Co miałoby skłaniać gracz polskiego do trwania na takich pozycjach, zamiast rozpoczęcia jak najszybszego odwrotu na linię Grodno-Brześć, by nie dać się zjeść Frontowi Zachodniemu?
Początkowo Sowieci z respektem atakowali. Właściwie dopiero po zdobyciu Wilna nabrali śmiałości. Po Grodnie można już mówić o panice w polskich szeregach. ("J. Piłsudski" Suleja).
Gen Boruszczak de facto uciekł z Wilna.
"Wpływ tego marszu był olbrzymi. (...) trwający tygodniami, sprawia wrażenie czegoś nieodpartego, nasuwającego się, jak jakaś ciężka potworna chmura, dla której przegrody się nie znajdzie.. Pod wrażeniem tej nasuwającej się chmury łamało się państwo, chwiały się charaktery, miekły serca żołnierzy. (...) Pod wpływem wydarzeń wytwarzał się coraz wyraźniej i coraz jaśniej poza frontem zewnętrznym front wewnętrzny, który swą siła we wszystkich historiach wojen byl zwiastunem klęsk i największym czynnikiem przegranej nie bitew, lecz wojen." Piłsudski o marszu Tuchaczewskiego
Może po prostu dodać Punkty Morale do tych miast? Wilno, Mińsk, Kalenkowicze - to IMVHO troszeczkę za mało by zasymulowac odwrót.
A może dawać co rundę PZ za utrzymanie miast?
Natomiast jakieś negatywne wydarzenie, które sprawia, że Polak będzie jednak ustawiał Ukraińców na skrzydle, nie zaś na kluczowych odcinkach, jest pewnie potrzebne.
To jest racja.
Ale pamietajmy, że nawet w konwencji była zawarta polska obietnica, że dywizje ukrainskie w miarę możności będą walczyć razem, będą wspołnie odpowiadać za jakiś wycinek frontu.
Może Armia URL walcząca pod ukrianską komendą byłaby ciut sprawniejsza, choć bardziej ryzykowna politycznie?
Co do Brytyjczyków, to można ich usunąć z tytułu wydarzenia.
Nie, nie dlaczego, to dodaje flavouru...
Sam zamach stanu w URL nie jest i bez tego nieprawdopodobny.
Ale tym bartdziej prawdopodobny, im wieksza byłaby porażka sowietów.
solidnie irytujące typowym niestety endecko-komunistycznym podejściem.
Bez wątpienia.