Britannia (Avalon Hill/FFG)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące starożytności i średniowiecza.
adalbert
Général de Brigade
Posty: 2058
Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 87 times
Been thanked: 186 times

Post autor: adalbert »

Tak więc korzystając z przerwy świątecznej rozegraliśmy Britannię FFG od początku do końca, w czterech: ja (żółte karty nacji), Φstaszek (zielone), Błażej (czerwone), Michał (niebieskie). Rozgrywka zajęła ok. 7,5 godz rozłożone na 2 wieczory, przy czym Michał i Φstaszek grali w Britannię w ogóle po raz pierwszy; ja i Błażej mieliśmy na koncie krótszy scenariusz 3-osobowy rozegrany rok temu. Zasady objaśniałem i doczytywałem ja; niestety walnąłem byka na swoja niekorzyść, bo grając Rzymianami broniłem się w ten sposób, że najpierw rzucałem na oddział a dopiero, jak zginął, na fort (powinienem rzucać od razu na obydwa :'( ). Ten błąd w pewnym stopniu odbił się na końcowej punktacji i balansie rozgrywki (potraciłem niepotrzebnie kilka fortów i armii), która wyglądała następująco: 1-sze miejsce Michał (ok. 240 pkt), drugie ja (ok. 210), trzecie Φstaszek (ok. 180) i tuż za podium/na szarym końcu Błażej (ok. 140). Ten ostatni zawodnik ostał się na końcu jedynie z 1 oddziałem Norsmenów w Orkneys i został jednomyślnie obwołany Wielkim Self-Rulerem tej olbrzymiej wyspy :) .

Grało się świetnie : wszyscy weszli w klimat a zmagania były iście epickie.
Na północy działo się najmniej (tak chyba jest zawsze w tej grze) i Kaledończycy (wyparci z Orkneys), Piktowie oraz Szkoci po róznych przepychankach zachowali status quo.
Nieszczęsny Błażej pozwolił na zupełne starcie Brigantów przed 10 rundą (wolał śmierć od poddania się Anglom), a nazbyt ostrożnie grając Saksonami nie ostał się w końcu najazdowi Normanów. Do najbardziej zaciekłych walk do szło w rundzie XV i XVI, kiedy potężny Wilhelm Zdobywca dopadł Haralda Saksona w Hwicce i po zaciętym oporze wyrżnął armię saksońską wraz z jej wodzem, sam się przy okazji nieco osłabiając. Wykorzystał to Norweg, który przebijając się ze słabo bronionych przez inne nacje okolic Yorku przyszpilił osłabioną armię Wilhelma (odwrót do Avalon nie był możliwy, bo oznaczałby przekroczenie stacking limits, co jest niedozwolone podczas odwrotu) i dokonał kolejnej rzezi.
Jeśli chodzi o niektóre inne nacje, to Jutowie praktycznie w ogóle nie zaistnieli (nieszczęśliwe rzuty nie pozwoliły im na opanowanie jakiegokolwiek terytorium), Dunowie nieco przeliczyli się z siłami prowadząc swoje podboje i pzetrwali jedynie w kilku izolowanych regionach, Dublinerzy odpuścili sobie York i zainstalowali się w Cumbrii oraz systematycznie redukowali posiadłości Walijczyków (ci ostatni nie niepokojeni mogą łatwo urosnąć w siłę), Norsmeni nieporadnie miotając się to tu, to tam, utrzymali jedynie Orkneys. Na uwagę zasługuje jeszcze bohaterska postawa Belgae, którzy przetrwali w Lindsey do końca gry. nigdy nie udało się wyłonić bretwaldy, ani króla

Britannia posiada niewątpliwe walory estetyczne, plansza jest b czytelna, z umieszczonymi torami nacji, populacji i rund. Angielska instrukcja według mnie naprawdę dobrze napisana (zawiera też notę historyczną), o czym może świadczyć niewielki rozmiar erraty – ponoć dostępna jest też polska wersja przepisów. Zasady b proste, choć jest ich dość sporo; jeśli jeden gracz zna je nieźle i choć raz wcześniej grał, to można śmiało przystępować do rozgrywki i uczyć prawie na żywca. Gracz wprowadzający innych powinien grać Rzymianami, bo oni funkcjonują troszkę inaczej. Grę można na pewno rozegrać szybciej od nas, jednak nie wyobrażam sobie zejścia poniżej 4 godz przy pełnej rozgrywce.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)

Post autor: Raleen »

Dodano zdjęcia do recenzji gry:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=119

Ostatnio chyba ta pozycja wraca do łask, a że jest dość prosta, przy okazji można również polecić ją początkującym. Problem będzie tylko ze skaptowaniem większej liczby graczy, bo to jest zdecydowanie gra wieloosobowa.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
adalbert
Général de Brigade
Posty: 2058
Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 87 times
Been thanked: 186 times

Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)

Post autor: adalbert »

Ostatnio zagraliśmy 2 razy w czteroosobowym gronie z tym, że tylko drugą grę rozegraliśmy do końca. Wygrali czerwoni (ok. 265 punktów - ja) przed niebieskimi (ok. 250 - Tomek), zielonymi (ok. 220 - Mirek) i żółtymi (ok. 180 - Kamil). Nie ustrzegliśmy się przed niedopatrzeniami, które mogły zmienić kolejność dwóch pierwszych miejsc. Tylko ja wcześniej grałem w Britannię, ale Kamil bardzo dobrze znał przepisy.

Rzymianie punktowali nieźle (odrobinę przekroczyli 100 punktów), aczkolwiek Walijczycy, Piktowie, czy nawet Jutowie i na nich zdobyli trochę punktów (Bryganci zostali podporzadkowani, Belgae całkowicie zniknęli z kart historii). W pewnym momencie wydawało się, że wygraną w kieszeni ma niebieski (bardzo dobre punktowanie Piktów i Anglów), co uruchomiło efekt „bij lidera”. Tymczasem Sasi mocno usadowili się na południu i zagarniali coraz to większe połacie kraju. Wkrótce potem na północy mocno usadowili się Norsmeni. Najazdy Duńczyków szybko straciły swój impet i nie przyniosły jakiś przełomowych zmian. W ten sposób Sas 3 razy został obrany królem Anglii i czerwoni wyszli na prowadzenie. Wydawało się, że przybycie Wilhelma Zdobywcy może jeszcze przechylić szalę zwycięstwa, ale – odwrotnie niż to miało miejsce w rzeczywistości – los sprawił, że w walnym starciu z osłabionymi wojskami Harolda zabłąkana strzała trafiła Normana. W okolicach Yorku Duńczycy ponieśli klęskę z rąk Norwegów.

Wnioski są takie, że gra zielonymi i żółtymi jest bardziej wymagająca niż niebieskimi i czerwonymi.
Żółty powinien chyba dążyć do podporządkowania sobie na początku również Walijczyków i nie może sobie pozwolić na zmarnowanie Szkotów w licznych i rozproszonych atakach. Inaczej będzie statystą przez kilka środkowych tur a pod koniec gry i tak nie będzie się już liczył w walce o zwycięstwo.
Zieloni, oczywiście oprócz zadbania o punktowanie z Walii przez całą grę i w miarę możliwości jak najdłuższe utrzymanie się Kaledończyków, muszą dobrze zaplanować najazdy Duńczyków (np. spróbować choć na chwilę osadzić na tronie Knuta Wielkiego) i wydaje się, że margines błędu mają tu mniejszy, niż to na pierwszy rzut oka wygląda. Ogólnie rzecz biorąc, gra zielonymi jest najbardziej defensywna/dyplomatyczna, stąd może płynąć trudność w wykorzystaniu możliwości, które nagle przynoszą Duńczycy.

Do świadomego grania w Britannię potrzeba przynajmniej 1 pełnej rozgrywki, żeby gracze mniej więcej wiedzieli kto, kiedy i za co punktuje i zobaczyli, ja to w praktyce wygląda.
adalbert
Général de Brigade
Posty: 2058
Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 87 times
Been thanked: 186 times

Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)

Post autor: adalbert »

Po ok. rocznej przerwie Britannia ponownie wylądowała na stole. Mieliśmy jednego nowicjusza, któremu przypadli "niebiescy". Niestety, z uwagi na ograniczenia czasowe niektórych graczy, nie udało się rozegrać całości, jedynie 12 rund. Szykujemy się na powtórkę, być może już za tydzień.

Moi Rzymianie wykręcili przyzwoity wynik (125 punktów - wydaje mi się, że tylko taki wynik pozwala "żółtemu" zachować szanse na zwycięstwo) - zupełnie wymiatając krnąbrnych Belgae (ktoś zna polski odpowiednik?), którzy nawet przed buntem Boudiki nigdy nie uznali ich władzy, jak również poddając sobie Walijczyków, Brygantów i Piktów. Po najazdach Anglów, Sasów i Jutów oraz odejściu regularnych wojsk rzymskich, lojalni Brytowie zostali błyskawicznie ograniczeni do pojedynczego regionu (najpierw Downloads potem Avalon). Legł dzielny król Artur, napadnięty podstępnie przez Jutów, którzy zaraz potem również zostali wymazani z kart historii. Kiedy zaczęły się bonusy za bretwalda, Anglowie z Sasami zaczęli powoli brać się za łby. Na północy udanie zainstalowali się Szkoci, którzy niedługo ograniczyli Piktów do ledwie jednego regionu. Walijczycy dość spokojnie utrzymywali swoje posiadłości przez większość gry, bez większych problemów odpierając Irlandczyków. Zaliczyli tez udany wypad na York w 9 rundzie. Pod koniec stracili jeden z regionów na rzecz wikingów norweskich. Ci ostatni ograniczyli ponadto i tak niewielkie tereny Kaledończyków, wyrzucając ich z Hebrydów. Wreszcie przyszedł najazd Duńczyków, na tyle udany, że pierwszy wiking ogłosił się królem.

Po 12 rundach, dzięki najazdowi Duńczyków, na czele byli zieloni, niewiele za nimi czerwoni i żółci (ex aequo), natomiast nieco z tyłu zostali niebiescy. Ponieważ w 13 rundzie byłoby punktowanie, sytuacja niebieskich z pewnością nie była do pozazdroszczenia, nawet biorąc pod uwagę mającą nastąpić później (15-16 runda) inwazję Wilhelma Zdobywcy. Wydaje mi się, że nie wykorzystali oni najazdu Anglów, którzy chyba nie dość mocno pilnowali Sasów i jednocześnie nie podporządkowali sobie Brygantów (obie nacje "czerwone"). Z kolei "niebiescy" Piktowie nie oparli się "żółtym" Szkotom.

Kurczę, naprawdę lubię tę grę za mechaniczną prostotę (aczkolwiek trzeba pilnować różnych małych reguł, które wchodzą podczas gry) i pewną epickość. Z drugiej strony, przy częstym graniu Britannia może stać się nieco nużąca, tym bardziej, że trzeba na nią zarezerwować ok. 5 godzin.
Ostatnio zmieniony piątek, 18 sierpnia 2017, 10:31 przez adalbert, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)

Post autor: Silver »

W Internecie można znaleźć powiększoną do Irlandii mapę, dodatkowe żetony oraz chyba przynajmniej dwukrotnie wydłużony czas gry.
adalbert
Général de Brigade
Posty: 2058
Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 87 times
Been thanked: 186 times

Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)

Post autor: adalbert »

Zdaje się tez, że ma być kolejna edycja, tylko nie wiadomo dokładnie kiedy. Autor chce wyeliminować m.in. zbyt łatwe poddawanie się Walijczyków Rzymianom.
adalbert
Général de Brigade
Posty: 2058
Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 87 times
Been thanked: 186 times

Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)

Post autor: adalbert »

No i udało się rozegrać całość. Graliśmy bite 5 godzin. Wydaje mi się, że można zejść poniżej tego czasu, choć raczej nie poniżej 4 godzin. Okresowo było naprawdę sporo rozmów nad stołem i zastanawiania się.
Wygrali moi żółci (228 pkt.) przed zielonymi (226), niebieskimi (221) i czerwonymi (195).
Podbój Rzymian przebiegł bardzo udanie (łącznie zdobyli 129 pkt.), przy czym dogadali się oni z Walijczykami odnośnie do warunków podporządkowania, co ułatwiło postęp na północ i dojście aż do Skye. Rebelia Boudiki zdołała zniszczyć bodaj 2 rzymskie forty, za co buntownicy zostali wyrżnięci do ostatka. Bryganci przed poddaniem ostali się w zaledwie jednym regionie, a wcześniej zupełnie się wykrwawili, uganiając za punktami, które przynosi im niszczenie rzymskich legionów. To sygnalizowało, że czerwony może mieć ostro pod górkę. Sasi, po klęskach z rąk Anglów, odbudowali się i w pewnym momencie mieli aż 19 punktów populacji. Duńczycy nabili sporo punktów, ale nie było to decydujące o końcowym zwycięstwie „wejście smoka”, którego z trwogą oczekiwali pozostali gracze. Norweg Harald Hardrada zginął – historycznie - z rąk Harolda Saksona. Ten ostatni zdołał przeżyć, kiedy po krótkim oporze wycofał się przed normańską nawałą Wilhelma Zdobywcy na trudno dostępny teren. Tylko co to za życie;)

Wydaje mi się, że wygrałem, ponieważ zielony i niebieski nie wykorzystali swoich szans.
Anglowie mocno przetrzebili Sasów, (Bryganci nie mieli wyjścia i praktycznie natychmiast się podporządkowali), ale nie na tyle, żeby kompletnie ich zmarginalizować (czy nawet zetrzeć), na co była bardzo realna szansa, ponieważ zieloni (posiadając maksymalną możliwą populację), oprócz standardowego wypadu na York, nie wykazywali specjalnej chęci wychylania się poza swoje terytoria, a oddziały wierne Rzymowi zostały wcześniej niemal doszczętnie zniszczone przez Sasów.
Do czasu duńskich najazdów Anglowie zostali nieco naruszeni m.in. przez odradzających się Sasów. Walijczycy natomiast,jak wspomniałem, niemal w ogóle nie zaangażowali się w przygotowanie przedpola dla "swoich" wikingów, choć okoliczności były bardzo sprzyjające. Duńczycy w momencie inwazji i tak znacznie górowali siłą nad przeciwnikami, ale ograniczyli się niemal wyłącznie do zajmowania najlepiej punktowanych regionów, a likwidowanie odradzającej się opozycji potraktowali drugorzędnie, nie wykorzystując szansy na znacznie większą dominację.
Sobie mam do zarzucenia niezbyt fortunne przeprowadzenie wyprawy Dublinerów i zbyt łatwą utratę przez nich Yorku.
Oczywiście nie ma rady na zupełnie nieudane rzuty kośćmi, czy jakieś nieprzychylne układy, ale zbytnia pasywnośc, czy - przeciwnie - ryzykanckie narażanie się na szwank, to już są wybory graczy. Britannia karze łączyć strategię z taktyką
Czerwony wykrwawił Brygantów we wczesnej fazie gry i - na dobrą sprawę - mogli oni bardzo szybko kompletnie zniknąć z mapy (ostatecznie przetrwali do ostatniej rundy, kiedy ich los przypieczętowali Szkoci). Moim zdaniem potrzebny jest tu bardziej dalekosiężny plan, zamiast prostego przeprowadzenia ataku bonsai na Rzymian w I rundzie (w ten sposób to niebieski może ewentualnie potraktować Baelgae). Jeśli Anglowie nie muszą poświęcić prawie żadnych sił na podporządkowanie Brygantów, to mogą uderzyć z pełną mocą na Sasów. Jeżeli zielony (Walia, Jutowie) ma to gdzieś i nie zamierza walczyć z Anglami, to czerwony praktycznie przestaje się liczyć w walce o zwycięstwo itp. itd. bo rozmaitych wariantów rozwoju sytuacji, w zależności przebiegu gry, jest wiele.

Bardzo mi się podoba ta gra.
adalbert
Général de Brigade
Posty: 2058
Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 87 times
Been thanked: 186 times

Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)

Post autor: adalbert »

Korzystając z majówki, zagraliśmy w Britannię FFG.
Jeden gracz nie miał wcześniej żadnej styczności z tym tytułem. Poprowadził zielonych.
Raczej mizerne wyniki rzymskiej inwazji (podporządkowanie Walijczyków i Brygantów, ale już nie Piktów) były wynikiem pewnych błędów, ale i fatalnych rezultatów toczonych starć (kostki!). Szkoci co prawda w miarę udanie zainstalowali się na północy, ale potem zostali wykrwawieni przez Piktów i do końca gry nie stanowili już liczącej się siły. W ten sposób dość szybko stało się jasne, że żółci nie mają szans na końcowe zwycięstwo.
Można powiedzieć, że na południu Sasi punktowali swoje, pozwalając do czasu utrzymać się Jutom w Kencie i Sussex. Anglowie z początku punktowali wysoko, ale popełnili kosztowny błąd, czy to przez lekceważenie, czy to dając się zwieść smętnym gadkom o pokoju i sojuszach: ani nie wykrwawili Sasów na południu, ani nie podporządkowali Brygantów na północy. Stopniowo coraz mocniej kąsani, nie stanowili już wyzwania dla wkraczających Duńczyków. Tu z kolei dało chyba o sobie znać niedoświadczenie gracza nomen omen zielonego. Mając bowiem Jutów i Walijczyków, którzy łącznie zajmowali dobre kilka regionów w samej Anglii, nie wyczuł szansy na zwycięstwo i nie wykorzystał tego, aby nadać duńskim najazdom odpowiednio dominujący charakter. Potem natomiast wdał się w walki z Dublinerami i Norwegami w okolicach Yorku, co jednak zakończyło się śmiercią Swena Estrithsona. Normanowie punktowali bardzo ładnie w rundzie 15, ale już w 16 (ostatniej) impet ich najazdu wyraźnie spadł. Harold II, jak to niestety zwykle bywa w Britanii, uniknął starcia z Wilhelmem Zdobywcą, tym razem sprytnie chowając się w walijskim Devon. Norsmeni udanie zainstalowali się na rdzennych ziemiach i wysepkach Kaledończyków, których po pewnym czasie wymazali z kart historii. Końca gry nie doczekali również Piktowie. Przetrwali za to Jutowie, chyba po raz chyba pierwszy w historii naszych gier w Britannię. Co prawda poza terenami, które przynoszą im punkty, ale jednak.
Przez całą grę mieliśmy tylko raz Bretwaldę, ani razu nie został koronowany król.
Ostatecznie rezultaty: czerwoni - 240 punkty, zieloni - 223, niebiescy - 216, żółci - 192.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)

Post autor: Raleen »

Co do żółtych, to później jest jeszcze taka najezdnicza nacja, którą można nieźle punktować (chyba Dublinersi, ale podaję z pamięci, więc jakby co mnie popraw). Rzymianami z tego co pamiętam nasze rozgrywki, rzadko uderzaliśmy na górzyste prowincje na północy, by atakować Piktów. Raczej czyściło się środek i ewentualnie kawałek Walii. Choć oczywiście jest też opcja skupienia się na Szkocji (późniejszej).

Generalnie fajna gra, dobra do wejścia w gry historyczne dla nowych graczy. I nie starzeje się mimo upływu lat.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
adalbert
Général de Brigade
Posty: 2058
Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 87 times
Been thanked: 186 times

Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)

Post autor: adalbert »

Pytanie, w którą wersję grałeś, bo ponoć są pewne różnice między AH i FFG. W wersji FFG Rzymianin generalnie powinien podbić/podporządkować wszystko, co jest do podbicia/podporządkowania, żeby być zadowolonym z inwazji. Na startowych ziemiach Piktów ma do zdobycia 16 punktów w pierwszych trzech turach + spokój ze strony tej nacji w razie jej podporządkowania. Tego nie można sobie po prostu odpuścić.
Najezdnicza nacja, która może nieźle zapunktować, to Norwegowie (bo raczej nie myślisz o Szkotach, którzy mają swoje do wyszarpania na północy). Dublinerzy mają mniejsze możliwości punktowania i częściowo przygotowują grunt pod Norwegów.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 6 maja 2019, 08:13 przez adalbert, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)

Post autor: Raleen »

Grałem w tą wersję:

Obrazek

Ona już ma parę lat, co najmniej z 10. A ostatnio ukazało się jakieś nowe wydanie?

Ci żółci to jednak byli Szkoci - tu masz rację. Oczywiście co do możliwości punktowania, wszystko ma swoje granice.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
adalbert
Général de Brigade
Posty: 2058
Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 87 times
Been thanked: 186 times

Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)

Post autor: adalbert »

To ta sama wersja. Nic nowego oficjalnie się nie ukazało. Obecnie trwają chyba prace nad możliwym reprintem oraz wersją dwuosobową. Osobiście wolałbym nową wersję, która poprawiłaby te kilka spraw, na które zwracają uwagę gracze: zbyt łatwe poddawanie się Walijczyków Rzymianom, zbyt słaba pozycja następców Rzymian - Brytów, ewentualnie coś w grze końcowej.
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)

Post autor: Anomander Rake »

Fajna gra. Jeśli zrobią nową wersję to powinni właśnie wzmocnić właśnie żółtych. Najlepiej podciągając im punktację jakichś późniejszych nacji, bo zbyt duże punktowanie Rzymian i tak już źle wpływa na stosunek do nich innych graczy.
adalbert
Général de Brigade
Posty: 2058
Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 87 times
Been thanked: 186 times

Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)

Post autor: adalbert »

Na razie mowa jest o reprincie ostatniej wersji, jeżeli chodzi o zasady (tyle, że z figurkami) i dodaniu wersji dwuosobowej. Trochę szkoda, bo takie podejście w istocie opóźnia wydanie wersji z poprawkami. Tym bardziej, że problemy obecnej edycji są właściwie rozpoznane.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43346
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3919 times
Been thanked: 2489 times
Kontakt:

Re: Britannia (Avalon Hill/FFG)

Post autor: Raleen »

Jak graliśmy w tą grę, to nie zauważyliśmy żadnych szczególnych problemów. Czego one miałyby dotyczyć? Punktowania frakcji żółtych? Może czasami element losowości się odzywa, ale generalnie nie wydaje mi się, aby była ona niedowartościowana. Co do figurek, co one miałyby zastąpić? Bo żetonów jest w grze dużo i na poszczególnych polach stawia się po kilka, więc rozumiem, że w grze też tak by było? Wtedy będzie trzeba dużo figurek. Co do wersji dwuosobowej, chętnie się zapoznam jak będzie, natomiast urok tej gry tkwi jednak w tym, że rozgrywka jest wieloosobowa, bo sam podstawowy mechanizm gry jest dość prosty.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Starożytność i średniowiecze”