Najciekawsze manewry i wybiegi taktyczne na polach bitew

Od czasów najdawniejszych do upadku starożytnego Rzymu.
Darth Stalin
Censor
Posty: 6571
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
Has thanked: 73 times
Been thanked: 170 times

Post autor: Darth Stalin »

Anomander rake pisze:Teza, która się nie broni to ta, że Cezar nie był zarówno wybitnym wodzem jak i politykiem. Naprawdę tracę chęć dyskusji, przy takich manipulacjach.
Anomander, daj sobie spokój z erystycznymi chwytami i zarzucaniem innym "manipulacji", bo to ma się nijak do meritum sprawy.
"Sukcesy" Cezara w Brytanii były co najwyżej propagandowe (a w Rzymie nie mieli jak ich zweryfikować), choćby dlatego, że niczego konkretnego nie podbił ani nikogo nie pobił i nie zmusił do kapitulacji. Zakładników mogły mu zaoferować plemiona najbliższe miejscowi desantu, co w niczym nie zmieniało sytuacji reszty wyspy; przy czym jeżeli tych zakładników nie dostał, to już w ogóle nie ma o czym mówić. Miejscowi chcieli się go pozbyc jak jajszybciej, zas sami zainteresowany przystał na taki układ po to, żeby zachowac twarz i pozory ("dali zakładników, znaczy, że zostali pokonani!") - BTW: czy zgodnie z obowiązującym jeszcze wówczas zwyczajem kończenia wojen jakikolwiek wódz Brytów dopełnił deditio? Bo tylko wtedy można by stwierdzić, ze "Brytowie zostali podbici" czyli, ze Cezar wygrał w Brytanii.
Kapitulacja Wercyngetoryksa miała taki właśnie charakter, ze wszystkimi niezbędnymi dodatkami ceremonialnymi. W przypadku brytanii niczego takiego nie ma.
Ergo: jeśli ktoś manipuluje broniąc tezy nie do obrony, to własnie Ty, próbując wykazać, że "Cezar wygrał w Brytanii".

Co do "geniuszu politycznego Cezara" - cóż, można go określić politykiem co najwyżej bardzo dobrym, może nawet lepszym od jego ówczesnych konkurentów (w tym Pompejusza), bo skuteczniejszym w zdobyciu władzy - aczkolwiek Pompejusz swoją pozycję zdobył w ramach ówczesnego ustroju, zaś Cezar musiał ten ustrój w istocie rozsadzić, żeby dochrapać sie tak wysoko (Pompejusz nie miał takich problemów formalnych ze zdobyciem swojej pozycji, zaś jego metoda "czekania, aż mnie poprosza o objęcie urzędu, o który mi chodzi, bez przesadnego naciskania z mojej strony" sprawdzała się zdecydowanie lepiej niż działania Cezara, i była znacznie bardziej praworządna niż cezariańska).
Natomiast politykiem wybitnym był bez wątpienia Oktawian, który swego ciotecznego dziadka przerósł o głowę, jeśli nie o dwie, bo nie tylko zdobył władzę, ale potrafił ją skutecznie utrzymać przez 44 lata...
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Post autor: Anomander Rake »

Anomander, daj sobie spokój z erystycznymi chwytami i zarzucaniem innym "manipulacji", bo to ma się nijak do meritum sprawy.
A ten tekst to niby po co? Zresztą nie chce mi się znowu tłumaczyć, poczytaj dyskusję.
Zakładników mogły mu zaoferować plemiona najbliższe miejscowi desantu
Nieprawda. Propozycja pochodziła od wodza Brytów walczących z Cezarem, który pochodził z ludu na północ od Tamizy (edycja było "stolicy") i tam też miał swoją twierdzę, którą Cezar zresztą zdobył.
przy czym jeżeli tych zakładników nie dostał, to już w ogóle nie ma o czym mówić
Również nieprawda. Zakładników Cezar dostał (ponoć licznych - zorganizował dwa kursy, bo obawiał się, że nie starczy na statkach miejsca na "licznych zakładników i jeńców"), zresztą również od plemion, które same się poddały Cezarowi.
Bo tylko wtedy można by stwierdzić, ze "Brytowie zostali podbici" czyli, ze Cezar wygrał w Brytanii.
A cytujesz to niby kogo?
Ergo: jeśli ktoś manipuluje broniąc tezy nie do obrony, to własnie Ty, próbując wykazać, że "Cezar wygrał w Brytanii".
Nigdzie nie pisałem, że Cezar podbił Brytanię, tylko, że i tam wygrał. Czyli jak najbardziej manipulujesz faktami, a dyskusja z tobą jest równie owocna jak i ta przy okazji Spartacusa. Wybacz więc jeśli nie będę miał na nią ochoty.

Uważam, że:
1. Cezar wyruszył na Brytanię, bo, podobnie jak inni Rzymianie, miał ją za wyspę tajemną, był jej ciekaw, a może i liczył, że przyniesie wielkie zyski.
2. Innym powodem wyprawy może być fakt, że chciał żeby Brytowie przestali pomagać Galom. Ale nie sądzę, bo w czasie wypraw Galowie byli, zdawałoby się pokonani i spacyfikowani. Poza tym zawarty pokój z wodzem Brytów gwarantował np., że nie będzie on atakował przyjaznych Cezarowi plemion Brytów (tych, które mu się poddały na początku), a chyba nie było tam nic o wspieraniu Galów. Zresztą przecież z Galami już w tym czasie nie walczył.
3. Wyspa okazała się zapewne większa niż się spodziewano, może być, że mniej interesująca, a na pewno nie tak bogata jak mówiły legendy. Moze być też, ze Brytowie okazali się bardziej uciążliwi. W każdym razie Cezar nie był już wtedy zainteresowany podbijaniem kolejnego wielkiego kraju z dala od Rzymu. Które to podbijanie musiałoby być cokolwiek długotrwałe i nie przynoszące takich dochodów jak podbój Galii. Analogicznie było z Germanami. Pokaz siły i powrót za Ren.
4. Wyprawy, które przedsięwziął wystarczyły, żeby mieć Brytów z głowy i wystarczyły, żeby wdzięczni i ciekawi nowinek rodacy ogłosili długotrwała dziękczynienia za jego sukcesy. Co zapewne w tej sytuacji wystarczająco go satysfakcjonowało. Co było jak najbardziej racjonalne i politycznie korzystne.

edit: tylko to co zaznaczyłem w tekście
Ostatnio zmieniony czwartek, 22 października 2009, 23:05 przez Anomander Rake, łącznie zmieniany 1 raz.
Darth Stalin
Censor
Posty: 6571
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
Has thanked: 73 times
Been thanked: 170 times

Post autor: Darth Stalin »

Anomander Rake pisze:Nigdzie nie pisałem, że Cezar podbił Brytanię, tylko, że i tam wygrał.
Ale CO wygrał i Z KIM wygrał? Bo poza paroma plemionami na samym wybrzeżu, gdzie wylądował, to nikt nie zauważył jego przybycia ani też specjalnie się tym nie przejął. Zaś sam Cezar przypłynął, stoczył parę potyczek z miejscowymi, i zabrał 4 litery pod cingulum zabierając się z powrotem. To jakie tu "zwycięstwo"?
Bo kryteria "zwycięstwa" to były dość dobrze ustalone już od dawna w rzymskiej tradycji i praktyce, i jakoś nie widzę ich spełnienia przez Julka.
A cytujesz to niby kogo?
Rzymską praktykę określania zwycięstwa. W normalnych warunkach to Cezar nie dostałby nawet owacji, a co dopiero mówić o triumfie czy 20 dniach dziękczynnych modłów.
Zakładników Cezar dostał (ponoć licznych - zorganizował dwa kursy, bo obawiał się, że nie starczy na statkach miejsca na "licznych zakładników i jeńców"), zresztą również od plemion, które same się poddały Cezarowi.
A ktoś tych zakładników i jeńców potem widział, oprócz samego Julka na kartach jego dzieł?
Uważam, że:
1. Cezar wyruszył na Brytanię, bo, podobnie jak inni Rzymianie, miał ją za wyspę tajemną, był jej ciekaw, a może i liczył, że przyniesie wielkie zyski.
2. Innym powodem wyprawy może być fakt, że chciał żeby Brytowie przestali pomagać Galom. Ale nie sądzę, bo w czasie wypraw Galowie byli, zdawałoby się pokonani i spacyfikowani. Poza tym zawarty pokój z wodzem Brytów gwarantował np., że nie będzie on atakował przyjaznych Cezarowi plemion Brytów (tych, które mu się poddały na początku), a chyba nie było tam nic o wspieraniu Galów. Zresztą przecież z Galami już w tym czasie nie walczył.
3. Wyspa okazała się zapewne większa niż się spodziewano, może być, że mniej interesująca, a na pewno nie tak bogata jak mówiły legendy. Moze być też, ze Brytowie okazali się bardziej uciążliwi. W każdym razie Cezar nie był już wtedy zainteresowany podbijaniem kolejnego wielkiego kraju z dala od Rzymu. Które to podbijanie musiałoby być cokolwiek długotrwałe i nie przynoszące takich dochodów jak podbój Galii. Analogicznie było z Germanami. Pokaz siły i powrót za Ren.
4. Wyprawy, które przedsięwziął wystarczyły, żeby mieć Brytów z głowy i wystarczyły, żeby wdzięczni i ciekawi nowinek rodacy ogłosili długotrwała dziękczynienia za jego sukcesy. Co zapewne w tej sytuacji wystarczająco go satysfakcjonowało. Co było jak najbardziej racjonalne i politycznie korzystne.
1. No to ciekawa "wyprawa turystyczna". Fajnie.
2. Po co w takim razie płynął?
3. Jak wyżej - co chciał osiągnąć i co osiągnął w rzeczywistości? Bo jeżeli popłynął bez konkretnego celu, to potem mógł przedstawiać każdą wygraną potyczkę jako "wielki sukces" - tyyle, że nic z tego nie wynikało. A "pokaz siły" to w żaden sposób nie jest "zwycięstwo".
4. A czy przed swoimi wyprawami miał owych Brytów "na głowie"?
No i powtarzam pytanie: CO WYGRAŁ Cezar z Brytami? W porównaniu z taką np. Hiszpanią po kampanii Scypiona Młodszego? I jak się ma "sukces" Cezara do tego, co sami Rzymianie uznawali za "zwycięstwo" w wojnie?
Czyli jak najbardziej manipulujesz faktami
Daj sobe spokój, AR, bo wyżej cingulum ze swoimi "tezami" nie podskoczysz. Jak na razie to ja nie widzę żadnego nawet cienia dowodu na to, ze Cezar "wygrał w Brytanii", jak raczyłeś to stwierdzić. Co widać choćby z porównania tego, co sam osiągnął w Galii kontynentalnej, ale też z porównania jego poprzedników w innych, wcześniejszych wojnach.
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Post autor: Anomander Rake »

Dobra miałem już nie odpowiadać więc krótko.
ciekawa "wyprawa turystyczna"
Mniej więcej taka jak do Germanii. Pokaz siły i wystarczy, żeby miejscowym głupoty do głów nie przychodziły (a wcześniej przecież przychodziły).
Cudacznym jest twierdzić, że jeśli ktoś gdzieś wyruszył i nie podbił wszystkiego i wszystkich to przegrał.
Daj sobe spokój, AR, bo wyżej cingulum ze swoimi "tezami" nie podskoczysz. Jak na razie to ja nie widzę żadnego nawet cienia dowodu na to, ze Cezar "wygrał w Brytanii", jak raczyłeś to stwierdzić. Co widać choćby z porównania tego, co sam osiągnął w Galii kontynentalnej, ale też z porównania jego poprzedników w innych, wcześniejszych wojnach.
Ot przykład cudaczności. Prośby o pokój, poddawanie się plemion, zakładnicy i jeńcy to mało.
Natomiast co do tego podskakiwania. Napisałeś:
"daj sobie spokój z erystycznymi chwytami i zarzucaniem innym "manipulacji", bo to ma się nijak do meritum sprawy"
po czym sam zarzuciłeś mi manipulację (schizofrenia?),
a dodatkowo raczyłeś tak kuglować cytatami i rzekomymi cytatami, żeby wyglądało, że napisałem coś czego nawet nie sugerowałem. I jak to nazwać?
Darth Stalin
Censor
Posty: 6571
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
Has thanked: 73 times
Been thanked: 170 times

Post autor: Darth Stalin »

Anomander Rake pisze:Cudacznym jest twierdzić, że jeśli ktoś gdzieś wyruszył i nie podbił wszystkiego i wszystkich to przegrał.
Oj, nieładnie, panie Anomander, bo to typowy przykład na erystyczny "argument kukiełki" - KTO twierdzi, że "Cezar przegrał"? Ja tylko twierdzę, ze "Cezar nie wygrał", a to ZASADNICZA różnica.
Proszę nie przypisywać innym dyskutantom twierdzeń, których nigdy nie wypowiadali, bo to naprawdę nie uchodzi.
dodatkowo raczyłeś tak kuglować cytatami i rzekomymi cytatami,
SŁUCHAM? ŻE CO? NIBY GDZIE??

Jak na razie to przypisywanie innym niewypowiadanych tez to tylko Towoja działka, Panie Anomander Rake. Oducz się tego i jeśli rzeczywiście nie masz nic do powiedzenia, to się nie wypowiadaj.
Awatar użytkownika
RyTo
Major
Posty: 1165
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 22:14
Lokalizacja: Kraków

Post autor: RyTo »

Dziękujemy Rzymianom za długie Polaków rozmowy. Czas, by zaczęło płynąć wino - in vino veritas, jak to mawialiście, zanim nie zaczęliście sączyć płynnego chlebka. Wróćmy więc do naszych... Greków.

Słowiku, jesteś tam jeszcze?

Czytam sobie Plutarcha żywoty równoległe. Był pan Arystydes, legendarna postać konserwy ateńskiej. W jego biografii Plutarch opisuje między innymi właśnie bitwę pod Maratonem. Można podchodzić do tego ostrożnie, boć to nieco propaganda retoryczna.

Ale...
"... największym poważaniem pomiędzy dziesięciu wodzami, postawionymi w tej wojnie na czele Ateńczyków, cieszył się Miltiades. Drugim co do sławy i znaczenie był Arystydes. On też wtedy całkowicie poparł zdanie Miltiadesa co do bitwy i przez to niemało przyczynił się do jej rozstrzygnięcia. Poszczególni bowiem wodzowie pełnili tam dowództwo kolejno przez jeden dzień. Kiedy więc dowództwo przeszło na Arystydesa, odstąpił je Miltiadesowi i pokazał kolegom w dowództwie, że poddanie się rozkazom mądrych ludzi i słuchanie ich nie przynosi ujmy, lecz przeciwnie, jest rzeczą zaszczytną i zbawienną. W ten sposób uspokoił w nich ambicje i skłonił ich do chętnego pójścia za zdaniem jednego - najdzielniejszego. Miltiadesowi zaś dodał przez to odwagi wzmacniając jego stanowisko przez skupienie władzy w jednych rękach, skoro każdy rezygnował z jednodniowego dowództwa odstępując je jemu.
W samej bitwie, kiedy największe zmagania trwały w środku linii bojowej Ateńczyków, gdzie najeźdźca opierał się najdłużej naprzeciwko fyli leontydzkiej i antiochidzkiej, wspaniale walczyli stojący obok siebie Temistokles i Arystydes. Bo pierwszy pochodził z fyli leontydzkiej, drugi z antiochidzkiej."

Nie zasnęliście jeszcze czytelnicy? Kawałek rozdziału 5 żywota Arystydesa, w tłumaczeniu profesora Brożka.
Co z niego wynika?
Według Plutarcha - i tylko według niego - Arystydes należał do grona 10 strategów pod Maratonem. Być może Temistokles również. Wojska Ateńczyków ustawione były fylami - dwie z nich stały obok siebie. Jaka jest "urzędowa" kolejność fyl ateńskich? Wikipedia (nie tylko) podaje "Erechtheis, Aigeis, Pandionis, Leontis, Akamantis, Oineis, Kekropis, Hipponthotis, Aiantis and Antiochis". Jeśli Leontis i Antiochis stały w środku - to jak to się ma do tej kolejności?

No ale kogo by zadowoliło poznanie Ostatecznej Odpowiedzi? :P

W każdym razie imiona innych wodzów - Kallimachus (polemarch), Stesilaos (strateg). No to cztery imiona są, potrzeba jeszcze więcej niż drugie tyle. Podejrzewam, że zdrową porcję tych informacji zainteresowani tematem już znali. Trudno jednak mi powściągnąć język, gdy mówić mogę o Grekach :rotfl:
As-tu le cauchemar, Hoffmann?
Awatar użytkownika
Pablo
Chef de bataillon
Posty: 1036
Rejestracja: czwartek, 1 października 2009, 00:28
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 7 times

Post autor: Pablo »

Ciekawą inerpretacje nt. szyku bitewnego Ateńczyków podaje N. Sekunda w Bitwie pod Maratonem".
Ostatnio do nabycia w każdym kiosku Ruchu za jedyne 10 zeta. :lol2:

Idąc tym śladem wydaje się bardzo możliwe, że dwóm architektom zwycięskiego planu powierzono najtudniejsze zadnie tj. walkę w centrum w płytkim szyku.
Awatar użytkownika
Paweł Sulich
Podporucznik
Posty: 413
Rejestracja: wtorek, 7 listopada 2006, 10:16
Lokalizacja: Józefów
Been thanked: 3 times

Post autor: Paweł Sulich »

Pablo, czy piszesz o pierwszej części polskich osprejów? Czy to jakaś inna książka?
Awatar użytkownika
RyTo
Major
Posty: 1165
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 22:14
Lokalizacja: Kraków

Post autor: RyTo »

Maraton Ospreyowy - I tom - był dostępny w kioskach za 5 zł :) ale rzeczywiście autor, p. Sekunda, odpowiada tam na przynajmniej kilka "słowikowych" pytań. Dlatego myślę, że Pablo mówi właśnie o tej książce.

Nie chcę przepisywać zawartości tego Ospreya, no chyba, że forumowicze są tak ciekawi.
As-tu le cauchemar, Hoffmann?
Awatar użytkownika
Paweł Sulich
Podporucznik
Posty: 413
Rejestracja: wtorek, 7 listopada 2006, 10:16
Lokalizacja: Józefów
Been thanked: 3 times

Post autor: Paweł Sulich »

Dzięki, tak myślałem że to ten, ale nigdy nikt nie pisał na forum osprejów z podawaniem nazwisk autorów, stąd pomyślałem że chodzi może o jakąś nową serię czy cuś.
Awatar użytkownika
Pablo
Chef de bataillon
Posty: 1036
Rejestracja: czwartek, 1 października 2009, 00:28
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 7 times

Post autor: Pablo »

Potwierdzam, stary dobry Osprey XD .
Awatar użytkownika
slowik
Generaloberst
Posty: 4838
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:00
Lokalizacja: Wien
Been thanked: 5 times

Post autor: slowik »

Wielkie dzieki za informacje :)

Tzn. wie ktos gdzie moge dostac tego Ospreya i na ile "wiarygodne" (o ile mozna mowic w ten sposob na temat antyki) sa tamte dane i co one zawieraja (np. nazwy wszystkich strategow oraz ich kwalifikacje? czary mary... :) ) ?
urodzony 13. grudnia 1981....
Awatar użytkownika
nazaa
Tribunus Angusticlavius
Posty: 692
Rejestracja: poniedziałek, 16 marca 2009, 16:38

Post autor: nazaa »

slowik pisze:Tzn. wie ktos gdzie moge dostac tego Ospreya
W kiosku albo u wydawcy. Do tej pory wyszły tylko cztery numery ;)
"Każda trudność zdawała się beznadziejna i nie do pokonania, bo nie było Aleksandra by ich z niej wydobyć" (Arrian VI, 12, 2)
Awatar użytkownika
Cisza
Général de Brigade
Posty: 2180
Rejestracja: środa, 7 października 2009, 12:40
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 18 times
Kontakt:

Post autor: Cisza »

slowik pisze: co one zawieraja (np. nazwy wszystkich strategów oraz ich kwalifikacje? czary mary... :) ) ?
Nie spodziewaj się takich "fajerwerków" po Ospreyu. O ile wiem to imiona wszystkich strategów nie są raczej znane, więc podawanie ich, nie mówiąc o kwalifikacjach, byłoby już zupełnym opowiadaniem bajki.
Ba'tki Machny wspomnij czasy
Gdy do walki brak ci sił
Jak na stepach Ukrainy
Białych i czerwonych bił!
_____________________
www.polewalki.blogspot.com
Awatar użytkownika
RyTo
Major
Posty: 1165
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 22:14
Lokalizacja: Kraków

Post autor: RyTo »

"Nazwy" strategów są raczej pewne - jeśli mówimy o strategu-polemarchu (polemos- gr. walka, bitwa, wojna; archon- gr. przywódca, wódz) i strategach.

Ich kwalifikacje są już mniej pewne (nie ma źródeł, gdzie kładą autorzy kawę na ławę), ale można mówić w przybliżeniu.

Np. Polemarch to "jefe". Źródła podają, że w czasie bitwy zajmował on honorowe miejsce na prawym skrzydle (tzn. nie ma źródeł, które mówią tak konkretnie o Maratonie, ale jest ogólna wzmianka).

Sekunda to hoplolog. Można znaleźć na sieci jego artykuł o umiejętnościach walki wręcz hoplitów. W Ospreyu o Maratonie nie stawia ostatecznych twierdzeń, ale opiera się na różnorodnych źródłach, nie tylko oczywistych, jak Herodot, Plutarch. Wykorzystuje też Justyna (tego od epitomy Pomponiusza Trogusa), Neposa itd. Ciekawe, że rekapituluje naukowe ustalenia co do kolejności ustawienia Ateńczyków wg fyl - było bowiem co najmniej kilka wariantów podług uczonych.

Imiona strategów. Kallimach jako polemarch, raczej pewne. Miltiades - może to propaganda, ale za dużo źródeł, by spokojnie mówić inaczej. Stesilaos - jeśli wierzymy źródłom pisanym, pewne. Arystydes - tu jest ten kłopot, że tylko jeden autor określa go jako stratega (Plutarch), nie niemożliwe. Temistokles - nie pewne, znów Plutarch - pisze tylko, że Arystydes i T. walczyli obok siebie w centrum. Nie napisał natomiast wyraźnie, że walczyli "w tej samej funkcji".

Innymi słowy, załatwia nas stan zachowanych źródeł - nie ma pewności co do wielu kwestii.
As-tu le cauchemar, Hoffmann?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia starożytna”