Linia piechoty

Awatar użytkownika
slowik
Generaloberst
Posty: 4838
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:00
Lokalizacja: Wien
Been thanked: 5 times

Post autor: slowik »

Jeżeli mówimy o bitwach fryderycjańskich (czyli o tych o których traktuje ta gra) to głównie walczono w lini. Oczywiście uzywano takze kolumn do walki ale głownie w sytuacjach gdy nie było czasu albo miejsca by rozwinąć linię np. w terenie zabudowanym.
I wlasnie nie moge sie zgodzic w calosci co do tego. Czytajac o kampanii 1809 to czesto napotykam na to ze atakowano w kolumnach nie z powodu owych sytuacji (malo miejsca np.) a umyslnie by miec wieksza sile uderzenia ...
Rozwijanie batalionu na 2 heksy wydaje mi się uzasadnione i nawet potrzebne.
Tez tak uwazam
urodzony 13. grudnia 1981....
Awatar użytkownika
Itagaki
Général de Brigade
Posty: 2011
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:42
Lokalizacja: Dublin
Been thanked: 2 times

Post autor: Itagaki »

slowik pisze:
Jeżeli mówimy o bitwach fryderycjańskich (czyli o tych o których traktuje ta gra) to głównie walczono w lini. Oczywiście uzywano takze kolumn do walki ale głownie w sytuacjach gdy nie było czasu albo miejsca by rozwinąć linię np. w terenie zabudowanym.
I wlasnie nie moge sie zgodzic w calosci co do tego. Czytajac o kampanii 1809 to czesto napotykam na to ze atakowano w kolumnach nie z powodu owych sytuacji (malo miejsca np.) a umyslnie by miec wieksza sile uderzenia ...
Przeczytałem cały temat i zauważyłem że mozemy mówić nie o tym samym :)
Dyskusja na początku zeszla na temat gry Horse & Musket (alias Dragoon) która traktuje o bitwach Fryderyka Wilkiego czyli XVIII w. Tego też się trzymałem pisząc o wykorzystywaniu linii.
Co do kolumn szturmowych (wszelkiej masci - plutonowych, dywizjonowych czy austriackie colone masee) to zgoda z tym co piszesz. Tylko że to juz początek XIX w. i całkiem nowa taktyka walki w polu. Gdy pisałem o grze mogłeś odnieść wrażenie, że piszę o Ostrołęce a nie o tej komputerowej. Stąd ta rozbieżność :)
OK - temat gry komputerowej zamknięty (choć uważam ją za bardzo dobrą ;) ) wracamy do Ostrołęki :D
Everyone sees that even a beautiful full moon starts to change its shape becoming smaller as the time passes. Even in our human lives things are as it is.
Takeda Harunobu
Awatar użytkownika
slowik
Generaloberst
Posty: 4838
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:00
Lokalizacja: Wien
Been thanked: 5 times

Post autor: slowik »

Teraz wszystko jasne :)
Jasne ze piszac o kolumnach mam na mysli XIX. wiek a jako ze system takze w 50% zajmuje sie tym wiekiem to formacja "kolumna szturmowa" (czy jak by sie nie nazywala) winna byc brana pod uwage (np. jako dodatkowa zasada).
urodzony 13. grudnia 1981....
Awatar użytkownika
Mariusz
Adjoint
Posty: 732
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:53
Lokalizacja: Warszawa/Bruksela
Has thanked: 65 times
Been thanked: 27 times

Post autor: Mariusz »

Czytajac o kampanii 1809 to czesto napotykam na to ze atakowano w kolumnach nie z powodu owych sytuacji (malo miejsca np.) a umyslnie by miec wieksza sile uderzenia ...
Może jakieś zmiany chcieli wprowadzic po tym jak dostali wczesniej w kosc. Albo mieli mało dobrze wyszkolonych żołnierzy.

Ja z kolei w Wagram Leśniewskiego przeczytałem, ze w tej kampanii mimo wszystko Austriacy zachowali szyk liniowy.
Awatar użytkownika
slowik
Generaloberst
Posty: 4838
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:00
Lokalizacja: Wien
Been thanked: 5 times

Post autor: slowik »

Może jakieś zmiany chcieli wprowadzic po tym jak dostali wczesniej w kosc. Albo mieli mało dobrze wyszkolonych żołnierzy.

Ja z kolei w Wagram Leśniewskiego przeczytałem, ze w tej kampanii mimo wszystko Austriacy zachowali szyk liniowy.
Czytajac kilka (trzy) prac o Aspern i Wagram w kazdej spotkalem sie z tym ze atakowano (jezeli pozwolil na to czas) w "Angriffskolonnen".
Jedna byla ogolnie o calej kampanii 1809 (kilka tomow) ale nie sprawdzalem jak bylo w innych starciach.
urodzony 13. grudnia 1981....
Awatar użytkownika
Itagaki
Général de Brigade
Posty: 2011
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:42
Lokalizacja: Dublin
Been thanked: 2 times

Post autor: Itagaki »

Nie wiem dokladnie jak to bylo z Austriakami ale mozliwe ze "Angriffskolonnen" to nic nadzwyczjnego.
Francuzi uzywali zasadniczo dwoch rodzai kolumn
- plutonowa (par peleton) - rozwiniete w trzy szeregi (po ok 40 ludzi) kompanie ustawione jedna za druga czyli front szerokosci plutonu i gleboka na 15 - 18 szeregow (w zaleznosci czy woltyzerowie byli rozsypani przed kolumna czy nie)
- dywizjonowa (par division) - batalion stawal "dywizjonami" czyli front na dwie kompanie (ok 80 ludzi) i gleboka na 9 szeregow (na czele stawali grenadziezy i woltyzerowe)
Warto dodac ze odsepy pomiedzy kompaniami byly duze bo wynosily ich szerokosc lub polowe szerokosci (czyli ok 40 i 20 metrow dla plutonowej i 80 i 40 dla dywizjonowej) czyli byly stosunkowo gleboko uzutowane. Umozliwialo to sprawnt poruszanie sie i zmiany szykow.
Przy ataku na bagnety tworzono kolumne szturmowa (colonne d'attaque) co polegalo jedynie na zmniejszeniu odleglosci pomiedzy kompaniami w kolumnie plutonowej czy dywizjonowej do "zera".
W grze nie ma podzialu na kolumn w zaleznosci na szerokosc i glebokosc. Zaciesnianie szyku przeprowadzano na tyle szybko i sprawnie ze mozna przyjac ze kazdy batalion "dostosowuje" sie do sytuacji (przemarsz, zwrot, atak). Kolumna ma wyrazny bonus w ataku na bron biala tak.
Everyone sees that even a beautiful full moon starts to change its shape becoming smaller as the time passes. Even in our human lives things are as it is.
Takeda Harunobu
Awatar użytkownika
slowik
Generaloberst
Posty: 4838
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:00
Lokalizacja: Wien
Been thanked: 5 times

Post autor: slowik »

Przy ataku na bagnety tworzono kolumne szturmowa (colonne d'attaque) co polegalo jedynie na zmniejszeniu odleglosci pomiedzy kompaniami w kolumnie plutonowej czy dywizjonowej do "zera".
Tzn ilosc zolnierzy w pierwszym szeregu sie nie zmieniala tak?
Oznacza to rzecz jasna ze nie ma sensu kombinowac, sam fakt ze poprzez zmniejszenie odleglosci miedzy kompaniami jest wiekszy napor na mniejszej odleglosci nie wystarcza moim zdaniem na osobna zasade.
Jezeli jednak miejsce ktore powstawalo poprzez zredukowanie odleglosci do zera zostawalo zajmowane przez kompanie ktore przedtem byly z tylu, to mozna by sie bylo zastanowic....
urodzony 13. grudnia 1981....
Awatar użytkownika
Itagaki
Général de Brigade
Posty: 2011
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:42
Lokalizacja: Dublin
Been thanked: 2 times

Post autor: Itagaki »

Szerokośc kolumny sie nie zmieniała
Postaram się pokazać to na schemacie:
czerwoni - grenadierzy
czarni - fizylierzy
żółty - woltyżerowie
kolumna plutonowa z pełnymi interwałami i (plutonowa) kolumna szturmowa:
Obrazek Obrazek

kolumna dywizjonowa z pełnymi interwałami i (dywizjonowa) kolumna szturmowa:
Obrazek Obrazek
Everyone sees that even a beautiful full moon starts to change its shape becoming smaller as the time passes. Even in our human lives things are as it is.
Takeda Harunobu
Awatar użytkownika
slowik
Generaloberst
Posty: 4838
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:00
Lokalizacja: Wien
Been thanked: 5 times

Post autor: slowik »

Dzieki. Teraz wszystko jasne.

Jednak mam pytanie. Jezeli "kolumna szturmowa" uderzala na normalna kolumne, to na niewielkim odcinku "frontu" koncentrowala cala swoja sile, co nie mialo miejsca przy normalnej kolumnie. Zgadza sie?
urodzony 13. grudnia 1981....
Awatar użytkownika
Itagaki
Général de Brigade
Posty: 2011
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:42
Lokalizacja: Dublin
Been thanked: 2 times

Post autor: Itagaki »

Tu jest trochę problematyczna sytuacja.
W gruncie rzeczy realnie walczą tylko kompanie w pierwszych szeregach (trzy rzędy). Musi dojść do mocnego zmieszania szyków, żeby drugi i kolejne rzuty zwarły się z nieprzyjacielem. Jeżeli do walki na bagnety już dochodziło (co nie było tak częste jak by się mogło wydawać) to rozstrzygane one były głównie przez pierwsze kompanie.
Zwarta kolumna ma głównie wpływ na morale. Poczucie blizkości na około towarzyszy broni uspokaja, tak jak i widok równo maszerującej zwartej masy najezonej bagnetami wpływa deprymująca na przeciwnikia.
Przytocze fragment z innego miejsca forum:
http://strategie.net.pl/viewtopic.php?t=63
Grenadyer pisze:„W bitwie, dwie siły psychiczne, nawet bardziej niż dwie siły fizyczne, są w konflikcie…” (Ardant du Picq). Prawdziwa siła oddziału nie pochodzi z jego rzeczywistej liczebności czy uzbrojenia, lecz z przypuszczenia o jej (siły) wielkości, mocy, jakie mają żołnierze. Wyjście przeciwnikowi na flankę albo tył daje taką pewność żołnierzom. Są przekonani, że znajdują się w uprzywilejowanym położeniu w stosunku do przeciwnika, nacierają bez obawy, pewni swojej siły. To przekonanie o wyższości i lepszym położeniu nad przeciwnikiem może zmieniać się drastycznie. Batalion, który dzielnie walczy wymieniając ogień z przeciwnikiem, w jednej chwili może stracić ochotę do walki i uciec, gdy na jego flance pojawi się kolejny wrogi oddział. „Na polu bitwy prawdziwym wrogiem jest strach, a nie bagnet czy kula” (Robert Jackson)
Generał Antoine Henri Jomini napisał: "Faktycznie, w prawdziwych walkach piechoty nigdy nie widziałem innej rzeczy jak bataliony rozwijające się i rozpoczynające ostrzał (..) albo kolumny maszerujące twardo na przeciwnika, który uciekał nie czekając na nie, albo odpierał je zanim doszło do pełnego zwarcia (…). Widziałem wiele walk piechoty w wąwozach i wsiach, gdzie czoła kolumn zwarły się nawzajem i walczyły na bagnety; ale nigdy nie widziałem takiej rzeczy na otwartym polu bitwy.
Walczące bataliony można by porównać do dwóch kotów. Podchodzą do siebie, prężą się, jeżą sierść. Żaden nie zaatakuje do momentu aż zobaczy, że drugi zaczyna się bać. Wtedy rzuca się na niego i ten ucieka.
Everyone sees that even a beautiful full moon starts to change its shape becoming smaller as the time passes. Even in our human lives things are as it is.
Takeda Harunobu
Awatar użytkownika
slowik
Generaloberst
Posty: 4838
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:00
Lokalizacja: Wien
Been thanked: 5 times

Post autor: slowik »

W gruncie rzeczy realnie walczą tylko kompanie w pierwszych szeregach (trzy rzędy). Musi dojść do mocnego zmieszania szyków, żeby drugi i kolejne rzuty zwarły się z nieprzyjacielem.
Mi sie wydaje ze nie musi dojsc do zmieszania szykow, po prostu straty w pierwszym szyku sa wczesniej "uzupelniane" czy nie?
Widziałem wiele walk piechoty w wąwozach i wsiach, gdzie czoła kolumn zwarły się nawzajem i walczyły na bagnety; ale nigdy nie widziałem takiej rzeczy na otwartym polu bitwy.
Pasuje do tego ze owe kolumny szturmowe stosowano wlasnie w bitwie pod Aspern, gdzie glownie piechota walczyla o dwa miasteczka/wsie
Walczące bataliony można by porównać do dwóch kotów. Podchodzą do siebie, prężą się, jeżą sierść. Żaden nie zaatakuje do momentu aż zobaczy, że drugi zaczyna się bać. Wtedy rzuca się na niego i ten ucieka.
Bardziej chyba tak ze zaatakuje i w wyniku tego tamten zwiewa i sie boi (widzac wroga/kota atakujacego go), chociaz moze...
Przekladajac na gre wyniki walki "wrecz" nie powinny sie az zanadto odbijac na sile jednostek (chociaz z drugiej strony uciekajace jednostki traca szyk a z tym takze czesc ludzi ktorzy po prostu niechca juz ;) ) a zmuszac je do ucieczek. Wyjatek oczywiscie miasteczka, wsie itd. => tu masakra...
urodzony 13. grudnia 1981....
Awatar użytkownika
Itagaki
Général de Brigade
Posty: 2011
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:42
Lokalizacja: Dublin
Been thanked: 2 times

Post autor: Itagaki »

slowik pisze:
W gruncie rzeczy realnie walczą tylko kompanie w pierwszych szeregach (trzy rzędy). Musi dojść do mocnego zmieszania szyków, żeby drugi i kolejne rzuty zwarły się z nieprzyjacielem.
Mi sie wydaje ze nie musi dojsc do zmieszania szykow, po prostu straty w pierwszym szyku sa wczesniej "uzupelniane" czy nie?
Widziałem wiele walk piechoty w wąwozach i wsiach, gdzie czoła kolumn zwarły się nawzajem i walczyły na bagnety; ale nigdy nie widziałem takiej rzeczy na otwartym polu bitwy.
Pasuje do tego ze owe kolumny szturmowe stosowano wlasnie w bitwie pod Aspern, gdzie glownie piechota walczyla o dwa miasteczka/wsie
Możemy spokojnie rozróżnić dwa przypadki:
- walka w terenie trudnym
- walka w terenie otwartym

W pierwszym przypadku walka zreguły bywała ciężka i krwawa. Walczące oddziały zapewne się szybko dezorganzował/mieszały i wtedy mogło dochodzić do sytuacji, że i wszystkie kompanie walczyły.
W drugiej sytuacji w większosci przypadków oddziały nie miały wielkiej szansy realnego skrzyżowania bagnetów. Jedna strona "pękała" zanim jeszcze dochodziło do zwarcia. Walki przez to były mniej krwawe (nie licząc efektu salwy oddanej w twarz...) i oddziły nie mieszały się tak bardzo (oczywiście nie podczas odwrotu/ucieczki).

Uzupełninie strat w szeregach. Musimy spojżec na batalion trochę z innego strzebla. De facto najmniejszą jednostką taktyczną na polu bitwy była kompania, która była najzszym szczeblem dowodzenia (nie licząc rozsypanej tyraliery gdzie komp. dzieliła sie na trzy sekcje). To one tworzyłu szyki, manewrowały. Uzupełnienie straty w kopmani z 2 rzutu w komp. czołowej nie byłoby zapewne ani łatwe ani pożądane. Mogło to powodować większy zamęt w batalionie niż same straty. Zajmowałby to o wiele więcej czasu niz wykonanie komendy "Szlusuj! Równaj do prawej!" bo "przesunąć" musieliby się żołnieze ze wszystkich rzutów (z 2 do 1, z 3 do 2 itd.) a w efekcie ostatni rzut topniałby w takim tempie, że pewnie szybko przestałb by istnieć.
slowik pisze:
Walczące bataliony można by porównać do dwóch kotów. Podchodzą do siebie, prężą się, jeżą sierść. Żaden nie zaatakuje do momentu aż zobaczy, że drugi zaczyna się bać. Wtedy rzuca się na niego i ten ucieka.
Bardziej chyba tak ze zaatakuje i w wyniku tego tamten zwiewa i sie boi (widzac wroga/kota atakujacego go), chociaz moze...
Przekladajac na gre wyniki walki "wrecz" nie powinny sie az zanadto odbijac na sile jednostek (chociaz z drugiej strony uciekajace jednostki traca szyk a z tym takze czesc ludzi ktorzy po prostu niechca juz ;) ) a zmuszac je do ucieczek. Wyjatek oczywiscie miasteczka, wsie itd. => tu masakra...
Tak dokładnie. Zapewne nawet bataliony milicji nie uciekały na widok wąsatych wiarusów stojących w oddali. Jednak kiedy ruszyli w ich kierunku krokiem przyspieszonym w rytm wybijany przez doboszy w pęłnym porządku to zapene robiło to na nich na tyle duże wrażeniew, że nie czekalai aż zjawią sie w zasięgu efektywneko strzału z karabinu... Tutaj pole do popisu mieli oficerowie którzy musieli jakoś zmusić ich do pozostania na miesjcu i oddanie choć tej jednej salwy. Czesto bywały przypadki że przed ucieczką powstrzymywała ich własna artyleria wycelowana w ich plecy...

A strary to rzeczywiście nie były tak duże. Należy zapomnieć o tych herosach idących w morderczym ogniu kartaczy. O tym jak szeregi topniały wystarczy wspomnieć, że jeden ranny zabierał kolejnych 2-3 żołnierzy, którzy go odprowadzali na tyły i nie koniecznie chcieli wracać do szeregu :). Nie wszystko to było czystą dezercją. Większość wracało po bitwie do swoich oddziałów - szczegółnie jezeli bitwa była wygrana.
Inne straty to kawaleria. Dembiński wspominał, że pod Tarutinem po dwóch szarzch jego (chyba) 5 pułku strzlców konnych z 300 koni stopniał do 100 ale po bitwie, jak żywi powsiadali na konie zabitych, uzbierało się 200 koni.
Everyone sees that even a beautiful full moon starts to change its shape becoming smaller as the time passes. Even in our human lives things are as it is.
Takeda Harunobu
Awatar użytkownika
slowik
Generaloberst
Posty: 4838
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:00
Lokalizacja: Wien
Been thanked: 5 times

Post autor: slowik »

Uzupełninie strat w szeregach. Musimy spojżec na batalion trochę z innego strzebla. De facto najmniejszą jednostką taktyczną na polu bitwy była kompania, która była najzszym szczeblem dowodzenia (nie licząc rozsypanej tyraliery gdzie komp. dzieliła sie na trzy sekcje). To one tworzyłu szyki, manewrowały. Uzupełnienie straty w kopmani z 2 rzutu w komp. czołowej nie byłoby zapewne ani łatwe ani pożądane. Mogło to powodować większy zamęt w batalionie niż same straty. Zajmowałby to o wiele więcej czasu niz wykonanie komendy "Szlusuj! Równaj do prawej!" bo "przesunąć" musieliby się żołnieze ze wszystkich rzutów (z 2 do 1, z 3 do 2 itd.) a w efekcie ostatni rzut topniałby w takim tempie, że pewnie szybko przestałb by istnieć.
Oczywiscie masz racje. Ja bardziej dazylem do tego ze w przypadku ze czolowa kompania idzie w rozsypke/wieje (co nie musi oznaczac ze ucieka reszta batalionu) czy tez jest prawie doszczetnie eliminowana to druga kompania moze duzo wczesniej zajac jej miejsce.
Tak dokładnie.
To mysle ze wlasnie jak pisalismy, w terenie otwarym/"latwym" starcia beda bardziej proba sily a nie jatka, tak jak to ma miejsce w przypadku jezeli walka toczy sie na terenie trudnym. Co innego to jezeli wiarusy ida na wiarusow, tutaj moze dojsc do jatki nim ktorys wezmie nogi za pas...
urodzony 13. grudnia 1981....
Awatar użytkownika
Itagaki
Général de Brigade
Posty: 2011
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:42
Lokalizacja: Dublin
Been thanked: 2 times

Post autor: Itagaki »

slowik pisze: Oczywiscie masz racje. Ja bardziej dazylem do tego ze w przypadku ze czolowa kompania idzie w rozsypke/wieje (co nie musi oznaczac ze ucieka reszta batalionu) czy tez jest prawie doszczetnie eliminowana to druga kompania moze duzo wczesniej zajac jej miejsce.
Zapewne tak ale ciężko mi sobie wyobrazić sytuację w której gdy pierwsza kompania jest wyeliminowana (rozbita/ uciekła/ wybita) to drugi rzut nie rzuci się do ucieczki. Walka musiała by być dość długa żeby do tego doszło (rozbicia pierwszego rzutiu) a więc można załozyć że w ten czas kolejne rzuty już wejda do akcji.
Oczywiście inaczej się ma z walką z kawalerią. tam czoło kolumny może być zsiekane w krótkiej chwili.
Dembiński pisze:... A że konie żołnierskie były słabe i już pierwszą szarżą zmęczone, przybyliśmy przed batalion w 7 koni, licząc w to księcia Sułkowskiego. (...). Wpadliśmy w ten batalion w siedem koni nim pułk za nami zdążył. (...)Każdy rekrut po wystrzeleniu chronił sie w środek batalionu, tak że się w batalionie utworzyły luki, któreśmy oczywiście i końmi naszemi, i pałaszami powiększyli. Naturalnie pułk w krótkiej chwili zdążył za nami i batalion ten czoło kolumny formujący został rozsiekany, co pochód całej kolumny wsztrzymało.(...) Po rozbiciutego batalionu pusciła się część pułku w rozsypce dalej.
W batalionie było wielu rekrutów, którzy chowali się za plecami kolegów tworząc luki i szyku. Prawdopodobnie gdyby wystali w miejscu atak Polaków byłby odparty - zaważyło morale/doświadczenie nad siłą.
Everyone sees that even a beautiful full moon starts to change its shape becoming smaller as the time passes. Even in our human lives things are as it is.
Takeda Harunobu
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Zapewne tak ale ciężko mi sobie wyobrazić sytuację w której gdy pierwsza kompania jest wyeliminowana (rozbita/ uciekła/ wybita) to drugi rzut nie rzuci się do ucieczki. Walka musiała by być dość długa żeby do tego doszło (rozbicia pierwszego rzutiu) a więc można załozyć że w ten czas kolejne rzuty już wejda do akcji.
Oczywiście inaczej się ma z walką z kawalerią. tam czoło kolumny może być zsiekane w krótkiej chwili.
A jeśli atakowali eszelonami?

Jeden ze sposobów ataku kawalerii na czworobok polegał na tym, że puszczali do ataku jeden szwadron, cały czworobok oddawał do niego salwę, a zaraz potem puszczali drugi szwardon, zanim żołnierze z czworoboku zdążyli przeładowac karabiny. Wydaje mi się, że dodatkowym warunkiem był tu dym czyli organiczona widocznosc na polu bitwy, bo jak piechurzy widzieliby, że szarżuje jeden szwardon mogliby nie strzelac całością sił.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Zablokowany

Wróć do „Archiwum”