Tak samo jak Polacy na Litwie. Dodajmy jeszcze tych których wypędzono i lepiej na tym wychodzimy.Andy pisze:Litwini spod Sejn również mogą zacząć się starać.
A tak na poważnie to przekonałeś mnie Darth.
A proszę bardzo. Po prostu uważam, że jeśli "społecznośc międzynarodowa" przyjmuje jakąś zasadę, to powinna się jej konsekwentnie trzymać, chcąc zachować chociaż odrobinę autorytetu. Dlatego te mowy "gadających euroatlantyckich głów", w tym i naszych, że "Kosowo to wyjątek" to sobie można o kant stołu potłuc, bo raz ruszony kamień powoduje lawinę, której się nie da powstrzymać. Rosjanie, Abchazi i Osetyńcy wykorzystali to bardzo skutecznie, a do tego u siebie Rosjanie jak dotąd skutecznie spacyfikowali próby zachowań analogicznych skierowanych przeciwko nim.Camillus2 pisze:A tak na poważnie to przekonałeś mnie Darth.
O tym wspomniał Strategos dwa posty wyżej.Camillus2 pisze:Tak samo jak Polacy na Litwie.
Za wikipedią :Darth Stalin pisze:Rosjanie to już prędzej w Estonii niż na Łotwie, .
W sumie smutna sprawa ...Darth Stalin pisze:. w sumie ciekawa sprawa, bo małe republiki bałtyckie ostatnio ciężko dostały po 4 literach wskutek kryzysu.
"Bojkowie i Łemkowie mieszkali tu na pewno od momentu zasiedlenia gór na przełomie XV i XVI w. Wywodzili się od przybyłych z drugiej strony Karpat pasterzy wołoskich"Andy pisze:Litwini spod Sejn również mogą zacząć się starać.Strategos pisze: Co do łączenia pobratymców rozumiem ,że popierasz ewentualne starania Polaków na Litwie i Rosjan w Łotwie o połączenie z macierzą .
Bój się Bojka!Strategos pisze:Ja się boję starań Bojków o przyłącznie do Rumunii
Nooo... tak nie do końca:Raubritter pisze:ale z Abchazją, jeśli mnie pamięć nie myli i dobrze to usłyszałem, już nie do końca. nie tak dawno temu, czyli jakieś dwadzieścia parę lat wstecz, to ponoć Gruzini stanowili większość w Abchazji, ale w toku działań wojennych zostali wygnani i dopiero po tych etnicznych czystkach można powiedzieć, że mieszkańcy Abchazji są za niepodległością
Z Abchazją w ramach Gruzińskiej SRR było podobnie jak z Łotewską SRR i Estońską SRR - tyle, ze zamiast Rosjak osadzano tam Gruzinów.Historia
Obszar zamieszkany już w paleolicie jeden z najwcześniejszych ośrodków rolnictwa i obróbki metali. W I tysiącleciu p.n.e. część starożytnego królestwa Kolchidy, skolonizowany przez Greków, 65 p.n.e. przejęty przez Rzymian, od IV wieku pod wpływami Gruzji (część Lazyki), chrystianizacja (przez Bizancjum) na początku VI wieku, w IX i X wieku niepodległa Abchazja ze stolicą w Kutaisi, którego władca Leon II ogłosił się królem. Abchazja przeżywała rozkwit rozszerzając panowanie na sąsiednie księstwa, m.in. Imeretię i Kartlię. Następnie przyłączona do Gruzji (po objęciu jej tronu 978 przez króla gruzińskiego Bagrata III). W XV - XIX wieku staje się księstwem zależnym od Turcji (islamizacja, głównie odłam sunnicki). W konsekwencji m.in w latach 1725, 1733, 1771, 1806 kolejne powstania Abchazów przeciwko Turcji. Książęta abchascy w walce z Imperium Osmańskim zaczęli stopniowo poszukiwać protekcji w Rosji. W 1810 po zwycięskiej wojnie z Turcją Abchazja na wniosek abchaskiego władcy włączono do Rosji (formalnie rządził książę abchaski podporządkowany bezpośrednio carowi). W 1864 włączono Abchazję bezpośrednio do administracji rosyjskiej jako suchumski oddział wojskowy. W reakcji na zniesienie autonomii w 1866 powstanie narodowe Abchazów przeciwko Rosji zakończone klęską i krwawo zdławione. Bardzo zniszczona podczas wojny rosyjsko - tureckiej 1877 - 1878. W konsekwencji klęski powstania i przegranych wojen masowa emigracja Abchazów przez Morze Czarne do Turcji - w XIX wieku wyemigrowała tam połowa ludności (muhadżirstwo). W Abchazji zaczęli osiedlać się prawosławni Gruzini, Rosjanie i uchodzący z Turcji Ormianie i Grecy, co było wspierane przez władze carskie. Od maja 1918 do marca 1921 Abchazja wchodziła w skład niepodległej Gruzji na prawach autonomii. W latach 1918-1922 kolejna fala mohadżirstwa-emigracji Abchazów do Turcji.
Od marca 1921 po podboju przez Armię Czerwoną proklamowana jako Abchaska Socjalistyczna Republika Radziecka. W 1931 r. pod nazwą Abchaska Autonomiczna Socjalistyczna Republika Radziecka została włączona dekretem Stalina do Gruzińskiej SRR. W latach 30. i 40. oraz na początku 50. okres forsownej gruzinizacji Abchazji forsowanej przez Gruzina pochodzącego z Abchazji Berię, wspieranie przez władze radzieckie masowego gruzińskiego osadnictwa (głównie z sąsiedniej Megrelii w Abchazji, fizyczna likwidacja niemal całej abchaskiej inteligencji, zamykanie abchaskich szkół, zastąpienie abchaskiego alfabetu gruzińskim, zastępowanie abchaskich nazw miejscowości, ulic, punktów geograficznych, itp. nazwami gruzińskimi. W efekcie następuje systematyczny spadek odsetka Abchazów wśród ogółu ludności republiki. Reakcją rdzennej ludności były kolejne silne antygruzińskie wystąpienia narodowościowe Abchazów w latach 50., 60. i 70., a najsilniejsze w 1978 i 1979 roku . W lipcu 1989 roku wybuchły zbrojne starcia abchasko-gruzińskie w Suchumi. W 1992 roku do Abchazji wprowadzono gruzińską Gwardię Narodową pod pretekstem ścigania zwolenników obalonego prezydenta Gamsachurdii i ochrony linii kolejowej, co zapoczątkowało wybuch regularnych walk. W lipcu 1992 Abchazja proklamowała niepodległość, co było przyczyną dwuletniej krwawej wojny z Gruzją. W 1994 podpisano w Moskwie porozumienie, które znacznie rozszerzyło zakres autonomii abchaskiej w ramach państwa gruzińskiego. Na jego mocy z mandatu ONZ w Abchazji stacjonują Kolektywne Siły Pokojowe (złożone wyłącznie z żołnierzy rosyjskich). Ponieważ paszporty wydawane przez Abchazję nie są uznawane w świecie, większość ludności Abchazji (około 80-90%) przyjęła obywatelstwo rosyjskie. W 1998 roku wybuchł kolejny konflikt zbrojny z Gruzją (tzw. wojna sześciodniowa) zakończony zwycięstwem Abchazów. W sierpniu 2008 roku w czasie wojny w Południowej Osetii siły zbrojne Abchazji zdobyły wąwóz Kodori i osiągnęły granicę Abchazji z 1921 roku. W sierpniu 2008 po wygranej wojnie nastąpiły masowe demonstracje ludności pod hasłami uznania niepodległej Abchazji, a parlament Abchazji wystąpił z wnioskiem o uznanie niepodległości republiki.
Po casusie Kosowa nie bardzo rozumiem dlaczego np Polacy na Litwie teoretycznie mieli by nie mieć prawa do swojego choćby okręgu autonomicznego? Zważywszy jednak na fakt, że kolejne polskie rządy w imię rusofobii przymykają oko na dyskryminowanie Polaków na Litwie (choćby sprawa pisowni nazwisk czy dwujęzycznych nazw) to oczywiście jakakolwiek polska autonomia nie jest możliwa. Tyle, że to najwyżej świadczy o naszej słabości i zerowym wyczuciu tzw realpolitik, popieranie awanturniczych polityków z 4mln Gruzji przeciwko 147 mln Rosji, poklepywanie się z Juszczenką (2% poparcie na Ukrainie sic!) za cenę zakłamywania prawy o rzezi wołyńskiej, poklepywanie się z prawicowymi politykami litewskimi za cenę praw polskiej mniejszości. Oczywiście wszystko w imię nie interesów polskich a ideologicznie podbudowanej rusofobii. Polscy politycy nie musieli uznawać Kosowa, nie musieli twardo popierać Gruzji, ani tym bardziej mizdrzyc się do politycznego bankruta Juszczenki czy udawać, że z Polakami na Litwie wszystko jest ok. Od Rosjan mogli by się dużo uczyc jeśli chodzi o pragmatyzm polityczny,konsekwencję w dążeniu do celów, wykorzystywanie casusów prawa międzynarodowego itp, itd. Bycie czy nie bycie w UE nie ma tu nic do rzeczy, bo taka Francja czy Niemcy tez potrafią zadbać o swoje interesy choćby w stosunkach z Rosją.Strategos pisze: Co do łączenia pobratymców rozumiem ,że popierasz ewentualne starania Polaków na Litwie i Rosjan w Łotwie o połączenie z macierzą . Chyba na jakiś czas zaprzestanę kupowania starzejących się atlasów geograficznych
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7093984,Niemiecka_prasa__To_Gruzja_oddala_pierwszy_strzal.htmlPierwsze strzały, które w sierpniu 2008 roku doprowadziły do konfliktu rosyjsko-gruzińskiego, oddała Gruzja - piszą niemieckie dzienniki "Sueddeutsche Zeitung" i "Frankfurter Allgemeine Zeitung", powołując się na ustalenia raportu misji UE z dochodzenia w sprawie przyczyn konfliktu. Raport ma być opublikowany dzisiaj po południu.
Dokładnie. Mimo, ze tak wbrew pozorom nie jesteśmy słabi w stosunku do Litwy czy Ukrainy, ale nie chcemy (nie potrafimy?) tego wykorzystać. Z Litwą są projekty energetyczne, komunikacyjne, zależne od Brukseli - wystarczy powiedzieć jasno, ze zawetujemy wszystko, co dotyczy Litwy, jeżeli nie zrobią tego, czego chcemy. Itd. itp. To samo z Ukrainą - jak chcą współpracy z UE to owszem, ale nie za darmo.viking pisze:Tyle, że to najwyżej świadczy o naszej słabości i zerowym wyczuciu tzw realpolitik, popieranie awanturniczych polityków z 4mln Gruzji przeciwko 147 mln Rosji, poklepywanie się z Juszczenką (2% poparcie na Ukrainie sic!) za cenę zakłamywania prawy o rzezi wołyńskiej, poklepywanie się z prawicowymi politykami litewskimi za cenę praw polskiej mniejszości. Oczywiście wszystko w imię nie interesów polskich a ideologicznie podbudowanej rusofobii.
Georgij Chaindrawa, gruziński opozycjonista dla [i]Gazety Wyborczej[/i] pisze: "Saakaszwili jest idiotą, chociaż to Rosja jest odpowiedzialna za wojnę, bo ją sprowokowała. Ta niewypowiedziana wojna przeciw Gruzji trwa kilka lat. Powolna, ale bezustanna agresja, aneksja... Jednak człowiek stojący na czele państwa, który ma do czynienia z wielkim, potężnym agresorem, powinien wiedzieć, że nie należy małego narodu wplątywać w wojnę".
Ale to by wymagało wysłania naszej kadry z MSZ, rzadu i parlamentu na studia do MGIMO (Moskiewski Państwowy Instytut Spraw MIędzynarodowych), czego od ~20 lat oczywiście nie robimy... a tam nauka geopolityki jest na pierwszym miejscu.Od Rosjan mogli by się dużo uczyc jeśli chodzi o pragmatyzm polityczny,konsekwencję w dążeniu do celów, wykorzystywanie casusów prawa międzynarodowego itp, itd.
Aha. No to tym bardziej zgadzam się ze swoimi poglądamiDarth Stalin pisze:
Nooo... tak nie do końca:
Otóż to.Darth Stalin pisze: Dokładnie. Mimo, ze tak wbrew pozorom nie jesteśmy słabi w stosunku do Litwy czy Ukrainy, ale nie chcemy (nie potrafimy?) tego wykorzystać. Z Litwą są projekty energetyczne, komunikacyjne, zależne od Brukseli - wystarczy powiedzieć jasno, ze zawetujemy wszystko, co dotyczy Litwy, jeżeli nie zrobią tego, czego chcemy. Itd. itp. To samo z Ukrainą - jak chcą współpracy z UE to owszem, ale nie za darmo.
A my ich wspieramy za bezdurno, szczamy Wielkiemu Złemu Niedźwiedziowi (którego sami tak malujemy, tak przedstawiamy i traktujemy, a do tego rozdrażniamy) do miodu, a w zamian nie dostajemy NIC.
To jest oczywiście racja, tylko dlaczego mamy się trzymać zasady złej ?Darth Stalin pisze:A proszę bardzo. Po prostu uważam, że jeśli "społecznośc międzynarodowa" przyjmuje jakąś zasadę, to powinna się jej konsekwentnie trzymać, chcąc zachować chociaż odrobinę autorytetu. Dlatego te mowy "gadających euroatlantyckich głów", w tym i naszych, że "Kosowo to wyjątek" to sobie można o kant stołu potłuc, bo raz ruszony kamień powoduje lawinę, której się nie da powstrzymać.
Bo tak robią najsilniejsi gracze na tej planecie, a my nie mamy żadnych argumentów, żeby im w tym przeszkodzić - wypaałoby zatem robić dobra minę do złej gry albo... próbować zmienić to drugie (raczej nierealne).elahgabal pisze:To jest oczywiście racja, tylko dlaczego mamy się trzymać zasady złej ?
Którym "wschodem"? Akurat Rosja swoich separatystów trzyma krótko; podobnie Chińczycy.takie eksperymenty to tylko gdzieś tam na wschodzie. Bo ze wschodem można wszystko.
A można by np. wystąpić z ostrym protestem p-ko Litwie wobec traktowania naszej mniejszości, po czym... razem z Rosją złożyć pozew do ETS o naruszanie praw człowieka i praw mniejszości przez Litwę, Łotwę i Estonię. A nastepnie wystąpić do Ukrainy z odpowiednimi postulatami, co nieoficjalnie można by poprzeć trwającą właśnie sprawą z udziałem Rosji.Raubritter pisze:Od Rosjan mogli by się dużo uczyc jeśli chodzi o pragmatyzm polityczny,konsekwencję w dążeniu do celów, wykorzystywanie casusów prawa międzynarodowego itp, itd. Bycie czy nie bycie w UE nie ma tu nic do rzeczy, bo taka Francja czy Niemcy tez potrafią zadbać o swoje interesy choćby w stosunkach z Rosją.
Tym Europy rzecz jasna. O niedźwiedziach to nawet nie ma co pisać z powodu, który właśnie wspomniałeś. Bałkany, teraz nawet Ukrainę chcą powoli kroić. Na wschód od Odry widać nadal tereny kolonialne są...Darth Stalin pisze:Którym "wschodem"?