Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: farmer »

Drodzy koledzy,
od dłuższego czasu bawię się w tworzenie pewnego projektu.
Nie wdając się w zbędne szczegóły: tworzę bloczkową Pierwszą Punicką.

W tym miejscu chciałbym rzucać kwestie, jakie mnie frapują z prośbą o poradę.
Będę wdzięczny za Wasze uwagi, krytykę (konstruktywną, of kors) etc.

Z góry dziękuję za poświęcony czas.

***

Potrzebuję trochę pomysłów, podpowiedzi, odczuć z Waszej strony...
Trochę jako weryfikację, trochę (mam nadzieję), jako uzupełnienie do mojej koncepcji...

Wyróżnijmy pewną, dość abstrakcyjną, cechę państwa prowadzącego wojnę.
Nazwijmy cechę tą "Wolą Walki" (WW).
Wartość (zmienna w czasie) WW ma charakteryzować między innymi:
- skłonność danego państwa do dalszego prowadzenia wojny,
- poziom zaangażowania w konflikt (liczony w zasobach przeznaczonych na militaria, wielkości wystawianych armii),
- ewentualną skłonność do podjęcia negocjacji pokojowych,
- ewentualną decyzję państwa o kapitulacji.


Co, wg Was, mogłoby wpływać na powyższą cechę.
In minus oraz in plus.

PS
Żeby Was nie ukierunkowywać (liczę na nowe pomysły, nie zaś powtórzenie własnych), przemilczę swoją obecną koncepcję :).

Z góry dzięki za pomysły.

pozdr,
farm
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 28 sierpnia 2017, 15:38 przez farmer, łącznie zmieniany 2 razy.
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Re: Punkt porad odnośnie Pierwszej Punickiej

Post autor: Raleen »

Fajnie, że podejmujesz się stworzenia takiej gry.

Miałbym na początek takie pytania:

1) Czy to ma być gra historyczna?
2) Jaka ma być skala tej gry (zwłaszcza skala czasowa)?
3) Co będą przedstawiać bloczki?

Co do "Woli Walki" Republiki Rzymskiej to znając Rzymian była w zasadzie nieograniczona :). Chyba że zupełnie brakowało im zasobów do prowadzenia wojny. Mam nadzieję, że Darth Stalin tu zajrzy to poprze moje stanowisko, a może nawet uzasadni historycznie. W porównaniu z Rzymem Kartagina była oczywiście dużo bardziej miękka - ale czego się spodziewać po potomkach fenickich kupców ;).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Re: Punkt porad odnośnie Pierwszej Punickiej

Post autor: farmer »

Zaczynając od końca,
muszę nie zgodzić się z tezą miękkości Kartaginy.
Biorąc bowiem pod uwagę czas trwania konfliktu oraz to, jak wielu porażek doświadczyła w ciągu wojny wychodzi dość jednoznacznie, iż była Kartagina jednak twardym przeciwnikiem. W mojej ocenie najpoważniejszym i najbardziej równorzędnym w dziejach Republiki.
Ona jedna miała szansę i możliwość faktycznie rzucić Rzymian na kolana.

1) Czy to ma być gra historyczna?

Nie wiem, czy poprawnie rozumiem pojęcie historyczności gry.
W moim rozumieniu: tak.
Chciałbym, aby gra odzwierciedlała maksimum historycznych czynników wpływających na konflikt.
Chciałbym, aby historyczny przebieg konfliktu był możliwy do rozegrania - w znaczeniu, iż jednym z X różnych rozstrzygnięć partii było odegranie historii 1 do 1.
Chciałbym, aby wszystkie inne niż historyczne zakończenia partii były "akceptowalnymi historycznie alternatywami".

Bardzo podoba się przedstawienie Wojny Peloponeskiej w Hellenach.
Powiedzmy, że celuję w podobny poziom historyczności oraz czas rozgrywki.

2) Jaka ma być skala tej gry (zwłaszcza skala czasowa)?
1 etap = 1 rok
Etap podzielony na porę letnią oraz zimową.

3) Co będą przedstawiać bloczki?
Dość klasyczny układ znany z wielu gier Columbii.
Oddziały zbrojne oraz (oczywiście) floty.
Z uwagi na pewne podobieństwo konfliktów (potęga morska vs potęga lądowa), nasuwa się porównanie z przytoczonymi Hellenami.
Skala również wyszła mi (po wielu próbach) podobna.
1 punkt postępu bloczka (PP) to dla:
wojsk pieszych: 1 - 1,2 tys
jazdy: 500 - 700
floty: 10 penter/15 trier
słoni: 20 - 25

Dzięki za zainteresowanie :).

pozdr,
farm
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Re: Punkt porad odnośnie Pierwszej Punickiej

Post autor: Raleen »

Zgadzam się, że w porównaniu z innymi przeciwnikami Rzymu Kartagina była najpoważniejszym, ale i Rzym był jeszcze wtedy w dość wczesnej fazie rozwoju. Moje uwagi dotyczące Kartaginy potraktuj trochę z przymrużeniem oka.

1) Co do historyczności - mi mniej więcej chodzi o to co napisałeś, tak że dobrze się tu rozumiemy.

Odnośnie tych "Hellenes" to z tego co pamiętam u nas bywały różne opinie na ich temat, tak że przybliż - jeśli mógłbyś - co Ci się tam konkretnie podobało. Ja niestety ich nie znam, ale ogólny mechanizm bloczkowy gier Columbii znam. Z innych gier bloczkowych znam np. "Sekigaharę" czy "Crown of Roses".

Jak poruszyłeś czas rozgrywki to też napisz w co byś celował, chociaż zdaję sobie sprawę, że na tym etapie to trudno powiedzieć.

2) Czyli 24 etapy, i to jeszcze każdy z nich składał się będzie z dwóch części.

3) Co do tej potęgi morskiej i lądowej, to Rzym właściwie był jedną i drugą, tzn. potęgą morską stał się w trakcie wojny. Tutaj podobieństwo w stosunku do Wojny Peloponeskiej nie do końca występuje, bo tam dysproporcja na morzu między Atenami a Spartą była jednak długo wyraźna, dopóki Ateny same się nie zrujnowały, a Sparta nie zyskała sojuszników posiadających silną flotę.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Re: Punkt porad odnośnie Pierwszej Punickiej

Post autor: farmer »

Ponieważ nie o Hellenach chciałem tu rozprawiać, pójdę na łatwiznę :).

Co do problemów z Hellenami (na forum o planszówkach napomknął o nich Clown), to wiem w czym rzecz.
Również ich doświadczyłem.
Ładnie podsumował to ktoś na BGG:
Heimdall pisze:In our first few games my opponent and I went from "Athens can't win" to "Athens can't lose" through to "This is a remarkably well balanced game let's play again".
W mojej ocenie, problem wywołany jest przez specyfikę konfliktu, jego tempo (inne niż w "standardowej blokówce Columbii"), a w szczególności przez karty buntów.
Przy czym, z całą mocą zaznaczam, że same karty nie są problemem.
Problemem jest to, że gracze nie potrafią ich (na początku wykorzystać).

Bunty te, są narzędziem w rękach Sparty - dzięki kartom tym, Sparta może podburzać miasta na wybrzeżach morza egejskiego przeciw Związkowi Ateńskiemu.
W pierwszej grze, żaden z graczy nie wie dokładnie jak to działa, co i jak się z tym robi.
Zazwyczaj, gracz czerwony szybko pokapuje się, jak potężne potrafią być liczne powstania w miastach niebieskiego, zaczyna więc zagrywać ich całą masę.
Zaskoczony gracz niebieski, nieprzygotowany na taki obrót spraw, zazwyczaj, dość szybko, taką partię przegrywa.

W kolejnych grach, gracz niebieski wie już, czego się bać. I przygotowuje się na to. Jeśli ma głowę na karku, szybko nauczy się (czasem już pod koniec pierwszej partii, czasem dopiero po kilku partiach) jak robić to skutecznie.
Do tego stopnia, że obróci powstania na swoją korzyść (wręcz na nich korzystając), a dodatkowo wykorzystując bezczynność czerwonego (czerwony albo zagrywa bunty, albo prowadzi "prawdziwą" wojnę) co skutkuje zazwyczaj dość szybką przegraną czerwonego, próbującego grać w ten sam sposób, jak w pierwszyach partiach.

Kiedy obaj gracze zrozumieją już, że to nie jest przepychanka niebieskich z czerwonymi, a wojna Aten ze Spartą przechodzimy do trzeciej fazy życia gry.
Teraz, bunty nie są już narzędziem do zwycięstwa dla Sparty. Nie są już sposobem, w jaki Sparta może dać (niechcąco) zwycięstwo Atenom.
Są tym, czym były, tj. groźbą.
Ateńczyk wie, że ryzyko buntów jest wielkie. Przygotowuje się więc na ich ewentualność, wysyłając pewne siły poza Ateny.
Spartanin korzysta z tego rozproszenia sił Aten, prowadząc wojnę na lądzie, w szczególności próbując pustoszyć Attykę, zamknąć w oblężeniu Ateny w nadziei wybuchu epidemii (duże, przeludnione miasto) a kiedy Ateńczyk opuści gardę - dodaje do tego bunt w odpowiednim miejscu i czasie.
Gra zamienia się w wojnę, niebiescy w Ateńczyków, czerwoni w sojusz Spartański.
I jest pięknie.

Niestety, część graczy nie dotarła do punktu, w którym gra rozwija skrzydła, w którym pokazuje swój potencjał odwzorowania konfliktu.
Część zatrzymała się na fazie pierwszej: "Sparta zawsze wygrywa".
Inni doszli do fazy drugiej: "Ateny zawsze wygrywają".
A reszta ma tony frajdy, bawiąc się w fazie 3-ciej.

***

Co mi się podoba:
farmer pisze:Hellenes: Campaigns of the Peloponnesian War, to kolejna wojenna gra bloczkowa, która mimo swoich lat, nie doczekała się swojego tematu.

Pisząc ten tekst, będę odnosił się do poprzedniego wpisu, dotyczącego Juliusa Caesara

O Hellenach, nim wszedłem w ich posiadanie (klasycznie - poprzez rękodzieło), dla odmiany nie słyszałem nic. Tyle tylko, że kiedy już zdobyłem bloczki na grę, poczytałem porównania tej pozycji, do jej konkurencji od Columbii, tj. Athens & Sparta.


Hellenes: Kampanie Wojny Peoloponeskiej
To wojenna gra bloczkowa, której mechanika oparta jest o karty.
W odróżnieniu od "klasycznych" gier Columbii, każda z kart może zostać zagrana na 2 sposoby, na punkty operacyjne LUB jako zdarzenie.
Ta niewielka zmiana BARDZO wzbogaca grę.
Dzięki grze, możemy rozegrać jeden z czterech scenariuszy składających się na bratobójczą wojnę pomiędzy Spartą a Atenami.

Ogólne wrażenie:
Gra ociera się o przebłysk czystego geniuszu.
Przede wszystkim, gra bardzo, ale to bardzo dobrze przedstawia realia konfliktu.
Bardzo podoba mi się to, że gracz staje przed zupełnie innymi dylematami, niż w pozostałych grach bloczkowych. W mojej ocenie, nieskończenie bardziej realistycznymi.
Całość zaś, osiągnięta została kosztem w niewielkim stopniu bardziej złożonymi zasadami (instrukcja ma, bodaj, tyle samo stron, co do pozostałych gier).

Co jest dobre
+ nowatorskie, realistyczne i bardzo trafne warunki zwycięstwa (nie chodzi o zdobycie miasta X i Y, a o osiągnięcie prestiżu pośród miast Hellady wystarczającego do rzucenia przeciwnika na kolana),
+ stosunkowo proste zasady ogólne, bardzo dobrze oddające realia konfliktu.
+ karty wprowadzają kilka nowych mechanizmów, dodających rozgrywce głębii taktycznej oraz relizmu (np: buntowanie się sojuszników Aten, wybitni wodzowie, wsparcie Persów, ucisk finansowy Aten nad sojusznikami etc). Ponieważ nowe elementy są wprowadzone przez karty, elementy te nie komplikują zasad - wszystko, co trzeba zrobić, gracz ma rozpisane na karcie, którą zagrywa,
+ kilka nowych mechanizmów specyficznych dla konfliktu (np: blokady portów, plądrowanie prowincji przeciwnika, sztormy),
+ występują oblężenia! W dodatku, są trudne (w epoce kulejącej technologii oblężniczej, jest to bardzo mile widziana cecha),
+ oprawa graficzna. Zarówno mapa jak i bloczki są elegancko-ładne i czytelne. Jednak, tak czy inaczej, bloczki zrobiłem sobie swoje, gdyż wolę mieć na nich obrazki wojowników, zamiast znaki.
+ przyzwoite zróżnicowanie jednostek, łącznie z wydzieleniem flot oraz jednostek elitarnych,
+ ugrywalnienie mórz i flot w niespotykany w innych grach sposób. Morza stały się BARDZO ważnym elementem zmagań (zgodnie z realiami),
+ niewielka zmiana w sposobie rozgrywania bitew - jednostki mogą być zniszczone (tak, jak w pozostałych grach), ale także zmuszone do ucieczki (!). Znów, w realiach walk hoplitów, bardzo trafnie,
+ ciekawie rozwiązany sposób zimowania (wojownicy powracają do domów), co w BARDZO istotny sposób wpływa na możliwości prowadzenia kampanii przez graczy (znów, zgodnie z realiami) oraz na specyficzną dynamikę konfliktu,
+ asymetria ustawienia początkowego (standard),
+ asymetria stron (potęga morska vs potęga lądowa),
+ fajny pomysł na zaciąg nowych jednostek: semi losowy (w CR: ściśle losowy, w Cesarze: 0 losu),
+ gra daje nam 4 różne scenariusze do rozegrania (od 2, do 12 etapów),
+ gracz nie jest ograniczony (w sposób sztuczny) co do wielkości armii - a więc także co do wielkości zaangażowanych w bitwie wojsk. Na przykładzie gry Julius Caesar: bardzo trudne (praktycznie niemożliwe) jest rozegranie bitwy większej niż 4 vs 4 bloczki/legiony, podczas gdy w realiach tej wojny, bitwy toczyły się zwykle pomiędzy 2, 3 krotnie liczniejszymi siłami (11 vs 8 legionów etc).
+ gra jest najgłębszą i najwierniejszą realiom, ze wszystkich "szybkich gier bloczkowych w skali operacyjnej". Mimo zachowania prostoty i rozsądnego czasu rozgrywki, grę można śmiało określić mianem prawdziwej gry historycznej.

Co mniej mi się podobało
- zasady... tak jak w Cezarze: niby ta sama mechanika (bloczki), a jednak jest sporo zmian w odniesieniu do pozostałych gier. Na (niewielki jakby-plus) dla Hellenów przemawia to, że zmian jest na tyle dużo, a przy tym są tak sensowne, że nie ma problemu z ewentualnym mieszaniem się zasad z Hellenów do gier Columbii i z powrotem. Helleni stanowią, wyraźnie odciętą od pozostałych, całość.,
- nie jest to tak na prawdę wada, ale trochę szkoda, że nie da się rozegrać CAŁEJ wojny peloponeskiej, od początku do końca. Jednak doskonale rozumiem, dlaczego tak jest (względy historyczne: wojna została rozdzielona pokojem w Nicias, na 2 odrębne kampanie, oraz względy grywalności: całość byłaby za długa),
- najdłuższy scenariusz (12 etapów) trwa wyraźnie dłużej, od gier Columbii: około 3-4 godziny. Na szczęście, scenariuszy jest więcej.

Ocena końcowa
Gra jest świetna, absolutnie wspaniała.
Nic bym w niej nie zmienił, nie ulepszył (no, poza grafiką na bloczkach :P).
Nie będąc w znaczący sposób bardziej skomplikowaną od innych gier z kategorii, w piękny sposób przedstawia (nie taki znów prosty) konflikt.
Ogrom możliwości, ale także ograniczeń jakie napotykają dowodzących obiema stronami, zapewnia mnóstwo zabawy i satysfakcji...
Dziwi mi i aż jest mi przykro, że tak udana pozycja nie zdobyła sobie jakiejś szerszej sławy.
Gra w sposób pełny idealny wpisuje się w moje wyobrażenie gry z tej kategorii.
Polecam wszystkim, którzy lubią historię (zwłaszcza starożytną) i gry wojenne.
Odradzam, oczywiście, ścisłym eurograczom.
pozdr,
farm
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Re: Punkt porad odnośnie Pierwszej Punickiej

Post autor: Raleen »

Dobrze, przeczytałem uważnie. Widzę, że będę musiał kiedyś spróbować "Hellenes", zastanawiam się jak to się stało, że mnie ominęli... Z tego co zrozumiałem główna różnica polega na wprowadzeniu na karty wydarzeń, obok punktów operacyjnych.

Po tym co przeczytałem jedna rzecz mi się wybija na plan pierwszy: ta wola walki i prestiż (jak to sobie nazwiemy, nieważne). W wojnie peloponeskiej walczono o prestiż w świecie helleńskim, o hegemonię Aten bądź Sparty wśród innych państw-miast, czyli był pewien punkt odniesienia. W przypadku I wojny punickiej nie ma takiego silnego punktu odniesienia. Może faktycznie sojusznicy Rzymu mogliby pełnić podobną rolę, czy jacyś tam afrykańscy sojusznicy Kartaginy, ale na pewno nie do tego stopnia. A tam Ateny same bez sojuszników to już nie było to samo. Tutaj Rzym i Kartagina są do pewnego stopnia "samowystarczalne".
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Re: Punkt porad odnośnie Pierwszej Punickiej

Post autor: farmer »

Hmm,
w sumie, jakby tak na to popatrzyć, to tak - główna różnica pomiędzy Hellenami a bloczkami od Columbii, to te wydarzenia na kartach.
Dzięki temu, partia zyskuje bardzo dużo narracji, różnorodności.


Co do prestiżu i woli walki, dla mnie są to 2 zupełnie odrębne sprawy.
Prestiż bardzo fajnie pasował do realiów Hellady, jednak w minimalnym stopniu przystaje do wojen punickich.
Stąd, warunki zwycięstwa/końca gry, opracowuję od podstaw (opieram się na WW właśnie).

pozdr,
farm
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Re: Punkt porad odnośnie Pierwszej Punickiej

Post autor: Raleen »

OK, to żeby przejść do bardziej konstruktywnych wątków wrócę do pierwszego postu w temacie:
farmer pisze:Wyróżnijmy pewną, dość abstrakcyjną, cechę państwa prowadzącego wojnę.
Nazwijmy cechę tą "Wolą Walki" (WW).
Wartość (zmienna w czasie) WW ma charakteryzować między innymi:
- skłonność danego państwa do dalszego prowadzenia wojny,
- poziom zaangażowania w konflikt (liczony w zasobach przeznaczonych na militaria, wielkości wystawianych armii),
- ewentualną skłonność do podjęcia negocjacji pokojowych,
- ewentualną decyzję państwa o kapitulacji.
1. Na pewno ustrój polityczny wpływał na skłonność do dalszego prowadzenia wojny. Rzym był tutaj bardziej zdeterminowany i bardziej stabilny politycznie.
2. Głównym ograniczeniem tak Rzymu, jak i drugiej strony były zasoby, które jednak po stronie Rzymu były dużo większe, ze względu na stosunki z podległymi plemionami - Rzym potrafił je włączyć do swojego państwa i bardziej zintegrować z nim niż np. Kartagina w stosunku do podbitych plemion. Stąd miał większe zasoby ludzkie.
3. Biorąc pod uwagę charakter Rzymu tylko całkowite wyczerpanie mogło go skłonić do podjęcia negocjacji pokojowych. Posiadanie większych zasobów i świadomość pewnej przewagi pod tym względem była jednym ze źródeł jego siły.
4. Po stronie kartagińskiej z pewnością początkowo znaczenie miała przewaga floty i w kunszcie żeglarskim (nawigacyjnym). Na tym polu Rzymianie byli nowicjuszami, ale potem jak wynaleźli własny sposób toczenia bitew morskich - z wykorzystaniem corvusa - sytuacja uległa zmianie.
5. Wojna toczyła się tak naprawdę o panowanie na Sycylii. Ważna była postawa Syrakuz, czyli występował tutaj wyraźnie zarysowany wątek dyplomatyczny. Także południowa Italia była jeszcze wtedy grecka (w każdym razie zamieszkała przez Greków) co także stanowiło słaby punkt Rzymu.
6. Jeśli chodzi o poziom zaangażowania Kartaginy, to dla niej to była jedna z wielu wojen, podczas gdy Rzym prowadził wojnę totalną, do upadłego, bez popuszczania przeciwnikowi.
7. Po stronie Rzymian trzeba uwzględniać dobrą jakość wojska, ale za to słabe dowodzenie na najwyższym szczeblu (konsulowie zwykle byli politykami, nie żołnierzami). Kartagina zdarzało się, że miała w tym okresie lepszych wodzów. Stosowała też taktykę hellenistyczną, która wobec wczesnych legionów mogła być efektywna. Zwłaszcza pokazuje to jedna z bitew z tamtego okresu, jak Rzymianie wylądowali w Afryce (w tej chwili nie pomnę gdzie to było, musiałbym sobie odświeżyć).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Re: Punkt porad odnośnie Pierwszej Punickiej

Post autor: farmer »

Widzę, że myślimy w ten sam sposób.
Z Twoimi uwagami zgadzam się o tyle, że wszystkie zdążyłem już wkomponować w zasady (projektuję tą grę już dłuższy czas :) ).

Obecnie jestem w zasadzie na finiszu - dogrywam wydarzenia na kartach oraz próbuję zestroić warunki zwycięstwa tak, aby były maksymalnie historyczne.
Jak wspomniałem, oparłem się o wartość WW.

Podstawowym problemem, z jakim borykam się obecnie to:
co i w jakim stopniu wpływać miałoby na WW poszczególnych stron, tak, aby w grze mogły zaistnieć sytuacje znane z historii, tj:
- Rzym: utrata połowy terytorium oraz ostry łomot ze strony Hanniabala (216), a mimo to chęć walki dalej,
- Kartagina: utrata kilku flot, Rzymianie pod murami Kart Hadast (256), a mimo tego chęć walki dalej (choć to akurat jest nie do końca prawda... mam tu na myśli rokowania pokojowe prowadzone przez Regulusa),
- Kartagina: utrata kolejnej floty (241) i - w pewnym sensie nagła - prośba o pokój,
- Rzym: zgoda na pokój proponowany przez Kartaginę (241), na łagodnych dla przeciwnika warunkach (biorąc pod uwagę ogromny koszt wojny),
- Rzym: hipotetyczne, realne warunki zmuszające Republikę do prośby o pokój...

A wszystko to musi być proste i przejrzyste: śledzenie i aktualizowanie 17-tu różnych czynników nie wchodzi w rachubę.


Stąd właśnie ten temat - szukam inspiracji :).
Może ktoś, w luźnych uwagach, podsunie mi dodatkowe pomysły lub zasugeruje jak rozłożyć akcenty na to, co mam opracowane na tą chwilę.

Co do tych luźnych uwag, to nie trzeba się tu odnosić i ograniczać tylko do Pierwszej Punickiej.
Chodzi mi o ogólną odpowiedź na ogólnie zadane pytanie:
:arrow: co sprawia, że kraj prowadzący wojnę, w pewnym momencie decyduje się odpuścić: tj. poddać się LUB zaproponować rokowania pokojowe (nie koniecznie, jako strona rzucona na kolana).
Oczywiście, istnieją pewne uniwersalne przyczyny (choć i one nie zawsze "działają"):
- utrata stolicy,
- ogromna dysproporcja sił (brak szans na wygraną),
- przegrana bitwa ostatniej szansy (utrata ostatniej armii na przedpolu stolicy),
- realizacja założonych celów (zdobyliśmy co chcieliśmy i możemy wracać do domu).

A co jeszcze? :)


PS
Bitwa o której wspomniałeś, to Bitwa pod Tunisem (znana także jako bitwa na polach Bagradasu) w 255. W skali wojny była to bitwa dość wyjątkowa, z uwagi na osobę dowodzącego (Ksantippus, Spartanin) oraz przyjętą strategię, opartą o wykorzystanie przewagi w jeździe oraz (rozumne) użycie słoni.

pozdr,
farm
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Re: Punkt porad odnośnie Pierwszej Punickiej

Post autor: Raleen »

Zacznę od tego, że cieszy mnie bardzo, że to już jest przemyślany projekt, robisz go od dłuższego czasu, i jak piszesz zbliżasz się do końca, w każdym razie nieraz jest tak, że ludzie chcą coś bardzo szybko zrobić, a w przypadku takiej gry, jeśli ona ma mieć coś więcej wspólnego z historią - to nie wyjdzie.

Jeśli chodzi o tę kontrolę Hannibala nad połową terytorium Rzymu i utratę tego terytorium - w Twoim rozumieniu - to nie do końca tak to wyglądało. Zwłaszcza w początkowym okresie Hannibal kontrolował tylko terytorium znajdujące się w najbliższym otoczeniu jego armii. Obszary wcześniej opanowane wracały pod kontrolę Rzymu. Może poza Galami na północy. W każdym razie jego siły nie były w stanie "technicznie" kontrolować w oparciu o swoje możliwości militarne, większego obszaru. Dopiero dużo później można mówić o przechodzeniu części sprzymierzeńców Rzymu na jego stronę, ale z kolei do tego czasu Rzym zdołał zmobilizować rezerwy i rozwinąć większe siły, a wrażenie największych klęsk, jakie poniósł z początku minęło. Może gdyby udało się Hannibalowi bardziej zgrać te czynniki, historia potoczyłaby się inaczej - to też może być wskazówka dla Ciebie.

Co do przyczyn - trzeba zawsze brać przyczyny wewnętrzne, tarcia w kartagińskiej Geruzji i rzymskim Senacie między zwolennikami różnych opcji politycznych. To taka rzecz, która mi na pewno przychodzi do głowy. Do tego jakieś specyficzne warunki wpływające na ocenę możliwości dalszego prowadzenia wojny. Być może w przypadku Kartaginy poziom dochodów płynących z handlu określający możliwości finansowania floty.

To wszystko może być proste jak zrobisz jakiś losowy rzut albo rzuty kostką, który w sumie może dobrze oddawać działanie wielu różnych czynników. Tyle, że grywalnościowo to pewnie mało kogo zadowoli, zwłaszcza na tle takich gier.

Prawdę mówiąc ostatecznie to zawsze trudność wskazania przyczyn wiąże się też z tym, że to są odległe czasy i przekazy źródłowe są ograniczone. A skoro już przy tym jesteśmy to na czym opierasz swoją wiedzę o tej wojnie?
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Teufel
Legatus Legionis
Posty: 2424
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
Has thanked: 17 times
Been thanked: 53 times

Re: Punkt porad odnośnie Pierwszej Punickiej

Post autor: Teufel »

Ja mam kilka pytań:
1. Wojna trwała 23 lata jak będzie wyglądało uzupełnianie armii i floty? Będzie zależne od stanu posiadania danych terytoriów?
2. Jak wyglądać będzie mapa? PtP, strefowa, heksowa?
3. Gra ma mieć do 12-24 etapów, czyli rok- dwa lata na etap. Jak unikniesz sztuczności ograniczeń ruchu wojsk? Ile akcji będzie w etapie?
4. Czytałeś Lazenbyego "I wojnę punicką"? Wyciąga ciekawe wnioski co do możliwości stron w wojnie i rzekomej niemożności wygrania wojny przez Kartaginę.
5. System walki?
Legiony i ja mamy się dobrze.
Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Re: Punkt porad odnośnie Pierwszej Punickiej

Post autor: farmer »

Raleen pisze:...
Wpływ posiadanych zasobów (a w zasadzie ich braku) od początku wplatam w projekt.
W mojej ocenie zmagania republik w znacznym stopniu były wojną na wyczerpanie, tak więc innej możliwości nie widzę.
Co do tarć politycznych, póki co są oddane tylko poprzez kilka kart - nie planowałem komplikować zasad o kolejne aspekty, które w gruncie rzeczy AŻ tak wielkiego wpływu na wynik zmagań nie miały (bądź co bądź senaty po obu stronach gwarantowały pewną stabilizację).

A tak w ogóle, to dobrze mi zrobiło napisanie poprzedniego posta.
Czasem wyartykułowanie rzeczy, które uznaje się za oczywiste, również przynosi pozytywne efekty.
Wydaje mi się, że w końcu wpadłem na trop dobrego rozwiązania - choć wymaga ono jeszcze wielu przemyśleń.
Teufel pisze:1. Wojna trwała 23 lata jak będzie wyglądało uzupełnianie armii i floty? Będzie zależne od stanu posiadania danych terytoriów?
Odpowiadając wprost i krótko: w pewnym sensie.

A rozwlekając się...
Jeszcze rok temu miałem pomysł, aby możliwości rekrutacyjne zależały wprost od opanowanych obszarów (nazwijmy je prowincjami).
Poziom dodatkowej buchalterii, jaki by to wprowadziło, nie jest jednak wg mnie wart efektu.

Więc jak ma to wyglądać?

Po pierwsze, rekrutacja ma być stosunkowo łatwa.
Nie podoba mi się mozolne gromadzenie armii po kilka jednostek co etap.
Jeśli gracz zechce (a senat i zasoby ludzkie pozwolą), będzie mógł nająć ogromną armię w stosunkowo krótkim czasie (nawet 1 etap).
Problemem ma być operowanie tą armią oraz jej utrzymanie - dlatego też zmuszony byłem wprowadzić warstwę ekonomiczną. Mam nadzieję, że niezbyt uciążliwą, dającą zaś dodatkowe decyzje do podjęcia.

Po drugie,
dzielę wszystkie dostępne w grze bloczki na... jakby to nazwać... niech będzie "ludy".
Jest ich kilkanaście - każdy możliwy do rekrutacji w konkretnych miejscach na mapie (proste: symbol na bloczku musi odpowiadać symbolowi miasta).
Dostęp graczy do puli bloczków poszczególnych ludów zależy od przebiegu gry.
Do części gracze mają dostęp od początku (na przykładzie Kartaginy: Obywatele, Puno-Libijczycy, Libijczycy, Najemnicy).
Pewne okoliczności mogą sprawić, że gracz uzyska i/lub straci dostęp do puli bloczków części ludów (zwykle poprzez sojusz lub podbicie).

Początkowo zamierzałem dodatkowo ustalić maksymalną ilość rekruta możliwego do pozyskania z puli każdego z ludów, jednak była to już zbyt wielka komplikacja (w tym wypadku wystarczy ograniczenie dostępności bloczków).
Niemniej jednak, liczby Obywateli po obu stronach oraz liczba Puno-Libijczyków, są ograniczone.

Choć gracze tego zapewne nie dostrzegą, postarałem się o umieszczenie w grze zarówno wojsk poborowych, sojuszniczych jak i najemnych.


Z flotami jest podobnie.
Różnice:
- floty buduje się wolniej, niż zaciąga armie,
- budowa flot kosztuje zasoby (zaciąg wojsk nie),
- bloczki floty potrzebują dużo więcej ludzi (przelicznik x3) niż bloczki armii (ma to znaczenie w przypadku ograniczonej liczby rekrutów),
- utrzymanie flot duuużo kosztuje (utrzymanie wojsk mniej),
- floty można, hmm... rozbrajać (załogi rozpuszczasz do domów - nie trzeba im więc płacić, puste okręty stoją zaś w dokach).
Teufel pisze:2. Jak wyglądać będzie mapa? PtP, strefowa, heksowa?
Mapa to hybryda.
Na lądzie ptp, na morzach obszarówka.
Teufel pisze:3. Gra ma mieć do 12-24 etapów, czyli rok- dwa lata na etap. Jak unikniesz sztuczności ograniczeń ruchu wojsk? Ile akcji będzie w etapie?
Na tą chwilę w planie jest, aby 1 rok był jednym etapem, na który składają się 2 zagrane na akcje karty (w przybliżeniu, 1 karta to 4-6 miesięcy).
Jeszcze nie zdecydowałem ostatecznie, czy trzecia część roku, tj. "Zima",
będzie jedynie czasem na buchalterię, losowanie nowych kart etc (póki co przyjmuję tą wersję),
czy dodatkowo, poza buchalterią, dopuścić jakieś ograniczone możliwości działania na mapie.
Standardowo, na jeden etap (rok) przewiduję od 4-ech do 8-miu akcji na gracza.
Wykonywanie akcji naprzemienne (w znaczeniu, że gracz B NIE czeka, aż gracz A wykona wszystkie swoje akcje).
Nie ma limitu aktywacji poszczególnych zgrupowań podczas etapu (tzn, że możesz aktywować jedną i tą samą armię choćby i osiem razy pod rząd).
Teufel pisze:4. Czytałeś Lazenbyego "I wojnę punicką"? Wyciąga ciekawe wnioski co do możliwości stron w wojnie i rzekomej niemożności wygrania wojny przez Kartaginę.
Raleen pisze:... to na czym opierasz swoją wiedzę o tej wojnie?
Czytałem, czytałem - po tym, kiedy "przeczytałem już cały internet" ;) na ten temat, sprawiłem sobie tą knigę specjalnie na potrzeby tego projektu.
Generalnie, trochę mnie ta pozycja zawiodła - jednak kładę to na karb swoich wygórowanych oczekiwań (bardzo chwalone opracowanie, więc umyśliłem sobie odnaleźć w niej odpowiedzi na pytania, które mnie nurtowały).
Co do wniosków Lazenby'ego, w ogólności, trudno się z nimi nie zgodzić...
Sposób, w jaki Kartagina rozgrywała tą wojnę, nie mógł dać "prawdziwego" zwycięstwa. Nie z tym przeciwnikiem.
Aczkolwiek uważam, iż mógł przynieść przynajmniej "jakby-zwycięstwo" (na potrzeby gry już wystarczy).
Przez "jakby-zwycięstwo" rozumiem sytuację, w której Rzym po prostu odpuszcza temat, uznając, że tu i teraz walka jednak nie ma sensu - de facto, po prostu odwlekłoby to rozstrzygnięcie do (nieuchronnej) kolejnej wojny.
Przykładowe momenty mogące przynieść "jakby-zwycięstwo" Kartaginy to choćby:
- skuteczne przeciwdziałanie Kartagińczyków przed przeprawą Rzymian na Sycylię w 264,
- inne rozstrzygnięcie bitwy pod Messaną,
- inne rozstrzygnięcie bitwy pod Akragas (idealnie, jeśli Syrakuzy nadal pozostawałyby w sojuszu z Kartagińczykami)
- inne rozstrzygnięcie bitwy pod Mylae,
- zaś dla końca wojny, inne rozstrzygnięcie bitwy u Wysp Egadzkich.

W mojej opinii, "prawdziwe zwycięstwo" nad Rzymem również było możliwe - choć oczywiście ekstremalnie trudne.
Ot, takie wyzwanie dla graczy, a także coś, co bardzo lubię: czyli próbowanie historii :).
Trudność nastręcza mi tutaj dogranie 2-uch tematów:
1. To, o czym mowa na początku topki: sensowne ustawienie warunków końca/zwycięstwa (choć czuję, że jestem coraz bliżej),
2. Odpowiednie cugle dla graczy - tak, jak senaty obu republik nie dawały swobody działania swoim wodzom, tak "senaty-gra" nie mogą dać pełnej swobody działania graczom. Tak więc, Kartagińczyk nie może, ot tak sobie, skopiować Hannibala.
Jednak, w pewnych okolicznościach, pod pewnymi warunkami gracz (mądrzejszy od ówczesnych wodzów o dzielące nas 23 stulecia) powinien mieć możliwość do działań, które miały szansę znacząco zmienić historię. W tym wypadku, również czuję, że jestem coraz bliżej.
Ale, to pokażą testy.
Teufel pisze:5. System walki?
Tu mam kolejny dylemat, choć innej natury.
Póki co, projektuję wszystko w kierunku rozgrywania bitew jako mini-gry.
Co prawda sam zawsze uważałem, że jest to zły/niegrywalny pomysł.
Jednak słabość do epoki wygrała z rozsądkiem :P.
W skrócie:
- podstawowa mechanika, jak w grach Columbii, bloczki rzucają kośćmi w liczbie zależnej od tego ile mają poziomów, w kolejności wyznaczonej inicjatywą, trafienia zależne od współczynnika trafienia (klasyczne A2, B1 etc).
- do powyższego dodałem motyw łamania morale wrogich bloczków (trochę inaczej niż w Hellenach, ale skutek ten sam - bitwa nie polega tylko na wyżynaniu siły żywej),
- podział pola walki na 3 strefy. W pewnym sensie, rozgrywa się 3 oddzielne bitwy wg powyższego schematu,
- są wodzowie (uogólniony wpływ - bez komplikacji),
- są uwzględnione różne rodzaje formacji.

Jeśli jednak, w testach, wyjdzie mi, że powyższe jest nudne i/lub zbyt czasochłonne, pozostanę przy klasycznym A1, B2, C3 z dodatkowym motywem ucieczki - w tej wersji, wyglądałoby to bardzo podobnie do tego, jak ujęto walkę w Hellenach.

Rozważam też opcję wariantów. Gracze sami mogą zdecydować, czy wybierają opcję uproszczoną czy zaawansowaną.


PS
Dzięki za pytania - mega konkretne.
I sorry za odpowiedzi - mega długie :)

pozdr,
farm
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Re: Punkt porad odnośnie Pierwszej Punickiej

Post autor: Raleen »

Jeśli chodzi o ekonomię i np. proces zliczania na potrzeby dochodów czy szybkości rekrutacji wartości prowincji, to w grach często występują teraz tego typu rozwiązania, że jest jakiś tor i na nim zaznacza się na bieżąco łączny poziom dochodów czy inny parametr. Nie trzeba więc za każdym razem zliczać w fazie dochodów - jak w "Hannibalu Barkasie" (z tego co pamiętam, bo ta gra to już się robi dla mnie zamierzchła przeszłość).

Co do rekrutacji zgadzam się jednak w pełni z tym co piszesz - armii nie zbierało się latami. Czas nie był problemem tylko zasoby potrzebne do jej powołania i potem utrzymania. Zwłaszcza jak się dysponowało pieniędzmi to można było dużo... choć na krótką metę. Tak, że bardzo dobrze to ująłeś jeśli nie uzależniałeś rekrutacji od czasu. Co do floty, tak jak piszesz, ją się tworzyło dłużej. Tutaj jeszcze jedna uwaga co do okrętów pozostawianych w rezerwie. Z tego co pamiętam, to po pewnym czasie tak czy inaczej ulegały one "zużyciu" wskutek procesów jakie zachodzą w drewnie (nie chcę się tu wdawać w wywody, bo są mądrzejsi ode mnie w tym temacie, ale wydaje mi się, że takie tworzenie zapasów okrętów na dłuższy czas było ograniczone).

Co do bloczków-ludów i ich zróżnicowania przez użycie symboli, i wprowadzanych w ten sposób ograniczeń, jeśli chodziło Ci o ograniczenie możliwości rekrutacyjnych poszczególnych ludów to dobrze, natomiast różnice między oddziałami różnych ludów chyba nie były wtedy aż takie duże (to znaczy, to oczywiście zależy - Kartagina miała rozległe posiadłości).
farmer pisze:Co do wniosków Lazenby'ego, w ogólności, trudno się z nimi nie zgodzić...
Sposób, w jaki Kartagina rozgrywała tą wojnę, nie mógł dać "prawdziwego" zwycięstwa. Nie z tym przeciwnikiem.
Aczkolwiek uważam, iż mógł przynieść przynajmniej "jakby-zwycięstwo" (na potrzeby gry już wystarczy).
Przez "jakby-zwycięstwo" rozumiem sytuację, w której Rzym po prostu odpuszcza temat, uznając, że tu i teraz walka jednak nie ma sensu - de facto, po prostu odwlekłoby to rozstrzygnięcie do (nieuchronnej) kolejnej wojny.
Z tego fragmentu widać, że masz już wstępnie opracowane rozwiązanie problemu warunków zwycięstwa. Nic tylko zaimplementować tezy Lazenby'ego. A to, że książka nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania i nie zawiera danych, których by autor gry pożądał - też tak kiedyś miałem jak Ty. Niestety autorzy książek historycznych, pisząc je nie biorą pod uwagę naszych potrzeb jako autorów gier ;).

Bardzo mi się podoba pomysł z ograniczeniami narzucanymi na wodzów przez Senat i Geruzję. Zobacz, że z punktu widzenia grywalnościowego daje Ci to znakomity, a przy tym naturalny mechanizm do balansowania gry, ograniczania niepożądanych efektów.

Co do bitew, jak bym coś miał polecić, to spojrzenie na karciane "Field of Glory". Bardzo mi się podobały tamtejsze rozwiązania taktyczne. To jak byś chciał trochę bardziej szczegółowego coś zrobić.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Mariusz
Adjoint
Posty: 733
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:53
Lokalizacja: Warszawa/Bruksela
Has thanked: 65 times
Been thanked: 27 times

Re: Punkt porad odnośnie Pierwszej Punickiej

Post autor: Mariusz »

Fajny pomysł na grę i kibicuję, żeby udało Ci się doprowadzić go do końca.

Jak czytam o warunkach zwycięstwa to myślę, że to dobra droga, żeby postawić na stopniowy upadek woli walki, ale tak jak pisał Raleen, u Rzymian to raczej nie było tak łatwo zbić tej woli walki w dół, żeby odstąpili.
2. Odpowiednie cugle dla graczy - tak, jak senaty obu republik nie dawały swobody działania swoim wodzom, tak "senaty-gra" nie mogą dać pełnej swobody działania graczom. Tak więc, Kartagińczyk nie może, ot tak sobie, skopiować Hannibala.
To jest super pomysł, dzięki któremu IMHO możesz zbalansować grę i uniknąć efektu kuli śniegowej.
Póki co, projektuję wszystko w kierunku rozgrywania bitew jako mini-gry.
Co prawda sam zawsze uważałem, że jest to zły/niegrywalny pomysł.
To wydaje mi się, że tylko wydłuży niepotrzebnie rozgrywkę, a niewiele wniesie. Chyba że chcesz zrobić naprawdę długą grę.

Pisałeś coś o wyprawie takiej jak Hannibala przez Alpy, ale z tego co kojarzę (może się mylę) to Kartagina podbiła Hiszpanię nieco później, to znaczy wcześniej też miała tam jakieś osady, a bez podbicia Hiszpanii chyba ciężko sobie taką wyprawę wyobrazić.

Pomyślałbym o dyplomacji, zwłaszcza uwzględnieniu Syrakuz. Ich postawa mogła zaważyć na tym czy dana strona będzie chciała walczyć dalej. Tak samo inne miasta na Sycylii. Bo to była jednak głównie wojna o panowanie na Sycylii.
Alea iacta est.
Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Re: Punkt porad odnośnie Pierwszej Punickiej

Post autor: farmer »

Dzięki za wsparcie i uwagi.

Pod Twoim wpływem zacząłem na nowo myśleć o miastach Sycylii. Nie planowałem, jak dotąd, jakiejś zaawansowanej polityki w tym aspekcie, ograniczając się do wydarzeń (ograniczonych pewnymi warunkami) na kartach.
Ale namówiłeś mnie do przemyślenia tematu :).

Co do tych bitew, sam widzę, że będą one raczej killerem rozgrywki. Chciałbym, aby partia trwała 3-5 godzin (nie więcej), a minigry raczej zabijają ten koncept.
Ponieważ zasady tych mini-bitew i tak mam opracowane, to przetestuję sobie jakby to z nimi wyglądało,
jednak ostatecznie przyjmę raczej jedną z "awaryjnych" wersji rozstrzygania starć (kostkowa a'la Columbia, lub tabelaryczna - w duuużym przybliżeniu a'la Sukcesorzy).


Oczywiście z tymi Alpami i Hiszpanią masz rację,
nie pamiętam w odniesieniu do czego mogłem to napisać, jednak zapewne chodziło mi o zaimplementowanie przez gracza Kartagińskiego ogólnej koncepcjji Hannibala nt pokonania Rzymu, to jest wyprawy do Italii.
W warunkach pierwszej punickiej (zwłaszcza jej początkowej fazy) ewentualny atak na Italię mógłby (i powinien :)) odbyć się drogą morską, skoro już mamy do dyspozycji flotę...
... jeśli, oczywiście, geruzja nam na to pozwoli :>.

pozdr,
farm
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Forum autorów”