Grunwald 1410 (Dragon)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące starożytności i średniowiecza.
Awatar użytkownika
jalkavaki
Carabinier
Posty: 28
Rejestracja: czwartek, 18 października 2007, 19:13
Lokalizacja: Szczecin
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: jalkavaki »

Raleen pisze:Na stronie Dragona była.
A jest jeszcze ta strona? Googluję, ale nie mogę znaleźć.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Zdaje się, że już nie ma.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Namek
Adjudant-Major
Posty: 308
Rejestracja: środa, 22 września 2010, 19:31
Lokalizacja: Pszczyna
Has thanked: 1 time
Been thanked: 14 times

Post autor: Namek »

Czyli raczej nikt by nie miał skanu polskiej instrukcji? Bo ma podobny problem jak kolega wyżej :/
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Namek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Kristo.kk
Adjoint
Posty: 704
Rejestracja: poniedziałek, 14 lipca 2008, 18:50
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 4 times
Been thanked: 84 times

Post autor: Kristo.kk »

Mam podobnie. Z ostała mi mapa i żetony instrukcja w magiczny sposób znikła.
Raleen czy będziesz tak miły i pożyczysz instrukcję?
Z góry dziękuję.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Jeśli to jest uzupełnianie braków, nie ma problemu.
Jak ktoś gra ze mną nigdy nie ma problemu - zawsze mogę mu przecież udostępnić zasady na potrzeby rozgrywki i tego nikt mi nie zabroni.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

AAR - partia Raleen i Yautay vs Profes, rozegrana na Polach chwały 2010

Krzyżacy - Profes
Polacy - Raleen
Litwini i Tatarzy - Yautay

Rozpoczęło się tradycyjnie, od uderzenia skrzydła litewskiego armii Jagiełły na stojących naprzeciw Krzyżaków. Ci jednak mieli przezornie zwrócone w tą stronę kilka chorągwi z odwodu, którymi dość szybko dociągnęli na skrzydło. Z kolei manewr Litwinów był ciut za wolny, w dodatku nie wykorzystali oni najszybszych na tym skrzydle jednostek tatarskich o ruchliwości 12. Wraz z nadejściem odwodu wielkiego mistrza i to zapewne niewiele by dało. Na polskim odcinku jazda uderzyła przez wilcze doły w okolicach Łodwigowa. Udało jej się przebrnąć bez większych strat i dość szybko zlikwidować stojącą opodal wioski piechotę i bombardy. Resztę swoich piechurów i artylerzystów Krzyżacy rozjechali wkrótce sami swoimi pancernymi zastępami. Jednocześnie Krystyn wraz z grupa jazdy rozpoczął manewr oskrzydlający. Stojącą na tyłach piechotę Polacy skierowali w stronę Łodwigowa.

Krzyżacy postanowili grać aktywnie. Przez pewien czas stali jeszcze na niektórych odcinkach, wkrótce po ustabilizowaniu sytuacji na ich lewej flance i zniszczenia próbujących ich oskrzydlić Litwinów, ruszyli niemal na całej linii do przodu. Na polskim skrzydle początkowo nieco się cofnęli, po czym także nastąpiło natarcie, początkowo ograniczone, potem pełną parą. Na skrzydle litewskim dość pechowo dla strony polsko-litewskiej zginął Witold. Wkrótce chorągwie Litwy zaczęły uciekać, w głębi zarośli odgryzając się tu i ówdzie. Miejscami mało ich zostało i w okolicach bagien Krzyżacy uczynili niemal pełną wyrwę.

Na polskim skrzydle początkowy impet natarcia niewiele pomógł. W centrum obie chorągwie niosące sztandary wrażych armii wykrwawiły się. Wkrótce Polakom udało się jednak atakiem dwóch chorągwi na jedną wraz z przyblokowaniem odwrotu, wyeliminować chorągiew Wielką i zdobyć sztandar armii zakonnej. Krzyżacy nie dawali jednak za wygraną i atakowali, miejscami na całym froncie. Koło Łodwigowa szybko posuwająca się grupa Krystyna zaczęła wychodzić z lasu. Krzyżacy nieco spóźnili się z wysłaniem swojej piechoty i ta nie zdążyła go osiągnąć, zanim wyszły z niego chorągwie polskie. Krzyżacy przesunęli więc w ten rejon pojedyncze jednostki jazdy. Z czasem, dzięki celnemu ostrzałowi kuszników, udało im się zahamować polskie chorągwie.

Najwięcej działo się jednak w centrum szyku polskiego. W jednym etapie Krzyżacy wyeliminowali dwóch polskich dowódców oraz zdobyli sztandar armii polskiej jednocześnie odzyskując własny. Doszło do tego w wyniku rozbicia przy stosunkach rzędu +1 czy +2 dwóch jednostek, najpierw jednostki stojącej opodal chorągwi niosącej sztandar, a następnie chorągwi ze sztandarem, która nie miała drogi odwrotu. Być może, gdyby na moim miejscu był początkujący gracz, załamałby się w tym momencie całkowicie, nie wyglądało to bowiem dobrze. Przy komendzie armii polskiej pozostali Krystyn - który musiał porzucić skrajne lewe skrzydło, wykonujące obejście, i Jagiełło. Również u Litwinów nie było dobrze po stracie Witolda.

Krzyżacy krwawili jednak obficie na całym froncie przez cały dotychczasowy czas i ich linia uległa przerzedzeniu, świecąc już gdzieniegdzie pustkami a jednocześnie wygięła się, tak że była dłuższa niż na początku bitwy. Wkrótce do akcji koło Łodwigowa weszła polska piechota, eliminując w walce, wraz z jazdą, co najmniej 3 wrogie chorągwie. Również Litwini, którym po rozbiciu znacznej części sił Krzyżacy odpuścili, zaczynali sobie poczynać coraz śmielej. Wskutek wyczerpania chorągwi zakonnych ich frontalne ataki stawały się coraz słabsze. Ostatecznie, po tym jak koło Łodwigowa i w centrum zaczynało Krzyżakom brakować jednostek, Profes poddał partię, co nastąpiło po zakończeniu 12 etapu.

Starcie było wyjątkowo krwawe. Krzyżacy nacierali na wielu odcinkach, często frontalnie. Niejednokrotnie wykonywali pościgi w głąb sił przeciwnika, co przy korzystnym splocie wydarzeń umożliwiało im odcinanie jednostek pierwszej linii wojsk polsko-litewskich, z czasem coraz częściej kończyło się jednak eliminacją. Po stronie polsko-litewskiej straty częściej polegały na tym, że chorągwie były rozproszone, choć w pewnych momentach straty bezpowrotne były również duże. Ofensywna strategia ataku na całej linii, głębokie wdzieranie się w szyki przeciwnika, ostatecznie przyniosła jednak duże straty i mimo przejściowych spektakularnych sukcesów przyczyniła się (przynajmniej w mojej ocenie) do klęski.

Tyle wieści spod rocznicowych Pól chwały, przypadających w roku 600-lecia słynnej bitwy.

Podziękowania dla Profesa i Yautay'a za emocjonującą i do końca trzymającą w napięciu rozgrywkę.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Paweł Sulich
Podporucznik
Posty: 413
Rejestracja: wtorek, 7 listopada 2006, 10:16
Lokalizacja: Józefów
Been thanked: 3 times

Post autor: Paweł Sulich »

Fajne starcie :) Zdjęcia będą, czy szukać w relacji z konwentu?

Na marginesie - takie poddawanie partii w najfajniejszym dla drugiej strony momencie jest - jak dla mnie - strasznie irytujące. Wiadomo już, że człowiek wygrał i teraz docinanie resztek to jak tort po obiedzie - największa przyjemność :jupi:
Można dograć do końca etapów i zobaczyć dzieło w całej okazałości, tak pozostaje niedosyt. Ale wiem, że nie każdy tak lubi i to zarówno będąc przegranym jak i zwycięzcą. Pamiętam do dziś rozgrywkę w jeden ze scenariuszy Piotrkowa, kiedy Szanowny Przeciwnik wyjechał resztkami Polaków za planszę - a jaki był dumny! - i koniec :wall:
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Zdjęcia zachowały się śladowe i jedyne, na którym coś widać konkretnego, jest w tym co wklejałem w temacie konwentowym.

Sytuacja nie była jeszcze tak w pełni rozstrzygnięta, tzn. widać już było, że gra zmierza do zwycięstwa strony polsko-litewskiej, ale nie był to jeszcze ten etap niszczenia i pogromu. Jeśli chodzi o moje podejście do ciągnięcia do końca gier, by napawać się smakiem zwycięstwa itd. raczej nie jestem zwolennikiem tego, tak że nigdy nie mam o to żali do przeciwników. Jak widać już, że gra robi się do jednej bramki, to co to za przyjemność (to oczywiście mój punkt widzenia), przyjemność jest gdy przeciwnik ma jakieś możliwości, jest jakaś rywalizacja, a taka zabawa w wycinanie pokonanej armii... prawdę mówiąc jak mam odpowiednią ilość czasu wolę zagrać kolejną rozgrywkę :) . Jeśli czegoś nie lubię to raczej tego jak rozgrywka zbyt szybko zmienia się w grę do jednej bramki. Najciekawsze są takie rozgrywki, gdzie przeciwnik długo stawia opór, szale ważą się i długo obie strony mają szanse na w miarę równorzędną grę. W tej partii w znacznej mierze się to udało. Aczkolwiek, mimo zręczności Profesa w prowadzeniu ataku, mimo tego, że szczęście w paru momentach uśmiechnęło się do niego - zwłaszcza przy wyeliminowaniu polskiego sztandaru (jeden atak na +2, drugi na +1 - oba musiały się udać, tak żeby rozproszyć jednostki przeciwnika, czyli prawdopodobieństwo 1/18), to strategia ataku na całej linii jest jednak złym posunięciem jeśli chodzi o stronę zakonną, do tego atak frontalny i zapuszczanie się głęboko powodujące jeszcze większe straty, gdy armia zakonna jest mniej liczna.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Yautay
Sergent
Posty: 135
Rejestracja: sobota, 20 marca 2010, 15:38
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 3 times
Been thanked: 7 times

Post autor: Yautay »

Dla mnie rozgrywka była dużą szkołą Grunwald'u!
Przyznam się bez bicia że Rysiek musiał łatać dziury po nieumyślnych zagraniach strony litewskiej co bezwzględnie wykorzystywał Profes :) Ale zgodzę się z opinią, że gra do końca była emocjonująca i kilkukrotnie zmieniał się zawodnik na prowadzeniu.
Postaram się dzisiaj wygrzebać troszkę zdjęć z rozgrywki w wstawić do tematu.

Pzdr!
M
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez Yautay, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Tak źle z Litwinami nie było, tak że nie przejmuj się. Oni często idą w rozsypkę, natomiast w praktyce dużo niebezpieczniej jest, jeśli to Ty grając Litwinami zaatakujesz, parę chorągwi rozbije się o zastępy Krzyżaków i potem on wychodzi z kontrą, gdy ma np. na Twoich tyłach jakieś chorągwie swoje po wykonaniu pościgu i może nimi blokować odwrót. Gdy Krzyżacy atakują Litwinów, zwykle dużo łatwiej się wykaraskać, stąd od pewnego momentu nie warto atakować, zwłaszcza na całej linii, chyba że ma się dobrze zabezpieczone tyły i jakąś rezerwę.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Paweł Sulich
Podporucznik
Posty: 413
Rejestracja: wtorek, 7 listopada 2006, 10:16
Lokalizacja: Józefów
Been thanked: 3 times

Post autor: Paweł Sulich »

http://picasaweb.google.pl/Yautay/PolaC ... 2073878306

Polska piechota przy obozie skierowana na dół. Niedopatrzenie, czy specjalnie, żeby wyjść za planszę i szybciej pojawić się na skrzydle? Przyznam, że nigdy na coś takiego nie wpadłem. Wydaje się to jednak zbyt ryzykowne, bo jest aż 50 % szans na to, że nie wrócą. Czy poza wymuszoną ucieczką często Wam się zdarza celowo wychodzić za planszę?
Kiedyś poniosłem sprzymierzonymi straszliwą klęskę, ale udało mi się zdobyć krzyżacki sztandar. Żeton z nim stał blisko dolnej krawędzi, a mi w jednym etapie wchodziło kilka rozbitych wcześniej jednostek. Weszły blisko i go od razu zniszczyły. Ale przyznaję, że było nieuczciwie
najpierw rzuciłem dla wszystkich wracających w tym etapie a potem wiedząc ile będzie tych jednostek, skoordynowałem wejście.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Z odwodem krzyżackim moim zdaniem dobrze zrobiłeś Profesie. Może 2-3 chorągwie można było zostawić, ale tam na początku rzeczywiście bywa groźnie. Fakt, że Yautay aż tak tego nie wykorzystał. Z drugiej strony, z moich doświadczeń mogę powiedzieć, że jak Tatarzy za daleko się tam wbiją w to skrzydło, to potem w razie klęski, gdy wszystko zaczyna się sypać, ciężej im się stamtąd wydostać. Ja za to nigdy albo prawie nigdy nie rozjeżdżam krzyżackiej piechoty, bo bombardy i owszem - te są mniej pożyteczne, ale piechota bywa bardzo cenna czasami.

Ukierunkowanie polskiej piechoty na dół pod obozem - zdarzało mi się, że Krzyżacy wysyłali jakieś jednostki jazdy na obóz polski, który w sumie jest sporo wart cały i ja tą jedną piechotę zostawiam sobie jako rezerwę, a zwracam ją na południe, bo stamtąd zazwyczaj spodziewam się wypadu. Jak teraz gram to b. rzadko się to zdarza, ale kiedyś mi się zdarzało.

Co do rzucania przy powracaniu na mapę - chyba instrukcja nie precyzuje. Poprawcie mnie jeśli się mylę.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
wujaw
Général de Brigade
Posty: 2075
Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 11:15
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Post autor: wujaw »

Miło poczytać o rozgrywce w Grunwald!
Żałuję, że nie było mi dane chociaż popatrzeć, nie mówiąc już o grze...
Ciężko ocenić na podstawie AARa na ile o zwycięstwie koalicji zdecydowała początkowa przewaga Polaków i Litwinów, a ile decyzje graczy, czy wojenne szczęście.
Tak, czy inaczej - zagrałoby się...
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez wujaw, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
hanzs
Tambour
Posty: 7
Rejestracja: środa, 5 stycznia 2011, 21:54
Lokalizacja: Kujawy

Post autor: hanzs »

Witam,
poszukuje 5,6,7,8, strony instrukcji, czy ktoś mi pomoże, będę wdzięczny :pom:
Awatar użytkownika
Dajmiech
Adjudant-Major
Posty: 303
Rejestracja: sobota, 21 lipca 2007, 21:50
Has thanked: 25 times
Been thanked: 11 times

Post autor: Dajmiech »

Postanowiłem napisać parę słów o mojej rozgrywce z kolegą sprzed paru lat. Był to nawiasem mówiąc jedyny raz kiedy udało mi się rozegrać tę grę do końca - można tak powiedzieć, mimo że nie doszliśmy do ostatniego etapu. Ja grałem Zakonem, kolega Polakami i Litwinami.

Już sam początek był inny niż historyczny. Strona polsko-litewska miast atakować rozpoczęła manewry oskrzydlające od południa i północy. Krzyżacy nie chcąc dać się okrążyć bardziej liczebym siłom, podjęli na swoim lewym skrzydle zmasowaną szarżę jazdą, zręcznie wycowując spod jej kopyt cenne jednostki piechoty. W wyniku tego natarcia, w którym prym wiedli goście Zakonu, spora część sił litewskich znalazła się w rozsypce.

Tymczasem w środkowej części frontu, Jagiełło wysłał parę chorągwii tatarskich w celu eliminacji krzyżackich wilczych dołów i bombard, co zakończyło się umiarkowanym powodzeniem, przy stratach po stronie tatarskiej.

Niedługo później polskie chorągwie podjęły działania zaczepne w rejonie Łodwigowa. Tu doszło do najbardziej zaciętych walk w całej bitwie. Rycerze obu stron ginęli nie tylko od oręża przeciwnika, ale i od sił przyrody, w czasie desperackich ucieczek i pościgów przez bagna. W wyniku tych starć Krzyżacy zostali odepchnięci od Łodwigowa, utrzymali jednak zwartość swoich linii bojowych.

Tymczasem lewe skrzydło sił krzyżackich przez pewien czas kontynuowało natarcie na częściowo rozbitych Litwinów. Jednak po pewnym czasie Wallenrode postanowił wstrzymać ofensywę - nie chciał zapuszczać swoich ciężkich chorągwii w trudny, lesisty teren, tym bardziej, że siły litewskie zostały wzmocnione przez własne odwody i, bardzo groźną w tych warunkach, przysłaną z centrum polską piechotę.

Polska jazda kontynuowała duży manewr oskrzydlający na południu, ale zakończył się on niepowodzeniem - Krzyżacy utworzyli w lesie na zachód od Łodiwgowa zwartą linię obronną z przerzuconej z centrum i z odwodów jazdy i piechoty.

I tutaj nastąpił moment kiedy żadna ze stron nie miała ochoty dalej atakować, obawiając się, zapewne słusznie, wystawienia się na groźniejszy kontratak przeciwnika. Kolega zastanawiał się jeszcze, czy nie próbować manewrów z wyprowadzaniem wojsk poza planszę, ale ryzyko eliminacji jednostek skutecznie zniechęciło go do tego. W 12 turze zgodnie uznaliśmy więc partię za remisową, jako że na to wskazywał wynik punktowy.

Straty były niewielkie - Zakon stracił 2 chorągwie jazdy krzyżackiej i 2 oddziały piechoty (plus niesprecyzowaną liczbę nie punktowanych bombard), a sprzymierzeni łącznie 5 chorągwii jazdy - 2 polskiej, 2 tatarskiej i 1 litewskiej. Nie zginął żaden z dowódców.

Jak widać, rozgrywka nie należała do zbyt dynamicznych - na pewno główną przyczyną była zachowawcza taktyka obydwu stron. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że do bardziej agresywnej gry skutecznie zniechęcały mnie problemy z dowodzeniem (tylko trójka dowódców), a miałem (i chyba słusznie) żelazną zasadę, że wszystkie jednostki będące w akcji muszą być zawsze w pełni dowodzone.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Starożytność i średniowiecze”