Pierwsi polscy królowie mieli swoje słabostki
- Feldmarszałek Czupur
- Lieutenant
- Posty: 551
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:07
- Lokalizacja: Warszawa
Pierwsi polscy królowie mieli swoje słabostki
Pierwsi polscy królowie mieli swoje słabostki
http://serwisy.gazeta.pl/nauka/1,34148,3341750.html
Przemysław Urbańczyk* 13-05-2006, ostatnia aktualizacja 12-05-2006 18:07
Mieszko I "siedmiu żon zażywał", Chrobry oślepił swoich doradców. Badacz polskiego średniowiecza o przywarach naszych pierwszych władców
Wśród wielu słusznych inicjatyw, w jakie obfitują ostatnie miesiące, uwagę zwraca inicjatywa powołania Narodowego Instytutu Wychowania, który dostarczałby młodzieży właściwych wzorców patriotycznych. W tym ostatnim działaniu najważniejsza rola musi przypaść historykom, którzy powinni stworzyć kanon dziejów narodowych przekazany szkołom i uczelniom do powszechnego zastosowania w codziennej dydaktyce. Aby dać dobry przykład, zacząłem od siebie i przyjrzałem się początkom naszych narodowych dziejów obfitujących wszak we wspaniałych władców.
Pierwszy był oczywiście Mieszko I. Jak słusznie zauważył Gall Anonim, to on "uratował naród od śmierci w pogaństwie", przyjmując chrzest w 966 r. A czas już był po temu najwyższy, bo wcześniej wiódł życie rozpustne i "wedle swego zwyczaju siedmiu żon zażywał". Znudziły mu się jednak, bo "zażądał w małżeństwo jednej bardzo dobrej chrześcijanki z Czech, imieniem Dąbrówka", która sprowadziła go na dobrą drogę. Co prawda niezbyt Polsce życzliwy kronikarz Thietmar twierdził, że Mieszko zmuszał ją do łamania Wielkiego Postu, a nasz pierwszy biskup Jordan "ciężką miał z nim pracę", ale nakłonił go do poddania się rygorom moralnym. Skutki tej edukacji były chyba dość powierzchowne, bo po śmierci Dąbrówki polski książę szybko i "bez zezwolenia Kościoła poślubił mniszkę" Odę, co "spotkało się z potępieniem wszystkich dostojników Kościoła".
W polityce zagranicznej Mieszka też można się dopatrzyć posunięć wątpliwych etycznie. Dwukrotnie wszak wtrącał się w wewnętrzne sprawy cesarstwa niemieckiego, popierając wraz z czeskim teściem awanturnicze roszczenia księcia bawarskiego Henryka Kłótnika. Po śmierci Dąbrówki natychmiast zmienił front i przechodząc do obozu cesarskiego, zaczął prześladować swoich powinowatych zza Sudetów. Na dodatek w godzinie śmierci w 992 r. "pozostawił swoje państwo do podziału między kilku książąt".
Był więc nasz pierwszy władca postacią pełnokrwistą i pełną sprzeczności. Ciemne strony jego życia można jednak złożyć na karb pogańskiego wychowania, którego widać nie wyeliminowało późne nawrócenie. Przyjrzyjmy się z kolei jego synowi Bolesławowi Chrobremu, który wszak wykupił z rąk Prusów ciało św. Wojciecha, ustanowił w roku 1000 arcybiskupstwo gnieźnieńskie, a pod koniec życia w 1025 r. założył koronę królewską. Mimo tych zasług i on miał jednak chwile prawdziwie ludzkiej słabości, które kronikarze bezlitośnie ujawniali.
Według Thietmara rozpoczął swoje panowanie od wypędzenia macochy i przyrodnich braci oraz oślepienia swoich najbliższych współpracowników. Następnie w ciągu trzech lat poślubił kolejno (!) trzy żony, które miały gwarantować zmieniające się błyskawicznie sojusze polityczne. Sam był "sprawcą zguby wielu matek", które straciły swoich synów. Gall donosi jednak, że dbał o "niewiasty dworskie, które tak chodziły obciążone złotymi koronami, koliami i łańcuchami, naramiennikami, złotymi frędzlami i klejnotami", że służba musiała je podtrzymywać. Tę skłonność do niewiast zachował do późnego wieku, o czym świadczy porwanie z Kijowa ruskiej księżniczki Przedsławy, z której "ten stary wszetecznik" uczynił swoją nałożnicę, mimo że właśnie poślubił młodą margrabiankę niemiecką.
W polityce zagranicznej okazał się jeszcze bardziej od ojca "w tysiącznych biegły sztuczkach". Wiele razy zmieniał sojuszników i wieloma podstępami się posłużył, a czeskiemu kuzynowi, też zresztą Bolesławowi, "wyłupił oczy i w ten sposób go unieszkodliwił". Potrafił też "uwięzić posłów" i "nadęty pychą" "dopuszczał się wielkich gwałtów na wszystkich swoich poddanych". W sumie "silniejszą była u niego skłonność do popełniania zgubnych przestępstw niż do trwania w zbawiennej pokucie".
Mimo tych przywar Bolesław Chrobry potrafił jednak utrzymać porządek w swoim kraju, którego "lud wymaga pilnowania na podobieństwo bydła i bata na podobieństwo upartego osła". A dokonał tego mądrze, stosując surowe kary. Oddajmy głos biskupowi Thietmarowi: "Jeżeli kto spośród tego [polskiego] ludu ośmieli się uwieść cudzą żonę lub uprawiać rozpustę, spotyka go natychmiast następująca kara: prowadzi się go na most targowy i przymocowuje doń, wbijając gwóźdź przez mosznę z jądrami. Następnie umieszcza się obok ostry nóż i pozostawia mu się trudny wybór, albo tam umrzeć, albo obciąć ową część ciała. Jeżeli stwierdzono, że ktoś jadł po osiemdziesiątnicy mięso, karano go surowo przez wybijanie zębów". Z wywodów kronikarza wynika, że Mieszko I był jeszcze surowszy, bo obcinał głowy i okaleczał nierządnice.
Cokolwiek by więc mówić o obyczajności naszych pierwszych władców, nie ulega wątpliwości, że wiedzieli, jak zaprowadzić porządek moralny. Lista ich zasług w umacnianiu właściwych postaw etycznych z pewnością przeważa nad ich osobistymi ułomnościami. Odpowiedni dobór przykładów z ich życia może więc posłużyć do wpajania naszej młodzieży poszanowania rodzimych tradycji i umiłowania ładu etycznego. Zastosowane przez nich metody, choć surowe, uzasadniała przecież potrzeba naprawy Rzeczypospolitej piastowskiej.
* Przemysław Urbańczyk jest profesorem archeologii, prowadzi badania nad początkami państwa polskiego
http://serwisy.gazeta.pl/nauka/1,34148,3341750.html
Przemysław Urbańczyk* 13-05-2006, ostatnia aktualizacja 12-05-2006 18:07
Mieszko I "siedmiu żon zażywał", Chrobry oślepił swoich doradców. Badacz polskiego średniowiecza o przywarach naszych pierwszych władców
Wśród wielu słusznych inicjatyw, w jakie obfitują ostatnie miesiące, uwagę zwraca inicjatywa powołania Narodowego Instytutu Wychowania, który dostarczałby młodzieży właściwych wzorców patriotycznych. W tym ostatnim działaniu najważniejsza rola musi przypaść historykom, którzy powinni stworzyć kanon dziejów narodowych przekazany szkołom i uczelniom do powszechnego zastosowania w codziennej dydaktyce. Aby dać dobry przykład, zacząłem od siebie i przyjrzałem się początkom naszych narodowych dziejów obfitujących wszak we wspaniałych władców.
Pierwszy był oczywiście Mieszko I. Jak słusznie zauważył Gall Anonim, to on "uratował naród od śmierci w pogaństwie", przyjmując chrzest w 966 r. A czas już był po temu najwyższy, bo wcześniej wiódł życie rozpustne i "wedle swego zwyczaju siedmiu żon zażywał". Znudziły mu się jednak, bo "zażądał w małżeństwo jednej bardzo dobrej chrześcijanki z Czech, imieniem Dąbrówka", która sprowadziła go na dobrą drogę. Co prawda niezbyt Polsce życzliwy kronikarz Thietmar twierdził, że Mieszko zmuszał ją do łamania Wielkiego Postu, a nasz pierwszy biskup Jordan "ciężką miał z nim pracę", ale nakłonił go do poddania się rygorom moralnym. Skutki tej edukacji były chyba dość powierzchowne, bo po śmierci Dąbrówki polski książę szybko i "bez zezwolenia Kościoła poślubił mniszkę" Odę, co "spotkało się z potępieniem wszystkich dostojników Kościoła".
W polityce zagranicznej Mieszka też można się dopatrzyć posunięć wątpliwych etycznie. Dwukrotnie wszak wtrącał się w wewnętrzne sprawy cesarstwa niemieckiego, popierając wraz z czeskim teściem awanturnicze roszczenia księcia bawarskiego Henryka Kłótnika. Po śmierci Dąbrówki natychmiast zmienił front i przechodząc do obozu cesarskiego, zaczął prześladować swoich powinowatych zza Sudetów. Na dodatek w godzinie śmierci w 992 r. "pozostawił swoje państwo do podziału między kilku książąt".
Był więc nasz pierwszy władca postacią pełnokrwistą i pełną sprzeczności. Ciemne strony jego życia można jednak złożyć na karb pogańskiego wychowania, którego widać nie wyeliminowało późne nawrócenie. Przyjrzyjmy się z kolei jego synowi Bolesławowi Chrobremu, który wszak wykupił z rąk Prusów ciało św. Wojciecha, ustanowił w roku 1000 arcybiskupstwo gnieźnieńskie, a pod koniec życia w 1025 r. założył koronę królewską. Mimo tych zasług i on miał jednak chwile prawdziwie ludzkiej słabości, które kronikarze bezlitośnie ujawniali.
Według Thietmara rozpoczął swoje panowanie od wypędzenia macochy i przyrodnich braci oraz oślepienia swoich najbliższych współpracowników. Następnie w ciągu trzech lat poślubił kolejno (!) trzy żony, które miały gwarantować zmieniające się błyskawicznie sojusze polityczne. Sam był "sprawcą zguby wielu matek", które straciły swoich synów. Gall donosi jednak, że dbał o "niewiasty dworskie, które tak chodziły obciążone złotymi koronami, koliami i łańcuchami, naramiennikami, złotymi frędzlami i klejnotami", że służba musiała je podtrzymywać. Tę skłonność do niewiast zachował do późnego wieku, o czym świadczy porwanie z Kijowa ruskiej księżniczki Przedsławy, z której "ten stary wszetecznik" uczynił swoją nałożnicę, mimo że właśnie poślubił młodą margrabiankę niemiecką.
W polityce zagranicznej okazał się jeszcze bardziej od ojca "w tysiącznych biegły sztuczkach". Wiele razy zmieniał sojuszników i wieloma podstępami się posłużył, a czeskiemu kuzynowi, też zresztą Bolesławowi, "wyłupił oczy i w ten sposób go unieszkodliwił". Potrafił też "uwięzić posłów" i "nadęty pychą" "dopuszczał się wielkich gwałtów na wszystkich swoich poddanych". W sumie "silniejszą była u niego skłonność do popełniania zgubnych przestępstw niż do trwania w zbawiennej pokucie".
Mimo tych przywar Bolesław Chrobry potrafił jednak utrzymać porządek w swoim kraju, którego "lud wymaga pilnowania na podobieństwo bydła i bata na podobieństwo upartego osła". A dokonał tego mądrze, stosując surowe kary. Oddajmy głos biskupowi Thietmarowi: "Jeżeli kto spośród tego [polskiego] ludu ośmieli się uwieść cudzą żonę lub uprawiać rozpustę, spotyka go natychmiast następująca kara: prowadzi się go na most targowy i przymocowuje doń, wbijając gwóźdź przez mosznę z jądrami. Następnie umieszcza się obok ostry nóż i pozostawia mu się trudny wybór, albo tam umrzeć, albo obciąć ową część ciała. Jeżeli stwierdzono, że ktoś jadł po osiemdziesiątnicy mięso, karano go surowo przez wybijanie zębów". Z wywodów kronikarza wynika, że Mieszko I był jeszcze surowszy, bo obcinał głowy i okaleczał nierządnice.
Cokolwiek by więc mówić o obyczajności naszych pierwszych władców, nie ulega wątpliwości, że wiedzieli, jak zaprowadzić porządek moralny. Lista ich zasług w umacnianiu właściwych postaw etycznych z pewnością przeważa nad ich osobistymi ułomnościami. Odpowiedni dobór przykładów z ich życia może więc posłużyć do wpajania naszej młodzieży poszanowania rodzimych tradycji i umiłowania ładu etycznego. Zastosowane przez nich metody, choć surowe, uzasadniała przecież potrzeba naprawy Rzeczypospolitej piastowskiej.
* Przemysław Urbańczyk jest profesorem archeologii, prowadzi badania nad początkami państwa polskiego
- Raubritter
- Padpałkownik
- Posty: 1467
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
- Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
- Been thanked: 1 time
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
- Raubritter
- Padpałkownik
- Posty: 1467
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
- Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
- Been thanked: 1 time
Tak to można skwitowac prawie każdy artykuł o historii, za wyjątkiem tych donoszących o nowych koncepcjach/znaleziskach etc. Wszystkie inne - kto chciał wiedzieć i tak już przecież wiedział. A zresztą ja na przykład wielu z tych faktów nie znałem i daltego przeczytałem z przyjemnością. Taki lekki, zabawny i ironiczny artykuł. Chwila relaksu, ot co.
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
Autor stosuje dość prostacki chwyt rodem z pewnego tygodnika, którego tytuł jest prostym zaprzeczeniem. Tego typu rewelacje można wyciągnąć z historii każdego kraju - i na co to ma być argument? Żeby porzucić wychowywanie młodzieży?Feldmarszałek Czupur pisze:Wśród wielu słusznych inicjatyw, w jakie obfitują ostatnie miesiące, uwagę zwraca inicjatywa powołania Narodowego Instytutu Wychowania, który dostarczałby młodzieży właściwych wzorców patriotycznych. W tym ostatnim działaniu najważniejsza rola musi przypaść historykom, którzy powinni stworzyć kanon dziejów narodowych przekazany szkołom i uczelniom do powszechnego zastosowania w codziennej dydaktyce. Aby dać dobry przykład, zacząłem od siebie i przyjrzałem się początkom naszych narodowych dziejów obfitujących wszak we wspaniałych władców.
Muss ich sterben, will ich fallen
- Feldmarszałek Czupur
- Lieutenant
- Posty: 551
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:07
- Lokalizacja: Warszawa
Hmmmm... odwieczny problem - "co autor miał na myśli"
Wg. mnie prostą rzecz - w mediach trabią o NIW, potrzebie patrotycznego wychowania etc... Autor, historyk z wykształcenia, stawia tezę że nie wszystko co złoto to się świeci. Władcy Polski, w tym wypadku ci pierwsi jeśli zanim będą stawiani za wzór do naśladowania to należy przyjrzeć się nie tylko ich "matejkowskiej" wyidealizowanej wizji lecz także o tym czego zazwyczaj nie uczą w szkole (brak czasu, brak chęci nauczycieli, brak takich treści w podręcznikach).
Działa to jak zestawienie hollywoodzkich superprodukcji z lat 50-tych i 60-tych z serialem HB0 "Rzym". Tam cukierkowate kolory i postacie na koturnach tu codzienna brutalność ale... podparta solidną wiedzą archeologiczno-historyczną o tamtej epoce.
W naszym przypadku z jednej strony pierwsi Piastowie - Ci którzy porzucili pogaństwo i ci którzy wprowadzili nas do Europy, wyniesieni na piedestał i podkolorowani jako mądrzy prawi i uczciwi, rozważni i.. (no nie... nie napiszę że romantyczni ) niech będzie że roztropni.... Z drugiej strony nieznane tzw. szerszej publice i często skrywane w tomiszczach opracowań historycznych faktu o ich życiu i charakterach. Autor pisząc dla GW, mógł, ba nawet musiał przyjąć że pisze artykuł bardziej popularnonaukowy niż naukowy wiec puszcza oko do czytelnika odbrązawiając naszych pierszych władców...
Wg. mnie prostą rzecz - w mediach trabią o NIW, potrzebie patrotycznego wychowania etc... Autor, historyk z wykształcenia, stawia tezę że nie wszystko co złoto to się świeci. Władcy Polski, w tym wypadku ci pierwsi jeśli zanim będą stawiani za wzór do naśladowania to należy przyjrzeć się nie tylko ich "matejkowskiej" wyidealizowanej wizji lecz także o tym czego zazwyczaj nie uczą w szkole (brak czasu, brak chęci nauczycieli, brak takich treści w podręcznikach).
Działa to jak zestawienie hollywoodzkich superprodukcji z lat 50-tych i 60-tych z serialem HB0 "Rzym". Tam cukierkowate kolory i postacie na koturnach tu codzienna brutalność ale... podparta solidną wiedzą archeologiczno-historyczną o tamtej epoce.
W naszym przypadku z jednej strony pierwsi Piastowie - Ci którzy porzucili pogaństwo i ci którzy wprowadzili nas do Europy, wyniesieni na piedestał i podkolorowani jako mądrzy prawi i uczciwi, rozważni i.. (no nie... nie napiszę że romantyczni ) niech będzie że roztropni.... Z drugiej strony nieznane tzw. szerszej publice i często skrywane w tomiszczach opracowań historycznych faktu o ich życiu i charakterach. Autor pisząc dla GW, mógł, ba nawet musiał przyjąć że pisze artykuł bardziej popularnonaukowy niż naukowy wiec puszcza oko do czytelnika odbrązawiając naszych pierszych władców...
No cóż, Piastowie mieli tego "pecha", że nie mieli swojego Swetoniusza, który by powyciągał ich wszystkie brudy na wierzch ;D W przyrodzie ponoć nic nie ginie, toteż zamiast Swetoniusza trafił im się piszący tendencyjnie Gall, a dalej to już było tak jak pisze Feldmarszałek Czupur.
"Każda trudność zdawała się beznadziejna i nie do pokonania, bo nie było Aleksandra by ich z niej wydobyć" (Arrian VI, 12, 2)
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43348
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3922 times
- Been thanked: 2490 times
- Kontakt:
W czasach Galla Anonima to raczej ciężko było o Swetoniuszów, bo miejscowy kronikarz niemal zawsze działał na dworze dynastii panującej, więc nie mógł o niej pisać źle, a najczęściej po prostu pisał, jakbyśmy dziś powiedzieli, na zamówienie. U nas taka pierwsza "opozycyjna" kronika z prawdziwego zdarzenia to chyba dopiero Janka z Czarnkowa.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Właśnie dlatego napisałam, że mieli "pecha" Mimo wszystko szkoda, że nie trafił się nikt, kto chciałby pisać o rzeczach mniej szlachetnych choćby do szuflady, bo Piastowie święci na pewno nie byli - taki Chrobry przy zdobyciu Kijowa zdobył też Przedsławę, siostrę Jarosława Mądrego i potraktował ją wielce niegodziwie.
Zresztą, jeśli w ogóle o słabości Piastów chodzi, to przede wszystkim lubili dobrze zjeść i sporo wypić, co czasem odbija się w ich przydomkach, np. Mieszko II Otyły czy Henryk V Brzuchaty (Gruby).
Zresztą, jeśli w ogóle o słabości Piastów chodzi, to przede wszystkim lubili dobrze zjeść i sporo wypić, co czasem odbija się w ich przydomkach, np. Mieszko II Otyły czy Henryk V Brzuchaty (Gruby).
"Każda trudność zdawała się beznadziejna i nie do pokonania, bo nie było Aleksandra by ich z niej wydobyć" (Arrian VI, 12, 2)
No co? Każdy powód jest dobry ;D
Kiedyś trafiłam na teorię, ale to już egzotyka w czystej postaci, że Leszek Biały był albinosem, bo miał białe włosy, a tak się składa, że domeną Słowian są jasne włosy, a nie białe No, ale to tak jak mówię gruba przesada
Piastówny też nie były lepsze - taka Świętosława na przykład, która miała piromańskie skłonności
Kiedyś trafiłam na teorię, ale to już egzotyka w czystej postaci, że Leszek Biały był albinosem, bo miał białe włosy, a tak się składa, że domeną Słowian są jasne włosy, a nie białe No, ale to tak jak mówię gruba przesada
Piastówny też nie były lepsze - taka Świętosława na przykład, która miała piromańskie skłonności
"Każda trudność zdawała się beznadziejna i nie do pokonania, bo nie było Aleksandra by ich z niej wydobyć" (Arrian VI, 12, 2)
- elahgabal
- Maréchal d'Empire
- Posty: 6108
- Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 10 times
- Been thanked: 84 times
A propos tego fryzu, o którym wspomniała nazaa i cech słowiańskich:
Mnie ostatnio zastanawiała kwestia (w sumie nie do końca związana, ale nie widzę sensu zakładania odrębnego tematu), na ile jedyna polska dynastia była faktycznie polska. Nie chodzi mi tu o kwestie stricte nacjonalistyczne ( :> ), tylko o prosty fakt, że pewne cechy narodowe mogły przechodzić na potomków z mieszanych małżeństw.
Bolesław Chrobry był w połowie Czechem. Matka Mieszka II - Emnilda miała być ze Słowian zachodnich, bądź południowych. Czyli Mieszko II był Polakiem w 1/4. A matką Kazimierza Odnowiciela była Rycheza - córka palatyna reńskiego. Z kolei Bolesław Śmiały to syn księżniczki kijowskiej - potomkini samego Ruryka.
Piąte pokolenie (licząc z Mieszkiem I) i krwi lechickiej coraz mniej. Za to cały koktajl sąsiedzkiej. Pytanie retoryczne brzmi: jak bardzo przy takiej mieszance, monarchowie polscy różnili się charakterologicznie od swojego "wiernego ludu" i jak ich pochodzenie wpływało na tenże charakter. A co za tym idzie - również na słabostki (to tak, żeby nie było 100% OT :> ). Ostatecznie okazało się, że wyszła z tego dynastia raczej okrutna i makiaweliczna - z Jagiellonami z litewskich puszcz (też zresztą wymieszanych z innymi) porównania nie ma żadnego.
Mnie ostatnio zastanawiała kwestia (w sumie nie do końca związana, ale nie widzę sensu zakładania odrębnego tematu), na ile jedyna polska dynastia była faktycznie polska. Nie chodzi mi tu o kwestie stricte nacjonalistyczne ( :> ), tylko o prosty fakt, że pewne cechy narodowe mogły przechodzić na potomków z mieszanych małżeństw.
Bolesław Chrobry był w połowie Czechem. Matka Mieszka II - Emnilda miała być ze Słowian zachodnich, bądź południowych. Czyli Mieszko II był Polakiem w 1/4. A matką Kazimierza Odnowiciela była Rycheza - córka palatyna reńskiego. Z kolei Bolesław Śmiały to syn księżniczki kijowskiej - potomkini samego Ruryka.
Piąte pokolenie (licząc z Mieszkiem I) i krwi lechickiej coraz mniej. Za to cały koktajl sąsiedzkiej. Pytanie retoryczne brzmi: jak bardzo przy takiej mieszance, monarchowie polscy różnili się charakterologicznie od swojego "wiernego ludu" i jak ich pochodzenie wpływało na tenże charakter. A co za tym idzie - również na słabostki (to tak, żeby nie było 100% OT :> ). Ostatecznie okazało się, że wyszła z tego dynastia raczej okrutna i makiaweliczna - z Jagiellonami z litewskich puszcz (też zresztą wymieszanych z innymi) porównania nie ma żadnego.
"Jakie warunki mam im przedstawić?" "Najgorsze, jakie wymyślisz."
Kondeusz do Puységur (oblężenie Furnes, 1648 r.)
https://www.youtube.com/watch?v=RUmdWdEgHgk
Kondeusz do Puységur (oblężenie Furnes, 1648 r.)
https://www.youtube.com/watch?v=RUmdWdEgHgk