Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Re: Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: farmer »

Test drugi, rozpoczęty przedwczoraj (w trakcie).

Jak wspomniałem, pozytywnie zweryfikował wszystkie uproszczenia i zmiany.
Jak dotąd, jestem bardzo zadowolony z efektu :).

Bardzo podoba mi się to, jak obecnie toczą się bitwy:
- realistyczne wyniki,
- realistyczne poziomy strat,
- adekwatny wpływ wodza (wcześniej był zbyt wielki),
- dają frajdę :>.

Bardzo podoba mi się nowy model oblężeń. Prościej i mniej fikuśnie.
Podoba mi się (ale to już było wcześniej) to, jakie dziwne rzeczy dzieją się czasem w ich trakcie...


Najbardziej zaś podoba mi się fakt, że nie mogę się doczekać chwili, gdy będę kontynuował zmagania.
Odczucie zgoła odmienne od tego sprzed miesięcy :).


Do zmiany jest na pewno masa kart - treść kart nie uwzględnia ostatnich zmian w przepisach, wielu z nich nie można więc w tej chwili traktować dosłownie, a raczej na zasadzie, co autor miał na myśli i jak to przypiąć do obecnych zasad.

Na pewno też, gra jest dłuższa niż w moich zamierzeniach/nadziejach (celowałem w 3 - 4 godziny).
Tu muszę przestać się łudzić - nawet z ograniem, samo bogactwo kart sprawia, że wykonywanie swoich ruchów musi chwilę potrwać.


Ach... mierzyłem czas potrzebny na setup. Nie jest krótki - pełne rozłożenie przez 1 osobę trwa między 15 a 20 minut.


***


A na planszy działo się tak (później dodam kilka zdjęć).

264
Rzymianie, na nic nie czekając, przeprawili się przez cieśninę Messeńską i zaatakowali siły oblegające miasto] by (korzystając ze specjalnej zdolności startowej) rozbić armię Hierona, po czym pokonać osamotnionego Hanona – który wycofał się do Acragas.
Konsul nie ścigał pobitych Kartagińczyków, tylko wezwał kilka tys posiłków z Italii by móc zamknąć Syrakuzy w oblężeniu, po czym natychmiast to właśnie zrobił, po drodze zajmując Catanie (po krótkim oblężeniu).
Jeszcze przed końcem roku przerażony Hieron porzucił Punijczyków (KARTA) i zaproponował Rzymianom sojusz.
Aby wykorzystać słabość przeciwnika, konsul jeszcze przed zimą ruszył ze swą armią na Acragas, które to zamknął w oblężeniu, jedynie niewielki garnizon wysyłając do obrony Messany.
Zimą w Acragas wybuchły zamieszki (małaKARTA) spowodowane odcięciem miasta, co zdziesiątkowało siły obrońców,
Oblegający z kolei padli ofiarą głodu (Rzymianie nie zabezpieczyli sobie odpowiednich dostaw zaopatrzenia) a potem wyjątkowo złej pogody (małaKARTA), co znacząco nadwątliło również siły Rzymian.


263
W poprzednim roku Kartagińczycy nie próżnowali – dokonywali nowych zaciągów oraz ściągali siły z rubieży Imperium.
W początku 263 roku na Sycylię przybył ze stolicy Gisgo z kilkutysięcznym kontyngentem, by po dokonaniu zaciągów pośród Sycylijczyków uderzyć na Rzymian pod Akragas (po zimie siły Rzymian stanowiły blady cień Armii Konsularnej), zadając im druzgocącą klęskę.
Umocniwszy Acragas i Thermae, Gisgo pomaszerował na wschód atakując resztki armii konsularnej pod Catanią – Rzymianie pozostawili w mieście niewielki garnizon, resztą sił uciekając do Messany oczekując na zbliżające się posiłki.
W międzyczasie Qart Hadast prowadziła kolejne zaciągi, zwłaszcza pośród Hellenów, aby wykorzystać przewagi jakie daje jednorodna armia – armia Gisgo była bowiem bardzo wielonarodowościowa, co stanowiło jej znaczącą słabość (Gisgo nie jest specjalnie dobrym wodzem i nie radzi sobie z ogarnianiem wielu różnych języków).
Rzym z kolei dokonał zaciągu około 10 tys wojska w Samnium, by zasilić tymi siłami konsula w Messanie.
Zdecydowano także o wysłaniu na wyspę drugiego konsula.
Przed zimą główne siły Kartaginy udały się na zimowanie do Acragas.
Zimą w obleganej Catanii wybuchł katastrofalny pożar (małaKARTA), co sprawiło, że miasto przedwcześnie poddało się.

262
Wybory na konsula wygrał człowiek bardzo energiczny, którego imienia jednak nie pomnę. Konsul Linicnius, niemniej zdolny, uzyskał prokonsulat. Rzym posiadał tego roku dowódczy dream team.
Na Sycylię dotarła armia drugiego konsula, co sprawiło, że siły Rzymskie na Sycylii osiągnęły poziom dwóch pełnych Armii Konsularnych. Synowie Wilczycy rozdzielili siły, jedna z armii, pod wodzą prokonsula Liciniusa (doborowa) zamknęła w oblężeniu Thermae, druga przepędziła Kartagińczyków z Catanii i szachowali Gisgo.
Gisgo zaś drugi rok z rzędu (mega fuksem w kościach) zdołał awansować doświadczeniem bitewnym, co sprawiło, że z wodza słabego stał się co najmniej przyzwoitym, górując taktycznie nad przeciwnikami – kulejąc jednak w kwestii charyzmy (zdobył **** doświadczenia, osiągając statystyki 6 – 3).
Kartagińczyk wycofał się z grecką częścią swych wojsk do Panormos, by połączyć się z kolejnymi posiłkami oraz nowymi zaciągami, dokonywanymi głównie pośród Hellenów Sycylijskich.
Większą część roku obie strony spędziły na ściąganiu posiłków, by tuż przed zimą doprowadzić do bitwy pod Thermae - bitwy, której oczekiwały obie strony w nadziei na swój sukces.
W bitwie tej, mimo dość wyrównanych sił, przewagę (dzięki przewadze liczebnej, dość jednorodnej armii helleńskiej oraz dobrym testom Gisgo) zdobyli Punijczycy, zmuszając Rzymian do kosztownego odwrotu – Rzymianie mieli około 17 tys ludzi, w tym 6 tys weteranów, Kartagińczycy zaś 24 tys, z czego Gisgo był w stanie efektywnie wykorzystać około 20, głównie Hellenów i Iberów.
W tym też roku Rzym zakończył rozciąganie swojej kontroli nad całym półwyspem Apenińskim, gdyż konsul podążający z północy ku Sycylii narzucił zwierzchność Lucanii i Apulii.

261
Kartagińczycy zdawali sobie sprawę z tego, że nie sposób koegzystować na Sycylii z synami Wilczycy, szli za ciosem.
Chcąc wykorzystać dobrą dyspozycję Gisgo i jego helleńskiej armii, Kartagińczycy zaatakowali Messanę.
Gisgo znów posiadał około 24 tys wojska, jednak w międzyczasie zoptymalizował ją, pozbywając się słabych i trudnych w dowodzeniu Siculów i Elymnich, włączył zaś do armii kolejnych falangitów, w tym 3 tys sarrissoforoi ściągniętych z odległej Macedonii. Była to siła, z którą należało się liczyć.
Jednak Rzymianie mieli swoje atuty – w osamotnionej Messanie znajdowała się świeża, licząca blisko 28 tys żołnierzy, w tym 4 tys weteranów, Armia Konsularna, dowodzona przez najzdolniejszego, jak do tej pory, konsula Calatinusa (5 – 6).
Przed największą w dziejach tej wojny bitwą, obie strony próbowały zagrywek taktycznych – Rzymianie zdali testy dyscypliny (KARTA rzucona przez Kartaginę) by w toku bitwy z powodzeniem wykorzystać swą osławioną taktykę (KARTA Triplex Acies zagrana przez Rzym) - a ta wspaniale przysłużyła się im w bitwie z falangitami.
Tym razem fortuna sprzyjała więc Italikom – Gisgo, mimo przejęcia inicjatywy w boju został pokonany i musiał się wycofać.
Rzymianie mieli okazję by przejąć inicjatywę na wyspie, jednak zamiast tego Konsul postanowił zabrać swą zwycięską armię by odbyć z nią zasłużony tryumf w Rzymie, co pozwoliło mu uzupełnić straty spośród rozentuzjazmowanych obywateli oraz ogólnie podnieść morale Republiki dotkniętej w minionych latach dwoma porażkami.
Obrazek
Pobity Gisgo rozproszył swoje wykrwawione oddziały po wielu miastach zachodniej części wyspy, wzmacniającym tym samym ich garnizony, sam z najlepszymi ze swych oddziałów (około 7 tys ludzi) usadawiając się w Panormos.
W międzyczasie Hannibal, biernie stacjonujący do tej pory z 30 okrętami penter na Liparze, pożeglował do Drepanum, dokąd ściągnął kolejne 60 penter z Qart Hadast oraz rozpoczął zaciągi piechoty na pokłady okrętów – przygotowania do inwazji lub pustoszenia wybrzeża.
Obrazek
Obrazek

Sytuacja na Sycylii – zachodnia część wyspy w posiadaniu Kartaginy (bez znaczących, skoncentrowanych sił),
Messana obsadzona kilkutysięcznym garnizonem rzymskim, najbliższa armia konsularna zimuje w Thurii, opodal Rhegion (czyli blisko wyspy),
Reszta część wschodniej Sycylii cieszy się niezależnością.
Ludy Sycylijskie nadal sprzyjają Kartaginie, Syrakuzy sprzyjają Rzymowi.
Zimą skarby obu stron znacząco ucierpiały (po -3).
Punktowo (dzięki zajęciu południa italskiego buta) znacząco prowadzi Rzym (30 do 24),
ekonomicznie jednak już zaczyna odczuwać pewną zadyszkę co zapewne przełoży się to na jego morale w najbliższych latach.

pozdr,
farm
Ostatnio zmieniony czwartek, 29 marca 2018, 11:59 przez farmer, łącznie zmieniany 3 razy.
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: Raleen »

Najważniejsze, że gra Tobie samemu się podoba i Cię wciągnęła :) To zawsze mobilizuje do dalszej pracy.
farmer pisze:Na pewno też, gra jest dłuższa niż w moich zamierzeniach/nadziejach (celowałem w 3 - 4 godziny).
Tu muszę przestać się łudzić - nawet z ograniem, samo bogactwo kart sprawia, że wykonywanie swoich ruchów musi chwilę potrwać.
Wydaje mi się, że w przypadku wielu gier te czasy rozgrywki podawane na 3-4 godziny są teorią, np. jak ostatnio graliśmy w "Pax Baltica" to rozgrywka schodzi nam zawsze dłużej.

Z przyjemnością przeczytałem relacje z testów (domyślam się, że póki co testujesz sam ze sobą...). Wydaje mi się, że ważne jest to, że sytuacja potrafi bardzo się zmieniać z etapu na etap. Jednocześnie dobrze jeśli jest to wyważone czyli gracz ma pewną kontrolę nad rozwojem sytuacji.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Re: Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: farmer »

Zgadza się, głównie ze sobą - przy grubszych zmianach, jest to najszybszy i najsensowniejszy sposób weryfikacji przyjętych rozwiązań :).

Z tym czasem, to mi wychodzi dużo grubiej niż pierwotne 3-4 godziny. Raczej 6-8.
Liczba zagrywanych na punkty kart jest bardzo podobna do Hellenów, dwukrotnie niższa niż w Pax'ie - więc niby powinno być szybciej, jednak sporo czasu schodzi na zapoznawanie się z wydarzeniami z kart (już to ograniczam) oraz z podsumowaniem tury (to także usprawniam).

Tak czy inaczej, przez miniony tydzień partia dociułała się prawie do końca (została ostatnia czterolatka), jednak czasu brakuje na opisy :(.

Wrzucam tylko notatki z międzyczasu:

260 (18-03-2018)
Hannibal zabrał flotę 90 penter i 9 tys żołnierzy ku wybrzeżom Italii - krótko mówiąc, efekty niewarte zaangażowanych sił.
Wyprawa od początku była naznaczona pechem. Przepływając z wysp Liparyjskich do Italii natrafiła na sztorm (małaKARTA), który nie wyrządził jednak, doświadczonym żeglarzom, żadnych strat. Po pierwszych plądrowaniach w rejonie Paestum, Fenicjanie zostali zaatakowani przez Konsula który stacjonował w Thurii. Hannibalowi udało się bez problemu uniknąć walki – uchylając się ku północy, gdzie jednak padł ofiarą nocnej napaści lokalnego garnizony na obóz (małaKARTA) – w walkach w obronie uziemionej floty stracił aż 4 tys ludzi, jednak okręty pozostały nienaruszone.
Po tym, flota udała się na południe, znów padła ofiarą napaści nocnej (w Paestum), tym razem jednak obyło się bez strat. Jakiś czas później flota została zaatakowana przez siły (około 10 tys) prokonsula Messali, który ścigał wroga aż od Ostii – tym razem Kartagińczykom nie udało się uniknąć starcia. Tak się stało, że mimo swoich zdolności, Hannibal zdobył co prawda inicjatywę w bitwie, jednak nie zdołał odpowiednio ustawić sił do bitwy – jedynie marynarze stawili bowiem zorganizowany opór. W wyniku bitwy Kartagińczycy stracili 30 okrętów i 2 tys wojska – reszta floty wycofała się na Wyspy Liparyjskie, skąd udała się na zimowanie do Lilybaeum.
Podsumowując zyski (Rzym stracił 2 WW) i koszty rajdu, nie był on specjalnie wartościowy.

259
Działo się niewiele (o włos od pauzy). Rzymianie uzupełniali straty oraz bardzo pracowali nad opinią publiczną (KARTY), której duch zaczął trochę podupadać.
Z uwagi na posiadanie znaczących sił w Messanie, wymaszerowali w kierunku Kartagińskeigo Thermae oraz wspierających Fenicjan Catanii i Enei – wszystkie zamykając w oblężeniach
Kartagińczycy uzupełniali stan floty oraz odbudowywali armię Gisgo w Panormos, gdyż po porażce pod Messaną w 261 zostali bez żadnej armii.
Dodatkowo, miasto Dydony kupiło sobie neutralność Syrakuz (KARTA).
Rzym opracował wynalazek zwany Corvii (KARTA).
Zimą, przewagę w geruzji zdobyli Barkidzi!
Obrazek

258
W imieniu Republiki, prokonsul Caetilius zorganizował budowę floty – 120 penter. Po zaokrętowaniu 16 tys żołnierzy, flota pożeglowała na południe, by zamknąć w oblężeniu bazę morską Kartaginy na Wyspach Liparyjskich.
Kartagińczycy musieli na to zareagować, wysłali więc flotę Hannibala (ponad 110 doborowych penter, 6 tys marines) do przechwycenia Rzymian. Rzymianie przyjęli bitwę.
Hannibalowi udało się odciąć wrogów od otwartego morza (KARTA) i zdobyć inicjatywę, co w połączeniu z jakością fenickiej floty, zdawało zagwarantować całkowity sukces. Mimo tego Corvii i piechota rzymska pokazały jednak swoją siłę – Kartagińczykom udało się co prawda zniszczyć 7 okrętów i zmieszać większą część rzymskiej floty (gdyby to był standardowy przeciwnik, bitwa byłaby już właściwie wygrana), jednak złamanie szyku zupełnie nie przeszkodziło synom wilczycy w rozpoczęciu abordaży – w toku walk na pokładach Kartagińczycy stracili 30 okrętów.
W tej sytuacji Hannibal nie widział już widoków na sukces – wycofał swoje 80 okrętów do Drepanum. Rzymianie wyszli z bitwy z jeszcze większą flotą - zyskali (netto) ponad 20 okrętów.
W odpowiedzi Kartagińczycy wykonali kolejny atak – odbudowana armia Gisgo ruszyła na oblężone Thermae. Konsul nie wierząc w swe zdolności (3-3) uchylił się, wycofując armię do Messany. Odblokowawszy Thermae, Gisgo poszedł za ciosem ścigając Rzymian by stoczyć 3-cią już bitwę pod Messaną – trzeci raz przegraną. Mimo zdobycia inicjatywy, Gisgo zupełnie poległ w kwestii ustawiania swoich szyków, tak więc efektywnie miał do dyspozycji jedynie 13 tys piechoty i 2 tys jazdy, przeciw 21 tys piechoty i 2,5 tys jazdy. Wynik był do przewidzenia.
Pobici Fenicjanie wycofali się znów do Panormos.
Zimą, przewagę w geruzji odzyskali Magonidzi!
Obrazek

257-248
Z ciekawszych rzeczy,
Po zwycięstwie w bitwie pod Liparą, Rzymianie poczuli się mocni na morzu, podzielili więc flotę, by wspomóc dodatkowo oblężenie Geli (blokada portu).
Kartagińczycy odbudowali stan floty do około 110 okrętów, po czym zaatakowali podzielone siły rzymskie, odnosząc najpierw (iście Pyrrusowe) zwycięstwo pod Gelą, ratując tym miasto przed upadkiem, a potem (jeszcze bardziej Pyrrusowe) drugie zwycięstwo morskie pod Liparą.
W wyniku swoich „porażek”, flota rzymska wzmocniła się o kolejne 15 okrętów zdobytych na Kartagińczykach, by za chwilę, w drodze do Ostii, stracić 30 okrętów podczas sztormu (małaKARTA).
Niedługo potem, w wyniku rozgrywek politycznych (KARTA) zwycięzca powyższych bitew (Hannibal) został odwołany do Qart Hadast, pozostawiając Punijczyków jedynie z dwoma aktywnymi wodzami.
Rzymianie, systematycznie zajmowali kolejne miasta na Sycylii, rzadko jednak w wyniku udanego oblężenia:
- Gela w wyniku krwawego szturmu,
- Syrakuzy w wyniku nagłego i silnego szturmu, nim zdołały przygotować obronę (Kartagińczyk przespał temat, nie spodziewając się takiego obrotu spraw),
- Segesta zbuntowała się wobec panowania Kartaginy
- Thermae upadło po zupełnie nieudanym wciągnięciu Armii Konsularnej w zasadzkę (udana prowokacja - KARTA) przez Gisgo.
Około 252 roku zbuntowała się także cała prowincja Libya. Kilka lat zajęło Punijczykom odzyskanie nad nią kontroli – długo opierało się oblężeniu miasto Sicca.
W latach 251-249 oba Mocarstwa zawiesiły działania na szerszą skalę - pauza operacyjna.
W 248 roku, po dość długotrwałych i szeroko zakrojonych zaciągach, Gisgo ponownie odbudowaną armią (tym razem w równej mierze opartej o Hellenów - ciężko i lekkozbrojni, i Afrykańczyków - jazda i lekkozbrojni) – pobił Rzymian pod Acragas, zatrzymując postępy Italików.
Obrazek

247…
… Rzym wychodzi z bardzo poważnych problemów finansowych (teraz ma po prostu problemy).
Kartagina finansowo stoi dobrze.
Ludnościowo oba mocarstwa dobrze.
Punktowo oba mocarstwa dobrze:
– Kartagina rozciągnęła panowanie na Carthaginensis w Iberii i Korsykę oraz odzyskała utraconą przejściowo Libyę (27 pts).
- po zajęciu Syrakuz Rzym rozciągnął kontrolę nad posiadłościami miasta (34 pts).
Kartagina kontroluje na Sycylii jedynie porty w zachodniej części wyspy.
Moralnie Kartagina jest dość stabilnie Zaangażowana.
Rzym przechodzi między Zaangażowanym a Zaniepokojonym niebezpiecznie zbliżając się do Zrezygnowanego (wpływ pustego skarbu).

pozdr,
farm
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: Raleen »

farmer pisze:Liczba zagrywanych na punkty kart jest bardzo podobna do Hellenów, dwukrotnie niższa niż w Pax'ie - więc niby powinno być szybciej, jednak sporo czasu schodzi na zapoznawanie się z wydarzeniami z kart (już to ograniczam) oraz z podsumowaniem tury (to także usprawniam).
Jak autorowi schodzi to co dopiero graczom :).

Natomiast ogólnie coraz ładniej to wygląda. Patrząc na zdjęcia gra zachęca, żeby po nią sięgnąć. Niedawno miałem okazję dyskutować o grafice prototypów i spotkałem się z opinią, że dla wielu graczy to jak gra wygląda już na tym etapie ma znaczenie jeśli mają brać udział w testach.

Jeszcze jedna rzecz, nie wiem czy Ci już nie wspominałem, ale męczą mnie trochę angielskojęzyczne nazwy geograficzne, zwłaszcza jeśli znam dobrze polskie odpowiedniki. Chyba że zdecydowałeś się, że gra ma być w tej wersji językowej, to wtedy nie mam uwag.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
HoLi
Sous-lieutenant
Posty: 464
Rejestracja: sobota, 17 października 2015, 22:08
Has thanked: 105 times
Been thanked: 166 times

Re: Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: HoLi »

Hej,

Widzę, że prace nad grą nie ustały, to dobrze :)

Tak na pierwszy rzut oka na planszę zastanawia mnie ilość i różnorodność "torów" na obrzeżach planszy czy na samej planszy. Czy nie jest ich za dużo i czy są niezbędne ? U mnie powoduje to trochę wrażenie przytłoczenia i nadmiernego skomplikowania samej gry, choć wynika to po części też z nieznajomości zasad i tego co do czego służy w Twojej grze. I czy ogarnianie ich nie jest też może jedną z przyczyn wydłużenia rozgrywki ?

Zwracam na to uwagę też dlatego, że sam nieraz podczas projektowania swojej gry chciałem oddać w niej jak najwięcej aspektów (przez co również było w niej wiele różnych torów itp.), co spowodowało w pewnym momencie, że gra poszła w kierunku bardziej suchej symulacji niż właśnie gry planszowej, która powinna oczywiście w jakimś rozsądnym stopniu oddawać realia epoki, ale ma również o ile nie przede wszystkim dawać frajdę.

Pozdrawiam

PS: Plansza ładna. Wzbudza zainteresowanie. Jedynie moim zdaniem but Italii jest zbyt "cukierkowy" pod kątem kolorystycznym. Wiem, że może wynikać to z przekłamania samego zdjęcia i winy aparatu i inaczej wygląda na żywo, ale jeśli zdjęcie w miarę oddaje jego realne kolory, to moim zdaniem bym je trochę stonował (przynajmniej te kolory wypełniające prowincje).

PS2: Albo w drugą stronę. Jeżeli kolor buta Italii się odróżnia kolorystycznie na planszy, to mógłbyś też zrobić bardziej wyrazisty kolor dla prowincji Kartaginy (trochę mniej wyblakły), dzięki czemu już na pierwszy rzut oka będzie widać na planszy obie potęgi jako głównych aktorów spektaklu.
" Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." - George Bernard Shaw
Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Re: Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: farmer »

Raleen pisze:
farmer pisze:Liczba zagrywanych na punkty kart jest bardzo podobna do Hellenów, dwukrotnie niższa niż w Pax'ie - więc niby powinno być szybciej, jednak sporo czasu schodzi na zapoznawanie się z wydarzeniami z kart (już to ograniczam) oraz z podsumowaniem tury (to także usprawniam).
Jak autorowi schodzi to co dopiero graczom :).
Większość kart pisałem na przestrzeni roku 2015 i 2016 - jest ich dużo, tak więc daleki jestem od rozpoznawania ich działania po obrazku (jak to jest często przy karciankach).
Może to przyjdzie po, ewentualnych, kilkunastu partiach...
Problem pojawia się jednak, gdy Gracz otrzymuje na rękę sporą ilość kart jednocześnie (6-8) i musi zdecydować, które przeznaczyć na PO, które na wydarzenia, kiedy itd.
O zgrozo, zaczynam tu doceniać ubogi projekt kart z gier Columbii - tam takich problemów zwyczajnie nie ma.
Natomiast ogólnie coraz ładniej to wygląda. Patrząc na zdjęcia gra zachęca, żeby po nią sięgnąć. Niedawno miałem okazję dyskutować o grafice prototypów i spotkałem się z opinią, że dla wielu graczy to jak gra wygląda już na tym etapie ma znaczenie jeśli mają brać udział w testach.
Przyznam, że również byłem już zmęczony graniem na mapach klejonych z czarnobiałych wydruków.
Mimo, że obecna mapa jest stricte testowa (piszę po niej, zaklejam pewne elementy, doklejam nowe), po prostu fajniej jest przesuwać drewienko po kolorowym obrazku :D.
Jeszcze jedna rzecz, nie wiem czy Ci już nie wspominałem, ale męczą mnie trochę angielskojęzyczne nazwy geograficzne, zwłaszcza jeśli znam dobrze polskie odpowiedniki. Chyba że zdecydowałeś się, że gra ma być w tej wersji językowej, to wtedy nie mam uwag.
Swego czasu także długo o tym myślałem.
Generalnie, przy budowie mapy natrafiłem na problem bardzo skromnych źródeł nt. nazw miejscowości z okresu wojny.
Oczywiście, wiele miast znamy pod nazwą współczesną.
Dość łatwo jesteśmy w stanie dotrzeć do łacińskich nazw większości z nich, jednak są to nazwy z okresu dużo późniejszego niż "moja wojna" - a ja jestem trochę historifilem i dla tego okresu historii nazwy takie jak Agrigentum czy Hippo Regius po prostu mnie kłują i bolą.

Dla wielu terenów (głównie Iberia, Sardynia, Korsyka i Afryka) źródła, co do nazw miejscowości o takim zagęszczeniu, jak to przyjąłem, są skromne i często sprzeczne. Z mapy na mapę miasta zmieniają położenie i nazwę, czasem są wymieniane w brzmieniu oryginalnym, czasem łacińskim, czasem współczesnym.

Postanowiłem ogarnąć ten galimatias używając, tam gdzie to możliwe, oryginalnych nazw z epoki.
Często są one bardzo podobne do brzmienia łacińskiego czy angielskiego.
Nazwy polskie, do tych kilku miejscowości, które możemy zidentyfikować (głównie Sycylia i Italia) zupełnie mi nie pasowały do całości.

Tak więc, gra nie jest przygotowywana pod międzynarodowego klienta, ale pode mnie.
A ja chciałem, by mapa aktywnie współuczestniczyła w budowaniu klimatu, również pod kątem godeł jak i nazw miast.

Wg mnie, udało się :).

pozdr,
farm
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Re: Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: farmer »

HoLi pisze: Tak na pierwszy rzut oka na planszę zastanawia mnie ilość i różnorodność "torów" na obrzeżach planszy czy na samej planszy. Czy nie jest ich za dużo i czy są niezbędne ? U mnie powoduje to trochę wrażenie przytłoczenia i nadmiernego skomplikowania samej gry, choć wynika to po części też z nieznajomości zasad i tego co do czego służy w Twojej grze. I czy ogarnianie ich nie jest też może jedną z przyczyn wydłużenia rozgrywki ?

Zwracam na to uwagę też dlatego, że sam nieraz podczas projektowania swojej gry chciałem oddać w niej jak najwięcej aspektów (przez co również było w niej wiele różnych torów itp.), co spowodowało w pewnym momencie, że gra poszła w kierunku bardziej suchej symulacji niż właśnie gry planszowej, która powinna oczywiście w jakimś rozsądnym stopniu oddawać realia epoki, ale ma również o ile nie przede wszystkim dawać frajdę.
Jest coś w tym - liczba rzeczy, jakie oznaczam na torach, systematycznie maleje.
Obecnie tory są, niejako 4:
1. tor czasu :) - do odliczania mijających lat,
2. tor ogólny - do pilnowania podstawowych wskaźników obu mocarstw oraz ich wpływu na morale (po 4 żetony na stronę),
3. tor Woli Politycznej (roboczo i krócej: morale)
- to po prostu miejsce na Wpływy Polityczne (drewniane kosteczki). Kiedy morale Mocarstwa rośnie, uwalnia to kosteczki z toru, dzięki czemu można je wykorzystać na planszy, do kontroli prowincji (pewnie widzicie w większości niebieskich i czerwonych prowincji pojedyncze drewniane znaczniki) i do zawierania sojuszy
- i odwrotnie, w wyniku katastrof, wysiłku i zmęczenia morale może maleć, wysysając kosteczki z planszy, co utrudnia utrzymanie kontroli nad prowincjami i sojuszy.
4. tory ludów, rozsiane po planszy, grupujące ludy zamieszkujące każdy z Regionów:
- Afryka,
- Imperium Kartaginy,
- Sycylia,
- Republikańska Italia,
- Ziemie Celtów,
- Iberia.
Każdy z ludów ma tam wskazany koszt zawarcia sojuszu dla każdego z Mocarstw oraz pojedynczy box (czasem 2), w którym może znaleźć się kosteczka (Wpływy Polityczne) któregoś z Mocarstw - co, z grubsza, oznacza sojusz.

A, że ludów jest dużo (to nie czasu UE... świat był wtedy bardzo zdecentralizowany) to i tych torów jest sporo, bo 6.
Jednak nie są to tory, którymi w jakiś sposób trzeba zarządzać - ot, czasem rzuca się na nie okiem podczas akcji zaciągu.
PS: Plansza ładna. Wzbudza zainteresowanie. Jedynie moim zdaniem but Italii jest zbyt "cukierkowy" pod kątem kolorystycznym. Wiem, że może wynikać to z przekłamania samego zdjęcia i winy aparatu i inaczej wygląda na żywo, ale jeśli zdjęcie w miarę oddaje jego realne kolory, to moim zdaniem bym je trochę stonował (przynajmniej te kolory wypełniające prowincje).
A dziękuję :)
Faktycznie but jest trochę zbyt różowy.
To samo zrobię z morzami - podoba mi sie taki jasny, wyrazisty błękit, jednak ostatecznie trochę go "zszarzę"
PS2: Albo w drugą stronę. Jeżeli kolor buta Italii się odróżnia kolorystycznie na planszy, to mógłbyś też zrobić bardziej wyrazisty kolor dla prowincji Kartaginy (trochę mniej wyblakły), dzięki czemu już na pierwszy rzut oka będzie widać na planszy obie potęgi jako głównych aktorów spektaklu.
Ta pierwsza opcja bardziej do mnie przemawia :>.

pozdr,
farm
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
HoLi
Sous-lieutenant
Posty: 464
Rejestracja: sobota, 17 października 2015, 22:08
Has thanked: 105 times
Been thanked: 166 times

Re: Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: HoLi »

Jest coś w tym - liczba rzeczy, jakie oznaczam na torach, systematycznie maleje.
Obecnie tory są, niejako 4:
1. tor czasu :) - do odliczania mijających lat,
2. tor ogólny - do pilnowania podstawowych wskaźników obu mocarstw oraz ich wpływu na morale (po 4 żetony na stronę),
3. tor Woli Politycznej (roboczo i krócej: morale)
- to po prostu miejsce na Wpływy Polityczne (drewniane kosteczki). Kiedy morale Mocarstwa rośnie, uwalnia to kosteczki z toru, dzięki czemu można je wykorzystać na planszy, do kontroli prowincji (pewnie widzicie w większości niebieskich i czerwonych prowincji pojedyncze drewniane znaczniki) i do zawierania sojuszy
- i odwrotnie, w wyniku katastrof, wysiłku i zmęczenia morale może maleć, wysysając kosteczki z planszy, co utrudnia utrzymanie kontroli nad prowincjami i sojuszy.
4. tory ludów, rozsiane po planszy, grupujące ludy zamieszkujące każdy z Regionów:
- Afryka,
- Imperium Kartaginy,
- Sycylia,
- Republikańska Italia,
- Ziemie Celtów,
- Iberia.
Każdy z ludów ma tam wskazany koszt zawarcia sojuszu dla każdego z Mocarstw oraz pojedynczy box (czasem 2), w którym może znaleźć się kosteczka (Wpływy Polityczne) któregoś z Mocarstw - co, z grubsza, oznacza sojusz.

A, że ludów jest dużo (to nie czasu UE... świat był wtedy bardzo zdecentralizowany) to i tych torów jest sporo, bo 6.
Jednak nie są to tory, którymi w jakiś sposób trzeba zarządzać - ot, czasem rzuca się na nie okiem podczas akcji zaciągu.
Dzięki za wyjaśnienie. Ma to teraz jakiś większy sens :)
Większość kart pisałem na przestrzeni roku 2015 i 2016 - jest ich dużo, tak więc daleki jestem od rozpoznawania ich działania po obrazku (jak to jest często przy karciankach).
Może to przyjdzie po, ewentualnych, kilkunastu partiach...
Problem pojawia się jednak, gdy Gracz otrzymuje na rękę sporą ilość kart jednocześnie (6-8) i musi zdecydować, które przeznaczyć na PO, które na wydarzenia, kiedy itd.
O zgrozo, zaczynam tu doceniać ubogi projekt kart z gier Columbii - tam takich problemów zwyczajnie nie ma.
Może tutaj właśnie tkwi między innymi problem z długością gry. Może wprowadź limit kart na rękę na przykład max. 4 karty i zobaczysz jak to będzie śmigać. Jeśli gracz w którymkolwiek momencie gry będzie miał ich więcej niż 4, odrzuca wtedy wybrane nadmiarowe karty (dowolnie z tych co już posiada czy z tych co dopiero dostał) i tyle. Karty w ten sposób odrzucone (nie tyczy się to tych zagranych w grze) tworzyłyby pulę kart do ponownego wykorzystania w momencie ewentualnego wyczerpania się głównej talii. To taki luźny pomysł.
To samo zrobię z morzami - podoba mi sie taki jasny, wyrazisty błękit, jednak ostatecznie trochę go "zszarzę"
Moim zdaniem morza wyglądają jak najbardziej ok.

Pozdrawiam
" Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." - George Bernard Shaw
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: Raleen »

farmer pisze:
Raleen pisze:Jeszcze jedna rzecz, nie wiem czy Ci już nie wspominałem, ale męczą mnie trochę angielskojęzyczne nazwy geograficzne, zwłaszcza jeśli znam dobrze polskie odpowiedniki. Chyba że zdecydowałeś się, że gra ma być w tej wersji językowej, to wtedy nie mam uwag.
Swego czasu także długo o tym myślałem.
Generalnie, przy budowie mapy natrafiłem na problem bardzo skromnych źródeł nt. nazw miejscowości z okresu wojny.
Oczywiście, wiele miast znamy pod nazwą współczesną.
Dość łatwo jesteśmy w stanie dotrzeć do łacińskich nazw większości z nich, jednak są to nazwy z okresu dużo późniejszego niż "moja wojna" - a ja jestem trochę historifilem i dla tego okresu historii nazwy takie jak Agrigentum czy Hippo Regius po prostu mnie kłują i bolą.

Dla wielu terenów (głównie Iberia, Sardynia, Korsyka i Afryka) źródła, co do nazw miejscowości o takim zagęszczeniu, jak to przyjąłem, są skromne i często sprzeczne. Z mapy na mapę miasta zmieniają położenie i nazwę, czasem są wymieniane w brzmieniu oryginalnym, czasem łacińskim, czasem współczesnym.

Postanowiłem ogarnąć ten galimatias używając, tam gdzie to możliwe, oryginalnych nazw z epoki.
Często są one bardzo podobne do brzmienia łacińskiego czy angielskiego.
Nazwy polskie, do tych kilku miejscowości, które możemy zidentyfikować (głównie Sycylia i Italia) zupełnie mi nie pasowały do całości.

Tak więc, gra nie jest przygotowywana pod międzynarodowego klienta, ale pode mnie.
A ja chciałem, by mapa aktywnie współuczestniczyła w budowaniu klimatu, również pod kątem godeł jak i nazw miast.

Wg mnie, udało się :).
Dzięki za wyjaśnienie, w zupełności mnie to przekonuje.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Lagi
Chasseur
Posty: 16
Rejestracja: poniedziałek, 2 stycznia 2012, 13:47

Re: Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: Lagi »

Można dostać link do instrukcji i elementów plansz?

====

Nie studiowałem wpisów i zasad, ale patrze na foty z rozgrywki:
Wydaje mi się że twoja gra cierpi na "doom stack". Czyli koncentracje jak największej ilości wojsk w jednym miejscu i rozjeżdżaniu mniejszego oporu, punkt po punkcie.

Dlaczego to źle: bo kto ma większego, ten wygra.
Marnuje się 90% planszy, zainteresowanie wzbudza jedynie obszar wokół zagrożenia.

Co można zrobić:
Linie zaopatrzenia. odcięta od bazy armia słabnie.
Teleport morzem małych sił na nieosłonięte tereny.
Widziałem karty buntów - dobre.

Fog of War. O marszu armii dowiadywano się jak już była w połowie drogi do celu. Dobrze by było żeby gracze też nie mieli zdjęć satelitarnych patrząc na plansze. Można to zrobić tak, że gracz A deklaruje (najlepiej niejawnie) iż jego siły gdzieś wyruszają i po X turach (zależnie od szpiegów gracza B) wykonuje kilkukrotny ruch [w kierunku destynacji z deklaracji]. Ale nie grałem nigdy z takim systemem, to tylko mój wymysł.

Grałem kiedyś na "decoy" oddziały, ale to wg. mnie średnie rozwiązanie. I tak wiadomo gdzie może się czaić przeciwnik, da się wykluczyć kierunki natarcia. I sporo pitolenia z fejkowymi oddziałami.
Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Re: Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: farmer »

Hej,
nie posiadam instrukcji przez wielkie "I" - i nie sądzę, bym taką kiedykolwiek napisał.
Nie planuję wydawać tej gry, więc jest mi ona zwyczajnie niepotrzebna.

Mam oczywiście instrukcję przez małe "i" - wyjaśniającą core zasad, bez wdawania się w wyjaśnianie totalnych podstaw w bloczkowym gejmingu (np sposób ustawiania czy obracania bloczków pomijam, gdyż jest to dla mnie oczywiste).
Tym plikiem nawet mógłbym się podzielić, dla dobra łorgejmingu :).

Planszę widać na wielu zdjęciach powyżej - myślę, że w pełni dają one ogląd na to, jak to u mnie wygląda.
Szczerze mówiąc mam opory przed jej oddaniem, ot tak po prostu - jest ona w 100% moim dziełem i muszę się z tą myślą przespać.


Co do uwag...
zacznę od tyłka strony powtarzając się, iż przy tworzeniu gry od początku i wciąż przyświecał mi cel możliwie wiernego historycznego odwzorowania konfliktu - cechy stron, cechy prowadzenia działań tamtych czasów, uwarunkowania polityczne, ekonomiczne, demograficzne etc.
Czyli, to nie jest jakaś tam gra z mapą antyczną.
T jest konkretnie gra o Pierwszej Wojnie Punickiej.
Gdybym chciał wydać tą grę, toczyłbym ciągły spór z wydawcą nt tego, czy poświęcać realizm kosztem grywalności czy odwrotnie.
Na szczęście, nie dotyczy mnie to - kompromis miedzy obydwoma cechami gry ustalam więc na dogodnym dla siebie poziomie (czyli, grywalność jest bardzo ważna, ale realizm na pierwszym miejscu).

***

W kwestii szczegółów...

Doomstacki.
Posiadam aż 4 mechanizmy przeciwdziałające temu (znanemu mi) syndromowi:
1. Armie trzeba wyżywić. Stłoczenie zbyt wielkich sił w jednym miejscu oznacza katastrofę w zimie.
2. Armie (zwykle) trzeba poruszać. Większe armie poruszają się wolniej. W trudnym terenie większe siły są praktycznie unieruchomione.
3. Armie trzeba umieć wykorzystać w bitwie - wodzowie mają ograniczone zdolności... hmm... nazwijmy je, organizacyjnymi. Są w stanie wykorzystać efektywnie pewną ilość wojska (zależnie od swoich zdolności, jakości wojska, dnia etc). Nie da się ustawić szyku o szerokości 20 kilometrów, głębokości 20 szeregów, a potem liczyć na to, że jakoś się to ogarnie...
4. W ostatecznym rozrachunku bitwy nie są jakoś super ważne (w znaczeniu, że przegrana nawet poważnej bitwy, nie przekłada się automatycznie na przegraną wojny).
Jeśli już, to ważniejsze są oblężenia (gdzie wielkość sił ma dużo mniejsze znaczenie - a w kontekście zaopatrzenia, oblegający powinien posiadać raczej mniejsze niż większe siły).
Zaś z uwagi na charakter konfliktu (wojna na zamęczenie/wyczerpanie woli przeciwnika), ważne jest wszystko po trochu, tj. wszystko co zmusza drugą stronę do wysiłku.

Podsumowując, wbrew temu, co mogą sugerować zdjęcia, syndrom doom stack'a nie występuje.
Nagromadzenie wojsk w jednym miejscu (tj. na Sycylii) wynika zaś z prostego faktu - to była wojna o Sycylię.
Na Sycylii spotykają się interesy obu stron, Sycylia jest kluczowa (choć nie niezbędna) do odniesienia zwycięstwa i działania na Sycylii są kluczowe do podtrzymania zaangażowania Mocodawców (senatów) w wojnę.


Fog of War.
Jedna tura to u mnie około 5 miesięcy.
Zważywszy na horyzont czasowy oraz powolność maszerujących armii, uznaję za w pełni zasadną wiedzę Graczy o tym, że gdzieś w środkowej Italii znajduje się przykładowa armia Rzymu...
"wodzu, znajomy kuzyna greckiego kupca z Geli zasłyszał od swojego partnera z Neapolu, że w środkowej Italii znajduje się armia Rzymu w sile 6 bloczków [czyli od około 4 do 24 tys., nie wiadomo ile jazdy, piechoty, weteranów, jakiej jakości itd., ALE wiadomo, że są to Italikowie, nie zaś np. Celtowie i że z pewnością nie jest to flota - odpowiada za to bowiem kolor bloczków]".

Podsumowując, można się zgadzać lub nie, z przyjętą przeze mnie koncepcją, jednak jest to sprawa mocno przeze mnie przemyślana i działająca dokładnie tak, jak to sobie umyśliłem :).


W razie dalszych pytań, służę.

Co do instrukcji przez małe "i" oraz mapy, prześpię się z tym.

pozdr,
farm
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
HoLi
Sous-lieutenant
Posty: 464
Rejestracja: sobota, 17 października 2015, 22:08
Has thanked: 105 times
Been thanked: 166 times

Re: Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: HoLi »

A czy nie myślałeś żeby po ukończeniu swojej gry udostępnić ją jako wersję print 'n' play ?
" Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." - George Bernard Shaw
Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Re: Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: farmer »

Faktycznie jeszcze o tym nie myślałem :).
Jeśli gra zbierze kiedyś jakieś pozytywne opinie od kogoś zupełnie niezależnego (np: na jakimś konwencie strategow) - w znaczeniu, że wstydu mi nie przyniesie, to czemu nie :)

Aczkolwiek każdy samorobkowicz będzie miał kłopot z pozyskaniem bloczków...

pozdr,
farm
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
HoLi
Sous-lieutenant
Posty: 464
Rejestracja: sobota, 17 października 2015, 22:08
Has thanked: 105 times
Been thanked: 166 times

Re: Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: HoLi »

Istnieje też inna opcja w postaci modułu do Vassala (chociaż to nie to samo co gra na stole, ale zawsze to jakaś alternatywa). Gdy kiedyś skończę swoją grę mam zamiar udostępnić ją jako print 'n' play i zrobić moduł do Vassala (o ile ogarnę go na tyle).

Pozdrawiam
" Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." - George Bernard Shaw
Awatar użytkownika
farmer
Lieutenant
Posty: 534
Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
Has thanked: 308 times
Been thanked: 74 times

Re: Hydra znad Tybru: Pierwsza Wojna Punicka 264-241

Post autor: farmer »

Ciekawostka taka...

... czytałem sobie dziś trochę o grze Cataclysm: IIWŚ.
Zaciekawił mnie jej pobieżny opis zamieszczony przez RAJa, co z kolei skłoniło mnie do przeczytania instrukcji.
Zainteresował mnie aspekt związany z zaangażowaniem mocarstw w wojnę - tym, kiedy i jak duże środki są w stanie przeznaczyć na działania wojenne i jaki ma to wpływ na ich możliwości gospodarcze i polityczne.

Zaskoczyło mnie, jak wielkim podobieństwem cechują się rozwiązania z Hydry i Cataclysmu :o.

Obie gry uwzględniają 5 poziomów zaangażowania w wojnę (u mnie, roboczo, nazywa się to morale),
począwszy od pokojowego (civilian / spokojny),
poprzez rosnące zaangażowanie (rearmament -> mobilization / zainteresowany -> zaangażowany)
do zaangażowania kulminacyjnego (total war / zaniepokojony)
by przejść do spadku spowodowanego wycieńczeniem i brakiem nadziei (exhaustion / zrezygnowany).

Bardzo podobna jest też lista bonusów i kar za poszczególne poziomy oraz szybkość przyrost budżetu wojennego.

Nie, żebym uznawał autorów Cataclysmu za alfy i omegi...
Nie, żebym uważał, że 2200 lat historii nie robi różnicy...
... jednak kiedy przypomnę sobie, ile gimnastyki umysłowej kosztowały mnie przemyślenia na ten temat, analizowanie za i przeciw, rozważanie sensu tego wszystkiego, odnoszenie tego do znanych mi konfliktów,
wkomponowywanie tego w mechanikę gry
oraz moją wizję pierwszej wojny punickiej,
szans, mocnych i słabych stron obu mocarstw...

Krótko mówiąc, robi się człowiekowi niezmiernie miło, uzyskując swego rodzaju niezależne "potwierdzenie" dla przyjętych założeń :).

pozdr,
farm
Ostatnio zmieniony czwartek, 9 sierpnia 2018, 16:02 przez farmer, łącznie zmieniany 1 raz.
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Forum autorów”