1. Rozmawiamy o wieku XVII, a nie XVIII – jak na razie.AWu pisze:Darthu, obciążenie na dom zgoda, ale od morga 3 dni, a nie 3 dni w ogóle
Pod koniec I RP mogło być razem i dni 10 z tygodnia..
2. Jak zwykle – poproszę o konkretne dokumenty wskazujące na wymiar pańszczyzny – ja w wolnej chwili poszukam tej dyskusji na Historykach, bo dokumenty tez się tam pojawiały.
Palnąć cię w ucho za erystyczne chwyty?Nie wiem jak możesz bronić tak obrzydliwej instytucji jaką była pańszczyzna..
Najpierw musisz wykazać, że „praktyka odbiegała od stanu prawnego”. Potrafisz?A regulacje prawne regulacjami, a ortopraksja ortoprasksją..
jak uważasz, że analiza stanu faktycznego przez regulacje prawne jest właściwa to polecam takie ćwiczenie nad poziomem wolności w III RP i PRL opierając się na stanie prawnym.
Nb. czy jesteś w stanie zrobić stosowne porównanie dla niewolnictwa i pańszczyzny?
No to pokaż mi regulacje prawne, zgodnie z którymi chłopem pańszczyźnianym można było rozporządzić jak mieniem – i przykład na to, że tak czyniono (np. jakiś dokument z epoki, na mocy którego jakiś chłop pańszczyźniany został sprzedany przez jednego szlachcica drugiemu szlachcicowi). Czy jesteś w stanie to zrobić [...] ?Oczywiście bywało bardzo różnie z pańszczyzną, Księżacy spod Łowicza mieli prawie raj.. Ale pańszczyzna to JEST forma niewolnictwa rozumianego jako stosunek własności jednej grupy lub osoby nad inna osobą lub grupą umożliwiający rozporządzanie nią jak mieniem..
Bo jesteś kolejnym, który tylko „pisze”, ale jakoś swoich „tez” nie uzasadnia.
[Fragment usunięty - sformułowania będące przejawem braku kultury wobec adwersarza]
Raleen
Sorry, ale o czym mam „dyskursować”, jeśli Jarek pisze bzdury i w żaden sposób ich nie uzasadnia? Ty zresztą też nie – piszesz o „pańszczyźnie jako niewolnictwie” – okej, no to wskaż mi choćby polski odpowiednik wyspy Delos, gdzie handlowałoby chłopami pańszczyźnianymi tak, jak tam. Potrafisz? Czy jesteś kolejnym, który pisze głupoty „ot tak”?Bo nie ujmując twej osobie zachowanie nieatrakcyjne dyskursywnie to jest Twoje a nie Jarka
DOŚĆ MAM CZYTANIA BZDUR!!!
Chryste Panie, a o czym niby??To nie jest dyskusja o prawie (i próby ramownia jej jako takiej są skazane na niepowodzenie - patrz przykłąd z PRL)
Toż pańszczyzna była regulowana prawnie, do k... nędzy! Nie była „samowolą”! Tak samo zresztą, jak prawnie regulowane było niewolnictwo!
Jak chcesz się wypowiadać o kwestiach prawnych to nabądź podstawową wiedzę, zamiast wypisywać idiotyzmy, z łaski swojej.
Weź się w końcu zdecyduj, bo to, co napisałeś wyżej,. to jest bełkot. I zechciej zauważyć, że pańszczyzna była konkretną instytucją polskiego prawa, podobnie jak swego czasu w starożytnym Rzymie (i nie tylko) niewolnictwo czy kolonat.To dyskusja o historii pewnego zjawiska społecznego które jest funkcjonalnym odpowiednikiem niewolnictwa.. choć prawnie może być diametralnie rożnym zjawiskiem.. no i nazywa się inaczej..
Znowu bełkot przykrywający ignorancję – bez zakreślenia ram prawnych instytucji pańszczyzny i porównania jej z niewolnictwem pisanie o „pańszczyźnie jako formie niewolnictwa” jest idiotyzmem.To holistyczne rozważania i sprowadzanie ich z nieznanych mi przyczyn do zagadnień prawnych jest niedopuszczalnym redukcjonizmem..
Obie rzeczy miały konkretne znaczenie prawne i od tego trzeba zacząć.
Ale co to ma do rzeczy?A jaki był stosunek poddanych do tej szlachetnej instytucji to polecam odgrzebane przez projekt Ruta piosenki
Bzdura. Chyba, że wykażesz to na podstawie analizy porównawczej z piosenkami niewolników rzymskich. Jesteś w stanie?Ich analiza może znacznie więcej powiedziec nam o relacji pańszczyzny do niewolnictwa niż analiza ustawodawstwa..
Czy w dyskusji np. o poborze też pisałbyś o „holistyczności instytucji” bez analizy regulacji prawnych tegoż na przestrzeni dziejów?
Sorry, ale prawo nie przestaje być prawem tylko dlatego, że o danej instytucji prawnej rozmawiają historycy. Natomiast do szewskiej pasji doprowadzają mnie teksty ludzi, którzy nie mają o tym pojęcia, ale wypisują kolejne steki bzdur tylko dlatego, że coś się im wydaje.Może być zapewne ciekawa na forum prawniczym ale nie historycznym
Czemu cały czas co i rusz, na każdym kroku widać tak lekceważący stosunek do prawa? Kogo by nie spytać, to „prawnicy to samo zło”, „drogo kosztują” i „w ogóle nie są potrzebni” bo „sam sobie potrafię dać radę”... a potem zdziwienie, że „pewna wygrana” zmieniła się w płacz i zgrzytanie zębów.