Bitwy morskie - taktyka i ciekawostki techniczne

Od czasów najdawniejszych do upadku starożytnego Rzymu.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Bitwy morskie - taktyka i ciekawostki techniczne

Post autor: Raleen »

Bitwa morska pod Chios (201 r. p.n.e.)

Jedna z ciekawszych bitew morskich starożytności. Ciekawszych także dlatego, że zachowała się bardzo szczegółowa o niej relacja autorstwa Polibiusza. Relacja opisuje ponoć dość dokładnie manewry i taktykę walki morskiej w starożytności, stąd też zainteresowałem się tą bitwą.

Bitwa miała miejsce przed rozpoczęciem wojny rzymsko-macedońskiej, toczącej się w latach 200-197 p.n.e., w wyniku której król Macedonii Filip V został ostatecznie pokonany przez Rzymian pod Kynoskefalaj, a Macedonia z pozycji mocarstwa sprowadzona do roli państwa drugorzędnego. Wojnę poprzedził okres agresywnej polityki króla Filipa, który usiłował podporządkować sobie zbrojnie większość państw-miast greckich, w tym także tych wyspiarskich. Wobec opornych stosował terror, co bardzo pogorszyło jego opinię wśród Greków. Doprowadziło też najbardziej zdesperowane, a jednocześnie ceniące sobie swoją wolność państwa, do zawarcia sojuszu przeciwko Filipowi. Sojusz został zawarty z inicjatywy Rodos, w chwili gdy Filip kierował się ku małemu jeszcze wówczas Bizantion, w celu podporządkowania go sobie. Wkrótce do sojuszu przystąpiły inne wyspiarskie państewka greckie, które także poczuły się zagrożone zaborczą polityką Macedonii oraz król Pergamonu Attalos. Jako, że większość spośród wspomnianych państewek była państwami wyspiarskimi, działania toczyły się na morzu. Gdy flota sprzymierzonych koncentrowała się koło Etolii, Filip postanowił uderzyć na Chios i Samos, by opanowawszy je móc zagrozić pobliskiemu Pergamonowi i Rodos. W trakcie tych działań został jednak zaskoczony przez flotę pergamońską i zdążającą za nią flotę rodyjską. Wywiązała się w wyniku tego bitwa morska, w której Filip nie był w stanie wykorzystać wszystkich swoich sił, po części znajdujących się koło Samos.

Siły stron (T. Łoposzko za Polibiuszem)

Filip V (flota macedońska):
- 53 wielkie okręty, w tym jeden 10-rzędowiec i kilka wielorzędowców
- 150 lembi

Attalos i Teofiliskos (flota pergamońska i rodyjska):
- 65 wielkich okrętów, w tym kilka wielorzędowców
- 3 triery
- 9 tremioli

Flotą macedońską kierował osobiście Filip. Flotą Pergamonu dowodził król Attalos, zaś Rodyjczykami ich strateg Teofiliskos, który odegrał decydującą rolę przy powstaniu sojuszu. Pierwsza do akcji na prawym skrzydle floty macedońskiej weszła flota pergamońska, ona też z początku wzięła na siebie główny ciężar walki. Na prawym skrzydle nastąpiło też, jak się zdaje, starcie głównych sił obu stron. Pergamończycy zatopili kilka dużych jednostek Filipa, w tym jego królewski dziesięciorzędowiec. Ten najpierw wbił się dziobem w mniejszy okręt pergamoński, lecz utkwił w nim i został unieruchomiony. Dopadły go wtedy dwie pentery pergamońskie, które kilka razy uderzając w burtę taranami spowodowały jego zatonięcie. Filip przebywał wówczas na innym okręcie, jednak na pokładzie dziesięciorzędowca zginął dowódca jego floty Demokrates. Poza kilkoma przewagami pergamońskimi, walka toczyła się w sposób wyrównany, z czasem jednak Pergamończycy zaczynali brać górę. Attalos miał więcej okrętów pokładowych, ale mniej ludzi, co także determinowało sposób prowadzenia walki. Macedończycy starali się stosować abordaż, podczas kiedy Pergamończycy starali się przede wszystkim uszkodzić okręty przeciwnika i zatopić je bez przeprowadzania bezpośredniego starcia. Tymczasem na lewym skrzydle Macedończyków nacierała flota rodyjska, trochę opóźniona w stosunku do pergamońskiej, gdyż płynęła początkowo za tamtą nieco z tyłu. Macedończycy mieli tu chyba mniej dużych okrętów, nadrabiali jednak te braki dużą liczbą małych łodzi. O ich użyciu i stosowanej przez nie taktyce tak pisze Polibiusz:

Taktyka Macedończyków – wykorzystanie małych łodzi
I gdyby Macedończycy nie umieścili swych łodzi pomiędzy okrętami pokładowymi, bitwa morska zostałaby łatwo i szybko rozstrzygnięta. Tymczasem łodzie te stwarzały Rodyjczykom wielorakie trudności w operacjach. Bo gdy ruszano z miejsca w pierwotnym szyku okrętów, zaraz przy pierwszym zderzeniu wszystko się wzajemnie wymieszało i Rodyjczycy nie mogli się z tego ani wydobyć, ani okrętami zawracać i w ogóle wyzyskać swych przewag. Łodzie wpadały ich okrętom raz pod wiosła i uniemożliwiały ich ruchy, to znowu na przody, a nieraz i na tyły okrętów, tak że przeszkadzały w pracy nie tylko sternikom, ale i wioślarzom.

Niżej fragment wywodów Polibiusza o taktyce stosowanej przez Rodyjczyków:

Taktyka Rodyjczyków
...przy zderzeniach okrętów przodami stosowali pewien manewr polegający na tym, że sami nachylali w przód przednią część swych okrętów, tak że uderzenia nieprzyjacielskie trafiały je w ściany trzymające się zasadniczo nad wodą, a przeciwnikowi dziurawili kadłuby okrętów pod wodą, uszkadzając je w sposób nie do uratowania. Ale do takich uderzeń dochodziło tylko sporadycznie. Na ogół bowiem Rodyjczycy unikali ich, ponieważ Macedończycy, gdy przyszło do bezpośredniej walki, dzielnie bronili się z pokładów. Najczęściej więc przepływali koło okrętów przeciwnika druzgocąc im wiosła. Po tym zawracali i uszkodzone w ten sposób okręty otaczali, atakując je już to z tyłu, już to z boku, w momencie, gdy starały się zawrócić i dziurawili je albo uszkadzali jakąś potrzebną do akcji część. Tym systemem walki zniszczyli pokaźną liczbę nieprzyjacielskich okrętów.

Z ciekawostek, warto wspomnieć, że jedna z rodyjskich penter tak grzmotnęła taranem w okręt przeciwnika, że odpadł jej cały dziób. Decydujące znaczenie dla bitwy miała jednak akcja Filipa wobec okrętu flagowego floty pergamońskiej, na którym znajdował się sam Attalos. Tak opisuje to Polibiusz:

Atak na okręt Attalosa
Filip, widząc, że Attalos odpłynął dość daleko od swej floty (w pogoni za nieprzyjacielskim okrętem), wziął cztery pięciorzędowce, trzy okręty specjalne i kilka najbliższych łodzi, ruszył czym prędzej za nim, odciął go od jego floty i zmusił do wylądowania wśród największej trwogi. Ostatecznie sam Attalos razem z załogą uszedł do Erytraj, ale Filip zdobył jego okręt i znajdujące się tam przedmioty królewskiej własności. Bo Attalos w krytycznej sytuacji chwycił się podstępu. Mianowicie, najwspanialsze rzeczy z królewskich zapasów porzucił na pokładzie okrętu, pierwsi zaś Macedończycy, którzy dotarli do tego okrętu na łodziach, gdy zobaczyli tyle kubków, purpurowych szat i innych przedmiotów, które zwykle przy tym się znajdują, zrezygnowali z dalszego pościgu, a zabrali się do grabienia tych rzeczy. Dzięki temu Attalosowi udało się uciec do Erytraj.

Po zdobyciu okrętu króla Pergamonu Filip popłynął wraz z nim w kierunku floty pergamońskiej, by zasugerować jej dowódcom, że ich król zginął bądź dostał się do niewoli. Ci dali się zwieść temu widokowi i wkrótce rozpoczęli odwrót, zatopiwszy uprzednio znajdujące się opodal nich wraki uszkodzonych jednostek macedońskich, których nie byli w stanie zabrać ze sobą. Niedługo po tym rozpoczęła odwrót również flota rodyjska. Akcja Filipa uratowała jego flotę, gdyż w chwili gdy do niej doszło Macedończycy wyraźnie już słabli i zwycięstwo zaczynało przechylać się na stronę sprzymierzonych. W ten oto sposób Macedończycy, choć ponieśli większe straty i bitwę przez większość czasu przegrywali, zostali panami pola bitwy, co dało później Filipowi podstawy do przypisywania sobie zwycięstwa. Wkrótce po owym „zwycięstwie”, Macedończycy postanowili jednak opuścić wody wokół Chios, jako że istniało poważne zagrożenie, że flota sprzymierzonych powróci, co wobec poważnych strat jakie poniosła ich flota, nie rokowało najlepiej w kolejnej bitwie. Oczywiście należy jeszcze brać pod uwagę osobę dziejopisa, od którego czerpiemy większość tych informacji, a który za Macedończykami ogólnie rzecz biorąc nie przepadał. Być może więc, straty obu stron kształtowały się nieco inaczej. Mimo tych zastrzeżeń, generalnie relacja Polibiusza o tej bitwie przyjmowana jest jednak za wiarygodną.

Straty stron w bitwie (T. Łoposzko za Polibiuszem)

Macedończycy: jeden 10-rzędowiec, cztery wielorzędowce, 20 penter, 65 łodzi. Straty w ludziach wyniosły: 3 tys. żołnierzy, 6 tys. marynarzy i 2 tys. wziętych do niewoli.

Pergamończycy i Rodyjczycy: 8 wielkich okrętów, w tym 2 wielorzędowe, 1 triera, 7 łodzi. Straty w ludziach: 130 poległo, 800 dostało się do niewoli.
Ostatnio zmieniony wtorek, 28 października 2008, 16:46 przez Raleen, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Bitwa morska pod Panormos (190 r. p.n.e.)

Jedna z bitew wojny syryjskiej między Antiochem III Wielkim a Rzymem i sojusznikami (Rodos, Pergamon). W zasadzie nie była to bitwa, po prostu wodzowi floty Antiocha Poliksenidasowi, udało się zaskoczyć pewnego razu Rodyjczyków, których eskadra bazowała około Panormos. Koło miasta wylądował przewieziony przez osobne okręty desant, zaś Poliksenidas z okrętami zablokował eskadrę rodyjską, która stała tam sama, od morza. Rodyjczycy mieli 36 okrętów, Flota Antiocha około 70. Po wylądowaniu oddziały Antiocha zaskoczyły w nocy marynarzy i żołnierzy rodyjskich, którzy pospiesznie rzucili się na okręty, by się ratować. Tu czekała już na nich flota przeciwnika, która większość spośród nich zatopiła. Kilku okrętom udało się jednak przedrzeć dzięki dziwnemu wynalazkowi, który po raz pierwszy zastosowano w tej właśnie bitwie i jest on w tym wszystkim najciekawszy. Wynalazek zaprowadził dowódca floty rodyjskiej Pauzystratos.

Oto kilka relacji dziejopisów, pierwsza relacja Liwiusza dotyczy przebicia się przez kilka okrętów przez szyk floty królewskiej pod Panormos. Jedynie te okręty uszły: Tylko pięć okrętów rodyjskich z dwoma kojskimi zdołało uciec strasząc przeciwnika blaskiem płomieni i w ten sposób torując sobie drogę przez gęstwinę jego okrętów. Wysunąwszy bowiem po dwa drągi do przodu okręty płynęły mając na froncie silny ogień w żelaznych naczyniach.

Appian: Rozpoczął on [Pauzystratos - przyp. mój] ze swoimi okrętami wszelakiego rodzaju ćwiczenia i próby oraz budował rozmaite machiny, między innymi do długich drągów przyczepiał żelazne, pełne płonącego żaru naczynia, tak że ogień był zawieszony ponad morzem i wystawał daleko poza burtę danego okrętu, aby w razie zbliżania się okrętu nieprzyjacielskiego spaść na niego.

Polibiusz: Był to kosz. Z obu stron przodu okrętu po zewnętrznej stronie ścian dębowych przymocowane były dwie kotwice, a w nie wsadzono drągi wysunięte końcami ku morzu. Na końcu ich przymocowany był na żelaznym łańcuchu pełen ognia kosz. Skutkiem tego przy ataku z przodu, czy z boku można było rzucić na okręt nieprzyjacielski ogień, podczas gdy od własnego okrętu ogień, dzięki nachyleniu drągów, był wystarczająco daleko.

A analiz T. Łoposzko wynika, że wynalazek musiał się opierać na jakiejś specjalnej substancji palnej, gdyż bez tego załogi nie byłyby w stanie utrzymać ognia na drągach przez długi w końcu czas. I nie odgrywałby on tak silnego wrażenia na przeciwniku. Wynalazku tego flota rodyjska używała też później, również ofensywnie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Bitwa morska pod Side (190 r. p.n.e.)

Bitwa ta nie zaowocowała zastosowaniem jakichś szczególnych technik walki czy taktyk, jednak ze względu na to, że była to jedyna bitwa morska Hannibala i zarazem w ogóle ostatnia bitwa morska w jego karierze, trochę wbrew tytułowi wątku, postanowiłem o niej coś niecoś napisać.

Hannibal, kierując znacznym zgrupowaniem floty Antiocha Seleukidy miał pospieszyć wzdłuż wybrzeży Azji Mniejszej na północ, by wspomóc drugie zgrupowanie floty pod dowództwem Poliksenidasa, zablokowane w przez Rzymian i ich sojuszników Efezie. Miał dwa wyjścia: albo starać się płynąć pełnym morzem i tym samym ominąć operujące między nim a celem wyprawy siły morskie Rodyjczyków, albo płynąć wzdłuż brzegu, co bardziej narażało go na wykrycie i mogło prędzej doprowadzić do bitwy. Z kolei żegluga przez pełne morze była o tyle niebezpieczna, że groziła zatonięciem okrętów obładowanych wieżami, zaopatrzeniem etc.

Punijczyk zdecydował się płynąć wzdłuż brzegu, co doprowadziło do bitwy. Do spotkania doszło na wysokości miasta portowego Side. Hannibal dysponował 37 dużymi jednostkami (w tym 3 siedmiorzędowcami i 4 sześciorzędowcami) oraz 10 lżejszymi trierami. Rodyjczycy dysponowali łącznie 32 wielkimi jednostkami (pentery i tetrery) oraz 4 trierami. Dowodził nimi Eudamos.

Początek bitwy był dla Rodyjczyków niekorzystny. Ich flota wchodziła bowiem do bitwy w szyku torowym i dopiero w trakcie jej trwania rozwijała się w szyk bojowy. Lewym skrzydłem floty Antiocha, znajdującym się od strony morza, dowodził sam Hannibal. Naprzeciw niego walczył Eudamos. Sytuacja stawała się groźna, jednak, jak podają źródła:

W jednej chwili wszelki strach Rodyjczykom odjęła sprawność ich okrętów i obycie ludzi z morzem. Okręty bowiem szybko przesunęły się dalej w morze, dając kolejnym miejsce od strony lądu, a jak który zderzył się dziobem z okrętem nieprzyjacielskim, to mu albo przód okrętu rujnował, albo wiosła łamał, albo mając wolny przejazd między jednostkami mijał je, a następnie atakował od tyłu.

Tak więc powoli Rodyjczycy zdołali uporządkować swoje szeregi i zaczęli przeważać nad przeciwnikiem. O ile na swoim lewym skrzydle Hannibalowi udało się odnieść sukces, o tyle na pozostałych odcinkach jego flota rzuciła się wkrótce do ucieczki, zaś okręty rodyjskie przystąpiły do uderzenia na walczące jeszcze jednostki Antiocha.

Ostatecznie również i Hannibal poddać musiał tyły. Jego straty nie były zbyt duże, szacuje się, że nie większe niż kilkanaście okrętów, jednak plan odblokowania drugiej eskadry Seleukidów w Efezie zawiódł całkowicie. Rodyjczycy nie podjęli pościgu po bitwie, wskutek złego stanu załóg, które ucierpiały w wyniku dziwnej epidemii, jaka zalęgła się przed bitwą w szeregach rodyjskiej floty i w związku z tym były osłabione.
Ostatnio zmieniony piątek, 16 lipca 2010, 07:44 przez Raleen, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Bitwa morska pod Naulochos (36 r. p.n.e)

Niżej fragment z Appiana dotyczący bitwy pod Naulochos (36 r. p.n.e.) między flotą Sekstusa Pompejusza i Oktawiana. Opisuje on pewien świeży wynalazek – prawdopodobnie były to owe „żelazne ręce” wprowadzone w tym czasie przez Agryppę, z drugiej strony Appian przedstawia to jako nowość i niespodziankę.

Było to zmaganie żołnierzy i marynarzy, wykazujących wśród okrzyków dzielność, siłę i zręczność; wodzowie zagrzewali do walki, a wszystkie machiny puszczono w ruch. Największe jednak uznanie zdobywał ów chwyt, który z powodu lekkości z daleka spadał na okręty i zaczepiał się o nie, zwłaszcza gdy go przy pomocy lin ściągano wstecz, bo ci, co przezeń zostali uchwyceni, nie mogli łatwo go odciąć, gdyż był okuty żelazem i tak długi, że odcinający nie mogli dosięgnąć jego lin, a całe to urządzenie nie było znane uprzednio i nie można było przygotować żerdzi z osadzonymi kosami; jedyny środek, jaki przeciw tej niespodziance obmyśleli, polegał na tym, by okręt pociągnąć w przeciwną stronę przez wiosłowanie w tył, ku rufie. Gdy jednak i nieprzyjaciele to samo zrobili, równe były siły ludzi po obu stronach, a uchwyt robił swoje (Appian, Bella civilia, V, 119sq).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
nazaa
Tribunus Angusticlavius
Posty: 692
Rejestracja: poniedziałek, 16 marca 2009, 16:38

Post autor: nazaa »

Bitwa morska niedaleko przylądka Rion (429 p.n.e)

Pierwsza morska bitwa wojny peloponeskiej. Ateńczycy popisali się tym, że swoimi 20 trierami zaatakowali dwukrotnie liczniejszą flotę Sparty, która ustawiła się w pozycji okręgu z dziobami skierowanymi do zewnątrz, co nie pozwalało na atak frontalny. Ateny przystąpiły do okrążenia i powolnego zaciskania pierścienia, a bardzo pomógł im w tym wiatr, który przełamał szyk Spartan, a wtedy Ateńczycy bez przeszkód dokończyli dzieła.

Jeszcze w tym samy roku, również niedaleko Rion, Sparta dokonała rewanżu, ale o tym może później, jak znajdę tekst źródłowy :wink:
"Każda trudność zdawała się beznadziejna i nie do pokonania, bo nie było Aleksandra by ich z niej wydobyć" (Arrian VI, 12, 2)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia starożytna”