Desant spadochronowy nad Trójmiastem
-
- Colonel en second
- Posty: 1272
- Rejestracja: poniedziałek, 26 stycznia 2009, 23:07
- Lokalizacja: Płock
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 18 times
Desant spadochronowy nad Trójmiastem
Ostatnio rozmawiałem sobie z pewnym starszym panem, który opowiedział mi dziwną historię z okresu swojej służby wojskowej. Rozmówca służył w 48 kompanii rozpoznawczej 6 Dywizji Powietrznodesantowej w Krakowie w latach 1969-1971. Jednostka w której służył w trakcie Grudnia 1970 została postawiona w stan alarmu. Po wydaniu żołnierzom m.in. broni i ostrej amunicji (mój rozmówca dostał pistolet TT i Kałasznikowa z 10 nabojami) zostali oni przewiezieni na lotnisko Balice. Na lotnisku rozmówca zauważył, że do samolotów załadowano sprzęt kompanii. Żołnierzom rozdano spadochrony i wydano rozkaz przygotowania się do skoku. W rozmowie z przełożonym mój rozmówca dowiedział się, że wykonają skok nad Trójmiastem i zostaną włączeni do zwalczania demonstracji antysocjalistycznych. Do desantu miano również użyć innych jednostek. Mój rozmówca i jego przełożony zdawali sobie sprawę z konsekwencji skoku na teren zabudowany. Podobno rozkaz użycia jednostki w taki sposób wydało komunistyczne kierownictwo kraju. Chciano w ten sposób zaskoczyć demonstrujących robotników, by łatwiej ich spacyfikować. Do akcji nie doszło z powodu ostrego sprzeciwu dowódcy dywizji (pułkownika, nazwiska którego nie zapamiętałem). Po upływie ok. pół roku został on karnie przeniesiony na stanowisko dowódcy dywizji zmechanizowanej (lub pancernej) w Rzeszowie.
Czy ktoś coś słyszał o tej planowanej operacji?
Czy ktoś coś słyszał o tej planowanej operacji?
Oddam życie polskiego rządu za Polskę
-
- Sous-lieutenant
- Posty: 384
- Rejestracja: sobota, 14 marca 2009, 08:40
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Dookoła Trójmiasta mamy otulinę Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, przypominającą teren podgórski (wąwozy, górki, dołki, gęste lasy, strumienie). Nie wiem co gorsze - lądować w mieście czy w tych lasach.
Zastanawiam się też, dlaczego nie przewieźli ich samolotami nad Babie Doły albo Rębiechowo? Chyba, że chodziło o efekt "propagandowy"...
Tyle, że widok spadochronów mógłby doprowadzić do eskalacji konfliktu.
Bo istnieje różnica psychologiczna pomiędzy starciami z MO a walką z WP (o porównaniu technik "zabezpieczania" nie wspomnę - AFAIR oddziały spadochronowe nie mają działek wodnych na stanie).
Zastanawiam się też, dlaczego nie przewieźli ich samolotami nad Babie Doły albo Rębiechowo? Chyba, że chodziło o efekt "propagandowy"...
Tyle, że widok spadochronów mógłby doprowadzić do eskalacji konfliktu.
Bo istnieje różnica psychologiczna pomiędzy starciami z MO a walką z WP (o porównaniu technik "zabezpieczania" nie wspomnę - AFAIR oddziały spadochronowe nie mają działek wodnych na stanie).
-
- Colonel en second
- Posty: 1272
- Rejestracja: poniedziałek, 26 stycznia 2009, 23:07
- Lokalizacja: Płock
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 18 times
To oczywiste, że spadochroniarze potrzebują stref zrzutu. I rozumiał to też mój rozmówca (w końcu wykonał kilkanaście skoków). Ale jeżeli miano by przerzucić spadochroniarzy celem opanowania lotniska to nie wydawano by im spadochronów i polecenia przygotowania się do skoku. Mój rozmówca powiedział, że dowództwo uznawało jednostki powietrzno-desantowe za wojsko „jednorazowego użytku” i dlatego nie były ważne straty (które przy desantowaniu na miasto byłyby ogromne, myślę że więcej niż 40%) a liczył się jedynie efekt zaskoczenia! Z resztą w trakcie szkolenia nikt nie ukrywał przed żołnierzami, że są do „jednorazowego użytku”. Znając sowiecką doktrynę użycia wojsk po zmasowanych uderzeniach jądrowych słowa mojego rozmówcy wydają się logiczne.
Tak na marginesie z mojego rozmówcy to był niezły „pistolet”. Służył w kompanii rozpoznawczej a wówczas była to elita elit. Miał propozycję pozostania na zawodowego, ale z niej nie skorzystał. O „niezwykłości” mojego rozmówcy świadczy fakt, że ukończył specjalny kurs unieszkodliwiania broni atomowej i jej nośników państw NATO (m.in. opowiadał, że brał udział w szkoleniu jak rozbrajać miny jądrowe). Brał udział też w szkoleniach typowych dla oddziałów dywersyjnych.
Tak na marginesie z mojego rozmówcy to był niezły „pistolet”. Służył w kompanii rozpoznawczej a wówczas była to elita elit. Miał propozycję pozostania na zawodowego, ale z niej nie skorzystał. O „niezwykłości” mojego rozmówcy świadczy fakt, że ukończył specjalny kurs unieszkodliwiania broni atomowej i jej nośników państw NATO (m.in. opowiadał, że brał udział w szkoleniu jak rozbrajać miny jądrowe). Brał udział też w szkoleniach typowych dla oddziałów dywersyjnych.
Oddam życie polskiego rządu za Polskę
-
- Sous-lieutenant
- Posty: 384
- Rejestracja: sobota, 14 marca 2009, 08:40
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Załóżmy (hipotetyczno-paranoicznie), że strajki na wybrzeżu stanowią część szerszego konfliktu na osi NATO-Polska-UW. (Celowo wyróżniam Polskę - bo nasi ówcześni włodarze mogli nie wiedzieć jak zareaguje ZSRR na strajki).
Zakładając, że strajki są dywersją przed jakimś hipotetycznym atakiem - postawienie "rezerwy" spadochronowej w stan alarmu już nie jest tak niedorzeczne (z punktu widzenia polityki).
Zdaję sobie sprawę z "fantastyczności" założeń i bezsensu wojskowej strony takiej operacji. Staram się tylko znaleźć jakąkolwiek logikę, która uzasadniłaby taką operację. Zimnowojenna paranoja "towarzyszy" mogła zaowocować przygotowaniami do takiego desantu.
EDIT: Grudzień na Pomorzu to naprawdę kiepski czas na działania wojsk powietrznych. Sztormy i szkwały najczęściej występują na Bałtyku najczęściej (i przeważnie najciężej) właśnie w listopadzie i grudniu.
Zakładając, że strajki są dywersją przed jakimś hipotetycznym atakiem - postawienie "rezerwy" spadochronowej w stan alarmu już nie jest tak niedorzeczne (z punktu widzenia polityki).
Zdaję sobie sprawę z "fantastyczności" założeń i bezsensu wojskowej strony takiej operacji. Staram się tylko znaleźć jakąkolwiek logikę, która uzasadniłaby taką operację. Zimnowojenna paranoja "towarzyszy" mogła zaowocować przygotowaniami do takiego desantu.
EDIT: Grudzień na Pomorzu to naprawdę kiepski czas na działania wojsk powietrznych. Sztormy i szkwały najczęściej występują na Bałtyku najczęściej (i przeważnie najciężej) właśnie w listopadzie i grudniu.
-
- Sous-lieutenant
- Posty: 384
- Rejestracja: sobota, 14 marca 2009, 08:40
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Coś w tym jest. "10 nabojów" to za mało na "szybkie reagowanie" wobec hipotetycznego desantu NATO.
Pozostaje hipoteza o działaniu odstraszającym wobec protestujących. Problem polega na tym, że nawet ona nie trzyma się kupy. No chyba, że jakiś towarzysz z Warszawy chciał się wykazać sprawnością w przeciwdziałaniu demonstrantom kosztem żyć spadchochroniarzy.
Pozostaje hipoteza o działaniu odstraszającym wobec protestujących. Problem polega na tym, że nawet ona nie trzyma się kupy. No chyba, że jakiś towarzysz z Warszawy chciał się wykazać sprawnością w przeciwdziałaniu demonstrantom kosztem żyć spadchochroniarzy.
-
- Colonel en second
- Posty: 1272
- Rejestracja: poniedziałek, 26 stycznia 2009, 23:07
- Lokalizacja: Płock
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 18 times
Wydaje mi się, że jednak coś mówiono. Zwróć uwagę, że o celu skoku mój rozmówca dowiedział się tuż "przed". Przecież trzeba było poinformować żołnierzy gdzie będą desantowani, by mogli się przygotować.AWu pisze:Albo ze ow znajomy sciemnial/pokrecil
zolnierzom sluzby zasadniczej to nic nie mowiono wtedy.
Mój rozmówca to staszy pan, ale nie wyglądał na jakiegoś krętacza lub osobę która by mnie "wkręcała", chociaż przyznaję, że akcja wyglądała jak typowa political-fiction
Oddam życie polskiego rządu za Polskę
-
- Adjudant
- Posty: 241
- Rejestracja: sobota, 14 października 2006, 16:46
- Lokalizacja: Westerplatte
Dżenesh kilka sprostoowań. Oczywistym jest że starszy pan dużo pokręcił.
1. Dowódcą 6 PDPD był gen bryg Edward Dysko. Objął tą dywizje w 1968 roku po legendarnym Edwinie Rozłubirskim który rozpoczął fromować Korpus Desantowy. Dysko po 5 latach dowodzenia dywizją odszedł w 1973 do IC MON.
2. Jeśli twój rozmówca był na kursie rozbrajania min atomowych oraz unieszkodliwania broni jądrowych i jej nośników to napewno nie służył w rozpoznaniu. Jeśli szkolił się na tych kursach to na pewno w Dziwnownie w kompani szkolnej 1 bszturm gdzie wybudowano makietę bazy atomowej NATO.
3. Jeśli nie służył w rozpoznaniu, a w dywersji to służył nie w 48 krozp tylko w 48 kspec. Ten sam numer jednostki, ten sam adres tylko inne zadania. To celowy wybieg kamuflażowy mający na celu ukrycie istnienia tej jednostki specjalnej. 48 kspec była podporządkowana 6 PDPD pod względem gospodarczym a operacyjnie II Zarządowi Sztabu WOW jako jednostka ropoznawczo dywersyjna 4 Armii (formowanej na bazie WOW) . Dow kompani był por Z Grabowski. Obie kompanie stacjonowały w tych samych koszarach przy ulicy Ułanów.
4. W powyższym przeświadczeniu utwierdza mnie fakt że w pasie ewentualnego natarcia 6 PDPD czyli Sund (wyspa Major) oraz okolice Oslo nie spodziewano się natarcia pancernego wojsk UW więc nie instalowano jak w RFN min atomowych, nie było też baz z bronią nuklearną.
5. 48 kspec miała być użyta w pasie natarcia 4 Armii czyli WOW.
6. Dziwi mnie że w 1970 roku użytkował jeszcze ciężki i nie poręczny TT. Elita Elit czyli wojska specjalne otrzymywały w piewszej kolejnosci nowe uzbrojenie czyli pistolety PW-64 Czak od roku 1968. Choć niektóre wiarusy wolały TT i je zostawiali sobie w uzyciu za zgodą przełożonych.
7. Ta kompania była skadrowana i miała rozwinięty jeden pluton specjalny. Nie sądzę żeby planowano użycie tej jednostki w ramach całej kompanii do desantu w 1970 roku gdyż najpierw należało by ją zmobilizować. Tym bardziej w to wątpie gdyż w Szczecinie stacjonowała tajemnicza kompania ochrony sztabu 12 DZ czyli zakamuflowana 56 KSpec :lol2: a w Bolesławcu inna zakamuflowana jednostka :faja: - 62 kspec nie mówiąc już o cały batalionie w (1 bszturm) Dziwnownie który miał najbliżej do Gdańska.
8. Jeśli natomiast uparto by się ściągać niezmobilizowaną jednostkę z ulicy Ułanów w Krakowie to do wydesantowania z samolotu An-2 wystarczyła by jako strefa żrzutu płaszczyzna Placu Zebrań Ludowych. W brew szumnej nazwie to keplisko i duża łąka w środku miasta na końcu której stała muszla koncertowa.35 chłopa spokojnie na niej by się zmiesciło w desanice z 200 m. Na koncertach tam bywa nawet ponad 10000 osób a w lato mieści się duży cyrk lub lunapark. Po za tym jest podłużna i jak Antek by zwolnił a zwalniał bardzo ładnie (VTOL) to wszyscy by zdążyli wyskoczyć i trafić w ten Plac. Dodatkowym atutem jest fakt że w razie "awarii" mogą uciec przez Aniołki w las. Obok za główną ulicą Trójmiasta i torami kolejowymi są obie Stocznie, a do gmachu KW mieli by jakieś 700 metrów. Jako wsparcie i osłona w tłumieniu tej jatki na Wałach Jagielońskich mogła by wspomóc kompania desantowa z 7 ŁDD która utkneła na ul 3 Maja (ulica zaczyna się przy miejscu lądowania). Jeden z TOPASów tej kompani żle zjechał na skrzyżowaniu przy tym placu i zamiast w ul 3 Maja wjechał na Wały Jagielońskie gdzie tłum o pardon powstanie robotnicze (przęgięcie mojej pani z WOSu :> ) spalił ten wóz. Także na miejscu dow 35 pdes miałby tą kompanie z ulicy Słowackiego (koszary pułku) i pluton z ulicy Ułanów z Krakowa (koszary obu kompanii nr 48) z 10 nabojami na kałacha. Do rozpodzęnia tego tłumu (jakieś 10000) garstka 120 żołnierzy to za skromne siły.
STRATY 40% STANU DESANTUJĄCYCH SIĘ ŻOŁNIERZY W CZASIE POKOJU TO P-R-O-K-U-R-A-T-O-R i żaden ICek z MON nie nadstawiał by tyłka w tak absurdalnym desancie na stoczniowe dźwigi plutonu z ulicy Ułanów w Krakowie.
9. Nigdzie nie znalazłem potwierdzenia tego faktu (desant w Trójmieście w 1970 roku) choć internacjonalistyczna i międzynarodowa pomoc żołnierzy tej słynnej dywizji jest dobrze opisana.
10. Twój rozmówca to widać wybitny znawca polskiej doktryny użycia wojsk pow-des. A ty Dżeneshu również jesteś wybitnym znawcą doktryny użycia broni masowej zagłady przez wojska UW.
Po pierwsze przy ówczesnym poziomie techniki w warunkach europejskiego TDW jedyną szansą na odzyskanie grupy dywersyjnej było jej dotarcie do własnej linii lub dotarcie wojsk do jej rejonu przebywania. Grupy dywersyjne po wykonaniu zadania miały przejść do działań rozpoznawczych lub partyzanckich. Były uczone jak przetrwać bez wsparcia z zewnątrz w lesie i w mieście. Istniała też możliwość odzyskania takiej grupy i ponownego zastosowania na innym kierunku.
Po drugie, nasza jedyna dywizja p-d miała autonomicznosć określoną na 2-4 dni po zrzucie na tyłach wroga. Jeśli w tym okresie nie doszło by do połączenia z własnymi siłami mieli zniszczyć sprzęt ciężki i przejść do działń nierególarnych. Celem 6PDPD jak 7 ŁDD były wyspy wokół Sundu. Jednostki po odtworzeniu gotowości bojowej miały byc desantowane w okolicach Oslo. Przyznasz że to coś więcej niż jednorazowe użycie. Choć wiem że również w 7 ŁDD w kadrze panowała taka potoczna opinia.
Po trzecie: Radziecka strategia zmasowanego użycia broni masowego rażenia w działaniach konwencjonalnych właśnie przed rokiem 1970 uległa redefinicji. Twój romówca w tym zakresie wyraża poziom programu Misja Specjalna lub filmu Gry Wojenne.
Pierwotna strategia zmasowanego ataku nuklearnego była sformułowana w odpowiedzi na NATOWska strategie "Tarczy i Miecza" gdzie również przewidywano masowe użycie taktycznej broni jądrowej. Obie strony się w taką masowo uzbrajały ( u nas nosiciele R-300, Łuna, Ił-28, Su7BM i BKŁ, Mig-21 PFM(N)). Jednak w połowie lat 60 amerykański sekretarz obrony Macnamara sformułował doktryne stopniowej eskalacji. USA narzuciło tą strategie NATO (rezygnacja z międzynarodowych sił jądrowych) i zaczeło rozwijać siły zbrojne w tym kierunku. To oznaczało wyścig zbrojeń konwencjonalncych. W odpowiedzi ZSRR wprowadzał od około 1968 podobną strategię wdrażając gigantyczny program modernizacji i powiększenia uzbrojenia konwencjonalnego. To samo było w WP. Przeciez zdawano sobie z obustronnych skutków działania broni MR i obustronnych strat nie tylko ludzkich ale też strat zdolności bojowych.
Pierwsza faza konliktu UW-NATO od lat 70-tych miała by więc charakter konwencjonalny. Jednak w razie niepowodzenia jednej ze stron obie strony nadal rozwijały taktyczne środki przenoszenia BMR. I tu na arene wkracza nasz pan dywersant z ulicy Ulanów w Krakowie. Aby zapobiec użyciu taktycznej broni jądrowej przez NATO UW przygotowywały wojska specjalne do zniszczenia baz jądrowych na zachodzie. Przewidywano że tuż przed wybuchem wojny część grup po cywilnemu będzie przetransportowana w pobliże tych baz. Część grup szturmowych była by desantowana w trakcje konfliktu. To oraz inercja polityczna w mechaniźmie podejmowania decyzji o użyciu tej broni w organach NATO miały dać szanse ( w opini radzieckich sztabowców) możliwość rozegrania kampanii na zachodzie bez atomowych grzybów. Ale tego ówcześnie nasz dywersant z ulicy Ułanów w Krakowie nie mógł wiedzieć bo był żetonem, a w programach TVP gdzie się dowiedział o tym zagadnieniu, uprawia się klasyczną komunistyczną propagandę pomijając np ZMIANĘ DOKTRYNY UŻYCIA WOJSK PAŃSTW STRON UW w konflikcie z Zachodemna przełomie lat 60 i 70-tych.
11. Żołnierze 8 Zmechanizowanej i 16 Dywizji Pancernej byli informowani w drodze do Trójmiasta o kontrrewolucji w obu miastach podsycanej przez niemieckich dywersantów. Sądze, że politruk 48 kspec również by otrzymał tą wersję wydażeń od GZP WP w Warszawie.
12. Reasumując nic się w tej historii nie zgadza po za jednym - miał prawo niewiedzieć w jakiej kompanii służy. Na codzień i w kontaktach służbowych używano czterocyfrowego numeru JW a ten dla obu kompanii był ten sam.
13. I na koniec: 48 kompania rozpoznawcza 6 PDPD była typową jednostką rozpoznawczą piechoty spadochronowej (jakim była 6 PDPD) i nie była przewidziana do walki i dywersji ale do skrytego zbierania informacji o nplu na rzecz sztabu 6 PDPD.
1. Dowódcą 6 PDPD był gen bryg Edward Dysko. Objął tą dywizje w 1968 roku po legendarnym Edwinie Rozłubirskim który rozpoczął fromować Korpus Desantowy. Dysko po 5 latach dowodzenia dywizją odszedł w 1973 do IC MON.
2. Jeśli twój rozmówca był na kursie rozbrajania min atomowych oraz unieszkodliwania broni jądrowych i jej nośników to napewno nie służył w rozpoznaniu. Jeśli szkolił się na tych kursach to na pewno w Dziwnownie w kompani szkolnej 1 bszturm gdzie wybudowano makietę bazy atomowej NATO.
3. Jeśli nie służył w rozpoznaniu, a w dywersji to służył nie w 48 krozp tylko w 48 kspec. Ten sam numer jednostki, ten sam adres tylko inne zadania. To celowy wybieg kamuflażowy mający na celu ukrycie istnienia tej jednostki specjalnej. 48 kspec była podporządkowana 6 PDPD pod względem gospodarczym a operacyjnie II Zarządowi Sztabu WOW jako jednostka ropoznawczo dywersyjna 4 Armii (formowanej na bazie WOW) . Dow kompani był por Z Grabowski. Obie kompanie stacjonowały w tych samych koszarach przy ulicy Ułanów.
4. W powyższym przeświadczeniu utwierdza mnie fakt że w pasie ewentualnego natarcia 6 PDPD czyli Sund (wyspa Major) oraz okolice Oslo nie spodziewano się natarcia pancernego wojsk UW więc nie instalowano jak w RFN min atomowych, nie było też baz z bronią nuklearną.
5. 48 kspec miała być użyta w pasie natarcia 4 Armii czyli WOW.
6. Dziwi mnie że w 1970 roku użytkował jeszcze ciężki i nie poręczny TT. Elita Elit czyli wojska specjalne otrzymywały w piewszej kolejnosci nowe uzbrojenie czyli pistolety PW-64 Czak od roku 1968. Choć niektóre wiarusy wolały TT i je zostawiali sobie w uzyciu za zgodą przełożonych.
7. Ta kompania była skadrowana i miała rozwinięty jeden pluton specjalny. Nie sądzę żeby planowano użycie tej jednostki w ramach całej kompanii do desantu w 1970 roku gdyż najpierw należało by ją zmobilizować. Tym bardziej w to wątpie gdyż w Szczecinie stacjonowała tajemnicza kompania ochrony sztabu 12 DZ czyli zakamuflowana 56 KSpec :lol2: a w Bolesławcu inna zakamuflowana jednostka :faja: - 62 kspec nie mówiąc już o cały batalionie w (1 bszturm) Dziwnownie który miał najbliżej do Gdańska.
8. Jeśli natomiast uparto by się ściągać niezmobilizowaną jednostkę z ulicy Ułanów w Krakowie to do wydesantowania z samolotu An-2 wystarczyła by jako strefa żrzutu płaszczyzna Placu Zebrań Ludowych. W brew szumnej nazwie to keplisko i duża łąka w środku miasta na końcu której stała muszla koncertowa.35 chłopa spokojnie na niej by się zmiesciło w desanice z 200 m. Na koncertach tam bywa nawet ponad 10000 osób a w lato mieści się duży cyrk lub lunapark. Po za tym jest podłużna i jak Antek by zwolnił a zwalniał bardzo ładnie (VTOL) to wszyscy by zdążyli wyskoczyć i trafić w ten Plac. Dodatkowym atutem jest fakt że w razie "awarii" mogą uciec przez Aniołki w las. Obok za główną ulicą Trójmiasta i torami kolejowymi są obie Stocznie, a do gmachu KW mieli by jakieś 700 metrów. Jako wsparcie i osłona w tłumieniu tej jatki na Wałach Jagielońskich mogła by wspomóc kompania desantowa z 7 ŁDD która utkneła na ul 3 Maja (ulica zaczyna się przy miejscu lądowania). Jeden z TOPASów tej kompani żle zjechał na skrzyżowaniu przy tym placu i zamiast w ul 3 Maja wjechał na Wały Jagielońskie gdzie tłum o pardon powstanie robotnicze (przęgięcie mojej pani z WOSu :> ) spalił ten wóz. Także na miejscu dow 35 pdes miałby tą kompanie z ulicy Słowackiego (koszary pułku) i pluton z ulicy Ułanów z Krakowa (koszary obu kompanii nr 48) z 10 nabojami na kałacha. Do rozpodzęnia tego tłumu (jakieś 10000) garstka 120 żołnierzy to za skromne siły.
STRATY 40% STANU DESANTUJĄCYCH SIĘ ŻOŁNIERZY W CZASIE POKOJU TO P-R-O-K-U-R-A-T-O-R i żaden ICek z MON nie nadstawiał by tyłka w tak absurdalnym desancie na stoczniowe dźwigi plutonu z ulicy Ułanów w Krakowie.
9. Nigdzie nie znalazłem potwierdzenia tego faktu (desant w Trójmieście w 1970 roku) choć internacjonalistyczna i międzynarodowa pomoc żołnierzy tej słynnej dywizji jest dobrze opisana.
10. Twój rozmówca to widać wybitny znawca polskiej doktryny użycia wojsk pow-des. A ty Dżeneshu również jesteś wybitnym znawcą doktryny użycia broni masowej zagłady przez wojska UW.
Po pierwsze przy ówczesnym poziomie techniki w warunkach europejskiego TDW jedyną szansą na odzyskanie grupy dywersyjnej było jej dotarcie do własnej linii lub dotarcie wojsk do jej rejonu przebywania. Grupy dywersyjne po wykonaniu zadania miały przejść do działań rozpoznawczych lub partyzanckich. Były uczone jak przetrwać bez wsparcia z zewnątrz w lesie i w mieście. Istniała też możliwość odzyskania takiej grupy i ponownego zastosowania na innym kierunku.
Po drugie, nasza jedyna dywizja p-d miała autonomicznosć określoną na 2-4 dni po zrzucie na tyłach wroga. Jeśli w tym okresie nie doszło by do połączenia z własnymi siłami mieli zniszczyć sprzęt ciężki i przejść do działń nierególarnych. Celem 6PDPD jak 7 ŁDD były wyspy wokół Sundu. Jednostki po odtworzeniu gotowości bojowej miały byc desantowane w okolicach Oslo. Przyznasz że to coś więcej niż jednorazowe użycie. Choć wiem że również w 7 ŁDD w kadrze panowała taka potoczna opinia.
Po trzecie: Radziecka strategia zmasowanego użycia broni masowego rażenia w działaniach konwencjonalnych właśnie przed rokiem 1970 uległa redefinicji. Twój romówca w tym zakresie wyraża poziom programu Misja Specjalna lub filmu Gry Wojenne.
Pierwotna strategia zmasowanego ataku nuklearnego była sformułowana w odpowiedzi na NATOWska strategie "Tarczy i Miecza" gdzie również przewidywano masowe użycie taktycznej broni jądrowej. Obie strony się w taką masowo uzbrajały ( u nas nosiciele R-300, Łuna, Ił-28, Su7BM i BKŁ, Mig-21 PFM(N)). Jednak w połowie lat 60 amerykański sekretarz obrony Macnamara sformułował doktryne stopniowej eskalacji. USA narzuciło tą strategie NATO (rezygnacja z międzynarodowych sił jądrowych) i zaczeło rozwijać siły zbrojne w tym kierunku. To oznaczało wyścig zbrojeń konwencjonalncych. W odpowiedzi ZSRR wprowadzał od około 1968 podobną strategię wdrażając gigantyczny program modernizacji i powiększenia uzbrojenia konwencjonalnego. To samo było w WP. Przeciez zdawano sobie z obustronnych skutków działania broni MR i obustronnych strat nie tylko ludzkich ale też strat zdolności bojowych.
Pierwsza faza konliktu UW-NATO od lat 70-tych miała by więc charakter konwencjonalny. Jednak w razie niepowodzenia jednej ze stron obie strony nadal rozwijały taktyczne środki przenoszenia BMR. I tu na arene wkracza nasz pan dywersant z ulicy Ulanów w Krakowie. Aby zapobiec użyciu taktycznej broni jądrowej przez NATO UW przygotowywały wojska specjalne do zniszczenia baz jądrowych na zachodzie. Przewidywano że tuż przed wybuchem wojny część grup po cywilnemu będzie przetransportowana w pobliże tych baz. Część grup szturmowych była by desantowana w trakcje konfliktu. To oraz inercja polityczna w mechaniźmie podejmowania decyzji o użyciu tej broni w organach NATO miały dać szanse ( w opini radzieckich sztabowców) możliwość rozegrania kampanii na zachodzie bez atomowych grzybów. Ale tego ówcześnie nasz dywersant z ulicy Ułanów w Krakowie nie mógł wiedzieć bo był żetonem, a w programach TVP gdzie się dowiedział o tym zagadnieniu, uprawia się klasyczną komunistyczną propagandę pomijając np ZMIANĘ DOKTRYNY UŻYCIA WOJSK PAŃSTW STRON UW w konflikcie z Zachodemna przełomie lat 60 i 70-tych.
11. Żołnierze 8 Zmechanizowanej i 16 Dywizji Pancernej byli informowani w drodze do Trójmiasta o kontrrewolucji w obu miastach podsycanej przez niemieckich dywersantów. Sądze, że politruk 48 kspec również by otrzymał tą wersję wydażeń od GZP WP w Warszawie.
12. Reasumując nic się w tej historii nie zgadza po za jednym - miał prawo niewiedzieć w jakiej kompanii służy. Na codzień i w kontaktach służbowych używano czterocyfrowego numeru JW a ten dla obu kompanii był ten sam.
13. I na koniec: 48 kompania rozpoznawcza 6 PDPD była typową jednostką rozpoznawczą piechoty spadochronowej (jakim była 6 PDPD) i nie była przewidziana do walki i dywersji ale do skrytego zbierania informacji o nplu na rzecz sztabu 6 PDPD.
Czego nam zabrakło w 1939? Min!!!
-
- Adjudant
- Posty: 241
- Rejestracja: sobota, 14 października 2006, 16:46
- Lokalizacja: Westerplatte
Jeśli chodzi o użycie 6 PDPD w grudniu 1970 roku to było tak.
Powołano Grupe Operacyjną "Kraków" w składzie 10 pczś, 25 pzmech z 10 DPanc oraz jednostki 6 PDPD z Krakowa i Niepołomnic. Czerwone berety oddały 2036 żołnierzy z bronią osobistą i 20 ASU-85. 10 DPanc 86 czołgów T-54, 114 Skotów i 1424 żołnierzy. Grupę tą skoncnetrowano w Balicach. Pododdziały 6 PDPD z Bielska i Oświęcimia patrolowały rejon dyslokacji pilnując porządku.
Zadania GO Kraków:
Wariant I głównymi siłami utrzymać główne gmachy użyteczności publicznej na terenie Krakowa w współdziałaniu z 5 BWOW (podchalańczycy) i MO.przy zachowaniu silnego odwodu.
Wariant II jak w wariancie I przyczym odwód urzyty byłby do izolowania Nowej Huty
Wariant III (na odwrót) - główne siły w Nowej Hucie i izolacja jej od Krakowa oraz blokowanie resztą sił dostępu do gmachów w centrum Krakowa w współdizłaniu z 5 Brygada i MO.
GO "Kraków" nie została użyta.
Tak więc to ostateczny cios opowiastkom pana dywersanta z ulicy Ułanów w Krakowie.
Żaden szanujący się I Sekretarz KW PZPR w tym przypadku tow Czesław Domagała jako szef Wojewódzkiego Komitetu Obrony nie oddał by na Wybrzeże złamanego bagnetu w obliczu takiego kryzysu. Ten facet miał na karku odwiecznie prawicowy Kraków z jego ruchami antysocjalistycznymi i wkurwioną na Gomułkę lewicą Nową Hutę. Mieszanka dla tow sekretarza zaiste wybuchowa. ;D
Powołano Grupe Operacyjną "Kraków" w składzie 10 pczś, 25 pzmech z 10 DPanc oraz jednostki 6 PDPD z Krakowa i Niepołomnic. Czerwone berety oddały 2036 żołnierzy z bronią osobistą i 20 ASU-85. 10 DPanc 86 czołgów T-54, 114 Skotów i 1424 żołnierzy. Grupę tą skoncnetrowano w Balicach. Pododdziały 6 PDPD z Bielska i Oświęcimia patrolowały rejon dyslokacji pilnując porządku.
Zadania GO Kraków:
Wariant I głównymi siłami utrzymać główne gmachy użyteczności publicznej na terenie Krakowa w współdziałaniu z 5 BWOW (podchalańczycy) i MO.przy zachowaniu silnego odwodu.
Wariant II jak w wariancie I przyczym odwód urzyty byłby do izolowania Nowej Huty
Wariant III (na odwrót) - główne siły w Nowej Hucie i izolacja jej od Krakowa oraz blokowanie resztą sił dostępu do gmachów w centrum Krakowa w współdizłaniu z 5 Brygada i MO.
GO "Kraków" nie została użyta.
Tak więc to ostateczny cios opowiastkom pana dywersanta z ulicy Ułanów w Krakowie.
Żaden szanujący się I Sekretarz KW PZPR w tym przypadku tow Czesław Domagała jako szef Wojewódzkiego Komitetu Obrony nie oddał by na Wybrzeże złamanego bagnetu w obliczu takiego kryzysu. Ten facet miał na karku odwiecznie prawicowy Kraków z jego ruchami antysocjalistycznymi i wkurwioną na Gomułkę lewicą Nową Hutę. Mieszanka dla tow sekretarza zaiste wybuchowa. ;D
Czego nam zabrakło w 1939? Min!!!