Gra jest niezła, choć nie porywająca. Kluczem do zwycięstwa wydaje mi się opracowanie przed grą przez graczy z tego samego stronnictwa dokładnego planu który będzie się potem realizować.
Trochę się nad tą grą pochyliłem w swoim zaciszu i być może kiedyś będę miał możliwość sprawdzenia czy pomysł na poprowadzenie gry Atenami, który opracowałem ma wady. No ale to melodia przyszłości, na którą nie do końca mam wpływ.
Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)
-
- Caporal-Fourrier
- Posty: 81
- Rejestracja: wtorek, 14 marca 2017, 19:41
- Lokalizacja: Kraków
- Been thanked: 1 time
Re: Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)
...Więc kimże w końcu jesteś?
– Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro
J.W. Goethe "Faust"
– Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro
J.W. Goethe "Faust"
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3967 times
- Been thanked: 2526 times
- Kontakt:
Re: Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)
Powoli zbliżają się manewry w Muszynie, gdzie zapewne gra zostanie poddana kolejnej próbie. Wspominane były pokrótce różne elementy gry, w tym system kładzenia żetonów na poszczególnych teatrach, nawet padło stwierdzenie o jego innowacyjności (jeśli dobrze zrozumiałem). Mnie to rozwiązanie wydaje się naturalne dla tego typu gier i chyba wszędzie działa to podobnie, więc nic szczególnego w samym kładzeniu żetoników i ich wykonywaniu w kolejności od najpóźniej położonego do położonego najwcześniej nie dostrzegłem. Można oczywiście próbować zmylić przeciwnika, ale generalnie najkorzystniej kłaść żetony na końcu tury, czyli tak, żeby zostały wykonane w pierwszej kolejności, bo wtedy mamy gwarancję, że nikt nie pokrzyżuje nam planów, a jeśli nie można - trzeba starać się być możliwie najwcześniej. Każdy z graczy ma też do rozłożenia po 2 żetony plotek (blefy). W praktyce, ze względu na to co wcześniej napisałem, te żetony opłaca się rozkładać pierwsze, co trochę ogranicza ich rolę. Być może gdyby inaczej rozwiązano kolejność odkrywania żetonów, byłaby większa możliwość zmylenia przeciwnika.
Przejrzałem jeszcze raz dyskusję i póki co najbliżej mi chyba do Andersa, z którym wcześniej polemizowałem:
Przejrzałem jeszcze raz dyskusję i póki co najbliżej mi chyba do Andersa, z którym wcześniej polemizowałem:
Tyle, że dla mnie historyczność to nie jest w tym przypadku tylko czy głównie kwestia uszczegóławiania i rozbudowywania gry.Anders pisze:W skrócie tak.
Dla mnie gra jest dość przyjemna, mechanika walki na planszy daje dużo opcji... ale zupełnie nie ma w niej ani krzty funu z tytułu tematyki. Za wysoki poziom abstrakcji. Czyli można usiąść, jak nie ma nic innego do zagrania. Ot gra w wojnę połączona z rozbudowanymi warcabami.
Jak próbuję sobie pomyśleć dlaczego mam takie odczucia, to wychodzi mi, że może to kwestia tego, ze autor za bardzo chciał upchać w grze tyle elementów (walka wewnętrzna i wojna miast) i zrobił to mało zręcznie? W efekcie spłycona walka wewnętrzna jest prosta (by nie rzec prostacka), losowa i... często pomijana lub odbębniana, bo gracze i tak umawiają się co i jak. Walka na mapie jest znacznie ciekawsza, ale mam jednak poczucie, że przewagi obu stron (ateńskiej floty i spartańskiej armii) są przesadzone i za bardzo blokują możliwość działania drugiej stronie (przez co obawiałbym się sporej powtarzalności rozgrywek). Chcę podkreślić, że to nie jest kwestia niehistoryczności jako takiej - uogólnienia są w takich grach niezbędne. I bardzo dobrze, bo dostatecznie szczegółowa gra o obu wojnach peloponeskich byłaby koszmarnie niegrywalna
Pędrak powiedział, że to jest gra o konflikcie, a nie o wojnie. Owszem. Ale jak dla mnie ma za duży poziom abstrakcji, żeby ten konflikt przyzwoicie oddać. Za to można ją pewnie rozegrać w 6 godzin.
Osobną kwestią jest to, że teraz już nie mam ochoty próbować Churchilla.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Wally
- Sergent-Major
- Posty: 180
- Rejestracja: środa, 4 lutego 2015, 13:26
- Lokalizacja: Kraków/Szczucin
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 13 times
Re: Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)
Przenosząc dyskusję z innego wątku
W grach kooperacyjnych zwykle bywa tak że gracz lepiej znający grę lub/i bardziej asertywny prowadzi rozgrywkę a reszta giermkuje i do tego prowadzi Perykles z dowolnością komunikacji. A nawet jeśli duet podejmuje demokratyczne decyzje to i tak zabija to wewnętrzną rywalizację między nimi. W ten sposób równie dobrze można grać we czwórkę w dowolna grę dwuosobową gdzie na koniec strona wygrana losuje między sobą zwycięzcę. Ja bym ograniczył komunikację w Peryklesie jedynie do pokazywania partnerowi gdzie rozkładam jakie czity, wtedy każdy prowadzi swoją własną rozgrywkę jednocześnie nie wchodząc sobie w drogę.
Czemu od razu odkładać na półkę, trzeba spróbować trochę doprecyzować zasady i może się okazać że gra śmiga aż miło.Co nie znaczy, że gra nie ma, być może, poważnych wad w samym założeniu, tj. przez nieumiejętność wymuszenia właściwej interakcji między czterema graczami. Coraz bardziej jestem skłonny stwierdzić, że ma, jeśli mój wniosek ostatecznie się potwierdzi, odstawię ją na półkę
W grach kooperacyjnych zwykle bywa tak że gracz lepiej znający grę lub/i bardziej asertywny prowadzi rozgrywkę a reszta giermkuje i do tego prowadzi Perykles z dowolnością komunikacji. A nawet jeśli duet podejmuje demokratyczne decyzje to i tak zabija to wewnętrzną rywalizację między nimi. W ten sposób równie dobrze można grać we czwórkę w dowolna grę dwuosobową gdzie na koniec strona wygrana losuje między sobą zwycięzcę. Ja bym ograniczył komunikację w Peryklesie jedynie do pokazywania partnerowi gdzie rozkładam jakie czity, wtedy każdy prowadzi swoją własną rozgrywkę jednocześnie nie wchodząc sobie w drogę.
buty pełne piasku
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
na zmęczonych nogach
w oczach noc bez brzasku
w ustach smak pieroga
Re: Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)
Próbował może ktoś z was Peryklesa solo i podzieli się wrażeniami? Najlepiej z porównaniem do Churchilla solo
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3967 times
- Been thanked: 2526 times
- Kontakt:
Re: Pericles: The Peloponnesian Wars (GMT)
To wieloosobowa gra (mimo że właściwie są dwie strony), więc obawiam się, że solo grać byłoby ciężko, ale może są tacy masochiści
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)