AWu pisze:A ja będę adwokatem diabła.. Widziałem masę muzealnych pojazdów (stojących dekadami w fatalnych warunkach) i żaden, absolutnie żaden nie miał takich zacieków, rdzy i ubytków jak te produkowane przez modelarzy, które na frontach spędzały czasem po kilka tygodni..
(co ślicznie ilustruje zdjęcie DT wygrzebańca.. który po 70 latach w torfowisku jest mniej skorodowany od niektórych modeli, na których poniosły autora efekty MIGa
Co tu kryć wygląda to sexy i dodaje złudzeńa realizmu, ale często wcale nie jest realistyczne..
jasne można argumentować, że farby mieli gorsze i od kul się wdawała rdza.. ale to co robimy męcząc te czołgi to licentia poetica
Brud to inna sprawa zupełnie, często czołgi są na zdjęciach tak usyfione, że nie widać kamuflażu.. ale nie po to się je tyle męczy by było widać błoto..
Ech to nieustanna wojna między skrajnościami :>
Ja lubię te zacieki od deszczu, plamy rdzy, schodzącą farbę na spawach, ale czy to aż tak realistyczne jak nam się wydaje ??
Podejrzewam, że Przemos i Warhamster pokazali ten sam czołg tylko przed i po deszczu
Dokładnie tak jest... Przesada tak w jedną jak i drugą stronę jest passe.Model bez weatheringu, zwłaszcza na zdjęciach czarno białych będzie wyglądał jak kawałek plastiku. W realu z modelem będzie podobnie, nie pomoże mu sam wash w zakamarkach. Przegięcie w drugą stronę jakie się zdarza wargamerom to np wykonanie obić na modelu 1/100 gdzie farba odpryskuje do 1/3 wysokości ekranów przy Stugach- bo tak jest efektownie na stole i dobrze widać model -pada przezabawna odpowiedź na zarzut zbyt wybujałej wyobraźni.A jeśli spod camo wychyla się jeszcze ogromna połać rdzy jest jeszcze gorzej. Rdza postępuje bardzo szybko AWu. Pytanie tylko czy osiąga takie rozmiary żeby można było ją odwzorować w skalach od 1/72 w dół. Moim zdaniem nie, ja tego nie stosuję. Co innego na modelach dużych redukcyjnych od 1/48 w górę. Tam da się to zrobić realistycznie ale trzeba to robić z głową -czyli tylko malutkie odpryski, w miejscach najintensywniej użytkowanych- np uchwyty łopat, lin, osprzętu , krawędzie obdarte podkutymi butami załogi i desantu etc.
Te efekty są nie do wykonania w małych skalach w taki sposób, żeby nie były przesadzone. Zbyt duża ilość rdzy wygląda tyleż efektownie co zabawnie. Wyjątkiem są modne od niedawna wraki. Tu duża ilość rdzy ma uzasadnienie i to dla tych modelarzy polecane są głównie rdzawopodobne produkty MIGa.
Co do odporności stali na rdzewienie- i tak i nie. W zaprzyjaźnionym muzeum znajduje się fragment wieży Tigera II. Całość jest solidnie zardzewiała poza ...niektórymi spawami
Co do realistycznego efektu zużycia na dużych płaskich powierzchniach. Tu ogromnie pomocne są filtry w rozmaitych odcieniach. Farba kamuflażowa nigdy nie ma jednolitego odcienia. Zawsze są na niej liczne mikroślady, plamki, kreski, zadrapania(nie do gołego metalu) , zakurzenia, otarcia etc. Dzięki temu na zdjęciach oryginałów frontowych prawie nigdy nie ma eleganckiej gładkiej powierzchni. Filtr pozwala ożywić tę jednolitą powierzchnię, drobinki farby o odmiennym odcieniu wnikają w kolor bazowy i nadają mu efektu powierzchni użytkowanej, choćby tylko rękami i butami załogi. W modelach wargamingowych filtry całkowicie wystarczają plus jakieś ubrudzenia układu jezdnego. Ewentualnie można też rozjaśniać krawędzie . Efekty preshadingu stracą pod filtrem więc IMO nie mają dla wargamerów takiego znaczenia jak dla modelarzy redukcyjnych.
Można też zastosować biedronkę.
Ślady eksploatacji typu plamy olejowe, po paliwie, okopcenia również dobrze jest wykonać z sensem i tam gdzie one rzeczywiście mogły się pojawiać. Na płycie silnika , nie koniecznie musi się wylać olej. Wystarczy położyć, brudny klucz, szmatę, czy łuskę po pocisku, aby zostawić mikroślad widoczny na zdjęciach dokumentalnych w postaci zwielokrotnionej, bo przecież w czasie służby te same czynności powtarza się setki i tysiące razy w miesiącu ,tygodniu, dniu itd. Nikt nie zawracał sobie głowy z doprowadzeniem wyglądu pojazdu do stanu fabrycznego. Eksploatacja najczęściej bywała tu wspierana czynnikami zewnętrznymi, typu złamane przez czołg drzewo, zawalony mur, dom itp, które znakomicie pozostawiały po sobie ślady na pancerzu.
Zabrudzenia błotem- dobry zwyczaj nakazuje nie prześwitywanie farby kamo z układu jezdnego spod warstwy kurzu, błota, wycieków oleju z panewek kół itd. To co jest poniżej linii błotników z reguły nie powinno pokazywać koloru kamo. Kolor ziemi nie powinien być przy tym jednolity. Nawet jeśli błoto i kurz z kół spłucze deszcz, forsowana rzeczka etc, farba camo nie wróci już do fabrycznego odcienia.
Do tego dochodzą efekty specjalne- wspomnę tu klasyka Otto Cariusa z 502 SPzAbt opisującego sowiecki ostrzał artyleryjski, w wyniku którego Niemcy musieli niemalże odkopywać swoje czołgi z ziemi i błota . Z pewnością nie skorzystali po tym z myjni.
Wykonanie prostych zabiegów weatheringowych wcale nie musi być czasochłonne. Nałożenie filtra to kilka minut.Kilka minut na schnięcie i następna warstwa. Wash nie może zastąpić filtra, to nie to samo, służy innym celom