Gry wojenne - edukacja i promocja

Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Gry wojenne - edukacja i promocja

Post autor: clown »

Nic dodać, nic ująć. W tego typu imprezie mogę dobrowolnie uczestniczyć i służyć pomocą 24h na dobę. Mogę się nawet przebrać za bednarza, czy kowala :lol:
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Palladinus
Adjudant-Major
Posty: 281
Rejestracja: sobota, 4 czerwca 2011, 23:06
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Re: Gry wojenne - edukacja i promocja

Post autor: Palladinus »

Ale te dwie formy nie muszą być dla siebie alternatywą rozłączną przecież. Wizja maciuni i do mnie również przemawia i było by to nie lada wydarzenie w naszych realiach. Z tym, że to rzeczywiście impreza skierowana na zewnątrz, promująca nasze hobby i wymaga poświęcenia mnóstwa czasu i sił.
Forma obecnie kultywowana to wg mnie wewnętrzna integracja środowiska (lub przynajmniej jego części) w zamkniętym gronie. Na obie jest miejsce.
O ile ta druga jest mniej atrakcyjna dla osób z "zewnątrz" to ta pierwsza powinna przyciągnąć szersze grono. Ale jeśli grupa znajomych chce się spotkać i pograć w gry to nie trzeba od razu od paździerzy wyzywać :)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: Gry wojenne - edukacja i promocja

Post autor: Raleen »

Panowie, parę lat temu paru ludzi miało wielkie wizje wydawnicze (akurat maciunia w tym nie brał udziału, może stąd jemu brakuje tu pewnych doświadczeń praktycznych, co przekłada się na jego wypowiedzi i stanowisko). Miała je realizować pewna inicjatywa, której nazwy już litościwie nie wspomnę. Całkiem sporo osób zaangażowało się w toczone z przytupem dyskusje. Snuto wizje podboju polskiego rynku planszowych gier wojennych w ciągu najbliższego roku, ba w ciągu najbliższych miesięcy jak tylko projekt ruszy. Wydawało się, że ta wspaniale pomyślana inicjatywa zmiecie wszystkich i wszystko, że inni wydawcy, autorzy, fora, portale nie będą już potrzebni. Miało się ukazać wiele gier. Ustawiano się w kolejkę (znaczy ci co w tym brali udział). Potem założono stowarzyszenie. Chyba było to tylko stowarzyszenie zwykłe, bez osobowości prawnej, ale usiłowano zbierać jakieś składki. Miano powołać wielki portal. Trwały nad nim prace. Na portalu miało być nie tylko o grach. Miały się znaleźć na nim opisy historyczne bitew. W ogóle miał to być jeden z najlepszych portali, pełen profesjonalizm. Długo mógłbym jeszcze rozbudowywać ten obraz.

Co potem z tego wyszło? Inicjatywa żadnej gry nigdy nie wydała. Zanosiło się, że coś wyda, ale panowie zaczęli się spierać co pierwsze i jakieś tam inne różnice zdań (nie wnikam, bo nie znam szczegółów) sprawiły, że nic z tego nie wyszło. Inna sprawa, że w całym projekcie było mnóstwo gadania, zapewniania się wzajemnego jacy to jesteśmy dobrzy, wzajemnych wyrazów poparcia itd. itp. Z portalu też nic nie wyszło. Nigdy nie pojawił się w sieci. Stowarzyszenie również się rozpadło. Reasumując, ze wszystkich tych wielkich planów nic nie zostało. Naprawdę, nie chce mi się pisać o szczegółach, ani pisać o poszczególnych osobach, bo nie o to chodzi. Zależy mi na pokazaniu pewnego procesu. I zostawiam to refleksji czytających.

Co do powyższej propozycji, życzę pomysłodawcy owocnej pracy nad jej realizacją. Za jakiś czas zobaczymy co z tego wyjdzie. Ja ze swojej strony zapraszam na imprezę, którą organizuję w lutym. W przeciwieństwie do kolegi maciuni, my mamy już lokal zabezpieczony. Część patronatów medialnych również. Zapowiedziała już obecność większość wydawców gier historycznych w Polsce, zapowiedziane są turnieje. Więcej szczegółów można znaleźć w poniższym wątku:

http://strategie.net.pl/viewtopic.php?f ... 6&start=45
maciunia pisze: 2. Impreza pod patronatem instytucji zewnętrznej, która pokryje koszt/udostępni "lokal", w swoim imieniu zaprosi ww. wystawców, wrzuci na swoje
strony logo i bannner imprezy - zepnie to swoim brandem. Np. Muzeum Wojska Polskiego, AON, IPN, TVP Historia, MON, Wojskowe Centrum Edukacji Obywatelskiej, a może jakiś samorząd. I nie potrzeba tu oczywiście żadnych transmisji jak twierdzi Rysio. Plus patronat medialny jakiegoś ogólnopolskiego magazyn historycznego, jest tego sporo.
My już mamy kontakty z AONem i wiemy jak tam jest, a dzięki Grenadierowi i jego głównemu organizatorowi będącemu oficerem Policji, mamy też kontakt z Muzeum Wojska Polskiego. Z IPNem, którego grze swego czasu przyznaliśmy nagrodę "Planszowa Gra Wojenna Roku" też kontakt jest.
O udziale TVP Historia pisałeś Ty nie ja, Maciusiu. Tak, że odśwież sobie co sam pisałeś.
maciunia pisze:4. Lokalizacja, optymalnie byłoby w centralnej Polsce na obrzeżach dużego miasta z bazą noclegowo-hotelową w niedalekim sąsiedztwie, koniecznie w pomieszczeniu typu duża sala gimnastyczna, hala sportowo-widowiskowa lub targowa.

Powodzenia, my już konkretną lokalizację mamy, a nie tylko plany. Rozmawiałem z wieloma graczami z Warszawy, większość nie ma ochoty jeździć na konwent na obrzeża, chyba że są to akurat obrzeża, na których mieszkają, czyli blisko nich.
maciunia pisze:5. Gość specjalny i goście - na takiej imprezie nie powinno zabraknąć gościa pokroju Ananda Gupta/Jason Matthews, Volko Ruhnke, Ted Reicer, Mark Simonitch, czy Rodger MacGowan. To nie jest nie do zrobienia, pamiętajmy że zarabiają na nas autentyczne pieniądze, a w Europie mogą przy okazji spędzić ciekawe wakacje.
Oczywiście zapraszamy też gości, którzy mają znacznie bliżej: Vea Victis, Hexasim, Belica 3rd Generation, Europa Simulazioni, Nuts! Publishing, Status Belli, Zvezda, Richarda Sivela, Javeria Romero. Zarabiają w euro (oprócz Rosjan), weekend w Polsce gdzie ich produkty mają określoną markę nie będzie dla nich problemem. Tym bardziej, że jaką oni mają alternatywę po tej stronie Atlantyku? Essen gdzie giną w morzu eurogier?

Super gadka-szmatka marketingowa... :) Jak i cała reszta, faktycznie, widać, że pracujesz w tej branży tylko wiesz, problemem nie jest przygotowanie super planu, bo to co piszesz to mniej więcej każdy zdaje sobie z tego sprawę, że tak by było fajnie jak napisałeś, tylko realizacja.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: Gry wojenne - edukacja i promocja

Post autor: Raleen »

Palladinus pisze:Ale te dwie formy nie muszą być dla siebie alternatywą rozłączną przecież. Wizja maciuni i do mnie również przemawia i było by to nie lada wydarzenie w naszych realiach. Z tym, że to rzeczywiście impreza skierowana na zewnątrz, promująca nasze hobby i wymaga poświęcenia mnóstwa czasu i sił.
Forma obecnie kultywowana to wg mnie wewnętrzna integracja środowiska (lub przynajmniej jego części) w zamkniętym gronie. Na obie jest miejsce.
O ile ta druga jest mniej atrakcyjna dla osób z "zewnątrz" to ta pierwsza powinna przyciągnąć szersze grono. Ale jeśli grupa znajomych chce się spotkać i pograć w gry to nie trzeba od razu od paździerzy wyzywać :)
Jedna uwaga: ja też zakładam włączanie w imprezę ludzi z zewnątrz, oczywiście to wszystko nie na taką skalę, przynajmniej z początku, a jak to się rozwinie, to wtedy będziemy sobie snuć wielkie plany. Tylko ja na początek wolę zrealizować mniejszy projekt, który jest do zrealizowania, niż nie zrealizować wielkiego, bo okazał się za wielki.
Poza tym tak jak piszesz, te wizje nie muszą się wykluczać. Tak, że niech kolega sobie robi swoje, a my robimy swoje, i tyle. Najważniejsze jest to co napisałeś na końcu: zaprzestanie atakowania innych imprez poprzez określanie ich jako "paździerz" itp. dopóki samemu się nic nie zrobiło, ani nie ma się nic poza wizją i marzeniami.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: Gry wojenne - edukacja i promocja

Post autor: Neoberger »

Zaczęło się od czego innego, a kończy jak zwykle.
Była mowa o pracy od podstaw. O tym, że jeżeli nie będzie małych sprawnych klubów to nie będzie nowych graczy w dużej liczbie.
Świetny przykład z USA dał clown jak można w ciągu 4 lat zbudować klub z 3 śmiałków do 130 osób.

Ja w duże imprezy nie wierzę. To znaczy to jest fajne, ale daje tylko impuls, iskierkę, która musi być gdzieś rozbuchana w ognisko.
Miałem taki przykład. Kuzyn koleżanki był na jakiejś imprezie i się zainteresował grami.
Zaprowadziłem ich do Twierdzy Gier na Ursynowie.
Świetnie się chłopakiem tamtejsi bywalcy zajęli.
Ale tego miejsca już nie ma.
Kawiarnie nie są takim miejscem.

A jeżeli myślimy, że nie ma imprez w Polsce to są. Na Stadionie Narodowym. Jest Noc Muzeów IPN. I co z tego?
Nawet ukochany Rebel w Gdańsku robi wielkie rzeczy.
I co? Po takiej imprezie dzieciak ma grać z matką, albo zapytać ojca w co dalej ma grać?

http://www.festiwalgramy.com/
Berger
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: Gry wojenne - edukacja i promocja

Post autor: Raleen »

Neoberger - jestem za jak najbardziej i to co piszesz nie wszędzie, ale przynajmniej w niektórych miejscach jest realne. Pewnie nie na taką skalę jak w USA, gdzie po prostu są starzy gracze z czasów SPI, kiedy gry wojenne wychodziły w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy, ale na trochę mniejszą, czemu nie. Już są w Polsce różne kluby, grupy, są sklepy. Najlepiej byłoby zacząć od zmodyfikowania ich działalności, ulepszenia. Potem mogłyby służyć za wzorzec innym.

Z mojej strony pełne wsparcie od strony forum i portalu. Ja na pewno będę działał dalej w klubie Agresor i tu jak ktoś chce coś budować, jestem otwarty. Gdzie indziej też mogę jeśli będzie wola.

Co do imprez, to jednak jakieś imprezy też są potrzebne i słusznie piszesz, że to wszystkiego nie załatwia, ale zgodzimy się chyba, że też daje pewne możliwości. Część Twoich przykładów jest nietrafiona (mam na myśli Gdańsk i Rebela) o tyle, że na tych imprezach nie ma gier wojennych ani historycznych, więc im to nie pomaga, natomiast eurogrom moim zdaniem pomaga.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: Gry wojenne - edukacja i promocja

Post autor: Neoberger »

Co do Konwentów to mam swoje zdanie.
Nie mówię o naszych wewnętrznych, wspaniałych konwentach, organizowanych przez naszych leaderów dla tak naprawdę braci z Forum.
Mówię o tych wychodzących na zewnątrz.
Z czym wychodzimy do ludzi? Jak je zapamiętają? Z czym wrócą do domu?

Skulone, zziębnięte postaci w namiocie. Pochylają się nad jakimiś kartkami papieru, zafascynowani grą i sobą. Nie. Podrywa się jakiś przystojny blondyn. Opowiada.
Obok kilka stoisk. Cichy i skromny człowiek przy jednym. Przy drugim wariat w stroju pirata.
Co wybrać? Doradzają, ale pierwszy raz w życiu dzieciaki widzą tyle pudełek. Mnoży się to w oczach. Na szczęście po pytaniu o cenę świat odzyskuje właściwe rozmiary. :D
Popatrzmy przez chwilę? Jakiś konkurs. O, super. Oczywiście figurki. Ludzie od pirata zachęcają cię, że jeżeli tylko będziesz łączył w sobie zdolności kowala artystycznego, lekkość pędzla Rubensa i synostwo Trumpa - to już możesz szczęśliwie rzucić 20 kostkami czy serdak na figurce się zapalił czy tylko zatlił. :)
Może konkurs planszówkowy? Nie ma. Wszędzie stoły z figurkami.

Tak wygląda każda impreza, na której się pojawiałem z synem. Teraz zaglądam na nie sam, bo syn odmawia tracenia czasu.
Narybek jest bezwzględny.

Dzieciak z imprezy ma wyjść z wypiekami (i z nagrodami). Tej nocy ma nie przespać bo będzie mu się śniła gra.
W najbliższych dniach pójdzie do najbliższego klubu. Zajmą się tam nim życzliwie.
Nauczą grać i wybierać. Z czasem zapisze się na stałe, opłaci składki, dostanie koszulkę, z czasem zniżki w najbliższym sklepie (no czyli w klubie).
Będzie wyjeżdżał na nasze wewnętrzne konwenty. W swojej dumnej koszulce klubu.
Zacznie grać w ambitniejsze gry lub w te, które mu odpowiadają.
Klub zorganizuje mini turniej dla okolicznej dzieciarni. Zaprosi też jakichś autorów z Polski - np. Pędraka, który wytłumaczy dlaczego jego gry są takie jakieś sprzed 25 lat. ;)

Ale... to tylko dywagacje, bo na tym musi zależeć nie nam, ale sprzedawcom. Tak. A oni mają czynsze, słabe zyski ze sprzedaży. Jeszcze klub na głowie?
Berger
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2515 times
Kontakt:

Re: Gry wojenne - edukacja i promocja

Post autor: Raleen »

Ja powiem w ten sposób, że do mnie jako autora "Ostrołęki" podchodziło na Grenadierze trochę ludzi i pytało się o grę, zapisywałem sobie kontakty i potem starałem się wykorzystać. Gdybym miał gotową grę wtedy, byłby z tego większy pożytek. Był też np. pan, który zaoferował mi, że chętnie wesprze wydanie jakiejś gry dot. okresu XVII wieku jako sponsor. Mówił o konkretnych kwotach. Nawet na "głupiej" imprezie "Tobie ojczyzno!" trafił się np. jakiś chorąży amerykański, pracujący w ambasadzie amerykańskiej u nas, który mi mówił, że chętnie pograłby w gry wojenne, bo zna. Zostawił mi wizytówkę, ja zostawiłem swoją jemu, wraz z namiarami na forum. Tak, że można nawet ze słabych edycji imprez wyciągnąć coś dla siebie, jak się przewijają ludzie przez stoisko Fortu Gier (akurat wspomagałem wtedy Konrada) i pytają np. o grę "Mokra" czy inne i się im przy okazji opowiada o grach wojennych, to ja też widzę z tego korzyść. Widać zainteresowanie, przynajmniej od czasu do czasu.

Można to wszystko zorganizować lepiej, sprawniej itd. tylko potrzeba do tego więcej zaangażowanych osób i lepszego współdziałania, a jedna czy dwie osoby po prostu nie są w stanie podołać temu wszystkiemu. Jak to ujął SPIDI w jednym z wcześniejszych postów, konwent czy impreza stwarza pewne możliwości, a jak się je wykorzysta to już zależy od danej osoby/grupy. Jak jest podmiot komercyjny, to na ogół jest bardziej zaangażowany, bo ma w tym interes - i tu masz rację.

Odnośnie tego co piszesz o dzieciakach, może i z planszówkami tak było i jest na Grenadierze (rozumiem, że stąd czerpiesz doświadczenia), ale z figurkami już nie. Mogę Ci powiedzieć na podstawie tego co widuję w pracowni prowadzonej przez głównego organizatora Grenadiera. Bo oni mają pracownię - nazywa się Strateg (z siedzibą obecnie przy ul. Foksal). Pojawiają się po każdej imprezie dzieciaki, które chcą się zapisać do pracowni i w ostatnich latach jak zaczęli wydawać figurki do kampanii wrześniowej, jest ich więcej. W wieku końcówka szkoły podstawowej i gimnazjum. Przychodzą na ogół z tatusiami, którzy siedzą z nimi i często też malują. Tak, że jak Twojemu synowi się nie podoba, to nie znaczy, że wszyscy tak mają. Oczywiście to hobby nie jest dla każdego podobnie jak planszówki, ale w przypadku tej pracowni Grenadier, w ostatnich dwóch latach, daje dobre efekty jeśli chodzi o nabór nowych uczestników (a tam jest składka i to dość konkretna).

Pracownia Strateg, podobnie jak Grot i jeszcze dwie w Warszawie są prowadzone przez pasjonatów, od wielu już lat. Nie są przedsięwzięciami komercyjnymi, ale są zakotwiczone w systemie oświaty (przy domach kultury), co zapewnia im pewną organizacyjną stabilizację, ale też nakłada na prowadzących pewne wymogi, np. szef pracowni jest zatrudniony de facto na stanowisku nauczycielskim, czyli musiał sobie wyrobić w tym zakresie odpowiednie uprawienia pedagogiczne - jak nauczyciel. Pytanie kto u nas byłby się gotów tak poświęcić i zająć czymś takim pozostawiam jako pytanie retoryczne.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Lipa
Sergent
Posty: 128
Rejestracja: poniedziałek, 24 lipca 2006, 11:49
Lokalizacja: Zgierz

Re: Gry wojenne - edukacja i promocja

Post autor: Lipa »

Zgadzam się z Bergerem. Duży konwent to tylko reklama naszego hobby, cos co może zachęcić do szukania gier itd.
Prawdziwa praca u podstaw powinna być w lokalnych klubach, z dobrym zapleczem lokalowym, gdzie doświadczeni gracze potrafią poświęcić swój czas na wprowadzenie nowych graczy. Nie jest to wcale takie łatwe.
W Łodzi przez kilka ostatnich lat udało się poszerzyć grono osób grających w gry wojenne przychodząc na spotkania graczy eurogrowych i zaczynając grać w prostsze tytuły. To "poszerzenie", o którym piszę to pozyskanie kilku osób na w miarę regularne granie. Więcej osób próbowało gier wojennych, ale ta forma grania im nie podpasowała. Dla części też zabrakło czasu (wiadomo, praca, dom, obowiązki) i niestety ich straciliśmy.
Reasumując moim zdaniem do wychowywania nowych pokoleń graczy strategów są potrzebne lokalne kluby, do którego może przyjść ktoś pierwszy raz i zagrać w jakiś tytuł, bo ktoś mu wytłumaczy i z chęcią zagra z nowicjuszem. Do tego potrzebni są zapaleńcy niosący kaganek gier wojennych.
Duże konwenty raczej służą do reklamy oraz do integracji środowiska.
Tylko głupcy uczą się na własnych błędach, mądrzy ludzie uczą się na cudzych.
Awatar użytkownika
Mariusz
Adjoint
Posty: 733
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:53
Lokalizacja: Warszawa/Bruksela
Has thanked: 65 times
Been thanked: 28 times

Re: Gry wojenne - edukacja i promocja

Post autor: Mariusz »

Mam pewne doświadczenia z Belgii, gdzie zdarzają się kluby wargamingowe, koncentrujące się głównie na I wojnie św. (ich ulubiony okres historyczny - zgadnijcie dlaczego). Ogólnie są problemy z klubami podobne do tego co pisał Neoberger. Nie widzę jednak innej drogi jak praca u podstaw. Tak jak pisał Lipa, trzeba się starać poszukać nowych graczy wśród tych co grają w lżejsze tytuły. Warto też szukać wśród osób interesujących się historią.
W zachodniej Europie czy USA teoretycznie jest łatwiej z klubami, bo ludzie więcej zarabiają i łatwiej jest utrzymać coś takiego. Z drugiej strony gry komputerowe wszędzie sieją spustoszenie. Ludzie też zawsze się wykruszają, każdy ma taki okres w życiu, że po prostu brak mu czasu na wszystko, a jak już go ma to chce sobie pograć.
Alea iacta est.
DaRealOdi
Sous-lieutenant
Posty: 437
Rejestracja: niedziela, 2 września 2007, 09:03
Lokalizacja: 3city
Has thanked: 1 time

Re: Gry wojenne - edukacja i promocja

Post autor: DaRealOdi »

Interesujący temat.

Na pewno Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku może być takim pozytywnym ośrodkiem promującym planszowe gry historyczne i przystanią dla wszelkiego typu mniejszych i większych imprez. Chciałbym, aby tak było i w tym kierunku będę działał, aczkolwiek to perspektywa lat, nie miesięcy. Krok po kroku na pewno w tym kierunku będziemy iść.

Piszecie jednak wszyscy o grach wojennych, a one są tak naprawdę zupełnie uboczną gałęzią zainteresowania historią. Gry IPNu traktujecie po macoszemu, a to one właśnie robią doskonałą robotę w zakresie pracy u podstaw. To świetne narzędzie do edukacji i doskonałe gry konwentowe właśnie. Proste, szybkie, dla ludzi w każdym wieku.
Szczerze? Osobiście widziałbym raczej kierunek wciągania nowych osób w gry wojenne poprzez eurogry historyczne, które zresztą niekiedy mówią i więcej o danej kampanii, niż gry z detalicznym OdB. Zróbcie na konwencie turniej 111 albo 303, a przybyłym tatusiom pokazujcie spod lady, że są jeszcze takie gry jak Battle of Britain, Wings of Glory, Wing Leader, Fires of Midway... Komuś na pewno zaświecą się oczy.
Fajny ten artykuł z BGG - nie znałem go, ale w wielu kwestiach wizję mamy podobną. Eventy tematyczne, wydarzenia okołoplanszówkowe, fabularyzowanie spotkań... Ostatnio wystartowaliśmy z projektem Historia na planszy, wykorzystującym takie właśnie techniki. Jasne, instytucja ma łatwiej. Ale to tak naprawdę uwaga uniwersalna: każdy konwent, powinien mieć pokaźną strefę z lekkimi eurogrami historycznymi, gdzie jest ekipa obsługująca takie gry (tłumacząca zasady, opowiadająca o wydarzeniach powiązanych z grą, o planszówkach w ogóle itp.), działająca nawet kosztem własnej przyjemności i własnych rozgrywek. Tak właśnie działają imprezy planszówkowe: są zawsze jakieś "żółte/niebieskie/pomarańczowe koszulki" (wolontariusze!), które tłumaczą przybyłym z zewnątrz ludziom zasady gier, doradzają, pomagają... Wielka płachta z żetonami, przy której siedzi dwóch skupionych graczy i wertuje kodeks cywilny (a nie, przepraszam: to instrukcja) nikogo nowego nie przyciągnie, bo nikt tak naprawdę nie ma na to czasu (i miejsca w domu).


I jeszcze taka uwaga na marginesie: myślę, że pomogłaby większa integracja wewnątrz środowiska i pokazanie jego....hm.... sympatyczniejszej twarzy. Jako osoba mimo wszystko z zewnątrz (związana bardziej z forum GF i eurogrami) postrzegam środowisko strategów jako mocno podzielone, z kilkoma osobami lubiącymi (chyba) skakać do gardła z byle powodu. Tzw shitstorm, który wylał się na mojego redakcyjnego kolegę z Games Fanatic (i jego Bogu ducha winną żonę), albo niedawna dyskusja dotycząca gry Churchill, to przykłady tak naprawdę sprzed kilku tygodni. Nie jedyne przykłady. Nie dość, że czyni to forum miejscem bardzo hermetycznym, to jeszcze osłabia spójność środowiska i zawęża kręgi osób chcących działać do... wąskich kręgów znajomków właśnie, o małej sile przebicia.
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Gry wojenne - edukacja i promocja

Post autor: clown »

Odi - nie zapominaj, że twój redakcyjny kolega sam był sobie winien, wygadując bzdury. Jest takie przysłowie: "Kto sieje wiatr, zbiera burzę".
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Lehto
Adjudant
Posty: 208
Rejestracja: środa, 23 września 2015, 20:38
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 16 times

Re: Gry wojenne - edukacja i promocja

Post autor: Lehto »

Przyglądałem się temu forum od 2 lat zanim stałem się jego uczestnikiem (znaczy się miałem dużą motywację :-) - co z osobami, które jej nie mają?). Przez ten okres, za każdym razem od naciśnięcia enter, powstrzymywała mnie właśnie "ostrzejsza wymiana poglądów", przy okazji wydania Ostrołęki uznałem jednak, że warto. Zatem nie jest to do końca tak, że poziom dyskusji nie wpływa na motywację do uczestniczenia (mniej lub bardziej aktywnego) w tym hobby.
DaRealOdi
Sous-lieutenant
Posty: 437
Rejestracja: niedziela, 2 września 2007, 09:03
Lokalizacja: 3city
Has thanked: 1 time

Re: Gry wojenne - edukacja i promocja

Post autor: DaRealOdi »

clown pisze:Odi - nie zapominaj, że twój redakcyjny kolega sam był sobie winien, wygadując bzdury. Jest takie przysłowie: "Kto sieje wiatr, zbiera burzę".
Jest faktycznie, ale raczej nie jest to przysłowie dżentelmenów.
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Gry wojenne - edukacja i promocja

Post autor: clown »

Odi - widzę, że koniecznie zależy Ci na wszczynaniu kolejnej dyskusji w tym, zamkniętym już wg mnie, temacie, odpowiem Ci więc, rozwiewając Twoje wątpliwości i zawziętość, godną lepszej sprawy: absolutnie nie będę się korzył i przepraszał, podtrzymuję swoje zdanie na ten temat, więc z łaski swojej nie próbuj wymuszać i przekonywać mnie do zmiany mojej postawy, używając jakichś dziwnych wybiegów erystycznych, pt. "savoir - vivre". Nie Tobie osądzać to, czy jestem dżentelmenem, czy nie.
Druga sprawa jest bardziej istotna, a mianowicie podnoszony przez Ciebie dramatyczny apel dotyczący tzw. "sympatyczniejszej twarzy wargamingu". Sam przyznajesz, że jesteś osobą z zewnątrz, a wypowiadasz autorytatywne sądy o wojennikach, jakbyś znał ich wszystkich, bywał na konwentach, itp. Zamiast więc zbliżać, generujesz kolejny stereotyp, występując w roli samozwańczego "peacemakera". Kreujesz jakieś dziwne rzeczywistości wirtualne na temat strategów. Jednocześnie udajesz, że eurogracze są cacy i w ogóle kultura ich dyskusji to niebo a ziemia w porównaniu z wojennikami.
To jest dokładnie to samo, co wypowiedział Volkh. Mogę się pokłócić z RAJ'em, bo nie zgadzam się z jego poglądami (i nadal w kwestii Churchilla nie będę :twisted: ) ale to nie przeszkadza mi usiąść z nim do rozgrywki w Triumph&Tragedy, którą aktualnie toczymy przez Vassala. Mogę mieć negatywne zdanie na temat jakichś aspektów działalności Raleena, ale nie odmówię rozgrywki z nim, bo mi nie po drodze z jego poglądami.
Wywołujesz burzę w szklance wody. Po raz kolejny. Nie wiem czemu to ma służyć. Ale pewnie Ty sam wiesz najlepiej.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ogólnie o grach planszowych”