[AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące starożytności i średniowiecza.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

[AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Post autor: Raleen »

Relacja przedstawia scenariusz do bitwy pod Kannami z 216 r. p.n.e. Jako że jest to najbardziej znana bitwa starożytna, pozwolę sobie pominąć wprowadzenie historyczne i przejść od razu do uwarunkowań scenariusza.

Autorzy dopuszczają dwie wersje bitwy: tradycyjną (z armią rzymską liczącą 8 podwójnych legionów) i alternatywną (z armią rzymską liczącą 4 podwójne legiony, zatem wyraźnie mniejszą). Wiąże się to z rozbieżnościami wśród historyków jak ta bitwa wyglądała i jaka była liczebność armii rzymskiej. Podobne wątpliwości dotyczą wielu innych kwestii (jak to często bywa w odniesieniu do epoki starożytnej). Jeśli chodzi o proponowane rozmieszczenie, zwracają uwagę szczególnie dwie opcje rozmieszczenia kartagińskich kleszczy składających się z jednostek falangi (ciężkiej piechoty kartagińskiej, a dokładniej afrykańskiej). W pierwszej wersji stoi ona po prostu w linii z przodu, na skrzydłach (tą wersję pokazuje rysunek dołączony do scenariusza), żeby było jeszcze zabawniej to przed kawalerią, i w zasadzie istnieje możliwość jej oskrzydlenia przez Rzymian już na początku. My wybraliśmy ustawienie bardziej odpowiadające temu co wszyscy znamy, czyli piechota schowana jest z tyłu i tworzy kleszcze przyszykowane... ci co dobrze znają bitwę, wiedzą na co.

Do scenariusza dodanych jest kilka zasad specjalnych, ale nie ma ich wiele. Uwzględniono m.in. wiejący z południowego wschodu wiatr, nazwany przez starożytnych Volturnus. Wiejąc w oczy rzymskim żołnierzom podczas bitwy miał im utrudniać walkę i posuwanie się do przodu. W grze jego wpływ sprowadza się do tego, że jednostki zwrócone na początku tury w kierunku południowym bądź południowo-wschodnim mają o 1 mniejszą ruchliwość i o 1 gorszą skuteczność broni miotającej (w tym oszczepów) oraz o 1 mniejszy jej zasięg (co w praktyce nie ma zastosowania, jako że rzymskie oddziały posiadają jedynie oszczepników, których zasięg i tak wynosi 1 pole). Dalej przewidziano zasady dot. rzymskiego dowodzenia i oddające to, że tego dnia armią kierował konsul Varro (przy scenariuszu drugim, gdzie armia rzymska jest mniejsza, istnieje możliwość, że głównodowodzącym zostanie konsul Paulus). Kartagińczycy mają natomiast specjalne zasady dotyczące linii w centrum, sprowadzające się do tego, że cały półksiężyc piechoty w centrum, o ile jednostki przylegają do siebie, może być traktowany jako jedna linia, m.in. na potrzeby uporządkowanego wycofania przed walką (Orderly Withdrawal). Także niektórzy dowódcy kartagińscy, jak Maharbal, mają dodatkowe zdolności (możliwość wydawania rozkazów liniowych bez konieczności bycia w zasięgu dowodzenia głównodowodzącego).

Graliśmy scenariusz w wersji podstawowej, z armią rzymską składającą się z 8 podwójnych legionów.

Rzymianie – Silver, Kartagińczycy – Raleen.

Obrazek
Pozycje obu armii przed rozpoczęciem bitwy. Armia rzymska w sile 8 podwójnych legionów uformowana w potężny walec. Naprzeciw niej znacznie słabsza liczebnie armia kartagińska, z wysuniętym centrum i falangami ciężkiej piechoty na skrzydłach, skierowanymi ukośnie

Obrazek
Lewe skrzydło kartagińskie i kawaleria Hasdrubala (całość sił to lansjerzy). Naprzeciw niej niezbyt liczna i stosunkowo słaba kawaleria rzymska

Obrazek
Rzymskie wieloszeregowe centrum i centrum Kartagińczyków wygięte w szyk półksiężyca, który historycznie podczas bitwy cofał się do tyłu, wyginając się w przeciwną stronę

Obrazek
Początek bitwy. Na lewym skrzydle jazda Hasdrubala atakuje kawalerię rzymską pod wodzą Corvusa i konsula G.T. Varro. Hasdrubal poruszył się jako pierwszy, wykorzystując fazę elitarnej inicjatywy Hannibala

Obrazek
Wynik starcia okazuje się zbliżony do historycznego. 5 jednostek rzymskiej kawalerii nie wytrzymuje trudów walki i ucieka, 3 pozostają na linii, ale są osłabione i związane walką

Obrazek
Rzymianie uruchamiają piechotę, która atakuje od boku kawalerzystów Hasdrubala i wiąże kilka jednostek. Część kawalerii nie może się wycofać, gdyż w ten sposób odsłoniłaby boki i tyły kolegów, którzy walczyli przed chwilą z jazdą rzymską

Obrazek
Rzymskie centrum rusza do przodu. Jako pierwsza posuwa się linia welitów

Obrazek
Na prawym skrzydle kartagińskim lekka jazda numidyjska Maharbala wycofuje się przed kawalerią rzymską, a następnie rozpoczyna harce, obrzucając ją oszczepami

Obrazek
Tymczasem Rzymianie kontynuują atak na lewe skrzydło Kartagińczyków, rozbijając jedną z jednostek kawalerii. Za welitami do akcji wprowadzona zostaje cięższa piechota legionowa

Obrazek
Na tyłach rzymskiego prawego skrzydła prefektowi ekwitów wespół z konsulem Varro udaje się zebrać większość uciekających jednostek kawalerii

Obrazek
W centrum rzymska machina powoli, ale nieubłaganie posuwa się do przodu. Za linią hastati maszerują kolejne linie piechoty legionowej. Naprzeciwko nich zaledwie pojedyncza linia piechoty kartagińskiej i celtyckiej

Obrazek
Na prawym skrzydle kartagińskim Maharbal decyduje się na atak. Ponieważ kawaleria rzymska nie ma w stosunku do Numidyjczyków Defence Superiority, natomiast atakując ich ma Attack Superiority, okazuje się, że zależnie od tego czy to Numidyjczycy czy Rzymianie przeprowadzają atak, straty numidyjskie wyglądają zupełnie inaczej. Te zależności oraz kurcząca się przestrzeń za plecami (do dalszego wycofywania się) skłoniły Numidyjczyków do ataku

Obrazek
Jazda rzymska ponosi straty, ale z wyjątkiem dwóch jednostek udaje jej się wytrzymać. Numidyjczycy, z uwagi na dużo większą wytrzymałość (TQ), póki co nie muszą się tym nadmiernie martwić. Fatalną okolicznością jest natomiast dla nich nieuzyskanie przez Maharbala momentum. Gdyby udało im się je uzyskać, rozbiliby jazdę rzymską, która nie wytrzymałaby kolejnego ataku, a tak, jeden rzut kostką przesądził, że to Rzymianie będą mieli okazję do zadania im podwójnych strat i być może zrolowania większości ich linii

Obrazek
Tymczasem na lewym skrzydle kartagińskim Hasdrubal uruchamia kilka najmniej zmęczonych jednostek swojej jazdy, by wykonać jeszcze jeden atak na zbierającą się jazdę rzymską. Konnica Rzymian nie jest jeszcze w pełni sił (ma po zebraniu się 1-2 punkty strat w spójności), co ułatwia atak. Niedaleko za plecami rzymskiej kawalerii jest krawędź planszy, przez którą ta w razie przegranej walki ucieknie, opuszczając na zawsze pole bitwy (jednostki te liczyć się będą jako wyeliminowane). Resztę punktów aktywacji Hasdrubal przeznacza na porządkowanie swoich oddziałów i próby oderwania się kawalerią od przeciwnika. Wspiera go w tym Hannibal

Obrazek
Rzymska konnica prawego skrzydła zawodzi i na widok pędzących na nią kawalerzystów Hasdrubala wpada w panikę (podczas testów na TQ przed walką wypadły dwie 9-tki i jeszcze jeden wysoki wynik). Walka rozstrzygnęła się zatem dość łatwo. Wszystkie pozostałe jeszcze przy życiu oddziały kawalerii prawego skrzydła Rzymian zostają rozbite i uciekają poza planszę

Obrazek
Centrum kartagińskie cofa się przed welitami (wykonując Prearranged Withdrawal), zdając sobie sprawę, że za nimi nadejdzie wkrótce linia kohort i hastati. Jednak straty w spójności oddziałów Hannibala są duże. W jednym miejscu welitom udaje się nawiązać kontakt z kartagińską linią

Obrazek
Na prawym skrzydle kartagińskim, ku zaskoczeniu Kartagińczyków, Rzymianie nie próbują atakować swoją kawalerią, uderzają natomiast od boku piechotą. Pchnęli też później na tyły kawalerzystów Maharbala jedną jednostkę jazdy, jednak ta pechowo nie przeszła testu TQ przed walką (mimo że atakowała od tyłu) i uciekła przed atakiem. Wkrótce rzymskiej piechocie legionowej, atakującej wspólnie z welitami, udaje się rozbić i wyeliminować dwie lewoskrzydłowe jednostki numidyjskiej kawalerii. Potem przychodzi jednak pora na kontrę. Kartagińczycy, a konkretnie Hanno, uruchamiają do ataku prawoskrzydłowe jednostki piechoty Celtów, atakując nimi najbardziej wysunięte oddziały rzymskie, zachodzące kawalerię Maharbala od tyłu. Równocześnie zostaje uaktywniona do ataku linia Numidyjczyków

Obrazek
Atak Celtów i kawalerii numidyjskiej przynosi efekty. Linia rzymskiej kawalerii pęka i większość jednostek ucieka, obok nich kilka najbardziej wysuniętych oddziałów legionowych. Pozostałe nieliczne jednostki kawalerii zostają zaatakowane z boku w chwili gdy kartagiński dowódca (Hanno) uzyskuje momentum. Wskutek tego w krótkim czasie wszystkie jednostki rzymskiej kawalerii prawego skrzydła zostają rozbite. Jedna z numidyjskich jednostek wpada w pościg i pędzi za uciekinierami

Obrazek
Pod koniec tury Hannibal stara się uporządkować centrum i uruchamia dwie dalsze jednostki celtyckiej piechoty do ataku z prawego skrzydła, rozbijając najbardziej wysunięte oddziały piechoty legionowej. Resztę rozkazów przeznacza na porządkowanie centrum, jednak straty w spójności cofających się oddziałów są tutaj tak duże, że udaje mu się uporządkować jedynie prawą część centrum

Obrazek
Na prawym skrzydle pod koniec tury Numidyjczycy dobijali uciekające jednostki rzymskiej kawalerii lewego skrzydła. Przeżyła tylko jedna, zreorganizowana przez konsula Paulusa. To jedyny oddział kawalerii w całej armii, jaki pozostał jeszcze Rzymianom, stracili już bowiem całe prawe skrzydło i całe lewe, z wyjątkiem tej jednej jednostki

Jak widać, na razie kawaleria kartagińska zrobiła swoje, nawet lepiej niż historycznie, bo historycznie na prawym skrzydle Numidyjczykom nie poszło tak z płatka. Natomiast wydaje się, że centrum kartagińskie nie za bardzo ma szansę na to by zachowywać się historycznie i gdy dojdzie do zwarcia z legionami, wątpię czy wytrzyma więcej niż jedną walkę.
Straty Rzymian na razie wynoszą 112 punktów (próg załamania 240), Kartagińczyków nieco ponad 30 (próg załamania 195).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: [AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Post autor: clown »

Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg :) i pomimo Waszych narzekań w wątku na historyczność gry, chciałbym kiedyś zagrać :)
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: [AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Post autor: Silver »

Znów jakby dobrze wczułem się w Rzymian, wydając przede wszystkim rozkazy marszu licznym szeregom piechoty naprzód, w kierunku centrum wroga.
Jakże cienka była linia piechoty przeciwnika w porównaniu do kolejnych szeregów Hastatów i Kohort o liniach Princepsów nie wspominając.
Podciągałem kolejne linie, które nie zdołały by dojść do walki.
Przeszkadzał wiatr wiejący w twarze żołnierzy ale przede wszystkim przeszkodziło lekkomyślne ustawienie dowódców, którzy będąc z daleka od głównodowodzącego nie zdołali wydać ani jednego rozkazu liniowego – wystarczyłby jeden i linia wroga pękłaby z trzaskiem.
W swej pysze nie zabezpieczyłem jednak odpowiednio dalekich tyłów (Triariusze).
Podobnie na lewym skrzydle po udanym zwarciu ze świetną lekką jazdą wroga, moja rzymska jazda nie wykorzystała przewagi zwarcia, mogąc zadać poważne straty wrogowi licząc, że przytrzyma kawalerię i zajmą się nią i wyniszczą fale piechoty rzymskiej. Jednak nie docenili jakości wojsk przeciwnika i sami zostali doszczętnie wycięci.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Re: [AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Post autor: Raleen »

Obrazek
Sytuacja na lewym skrzydle kartagińskim. Kawalerii Hasdrubala udało się oderwać od przeciwnika i nieco uporządkować szyki

Obrazek
Rzymianie rozpoczynają drugą fazę ataku w centrum. Dwie pierwsze jednostki zostały rozbite i umknęły za procarzy, którzy heroicznie starają się je osłonić i na ile mogą łatać wyłom

Obrazek
Za welitami do akcji wkraczają 3 oddziały hastati. Rzymianie mają problem, ponieważ źle ustawili głównodowodzącego (G.T. Varrusa) i nie mogą wydawać w centrum rozkazów liniowych. Do walki ruszają zatem pojedyncze jednostki rzymskie. Mimo tych, bardzo poważnych ograniczeń, cała piechota legionowa, poza lekkozbrojnymi welitami, posiada w stosunku do piechoty kartagińskiej Attack Superiority, co daje jej wystarczającą przewagę, zwłaszcza wobec jednostek zdezorganizowanych odwrotem

Obrazek
Kolejna, czwarta już aktywacja Rzymian w centrum i dalszy atak. Procarze, heroicznie osłaniający rozbite oddziały, zostali już zmieceni i Rzymianie przystępują do dobijania uciekających, tak by Kartagińczycy nie mogli pozbierać swoich jednostek

Obrazek
Po wyeliminowaniu kilku rozbitych oddziałów w centrum Kartagińczyków powstała spora wyrwa. Przełamania dokonały zaledwie 3 jednostki hastati i 2 jednostki welitów

Obrazek
Na tym jeszcze nie koniec aktywacji w centrum. W następnej, bodaj 6 z rzędu aktywacji Rzymianie rzucają dwa dalsze oddziały hastati na prawą stronę kartagińskiego centrum. Znów brak możliwości wydania rozkazu liniowego ogranicza dowódców, ale nawet te dwa oddziały, dzięki posiadanej przewadze, mogą dużo zdziałać

Obrazek
Po rozbiciu w centrum kolejnych oddziałów kartagińskich w wyniku serii posunięć Rzymian, przychodzi pora na Kartagińczyków. Rzymianie próbowali uzyskać momentum ostatnim ze swoich wodzów. Udało im się, jednak wobec i tak niełatwej sytuacji w środku szyku spowodowało to reakcję Kartagińczyków, którzy wykonują udany przechwyt Maharbalem. Aktywowana zostaje w związku z tym numidyjska konnica. W zaistniałej, skomplikowanej sytuacji, Kartagińczycy zwietrzyli szansę dla siebie. Polega ona na możliwości dopadnięcia wrogiego dowódcy, w tym przypadku konsula Paulusa, najlepszego jeśli chodzi o współczynniki dowodzenia po stronie rzymskiej i jeszcze nieaktywowanego w tej turze. Dowódcę dopaść nie jest łatwo, bo w momencie gdy jakakolwiek wroga jednostka znajdzie się na polu sąsiednim w stosunku do niego, może się on przemieścić w dowolnym kierunku na odległość do 3 pól, z tym że nie może samotnie wchodzić w strefy kontroli ani przechodzić przez teren niedostępny, zaś wejście na własny oddział, stojący we wrogiej strefie kontroli, powoduje, że dowódca zostaje w niej związany. Wspomniane przemieszczenie dowódca może wykonywać wielokrotnie. Te zasady postanawia wykorzystać strona kartagińska. Chodzi o to by tak osaczyć Paulusa za pomocą stref kontroli własnych oddziałów, by nie mógł uciec, i następnie okrążyć go razem z pobliskim oddziałem, łapiąc w strefę kontroli własnej jednostki, a w dalszej kolejności całkowicie wyeliminować poprzez zniszczenie oddziału, z którym będzie stał. Na zdjęciu sytuacja po ruchu, a przed atakiem numidyjskich jeźdźców, którzy starają się osaczyć rzymskiego dowódcę

Obrazek
Stojący powyżej oddziału principes, na którym znajduje się Paulus, oddział numidyjskiej kawalerii wykonał atak na rozbitą jednostkę, znajdującą się w sąsiedztwie oddziału principes. W pościgu wszedł na pole, które znajduje się w sąsiedztwie oddziału principes, łapiąc ten oddział w swoją strefę kontroli, i jednocześnie wrogi dowódca (Paulus) znalazł się w jego strefie kontroli. Wymusiło to relokację wrogiego dowódcy. Jedynym polem, na które mógł się przemieścić, okazało się pole zajmowane przez oddział principes (pozostałe pola zostały zablokowane przez strefy kontroli innych jednostek numidyjskiej kawalerii). Przemieszczając się na pole zajmowane przez oddział principes, konsul Paulus znalazł się w strefie kontroli numidyjskiej kawalerii (gwoli ścisłości dodajmy jeszcze, że po pościgu jednostka ta wykonała zwrot o 60 stopni w prawo, do czego jest uprawniona w ramach pościgu). W ten sposób Paulus został złapany i unieruchomiony we wrogiej strefie kontroli, co oznaczało, już na tym etapie, że w tej turze nie wyda żadnych rozkazów, czyli unieruchamiało całkowicie jednostki stojące w jego pobliżu

Obrazek
Dylematem gracza kartagińskiego było w tym momencie, czy Maharbalowi uda się uzyskać momentum i przeprowadzić kolejny atak. Rzut wypadł pomyślnie i kawaleria numidyjska okrążyła oddział principes z Paulusem, atakując go z dwóch stron. Dzięki dużej wytrzymałości, legionistom udało się przetrwać jeden atak, jako że byli świeżą jednostką. Jednak losy konsula były policzone, bo nawet gdyby Maharbalowi nie udało się uzyskać momentum, aktywację jazdy numidyjskiej do ataku mógł przeprowadzić jeszcze jeden kartagiński dowódca

Obrazek
Maharbal uzyskuje jednak kolejne momentum i los Paulusa wraz z towarzyszącym mu oddziałem principes zostaje przypieczętowany. Przy okazji Numidyjczycy wyeliminowali jeszcze kilka rozbitych oddziałów rzymskich, pałętających się w okolicy

Obrazek
Przychodzi pora na kontratak w centrum. Kartagińscy dowódcy, z Hannibalem na czele, mobilizują mocno przerzedzone już jednostki i ruszają do kontrataku na najbardziej wysunięte rzymskie jednostki, które przed chwilą prowadziły natarcie. Ich celem jest zadanie przeciwnikowi jak największych strat, zanim w kolejnej turze do akcji wejdzie reszta piechoty legionowej, uruchomiona rozkazem liniowym, do którego wykonania przygotowują się Rzymianie

Obrazek
W serii posunięć Kartagińczykom udaje się rozbić i w większości zniszczyć najbardziej wysunięte rzymskie jednostki, które przed chwilą przeprowadzały ataki. Nie jest to trudne z uwagi na rozerwany szyk i możliwość zachodzenia przeciwnika od boku oraz przez to, że Rzymianie są już wyczerpani wcześniejszymi walkami (gdy rozbijali i dobijali uciekających Kartagińczyków)

Obrazek
Nadchodzi kolejna tura i rzymska linia rusza do przodu, tym razem uruchamiana rozkazem liniowym. Najbardziej wysunięte do przodu jednostki kartagińskie, ponieważ nie tworzą żadnej zwartej linii, a dodatkowo część z nich poobracana jest do przeciwnika bokiem albo tyłem i wyczerpana walkami, nie mają żadnych szans przetrwać nawet pierwszego starcia i wszystkie idą w rozsypkę. W kolejnym posunięciu rzymskim zostaną dobite. Rzymianie, posiadając kilku dowódców do aktywacji swoich oddziałów, całkowicie rozbijają kartagińskie centrum

Obrazek
Tymczasem rusza do walki kartagińskie lewe skrzydło pod wodzą Hasdrubala. Po uporządkowaniu swoich szyków oddziały manewrują by wyjść na tyły armii rzymskiej. Po uzyskaniu pierwszego momentum jazda kartagińska wychodzi na tyły linii triariuszy. Rzymska piechota, zwłaszcza niemobilni triariusze, ma poważne problemy, by obrócić się w stosunku do zachodzących ją od tyłu jeźdźców

Obrazek
Po pierwszym starciu Hasdrubal uzyskuje jeszcze jedno momentum, co pozwala przeprowadzić kolejny atak i uporządkować szyki niektórych jednostek. Uciekinierów przybywa. Co istotne, ponieważ krawędź planszy, za którą uciekają, jest bardzo blisko, rozbicie jednostki równa się w praktyce eliminacji, bo na koniec tury każda z jednostek musi się poruszyć całym swoim limitem punktów ruchu w kierunku swojej (północnej) krawędzi

Obrazek
Dzieje się także na prawym skrzydle. Kawaleria Maharbala wykorzystuję swoją mobilność i stara się przecisnąć przez luki między oddziałami przeciwnika. Ponieważ armia rzymsko jest blisko załamania, niewiele już trzeba. Jedna z jednostek rzymskich, zachodzona przez jeźdźców od boku, usiłowała się obrócić, lecz manewr nie powiódł się do tego stopnia, że oddział uciekł, co doprowadziło do powstania wyrwy w rzymskim szyku

Obrazek
Jeźdźcy numidyjscy wjeżdżają w powstałą lukę i atakują rozbite jednostki rzymskie przemykające się na tyłach i oddział, który nie wytrzymał próby morale

Obrazek
Jako ostatni w tej turze przeprowadzał swoje aktywacje Hannibal. Po uporządkowaniu kilku oddziałów wódz Kartagińczyków przemieszcza się ku lewemu skrzydłu. Niestety, podczas rzutu na momentum wypada 9-tka, co więcej, podczas kolejnego rzutu wypada 1-ka, czyli mamy reaktywację. Nieoczekiwanie, na zakończenie tury, zostaje uaktywniony jeden z wodzów rzymskich. Rzymianie wybierają konsula Varrusa, uruchamiają nim kilka najbardziej wysuniętych jednostek i atakują kolejne niedobitki, a także zachodzą od tyłu jednostki Celtów na lewym skrzydle kartagińskim, rozbijając je

Obrazek
Sytuacja w centrum na koniec rozgrywki. Oddziałów kartagińskich prawie tu już nie ma (została 1 jednostka i samotny Hannibal)

Obrazek
Sytuacja na prawym skrzydle kartagińskim na koniec rozgrywki. Numidyjczycy wdarli się w środek szyków Rzymian, niszcząc oddziały znajdujące się opodal wyrwy

Łączne straty
Rzymianie: 250 punktów (próg załamania dla nich wynosi 240)
Kartagińczycy: 144 punkty (próg załamania dla nich wynosi 195)


Bitwa zakończyła się zwycięstwem Kartagińczyków i to dość zdecydowanym. Przyczyniły się do niego z pewnością błędy strony rzymskiej. Pierwszym była sytuacja na prawym skrzydle kartagińskim i starcie z konnicą Maharbala, kiedy to w kluczowym momencie Rzymianie nie uruchomili do ataku swojej jazdy. Zaszli co prawda od tyłu i potem zniszczyli dwie jednostki numidyjskie, ale na tym się skończyło. Błędem było też z pewnością nie zadbanie o to, by w trzeciej turze, gdy przeprowadzano główny atak na centrum kartagińskie, rzymscy niżsi dowódcy znajdowali się w zasięgu dowodzenia głównodowodzącego, konsula Varrusa, co ograniczyło liczbę oddziałów możliwych do uruchomienia. Varrus próbował wcześniej ratować rzymską kawalerię prawego skrzydła i zbierać ją, razem ze stojącym tam prefektem ekwitów. Wreszcie, z pewnością przyczyniło się do klęski osaczenie przez numidyjską jazdę konsula Paulusa i to, że poległ wraz z towarzyszącym mu oddziałem principes. Pozbawiło to Rzymian ich najlepszego dowódcy na lewym skrzydle (i w całej armii). Po stronie kartagińskiej, za błąd, do pewnego stopnia, można uznać to, że początkowo kawaleria Hasdrubala zbyt łatwo dała się uwikłać na lewym skrzydle i związać przez piechotę rzymską. Pytanie na ile było to do uniknięcia, jeśli chciało się rozbić wszystkie jednostki rzymskiej kawalerii. Czekanie z atakiem doprowadziłoby zapewne do tego, że Rzymianie spróbowaliby wycofać swoją konnicę, uchodząc przed uderzeniem. Drugim, już nie błędem, ale na pewno problematycznym posunięciem, bo wszystko zależało tu tak naprawdę od rzutu na momentum, był atak jazdy Maharbala na rzymską kawalerię lewego skrzydła. Gdyby Maharbal uzyskał choć jedno momentum, walka rozstrzygnęłaby się w tym momencie, i to prawdopodobnie na całej linii, na korzyść Kartaginy. Rzut wypadł wysoko i swoją szansę zyskali Rzymianie, którzy nie potrafili jej jednak wykorzystać, tak że potem szala ostatecznie przechyliła się na korzyść Maharbala.

Niestety, od strony historycznej, co nietrudno zauważyć, scenariusz ten mocno odbiega od realiów bitwy pod Kannami, przynajmniej tego jak są one zazwyczaj ukazywane. W zasadzie jedynym elementem, który oddany został w miarę zadowalająco, jest manewr kawalerii kartagińskiej w początkowej fazie bitwy. Okazuje się jednak, że aby zwyciężyć przeciwnika na prawym skrzydle, Maharbal nie potrzebuje wcale pomocy kolegów z lewego skrzydła, objeżdżających tyły armii rzymskiej i atakujących kawalerię rzymską lewego skrzydła od tyłu (tak jak to miało miejsce historycznie). Sam taki manewr jest zresztą trudno (jeśli w ogóle) wykonalny. Prawe skrzydło kartagińskie jest sobie w stanie poradzić samo, o ile tylko rzuty na momentum dopiszą. Najbardziej problematyczne wydaje się centrum. Okazuje się, że jedyną opcją dla Kartagińczyków jest przeprowadzenie zaplanowanego uporządkowanego odwrotu (Prearranged Orderly Withdrawal). Zastosowanie tej opcji sprawia jednak, że jednostki tracą bardzo dużo punktów spójności. Gdy przychodzi do walki, jedna linia piechoty legionowej z poprzedzającymi ją welitami, w zasadzie wystarcza, a dwie linie legionistów wystarczają w zupełności, by rozbić kartagińskie centrum. Układ aktywacji w tym scenariuszu jest taki, że Rzymianie mają ich kilka pod rząd, przez co są w stanie podobijać rozbite i uciekające oddziały kartagińskie zanim Hannibal będzie w stanie je pozbierać i ponownie uformować, tak by tworzyły linię. Ponieważ 2-3 linie piechoty tak naprawdę wystarczają do walki z centrum Kartagińczyków, reszta armii rzymskiej okazuje się w zasadzie zbędna do prowadzenia natarcia w centrum. Rzymianom samo rozbicie centrum, czego historycznie przed bitwą tak obawiał się Hannibal, niewiele daje. Z kolei po stronie kartagińskiej zbędne i w praktyce niemożliwe do wykorzystania okazują się kleszcze ciężkiej piechoty afrykańskiej na skrzydłach, tutaj ustawione pod skosem i reprezentowane przez oddziały typu falangi. Ich użycie mniej więcej tak jak to miało miejsce historycznie byłoby dla strony kartagińskiej wręcz niebezpieczne. Ponadto są one liczebnie bardzo zredukowane. Wreszcie, jeśli chodzi o warunki zwycięstwa, patrząc na zakończenie scenariusza, widać, że zdecydowana większość armii rzymskiej nie została rozbita. Kartagińczycy nie stworzyli też nawet namiastki okrążenia, ot na jednym skrzydle zaatakowali od tyłu w sumie 4 oddziały triariuszy i wcześniej 2 stojące opodal kohorty. I w tym momencie gra się kończy. Jak pogodzić to z faktem, że w rzeczywistości armia rzymska została całkowicie otoczona i w większości wybita bądź wzięta do niewoli (niewielu żołnierzom, w tym, co ciekawe, konsulowi Varrusowi, udało się przedrzeć przez pierścień Kartagińczyków)?
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Re: [AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Post autor: Raleen »

Relacja z rozgrywki na Portalu Strategie:

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=121
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: [AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Post autor: Silver »

W tej bitwie widać, że przydałyby się inne żetony dla przeciwników Rzymu.
Powinno ich być więcej ale o mniejszej liczebności, która wyrażona jest też na żetonie.
Ta liczebność pozwala przeważnie przesunąć wyniki o 1 kolumnę w walce wręcz względem żetonu Rzymian ale jest to minimalna pomoc. Lepsze byłoby zwiększenie liczebności żetonów.
Ale autorzy starali się jednak utrzymać pewną historyczność kalkulując ile ma być takich żetonów o "gęstości" względem żetonów Rzymian ale w tej bitwie nie wyszło.
Awatar użytkownika
Teufel
Legatus Legionis
Posty: 2425
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
Has thanked: 17 times
Been thanked: 54 times

Re: [AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Post autor: Teufel »

Bitwy pod Kannami nie da się oddać realistycznie, przynajmniej w jakiejś bardziej zadowalającej formie, przez żadną planszówkę.
Ten scenariusz powoduje konieczność jak najszybszego rozbicia konnicy rzymskiej, co nie jest specjalnie trudne. Potem nie ma jakiś wielkich problemów dla Kartaginy.
Szansą dla Rzymian jest tu, moim zdaniem, wejść Welitami przed konnych i osłonić ich przed 1 atakiem a jazdą w ogóle cofnąć. Potem uderzyć kolejnymi falami. Po pierwszym ataku powoduje to rozbicie szyków manipułów i mozolne próby ataku w centrum. Zajmie to 2-4 aktywacje, zanim wyrówna się kolejne linie Rzymian po ataku na skirmisherów. A Jazda Kartagińska zrobi swoje. Można im podrzucić lekkich Iberów, to już całkiem zrobią sieczkę. Centrum Kartaginy łatwo odroutować, mając dobrych wodzów.
Ja tak próbowałem, ale się nie udało, bo wodzowie rzymscy, to szkoda gadać ;)
Ze Scypionem, Neronem albo Marcellusem z gry nie byłoby już tak różowo. Jakby Hanni miał pecha i by rozbito mu centrum, jego ucieczka w damskim przebraniu do przyjaznego portu nie byłaby wcale takim sience fiction :D

Gdyby Rzymianie zbudowali 2 obozy po 1 stronie rzeki, idąc szerszą ławą, od rzeki po wzgórza Hannibal nie podjąłby zapewne bitwy, bo nie przebiłby się konnymi.
Legiony i ja mamy się dobrze.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Re: [AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Post autor: Raleen »

Teufel, generalnie się zgadzam z Twoimi propozycjami taktycznymi, z następującymi wyjątkami:
1) Na lewym skrzydle Kartagińczycy mogą skorzystać z elitarnej inicjatywy Hannibala, przekazanej Hasdrubalowi, i jak Kartagińczyk będzie chciał, to zawsze ruszy swoją jazdę na tym skrzydle pierwszy, a jej atak na rzymską zwykle kończy się dla niej fatalnie. Na drugim skrzydle owszem, da się zrobić tak jak piszesz i jest to bardzo sensowne. Do tego, tam Kartagińczycy mają lekką kawalerię, więc w razie gdy Rzymianie zaatakują, mają przewagę AS. Tak, że tu wydaje mi się, że w połowie masz rację.
2) Nie zgadzam się natomiast, że Hannibalem łatwo odroutować oddziały w centrum. Łatwo odroutować o ile w ogóle Rzymianin Ci na to pozwoli. Bo jak Rzymianin nie będzie robił momentum, to Kartagińczycy nie mają jak przechwycić inicjatywy. Rzymianie mają np. 3 posunięcia pod rząd. W 1-2 aktywacji rozbijają linię, a w 3-cim dobijają ucieczki, które giną automatycznie. Tak, że ja nie widzę możliwości ocalenia centrum Kartaginy. Natomiast, jak pisałem, jego zniszczenie nie daje Rzymianom aż tak dużo. Silver rozwalił niemal całe centrum i jeszcze brakowało mu całkiem sporo do załamania armii kartagińskiej.

Co do przedstawienia tej bitwy w grze planszowej - mogę się zgodzić, że jest to bardzo trudne, czy niemożliwe, nie wiem. Dla mnie równie trudną bitwą do przedstawienia jest Austerlitz, a jednak tą ostatnią jakoś się dało dobrze przedstawić w "Napoleon's Triumph".

Co do strategii Rzymian i tego co piszesz na końcu, moim zdaniem wystarczyło po prostu iść szeroką ławą piechoty, rezygnując w większym stopniu ze skrzydeł kawalerii, albo je redukując, tak żeby zajmowały niewielki odcinek frontu, a np. gdyby Rzymianie ugrupowali ją głęboko.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: [AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Post autor: Silver »

Gdyby chcieć zagrać skutecznie to Rzymianie w tak ułożonej bitwie wygraliby.
Zwłaszcza zabezpieczając lepiej swe tyły.
Ja jednak grając chciałem trochę zasymulować historyczne posunięcia i posuwałem kolejne, liczne szeregi Rzymian do przodu.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Re: [AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Post autor: Raleen »

Mi też się wydaje, że przy optymalnej grze Rzymian, są oni w tym scenariuszu stroną zdecydowanie przeważającą.
Ale to jest wynikiem przyjęcia takich, a nie innych zasad: Attack Superiority rzymskiej piechoty, i tak można by długo...

Najważniejsze pytanie jakie mi się nasuwa odnośnie przebiegu tej bitwy to wycofywanie się kartagińskiego centrum. Ja to sobie zawsze wyobrażałem tak, że oni się cofali w walce, a nie że było to wycofanie przed walką, zanim doszło do zwarcia. Do tego te makabryczne straty, jakie ponosi piechota kartagińska ponosi podczas wycofania. Historycznie to było przecież tak, że ten łuk stopniowo się wyginał w kierunku przeciwnym, czyli do tyłu.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Samuel
Colonel en second
Posty: 1443
Rejestracja: wtorek, 22 listopada 2011, 23:27
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 45 times

Re: [AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Post autor: Samuel »

Zachęcony mailem Raleena wtrącę i ja swoje "trzy grosze". Z pewną obawą, bo ani nie czuję się specjalistą od wojskowości antycznej (a jeśli już od Antyku, to od czasów o sześćset lat póżniejszych od Kann), ani tym bardziej od systemu, w którym sił spróbowalem dwukrotnie właściwie po omacku prowadzony przez łaskawego przewodnika, jakim był RyTo :) Toteż i moje uwagi mogą być bardzo nietrafione. Z opisu wydaje mi się jednak, że problem gry w dużej mierze polega na problemie poziomu, na którym jest rozgrywana. Ani Kanny, ani Austerlitz nie są zwycięstwami, które da się wyjaśnić na poziomie kompanii i szwadronu - nawet, jeśli szarża Rappa miała pewne znaczenie dla przebiegu tej ostatniej :) Jeśli chodzi o rekonstrukcję Kann przy pomocy systemu, to przecież - a jest to tylko jeden i pewnie nie najistotniejszy z aspektów - zwycięstwo nie skończyło się tu na okrążeniu rzymskiej piechoty, lecz na wytłuczeniu bez walki tej, która znalazła się wewnątrz kotła. Z opisu śmiem wątpić, czy procarze kartagińscy w grze dysponują potencjałem, który podobny efekt by umożliwiał. System SPQR lepiej lub gorzej pokazuje, jak wygląda starcie rzymskiego manipułu z oddziałem falangi, śmiem jednak wątpić, czy pokazuje też, jak wygląda starcie kilkudziesięciotysięcznej armii kartagińskiej i rzymskiej.
Zastrzegam, że nie oznacza to przyłączenia się do druzgocącej krytyki systemu, która odbyła się tu na Forum przed paru tygodniami. Obawiam się, że właśnie mocno krytykowany mechanizm dowodzenia jest tym, co miało uratować system przed sprowadzeniem bitwy do starcia żetonów. Nawet w opisie ostatniego starcia jest to widoczne - np. jak wiele zależało od rozkazu liniowego dla rzymskiej piechoty. Zaskakujące, że oprócz starcia kawalerii pewnego rodzaju powtórzeniem historii - choć nie w tym samym momencie bitwy i nie w tych samych okolicznościach - było właśnie zgładzenie konsula Paulusa. Rozpad centrum kartagińskiego też sam w sobie nie świadczy przeciw historyczności - o ile pamiętam, w parę lat później w Hiszpanii podczas próby powtórzenia Kann przez Hazdrubala coś takiego właśnie nastąpiło. Natomiast niepokoi remedium dla Rzymian, które podaje Silver - rozciągnąc linię rzymskiej piechoty tak, by wyeliminować przewagę kawalerii wroga. Koledzy, którzy są znawcami epoki, na pewno skorygują mnie jeśli błądzę, ale nie wydaje mi się bym przypominał sobie starożytną bitwę w której przewaga liczebna piechoty pozwalałaby rozciągnąć front na dowolną długość i wyeliminować w ten sposób przewagę przeciwnika w kawalerii.
To wszystko na pewno poza brakami w wiedzy odsłania też moją niechęć do gier taktycznych rozbijających armie na dziesiątki osobno walczących oddziałów. Mam nadzieję, że Koledzy życzliwiej odnoszący się do tego typu rozwiązań w sposób mniej stronniczy wskażą na mankamenty systemu, które wyszły także i w tej rozgrywce.
Awatar użytkownika
Teufel
Legatus Legionis
Posty: 2425
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
Has thanked: 17 times
Been thanked: 54 times

Re: [AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Post autor: Teufel »

Raleen nie jest to połowiczne założenie, bo nie każdy rzuci elitarną inicjatywę Hannibala jako pierwszy ruch i to w dodatku tą jazdą. Tak jak w mojej grze. Welici i tak nie osłonią części jazdy bo nie dojdą na koniec skrzydeł, ale dadzą do myślenia Kartagińczykowi. Chyba, że wykorzysta się kilku wodzów i nałoży punkty rozprzężenia. Kwestia wyboru. Mi się udało w pewnym momencie okrążyć Welitami i paroma manipułami 3-4 oddziały konnych na lewym skrzydle Kartaginy, ale ostatecznie i tak się przebili, wyrzynając po drodze jazdę Rzymian.
A gdy to się zakończy, Kartagina ma już krótką drogę do ataków bocznych na ustawionych z boku Rzymian, a jak przy okazji ze 2-3 linie Rzymian zdążyły już pójść do przodu mają na tyłach Kartagińczyków... jest po bitwie.
Uważam, że Zama czy Ilipa jako Monstery są oddane o wiele lepiej w grze, chociaż zabawa przy odtwarzaniu okrążenia poczwórnej armii konsularnej jest przednia, i to uważam, że dla obu stron.

Co do Austerlitz, jest też gra GMT, podobno nawet niezła. Z aktywacjami :)
Legiony i ja mamy się dobrze.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Re: [AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Post autor: Raleen »

@Teufel
Wydaje mi się jednak, że atak jazdą kartagińską na lewym skrzydle od razu jest optymalnym rozwiązaniem. Nie bardzo widzę jak by można lepiej wykorzystać elitarną inicjatywę Hannibala (zresztą przecież wystarczy, że on ją przekaże Hasdrubalowi, co jest dobre, bo tamten zawsze może nie rzucić na momentum, a swoją jedną aktywację i tak będzie miał).

Zgadzam się z manewrami piechoty. Można jeździe łatwo dołożyć, zresztą jak graliśmy Silverowi prawie się udało, a i potem, jak by w pewnym momencie zdecydował się ruszyć do przodu tą długą linię, którą pracowicie utworzył na skrzydle, może nawet zepchnąłby całą jazdę Hasdrubala do Aufidusu :) .

Co do Austerlitz GMT, kojarzę, czytałem nawet kiedyś zasady, choć nie miałem możliwości się wgłębić. Problem z Austerlitz jest taki, że tam zasady powinny wymuszać na Sprzymierzonych to, żeby w pierwszej fazie bitwy atakowali i żeby ten atak przebiegał w miarę naturalnie, tzn. żeby nie był tylko pozorowany, podczas kiedy gracz wie, że w dalszej fazie bitwy Francuzom nadejdą posiłki i to oni przejdą najprawdopodobniej do ataku (czego historycznie dowództwo Sprzymierzonych nie wiedziało, gdy rozpoczynała się bitwa). Stąd jest też problem wyznaczenia celów i sprawienia, żeby gracz kierujący Sprzymierzonymi nie zachowywał się tak, że od początku przygotowuje się do obrony zamiast atakować i ogólnie gra mocno asekuracyjnie. Sztuką jest sprawienie i to w sposób naturalny, nie sztuczny, by działał on w sposób zbliżony do tego jak działało dowództwo Sprzymierzonych - i to jest bardzo trudne. Nie wiem czy i jak gra GMT sobie z tym radzi, ale to temat na odrębny wątek, bo tutaj mówimy o Kannach.

@Samuel
Także niepokoi mnie ta możliwość rozwinięcia piechoty tak by ona stworzyła skrzydła zamiast kawalerii. Także wydaje mi się, że w bitwach starożytnych (również nie jestem tu żadnym ekspertem) raczej coś takiego się nie zdarzało, że wydłużano front piechoty, by był dłuższy niż przeciwnika i w ten sposób starano się uniknąć oskrzydlenia. Po zastanowieniu, jak spojrzę na kilka swoich rozgrywek, zdarza się to w SPQR i bywa, że każda ze stron stara się ustawić dłuższy front tak, by potem wyjść na flankę przeciwnika. Zdarzają się też inne rzeczy: np. czasami okazuje się, że opłaca się w środku szyku ustawiać kawalerię albo wręcz przemieszać ją z piechotą. Nie wiem czy jakieś bitwy starożytne tak przebiegały, z takim ustawieniem?

Bardzo ciekawa jest natomiast Twoja uwaga o tym, że ciężko oddać tę bitwę na poziomie starć kompanii i szwadronów. Gwoli ścisłości, tutaj oczywiście jednostki biorące udział w walce są zdecydowanie większych rozmiarów. Mi, wraz z powołanym przykładem bitwy pod Austerlitz, nasunęła się natomiast refleksja, że być może tą bitwę dałoby się dobrze oddać w ramach gry bloczkowej podobnej do Napoleon's Triumph, i taka gra miałaby większe szanse niż żetonowa. To tak w ramach poszukiwać konstruktywnej alternatywy dla udanego, w miarę realistycznego oddania tej znanej, trudnej do zasymulowania bitwy. Szkoda, że Bowen Simmons utknął nad swoim Gettysburgiem.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Re: [AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Post autor: Anomander Rake »

Koledzy, którzy są znawcami epoki, na pewno skorygują mnie jeśli błądzę, ale nie wydaje mi się bym przypominał sobie starożytną bitwę w której przewaga liczebna piechoty pozwalałaby rozciągnąć front na dowolną długość i wyeliminować w ten sposób przewagę przeciwnika w kawalerii.
Pewnie nieczęsty przypadek. W tej chwili pamiętam tylko sytuację, gdy to słabsze liczebnie siły zastosowały manewr, o którym piszesz. Chodzi oczywiście o Cezara pod Farsalos. Czyli w tym przypadku wodza wybitnego (jeśli nie najwybitniejszego).

Natomiast to co piszesz o wodzach, że niby jest to manewr ratujący grę. Jeśli tak to strasznie trikowo. Sami uczestnicy ostatniej rozgrywki o tym piszą, wskazując na kilka kolejnych aktywacji tej samej strony, dającej stronie olbrzymią przewagę, a wynikającej ze... słabości dowódców. Jeśli słabość dowódców ma decydować o przewagach strony tych dowódców posiadajacych to coś jest nie tak, a to wcale nie tak rzadka sytuacja w systemie. Zresztą to przecież wielokrotnie już opisywana "sztafeta wodzów".
Nie opłaca się rzucać na moementum bo przeciwnik może przejąć inicjatywę, a przecież do wydawania rozkazów czeka już kolejny szmondak... Przecież to śmieszne.
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: [AAR] SPQR - Kanny 216 p.n.e.

Post autor: Silver »

A może wprowadzić zasadę przymusowego rzutu na momentum?

W przepisach dotyczących bitew Pyrrusa było coś o tym że gdy piechota bedzie przylegac do krawędzi mapy to wroga kawaleria może wyjść poza mapę i pojawić się za tą piechotą.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Starożytność i średniowiecze”