskazuje na to, że nie udało im się przekroczyć Odry. W tej sytuacji przystąpiono do układów. Bolesław Kędzierzawy za obietnicę zapłaty trybutu, złożenia hołdu lennego i stawienia się na dworze Konrada uzyskał odstąpienie przeciwnika. W praktyce, jak wszystko na to wskazuje, skończyło się na zapłacie części trybutu, pozostałych ustaleń Bolesław Kędzierzawy bowiem nie wykonał.

2) Wyprawa interwencyjna cesarza Fryderyka I Barbarossy w 1157 r. przynieść miała w końcu korzystne dla Władysława Wygnańca rozstrzygnięcie. Wiemy, że armia cesarska maszerowała trasą przez Zgorzelec. Na czele posuwali się Czesi księcia Władysława I. Przy przeprawie przez Odrę wojska książąt dzielnicowych prawdopodobnie usiłowały stawić im czoła. Dla całej wyprawy znamienna jest znaczna przewaga liczebna armii najezdniczej. Dalej dochodzi do zdarzeń, które we wcześniejszych okresach nie miały nigdy miejsca. Polacy opuszczają bez walki i palą szereg warowni, w tym Głogów i Bytom Odrzański. Tego typu metody stosowano w tych czasach w ostateczności, jeżeli np. istniała możliwość zorganizowania obrony głębiej. Tutaj takich możliwości nie było, co skłania do wniosku, że grody zostały porzucone z konieczności. Prawdopodobnie książęta dzielnicowi nie mieli dość sił na ich obsadę, jak i ogólnie na przeciwstawienie się armii cesarskiej. Ale nie mieli ich tym bardziej później, gdy ten posuwał się w głąb kraju. Przypuszcza się, że grody spalono, gdyż po pierwsze znajdowały się w dzielnicy Władysława Wygnańca, a po drugie łudzono się, że odzyskawszy ją i ewentualnie tereny pograniczne, cesarz nie będzie szedł dalej. Rachuby te jednak całkowicie zawiodły i cała nowa strategia obronna poniosła klęskę. Ostatecznym efektem interwencji cesarskiej był układ w Krzyszkowie pod Poznaniem. Bolesław Kędzierzawy musiał złożyć hołd lenny (czy też rodzaj przysięgi lennej, nie chcę tutaj wchodzić w szczegóły) cesarzowi, zapłacić trybut oraz oddać bratu Władysławowi Śląsk. Jak wskazują historycy, postanowień układu, poza zapłatą na miejscu, ale zapewne jedynie części trybutu, juniorzy nie wykonali. Władysław Wygnaniec wkrótce zmarł, a jego synowie odzyskali Śląsk dopiero w 1163 r. po kolejnej groźbie najazdu ze strony cesarza.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia średniowieczna”