Istotne jest wprowadzenie zasady, iż zarówno wiceministrowie, jak i dyrektorzy departamentów winni pełnić swe funkcje przez kilka lat. Karuzela kadrowa, w ramach której osoby na kierowniczych stanowiskach pełnią swe funkcje przez ca. rok, powoduje, iż dany człowiek, gdy tylko zaczyna się dobrze orientować w powierzonej mu tematyce, zaczyna już organizować swój wyjazd na placówkę lub przejście na inne stanowisko. Powyższe jest ewidentnie dysfunkcjonalne.
Z tym problemem zetknąłem się osobiście. Ale jest to problem fundamentalny i bardzo złożony.
Otóż:
1. Płace są jakie są więc wyjazdy na placówki są z jakichś powodów (nie interesowało mnie to) atrakcyjne. I dotyczy to prawie wszystkich szczebli merytorycznych.
2. Ludzie więc chcą tych wyjazdów. Wprowadzenie kilkuletniej karencji musi być czymś wynagrodzone.
3. Wynikająca z nieustannego przemieszczania się na etatach i po placówkach niechęć do podejmowania dużych wyzwań i tworzenia długofalowej strategii.
4. Wynikający z tego częsty brak kontynuacji przedsięwzięć.
5. Duża i nieoficjalna rola byłych ambasadorów, a także osób z nadania politycznego często nie zajmujących ważkich stanowisk, ale decydujących w kluczowych sprawach.
6. Brak długofalowej polityki resortu wdrożonej w departamentach.
Kwestie słabości naszej dyplomacji to inna para kaloszy, ale mająca podstawę w obserwowanym w ostatnich kilkunastu latach braku prawdziwych dokumentów strategicznych określających jasno polską rację stanu, polskie czerwone linie, cel do osiągnięcia, kamienie milowe i mapy do ich osiągnięcia. Jest to bolączka wszystkich polskich ministerstw tuszowana sprawozdawczością, tabelkami, akcjami itp. bzdurami. Niesamowite było oglądanie procesu przygotowywania się do spożytkowania ostatniej transzy środków UE.