Men of Iron - Vol. I: The Rebirth of Infantry (GMT)
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43395
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3967 times
- Been thanked: 2526 times
- Kontakt:
Wczoraj rozegraliśmy z Petru Rares bitwę pod Najerą w wersji "hipotetycznej", tzn. scenariusz zakłada, że Anglicy nadchodzą od tej strony, od której się ich spodziewali Hiszpanie (a nie z flanki, jak pojawili się historycznie, całkowicie zaskakując przez to przeciwnika). Tak więc obie armie stoją naprzeciw siebie, z początku dość daleko. Bitwa powinna teoretycznie dawać większe szanse Hiszpanom i tak chyba jest, natomiast dla Anglików może być do pewnego stopnia pomocne to, że z początku stoją dość daleko od przeciwnika. Wydaje się też, że nie bez znaczenia może być linia rzeki. Podczas naszej rozgrywki usiłowałem już na początku podejść jak najszybciej do rzeki i za nią się ustawić. Niestety, wygląda na to, że znów przytrafiły mi się błędy z poprzedniej partii i skrzydła były za mało osłonięte. W tych warunkach genitores byli w swoim żywiole. Muszę też napomknąć, że podczas całej partii kości wyjątkowo mi nie sprzyjały. Te dwie rzeczy (tzn. moje pierwsze zbyt szybkie podejście plus kości - niestety, ale tak wyszło) przyczyniły się do zdecydowanej klęski Anglików. Scenariusz w tej wersji po raz kolejny ukazał nam wbrew pozorom spore możliwości genitores. Wystarczy, że gdzieś są luki w szyku, wystarczy, że skrzydło nie jest dobrze obstawione, a przeciwnikowi trochę lepiej losują się aktywacje, i można się pożegnać nieraz z kilku jednostkami za jednym zamachem. Potencjalnie scenariusz wydaje się ciekawszy niż historyczny, tzn. rozgrywka może się potoczyć bardziej wielotorowo.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Petru Rares
- Capitaine
- Posty: 821
- Rejestracja: poniedziałek, 1 czerwca 2009, 22:37
- Lokalizacja: Bełchatów/Warszawa
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 13 times
Istotnie, scenariusz ahistoryczny Najery jest ciężki dla Anglika. Wydawać by się mogło, że zakuci w zbroje piesi rycerze i łucznicy zmiotą nawet dużo liczniejszego przeciwnika. Tymczasem wystarczą 2 aktywacje pod rząd dla Hiszpana i już zaczyna się szaleństwo lekkiej kawalerii. Szczególnie, że jest ich dużo, są mobilni; Hiszpanie mogą powiedzieć "u nas mnogo ludiej" :devil:
Genitores powoli stają się moją ulubioną formacją w tej grze. :rotfl:
Genitores powoli stają się moją ulubioną formacją w tej grze. :rotfl:
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43395
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3967 times
- Been thanked: 2526 times
- Kontakt:
Muszę spróbować innego dnia, bo tamten był wyjątkowo pechowy. I jednak po raz kolejny popełniłem ten sam błąd - przynajmniej takie mam nieodparte wrażenie. Mieszanka tych dwóch czynników nie mogła się skończyć inaczej.
Dobrze, gdyby Anglicy mieli np. ciut wyższy limit Flight Points.
Dobrze, gdyby Anglicy mieli np. ciut wyższy limit Flight Points.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Petru Rares
- Capitaine
- Posty: 821
- Rejestracja: poniedziałek, 1 czerwca 2009, 22:37
- Lokalizacja: Bełchatów/Warszawa
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 13 times
Relacja, Courtrai 1302 Leyas contra Petru Rares
Partia Leyas contra Petru Rares 31.03.2011
W ostatni czwartek miałem niezwykłą przyjemność rozegrać z przebywającym akurat w Warszawie Leyasem partyjkę MoI w Courtrai 1302.
Scenariusz przedstawia słynne starcie zbuntowanych Flamandów z rycerstwem francuskim. Historycznie Francuzi ponieśli klęskę, mimo początkowych sukcesów, jakie uzyskała ich piechota. Żądne sławy rycerstwo rzuciło się do szarży przez zabagniony teren, na którym znajdowały się dodatkowe przeszkody uczynione przez Flamandów. Doły wypełnione wodą stały się grobowcem ciężkiej jazdy, a po bitwie miano zebrać aż 700 par złotych ostróg.
W grze Flamandowie tworzą trzy zgrupowania, z czego dwa stoją prostopadle do siebie bezpośrednio za rzeczką i rowami z wodą, trzecie (zielona komanda) stanowi rezerwę.
Francuzi zaś mają dwie batalie piechoty z dwoma oddziałami kuszników. Piechota ta stoi dokładnie naprzeciw Flamandów. Ponadto mają Francuzi dwie batalie kawalerii hrabiego d’Artois i hrabiego d’Eu. Wykorzystanie kawalerii jest jednak utrudnione przez teren, oraz przez morderczą dla koni broń Flamandów-godedangi, ciężkie, okute żelazem lagi. Jeśli kawaleria uzyska negatywny rezultat walki z piechota flamandzką, jest 50% szans, że rycerze zostaną bez koni.
Bitwa rozpoczęła się atakiem francuskiej piechoty dowodzonej przez kawalera de Neela na Flamandów w okolicy mostu na rzece Groeninge. Dzięki ostrzałowi z kusz udało się nawet zmusić jeden z flamandzkich oddziałów do ucieczki, jednak w pościgu Francuzi wysforowali się trochę zbyt mocno naprzód i w chwili kiedy inicjatywę przejął Jan Renesie, piechota francuska poniosła w tym miejscu straty. Generalnie moją koncepcją tutaj było zmiękczenie Flamandów na ich lewym skrzydle, nawet za cenę wysokich strat, tak aby kawaleria Roberta d’Artois mogła wejść w powstałe luki i nabrać rozpędu do szarży. Jednak dzięki energicznemu przeciwdziałaniu przeciwnika mój plan spalił na panewce. Flamandzkie odwody nie dość, że powstrzymały napór francuskiej piechoty, to jeszcze odrzuciły ją za Groeninge. Brzegi tej niewielkiej w gruncie rzeczy rzeczki spłynęły krwią. We wzajemnych przepychankach górą byli Flamandowie pod dowództwem Jana Renesse i Guya Namur.
Natomiast za piechotą Neela tłoczyli się jeźdźcy Roberta, żądni rycerskiej sławy. Jednak ciągle nie było wystarczająco dużo miejsca do pełnej chwały szarży. W końcu jeden z oddziałów nie wytrzymał i zaatakował przez most na Groeninge w kierunku opactwa. Mimo iż pod murami klasztoru usieczono wielu buntowników, ostatecznie kawaleria musiała rejterować z pola chwały. Również pozostałe nieśmiałe próby ataku kawalerią spełzły na razie na niczym.
Tymczasem Flamandowie nie próżnowali. Wykańczali odcięte na prawym brzegu Groeninge grupki piechoty i rycerzy pozbawionych koni. W pewnym momencie kawaler de Neele miał pod swoim dowództwem tylko jeden oddział. W heroicznym boju poległ Robert d’Artois. Flamandom też mieszały się szyki, ale dzięki poświęceniu dowódców udawało się jako tako zaprowadzić porządek w szeregach, nie wszędzie jednak, ze względu na stykanie się z przeciwnikiem. Podkreślić należy, że w atakach francuska kawaleria nie radziła sobie zbyt dobrze, ale za to bywała mordercza w kontrszarżach. Obie strony mocno wykrwawiły się w tych walkach. Wielokrotnie zagrożone było życie flamandzkiego dowódcy-Jana, ale udawało mu się wyjść cało z niejednej opresji.
Zaznaczyć należy, że zgrupowania hrabiego d’Aubermale i Wilhelma Julicha po flamandzkiej stronie, do tej pory nie wzięły jeszcze udziału w żadnej akcji. Po długim oczekiwaniu do boju ruszyły w końcu oddziały kawalerii hrabiego d’Eu. Cała jego batalia (5 jednostek ciężkiej jazdy) otoczyła osamotniony flamandzki oddział na bagnach, w okolicy, w której rzeka Groeninge zakręca pod kątem prostym. Mimo ogromnej przewagi, dzięki umiejętnemu wykorzystaniu terenu, Flamandom udało się przetrwać z wynikiem walki=No result. Następnie część francuskich rycerzy, po przedarciu się przez doły z wodą ruszyła szukać słabszych punktów flamandzkiej obrony. Dzięki brawurowym szarżom Francuzom udało się odkuć na torze Flight Points.
Wróćmy jeszcze do tego oddziału piechoty pozostawionego na bagnach za liniami Francuzów. Został ponownie zaatakowany z różnych stron przez 3 jednostki ciężkiej jazdy i… rezultat był Attacker Disordered! Mało tego, cała atakująca kawaleria została pozbawiona koni, co znaczyło, że już w drugiej aktywacji, w jednej walce batalia hrabiego d’Eu straciła 60% swojej siły ofensywnej. Dodać należy, że w tym momencie obaj zbliżaliśmy się do granic moralnej wytrzymałości naszych wojsk. Jednak to Francuzom udało się z powodzeniem zdobyć inicjatywę. Dzięki poświęceniu ostatnich jednostek ciężkiej kawalerii, (dokładnie 2) osiągnęli oni ostateczne zwycięstwo.
Generalnie to Francuzi ponieśli w bitwie większe straty, ale dzięki zasadom dającym większą karę dla Flamandów eliminowanych przez rycerstwo, sukces przypadł w udziale wojskom spod znaku lilii. W walce w ogóle nie wzięło udziału zgrupowanie piechoty d’ Aubermale. Również Flamandowie Julicha włączyli się do akcji pod sam koniec. Bitwa rozstrzygnęła się nad brzegiem Groeninge, w pobliżu mostu i opactwa.
Jeśli podzielić grę na trzy fazy, to w początkowej i środkowej ewidentnie przewagę zdobyli Flamandowie. Parli do zwycięstwa przy niewielkich stratach własnych (np. 4 u Flamandów do 18 Flight Points u Francuzów-max. dla tej bitwy to 35 dla obu stron). Natomiast w końcówce pole bitwy należało do kilku zaledwie oddziałów kawalerii francuskiej, którym udawało się szarżować na tyły bądź skrzydła Flamandów.
Chciałbym wyrazić słowa podziękowania dla mojego przeciwnika znad planszy za niezwykle emocjonującą rozgrywkę. Szczególne słowa uznania należą się Leyasowi za dzielne stawanie, mimo że była to jego pierwsza rozgrywka w MoI w ogóle.
Serdecznie polecam Courtrai dla wszystkich chcących się zapoznać z tą grą. Jest niewiele oddziałów, prawie w ogóle nie ma strzelców, jest za to dużo kombinowania i wyrównanej walki.
W ostatni czwartek miałem niezwykłą przyjemność rozegrać z przebywającym akurat w Warszawie Leyasem partyjkę MoI w Courtrai 1302.
Scenariusz przedstawia słynne starcie zbuntowanych Flamandów z rycerstwem francuskim. Historycznie Francuzi ponieśli klęskę, mimo początkowych sukcesów, jakie uzyskała ich piechota. Żądne sławy rycerstwo rzuciło się do szarży przez zabagniony teren, na którym znajdowały się dodatkowe przeszkody uczynione przez Flamandów. Doły wypełnione wodą stały się grobowcem ciężkiej jazdy, a po bitwie miano zebrać aż 700 par złotych ostróg.
W grze Flamandowie tworzą trzy zgrupowania, z czego dwa stoją prostopadle do siebie bezpośrednio za rzeczką i rowami z wodą, trzecie (zielona komanda) stanowi rezerwę.
Francuzi zaś mają dwie batalie piechoty z dwoma oddziałami kuszników. Piechota ta stoi dokładnie naprzeciw Flamandów. Ponadto mają Francuzi dwie batalie kawalerii hrabiego d’Artois i hrabiego d’Eu. Wykorzystanie kawalerii jest jednak utrudnione przez teren, oraz przez morderczą dla koni broń Flamandów-godedangi, ciężkie, okute żelazem lagi. Jeśli kawaleria uzyska negatywny rezultat walki z piechota flamandzką, jest 50% szans, że rycerze zostaną bez koni.
Bitwa rozpoczęła się atakiem francuskiej piechoty dowodzonej przez kawalera de Neela na Flamandów w okolicy mostu na rzece Groeninge. Dzięki ostrzałowi z kusz udało się nawet zmusić jeden z flamandzkich oddziałów do ucieczki, jednak w pościgu Francuzi wysforowali się trochę zbyt mocno naprzód i w chwili kiedy inicjatywę przejął Jan Renesie, piechota francuska poniosła w tym miejscu straty. Generalnie moją koncepcją tutaj było zmiękczenie Flamandów na ich lewym skrzydle, nawet za cenę wysokich strat, tak aby kawaleria Roberta d’Artois mogła wejść w powstałe luki i nabrać rozpędu do szarży. Jednak dzięki energicznemu przeciwdziałaniu przeciwnika mój plan spalił na panewce. Flamandzkie odwody nie dość, że powstrzymały napór francuskiej piechoty, to jeszcze odrzuciły ją za Groeninge. Brzegi tej niewielkiej w gruncie rzeczy rzeczki spłynęły krwią. We wzajemnych przepychankach górą byli Flamandowie pod dowództwem Jana Renesse i Guya Namur.
Natomiast za piechotą Neela tłoczyli się jeźdźcy Roberta, żądni rycerskiej sławy. Jednak ciągle nie było wystarczająco dużo miejsca do pełnej chwały szarży. W końcu jeden z oddziałów nie wytrzymał i zaatakował przez most na Groeninge w kierunku opactwa. Mimo iż pod murami klasztoru usieczono wielu buntowników, ostatecznie kawaleria musiała rejterować z pola chwały. Również pozostałe nieśmiałe próby ataku kawalerią spełzły na razie na niczym.
Tymczasem Flamandowie nie próżnowali. Wykańczali odcięte na prawym brzegu Groeninge grupki piechoty i rycerzy pozbawionych koni. W pewnym momencie kawaler de Neele miał pod swoim dowództwem tylko jeden oddział. W heroicznym boju poległ Robert d’Artois. Flamandom też mieszały się szyki, ale dzięki poświęceniu dowódców udawało się jako tako zaprowadzić porządek w szeregach, nie wszędzie jednak, ze względu na stykanie się z przeciwnikiem. Podkreślić należy, że w atakach francuska kawaleria nie radziła sobie zbyt dobrze, ale za to bywała mordercza w kontrszarżach. Obie strony mocno wykrwawiły się w tych walkach. Wielokrotnie zagrożone było życie flamandzkiego dowódcy-Jana, ale udawało mu się wyjść cało z niejednej opresji.
Zaznaczyć należy, że zgrupowania hrabiego d’Aubermale i Wilhelma Julicha po flamandzkiej stronie, do tej pory nie wzięły jeszcze udziału w żadnej akcji. Po długim oczekiwaniu do boju ruszyły w końcu oddziały kawalerii hrabiego d’Eu. Cała jego batalia (5 jednostek ciężkiej jazdy) otoczyła osamotniony flamandzki oddział na bagnach, w okolicy, w której rzeka Groeninge zakręca pod kątem prostym. Mimo ogromnej przewagi, dzięki umiejętnemu wykorzystaniu terenu, Flamandom udało się przetrwać z wynikiem walki=No result. Następnie część francuskich rycerzy, po przedarciu się przez doły z wodą ruszyła szukać słabszych punktów flamandzkiej obrony. Dzięki brawurowym szarżom Francuzom udało się odkuć na torze Flight Points.
Wróćmy jeszcze do tego oddziału piechoty pozostawionego na bagnach za liniami Francuzów. Został ponownie zaatakowany z różnych stron przez 3 jednostki ciężkiej jazdy i… rezultat był Attacker Disordered! Mało tego, cała atakująca kawaleria została pozbawiona koni, co znaczyło, że już w drugiej aktywacji, w jednej walce batalia hrabiego d’Eu straciła 60% swojej siły ofensywnej. Dodać należy, że w tym momencie obaj zbliżaliśmy się do granic moralnej wytrzymałości naszych wojsk. Jednak to Francuzom udało się z powodzeniem zdobyć inicjatywę. Dzięki poświęceniu ostatnich jednostek ciężkiej kawalerii, (dokładnie 2) osiągnęli oni ostateczne zwycięstwo.
Generalnie to Francuzi ponieśli w bitwie większe straty, ale dzięki zasadom dającym większą karę dla Flamandów eliminowanych przez rycerstwo, sukces przypadł w udziale wojskom spod znaku lilii. W walce w ogóle nie wzięło udziału zgrupowanie piechoty d’ Aubermale. Również Flamandowie Julicha włączyli się do akcji pod sam koniec. Bitwa rozstrzygnęła się nad brzegiem Groeninge, w pobliżu mostu i opactwa.
Jeśli podzielić grę na trzy fazy, to w początkowej i środkowej ewidentnie przewagę zdobyli Flamandowie. Parli do zwycięstwa przy niewielkich stratach własnych (np. 4 u Flamandów do 18 Flight Points u Francuzów-max. dla tej bitwy to 35 dla obu stron). Natomiast w końcówce pole bitwy należało do kilku zaledwie oddziałów kawalerii francuskiej, którym udawało się szarżować na tyły bądź skrzydła Flamandów.
Chciałbym wyrazić słowa podziękowania dla mojego przeciwnika znad planszy za niezwykle emocjonującą rozgrywkę. Szczególne słowa uznania należą się Leyasowi za dzielne stawanie, mimo że była to jego pierwsza rozgrywka w MoI w ogóle.
Serdecznie polecam Courtrai dla wszystkich chcących się zapoznać z tą grą. Jest niewiele oddziałów, prawie w ogóle nie ma strzelców, jest za to dużo kombinowania i wyrównanej walki.
- Leyas
- Kasztelan
- Posty: 826
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lutego 2010, 15:48
- Lokalizacja: Wrocław
- Has thanked: 23 times
- Been thanked: 13 times
To była bardzo udana rozgrywka. Praktycznie do końca nie było wiadomo kto wygra... Na pewno Flamandami udało mi się tak wysforować do przodu dzięki bardzo udanym rzutom na aktywację w pierwszej części gry, potem aż tyle szczęścia nie miałem.
Zastanawiam się jak przebiegała by partia gdyby na drugim skrzydle również zaistniały jakieś walki. Być może Flamandom szło by gorzej wtedy, bo musieliby się skupiać na całym odcinku frontu, a nie tylko na jednym skrzydle. Z drugiej strony możliwe, że przy udanych rzutach na aktywację Flamandowie zadaliby być może decydujące straty francuskim wojskom na drugim skrzydle.
Dziękuję Petru Raresowi za wspaniałą i emocjonującą partię. I potwierdzam - jest to dobra bitwa do rozegrania, aby zapoznać się z MoI.
Zastanawiam się jak przebiegała by partia gdyby na drugim skrzydle również zaistniały jakieś walki. Być może Flamandom szło by gorzej wtedy, bo musieliby się skupiać na całym odcinku frontu, a nie tylko na jednym skrzydle. Z drugiej strony możliwe, że przy udanych rzutach na aktywację Flamandowie zadaliby być może decydujące straty francuskim wojskom na drugim skrzydle.
Dziękuję Petru Raresowi za wspaniałą i emocjonującą partię. I potwierdzam - jest to dobra bitwa do rozegrania, aby zapoznać się z MoI.
Ave Caesar... Fame & Glory
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43395
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3967 times
- Been thanked: 2526 times
- Kontakt:
Bitwa pod Najera (1367) - relacja z rozgrywki na Portalu Strategie:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=121
Autorem relacji jest Raleen.
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=121
Autorem relacji jest Raleen.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Leyas
- Kasztelan
- Posty: 826
- Rejestracja: poniedziałek, 15 lutego 2010, 15:48
- Lokalizacja: Wrocław
- Has thanked: 23 times
- Been thanked: 13 times
No cóż to była chyba moja "najmniej udana" rozgrywka ubiegłego weekendu - delikatnie mówiąc . Błąd za błędem i Anglicy przegrali. Tak jak już pisał Raleen w relacji - pierwsza i zasadnicza kwestia klęski moich Anglików to przemieszanie formacji, no a potem to nie trzymanie ich w ryzach i wiele dziur w szeregach... Nie ma się więcej co rozpisywać.
Ave Caesar... Fame & Glory
Re: Men of Iron - Volume I: The Rebirth of Infantry (GMT)
Czy opcjonalne uzupełnienie zasad dostępne na stronie GMT (mające zunifikować zasady MoI vol.1 z Infidelem) to gra warta świeczki? Bo uzupełnienie wydaje mi się większe niż sama instrukcja.
- Dajmiech
- Adjudant-Major
- Posty: 303
- Rejestracja: sobota, 21 lipca 2007, 21:50
- Has thanked: 25 times
- Been thanked: 11 times
Re: Men of Iron - Volume I: The Rebirth of Infantry (GMT)
A ja mam pytania wyłącznie do dobrze znających stare zasady. W rozdziale o reorganizacji jednostek jest napisane:
Standards are activated by Command. If an army has only one Standard, that Command is that of an overall commander.
W innym miejscu możemy natomiast przeczytać:
Activating Standards only allows units to rally, not move. If you want to move a Retired unit, it is activated as part of its Command.
Aktywując sztandar nie możemy ruszać pozostałych oddziałów z grupy danego dowódcy. Jak w takim razie rozumieć rolę dowództw w aktywowaniu sztandarów? Czy chodzi po prostu o to, że aktywowany sztandar musi być w zasięgu dowodzenia danego dowódcy, czy o coś jeszcze?
I jeszcze odnośnie scenariusza Courtrai - krew zalewa na brak precyzji zasad odnośnie budynków: w instrukcji piszą, że jest 5 heksów klasztoru - jakoś mimo najszczerszych chęci nie mogę się tylu doliczyć, zwłaszcza, że piszą, że hex 3912 do nich nie należy. Poza tym w opisie scenariusza jest mowa o tym, że oddziały piesze mogą zajmować kościół, natomiast na karcie terenu że nie. Poza tym: czy wolno szturmować zamek? Jeśli tak to jak traktować fakt, że znajdują się tam początkowo 2 francuskie jednostki. Wreszcie - budynki atakuje się z modyfikatorem -3 - czy w takim razie przez mury atakuje się hex miasta tak samo trudno, jak z innego hexu miasta (byłoby to bardzo nielogiczne)?
A podobno GMT słynie z precyzyjnych reguł
Ok, poszperałem i znalazłem erratę oraz dyskusje na zagranicznych forach gdzie wyjaśniają większość z tych wątpiwości. Swoją drogą znamienne, że errata i wyjaśnienia do głównej instrukcji liczącej zaledwie 12 stron, zajmują aż 3 strony. Ogólnie temat można usunąć.
Standards are activated by Command. If an army has only one Standard, that Command is that of an overall commander.
W innym miejscu możemy natomiast przeczytać:
Activating Standards only allows units to rally, not move. If you want to move a Retired unit, it is activated as part of its Command.
Aktywując sztandar nie możemy ruszać pozostałych oddziałów z grupy danego dowódcy. Jak w takim razie rozumieć rolę dowództw w aktywowaniu sztandarów? Czy chodzi po prostu o to, że aktywowany sztandar musi być w zasięgu dowodzenia danego dowódcy, czy o coś jeszcze?
I jeszcze odnośnie scenariusza Courtrai - krew zalewa na brak precyzji zasad odnośnie budynków: w instrukcji piszą, że jest 5 heksów klasztoru - jakoś mimo najszczerszych chęci nie mogę się tylu doliczyć, zwłaszcza, że piszą, że hex 3912 do nich nie należy. Poza tym w opisie scenariusza jest mowa o tym, że oddziały piesze mogą zajmować kościół, natomiast na karcie terenu że nie. Poza tym: czy wolno szturmować zamek? Jeśli tak to jak traktować fakt, że znajdują się tam początkowo 2 francuskie jednostki. Wreszcie - budynki atakuje się z modyfikatorem -3 - czy w takim razie przez mury atakuje się hex miasta tak samo trudno, jak z innego hexu miasta (byłoby to bardzo nielogiczne)?
A podobno GMT słynie z precyzyjnych reguł
Ok, poszperałem i znalazłem erratę oraz dyskusje na zagranicznych forach gdzie wyjaśniają większość z tych wątpiwości. Swoją drogą znamienne, że errata i wyjaśnienia do głównej instrukcji liczącej zaledwie 12 stron, zajmują aż 3 strony. Ogólnie temat można usunąć.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43395
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3967 times
- Been thanked: 2526 times
- Kontakt:
Re: Men of Iron - Volume I: The Rebirth of Infantry (GMT)
Bardzo dobrze, że zwróciłeś na to uwagę i nie ma sensu usuwać tematu. Ten wątek jest przecież do takich dyskusji.
Sztandary - moim zdaniem aktywacja sztandarów jest tylko do porządkowania oddziałów. Rozbite jednostki zbierają się wokół sztandaru, porządkują swoje szyki. I tyle. Zysk dla danej strony często jest głównie taki, że zmniejsza się jej ilość punktów do Fly. Jakiś czas temu grałem, i tutaj nie jestem pewien, ale chyba nawet nie było wymagane by sztandar był w zasięgu dowodzenia wodza. Związek z dowodzeniem jest trochę abstrakcyjny - jak to przy mechanizmie aktywacji.
Sztandary - moim zdaniem aktywacja sztandarów jest tylko do porządkowania oddziałów. Rozbite jednostki zbierają się wokół sztandaru, porządkują swoje szyki. I tyle. Zysk dla danej strony często jest głównie taki, że zmniejsza się jej ilość punktów do Fly. Jakiś czas temu grałem, i tutaj nie jestem pewien, ale chyba nawet nie było wymagane by sztandar był w zasięgu dowodzenia wodza. Związek z dowodzeniem jest trochę abstrakcyjny - jak to przy mechanizmie aktywacji.
W praktyce wydaje mi się, że jak ktoś gra Flamandami, to powinien się skupiać na walce z głównymi siłami francuskimi. I jak Francuzi przycisną, to grając Flamandami nie będziesz miał czasu bawić się w szturmowanie miasta czy walki wokół klasztoru. Przypuszczam, że autor wyszedł z podobnego założenia, biorąc pod uwagę historyczny przebieg bitwy, stąd pewnie taka niefrasobliwość. Ale jak Francuz będzie grał bardzo statycznie, może to wypaść inaczej. Ja raz jak pod Courtrai za bardzo wziąłem się za robienie porządków na tyłach, to potem nie zdążyłem cofnąć tych jednostek i akurat mi ich zabrakło do głównych walk.Dajmiech pisze:I jeszcze odnośnie scenariusza Courtrai - krew zalewa na brak precyzji zasad odnośnie budynków: w instrukcji piszą, że jest 5 heksów klasztoru - jakoś mimo najszczerszych chęci nie mogę się tylu doliczyć, zwłaszcza, że piszą, że hex 3912 do nich nie należy. Poza tym w opisie scenariusza jest mowa o tym, że oddziały piesze mogą zajmować kościół, natomiast na karcie terenu że nie. Poza tym: czy wolno szturmować zamek? Jeśli tak to jak traktować fakt, że znajdują się tam początkowo 2 francuskie jednostki. Wreszcie - budynki atakuje się z modyfikatorem -3 - czy w takim razie przez mury atakuje się hex miasta tak samo trudno, jak z innego hexu miasta (byłoby to bardzo nielogiczne)?
Oczywiście, GMT też święte nie jest. Pamiętam, że też mieliśmy pewne problemy nt. szarży czy ostrzałów, ale mimo to jakoś sobie radziliśmy. Spróbuję przejrzeć erratę jak znajdę czas.Dajmiech pisze:A podobno GMT słynie z precyzyjnych reguł
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Re: Men of Iron - Volume I: The Rebirth of Infantry (GMT)
No właśnie zauważyłem, że przepisy dotyczące sztandarów są bardzo ładnie uporządkowane w 'Addenda to Men of Iron rules' z 18 maja 2011 dostępne na stronie GMT.
Edit: wyjaśniono tam również sprawę Courtrai i klasztoru.- w FAQ do starszej wersji przepisów też to chyba jest.
Edit: wyjaśniono tam również sprawę Courtrai i klasztoru.- w FAQ do starszej wersji przepisów też to chyba jest.
'Addenda...' ma naście stron Ale to chyba dobrze, że robią coś takiego, bo myślę, że wychodzi to grze na plus.Dajmiech pisze: Swoją drogą znamienne, że errata i wyjaśnienia do głównej instrukcji liczącej zaledwie 12 stron, zajmują aż 3 strony. Ogólnie temat można usunąć.
- Dajmiech
- Adjudant-Major
- Posty: 303
- Rejestracja: sobota, 21 lipca 2007, 21:50
- Has thanked: 25 times
- Been thanked: 11 times
Re: Men of Iron - Volume I: The Rebirth of Infantry (GMT)
Dzięki za odpowiedzi.
Faktycznie w Courtrai chodziło im na pewno o to, żeby skupić się na głównym froncie, tylko że jak już wprowadzili te działania na tyłach, to nie powinno być tylu niedomówień - jak wiemy, w czasie gry mogą zdarzyć się nawet najdziwniejsze sytuacje, a diabeł tkwi w szczegółach
Pewnie że dobrze, że publikują erraty, ale wolałbym, żeby porządnie przetestowali grę przed wydaniem i nie musieli tego robić na taką skalę.
W praktyce wydaje mi się, że jak ktoś gra Flamandami, to powinien się skupiać na walce z głównymi siłami francuskimi. I jak Francuzi przycisną, to grając Flamandami nie będziesz miał czasu bawić się w szturmowanie miasta czy walki wokół klasztoru. Przypuszczam, że autor wyszedł z podobnego założenia, biorąc pod uwagę historyczny przebieg bitwy, stąd pewnie taka niefrasobliwość. Ale jak Francuz będzie grał bardzo statycznie, może to wypaść inaczej. Ja raz jak pod Courtrai za bardzo wziąłem się za robienie porządków na tyłach, to potem nie zdążyłem cofnąć tych jednostek i akurat mi ich zabrakło do głównych walk.
Faktycznie w Courtrai chodziło im na pewno o to, żeby skupić się na głównym froncie, tylko że jak już wprowadzili te działania na tyłach, to nie powinno być tylu niedomówień - jak wiemy, w czasie gry mogą zdarzyć się nawet najdziwniejsze sytuacje, a diabeł tkwi w szczegółach
Ja póki co zaczynam przygodę z MoI i wolę starsze, prostsze zasady. W erracie do nich, też z maja 2011, owszem, wyjaśniono kwestię sztandarów, a także klasztoru i miasta w Courtrai, nie wyjaśniono natomiast zamku. Widziałem dość obszerną dyskusję na boardgamegeek na ten temat i generalnie wychodzi na to, że nie ma oczywistego rozwiązania i po prostu trzeba przed rozgrywką umówić się odnośnie ewentualnej możliwości ataków na zamek/z zamku.No właśnie zauważyłem, że przepisy dotyczące sztandarów są bardzo ładnie uporządkowane w 'Addenda to Men of Iron rules' z 18 maja 2011 dostępne na stronie GMT.
Edit: wyjaśniono tam również sprawę Courtrai i klasztoru.- w FAQ do starszej wersji przepisów też to chyba jest.
Pewnie że dobrze, że publikują erraty, ale wolałbym, żeby porządnie przetestowali grę przed wydaniem i nie musieli tego robić na taką skalę.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43395
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3967 times
- Been thanked: 2526 times
- Kontakt:
Re: Men of Iron - Volume I: The Rebirth of Infantry (GMT)
Właśnie jakoś tak ostatnimi czasy pewien regres pod tym względem czy trudno powiedzieć co, tzn. wątpliwości i uzupełnienia zawsze jakieś są, to jest normalne. Zawsze jest kwestia skali. Ja grałem wg starszych zasad zdaje się, może stąd nie było problemów.Dajmiech pisze:Pewnie że dobrze, że publikują erraty, ale wolałbym, żeby porządnie przetestowali grę przed wydaniem i nie musieli tego robić na taką skalę.
Napisz jak Ci się grało. Próbowałeś już? W praktyce system chodzi moim zdaniem dobrze. Zawsze można dyskutować nad aktywacjami. Z zmieniali to, że przy kolejnych rzutach na kontynuację (momentum), potem odejmowało się za każdy następny 1 (oczywiście gdy poprzednie były udane).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
- Dajmiech
- Adjudant-Major
- Posty: 303
- Rejestracja: sobota, 21 lipca 2007, 21:50
- Has thanked: 25 times
- Been thanked: 11 times
Re: Men of Iron - Volume I: The Rebirth of Infantry (GMT)
Dotychczas grałem tylko samemu i podobało mi się, co dobrze świadczy o grze, bo zasadniczo nie przepadam za grą w pojedynkę. Z niecierpliwością oczekuję na "prawdziwą" rozgrywkę z drugim graczem. Ogólnie MoI wydaje mi się bardzo dobrym kompromisem między dynamiką a złożonością i realizmem. Do tego ciekawa (jak dla mnie) epoka i sporo bitew.
Co do systemu aktywacji to uważam, że fajnie dynamizuje on grę, choć czasem może faktycznie prowadzić do dziwnych sytuacji. Ta zmiana z utrudnieniem kontynuowania aktywacji może być krokiem w dobrym kierunku, choć zastanawiam się czy w takim razie w ogóle będzie się opłacało "przechwytywanie" aktywacji, bo po prostu niemal zawsze korzystniej będzie liczyć na nieudaną kontynuację przeciwnika. Myslę, że pogram na jednych i drugich zasadach i zobaczę jak to wychodzi. A Ty którą wersję preferujesz?
Co do systemu aktywacji to uważam, że fajnie dynamizuje on grę, choć czasem może faktycznie prowadzić do dziwnych sytuacji. Ta zmiana z utrudnieniem kontynuowania aktywacji może być krokiem w dobrym kierunku, choć zastanawiam się czy w takim razie w ogóle będzie się opłacało "przechwytywanie" aktywacji, bo po prostu niemal zawsze korzystniej będzie liczyć na nieudaną kontynuację przeciwnika. Myslę, że pogram na jednych i drugich zasadach i zobaczę jak to wychodzi. A Ty którą wersję preferujesz?
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43395
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3967 times
- Been thanked: 2526 times
- Kontakt:
Re: Men of Iron - Volume I: The Rebirth of Infantry (GMT)
Grałem krótko w wersję bez dodawania do rzutu i potem z dodawaniem (czyli utrudnione kolejne momentum). Lepiej sprawdza się druga wersja. Pierwsza stwarza jednak zbyt dużo losowych sytuacji, gdy aktywacje przeciągają się w nieskończoność. Przechwytywanie inicjatywy rzadko się sprawdza, lepiej poczekać. Skutki nieudanego przechwytu są zwykle na tyle bolesne, że nazbyt często nie ryzykowałem jak graliśmy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)