Opis utwierdza mnie w przekonaniu, że mamy do czynienia z grą naprawdę dobrą, lepszą chyba od Ścieżek Chwały.Oto krótki raport odszczepieńców-weteranów od Smolnej z rozgrywki w Sukcesorów. Na wstępie muszę stwierdzić, że godną polecenia jest gra w skłądzie pięciosobowym. Choć o ile dobrze pamiętam przepisy milczą na ten temat. Otóż pojawiah się od razu Eumenes i Seleukos (ale nie w Babilonie tylko w Damszku i obejmuje prowincję w posiadanie). Zaczyna się więc na dość zagęszczonym przeciwnikami obszarze.
W czasie rozgrywki w mieszkaniu na Pradze losy wodzów wyciągnięto następująco:
1. Antypater + Perdikas
2. Lisymach + Pejton
3. Ptolemeusz + Leonatus
4. Antygon + Eumenes
5. Krateros + Seleukos
Widać z tego niezbicie, że gracze 4 i 5 mieli dość dobrą sytuację z racji bliskości wodzów. Nr 1 poaisdał najwięcej praw do tronu i dysponował silną armią. Nr 3 - uzurpator nie mógł sobie pozwolić na utrzymanie się słabym Leonatusem w Helesponcie. Natmiast nr 2, czyli ja nie posiadałem ani wysokich praw do tronu ani też dużej armii. Swoją sytuację porównać mogłem tylko z nr 1, oczywiście pod względem położenia (peryferyjnego), bo o sile i prawach nie mogło być mowy.
Rozgrywko przebiegała w sposób dynamiczny szczególnie na zachodzie. Nr 3 aktywnie przeszkadzał nr 1 w zajęciu Grecji, choć niepodległości Aten nie udało się utrzymać. Nr 4 z racji dłużeszej już abstnencji strategicznej, nie udzielał się, ograniczając się do lokalnych podbojów. Nr 5 wyczekiwał osłąbienia sił w Egipcie nr 3. I doczekał się tej chwili. Natomist ja skierowałem swe kroki ku Armenii i Mezopotamii wobec bezczynności Perdikasa (którego uwaga koncentrowała się na wyłącznie na Antypatrze i rozwoju wydarzeń w Europie). Mój błąd polegął na tym, żę wypuściłem Perdikasa z ciałem Aleksandra i o zgrozo dotarł on do Pelli. Pod koniec rozgrywki toczyła się walka o czas - między nr 5, który chciał wygrać na pkt zwycięstwa (Egipt + największa flota + szereg prowincji centralnych) oraz nr 1, który wiózł ciało. O wiktorii zdecydował nie los, ale gracz z nr 3, posiadający kratę potępienia. Dzięki rzucieniu jej na nr 5, nr 1 mógł wygrac na liczbę Praw do Tronu po pochowaniu ciała. Wyglądało to śmiesznie, bo wygrał gracz, który pod koniec rozgrywki miał tylko 1 pkt zwycięstwa za posiadanie Tessali.
Rozgrywka była emocjonująca o czym świadczy bicie w ścianę kapciem przez sąsiadkę z lokalu obok. Winną za udany pochówek obarczono mnie. Za to że zostawiłem Perdikasa w spokoju. No cóż przyznaję się do błędu. Ale na obronę mam to że słonie Czandrgupty przyszły do mnie dopiero pod koniec gry.
Sukcesorzy vs Ścieżki Chwały
- Raubritter
- Padpałkownik
- Posty: 1467
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
- Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
- Been thanked: 1 time
(...)
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Olaboga, herezja! Moderator, admin, cenzor, gdzie jesteście? Wyciąć ten post, młodzież czyta!Raubritter pisze:mamy do czynienia z grą naprawdę dobrą, lepszą chyba od Ścieżek Chwały.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
- Raubritter
- Padpałkownik
- Posty: 1467
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
- Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
- Been thanked: 1 time
I niech się uczy. Podtrzymuję swoją opinię. Mogę nawet napisać dlaczego, choć pewni nasi domorośli cenzorzy zaraz to wyprowadzą do nowego wątku.Andy pisze:Olaboga, herezja! Moderator, admin, cenzor, gdzie jesteście? Wyciąć ten post, młodzież czyta!Raubritter pisze:mamy do czynienia z grą naprawdę dobrą, lepszą chyba od Ścieżek Chwały.
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
- Raubritter
- Padpałkownik
- Posty: 1467
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
- Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
- Been thanked: 1 time
Rozumiem, że Trybunał działa według najlepszych radzieckich wzorców - wyrok wydany przed procesem.
Mimo to, Wysoki Trybunale, pragnąłbym uniżenie zaznaczyć, że nie śmiałbym napisać, że Ścieżynki to zła gra była. Przeciwnie, z czystym sumieniem piszę, że to gra znakomita. Ale ja nad gry w któych wszystko jest ustalone przedkładam gry, w których wszystko (a w każdym razie więcej) się może zdarzyć, bo to chroni lepiej przed popadnięciem w schemat. W "Sukcesorach" dzięki procedurze losowania wodzów, kolejne gry już na starcie są inne od poprzednich. Dalej - to gracze decydują o ewentualnych sojuszach czy starciach. W SC to wszystko jest ustalone, wiadomo, że Bułgaria może wystąpić tylko po stronie PC a Rumunia Ententy. Pytanie tylko kiedy? i czy zdąży? (to o Rumunii). Grając w SC i obserwując grę innych dostrzegam włąśnie niepokojące podobieństwo do szachów. Dużo jest sytuacji podobnych w każdej kolejnej grze, w której gracze stosują podobne rozwiązania. Jeszcze trochę rozgrywek i będziemy mówić o otwarciu Iksa, roszadzie Zeta czy gambicie Igreka. W "Sukcesorach" też to wystęouje, ale jakby z mniejszym natężeniem. Zresztą, tak na marginesie, włączenie dyplomacji do rozgrywki np. w "Kriegu" znalazłem wielce ciekawym pomysłem - to, po której stronie konfliktu opowie się dane państwo nie jest ustalone z góry, więc planowanie jest trudniejsze, a cała rozgrywka - bardziej emocjonująca i bliższa rzeczywistości.
Mimo to, Wysoki Trybunale, pragnąłbym uniżenie zaznaczyć, że nie śmiałbym napisać, że Ścieżynki to zła gra była. Przeciwnie, z czystym sumieniem piszę, że to gra znakomita. Ale ja nad gry w któych wszystko jest ustalone przedkładam gry, w których wszystko (a w każdym razie więcej) się może zdarzyć, bo to chroni lepiej przed popadnięciem w schemat. W "Sukcesorach" dzięki procedurze losowania wodzów, kolejne gry już na starcie są inne od poprzednich. Dalej - to gracze decydują o ewentualnych sojuszach czy starciach. W SC to wszystko jest ustalone, wiadomo, że Bułgaria może wystąpić tylko po stronie PC a Rumunia Ententy. Pytanie tylko kiedy? i czy zdąży? (to o Rumunii). Grając w SC i obserwując grę innych dostrzegam włąśnie niepokojące podobieństwo do szachów. Dużo jest sytuacji podobnych w każdej kolejnej grze, w której gracze stosują podobne rozwiązania. Jeszcze trochę rozgrywek i będziemy mówić o otwarciu Iksa, roszadzie Zeta czy gambicie Igreka. W "Sukcesorach" też to wystęouje, ale jakby z mniejszym natężeniem. Zresztą, tak na marginesie, włączenie dyplomacji do rozgrywki np. w "Kriegu" znalazłem wielce ciekawym pomysłem - to, po której stronie konfliktu opowie się dane państwo nie jest ustalone z góry, więc planowanie jest trudniejsze, a cała rozgrywka - bardziej emocjonująca i bliższa rzeczywistości.
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
Sam budujesz ściany i sam się od nich odbijasz...
Co do moderowania - tym się różni od cenzury, że nie polega głównie na wycinaniu, tylko na przenoszeniu tego, co jest nie w swoim temacie. Gdyby nie takie działania, już dawno byśmy się pogubili.
Sukcesorzy są mniej przewidywalni - to prawda. Co kto lubi, tu nie ma co się przekonywać - Forum powstało jako forum ścieżkowe, bo taka była chronologia wydania gier i stąd chyba nieco większe zainteresowanie tą grą tutaj. Obie gry są bardzo ciekawe i udane.
Co do moderowania - tym się różni od cenzury, że nie polega głównie na wycinaniu, tylko na przenoszeniu tego, co jest nie w swoim temacie. Gdyby nie takie działania, już dawno byśmy się pogubili.
Bardziej emocjonująca - na pewno. Bliższa rzeczywistości - wręcz przeciwnie.Raubritter pisze:Zresztą, tak na marginesie, włączenie dyplomacji do rozgrywki np. w "Kriegu" znalazłem wielce ciekawym pomysłem - to, po której stronie konfliktu opowie się dane państwo nie jest ustalone z góry, więc planowanie jest trudniejsze, a cała rozgrywka - bardziej emocjonująca i bliższa rzeczywistości.
Sukcesorzy są mniej przewidywalni - to prawda. Co kto lubi, tu nie ma co się przekonywać - Forum powstało jako forum ścieżkowe, bo taka była chronologia wydania gier i stąd chyba nieco większe zainteresowanie tą grą tutaj. Obie gry są bardzo ciekawe i udane.
Muss ich sterben, will ich fallen
- Raubritter
- Padpałkownik
- Posty: 1467
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
- Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
- Been thanked: 1 time
To prawda, trudno porównać obie gry. Jedna jest świetna, druga (według mnie, co podkreślam), nawet świetniejsza, bo daje mi jakby więcej radości z gry i do tego jest bardziej towarzyska. Chwała wydawcy, że je do nas sprowadził. I tyle.
Podsumowując, pozdrawiam drogich moderatorów i proponuję na tym skończyć wątek moderatorski, bo naprawdę nie ma między nami sporu.
A pisząc, że Krieg jest bliżej rzeczywistości nie miałem na myśli rzeczywistości historycznej. Chodzi o to, że Hitler wkraczając na drogę agresji nie wiedział, że przyłączą się do niego Węgry czy Rumunia. I kiedy gracz też tego nie wie, to gra jest bardziej rzeczywista, to znajduje się w sytuacji bliższej rzeczywistej sytuacji ówczesnych decydentów. A do tego każda gra może być dzięki temu inna. Zresztą, jak już tu pisano - co kto lubi, są różne gusta. Pamiętam, że jak graliśmy w Kriega, to Tobie gra się nie spodobała, a mnie zauroczyła. Rzecz gustu. Tym niemniej chciałbym zasugerować wydawcy, że z mojego punktu widzenia (gracza, a nie przedsiębiorcy) pomysł wydania Kriega jest dobry.
Podsumowując, pozdrawiam drogich moderatorów i proponuję na tym skończyć wątek moderatorski, bo naprawdę nie ma między nami sporu.
A pisząc, że Krieg jest bliżej rzeczywistości nie miałem na myśli rzeczywistości historycznej. Chodzi o to, że Hitler wkraczając na drogę agresji nie wiedział, że przyłączą się do niego Węgry czy Rumunia. I kiedy gracz też tego nie wie, to gra jest bardziej rzeczywista, to znajduje się w sytuacji bliższej rzeczywistej sytuacji ówczesnych decydentów. A do tego każda gra może być dzięki temu inna. Zresztą, jak już tu pisano - co kto lubi, są różne gusta. Pamiętam, że jak graliśmy w Kriega, to Tobie gra się nie spodobała, a mnie zauroczyła. Rzecz gustu. Tym niemniej chciałbym zasugerować wydawcy, że z mojego punktu widzenia (gracza, a nie przedsiębiorcy) pomysł wydania Kriega jest dobry.
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
- Raubritter
- Padpałkownik
- Posty: 1467
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
- Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
- Been thanked: 1 time
Po osobistym wysłuchaniu wyjaśnień Raubrittera w Klubie przy Smolnej proponuję odstąpić od łamania go kołem i dopisywania do listy Wildsteina. Przyjmijmy po prostu, że młody człowiek ma prawo błądzić. Oczywiście do czasu.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
- Jasz
- Général de Brigade
- Posty: 2146
- Rejestracja: poniedziałek, 11 września 2006, 21:12
- Lokalizacja: Warszawa
No chyba, że takich wodzów wylosujesz, że możesz sobie poglądać jak inni grają. Bardzo fajne.jax pisze:obie gry są świetne ale jak tu już pisano inne; ściezki są że tak powiem bardziej mozolne, żmudnie wywalcza się przewagę, natomiast saw to czysty nieskrępowany fun z szybkimi zwrotami sytuacji - ale nie prosty (w sensie planowania); osobiście w obie gra mi się świetnie
- Raubritter
- Padpałkownik
- Posty: 1467
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:14
- Lokalizacja: Miasto Stołeczne Warszawa
- Been thanked: 1 time
Eee, prawie zawsze mozna działać aktywnie - albo iść po zwycięstwo albo (przy kiepskim losowaniu) wspóldecydować o tym, kto z kolegów wygra. Gra zasadza się w znacznym stopniu na przeszkadzaniu innym i nawet jak nie masz szans wygrać, ciągle możesz sporo nabruździć.
A gdybym był strategiem,
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
Nad planszą w klubie szalał,
To co byś powiedziała,
Czy coś byś przeciw miała?
W pamietnej i niezwykle emocjonującej acz nieokończonej grze El Kamandante ,Archanioł,Psycho , Strategos .Archanioł po III wojanch Syryjskich złamał potęgę EL Ptolemeusza podczas gdy Strategos zbudował swoje imperium w Azji Mniejszej , poskromił Rodos i zajął Ateny. Panował na morzu .Po doparciu najazdu El Antypatra rzucił się przeciw wiozącemu sarkofag Aleksandra niebiańskiemu Perdikkasowi. Zaryzykował atak przez Wrota Cylicyjskie ufając karcie pozwalającej na przejęcie oddziału falangi wroga i tę kartę właśnie anulował jak deus ex machina swoim perfidnym acz uzasadnionym sytuacją na planszy posunieciem podstępny Psycho, który przez długi okres nie miał możliwości ekspansji na miarę zwycięstwa w grze ...
Co z tego ,że mój Krateros zremisował skoro gralismy wariant podstawowy- remis przegraną atakującego- a ja nie mogłem się wycofać przez wąwozy...
Co z tego ,że mój Krateros zremisował skoro gralismy wariant podstawowy- remis przegraną atakującego- a ja nie mogłem się wycofać przez wąwozy...
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"
Sun Tzu
Sun Tzu