Walka w odwrocie według marszałka Focha

Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Walka w odwrocie według marszałka Focha

Post autor: Raleen »

Kiedy opracowywałem zasady gry „Ostrołęka 1831” i scenariusza „Odwrót Łubieńskiego” nie znałem książki marszałka Ferdynanda Focha. Przeczytałem ją dopiero w trakcie prac nad grą, więc do swoich pomysłów dochodziłem niezależnie od wiedzy, którą ona zawiera. Tym większym dla mnie zaskoczeniem było, jak wiele z tego co znalazłem w książce Focha pokrywa się z tym, co udało mi się zawrzeć w grze. Niżej postanowiłem zamieścić jeden, szczególnie interesujący fragment, ukazujący walkę w odwrocie Prusaków przed bitwą pod Ligny (kampania 1815 roku, zakończona słynną bitwą pod Waterloo). Przeciwnikiem armii pruskiej była oczywiście armia francuska, pod dowództwem samego cesarza Napoleona.

Mamy tutaj pokazany podobny manewr, jak ten w pierwszej części bitwy pod Ostrołęką. Siły wykonujące odwrót też są zbliżone, tam korpus, działający po części w rozproszeniu, i tu korpus, co prawda trochę mniejszy, tylko przeciwnik nie tej klasy co armia napoleońska. Oba korpusy napierane są przez zdecydowanie silniejszego wroga dysponującego całością swojej armii. Polecam Waszej uważnej lekturze i mam nadzieję, że będzie to inspirujące podczas rozgrywek i poznawania gry w przyszłości. Jest tu o rzeczach, których w grach często w ogóle się nie uwzględnia.


Ferdynand Foch, „Zasady sztuki wojennej”, Oświęcim 2013, s. 207-216 (I wyd. polskie w 1924 r., tłum. Tadeusz Różycki):


„Napoleon, licząc się z rozpoczęciem operacji 15 czerwca, kazał wyruszyć:
- 6 czerwca IV Korpusowi z Metz; kilka dni przedtem I Korpusowi z Lille; zasłaniając zresztą te wymarsze przez wzmocnienie czat, przeprowadzone przy pomocy Gwardii Narodowych;
- 8 czerwca Gwardii z Paryża, VI Korpusowi z Laon, II Korpusowi z Valenciennes;
- 12 czerwca Napoleon sam opuścił Paryż;
- 13 czerwca wszystkie te korpusy doszły do obszaru między Philippevile i Avesnes; 14-go skoncentrowały się i ugrupowały w 3 kolumnach:
- kolumna prawa w składzie IV Korpusu i kawalerii;
- kolumna środkowa w składzie III i VI Korpusu, Gwardii i większej części kawalerii, w pobliżu Beaumont;
- kolumna lewa w składzie I i II Korpusu w pobliżu Solre-sur-Sambre.

Sprzymierzeni zupełnie nie wiedzieli o tych poruszeniach aż do 14-go. W tym dniu otrzymali wiadomość o przybyciu Cesarza do armii i koncentracyjnych marszach Francuzów; nie wiedzieli jeszcze, gdzie odbywa się ta koncentracja. Na pierwsze ostrzeżenie o tym wszystkim, Blucher 14-go wieczorem rozkazał IV Korpusowi natychmiast skupić swe oddziały, tak aby jednym przemarszem dojść do Hanut.

Dopiero w nocy z 14-go na 15-ty dowiedziano się o całej prawdzie dzięki wiadomościom dostarczonym przez generała Ziethena; zauważył on mianowicie, że nieprzyjaciel wzmacnia się przed nim i przewiduje, że będzie zaatakowany nazajutrz. Wobec tego nowego ostrzeżenia Blucher, w ślad za wydanym generałowi Bulowowi rozkazem, każe mu natychmiast maszerować na Hanut.

Generał Bulow otrzymał ten drugi rozkaz 15 czerwca o godzinie 11 rano. Gdyby był natychmiast nakazał swym oddziałom po krótkim wypoczynku wyruszyć na Hanut, IV Korpus byłby zgromadzony w tym punkcie w ciągu nocy z 15-go na 16-go. Zresztą złożył z tego sprawozdanie, ale meldunek jego nie znalazł Bluchera w Namur, tak samo jak rozkazy Bluchera wysłane 15-go nie znalazły Bulowa w Hanut, gdzie mu przecież kazano być 15-go wieczorem. Według tych rozkazów Bulow miał 16-go maszerować ze swym korpusem z Hanut do Sombreffe. W rzeczywistości, gdyby wykonał otrzymane rozkazy, IV Korpus mógłby nadejść do Hanut w ciągu nocy z 15-go na 16-go. Z tej miejscowości do Sombreffe jest jeszcze około 38 kilometrów; 16 czerwca koło południa mógłby tam podciągnąć straż przednią, a resztę korpusu wieczorem, z wielkim trudem co prawda, jednak w porę, w każdym wypadku, aby wziąć udział w bitwie pod Ligny i zmienić prawdopodobnie jej wynik.

III Korpus w Cinay również dopiero 15 czerwca o godzinie 10 rano otrzymał rozkaz wymarszu; pomimo tego korpus ten przybył 16-go koło godziny 10 na pole bitwy; II Korpus przyszedł tam z łatwością.

Przy regularniejszym systemie komunikacji, koncentracja czterech korpusów armii pruskiej byłaby wykonana w porę, nawet przy rozproszeniu, narzuconym szczególnymi trudnościami wyżywienia. W każdym razie 16-go koncentracja sprowadziła na pole bitwy 3 korpusy (na 4) tj. siły większe od sił Cesarza.

Wynik należy zawdzięczać użyciu straży przedniej, tj. I Korpusowi, który potrafił zapewnić czas i przestrzeń niezbędne dla wykonania projektowanej operacji, tj. koncentracji.

Zresztą dzięki walce odwrotowej korpus ten, nie dając się zniszczyć, wytrwał 24 godziny, mając przed sobą siły przeważające.

Walka w odwrocie są to dwa pojęcia sprzeczne w swej istocie; z tego jednak wynika, że im bardziej musimy się cofać, tym mniej musimy się bić, a im mniej się cofamy, tym więcej musimy walczyć. I Korpus mógł się cofać na niewielkiej przestrzeni 15 kilometrów. Musiał więc bić się kilkakrotnie; zobaczymy jak się do tego zabrał.

Rozkaz, otrzymany od Bluchera i datowany z Namur 14 czerwca o godz. 23, nakazywał korpusowi cofać się na Fleurus w razie, gdyby miał do czynienia z siłami przeważającymi, w każdym razie korpus nie powinien był tracić styczności z nieprzyjacielem, ale energicznie walczyć z nim o każdą piędź ziemi.

Rano 16 czerwca oddziały tego korpusu były rozmieszczone, jak następuje:

1. Brygada, gen. Steinmetz – Fontaine-l’Eveque; obsadzając Thuin 1 batalionem 2. pułku westfalskiej obrony krajowej.
2. Brygada, gen. Pirch (II) – Marchiennes; 2 bataliony na czatach.
3. Brygada, gen. Jagow – Fleurus.
4. Brygada, gen. Henkel – Moustier-sur-Sambre.

Linia czat w części, która nas obchodzi, przechodziła przez Thuin, Ham-sur-Heure, Gerpinnes.

Jak wiemy, armia francuska otrzymała rozkaz do wymarszu w 3 kolumnach:
- kolumna lewa (II Korpus, Reille, i I Korpus, d’Erlon), przez Thuin i Marchiennes;
- kolumna środkowa (III Korpus, Vandamme, VI Korpus, Lobau, Gwardia i odwód kawalerii, Grouchy) przez Ham-sur-Heure, Jamioux, Marcinelle, Charleroi;
- kolumna prawa (IV Korpus, Gerard) przez Florenne, Gerpinnes, le Chatelet.

Około godziny 4 rano czaty pruskie zostały zaatakowane: najpierw 2. Brygady I Korpusu. Właśnie kawaleria lekka generała Domon, maszerująca na czele kolumny środkowej, wszczęła walkę. Kompania z czaty głównej w Ham-sur-Heure (4 z fizylierskiego, 28. pułku) energicznie zaatakowana i ścigana trop w trop przez kawalerię francuską, podczas odwrotu była otoczona i zmuszona do poddania się; trzy pozostałe kompanie tego samego pułku zebrały się w Gerpinnes, skąd mogły się wycofać na Chatelet pod osłoną wąwozu.

Mniej więcej o tej samej godzinie lewa kolumna francuska uderzyła na Thuin. Miejscowość tą, gdzie – jak wiemy – znajduje się jeden batalion niemiecki, atakują siły francuskie w składzie 2 batalionów, 5 szwadronów i 3 dział. Po walce, trwającej bez mała godzinę, pozostali w Thuin Westfalczycy zostają tam otoczeni; bagnetem próbują otworzyć sobie drogę na płaskowzgórze Montigny. Dwa szwadrony z 1. pułku dragonów zachodniopruskich usiłują wesprzeć Westfalczyków. Jednakże niebawem kawaleria francuska odrzuca te szwadrony: batalion częściowo zostaje wycięty w pień, częściowo wzięty do niewoli. Zniszczenie tego batalionu należy przypisać opóźnieniu, z jakim wychodził z Thuin, jak również kierunkowi odwrotu. Posuwając się wzdłuż brzegów doliny Mozy, bez wątpienia mógł był znacznie łatwiej uniknąć natarcia kawalerii francuskiej.

W czasie, kiedy odbywały się te wypadki, generał Ziethen, powiadomiony w nocy o zagrażającym mu natarciu, nakazał pogotowie wszystkich swych oddziałów i pozostanie na miejscu, oczekując na wiadomości, jakich mu dostarczą czaty. W żadnym wypadku nie miał on zamiaru stawiać oporu głównymi swymi siłami na linii czat. Od czat żądał tylko wiadomości o rozmiarach natarcia; w manewrze tym wkrótce jednak wystąpiła trudność wycofania czat.

Kawaleria, a przede wszystkim 1. pułk dragonów, otrzymuje rozkaz przyjęcia czat. Pułk ten wkrótce trzeba wzmocnić innymi szwadronami.

Między godziną 6 i 7 rano Ziethen otrzymał raporty, z których wynikało, że cała armia francuska znajduje się w marszu. Zwłaszcza jego 2. Brygada jest zagrożona. Brygada ta otrzymuje rozkaz uniknięcia poważniejszego zaangażowania się; w tym celu ma utworzyć linię oporu nad Sambrą, na której obsadzi przeprawy przez Charleroi, Chatelet, Marchiennes, a następnie wycofa się na Gilly.

1 linia czat 1. Brygady nie była zaatakowana (pominąwszy Thuin, gdzie miała 1 batalion). Pomimo tego brygada otrzymuje rozkaz wycofania się: obierze ona kierunek odwrotu na Gosselies, trzymając się ciągle na wysokości 2. Brygady, aby jej nie narazić na oskrzydlenie.

3. i 4. Brygada, kawaleria i artyleria korpusu skupią się we Fleurus i zajmą tam pozycję. Zobaczymy dalej, w jaki sposób zostaną użyte te oddziały. Stanowią one odwód, z którego czerpać się będzie, by przyjść z pomocą walczącym oddziałom (przypis: Tam gdzie nie dążymy do decyzji zjawia się odwód, zbiornik sił).

Co się tyczy oddziałów walczących, kolejno i na całym froncie zaatakowanym, organizują one opór, zmuszając przez to przeciwnika do przyjmowania szyku natarcia. Gdy zaś natarcie tak przygotowane nastąpi, oddziały te opuszczają teren bez poważniejszego oporu i odchodzą, aby znowu gdzie indziej zastosować tę samą taktykę na nowej linii oporu, uprzednio obsadzonej przez rzuty znajdujące się w tyle; w danym wypadku koło Gilly, dla 2. Brygady i koło Gosselies dla 1. Brygady.

O godzinie 8 rano kawaleria francuska, po zepchnięciu wszystkich czat na prawym brzegu Sambry, dotarła do rzeki. Kawaleria ta, dowodzona przez Payola, idąc z Marcinelles, staje pod Charleroi. Grobla a następnie most łączą wioskę z miastem. Most był zabarykadowany. Kawaleria francuska (4. i 9. pułk strzelców), opanowawszy Marcinelles, próbuje zaatakować groblę i most, jednakże zostaje odrzucona gęstym ogniem z barykady. Koło godziny 11 sam Cesarz przybywa z marynarzami i saperami Gwardii oraz Młodą Gwardią. Saperzy i marynarze rzucają się na most, zdobywają barykadę i otwierają drogę kawalerii Payola. Wyciągniętym kłusem wjeżdża ona na stromą krętą ulicę, idącą przez Charleroi z południa na północ.

Ale batalion pruski wycofał się już z Charleroi i maszeruje w porządku, aby zająć pozycję w Gilly; szarże kawalerii francuskiej nie mogą go zatrzymać.

W czasie, kiedy środkowa kolumna francuska w ten sposób atakowała Charleroi, kolumna lewa atakowała Marchiennes o godzinie 9, ale uporczywy opór batalionu z Thuin opóźnia jej marsz. Zużywa również około 2 godzin, aby przygotować natarcie na most w Marchiennes. Krótko mówiąc, dopiero koło południa zdobywa most, już po zdobyciu Charleroi.

Stosownie do wydanych rozkazów, odwrót 2. Brygady pruskiej do Gilly pociągnął za sobą odwrót 1. Brygady do Gosselies. Aby ułatwić odwrót 1. Brygady, rankiem Ziethen wydzielił do Gosselies jako rzut wspierający: 29. pułk piechoty (z 3. Brygady) i 6. pułk ułanów (z kawalerii korpusu). Wkrótce po południu oddziały te zajęły pozycję (1 batalion w Gosselies, dwa w odwodzie w tyle), gdy 1. Brygada zaczynała przekraczać strumień w Picton. W tej właśnie chwili Francuzi, debuszując z Charleroi, rozpoczynali pościg w kierunku Gilly kawalerią Payola, za którym wkrótce pójdzie Młoda Gwardia, zaś w kierunku Gosselies 1. pułk huzarów pod dowództwem Clary’ego.

Pułkownik Clary po przybyciu do Jamet atakuje Gosselies; zostaje jednak odrzucony przez 20. pułk, zaś 1. Brygada pruska, dzięki oporowi 29. pułku, kończy przeprawę przez strumyk Picton i dociera do Gosselies. Z chwilą, kiedy 1. Brygada przeszła cieśninę Gosselies, 29. pułk wycofuje się na Ransart. 1. Brygada, zamiast dalej maszerować w kierunku tej miejscowości, próbuje stawić czoło nieprzyjacielowi na drodze. Pułkownik Clary, wzmocniony strażą przednią II Korpusu francuskiego, idącą z Marchiennes, atakuje niebawem 1. Brygadę i odrzuca ją, jest ona odcięta od Ransart, które zdobyła właśnie dywizja Girarda z tego samego korpusu, brygada więc, ubezpieczona 6. pułkiem ułanów i 1. pułkiem huzarów, wycofuje się na Heppignies.

W działaniach, odbywających się dookoła Gosselies, występują wprawdzie trudności manewru odwrotowego, przy tym jednak poznajemy środki do zaradzenia tym trudnościom.

W szczególności niebezpieczeństwo polega na przecięciu linii odwrotu ruchami oskrzydlającymi nieprzyjaciela. Temu niebezpieczeństwu można zapobiec przy pomocy oddziału wspierającego (29. pułk piechoty, 6. pułk ułanów), umieszczonego w tyle tak, aby mógł przyjąć wycofujący się oddział (1. pułk ułanów).

Usługi oddawane przez oddział wspierający wyraźnie potwierdzają fakty. Powstrzymuje on kawalerię Clary’ego, dopóki 1. Brygada nie wydobędzie się z niebezpiecznego miejsca. Po wykonaniu tego zadania oddział wspierający wycofuje się natychmiast, aby obsadzić ważne punkty linii odwrotu (Ransart, las Ransart). Cofający się oddział powinien iść za tym ruchem bez przerwy. Nie może myśleć o zatrzymaniu w walce sił, przewyższających go liczebnie (kawaleria Clary’ego, wzmocniona II Korpusem francuskim). Nie jest to zresztą jego zadanie, a poza tym naraziłby się na zgubę, albo też przecięcie linii odwrotu przez siły przeważające. Właśnie nastąpił ten wypadek. Steinmetz, po przybyciu z 1. Brygadą do Gosselies, nie skorzystał z dobrej sposobności zapewnionej mu przez 29. pułk, który już raz go uratował. Zamiast cofać się w dalszym ciągu na Ransart, obsadzone przez 29. pułk, zatrzymuje się w Gosselies i szykuje się do stoczenia walki, którą przegrywa; musi więc wycofać się na Heppignies, a dywizja francuska Girarda, która zajęła Ransart, odcina go od korpusu. Będzie więc miał trudność w połączeniu się z nim.

Podobne wypadki odbywały się w tym czasie na drodze do Fleurus i Sombreffe przez Gilly.

Właśnie generał Pirch (II) otrzymał rozkaz skupienia swej brygady w Gilly i zorganizowania ponownie oporu, ponieważ opór na linii Sambry był złamany.

Widzieliśmy już, w jaki sposób stopniowo opuszczał Marchiennes i Charleroi, zmniejszając obsadę linii Sambry w miarę podchodzenia kolumn nieprzyjacielskich. Z tych względów również wycofał z Charleroi 28. pułk piechoty, początkowo zajmujący tę miejscowość i zluzował go pułkiem dragonów zachodniopruskich. W ten sposób więc w Gilly skupił większą część brygady w chwili, kiedy Francuzi podchodzili do Charleroi. Do wycofania pozostały tylko oddziały z Marchiennes i Charleroi.

Pirch (II) uszykował swą brygadę za Gilly, mając front osłonięty przez błotnisty strumień Grand-Rieux. Cztery bataliony i bateria brygady ustawiły się na zboczach wzgórz, na lewym brzegu strumyka, mianowicie:
- 2 batalion z 28. pułku na północ od drogi, osłonięty przez opactwo Soleilmont;
- fizylierzy 1 batalionu na południe od drogi, oparci o mały lasek;
- fizylierzy 28. pułku w tyle na lewo od poprzednich;
- w tyle i na prawo fizylierzy 1. pułku, artyleria (4 działa) na małym wzgórku na południe od drogi, 2 inne działa między tym punktem i drogą, 2 inne na północ od drogi, ostrzeliwujące wyjście z Gilly;
- 2 batalion westfalskiej obrony krajowej w odwodzie, w tyle za artylerią;
- 3 bataliony również w odwodzie w pobliżu drogi do Lambusart (1, z 28. pułku, 1 i 2 z 1. pułku).

Kierunkiem odwrotu 1. Brygady było Lambusart. Aby zasłonić brygadę przed natarciem oskrzydlającym, które Francuzi z pewnością poprowadzą przez Gilly i szosę do Fleurus, szosę tę pokryto zasiekami z drzewa.

Tak obsadzoną pozycję, na lewo, w Chatelet, ubezpieczono 1. pułkiem dragonów zachodniopruskich. Dragoni ci również mają utrzymywać łączność z brygadą, która obsadziła Farciennes. Na prawo ubezpieczał pozycję posterunek kawalerii (1 oficer i 30 kawalerzystów) w Ransart, które powinien był zająć generał Steinmetz. Wiemy już, na skutek jakiego błędu taktycznego Steinmetz został odcięty od Ransart i skutkiem tego wprowadził zamieszanie w zarządzenia metodycznie uregulowane.

Powyższe położenie przedniej straży pruskiej utrzymało się bez zmiany całe popołudnie, aż do godziny 18.

W rzeczywistości Payol, debuszując koło południa z Charleroi, maszerował na Gilly, dokąd wkrótce poszła za nim dywizja kawalerii Exelmansa; przybycie tak licznej kawalerii, połączonej pod rozkazami Grouchy’ego, spowodowało zupełne opuszczenie przez Prusaków bezpośrednich podejść do miasta Gilly, gdzie aż do ostatniej chwili osłaniali główną pozycję, położoną na północ od strumyka. Grouchy nie mógł atakować tej pozycji wyłącznie kawalerią. Wrócił by zameldować Napoleonowi o położeniu w Charleroi, gdy tymczasem Młoda Gwardia przybyła przed Gilly, a czoło kolumny Vandamme’a osiągnęło Charleroi. Było po 15.

Napoleon również wsiadł na konia, aby zorientować się w położeniu. Pomimo rozciągłości linii pruskiej, znając zresztą rozproszenie sił z jakim zawsze u nieprzyjaciela spotyka się niespodziewane natarcie, Napoleon przypuszczał, że ma przed sobą nie więcej ponad 12 000 ludzi. Na skutek tego rozkazał uderzyć na nieprzyjaciela z frontu jedną z dywizji Vandamme’a, podtrzymaną przez dywizję kawalerii Payola, podczas gdy Grouchy z dywizją Exelmansa miał wymanewrować przeciwnika z jego lewego skrzydła, najbardziej dostępnego.

Manewr oskrzydlający jest szczególnie odpowiedni w działaniu straży tylnej, ponieważ, ta ostatnia nie może wypełnić swego zadania, kiedy zostaje otoczona.

Po wydaniu tych rozkazów, Napoleon wraca do Charleroi, aby czuwać nad wydarzeniami, jakie nastąpiły na drodze do Gosselies i, jak mówiono, przyspieszyć marsz kolumn Vandamme’a. Jego nieobecność wprowadziła niezdecydowanie w umysłach generałów francuskich pod Gilly; przypuszczali, że mają przed sobą bardzo poważne siły. Wiedzieli o ruchach oddziałów 3. Brygady (Jagow), przybywających z Sombreffe. Wydawało się im, że były to nadchodzące posiłki. Wiadomości te i trudność rozpoznania poprzez las opóźniły działania. Zużyli ponad 2 godziny, aby obmyślić natarcie. Koło godziny 17.30 Napoleon zaniepokojony, że nie słyszy dział ze strony Gilly, nadjeżdża ponownie. Nie ma on wątpliwości ani co do zaskoczenia przeciwnika, ani też co do rozproszenia jego sił, ani wreszcie co do konieczności szybkiego marszu, w jakiej znajduje się on sam. Wydaje rozkaz do natarcia; było około godziny 18. Bateria z 16 dział francuskich rozpoczyna natarcie. Następnie po przeprowadzeniu wszystkich przegrupowań poza wzgórzem z wiatrakiem, w pobliżu folwarku Grand-Trieu, trzy kolumny debuszują: kolumna prawa w kierunku na mały lasek, zajęty przez fizylierów 1. pułku; kolumna środkowa, pozostawiając Gilly na lewo, maszeruje na środek pozycji; kolumna lewa przechodzi na północ od tej miejscowości. Kolumny te wspierała kawaleria Payola.

Pod ogniem artylerii francuskiej bateria pruska poniosła wkrótce ciężkie straty. Tyralierzy walczą po obu stronach, gdy generał Ziethen wydaje generałowi Pirchowi (II) rozkaz do odwrotu. Ledwo bataliony pruskie zaczęły się wycofywać, gdy kawaleria francuska wykonała na nie szarżę. To Cesarz wydał rozkaz generałowi Letortowi do szarżowania szwadronami służbowymi, znajdującymi się przy nim. Widząc bowiem, że Prusacy dochodzą do lasku i mogą mu się wymknąć, rzuca na nich natychmiast pierwszą lepszą kawalerię, jaką ma pod ręką. Letort nie traci czasu na skupianie swych 4 szwadronów i rusza ze szwadronami 15. pułku dragonów; inne pójdą za nim, jak tylko będą mogły. Letort przekracza strumyk na północ od drogi, następnie drogę przed kolumnami Vandamme’a i uderza na cofające się bataliony pruskie. Przede wszystkim dopadnięto fizylierów 28. pułku, którzy stracili 2/3 swego stanu, później fizylierów 21. pułku, znajdujących się w odległości 500 metrów od lasu, którzy mieli czas na sformowanie czworoboku i rozpoczęcie regularnego ognia; szarża kawalerii francuskiej zostaje wstrzymana; dzięki tym pomyślnym okolicznościom, batalionowi temu udaje się dotrzeć do lasu, gdzie może 1 kompanią obsadzić skraj; kompania ta zatrzyma wszelki pościg.

Podczas tego starcia generał Letort został śmiertelnie ranny. W tym czasie dywizja Exelmansa, debuszując powyżej Chatelet, rozbiła 1. pułk dragonów zachodniopruskich i spędziła batalion odwodowy, trzymający las Pironchamps. Do tych szarż kawalerii przyłączają się również szarże kawalerii dywizji Payola, której udaje się w końcu stanąć na wysokości z kolumnami Vandamme’a. Cała brygada Pircha znajduje się w odwrocie na Lambusart, gdzie na próżno usiłuje zająć pozycję. Kawaleria francuska nie daje jej na to czasu. Brygada więc cofa się na Fleurus, później na Sombreffe. Nie atakowano jej. Zapadła noc. Korpus Vandamme’a rozłożył się na biwaku między Vinage i lasem Soleilmont, ubezpieczony przez całą kawalerię Grouchy’ego, rozłożoną przed Fleurus.

Na drodze do Brukseli marszałek Ney zatrzymał czoła swoich kolumn na wysokości Gosselies, wysyłając poza nią do Mellet dywizję (Bachelu) i kawalerię lekką Pire, oraz wydzielając do Quatre-Bras lansjerów i strzelców Gwardii. Pod koniec dnia jego najbardziej wysunięte oddziały znajdowały się w Froesnes. Brygada pruska Steinmetza (1), zbaczając zeszła z powrotem na drogę do Sombreffe.

Straty poniesione przez Prusaków w chwili rozpoczęcia odwrotu z Gilly, wskazują nam dobitnie na trudność, z jaką połączone jest oderwanie się od natarcia, gdy cofające się oddziały zwlekają zbytnio z odmarszem. Dzisiaj konieczność ta narzuca się jeszcze wcześniej, gdyż nowoczesna broń na znacznej odległości wywiera potężny skutek.

Nazajutrz rano Grouchy z Fleurus zawiadomił Cesarza, że silne kolumny, które wydawało się, że idą z Namur, skierowały się na Brye i Saint-Amand za Fleurus. Były to II i III Korpus, szły na połączenie z I Korpusem. Pomimo nieobecności IV Korpusu, Prusacy mogli w ciągu tego dnia przeciwstawić około 20 000 ludzi, tj. siły znacznie większe od tych, które mógł sprowadzić Cesarz.

Korpus Ziethena poniósł znaczne straty, ale uzyskał ten poważny wynik, że odwlekł bitwę aż do 16 czerwca i umożliwił koncentrację.

Clausewitz pisze: „Z tego widać, jak okoliczności najmniej zawikłane, zmuszają nawet wodzów tak zdecydowanych, jak Napoleon, do zachowania niezwykłej ostrożności i powolności”.

Do liczby zawikłań szczęśliwie wyzyskanych przez Ziethena, należy zaliczyć również podwójny odwrót na drogach do Gilly i Gosselies, który nie pozwolił Neyowi pójść do Quatre-Bras, zmusił Napoleona do wystąpienia z tej strony i przez to również opóźnił działanie na drodze do Namur.

Podkreślić należy zresztą, że ten rozbieżny odwrót nie przeszkadza I Korpusowi pruskiemu połączyć nazajutrz swoje 4 brygady.

Przykład powyższy poucza nas dobitnie, w jaki sposób walczą straże przednie w odwrocie, przejęte podwójnym zadaniem: obserwowania przeciwnika i opóźniania jego marszu.

Straże przednie opóźniają ruchy przeciwnika, zmuszając go do wydania zarządzeń bojowych, do koncentrowania się, rozwijania i zużycia swej przewagi liczebnej na obejście.

Rodzaj terenu jak również odległość od ubezpieczanego korpusu, określają, oczywiście, czas trwania oporu; ale w każdej okoliczności straty będą zależały od oporu, na jaki się zdecydowano. Dlatego też należy unikać stawiania oporu, jeżeli w inny sposób można uzyskać czas potrzebny.

Normalnie i racjonalnie należy więc dążyć do związania przeciwnika i opóźnienia go w marszu przy pomocy trzech środków:
1. zmuszając do ostrożności a przez to do powolnego marszu;
2. przedłużając zdecydowany opór w granicach podyktowanych rozwagą, ale nigdy dłużej;
3. wykonując odwrót jak najpowolniej.

Odwrót ten, możliwie najbardziej powolny i rozważny, powinien pozwolić oddziałom na uporządkowanie się i ponowne uszykowanie na pozycjach, spotykanych po drodze. Energiczne prowadzenie walki i marsz odwrotowy powinny się wzajemnie wiązać, jedno ma stanowić dalszy ciąg drugiego; następnie walkę na danym punkcie przerywamy dopiero wtedy, gdy w sposób równie metodyczny możemy ją wznowić na innej serii punktów.

Co się tyczy liczb, to chociaż należy im przypisywać wartość względną, przytoczę jednak liczby podane przez Clausewitza odnośnie do r. 1815.

Dywizja piechoty z 12 000 ludzi, posiadająca kawalerię i wysunięta na 30 kilometrów do przodu, może zatrzymać przeciwnika przez czas półtora razy dłuższy od czasu potrzebnego na przemarsz tej odległości, nie narażając się na żadne ryzyko. Przeciwnik zamiast zużyć 10 godzin na przemarsz, zużyje 15 godzin.

Ta sama dywizja, osłaniająca korpus w odległości 8 kilometrów, może zatrzymać nieprzyjaciela przez 5 do 6 godzin, ponieważ bez oszczędzania może rzucać swoje odwody do walki.

Tak w jednym wypadku, jak i w drugim, bardzo trudno będzie przeciwnikowi rozpocząć walkę swymi głównymi siłami wieczorem. Zyskujemy więc jeszcze noc na koncentrację, ubezpieczoną przez straż przednią.

Czas trwania oporu, podany przez Clausewitza, oczywiście zwiększył się przy zastosowaniu broni nowoczesnej, zmuszającej przeciwnika do manewrowania z większej odległości.

Jednym słowem „straże przednie wypełniają swoje zadanie nie tyle dzięki istotnym swym działaniom, ile raczej przez sam fakt swej obecności; nie tyle walcząc, ile grożąc ciągłą walką. Straże przednie nie zatrzymują działań nieprzyjaciela, ale raczej na podobieństwo wahadła, poskramiają i regulują jego ruchy tak, że możemy je obliczyć” (Clausewitz).

Widzieliśmy trudności, z jakimi połączona jest walka w odwrocie:
1. niebezpieczeństwo obejścia, ponieważ straż przednia oskrzydlona przestaje ubezpieczać; poza tym może być odcięta;
2. niebezpieczeństwo, że natarcie przeciwnika może nastąpić z bliska, co w wysokim stopniu utrudnia oderwanie się oddziałów walczących;
3. konieczność prowadzenia walki ogniowej i to z dużej odległości, aby działać na nieprzyjaciela z daleka.

Użycie wojsk, odpowiadające tym rozmaitym warunkom, polega na obsadzeniu każdej kolejnej pozycji, stosunkowo silną, w zasadzie całą rozporządzalną artylerią i dostateczną liczebnie piechotą, aby mogła ona ubezpieczyć i wesprzeć tę artylerię; reszta zaś piechoty przygotowuje się i obsadza drugą linię.

Również należy rozporządzać silną kawalerią, aby można było wyczuć ruchy oskrzydlające i przeciwdziałać im. Kawaleria na ogół tworzy odwód na każdej zajętej pozycji.

Tak więc straż przednia, złożona z 6 batalionów, z 6 baterii i z 6 szwadronów, pozostawi na pierwszej pozycji 6 baterii, 2 do 3 batalionów, 6 szwadronów, gdy bataliony pozostałe usadowią się na drugiej linii oporu, gdzie artyleria po opuszczeniu pierwszej pozycji dołączy do nich kłusem. Wreszcie kawaleria osłania odwrót ostatnich oddziałów piechoty z pierwszej pozycji, a następnie z powrotem otrzymuje swoje zadanie jako odwód ogólny.

A więc straż przednią, manewrującą w odwrocie, trzeba wyposażyć w silną kawalerię, wspieraną przez piechotę i artylerię, aby straż przednia mogła osłonić manewr sił głównych, jak również marszu, aby mogła odszukać i związać nieprzyjaciela.

Jednakże stosunek rozmaitych broni zmienia się wraz z odległością, na jaką wysunęła się straż przednia; straż wysunięta na małą odległość powiększy elementy oporu (piechotę, artylerię), zmniejszy swą kawalerię, ponieważ wiadomości przychodzące z bliska posiadają mało wartości, dalej przestrzeń rozporządzalna pozwala na manewr odwrotowy tylko nieznaczny, przeciwnie zaś zmusza do walki. Jest to właśnie przypadek I Korpusu pruskiego w 1815 r.

Tak w jednym jak i w drugim wypadku, w razie nagłego zjawienia się nieprzyjaciela, gdy manewr jest gotowy, a koncentracja ukończona, zaczyna się bitwa; wzmacniamy wtedy w miarę możliwości straż przednią bronią zdolną do długotrwałego działania, tj. masami artylerii. Pod osłoną tego pierwszego ugrupowania rozpoczyna się manewr do bitwy.”
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6209
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 917 times
Been thanked: 434 times
Kontakt:

Re: Walka w odwrocie według marszałka Focha

Post autor: Torgill »

Interesujące stwierdzenia Foch'ea. Nie żeby były jakoś odkrywcze, czytając przebieg kilku bitew i dochodzenie do nich, można to zobaczyć np. tu: http://napoleonistyka.atspace.com/BATTL ... E_BRAS.htm
Polecam zresztą mapki tam się znajdujące bo stanowią idealne uzupełnienie tego, co napisał Foch.

Bardzo ciekawie jest u Foche'a opisane działanie połączonych sił: artylerii, kawalerii, piechoty i ich roli na polu bitwy. Jak widać ścigający miał zawsze ten problem, że najskuteczniejszą metodą było obejście flanki i okrążenie straży tylnej przeciwnika. Można to było zrobić praktycznie tylko jazdą, piechota i artyleria zostawały trochę z tyłu (chociaż artyleria, zwłaszcza konna mogła szybko doszlusować). Dobrze zorganizowana ariergarda dysponowała jednak 3 rodzajami broni na raz i jeśli wystarczająco wcześnie rozpoczynała ten marsz odwrotowy, to wymykała się kawalerii przeciwnika - pozbawionej wsparcia armat i piechoty. Jeśli jednak manewr był opóźniony, to piechota i artyleria przeciwnika wchodziły do gry i los ariergardy był przesądzony.

Takie walki odwrotowe to fajny scenariusz na grę.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Re: Walka w odwrocie według marszałka Focha

Post autor: Raleen »

Dziś to co pisał Foch może się nie wydawać odkrywcze, ale trzeba pamiętać, że to jest książka z przełomu XIX i XX wieku i wtedy prawdopodobnie była w jakiejś tam mierze odkrywcza. U niego nie same historyczne przykłady stanowią esencję, ale sposób w jaki wiąże to ze swoją teorią sztuki wojennej i jak ukazuje je na szerszym tle. Do tego trzeba przeczytać całą książkę.

Pozwolę sobie teraz zamieścić jeszcze wcześniejszy fragment, poprzedzający ten, który jest wyżej. Mam nadzieję, że na tym tle wywody Focha będą bardziej zrozumiałe i może komuś się to przyda, chociaż akurat dla mnie zdecydowanie bardziej przydatny był wcześniejszy fragment, zawierający opis działań na poziomie taktycznym. Tutaj z kolei mamy spojrzenie ze szczebla operacyjnego. Dość obszernie cytowany jest Clausewitz, który był uczestnikiem kampanii 1815 r. (jako szef sztabu III Korpusu pruskiego), więc wie o czym pisze, bo sam w tym uczestniczył. Stąd właśnie ten fragment jest dla mnie dodatkowo ciekawy. Te wszystkie nieoznaczone cytaty w końcowej części, jak wynika z tekstu, pochodzą od Clausewitza.


Ferdynand Foch, „Zasady sztuki wojennej”, Oświęcim 2013, s. 204-207 (I wyd. polskie w 1924 r., tłum. Tadeusz Różycki):


„I. PRZYKŁAD ZARZĄDZEŃ STRATEGICZNEGO UBEZPIECZENIA

Początki kampanii 1815 roku są dla nas pouczającym przykładem, w jaki sposób w Armii dolnego Renu (przypis: W pruskiej Armii dolnego Renu, dowodzonej przez marszałka Bluchera, szefem sztabu był generał Gneisenau, zaś generał Clausewitz był szefem sztabu III Korpusu. Właśnie z pism tego ostatniego zapożyczyliśmy część uwag, uzasadniających rozmieszczenie oddziałów armii, jak również użytek, jaki zamierzano z nich zrobić) umiano zorganizować i użyć oddziały straży przedniej. Z chwilą, gdy przeciwnik rozpocznie działania zaczepne, przede wszystkim należy skoncentrować swe siły. I Korpus pruski daje możliwość zapoznania się z taktyką, jaką w tym wypadku musi stosować straż przednia (patrz szkic Nr 9).

W pierwszej połowie czerwca 1815 roku armia pruska była rozłożona w następujący sposób:

I Korpus, gen. Ziethen. Główna Kwatera: Charleroi.
1. Brygada w Fontaine-Leveque;
2. Brygada w Marchiennes;
3. Brygada w Fleurus;
4. Brygada w Moustier-sur-Sambre;
Kawaleria w Sombreffe;
Artyleria w Gembloux.

II Korpus, gen. Pirch. Główna Kwatera: Namur.
5. Brygada w Namur;
6. Brygada w Thornberg-les-Beguines;
7. Brygada w Heron;
8. Brygada w Huy;
Kawaleria w Hanut;
Artyleria wzdłuż drogi do Louvain.

III Korpus, gen. Thielmann. Główna Kwatera: Cinay.
9. Brygada w Assesse;
10. Brygada w Cinay;
11. Brygada w Dinant;
12. Brygada w Huy;
Kawaleria między Cinay i Dinant;
Artyleria w Cinay.

IV Korpus, gen. Bulow. Główna Kwatera: Liege.
13. Brygada w Liege;
14. Brygada w Warenne;
15. Brygada w Voiroux-Gorey;
16. Brygada w Voiroux-les-Liers.

Odwód kawalerii.
1. Brygada w Tongres;
2. Brygada w Dahlem;
3. Brygada w Lootz.

Odwód artylerii.
Gloms;
Aichem.

Całość sił dochodziła do 110 000 bagnetów.

Z wojskowego punktu widzenia takie skupienie armii dalekie było od doskonałości. Wynikało ono zwłaszcza z trudności, jakie napotykano przy wyżywieniu wojska. Blucher nie otrzymywał pieniędzy od swego rządu. Aby wyżywić armię należało więc odwoływać się do ludności i to w ciągu bardzo długiego okresu czasu. Działania zaczepne zamierzano rozpocząć dopiero po 1 lipca, a wojsko przybyło do kraju w połowie maja. Wobec takiego położenia, należało armię rozrzucić na większej przestrzeni.

Jednakże działania zaczepne leżały w zamiarach Prusaków; ale, oczekując na przybycie trzeciej armii sprzymierzonych (Austriacy, Prusacy, Bawarczycy, Wirtemberczycy) na widownię działań, Prusacy zgodzili się z żądaniem Wellingtona, aby odroczyć działania zaczepne, przy czym zawarto umowę, że w razie nieprzewidzianego natarcia Napoleona, obie armie, pruska i angielska, połączą się na drodze z Namur do Nivelle – przez Sombreffe.

W rzeczywistości bowiem, takiemu przeciwnikowi, jak Napoleon, „odważającemu się oprzeć całe rozstrzygnięcie na doniosłym akcie jednej jedynej bitwy, do której dążył energicznie” (Clausewitz), można było sprostać tylko przez koncentrację dwóch armii sprzymierzonych, w odpowiednim czasie, w tym samym punkcie, albo na dwóch punktach tak bliskich siebie, aby obie armie mogły działać wspólnie; następnie należało odwołać się do taktyki, która dałaby zwycięstwo dzięki znacznej przewadze liczebnej, zapewnionej przez pierwszą operację tj. koncentrację.

Stosownie do tego „armia pruska, o ile rozpatrujemy ją oddzielnie, stoi dwoma korpusami w dolinie Mozy, gdzie w miastach Liege, Huy, Namur liczne oddziały znajdują kwatery. Armia ta ma jeden korpus (I) nad Sambrą koło Charleroi, a drugi (III) koło Cinay na prawym brzegu Mozy; oba korpusy wysunięte do przodu na podobieństwo macek; kwatera główna znajduje się w Namur, który jest punktem środkowym, odległym 3 do 4 mil od wysuniętych korpusów. Z Brukselą łączy go droga bita. Armia rozłożona jest na przestrzeni 8 mil wszerz i 8 mil w głąb; może się więc skupić do środka w ciągu dwóch dni i w tym celu a z pewnością będzie rozporządzała dwoma dniami. Jeżeli armia zostanie skupiona, może bądź przyjąć bitwę, o ile czuje się dostatecznie silna, bądź też odejść w jakimkolwiek kierunku, ponieważ w sąsiedztwie nie ma żadnego przedmiotu, któryby ją wiązał, albo ograniczał swobodę działania (przypis: W odróżnieniu od poglądów sztabów pruskich, w armii angielskiej znajdziemy zupełnie inne. Armia ta, rozmieszczona od Mons do morza (20 mil), od Tournay do Antwerpii (15 mil), z główną kwaterą w Brukseli (10 mil od oddziałów najdalej wysuniętych) – może się skoncentrować w punkcie centralnym w ciągu zaledwie 4 albo 5 dni. Ale w jakiż sposób zapewni sobie ona te 4 czy 5 dni mając najbardziej wysunięte kwatery (w Tournay) w odległości jednego przemarszu od wielkiej twierdzy francuskiej w Lille? Jasnym jest, że silny atak francuski, wychodzący z okolic tej twierdzy, nie mógłby być powstrzymany w sposób zadowalający przez 4 do 5 dni, które są potrzebne dla projektowanej koncentracji. Wellington nigdy osobiście nie znalazł się naprzeciw Napoleona. Nie znając gwałtowności i szybkości ataków Cesarza, bez wątpienia sądził, że jego zarządzenia są wystarczające, aby zyskać czas, potrzebny do przeciwstawienia się działaniom przeciwnika, a w szczególności do połączenia się z Prusakami).

„W głównej kwaterze Bluchera, jako punkt koncentracji armii pruskiej przyjęto okolice Sombreffe. Strumyk Ligny i mały dopływ tego ostatniego, równoległe do szosy z Sombreffe do Saint-Balatre, tworzą wgłębienie terenu, które w rzeczywistości nie jest ani bardzo urwiste ani głębokie, ale wystarcza, aby na lewym dominującym zboczu doliny można było znaleźć doskonałą pozycję dla działania wszystkich broni. Wgłębienie to miało średnią rozciągłość 1 mili, tak, że obsadzone przez jeden lub dwa korpusy, pozwalało na stawienie dłuższego oporu. Blucher zachował więc dwa korpusy dla działania zaczepnego i przez to będzie mógł rozstrzygnąć bitwę, bądź sam, bądź przy współdziałaniu z Wellingtonem”.

A więc generał pruski posiada ściśle określone pojęcie koncentracji oraz punktu, w którym koncentracja ta będzie przeprowadzona; pozostaje więc tylko do omówienia możliwość przeprowadzenia tej koncentracji w odpowiednim czasie.

„Charleroi jest punktem sąsiadującym z punktem koncentracji, leży on od niego w odległości około 3 1/2 mili. Jeżeli wiadomość o zbliżaniu się nieprzyjaciela przyjdzie z Charleroi do Namur i stąd odejdzie rozkaz koncentracji do Liege, które jest najbardziej oddalonym miejscem postoju, to trzeba na to przynajmniej 16 godzin; doliczając do tego 8 godzin, potrzebne na zawiadomienie i wyruszenie oddziałów, ogółem upłyną 24 godziny nim IV Korpus pruski wymaszeruje”.

„Z Liege do Sombreffe jest 10 mil, co stanowi dwa dni dobrego marszu, a więc należy liczyć 3 dni, nim IV Korpus przyjdzie do Sombreffe. III Korpus z Cinay może tam przyjść w ciągu 36 godzin; II Korpus z Namur w 12 godzin”.

„Z drugiej strony opór stawiany przez generała Ziethena nad Sambrą i jego odwrót aż do okolic Fleurus, pozwoli na uzyskanie najwyżej jednego dnia, aby zatrzymać przeciwnika od rana aż do wieczora; nadchodząca noc uzupełni ten czas do 24 godzin”.

„Zresztą można liczyć i na to, że o zbliżaniu się przeciwnika dowiemy się dopiero za pierwszym strzałem, ale przynajmniej już z ostatniej pozycji, którą zajmie przed zaatakowaniem oddziałów pruskich, a wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, dzięki innym wiadomościom, nawet na kilka dni przedtem”.

„W ostatnim wypadku dość będzie czasu na przeprowadzenie koncentracji.”

„Gdyby jednak trzeba było poprzestać na oznakach dostrzeganych okiem (tj. gdyby o zamiarach przeciwnika dowiedziano się dopiero z jego natarcia na czaty i, wówczas do Sombreffe będą mogły przyjść tylko korpusy II i III, aby wesprzeć I Korpus; III Korpus przyjdzie tam z trudnością, IV zaś nie weźmie udziału w koncentracji”.

„W sztabie Bluchera zdawano sobie wprawdzie sprawę z tego niebezpieczeństwa, ale bliższe podciągnięcie korpusu Bulowa napotykało na liczne przeszkody; jednakże z chwilą zauważenia jakichś przesunięć w armii francuskiej, 14 czerwca Bulow otrzymał rozkaz przemarszu w okolicę Hanut, położonego w odległości 5 mil od punktu koncentracji; a więc korpus IV znajdował się bliżej tego punktu, niż korpus III, stojący w Cinay”.

„W tych warunkach Blucher przypuszczał, że będzie mógł skoncentrować swą armię w Sombreffe w ciągu 36 godzin. Choć można było założyć się o sto przeciwko jednemu, że wiadomość o zbliżaniu się przeciwnika przyjdzie prędzej niż w 65 godzin, przed nadejściem oddziałów w okolicę Sombreffe, to jednak bardzo ryzykowne było pozostawanie w takim rozproszeniu ze strażą przednią znajdującą się tak blisko (straż przednia w Charleroi). Ciągłe trudności z wyżywieniem wojska, wytwarzane prze władze holenderskie, powstrzymywały jednak marszałka Bluchera od skupienia swych oddziałów na mniejszym obszarze”.

Oto jasno wyłożona przez Clausewitza cała teoria czasu i przestrzeni, które są niezbędne do przeprowadzenia operacji, i których zapewnienie należy do zadania straży przedniej.”
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Zablokowany

Wróć do „Archiwum”