[GBAR] Monmouth (GMT)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące XVI, XVII i XVIII wieku.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

waffel pisze:A kolegom raczę odpuścić dyskusje bo to nie jest jakieś prawo kanoniczne i zaraz możemy mieć odpowiedź prosto od autora.
Nie znam się na prawie kanonicznym, a jeśli już coś stosuję, to standardowe metody wykorzystywane przy interpretacji przepisów prawnych (i innych), ponieważ przepisy gier nie różnią się od nich zasadniczo (główna różnica polega na tym, że prawo ma charakter przymusowy i przepisy prawne mają sankcję państwa, które udziela im wsparcia). Pewne schematy rozumowania tego rodzaju jak stosowane przeze mnie znane są i wykorzystywane od ponad 2000 lat :) .
waffel pisze:Jestem przyzwyczajony do dobrze napisanych zasad w stylu Combat Commandera czyli jeśli coś nie jest napisane wyraźnie, to tego nie ma :) więc można z zocu w zoc, bo zoki to są pojedyncze heksy których jednostka ma od zera do sześciu (zależy czy stoi w lesie lub jego okolicach) a nie wieloheksowy byt.
To o czym piszesz na początku to iluzja, czasami się to udaje tylko przy prostych regułach. Zawsze są takie sytuacje, które wprost nie wynikają z przepisów, a które człowiek w naturalny sposób interpretuje tak a nie inaczej. Choćby ustalenie, że coś jest wyjątkiem od zasady ogólnej odbywa się poprzez interpretację.

Co do tego czym jest strefa kontroli według przepisów, cytuję:
8.1 General Rules
All Parade Order combat units exert a ZOC into all six adjacent hexes.
Gdyby to miało być tak jak piszesz, to przepis powinien brzmieć:

All Parade Order combat units exert ZOCs into all six adjacent hexes.

Pokolorowałem na czerwono, żeby było lepiej widać co powinno być zmienione.

I niezależnie od tego co powie autor, to obiektywnie i jednoznacznie z przepisów wynika, że strefa kontroli to 6 heksów, tak jak 2 plus 2 jest 4. Natomiast autor owszem, może uznać, że tam powinno być co innego i że ten przepis powinien brzmieć inaczej, i, optymalnie w FAQu, zamieścić zmianę. Co do dalszych spraw, można jeszcze dyskutować, ale zdefiniowanie strefy kontroli jest jednoznaczne.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Post autor: clown »

Co do tego czym jest strefa kontroli według przepisów, cytuję:
Pozwól, że ja zacytuję jeszcze fragment ze słowniczka zawartego w przepisach do systemu. Słowniczek ten definiuje strefę kontroli jako:
The ability of a unit to exert influence over an adjacent hex
Strona 3 instrukcji. Jak widzisz mamy tutaj liczbę pojedynczą, czyli 1 (jeden) heks. W związku z tym całe Twoje rozumowanie raczej nie ma sensu. Dla przykładu podam jeszcze fragment instrukcji z gry Normandy'44 odnoszący się do podobnego przypadku, strona 7:
A unit that starts its move in an EZOC may move directly into another EZOC and stop
Jak widzisz zapis jest praktycznie identyczny, przy rozgrywkach w Normandię nie mieliśmy (Ja, Paweł czy Krzysiek) wątpliwości, że można przemieszczać się w strefie kontroli jednego wrogiego oddziału.
Czyli niezależnie od tego co napiszesz dalej, obiektywnie i jednoznacznie wynika z przepisów iż możliwe jest przemieszczenie się w strefie kontroli pojedynczego oddziału wroga. Oczywiście zawsze autorzy obu systemów mogą się mylić, wybacz jednak, ale ja ufam im bardziej niż Twoim wywodom.
A tak przy okazji, to autor systemu GBAR potwierdził tą wersję. Oczywiście nie jest ona dla nikogo wiążąca.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
waffel
Zauriad-praporszczik
Posty: 201
Rejestracja: czwartek, 9 sierpnia 2007, 16:36
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: waffel »

http://talk.consimworld.com/WebX?14@368 ... 6d708/6972

Mamy odpowiedź na wszystkie pytania z mojej karteczki spisanej podczas gry :)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

clown pisze:Pozwól, że ja zacytuję jeszcze fragment ze słowniczka zawartego w przepisach do systemu. Słowniczek ten definiuje strefę kontroli jako:
The ability of a unit to exert influence over an adjacent hex
Strona 3 instrukcji. Jak widzisz mamy tutaj liczbę pojedynczą, czyli 1 (jeden) heks. W związku z tym całe Twoje rozumowanie raczej nie ma sensu.
Powyższe można rozumieć na dwa sposoby, z czego jeden dałby się pogodzić z tym fragmentem, który wcześniej zacytowałem, drugi (ten, który Tobie przychodzi zapewne do głowy - nie).

Ale nawet jeśli przyjmiemy tą definicję tak jak ją rozumiesz, to nadal pozostaje to co cytowałem wcześniej. Tamten przepis mówi zupełnie co innego, jednocześnie nie ma żadnej reguły interpretacyjnej, która pozwalałaby wyłączyć jego stosowanie. A tam stoi wyraźnie, że strefa kontroli to wszystkie heksy, na które oddział rozciąga swój wpływ, a nie jeden heks. Jeśli więc przyjmiemy to rozumienie, to mamy wewnętrzną sprzeczność w instrukcji.

Z kolei można zacytowany przez Ciebie fragment rozumieć w ten sposób, że jeśli oddział rozciąga kontrolę na wszystkie sąsiednie heksy to tym samym rozciąga kontrolę na jeden heks.

Ale, poszukałem jeszcze, i z tego co widzę, wygląda to zupełnie zabawnie, bo poza dwoma znaczeniami pojęcia "strefa kontroli", o których dyskutujemy do tej pory i się spieramy, autor stosuje to pojęcie jeszcze w trzecim znaczeniu: strefa kontroli to w jego rozumieniu suma stref kontroli kilku oddziałów.

Dla zilustrowania definicja ze słowniczka:

Surrounded: When all six hexes adjacent to a unit are occupied by enemy or their ZOC. Important: For this rule only, friendly units negate enemy ZOC in their hex.

Tłumacząc na nasze:

"Otoczony: kiedy wszystkie 6 heksów przyległych do oddziału jest zajętych przez wroga albo jego strefę kontroli. Ważne: tylko na potrzeby tej reguły, sojusznicze jednostki negują (obecność) wrogiej strefy kontroli na ich heksach."

Nie da się pojęcia strefa kontroli w tym fragmencie rozumieć inaczej niż w ten sposób, że jest to suma stref kontroli (w tradycyjnym rozumieniu) kilku oddziałów otaczających jednostkę przeciwnika.

Można znaleźć inne przykłady na rozumienie strefy kontroli w tych różnych trzech znaczeniach. Czyli, że pojęcie to jest używane w tej instrukcji w różnych znaczeniach. To niestety powoduje wieloznaczność niektórych przepisów, które można wskutek tego różnie rozumieć. Odnośnie tego jak należy pisać instrukcję, swego czasu dyskutowaliśmy na forum, m.in. z Andy'm:
http://www.strategie.net.pl/viewtopic.p ... c&start=90

Ogólnie w tego rodzaju tekstach obowiązuje zasada:

jeden wyraz - jedno znaczenie

Zwłaszcza w odniesieniu do kluczowych pojęć. To jest jedna z podstawowych zasad, które umożliwiają interpretację. Jak ja widzę w jakimś miejscu tekstu zawierającego przepisy określone pojęcie, to automatycznie, przynajmniej wstępnie, zakładam, że jak w innym miejscu trafiam na ten sam wyraz, to on znaczy to samo.

I autor, jak widać na załączonym obrazku, tego nie rozumie, a to są podstawowe sprawy.

Całkiem podobnie, jak kiedyś Wojciech Zalewski, który też używał swego czasu tych samych pojęć w różnych znaczeniach, np. pojęcia "artyleria zmotoryzowana", które raz obejmowało artylerię samobieżną, innym razem nie, a jeszcze innym razem obejmowało tylko artylerię samobieżną. Wystarczy zajrzeć do I albo II edycji B-35, albo poczytać nasze forum - dawniejsze wpisy. Na tym nie koniec, ale to był najbardziej znany przykład. I potem przychodzili gracze i pytali, i oczywiście pan Wojtek odpowiadał, dziwiąc się, skąd oni mają wątpliwości, skoro dla niego i jego kolegów, fanów systemu, wszystko było oczywiste, bo z nim na co dzień grali i praktycznie nie musieli korzystać z przepisów, bo autor był na miejscu i mówił ("interpretował") co wolno a czego nie.

Kiedyś tłumaczono mi z kolei, że przepis o takim brzmieniu:

"Nie wolno budować umocnień we wrogiej strefie kontroli"

"interpretowany" jest (cudzysłów daję nie bez kozery) w ten sposób, że znaczy, iż można budować umocnienia we wrogiej strefie kontroli.

Co do gry Normandy '44, to jest odrębna gra i nie możesz argumentować w ten sposób, że jeśli tam jednostka może przechodzić z jednej strefy kontroli w drugą, to w tej grze także. Co to ma do rzeczy? W końcu to są odrębne zasady, odrębna gra, inny okres, inna skala. Powiem więcej, w Ardenach '44 tego samego autora zdaje się można się cofać wchodząc we wrogie strefy kontroli. Generalnie są różne rozwiązania w grach w tym zakresie, zarówno w jedną, jak i w drugą stronę. Przekonywujące byłoby dopiero, gdybyś pokazał, że jest taka ogólna zależność w bardzo wielu grach, że bardzo wiele gier pozwala na poruszanie się w obrębie wrogiej strefy kontroli - a tak, wiemy, że nie jest.

Jedyne czym możesz mnie przekonywać, to znalezieniem gry, w której jednocześnie w tej samej fazie ruchu:

1) Oddziały mogą poruszać się w tej samej wrogiej strefie kontroli

i

2) Oddziały nie mogą przechodzić z jednej wrogiej strefy kontroli w inną wrogą strefę kontroli.

Tym niemniej, najbardziej zaciekawiło mnie to co piszesz o Normandii, rozejrzę się w najbliższym czasie jak to jest z rozumieniem stref kontroli w innych grach zachodnich. Co do polskich gier, nie mam wątpliwości - nigdzie nie spotkałem się z czymś takim jak tutaj. Zawsze strefa kontroli rozumiana jest tak jak pisałem - jako wszystkie pola, na które jednostka rozciąga swój wpływ, nigdzie nie ma czegoś takiego, że jedna jednostka ma kilka stref kontroli, i każde pole, które kontroluje, to jest odrębna strefa kontroli.
clown pisze:Czyli niezależnie od tego co napiszesz dalej, obiektywnie i jednoznacznie wynika z przepisów iż możliwe jest przemieszczenie się w strefie kontroli pojedynczego oddziału wroga. Oczywiście zawsze autorzy obu systemów mogą się mylić, wybacz jednak, ale ja ufam im bardziej niż Twoim wywodom.
A tak przy okazji, to autor systemu GBAR potwierdził tą wersję. Oczywiście nie jest ona dla nikogo wiążąca.
:lol:
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

waffel pisze:http://talk.consimworld.com/WebX?14@368 ... 6d708/6972

Mamy odpowiedź na wszystkie pytania z mojej karteczki spisanej podczas gry :)
Zgadzam się w większości (poza kwestią strefy kontroli - o czym wyżej), z tym, że co do bagien, sprawdziłbym co pisze na karcie.

I co do VP - też jest to mało przekonujące, ale może coś jeszcze wyczytam w zasadach.

Reszta pokrywa się z instrukcją.

Ale ogólnie ja bym trochę pociągnął autora za język, np. poprosił, żeby podał, z których fragmentów instrukcji jego zdaniem wynikają jego interpretacje, czyli krótko mówiąc, poprosił o uzasadnienie.

Żeby była jasność. W praktyce dla mnie nie jest to jakiś problem, jeden czy dwa razy mogę zagrać według dowolnie ustalonych reguł (bylem nie był zaskakiwany w trakcie), potem jak mi się nie będzie podobało, najwyżej pogram sobie w co innego, tyle jest gier teraz...
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Post autor: clown »

Ale ogólnie ja bym trochę pociągnął autora za język, np. poprosił, żeby podał, z których fragmentów instrukcji jego zdaniem wynikają jego interpretacje, czyli krótko mówiąc, poprosił o uzasadnienie.
Myślę Ryszardzie, że tutaj jest pole do popisu dla Ciebie. Wytłumacz proszę autorowi, że w instrukcji jest to niejasno napisane, że Twoja prawnicza interpretacja wskazuje na zupełnie rozbieżne pojęcia (trzy różne znalezione przez Ciebie) strefy kontroli itp. W końcu to Ty masz wątpliwości, więc logiczne jest, że powinno na tym zależeć właśnie Tobie.
Przykład Normandy'44 podawałem jako przykład gry z praktycznie identycznym zapisem zasady pozwalającej na przemieszczanie się we wrogiej strefie kontroli. Ciekawostką jest natomiast to, że w Ardennes'44 ten sam przepis został wzbogacony o zapis:
of the same or different enemy unit
Czyli w Normandii jest to niejako uproszczone i biorąc pod uwagę Twoje wątpliwości mogłoby to być również przedmiotem dyskusji.
Tym niemniej pozostanę na stanowisku, że w przypadku GBAR niejasności nie ma, chociaż z miłą chęcią poczytam Twoje kolejne ciekawe wywody na ten temat. To może być również ciekawy wątek na osobną dyskusję, ogólną, o strefach kontroli.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
waffel
Zauriad-praporszczik
Posty: 201
Rejestracja: czwartek, 9 sierpnia 2007, 16:36
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: waffel »

Raleen pisze:[ciach]
Jest wcześnie ;) i nie wypiłem jeszcze pierwszej mate ale czy dobrze rozumiem że własnie napisałeś że nie zgadzasz się z autorem gry w interpretacji zasad? :) Gdyby odpowiadał jakoś mętnie tobym go męczył ale odpowiedział w prostych zdaniach punkt po punkcie, nie wiem kogo tu ciągnąć, za co i po co :)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Dobrze, już ja go pomęczę, clown słusznie prawi, że sam powinienem z nim dyskutować...

Natomiast co do Twojej listy waffel, mam wrażenie, że to jeszcze nie wszystko z tym rozdzielaniem efektów na różne oddziały i tym co się dzieje z artylerią jak zostaje sama. Ale tu też, trzeba trochę pogrzebać.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Co do moich wątpliwości, o których pisałem wcześniej, chciałem ino uprzejmie donieść, że nie zamierzam panu Miklosowi odpuszczać, jeno trochę brak czasu, a wiele rzeczy dzieje się na raz, z kolei, żeby rzetelnie się tym zając, muszę się rozpisać i wszystko jeszcze raz przejrzeć, co też wymaga czasu. Mimo tych uwag, nie zmienia to póki co mojej ogólnej pozytywnej oceny gry. A w międzyczasie, cóż, może komu innemu przyjdą do głowy inne kwestie zasadowe (i nie tylko).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Petru Rares
Capitaine
Posty: 821
Rejestracja: poniedziałek, 1 czerwca 2009, 22:37
Lokalizacja: Bełchatów/Warszawa
Has thanked: 2 times
Been thanked: 13 times

Re: [GBAR] Monmouth (GMT)

Post autor: Petru Rares »

Szanowni gracze, odświeżmy trochę temat, napiszcie proszę jak z czasem rozgrywki, rozstawienia i jeśli macie porównanie to jak wygląda Monmouth w porównaniu do Prussia's Glory II. Przeczytałem oczywiście artykuły poświęcone systemowi BAR i recenzję PGII, ale nie mogę się do końca zdecydować, którą z tych gier ewentualnie kupić, a obydwu raczej nabywać nie zamierzam.

Dodane 29.03.2012 r.:
No i ostatecznie zdecydowałem się na Monmouth (choć miałem też ogromnego smaka na przeprowadzenie potężnej szarży CK kirasjerów, albo ataku pruskich grenadierów prowadzonego z bronią na ramieniu w PGII).

Cena Monmouth w Wargamerze w Warszawie, jak na planszówkę wojenną była bardzo mała, a poza tym PGII nie szło dostać od ręki. Zadecydował też system wybierania taktyki przed starciem, co doda dużo emocji grze, a że grywam głównie ze znawcą historii USA, to nie zabraknie ciekawych opowiastek. Mam nadzieje, że już wkrótce poczuję woń czarnego prochu snująca się w upalny dzień w opłotkach farm New Jersey, czy innego Marylandu...
Awatar użytkownika
Petru Rares
Capitaine
Posty: 821
Rejestracja: poniedziałek, 1 czerwca 2009, 22:37
Lokalizacja: Bełchatów/Warszawa
Has thanked: 2 times
Been thanked: 13 times

Re: [GBAR] Monmouth (GMT)

Post autor: Petru Rares »

No i się stało się...kupiłem, zagrałem. Graliśmy scenariusz III - główną część batalii, gdzie obydwaj przeciwnicy dysponują większością swoich sił. Dowodziłem Brytyjczykami, Amerykaninem grał mój kolega ze studiów. Amerykanie zdecydowali się na strategię defensywną, zaś Brytyjczycy mimo, że nie podciągnęli jeszcze wszystkich swoich sił ruszyli śmiało do ataku biorąc do niewoli cały oddział milicji z Massachusets. Wysforowali jednak jedno ze swoich skrzydeł zbyt mocno do przodu i kiedy Amerykanie przeszli do kontry zrobiło się ciepło...morale poleciało w dół u Anglików, elitarne oddziały poniosły straty, ale wkrótce doszło do ustabilizowania linii frontu i powolnego spychania Amerykanów w kierunku płn-zach. Bardzo dobrze we wszystkich starciach działał system wybierania taktyk, zapewniało to dużo emocji i ciekawe rezultaty. Ostatecznie gra skończyła się remisem ze wskazaniem na Brytola. Gra ciekawa i mocno zmóżdżająca.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: [GBAR] Monmouth (GMT)

Post autor: Raleen »

AAR - partia Petru Rares vs Raleen, rozegrana w klubie Agresor 04.08.2012

Graliśmy scenariusz pełny (kampanijny). Dla Petru była to trzecia z kolei rozgrywka, dla mnie pierwsza po dłuższej przerwie.

Petru Rares - Amerykanie (niebiescy), Raleen - Anglicy (czerwoni).

Obrazek
Pozycje wyjściowe angielskiej awangardy. Do 5 tury włącznie nie może się ona zbyt daleko wysuwać w stronę Amerykanów (na planszy jest oznaczona linia pól, poza którą nie może wyjść). Później te ograniczenia znikają

Obrazek
Pozycje wyjściowe w centrum najbardziej wysuniętych oddziałów amerykańskich i huzarów Diemara, de facto pełniących w armii brytyjskiej rolę zwiadowców

Obrazek
Tor etapów (tur), a na nim posiłki, rozmieszczone na polach tur, w których wkraczają na planszę. Jednak część oddziałów (te pojawiające się najpóźniej) może nie wejść do gry albo etap ich wejścia jest losowy

Obrazek
Amerykanie zebrali siły i posuwają się w centrum. Naprzeciwko nich samotny oddział huzarów. Za pierwszym razem, dzięki udanemu wyborowi taktyki bitewnej i złemu rzutowi przeciwnika, jakimś cudem udało im się wytrzymać

Obrazek
Jednak szczęście nie trwało długo. Brytyjczycy postanowili, nawet za cenę ofiary, przytrzymać za pomocą huzarów marsz Amerykanów. Zakończyło się to dla oddziału huzarów i towarzyszącego im dowódcy eliminacją (nawet nie wskutek okrążenia, ale w wyniku walki)

Obrazek
Tymczasem na placu boju pojawiły się główne siły Brytyjczyków. Jak się okazało, do tego czasu Amerykanie nie zaszli zbyt daleko, do czego przyczyniła się m.in. ofiarna postawa huzarów

Obrazek
Brytyjczycy podciągnąwszy swoje siły nacierają. Mają teraz wyraźną przewagę

Obrazek
Chwilowo atak staje w miejscu, za sprawą przygotowania przez Amerykanów mocnej pozycji opodal jeziora (Wayne). Oddziały brytyjskie wkraczają do lasu, by spróbować oskrzydlić przeciwnika

Obrazek
Amerykanie wycofują się. W międzyczasie dostają wzmocnienia, co ułatwia im uformowanie linii bojowej. U dołu Brytyjczycy starają się wykorzystać otwarty teren i wysuwają do przodu liczną artylerię. Dość liczne działa wspierają także stojących naprzeciwko Amerykanów

Obrazek
Generał "No Flint" Grey zdobywa szturmem centralne wzgórze, górujące nad okolicą, mimo ostrzału artyleryjskiego przeciwnika. Niestety, na prawo od niego atak nie powiódł się, za sprawą silnego ognia artylerii amerykańskiej, który rozbił nacierającą 2 Brygadę Grenadierów

Obrazek
Pozycje obu stron wokół zdobytego wzgórza. W międzyczasie gen. Washington zwolnił z naczelnego dowodzenia siłami w tej okolicy gen. Lee i pojawił się, wraz z posiłkami, na pierwszej linii

Obrazek
Amerykanie znów nieco się cofnęli, zręcznie opierając swoją linię obrony o przeszkody terenowe, takie jak strumień. W międzyczasie przybyły im kolejne oddziały, tak że na tym etapie gry ich linia jest już dłuższa i gęstsza niż brytyjska. Dodatkowo u góry zaczynają zachodzić Brytyjczyków z flanki. Dla tych ostatnich oznacza to ni mniej ni więcej tylko konieczność ogólnego przejścia do defensywy

Obrazek
Tymczasem na południu pojawiają się na planszy wydzielone oddziały amerykańskie, które wychodzą na brytyjskie objectivy. Widząc to Brytyjczycy pośpiesznie ściągają kilka oddziałów z frontu, pod komendą głównodowodzącego, gen. Clintona

Obrazek
Nie mogąc nic wskórać w dalszym frontalnym ataku, zwłaszcza wobec przewagi liczebnej Amerykanów, Brytyjczycy postanawiają rozprawić się z oddziałami obchodzącymi ich prawe skrzydło. Atak okazuje się skuteczny. Jeden z oddziałów dostaje się do niewoli, jeden zostaje zdezorganizowany

Obrazek
Sytuacja na planszy pod koniec 10 tury. Brytyjska linia nieznacznie wycofana, Amerykanie zebrali już dość sił, by móc podjąć atak, tym bardziej, że chwilowo zarysowały się dwa nowe ogniska walki na skrzydłach, które odciągnęły kilka oddziałów brytyjskich

Niestety, z braku czasu nie dane nam było dokończyć tej rozgrywki. W chwili zakończenia sytuacja była remisowa. Amerykanie szykowali się do ataku i mieliby tutaj szerokie możliwości, jednak pozycje angielskie były stosunkowo silne. Na południu prawdopodobnie Anglicy wcześniej czy później poradziliby sobie z dywersantami, tym bardziej, że wkrótce nadciągały im dwie jednostki kawalerii. W górnej części planszy dalszy rozwój wypadków zależał od posunięć strony amerykańskiej i na ile wzmocniłaby zaatakowane poprzednio oddziały.

Jeśli chodzi o ocenę całej rozgrywki, brzemienne w skutkach było poświęcenie na początku oddziału huzarów. Nie był to do końca przemyślany ruch, jednak sprawił on, że do 5-6 etapu, gdy oddziałów brytyjskich było na planszy niewiele, Amerykanie nie wdarli się zbyt głęboko. Z kolei później miało to dla nich ten pozytywny skutek, że łatwiej było im się wycofać przed przeważającymi siłami angielskimi i tym samym uformować solidną linię bojową. To z kolei spowolniło natarcie brytyjskie, i tutaj wydaje się, że skutek był podobny, tzn. ponieważ czerwone kurtki nie wysforowały się zbyt daleko, potem łatwo było się przegrupować. Efektem była bardzo spokojna bitwa (rozgrywka). Swoją drogą historycznie, z tego co podaje autor, straty krwawe obu stron także były bardzo niewielkie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: [GBAR] Monmouth (GMT)

Post autor: clown »

Świetny raport i szkoda, że nie dograliście do końca. A na którym etapie rozgrywka się zakończyła?
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43400
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3970 times
Been thanked: 2528 times
Kontakt:

Re: [GBAR] Monmouth (GMT)

Post autor: Raleen »

W 10 etapie, nie pamiętam już dokładnie czy w połowie czy po zakończeniu 10 etapu. Całość trwa 14 etapów i jest to najdłuższy scenariusz (są krótsze).
Całkiem szybko to szło, w 3,5 godziny zrobiliśmy 10 etapów, mimo że ja odświeżałem sobie grę, więc sprawdzałem w trakcie różne rzeczy. Ale to także wynik tego, że walk nie było zbyt dużo.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: [GBAR] Monmouth (GMT)

Post autor: clown »

Akurat z tego co pamiętam, to Monmouth jest największą grą z serii, ale ilość walk wynika także moim zdaniem z faktu, że ciężko jest przełamać wojska uszykowane w linię, wspierane przez artylerię i dowodzone. Chętnie także bym kiedyś zagrał, bo lubię bardzo całą serię. Warto także byłoby tę grę/serię porównać do Monmouth z serii Battles of Age of Reason, wydanej niedawno przez Clash of Arms.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
ODPOWIEDZ

Wróć do „XVI-XVIII wiek”