Hellenes (GMT)
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Skoro tak, to chyba jest OK z balansem
U nas najwięcej punktów jednak dawały bitwy, przy czym sporo prestiżu było na skutek nieskutecznych oblężeń, kiedy oblegający musieli się wycofywać, aby uniknąć wyniszczenia. Powodowało to sytuację, że Atenom często wystarczało utrzymywać status quo. Trzy razy wygrana była rozstrzygana poprzez ofertę pokoju po przekroczeniu 10 PP, raz dograliśmy kampanię do końca i Ateny wygrały ponad 5 punktami.
Tak jak losowość w grach z reguły mi nie przeszkadza, tak tutaj jednak coś mi w niej nie pasuje. Nie wiem jeszcze dokładnie co, ale mi nie pasuje
U nas najwięcej punktów jednak dawały bitwy, przy czym sporo prestiżu było na skutek nieskutecznych oblężeń, kiedy oblegający musieli się wycofywać, aby uniknąć wyniszczenia. Powodowało to sytuację, że Atenom często wystarczało utrzymywać status quo. Trzy razy wygrana była rozstrzygana poprzez ofertę pokoju po przekroczeniu 10 PP, raz dograliśmy kampanię do końca i Ateny wygrały ponad 5 punktami.
Tak jak losowość w grach z reguły mi nie przeszkadza, tak tutaj jednak coś mi w niej nie pasuje. Nie wiem jeszcze dokładnie co, ale mi nie pasuje
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Piotro
- Sergent-Major
- Posty: 181
- Rejestracja: wtorek, 19 maja 2009, 23:09
- Lokalizacja: Wrocław/Częstochowa
Jestem po kolejnej grze i muszę powiedzieć, że gra coraz bardziej mi się podoba - w końcu zagraliśmy na dobrych zasadach, lepiej znaliśmy też samą grę.
Gra zaczęła się na korzyść Związku Pelonopeskiego - choć dość szybko padła Potideja to wierne Sparcie wojska Tebańczyków zdobyły oba miasta Akarnani - dzięki czemu przeciwnik został pozbawiony jednego z istotnych miejsc do wstawianai posiłków, a ja zabezpieczyłem sobie jeden z frontów, co oczywiście miało mi w spokoju pozwolić na podbijanie reszty Hellady. Niestety główna armia złożona z koryntyjczyków i spartan po ciężkich bitwach musiała długo regenerować siły, co wykorzystali przebiegli ateńczycy zadając potężny cios - zdobyli Teby - jedno z najważenijszych miasta, stanowiące doskonały przyczułek dla dużych armii. Pozbawiony wodza (ostracyzm pozwolił mi pozbyć się nieudacznika Archidamosa, lecz w jego miejsc nie znalażł się nikt godny) podjąłem próbę odbicia Teb - niestety zbytnia opieszałość w początkac nowego roku sprawiła, że na odsiecz obleganym przybyły posiłki z Aten. Wtedy nie było już ratunku dla Związku. Ateńczycy wymusili chańbiący dla mnie pokuj, tym samym kończąc grę przed czasem.
Zauważyłem, że gra daje obu stronom wiele możliwch strategii i co najlepsze inicjatywa od poczatku należy do obu graczy - nie ma sytuacji, że jeden się broni, a drugi narzuca warunki. Maży mi się szybkie zdobycie spartanami Korkiry...
Gra zaczęła się na korzyść Związku Pelonopeskiego - choć dość szybko padła Potideja to wierne Sparcie wojska Tebańczyków zdobyły oba miasta Akarnani - dzięki czemu przeciwnik został pozbawiony jednego z istotnych miejsc do wstawianai posiłków, a ja zabezpieczyłem sobie jeden z frontów, co oczywiście miało mi w spokoju pozwolić na podbijanie reszty Hellady. Niestety główna armia złożona z koryntyjczyków i spartan po ciężkich bitwach musiała długo regenerować siły, co wykorzystali przebiegli ateńczycy zadając potężny cios - zdobyli Teby - jedno z najważenijszych miasta, stanowiące doskonały przyczułek dla dużych armii. Pozbawiony wodza (ostracyzm pozwolił mi pozbyć się nieudacznika Archidamosa, lecz w jego miejsc nie znalażł się nikt godny) podjąłem próbę odbicia Teb - niestety zbytnia opieszałość w początkac nowego roku sprawiła, że na odsiecz obleganym przybyły posiłki z Aten. Wtedy nie było już ratunku dla Związku. Ateńczycy wymusili chańbiący dla mnie pokuj, tym samym kończąc grę przed czasem.
Zauważyłem, że gra daje obu stronom wiele możliwch strategii i co najlepsze inicjatywa od poczatku należy do obu graczy - nie ma sytuacji, że jeden się broni, a drugi narzuca warunki. Maży mi się szybkie zdobycie spartanami Korkiry...
- Piotro
- Sergent-Major
- Posty: 181
- Rejestracja: wtorek, 19 maja 2009, 23:09
- Lokalizacja: Wrocław/Częstochowa
Kolejna gra za nami.
Zaczęło się podobnie - armię Teb posłałem do Akarani aby zdobyć dwa tamtejsze proateńskie miasta - udało się, choć pod koniec wojny jedno z nich na powrót wpadło w ręce podstępnych ateńczyków. Przeciwnik obrał sobie za cel zdobycie Teb, tym razem jednak wojska lojalne Sparcie broniły się dzielnie. Lekka przewaga na korzyść Symmachii utrzymywała się niemal przez całą grę, kiedy to nastąpił moment zwrotny. Ateńczykom udało się odbić dwa ważne (3 punktowe) polis i wszystko wskazywało na to, że droga do zwycięstwa stoi przed nimi otworem. Tymczasem, w tajemnicy przed przeciwnikiem, budowałem w Sparcie silną flotę, która to zadała ostatecznych cios Ateńczykom wysyłając dwie ekspedycje militarne - jedną gdzieś na Cyklady, drugą do Korkiry. Ostatnie z tych miast udało się zdobyć podstępem, wcześniej zmuszając jego obrońców do wyruszenia z miasta na pomoc innemu - zagrożonemu przez Macedończyków.
Kilka wniosków:
-Tak jak historycznie, tak i tutaj silna flota Sparty jest kluczem do zwycięstwa. Otwierają się możliwości bezproblemowego zdobywania 2 i 3 punktowych polis, które wcześniej były niedostępne. Stworzenie w nich garnizonu i pozostawienie 1 lub 2 jednostek sprawia, że miast takie jest trudne do zdobycia i wymusza na ateńczykach uszczuplanie armii, która powinna służyć do obrony Aten i prób zdobycia Teb lub Koryntu. Za pomocą samych kart buntów nie daje takich możliwości jeśli tylko grający Związkiem Morskim reaguje natychmiastowo.
-Barbarzyńcy są bardzo istotni! A skoro tak, to warto też składać ofiary Apollowi. Za pomocą jednej jednostki (która wchodzi do gry z pełną siłą i ma darmowy ruch) można z łatwością zdobyć któreś z miast na północy Hellady bronione przez pojedynczy garnizon - a są tam i miast 3 punktowe.
-Grając Atenami warto zostawiać jednostki w Jonii i okolicach Tracji - żeby szybko mogły reagować na bunty i zmniejszać ilość możliwych polis do automatycznego przejęcia.
-Grając Atenami priorytetem powinno być zdobycie Koryntu lub Teb, gdyż na mapie nie ma wielu innych punktów do zdobycia, podczas gdy jest wiele do stracenia.
-Spartiaci mają mało jednostek - prowadzenie działań obronnych w okolicach istmu i poza Peloponezem sprawia, że odsłaniają 6-punktową Spartę - dla Aten jest to sposób na szybkie zwycięstwo.
Zaczęło się podobnie - armię Teb posłałem do Akarani aby zdobyć dwa tamtejsze proateńskie miasta - udało się, choć pod koniec wojny jedno z nich na powrót wpadło w ręce podstępnych ateńczyków. Przeciwnik obrał sobie za cel zdobycie Teb, tym razem jednak wojska lojalne Sparcie broniły się dzielnie. Lekka przewaga na korzyść Symmachii utrzymywała się niemal przez całą grę, kiedy to nastąpił moment zwrotny. Ateńczykom udało się odbić dwa ważne (3 punktowe) polis i wszystko wskazywało na to, że droga do zwycięstwa stoi przed nimi otworem. Tymczasem, w tajemnicy przed przeciwnikiem, budowałem w Sparcie silną flotę, która to zadała ostatecznych cios Ateńczykom wysyłając dwie ekspedycje militarne - jedną gdzieś na Cyklady, drugą do Korkiry. Ostatnie z tych miast udało się zdobyć podstępem, wcześniej zmuszając jego obrońców do wyruszenia z miasta na pomoc innemu - zagrożonemu przez Macedończyków.
Kilka wniosków:
-Tak jak historycznie, tak i tutaj silna flota Sparty jest kluczem do zwycięstwa. Otwierają się możliwości bezproblemowego zdobywania 2 i 3 punktowych polis, które wcześniej były niedostępne. Stworzenie w nich garnizonu i pozostawienie 1 lub 2 jednostek sprawia, że miast takie jest trudne do zdobycia i wymusza na ateńczykach uszczuplanie armii, która powinna służyć do obrony Aten i prób zdobycia Teb lub Koryntu. Za pomocą samych kart buntów nie daje takich możliwości jeśli tylko grający Związkiem Morskim reaguje natychmiastowo.
-Barbarzyńcy są bardzo istotni! A skoro tak, to warto też składać ofiary Apollowi. Za pomocą jednej jednostki (która wchodzi do gry z pełną siłą i ma darmowy ruch) można z łatwością zdobyć któreś z miast na północy Hellady bronione przez pojedynczy garnizon - a są tam i miast 3 punktowe.
-Grając Atenami warto zostawiać jednostki w Jonii i okolicach Tracji - żeby szybko mogły reagować na bunty i zmniejszać ilość możliwych polis do automatycznego przejęcia.
-Grając Atenami priorytetem powinno być zdobycie Koryntu lub Teb, gdyż na mapie nie ma wielu innych punktów do zdobycia, podczas gdy jest wiele do stracenia.
-Spartiaci mają mało jednostek - prowadzenie działań obronnych w okolicach istmu i poza Peloponezem sprawia, że odsłaniają 6-punktową Spartę - dla Aten jest to sposób na szybkie zwycięstwo.
- Piotro
- Sergent-Major
- Posty: 181
- Rejestracja: wtorek, 19 maja 2009, 23:09
- Lokalizacja: Wrocław/Częstochowa
Partia rozegrana między mną a Russem
Tym razem przyszło mi stanąć za sterami Związku Morskiego, który po nieudanej wojnie sycylijskiej mocno podupadł, żeby nie powiedzieć - powoli tonął. Jakby tego było mało podstępni Spartiaci zwęszyli okazję i złamali pokój. Ateny, pozbawione przywódcy na miarę Peryklesa, zyskały jednak silnego sprzymierzeńca – miasto Argos ze swoją potężną armią , która to nie pozwalała Spartiatom czuć się bezpiecznie na Peloponezie.
Wybaczcie, że świat jest na zdjęciach obrócony, ale grając Atenami, w grze bloczkowej, nie mogłem robić zdjęć od właściwej strony. Każdy, kto zna choć trochę geografię Hellady nie powinien mieć jednak problemu z czytaniem pola gry.
Początki były niemrawe. Związkowi Peloponeskiemu przez pierwsze lata wojny, mimo roli agresora, nieśpiesznie było do prowadzenia większych działań wojskowych, zadowalając się zbrojeniami i mniejszymi wypadami, jak na przykład próbą odbicia miasta Leukos. Mimo stosunkowo niedużej rangi tego polis angażował tu dość duże środki – dzielni Arkanańczycy z pomocą armii Korkiry zdołali jednak obronić miasto i zachować je dla Związku Morskiego. Tymczasem znakomita kawaleria odrysów wsparła opozycję macedońską i odbiła Pellę z rąk pro-spartańskiej arystokracji.
Wiele trudności nastręczały mi bunty wybuchające raz po raz na Chalcedonie czy w Jonii. O ile w poprzedniej wojnie flota ateńska była o tyle silna, aby bez problemu dusić bunty błyskawicznie, o tyle teraz, po katastrofalnej w skutkach wyprawie Sycylijskiej, angażując okręty w jednym miejscu (np. Bizancjum) odsłaniało się inne ważne punkty – w tym ten najważniejszy – same Ateny, co sprytni Spartiaci w następnych latach skwapliwie raczyli wykorzystać.
Zdawać by się mogło, że pozycja Aten staje się coraz silniejsza – Spartiaci wykazywali objawy nadmiernej ostrożności, tymczasem na czele Związku Morskiego stanął Alcybiades wnosząc dużo energii do jego poczynań. Okazja do bardziej śmiałego ataku nadarzyła się niebawem, gdyż Symmachia Spartańśka zwołała niemal wszystkie armie Peloponezu do Sparty, zostawiając pozostałe polis z samymi garnizonami, bądź nieznacznymi siłami. Mając w perspektywie potężną kampanię przeciwnika postanowiłem wyprzedzić jego ruchy i uderzyć w osłabiony Korynt. Cała armia lądowa, jaka stacjonowała w Attyce przekroczyła istm chcąc wziąć Korynt szturmem – lecz okazało się, że bogowie tego dnia sprzyjali moim wrogom i pojedynczy oddział skryty za murami zdołał odeprzeć pierwszy atak. Drugiej szansy niestety nie było – na oblegające wojska wyruszyła gigantyczna armia ze Sparty, z którą żadna siła nie mogła się mierzyć – i jak łatwo było się domyślić – rozbiła ateńskie wojska. Jednocześnie połączona flota Sparty i Koryntu wyruszyła w może w celu pacyfikacji lojalnych Atenom miast na wyspach u wybrzeży Jonii. Po tych niepowodzeniach obywatele miasta Ateny wyskrobali na skorupach imię Alcybiadesa, zmuszając go do wygnania.
Sytuacja zmieniła się diametralnie. Teraz to Sprtiaci, Tebańczycy i Koryntyjczycy oblegali Ateny, ich flota zajmował po kolei wyspy, w tym Rodos, Chios i Lesbos i zdawać by się mogło, że ich zwycięstwo jest już blisko. Wtedy do akcji wkroczyli mieszkańcy miasta Argos, zadając przeciwnikowi cios najboleśniejszy z możliwych – zajęli niemal niebronioną Spartę! Wieść o rzezi jaką odwieczni wrogowie Spartan urządzili w mieście synów Heraklesa rozeszła się po całym świecie, wywołując nawet powstania Helotów w mieście Pylos.
Nie trudno się domyślić, że moi wrogowie wpadli w furię. Rządni zemsty wyruszyli ku Attyce i rozłożyli obóz pod samymi Atenami, oraz rozdzielili flotę – część blokowała Pireusu, druga zaś udała się za Hellespont, aby przechwytywać dostawy zboża. Efekt był bardzo przykry dla mieszkańców Aten i innych ludzi, którzy skryli się za murami miasta – z powodu głodu wymarła ponad połowa populacji. Flotylla Związku Morskiego podjęła desperackie kroki w celu dostarczenia żywności do polis. Wpierw statki z Argos wyruszyły w celu zniszczenia blokady Pireusu, lecz nie zdołali pokonać wroga. Posejdon sprzyjał jednak innej ekspedycji, która pokonała statki stacjonujące w cieśninie wrót Azji – te jednak uciekły i postawiły blokadę głębiej, przez co zboże wcale nie zaczęło płynąc do Aten. Blokadę Pireusu udało się w końcu zniszczyć jednostką z samych Aten – statkami z przetrzebionymi przez głów załogami. Ruch ten jednak okazał się fatalny w skutkach (choć pozostanie w mieście byłby zapewne równie fatalnym wyjściem) gdyż oblegająca armia Symmachii Spartańskiej przystąpiła do szturmu ostatecznie zdobywając miasto Ateny i biorąc odwet na mieszkańcach za wcześniejsze krzywdy jakich dopuścili się żołnierze Argos.
Sytuacja była co najmniej dziwna – padły Ateny i padła Sparta.
O ostatecznym wyniku wojny zadecydowały trzy czynniki:
-Niedobitki floty Związku Morskiego powoli odbijały zajęte wcześniej przez Spartiatów wyspy (flota przeciwnika był już wtedy zniszczona doszczętnie)
-W poczynania przeciwnika wdarła się nerwowość i zaczął popełniać błędy, źle ustawiając wciąż potężną armia i nie wykorzystując jej potencjału.
-Ten sam powód (zaćmienie umysłu) sprawił, że dowódcy Symmachii niepotrzebnie odsłaniali ważne miasta, pozostawiając je niemal bez obrony.
Właśnie ten ostatni czynnik pozwolił mi zadać ostateczny cios. Na bronione tylko przez oddziały garnizonowe Teby napadły oddziały z Tessalii, Akaranii i Korkiry, zdobywając polis w pierwszym szturmie.
Pozbawiony woli walki przeciwnik nie mógł już mi zagrozić. Doszło do mniej ważnych przejęć miast, nie miało to jednak większego wpływu na obraz – sytuacja była jasna – Związek Peloponeski, mimo ciągłego posiadania silnej armii, rozpadł się. Sojusznicy przeszli na stronę Aten widząc, że hegemonia Sparty, pozbawionej własnego zaplecza, ostatecznie się zakończyła.
Niestety coś nie mogę wrzucić zdjęć jako img (nie wyświetlają się) i muszę dawać linki, co niestety nie jest zbyt wygodne do oglądania...
http://img163.imageshack.us/i/25659896.jpg/
http://img177.imageshack.us/i/31662339.jpg/
http://img7.imageshack.us/i/90720716.jpg/
http://img90.imageshack.us/i/22601273.jpg/
http://img151.imageshack.us/i/78289599.jpg/
http://img101.imageshack.us/i/89099328.jpg/
http://img541.imageshack.us/i/94509661.jpg/
http://img412.imageshack.us/i/28684930.jpg/
http://img163.imageshack.us/i/36698341.jpg/
http://img638.imageshack.us/i/26633733.jpg/
http://img194.imageshack.us/i/12318268.jpg/
Tym razem przyszło mi stanąć za sterami Związku Morskiego, który po nieudanej wojnie sycylijskiej mocno podupadł, żeby nie powiedzieć - powoli tonął. Jakby tego było mało podstępni Spartiaci zwęszyli okazję i złamali pokój. Ateny, pozbawione przywódcy na miarę Peryklesa, zyskały jednak silnego sprzymierzeńca – miasto Argos ze swoją potężną armią , która to nie pozwalała Spartiatom czuć się bezpiecznie na Peloponezie.
Wybaczcie, że świat jest na zdjęciach obrócony, ale grając Atenami, w grze bloczkowej, nie mogłem robić zdjęć od właściwej strony. Każdy, kto zna choć trochę geografię Hellady nie powinien mieć jednak problemu z czytaniem pola gry.
Początki były niemrawe. Związkowi Peloponeskiemu przez pierwsze lata wojny, mimo roli agresora, nieśpiesznie było do prowadzenia większych działań wojskowych, zadowalając się zbrojeniami i mniejszymi wypadami, jak na przykład próbą odbicia miasta Leukos. Mimo stosunkowo niedużej rangi tego polis angażował tu dość duże środki – dzielni Arkanańczycy z pomocą armii Korkiry zdołali jednak obronić miasto i zachować je dla Związku Morskiego. Tymczasem znakomita kawaleria odrysów wsparła opozycję macedońską i odbiła Pellę z rąk pro-spartańskiej arystokracji.
Wiele trudności nastręczały mi bunty wybuchające raz po raz na Chalcedonie czy w Jonii. O ile w poprzedniej wojnie flota ateńska była o tyle silna, aby bez problemu dusić bunty błyskawicznie, o tyle teraz, po katastrofalnej w skutkach wyprawie Sycylijskiej, angażując okręty w jednym miejscu (np. Bizancjum) odsłaniało się inne ważne punkty – w tym ten najważniejszy – same Ateny, co sprytni Spartiaci w następnych latach skwapliwie raczyli wykorzystać.
Zdawać by się mogło, że pozycja Aten staje się coraz silniejsza – Spartiaci wykazywali objawy nadmiernej ostrożności, tymczasem na czele Związku Morskiego stanął Alcybiades wnosząc dużo energii do jego poczynań. Okazja do bardziej śmiałego ataku nadarzyła się niebawem, gdyż Symmachia Spartańśka zwołała niemal wszystkie armie Peloponezu do Sparty, zostawiając pozostałe polis z samymi garnizonami, bądź nieznacznymi siłami. Mając w perspektywie potężną kampanię przeciwnika postanowiłem wyprzedzić jego ruchy i uderzyć w osłabiony Korynt. Cała armia lądowa, jaka stacjonowała w Attyce przekroczyła istm chcąc wziąć Korynt szturmem – lecz okazało się, że bogowie tego dnia sprzyjali moim wrogom i pojedynczy oddział skryty za murami zdołał odeprzeć pierwszy atak. Drugiej szansy niestety nie było – na oblegające wojska wyruszyła gigantyczna armia ze Sparty, z którą żadna siła nie mogła się mierzyć – i jak łatwo było się domyślić – rozbiła ateńskie wojska. Jednocześnie połączona flota Sparty i Koryntu wyruszyła w może w celu pacyfikacji lojalnych Atenom miast na wyspach u wybrzeży Jonii. Po tych niepowodzeniach obywatele miasta Ateny wyskrobali na skorupach imię Alcybiadesa, zmuszając go do wygnania.
Sytuacja zmieniła się diametralnie. Teraz to Sprtiaci, Tebańczycy i Koryntyjczycy oblegali Ateny, ich flota zajmował po kolei wyspy, w tym Rodos, Chios i Lesbos i zdawać by się mogło, że ich zwycięstwo jest już blisko. Wtedy do akcji wkroczyli mieszkańcy miasta Argos, zadając przeciwnikowi cios najboleśniejszy z możliwych – zajęli niemal niebronioną Spartę! Wieść o rzezi jaką odwieczni wrogowie Spartan urządzili w mieście synów Heraklesa rozeszła się po całym świecie, wywołując nawet powstania Helotów w mieście Pylos.
Nie trudno się domyślić, że moi wrogowie wpadli w furię. Rządni zemsty wyruszyli ku Attyce i rozłożyli obóz pod samymi Atenami, oraz rozdzielili flotę – część blokowała Pireusu, druga zaś udała się za Hellespont, aby przechwytywać dostawy zboża. Efekt był bardzo przykry dla mieszkańców Aten i innych ludzi, którzy skryli się za murami miasta – z powodu głodu wymarła ponad połowa populacji. Flotylla Związku Morskiego podjęła desperackie kroki w celu dostarczenia żywności do polis. Wpierw statki z Argos wyruszyły w celu zniszczenia blokady Pireusu, lecz nie zdołali pokonać wroga. Posejdon sprzyjał jednak innej ekspedycji, która pokonała statki stacjonujące w cieśninie wrót Azji – te jednak uciekły i postawiły blokadę głębiej, przez co zboże wcale nie zaczęło płynąc do Aten. Blokadę Pireusu udało się w końcu zniszczyć jednostką z samych Aten – statkami z przetrzebionymi przez głów załogami. Ruch ten jednak okazał się fatalny w skutkach (choć pozostanie w mieście byłby zapewne równie fatalnym wyjściem) gdyż oblegająca armia Symmachii Spartańskiej przystąpiła do szturmu ostatecznie zdobywając miasto Ateny i biorąc odwet na mieszkańcach za wcześniejsze krzywdy jakich dopuścili się żołnierze Argos.
Sytuacja była co najmniej dziwna – padły Ateny i padła Sparta.
O ostatecznym wyniku wojny zadecydowały trzy czynniki:
-Niedobitki floty Związku Morskiego powoli odbijały zajęte wcześniej przez Spartiatów wyspy (flota przeciwnika był już wtedy zniszczona doszczętnie)
-W poczynania przeciwnika wdarła się nerwowość i zaczął popełniać błędy, źle ustawiając wciąż potężną armia i nie wykorzystując jej potencjału.
-Ten sam powód (zaćmienie umysłu) sprawił, że dowódcy Symmachii niepotrzebnie odsłaniali ważne miasta, pozostawiając je niemal bez obrony.
Właśnie ten ostatni czynnik pozwolił mi zadać ostateczny cios. Na bronione tylko przez oddziały garnizonowe Teby napadły oddziały z Tessalii, Akaranii i Korkiry, zdobywając polis w pierwszym szturmie.
Pozbawiony woli walki przeciwnik nie mógł już mi zagrozić. Doszło do mniej ważnych przejęć miast, nie miało to jednak większego wpływu na obraz – sytuacja była jasna – Związek Peloponeski, mimo ciągłego posiadania silnej armii, rozpadł się. Sojusznicy przeszli na stronę Aten widząc, że hegemonia Sparty, pozbawionej własnego zaplecza, ostatecznie się zakończyła.
Niestety coś nie mogę wrzucić zdjęć jako img (nie wyświetlają się) i muszę dawać linki, co niestety nie jest zbyt wygodne do oglądania...
http://img163.imageshack.us/i/25659896.jpg/
http://img177.imageshack.us/i/31662339.jpg/
http://img7.imageshack.us/i/90720716.jpg/
http://img90.imageshack.us/i/22601273.jpg/
http://img151.imageshack.us/i/78289599.jpg/
http://img101.imageshack.us/i/89099328.jpg/
http://img541.imageshack.us/i/94509661.jpg/
http://img412.imageshack.us/i/28684930.jpg/
http://img163.imageshack.us/i/36698341.jpg/
http://img638.imageshack.us/i/26633733.jpg/
http://img194.imageshack.us/i/12318268.jpg/
- Pablo
- Chef de bataillon
- Posty: 1036
- Rejestracja: czwartek, 1 października 2009, 00:28
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 7 times
Miałem okazję zagrać gra jest szybka, przyjemna i z dużym klimatem:
- rewelacyjnie rozwiązana walka jednostek, chociaż nie mogliśmy tego w pełni wykorzystać w polu, a przy oblężeniu część zasad dotyczących walki się redukuje,
- denerwuje mnie ten ostracyzm u Spartan, przynajmniej na początku,
- brakuje także możliwości szybszego zakończenia wojny poprzez zdobycie Sparty lub Aten,
- rewelacyjnie rozwiązana walka jednostek, chociaż nie mogliśmy tego w pełni wykorzystać w polu, a przy oblężeniu część zasad dotyczących walki się redukuje,
- denerwuje mnie ten ostracyzm u Spartan, przynajmniej na początku,
- brakuje także możliwości szybszego zakończenia wojny poprzez zdobycie Sparty lub Aten,
- farmer
- Lieutenant
- Posty: 534
- Rejestracja: niedziela, 4 czerwca 2006, 12:47
- Has thanked: 308 times
- Been thanked: 74 times
Re:
Nie istnieje coś takiego, jak utrata prestiżu na skutek nieskutecznego oblężenia.clown pisze:U nas najwięcej punktów jednak dawały bitwy, przy czym sporo prestiżu było na skutek nieskutecznych oblężeń, kiedy oblegający musieli się wycofywać, aby uniknąć wyniszczenia.
Chyba, że mowa o nieskutecznym szturmie. W tym wypadku wystarczy jednak jedynie pamiętać, że:
1) szturmów nie należy przeprowadzać, chyba, że:
2) obrońców jest niewielu, a szturmujący mają bardzo dużą przewagę liczebną.
Ze swojej strony potwierdzam, że gra jest świetna.
Stosunkowo szybka, z bardzo dobrze zaszytym aspektem symulacyjnym.
Jedna z najlepszych gier, w jakie grałem.
Na pewno najlepsza z gier bloczkowych, w jakie grałem.
pozdr,
farm
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny...
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: Hellenes (GMT)
Recenzja porównawcza gier "Hellenes" (GMT Games) i "Athens & Sparta" (Columbia Games) na Portalu Strategie:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=119
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=119
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- gocho
- Adjudant-Major
- Posty: 343
- Rejestracja: środa, 26 maja 2010, 11:44
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 42 times
- Been thanked: 28 times
- Kontakt:
Re: Hellenes (GMT)
Czy on wspomniał 911? Wysiadać z samolotu.Karty w obu grach napędzają rozgrywkę, niczym sześciocylindrowy silnik typu boxer w Porsche 911
Nieźleście to napisali, kapralu.
"Znalazłem armię Waszej Wysokości podzieloną trojako. Część naziemna składa się z rabusiów i maruderów; druga znajduje się pod ziemią, a trzecia w szpitalach. Czy powinienem wycofać się z pierwszą, czy czekać, aż dołączę do którejś z pozostałych" Clermont w liście do Ludwika XV
- Neoberger
- Général de Brigade
- Posty: 2098
- Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
- Lokalizacja: Wwa
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 125 times
Re: Hellenes (GMT)
clown - przekonałeś mnie do Hellenes.
Podpowiedz czym różnią się obie gry w wyszukiwarce? Różnica 100 zł. Pewnie ta w Rebelu jest w czymś lepsza?
http://i-szop.pl/szukaj2/1/hellenes
Podpowiedz czym różnią się obie gry w wyszukiwarce? Różnica 100 zł. Pewnie ta w Rebelu jest w czymś lepsza?
http://i-szop.pl/szukaj2/1/hellenes
Berger
-
- Général de Division
- Posty: 3945
- Rejestracja: czwartek, 14 maja 2015, 14:09
- Has thanked: 121 times
- Been thanked: 409 times
Re: Hellenes (GMT)
Cena w Rebelu jest z czasów gdy nie było jeszcze Fortu i sprzed obniżki w GMT.
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: Hellenes (GMT)
Ano czasem warto poczekać z niektórymi grami, żeby dostać je za psie pieniądze. Podobnie jest teraz także z FAB: Sicily.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Leliwa
- Hetman polny koronny
- Posty: 5300
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
- Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
- Has thanked: 39 times
- Been thanked: 256 times
Re: Hellenes (GMT)
A ja będę czepialski. Przeczytałem uważnie recenzję i:
Ze spraw mniej istotnych, czyli tzw. wiedzy ogólnej, to autora poniósł trochę dowcip.
1) Parandowski nie kreował mitów, a tylko spisywał ich wersję literacką w języku polskim. Zresztą nie tylko on to uczynił. Mniej popularną nieco pozycją, ale ciekawszą szczególnie dla młodszego czytelnika jest "Starożytność bajeczna" Tadeusza Zielińskiego, podobnie jak bardziej pasująca chronologicznie "Grecja niepodległa" tego samego autora.
2) Na sarissę hoplicie naskoczyć nie było sposobu, bo jej nie nosił. Była to oczywiście broń falangi macedońskiej, "pieszych towarzyszy". Hoplita miał włócznię w różnych okresach czasu o różnych rozmiarach, ale krótszą od sarissy. Dużo lepiej można było naskoczyć na hoplon, czyli tarczę hoplity. Autor pewnie to wie, ale jak język człowieka poniesie, to...
3) Co do lekceważenia okazywanego siłom lekkim, to sami Spartiaci najdobitniej się przekonali, że jednak peltaści (piesi oszczepnicy z tarczą) są groźni, właśnie w okresie wojny peloponeskiej, kiedy ich doborowy garnizon został zmuszony do kapitulacji na wyspie Sfakterii w roku 425 przed Chrystusem przed siłami ateńskimi, które zawierały właśnie dużą ilość owych oszczepników oraz łuczników. Nie będę wspominał o innych przykładach.
Co do samej gry to jest jedna nieścisłość. O ile pamiętam dobrze to w Hellenes nie ma całej kampanii, a jedynie 4 scenariusze pokazujące:
a) pierwszą fazę wojny do pokoju Nikiasza (421 p. Ch.) (po walkach wokół Amfipolis, gdzie zginął słynny wódz spartański Brazydas).
b) Wyprawę Sycylijską - scenariusz najkrótszy, ćwiczebny
c) drugą fazę wojny od fiaska wyprawy sycylijskiej do końca
d) to samo tylko przedłużone o wyprawę sycylijską. Ten właśnie scenariusz jest najdłuższy ( 12 lat - 415-404 p. Ch. ) i jego rozegranie trwa wg instrukcji 6 godzin.
Zapewne dlatego nie ma kampanii, gdyż między pierwszą a drugą fazą wojny upłynęło ładnych parę lat i trudno byłoby to zasymulować to w grze (choć toczyły się wtedy walki lokalne (wojna Argos i Sparty)). Zresztą przy takim okresie czasu na jedną turę przypadającym gra ciągnąć by się musiała bardzo długo.
Ze spraw mniej istotnych, czyli tzw. wiedzy ogólnej, to autora poniósł trochę dowcip.
1) Parandowski nie kreował mitów, a tylko spisywał ich wersję literacką w języku polskim. Zresztą nie tylko on to uczynił. Mniej popularną nieco pozycją, ale ciekawszą szczególnie dla młodszego czytelnika jest "Starożytność bajeczna" Tadeusza Zielińskiego, podobnie jak bardziej pasująca chronologicznie "Grecja niepodległa" tego samego autora.
2) Na sarissę hoplicie naskoczyć nie było sposobu, bo jej nie nosił. Była to oczywiście broń falangi macedońskiej, "pieszych towarzyszy". Hoplita miał włócznię w różnych okresach czasu o różnych rozmiarach, ale krótszą od sarissy. Dużo lepiej można było naskoczyć na hoplon, czyli tarczę hoplity. Autor pewnie to wie, ale jak język człowieka poniesie, to...
3) Co do lekceważenia okazywanego siłom lekkim, to sami Spartiaci najdobitniej się przekonali, że jednak peltaści (piesi oszczepnicy z tarczą) są groźni, właśnie w okresie wojny peloponeskiej, kiedy ich doborowy garnizon został zmuszony do kapitulacji na wyspie Sfakterii w roku 425 przed Chrystusem przed siłami ateńskimi, które zawierały właśnie dużą ilość owych oszczepników oraz łuczników. Nie będę wspominał o innych przykładach.
Co do samej gry to jest jedna nieścisłość. O ile pamiętam dobrze to w Hellenes nie ma całej kampanii, a jedynie 4 scenariusze pokazujące:
a) pierwszą fazę wojny do pokoju Nikiasza (421 p. Ch.) (po walkach wokół Amfipolis, gdzie zginął słynny wódz spartański Brazydas).
b) Wyprawę Sycylijską - scenariusz najkrótszy, ćwiczebny
c) drugą fazę wojny od fiaska wyprawy sycylijskiej do końca
d) to samo tylko przedłużone o wyprawę sycylijską. Ten właśnie scenariusz jest najdłuższy ( 12 lat - 415-404 p. Ch. ) i jego rozegranie trwa wg instrukcji 6 godzin.
Zapewne dlatego nie ma kampanii, gdyż między pierwszą a drugą fazą wojny upłynęło ładnych parę lat i trudno byłoby to zasymulować to w grze (choć toczyły się wtedy walki lokalne (wojna Argos i Sparty)). Zresztą przy takim okresie czasu na jedną turę przypadającym gra ciągnąć by się musiała bardzo długo.
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
- Neoberger
- Général de Brigade
- Posty: 2098
- Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
- Lokalizacja: Wwa
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 125 times
Re: Hellenes (GMT)
leliwa - jak już tak polerujemy tekst clowna to pasta polerska tez niech będzie dobra. Tarcza hoplity nazywa się aspis, nazywana czasami hoplon. Tak dla ścisłości.
Berger
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: Hellenes (GMT)
Następnym razem zatrudnię Was (oczywiście za darmo ) do korekty merytorycznej
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Leliwa
- Hetman polny koronny
- Posty: 5300
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:00
- Lokalizacja: środkowe Nadwieprze
- Has thanked: 39 times
- Been thanked: 256 times
Re: Hellenes (GMT)
A jak tam jest z tą pełną kampanią w Hellenes w końcu, jest - jak stoi w recenzji, czy nie ma - jak twierdzi polerownik Merytoryczny zarzut nie doczekał się odpowiedzi jak to często bywa.
Bergerze, ja tam skromny amator jestem i nie znam na pamięć wszystkich nazw tarczy hoplity. Przytoczyłem tą najbardziej wiążącą się z daną formacją.
A wszystko po to, żeby recenzent nie spoczął na laurach i czuł ostrogę czytelnika.
Bergerze, ja tam skromny amator jestem i nie znam na pamięć wszystkich nazw tarczy hoplity. Przytoczyłem tą najbardziej wiążącą się z daną formacją.
A wszystko po to, żeby recenzent nie spoczął na laurach i czuł ostrogę czytelnika.
"Z kości moich powstanie mściciel"
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.
Napis na grobie Stanisława Żółkiewskiego w Żółkwi.