GBoH vol. VI. Julius Caesar: Conquest of Gaul (GMT)
- Teufel
- Legatus Legionis
- Posty: 2426
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
- Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
- Has thanked: 17 times
- Been thanked: 55 times
Wczoraj udało nam się rozegrać praktycznie do końca w 4h bitwę nad rzeką Sabis, gdzie kilka najdzielniejszych plemion Galii Belgiki zaatakowało pod dowództwem Paulusa i Wujawa, armię Cezara pod moim dowodzeniem beztrosko budującą obóz na niewielkim wzniesieniu. Na polu bitwy stało 6 legionów i garstka jazdy naprzeciw około 80 żetonom Belgów zasadniczo z 7 i 6 TQ jak przystało na najlepsze plemiona Galii.
Armia rzymska była w totalnym zaskoczeniu, Cezar nie mógł wydawać w 1 etapie momentum ani trumpować, legaci do końca rozgrywki mogli wydawać tylko Ind. Orders, co więcej zanim porozrzucane kohorty budujące wały mogły wejść do boju musiały przejść opodal orła legionowego, inaczej dostawały punkty rozprzężenia. Jednym słowem pełne zaskoczenie oddają zasady dodatkowe do tej bitwy, które rzeczywiście świetnie ukazują chaos gdy kohorty mieszają się ze sobą, brak jest spójnych rozkazów, a Galowie podnieceni piwem biegną ze zdwojoną szybkością ku legionistom.
Zaczęło się od ataku na patrolującą jazdę najemną galijską Cezara, ta jednak wbrew oczekiwaniom barbarzyńców nie ulękła się masom półnagich wojowników wybiegających z lasu i na lewym skrzydle zatrzymała atak na 2 etapy. Balearscy najemnicy również dzielnie stawali, pomimo, że prosto do nieba setkami szli
W wyniku 2 pierwszych etapów pogromu dokonano na przeciwległym skrzydle, co ciekawe prawie całkowitemu zniszczeniu uległ XI legion, ten sam, który był uważany za najsłabszy w armii przez samego Cezara (jak więc widać historia lubi się powtarzać ), za to dzielnie stawał X osłaniając lewe skrzydło wojsk do końca.
W 3 etapie o zgrozo Cezar porażony widocznie atakiem padaczki opadł z sił (tzn wyszła mu 8 przy trumpie ii był finished ) dzięki czemu Celtowie zalali centrum. To był najgorszy moment bitwy, Routy szły łeb w łeb. Walka była naprawdę zacięta, po obu stronach sypały się wyniki 0 oraz 9.
Pod koniec 3 etapu Galowie Wujawa dorwali się w końcu do nadal zdezorganizowanego VIII legionu, niszcząc blisko połowę stanu osobowego. Ostatnim tchnieniem aquiler legionu zdołał przekazać orła uciekającym przez co nie straciłem 25 RP, a w dodatku kolegom nie wyszły 2 momentum dla obu "czwórkowych" wodzów Celtów, więc po podliczeniu stwierdziliśmy że bitwa była bardzo remisowa z lekkim wskazaniem na Rzym.
Rzymowi zabrakło 23 RP do klęski (z tym, że Cezar odroutował by kilka kolejnych kohort oddalając widmo porażki), a Belgowie nie mieliby już ponad połowy stanu osobowego z powodu dezercji kilku plemion z pola walki.
Pomimo zawodu spowodowanego brakiem SPQR na stole bitwa była przednia.
Armia rzymska była w totalnym zaskoczeniu, Cezar nie mógł wydawać w 1 etapie momentum ani trumpować, legaci do końca rozgrywki mogli wydawać tylko Ind. Orders, co więcej zanim porozrzucane kohorty budujące wały mogły wejść do boju musiały przejść opodal orła legionowego, inaczej dostawały punkty rozprzężenia. Jednym słowem pełne zaskoczenie oddają zasady dodatkowe do tej bitwy, które rzeczywiście świetnie ukazują chaos gdy kohorty mieszają się ze sobą, brak jest spójnych rozkazów, a Galowie podnieceni piwem biegną ze zdwojoną szybkością ku legionistom.
Zaczęło się od ataku na patrolującą jazdę najemną galijską Cezara, ta jednak wbrew oczekiwaniom barbarzyńców nie ulękła się masom półnagich wojowników wybiegających z lasu i na lewym skrzydle zatrzymała atak na 2 etapy. Balearscy najemnicy również dzielnie stawali, pomimo, że prosto do nieba setkami szli
W wyniku 2 pierwszych etapów pogromu dokonano na przeciwległym skrzydle, co ciekawe prawie całkowitemu zniszczeniu uległ XI legion, ten sam, który był uważany za najsłabszy w armii przez samego Cezara (jak więc widać historia lubi się powtarzać ), za to dzielnie stawał X osłaniając lewe skrzydło wojsk do końca.
W 3 etapie o zgrozo Cezar porażony widocznie atakiem padaczki opadł z sił (tzn wyszła mu 8 przy trumpie ii był finished ) dzięki czemu Celtowie zalali centrum. To był najgorszy moment bitwy, Routy szły łeb w łeb. Walka była naprawdę zacięta, po obu stronach sypały się wyniki 0 oraz 9.
Pod koniec 3 etapu Galowie Wujawa dorwali się w końcu do nadal zdezorganizowanego VIII legionu, niszcząc blisko połowę stanu osobowego. Ostatnim tchnieniem aquiler legionu zdołał przekazać orła uciekającym przez co nie straciłem 25 RP, a w dodatku kolegom nie wyszły 2 momentum dla obu "czwórkowych" wodzów Celtów, więc po podliczeniu stwierdziliśmy że bitwa była bardzo remisowa z lekkim wskazaniem na Rzym.
Rzymowi zabrakło 23 RP do klęski (z tym, że Cezar odroutował by kilka kolejnych kohort oddalając widmo porażki), a Belgowie nie mieliby już ponad połowy stanu osobowego z powodu dezercji kilku plemion z pola walki.
Pomimo zawodu spowodowanego brakiem SPQR na stole bitwa była przednia.
Legiony i ja mamy się dobrze.
- wujaw
- Général de Brigade
- Posty: 2075
- Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 11:15
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Pozwolę sobie doprecyzować dane o rezultacie i przyczynach.
W grze nie udało mi się ani jedno momentum przy rzutach na 40% i 50 % po 1 na każdy etap.
Łącznie 6 rzutów, w tym najboleśniejsze 2 ostatnie, z których każdy w razie powodzenia pozwalał prawdopodobnie na odniesienie historycznego zwycięstwa.
Po 3 etapie pozostało na planszy ostatnie galijskie plemię Nervii, nieco już nadszarpnięte, jednak z szansami na zwycięstwo pod warunkiem, że Cezar nie rzuci skutecznie trumpa.
Rzut okazał się udany, co pozwalało Cezarowi na spokojną ewakuację zagrożonych jednostek, i usunięcie ich w bezpieczne miejsce.Przy mnogości legatów na planszy (chociaż jeden położył głowę pod galijski topór w czasie bitwy) mogących skutecznie "odroutować" sporą liczbę jednostek pozostali przy życiu Galowie wybrali wolność, nie czekając na nieuchronną zgubę.
Plan bitwy polegający na związaniu walką przez słabsze plemiona i rozstrzygającym uderzeniu najsilniejszym na lewym skrzydle sam w sobie niezły okazał się zależny od uśmiechu fortuny, której niestety dla Paulusa i mnie tego dnia wcale nie było do śmiechu.
Wrażenia podobne jak Teufel, świetna, emocjonująca rozgrywka "na styku" z obopólnymi szansami, jedna z najlepszych, jakie mi się udały w GBoH.
W grze nie udało mi się ani jedno momentum przy rzutach na 40% i 50 % po 1 na każdy etap.
Łącznie 6 rzutów, w tym najboleśniejsze 2 ostatnie, z których każdy w razie powodzenia pozwalał prawdopodobnie na odniesienie historycznego zwycięstwa.
Po 3 etapie pozostało na planszy ostatnie galijskie plemię Nervii, nieco już nadszarpnięte, jednak z szansami na zwycięstwo pod warunkiem, że Cezar nie rzuci skutecznie trumpa.
Rzut okazał się udany, co pozwalało Cezarowi na spokojną ewakuację zagrożonych jednostek, i usunięcie ich w bezpieczne miejsce.Przy mnogości legatów na planszy (chociaż jeden położył głowę pod galijski topór w czasie bitwy) mogących skutecznie "odroutować" sporą liczbę jednostek pozostali przy życiu Galowie wybrali wolność, nie czekając na nieuchronną zgubę.
Plan bitwy polegający na związaniu walką przez słabsze plemiona i rozstrzygającym uderzeniu najsilniejszym na lewym skrzydle sam w sobie niezły okazał się zależny od uśmiechu fortuny, której niestety dla Paulusa i mnie tego dnia wcale nie było do śmiechu.
Wrażenia podobne jak Teufel, świetna, emocjonująca rozgrywka "na styku" z obopólnymi szansami, jedna z najlepszych, jakie mi się udały w GBoH.
- Teufel
- Legatus Legionis
- Posty: 2426
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
- Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
- Has thanked: 17 times
- Been thanked: 55 times
Wczoraj rozegraliśmy scenariusz z wojny serwiliańskiej Spartacusa, czyli bitwę pod Picenum 72 BC w górzystej Etrurii.
Niewolnicy stali w położeniu środkowym, zaś po obu stronach stali konsulowie Publicola (Zeka) oraz Lentulus (Wujaw), mający po 1 legionie weteranów, po 2 rekrutów oraz jazdę. Ja dowodziłem niewolnikami mając 7 zgrupowań z piechotą BI i LI, oraz 6 oddziałów dobrej jazdy.
Przebieg bitwy był dość smutny, głównie z racji ilości i jakości wodzów niewolniczych ( jeden z inicjatywą 2, dwóch z 3, dwóch z 4, trzech z 5, jeden z 6 (Spartacus), jeden z 8 (Gannicus). Wobec ośmiu Rzymian z inicjatywą równą 3 i dwóch z 4, zadanie rozbicia Rzymian nie okazało się wielkim wyzwaniem. Tym bardziej, że właściwie wyszły mi wszystkie Momentum, co pozwoliło już w pierwszym etapie obejść, otoczyć i spowodować odwrót armii Publicoli 40% swoich sił. Po przerzuceniu na drugi front Spartacusa druga armia konsularna miałaby przeciwko sobie lepsze i większe siły niewolników, od tych, któe zniszczyły siły Publicoli, wobec czego zakończyliśmy rozgrywkę po rozbiciu jednej z rzymskich armii. Nadmienię, że nie użyłem ani razu opcji elite commander Spartacusa, co oczywiście dodatkowo bonusuje niewolników.
Nawet fakt uniemożliwiający likwidację posiadanych Hitów w oddziałach armii niewolniczej nie zmienił w większym stopniu rozgrywki. Podsumowując przegięto ostro z jakością i ilością dowódców powstańców. Wątpię, by powstańcy mieli oprócz Spartacusa jakiegoś lepszego dowódcę, nie mówiąc już o wodzu o inicjatywie 8? I chmarze"piątkowców"?
Mimo wszystko liczę jeszcze na coś ciekawszego z tego dodatku.
Niewolnicy stali w położeniu środkowym, zaś po obu stronach stali konsulowie Publicola (Zeka) oraz Lentulus (Wujaw), mający po 1 legionie weteranów, po 2 rekrutów oraz jazdę. Ja dowodziłem niewolnikami mając 7 zgrupowań z piechotą BI i LI, oraz 6 oddziałów dobrej jazdy.
Przebieg bitwy był dość smutny, głównie z racji ilości i jakości wodzów niewolniczych ( jeden z inicjatywą 2, dwóch z 3, dwóch z 4, trzech z 5, jeden z 6 (Spartacus), jeden z 8 (Gannicus). Wobec ośmiu Rzymian z inicjatywą równą 3 i dwóch z 4, zadanie rozbicia Rzymian nie okazało się wielkim wyzwaniem. Tym bardziej, że właściwie wyszły mi wszystkie Momentum, co pozwoliło już w pierwszym etapie obejść, otoczyć i spowodować odwrót armii Publicoli 40% swoich sił. Po przerzuceniu na drugi front Spartacusa druga armia konsularna miałaby przeciwko sobie lepsze i większe siły niewolników, od tych, któe zniszczyły siły Publicoli, wobec czego zakończyliśmy rozgrywkę po rozbiciu jednej z rzymskich armii. Nadmienię, że nie użyłem ani razu opcji elite commander Spartacusa, co oczywiście dodatkowo bonusuje niewolników.
Nawet fakt uniemożliwiający likwidację posiadanych Hitów w oddziałach armii niewolniczej nie zmienił w większym stopniu rozgrywki. Podsumowując przegięto ostro z jakością i ilością dowódców powstańców. Wątpię, by powstańcy mieli oprócz Spartacusa jakiegoś lepszego dowódcę, nie mówiąc już o wodzu o inicjatywie 8? I chmarze"piątkowców"?
Mimo wszystko liczę jeszcze na coś ciekawszego z tego dodatku.
Legiony i ja mamy się dobrze.
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
Czyli jednak głupia losowa gra, że zacytuję klasyka.Tym bardziej, że właściwie wyszły mi wszystkie Momentum
Ja ostatnio w grałem w Issos i Olek ruszał sie jak żółw - bodaj zero kontynuacji. W kluczowym momencie Parmenion dwa razy nie miał kontynuacji, a jakiś dzikus z naprzeciwka właśnie miał i po jabłkach. Biorąc pod uwagę, że dopiero wdrażam się w system było to zniechęcające. Jednak "CBA nie pęka" i mam nadzieję jeszcze zagrać.
- Teufel
- Legatus Legionis
- Posty: 2426
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
- Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
- Has thanked: 17 times
- Been thanked: 55 times
Gra bez pewnej dozy losowości nie jest grą. W GBoH działa to wyjątkowo dobrze. Co do braków momentum - każdy może mieć gorszy dzień, ale statystyka i średnia są bezwzględne - z reguły wygrywają lepsi wodzowie ( tj. ci z większą inicjatywą).
Jak raz nie wyjdzie momentum, to 2 raz już w tym etapie wódz próbować nie może, jest finished.Anomander Rake pisze:W kluczowym momencie Parmenion dwa razy nie miał kontynuacji,
Legiony i ja mamy się dobrze.
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
Tyle wiem, zresztą miałem RyTo po drugiej stronie, więc pilnował reguł. Chodzi o to, że zaatakowałem, z myślą, że potem poprawię szyk i d.... Potem ruszały się dzikusy, rzuciły na kontynuacje, tym oczywiście wyszła, Parmenion próbował przejąć (więc ten drugi raz to ściśle .... jakoś tam się to nazywa), ale oczywiście nie przejął i było po bitwie. Tym bardziej, że Aleksander dopiero bród forsował.Jak raz nie wyjdzie momentum, to 2 raz już w tym etapie wódz próbować nie może, jest finished.
Ta, jasne...ale statystyka i średnia są bezwzględne
Zastanawiam się nad żetonami do Spartacusa GBoH. Wodzowie powstańczy mają chyba inicjatywę 5 (Crixusy i inne), Spartakus 6. Dwie pierwsze cyfry to -chyba- zasięg rozkazów indywidualnych i grupowych (zasady COG odnośnie "wodzów plemiennych").
Stąd 9 przy Spartakusie niekoniecznie oznaczać musi udane momenty
Jeśli mam rację, to nie ma aż tak wielkiej dysproporcji w dowodzeniu obu stron (przynajmniej w ostatnich bitwach Spartakusa).
Stąd 9 przy Spartakusie niekoniecznie oznaczać musi udane momenty
Jeśli mam rację, to nie ma aż tak wielkiej dysproporcji w dowodzeniu obu stron (przynajmniej w ostatnich bitwach Spartakusa).
As-tu le cauchemar, Hoffmann?
- wujaw
- Général de Brigade
- Posty: 2075
- Rejestracja: sobota, 11 marca 2006, 11:15
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Odsiecz dla Rzymian w naszej grze przyszła jak widać za późno.Pierwej usiekli legionistów siepacze wydając 100 kolejnych rozkazów.Pozwolę sobie zauważyć, że siła niewolników wynika przede wszystkim z tych ósemek inicjatywy.Przy odrobinie "szczęścia" miałbyś na skrzydle Miłosza 21 rozkazów zamiast stówki.
Bez momentum "z urzędu" nie wiem czy podjałbyś szarżę kawalerii wymagającą dwóch mometum piątkowym wodzem pod rząd.
Issos jest o tyle ciekawe, że w ogóle daje szansę Persom, bo mają morderczą jazdę na skrzydle i jest czym skrzywdzić Macedończyków.
Z tym, że przy porównywalnych rzutach wygra zawsze Aleksander.
Mnie udało się nawet ubić Parmeniona, ale po przeciwnej stronie planszy Aleksander kosił nieszczęśników jak żyzny łan, a jazda perska niestety potrzebowała całego etapu, aby dopaść nowe ofiary.Oczywiście jakby Akesander nie trafił momentum to bym wygrał, a więc kosteczka rządzi jak zawsze.
Przypominam sobie nasze spotkanie poświęcone GBoH, gdzie po którejś tam rozgrywce ustaliliśmy, że gra jest super ciekawa, emocjonująca, a wygrywa ten kto po kilku godzinach gry rzuci momentum na swojego wodza.Czyli wykula 5 albo mniej.
Bez momentum "z urzędu" nie wiem czy podjałbyś szarżę kawalerii wymagającą dwóch mometum piątkowym wodzem pod rząd.
Issos jest o tyle ciekawe, że w ogóle daje szansę Persom, bo mają morderczą jazdę na skrzydle i jest czym skrzywdzić Macedończyków.
Z tym, że przy porównywalnych rzutach wygra zawsze Aleksander.
Mnie udało się nawet ubić Parmeniona, ale po przeciwnej stronie planszy Aleksander kosił nieszczęśników jak żyzny łan, a jazda perska niestety potrzebowała całego etapu, aby dopaść nowe ofiary.Oczywiście jakby Akesander nie trafił momentum to bym wygrał, a więc kosteczka rządzi jak zawsze.
Przypominam sobie nasze spotkanie poświęcone GBoH, gdzie po którejś tam rozgrywce ustaliliśmy, że gra jest super ciekawa, emocjonująca, a wygrywa ten kto po kilku godzinach gry rzuci momentum na swojego wodza.Czyli wykula 5 albo mniej.
Ostatnio zmieniony piątek, 9 października 2009, 15:59 przez wujaw, łącznie zmieniany 1 raz.
- Teufel
- Legatus Legionis
- Posty: 2426
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
- Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
- Has thanked: 17 times
- Been thanked: 55 times
Ale nie miałem momentum z urzędu, po prostu wyszły. Chyba, że chodzi Ci o Spartacusa i jego 6 inicjatywy. Ale wtedy nie udałoby się zakończyć walki w 1 etap.
Ostatnio zmieniony piątek, 9 października 2009, 16:02 przez Teufel, łącznie zmieniany 1 raz.
Legiony i ja mamy się dobrze.