Crown of Roses (GMT)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące starożytności i średniowiecza.
Awatar użytkownika
gocho
Adjudant-Major
Posty: 338
Rejestracja: środa, 26 maja 2010, 11:44
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 39 times
Been thanked: 24 times
Kontakt:

Re: Crown of Roses (GMT)

Post autor: gocho »

Rozegrał ktoś sensowną partię i ma jakieś wnioski, którymi mógłby się podzielić?

Na BGG przeważa pogląd ,że gra jest za długa w stosunku do tego co oferuje. Każda runda, w grze czteroosobowej, to godzina, a ponoć da się wygrać tylko grając pełną grę (chyba 9 etapów). Może to jakaś ocena graczy, którzy pograli tylko w prostsze bloczkowe gry, a nie grali w dłuższe tytuły?
"Znalazłem armię Waszej Wysokości podzieloną trojako. Część naziemna składa się z rabusiów i maruderów; druga znajduje się pod ziemią, a trzecia w szpitalach. Czy powinienem wycofać się z pierwszą, czy czekać, aż dołączę do którejś z pozostałych" Clermont w liście do Ludwika XV
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: Crown of Roses (GMT)

Post autor: Silver »

Niełatwo było chyba zrobić taką grę bloczkowa dla 4 osób bo testy trwały wyjątkowo długo i miejmy nadzieję, że nie została wydana na siłę.
Gra u mnie leży chyba już ze 2 lata ale akurat we wtorek najprawdopodobniej będę grał z Raleenem - tylko na 2 osoby niestety.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2492 times
Kontakt:

Re: Crown of Roses (GMT)

Post autor: Raleen »

Zagraliśmy w końcu z Silverem na dwóch. Wrażenia mamy, że tak powiem, różnorakie. Pierwsza sprawa to ponad 40-stronicowa instrukcja, która okazała się miejscami niełatwa w lekturze, ale tu wypowiem się bardziej zdecydowanie dopiero po kolejnym czytaniu. W każdym razie już sama jej objętość pokazuje, że jest to daleko bardziej rozbudowana gra od produktów Columbii czy "Sekigahary". I tak jest w istocie. Poza walkami mamy segment polityczny: obsadzanie co turę urzędów i wybieranie króla. W zależności od tego jak duże są wpływy każdego z graczy, tyle ma głosów. Do tego karty z dość różnorodnymi wydarzeniami. Częściej używaliśmy punktów do poruszania wojsk i staczania bitew, ale szybko okazało się, że równie ważna, a kto wie czy nie ważniejsza jest walka o poparcie baronów. Jako, że podczas tej pierwszej rozgrywki grałem Lancasterami, którzy są słabsi militarnie od Yorków, szybko zwróciłem swoją uwagę w tę stronę, zwłaszcza, że po pierwszych walkach szeregi moich lordów zostały dość szybko przerzedzone. Gdy Silver panoszył się po planszy, usiłując wejść do poszczególnych hrabstw, ja po cichu rozdawałem podarki i pieniądze poszczególnym baronom, tak że po pierwszej turze miałem ich znacznie więcej niż Yorkowie, a ci, którzy zostali pobici, jak się okazało w większości powrócili (szczęśliwie na ogół zostawali tylko ranni).

Walka w grze tylko na pozór przypomina to co znamy z gier bloczkowych. Dużo lepiej wyważono zadawanie strat: rzuca się zwykle kilkoma kostkami i każda z kostek, w zależności do koloru, zadaje straty na określoną liczbę. Generalnie wraz ze stratą siły możliwości zadawania strat nie spadają tak szybko, z drugiej strony na początku nie są też tak wielkie. W bitwie jednorazowo nie może walczyć co do zasady więcej niż 4 bloczki. W tym układzie nabierają sensu rezerwy i wchodzenie wojsk w posiłkach. Dużo częściej można skorzystać z opcji ucieczki, nawet gdy przeciwnik ma dużą przewagę, i po poniesieniu pewnych strat po prostu uciec z pola bitwy. Wyeliminowane bloczki lordów i pretendentów do korony nie giną automatycznie, ale po walce sprawdza się jaki los je spotkał. Lordowie co do zasady "odradzają się". Różnic w stosunku do znanego ogólnie mechanizmu jest więc wiele. Często bardzo subtelnych.

Poza tym bogactwo wprowadzają karty, pięknie ilustrowane. I tu gra działa generalnie jak typowa card driven. Gracze mają karty "domowe", co ciekawe, większości z nich można użyć raz na całą grę, potem są usuwane z gry. Są karty reakcji, które gdy zagramy je jako reakcję, to dostajemy za każdą taką kartę uzupełnienie, ale gdy zagramy ją na punkty to uzupełnienia nie dostajemy. Są karty do obowiązkowego zagrania i zwykłe wydarzenia. Z kart obowiązkowych bardzo ciekawie rozwiązana jest epidemia, która pojawia się w losowo wybranym hrabstwie i może się następnie rozprzestrzenić na hrabstwa przyległe. Jednak najwięcej radości daje chyba końcówka tury i walka o urzędy oraz o wpływy, przeciąganie lordów na swoją stronę. Dość dziwnie wyglądają na pierwszy rzut oka urzędy, które poza tym, że dają dodatkowe możliwości występują także na planszy w postaci dodatkowych bloczów. Można to sobie wyobrazić w ten sposób, że posiadacz urzędu może zwerbować dodatkowe oddziały, czy otrzymuje takie oddziały. Tak że pozwala to zwiększyć swoje siły.

Po pierwszej rozgrywce główne wrażenie jest takie, że czuliśmy się przytłoczeni ilością różnych rozwiązań występujących w grze i ich bogactwem. Na pewno nie jest to szybka, prosta gra z zasadami do wytłumaczenia w 10-15 minut, jak produkty Columbii. Nie wykorzystaliśmy całej palety opcji, bo graliśmy na dwóch, więc dyplomacja i układ sił był dwubiegunowy. Przy trzech i czterech graczach rozgrywka będzie nabierać rumieńców, ale układ sił stanie się bardziej skomplikowany i będzie wszystkiego więcej i dłużej. Tak, że z tego względu dobrze się stało, że zaczęliśmy od opcji dwuosobowej, bo opcję 3 i 4-osobową sądzę, że na początku ciężko jest ogarnąć.

Tyle na razie. Niedługo powinniśmy zagrać ponownie, to podzielę się wrażeniami, a może stworzę już pełniejszy raport.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
adalbert
Général de Brigade
Posty: 2058
Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 87 times
Been thanked: 186 times

Re: Crown of Roses (GMT)

Post autor: adalbert »

Dzięki za opisanie wrażeń.
Ponoć na BGG jest nowsza, bardziej przejrzysta wersja przepisów.
Gocho, w Szczecinie grę mają co najmniej 2 osoby, w tym ja. Więc, jeżeli chcesz, to można się jakoś ustawić.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2492 times
Kontakt:

Re: Crown of Roses (GMT)

Post autor: Raleen »

Na razie ogólnie oprę się na tym co mam, ale przy wątpliwościach chyba skorzystamy. Dzięki za info, bo sam przyznam, że się zastanawiałem, czy to ja przypadkiem nie wyszedłem z wprawy w czytaniu po angielsku (ale ostatnio z Downtown jakoś mi szło, mimo że tam też jest pewna specyfika polegająca na przebijaniu się przez wiele dziwnych dla nieinteresującego się militariami z tamtego okresu skrótów.
Krótko bym powiedział jeszcze, że zapowiada się świetnie i na więcej osób gra powinna bardzo zyskać, ale na początku lepiej chyba zacząć od wersji dwuosobowej, bo można się czuć przytłoczonym kilkoma torami z różnymi parametrami i procedurami na końcu tury (po fazie operacji).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Crown of Roses (GMT)

Post autor: clown »

Dziś rozegraliśmy partię zapoznawczą w trzy osoby. W sumie wszyscy debiutowaliśmy, więc trzy etapy "zrobiliśmy" w bodajże 6-7 godzin, jednak najdłuższy był pierwszy etap i rozstawianie, gdyż najwięcej czasu zajmowało wyjaśnianie wątpliwości (okazało się, że ja mam najnowszą wersję przepisów, a gocho i jego brat wersję starszą i zmian jest trochę). Natomiast raczej nie było sytuacji, żebyśmy nie mogli czegoś znaleźć w przepisach. Tak na szybko to raczej po pierwszym etapie rozgrywka w dwóch kolejnych przebiegała bez błędów. Da się chyba także osiągnąć tempo godziny na etap, nawet przy komplecie czterech graczy, choć to na razie przypuszczenie.
Pierwsze wrażenia bardzo pozytywne. Ciekawa wariacja CDG, gdzie wielopłaszczyznowość rozgrywki wyraźnie widać. Obok zmagań na planszy mamy rywalizację o urzędy oraz o przedstawicieli szlachty. Nie da się robić wszystkiego wszędzie, a przeciwnik także ma swoje plany. Przy trzech osobach łatwo jednak moim zdaniem o sytuacje "dwóch na jednego", albo "gdzie dwóch się bije...". Optimum to będzie pewnie 4 graczy, bo wtedy nawet rywalizacja o tron nie będzie tak oczywista.
Na razie chyba nie widzę takiego elementu, który by mi nie pasował.
Za tydzień rozgrywka w pełnym składzie.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2492 times
Kontakt:

Re: Crown of Roses (GMT)

Post autor: Raleen »

Jeśli chodzi o moje przypuszczenia jak ta gra będzie chodzić w różnych wariantach na kilku graczy, to szczerze powiem, że po naszej rozgrywce, choć na trzech nie grałem, to też przypuszczałem, że będzie podobnie, tzn. optimum będzie przy czterech graczach.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
gocho
Adjudant-Major
Posty: 338
Rejestracja: środa, 26 maja 2010, 11:44
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 39 times
Been thanked: 24 times
Kontakt:

Re: Crown of Roses (GMT)

Post autor: gocho »

Największy plus dla tej gry dałbym za system aktywacji z kart. Jest mniejsze wrażenie braku uczestnictwa, niż w His czy VQ, bo zawsze ma się dylemat, czy lepiej zagrać słabszą kartę by mieć możliwość reakcji, czy też zagrać mocniejszą, by ruszyć, obsadzić więcej miejsc. Sposobem na rozbijanie bloczków wroga może się okazać ruch jako ostatni (kartą jedynkową np.), a potem w kolejnej rundzie jako pierwszy (kartą trójkową). Duży plus również, za zróżnicowaną w rundach ilość impulsów. gracz z "krótszą" ręką, nie straci zainteresowania i szans w zawodach. Mając większą rękę, miałem często wrażenie, że tura kończy się za szybko, a ja jeszcze bym coś chciał zagrać.

Parę błędów jednak popełniliśmy, w kolejnych bitwach, nie rzucaliśmy za obrońcę (przed szarżą), co powodowało, że zawsze szarżowaliśmy, a wygląda, że to trochę ryzykowna opcja. Przejrzałem nowsze przepisy, bo właśnie szarża najbardziej mnie zaniepokoiła i zauważyłem chyba błąd, nawet w tych nowszych przepisach. Wg nich broniący się w szarży rzuca, gdy rzuca szarżujący, a ponadto nie jest wyłączony z walki w szeregu. Literalnie, rzucają wtedy pozostałe bloczki (1 dowodzącego) poza szarżującymi. Czy tak ma być? Cel szarży rzuca dwa razy w ciągu rundy bitwy?

Nie wiem jeszcze czy stosowaliśmy wszystkie zasady supportu. Na razie wyglądało jakby popular support zależał praktycznie tylko od urzędów. Chyba po bitwach Heirów, miało się to zmieniać?

O ile gra się zabawnie (walory estetyczne 9/10), to niestety mój niepokój nadal budzą warunki zwycięstwa.
Zwycięstwo militarne, chyba nadal zbyt trudne (duża ilość hrabstw, które trzeba by obsadzić).
Jeżeli gracze będą grać ostrożnie i nie dopuszczą do utraty Heir'ów, to całe zamieszanie na planszy służy tylko i wyłącznie zbieraniu głosów, a wygra ten, kto więcej razy będzie królem lub kanclerzem. Przy czym przy 4 graczach to po prostu ostatnie głosowanie, prawdopodobnie, będzie wyborem między daniem zwycięstwa jednemu z graczy.

Z drugiej strony, pytanie czy w 4 gra się de facto dwa na dwa i robi się wszystko by wygrał jeden z pary? Czy też każdy gra pod siebie. Jeśli będzie grało się parami, to chyba łatwiej zasadzić się na Heir'ów drugiej pary i/lub doprowadzić do zwycięstwa wyborczego.
"Znalazłem armię Waszej Wysokości podzieloną trojako. Część naziemna składa się z rabusiów i maruderów; druga znajduje się pod ziemią, a trzecia w szpitalach. Czy powinienem wycofać się z pierwszą, czy czekać, aż dołączę do którejś z pozostałych" Clermont w liście do Ludwika XV
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2492 times
Kontakt:

Re: Crown of Roses (GMT)

Post autor: Raleen »

Karty są ciekawie zrobione, to prawda. Dość duża jest możliwość reagowania na posunięcia przeciwnika. Ci sojusznicy wbrew pozorom są ciekawą opcją, bo z jednej strony jak się gra, ciężko rezygnować z ruchu dla wykładania sojusznika, z drugiej strony jak się go wyłoży to można sobie później pomóc w momencie najmniej dla przeciwnika odpowiednim. Bardzo podoba mi się też zaraza, choć nie czyni aż tak tragicznych spustoszeń jak z początku myślałem, ale być może na więcej graczy jak się gra, to bardziej boli.

Szarża myślę, że została bardzo dobrze wyważona w pierwotnych przepisach. Gracz, który zdecydował się szarżować, nie bierze udziału w późniejszych rundach walki. Coś za coś. Ewentualnie mogłoby to być rozwiązane tak, że nie bierze udziału tylko w pierwszej rundzie, a w kolejnych już może. W każdym razie na pewno nie dopuściłbym do tego, by bloczek mógł dwa razy zadawać straty w jednej rundzie walki. Co do zadawania strat przez obrońcę - jasna sprawa. Zwróćmy też uwagę, że szarżujący ma +1 do rzutu, to wbrew pozorom sporo daje, do tego może wybrać cel ataku.

Z supportem przyznam, że my też miewaliśmy problem w naszej rozgrywce, tutaj chętnie zapoznam się z tym jakie klaryfikacje przyniosła wersja poprawiona.

Jeśli chodzi o kalkulowanie jak będzie przebiegała rozgrywka, moim zdaniem może się to potoczyć bardzo różnie. Jak licytowałem z Silverem urzędy, to radości było kupa, bo Silver, podobnie jak ja, starał się grać oszczędnie i ze 3 razy go przelicytowalem o 1 punkt, a oczywiście te punkty poparcia użyte do licytacji przepadają, także jak się ją przegra, więc w tym momencie stracił.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Crown of Roses (GMT)

Post autor: clown »

Ja na przykład mocno skorzystałem z kart sojuszników w bitwach, wykorzystując ich hurtowo, by dodać sobie kości, co przeważyło szalę bitwy przynajmniej w jednym przypadku. W ostatnim etapie skorzystałem też z karty dotyczącej solidarności, która pozwalała wyłożyć za jednym razem wszystkie karty sojuszników z ręki. Jest to dodatkowy plus, gdyż sojusznicy dają np. IP za discard, a w trakcie gry raczej poza tym motywem nie dostajemy IP, co ma duże znaczenie przy pozyskiwaniu szlachty.
Fajne są też kombosy za karty Surprise - udało mi się w ten sposób uniknąć dwóch bitew w skrajnie niekorzystnych warunkach, parę razy rzucając na przeciwników karty "Vacillating Noble" powodowałem, że musieli oni wycofać się z rozpoczynającej się bitwy. Do tego dodatkowa karta za skorzystanie z kart Surprise. Ich działanie podobne jest do kart oblężeń w Kingdom of Heaven w sensie uzupełniania ręki.
Sam przyznam szczerze zbyt wiele nie szarżowałem (Henryk VI nie może, a Exeter szybko został mocno poturbowany i potem lizał rany), ale chłopaki ostro wymieniali ciosy. W tym kształcie jaki ma teraz (nie znam poprzedniej wersji) szarża jest taka jak być powinna moim zdaniem: szansa na eliminację pojedyńczego oddziału przeciwnika, ale i ryzyko większe.
Z supportem nie braliśmy pod uwagi faktu wygrywania bitew przez Heira, co daje +1.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Silver
Général de Division
Posty: 3535
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:33
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 104 times

Re: Crown of Roses (GMT)

Post autor: Silver »

Możliwość szarży to niezły straszak na następcę więc nie należy dopuszczać do osłabienia jego sił własnych.
Strata wszystkich następców eliminuje gracza.
Awatar użytkownika
gocho
Adjudant-Major
Posty: 338
Rejestracja: środa, 26 maja 2010, 11:44
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 39 times
Been thanked: 24 times
Kontakt:

Re: Crown of Roses (GMT)

Post autor: gocho »

Czyli zakładamy, że bloczek będący celem szarży, rzuca w momencie szarży, a w fazie walki pozostałych bloczków, już nie rzuca?

Kolejny kwiatek:
w zasadach z 12/2013 ucięli wszelkie punkty zwycięstwa za kontrolę wrogiego hrabstwa (w zwycięstwie ekonomicznym):
6.3 Economic Victory (Optional Rule)
A Player wins an Economic Victory by accumulating the most
Victory Points total, collected from various sources during the
game. Points are awarded as they are earned. Players receive
points as follows:
Pts Awarded For Event
1 Enemy Heir Killed by You in a Battle
1 Elected Chancellor, but not King
2 Chosen as King
–1 Popular Support at 1 during Parliament Phase
–1* Your Junior Heir Killed
–2* Your King Killed
* If a Player does not have enough VP to fill a loss requirement,
subtract any excess from Popular Support instead. Popular Support
cannot drop below one. Death from Events and Attrition do not result
in a VP penalty. Automatic Victory occurs during any Victory Check
Phase if a Player has the following:
No. of Players Economic VPs for Automatic Victory
2 14
3 12
4 10
ale z kolei w playbooku również z 12/2013:
PB 7.0 Expanded Sequence of Play
King Phase (24.0)
a) Accumulate Economic VPs.
1) Each controlled Shire loyal to another Player = 1 VP.
Nowe zasady zwycięstwa ekonomicznego są jako (opcjonalne). To jak będziemy grać z tymi punktami?
Może jeszcze zasady się nie wyklarowały i nie długo będziemy grać wg innych zasad?
"Znalazłem armię Waszej Wysokości podzieloną trojako. Część naziemna składa się z rabusiów i maruderów; druga znajduje się pod ziemią, a trzecia w szpitalach. Czy powinienem wycofać się z pierwszą, czy czekać, aż dołączę do którejś z pozostałych" Clermont w liście do Ludwika XV
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Crown of Roses (GMT)

Post autor: clown »

Co do szarży, str. 33 przepisów:
Heirs that conduct a Battle Charge may not attack in subsequent Line Combat, however, target Blocks may if they were not eliminated. Mark any Heir(s) that Charged with a “Charge!” marker as a reminder that they may not attack in Line Combat (they may still suffer losses in regular Line Combat per 20.5.3).
Co do szczegółów zwycięstwa, trzeba ustalić to przed rozgrywką. +1 VP za kontrolowany Shire przeciwnika na pewno przyspieszy rozgrywkę i da szansę stronie, która np. nie ma szans na zdobycie korony czy urzędu kanclerza lub eliminację Heirów z walki. Doda to moim zdaniem smaczku rozgrywce i kolejną drogę do wygranej.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2492 times
Kontakt:

Re: Crown of Roses (GMT)

Post autor: Raleen »

Szykuje nam się z Silverem kolejna rozgrywka więc chciałbym skonsultować jedną rzecz, głównie w związku ze zmianami jakie wnosi ta nowa wersja (w czym nie do końca dobrze się poruszam): earlowie (hrabiowie) nie giną po tym jak zostaną zabici w bitwie? Biorąc pod uwagę historyczny przebieg wojny Dwóch Róż i podkreślany często fakt, że była to wojna, w której wyrżnięto większość starej szlachty (wystarczy wspomnieć zwyczaj podżynania gardeł na polu bitwy wziętym do niewoli jeńcom), trochę mnie to rozwiązanie z początku zdziwiło, ale rozgrywka jest dość długa i przyglądając się na tempo eliminowania bloczków szlachty z gry, które może być dość szybkie, z drugiej strony gdyby mieli ginąć od razu, dość szybko mogłoby się zrobić na planszy pustawo. Ciekaw jestem jakie jest Wasze zdanie o tym rozwiązaniu i ogólnie tym elemencie rozgrywki? Dla porównania, w "Richardzie III" jednym z głównych motywów rozgrywki było wyeliminowanie lordów wiernych (po wyeliminowaniu nie "odradzali się" już oni, w przeciwieństwie do "niewiernych", którzy na trwale nie ginęli, za to można było ich przeciągać na swoją stronę).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Crown of Roses (GMT)

Post autor: clown »

My gramy jutro w 4 osoby, więc będzie okazja do porządnego raportu i wymiany doświadczeń :)
Hrabiowie nie giną, tylko są Unavailable do końca etapu i potem normalnie wracają do gry. Moim zdaniem to rozwiązanie ma mieć efekt grywalnościowy, bo przy agresywnych graczach szybko może się zrobić pusto na planszy, o czym piszesz. Natomiast skutek jest i tak spory, bo tracisz wojsko związane z danym szlachcicem oraz jego głosy. Potem zaś będziesz musiał zużyć IP na jego odzyskanie. To pewnie ma też być dodatkowy aspekt rywalizacyjny, gdzie jeden gracz dążył będzie do zyskania szlachty i ich głosów, inny będzie się starał tę szlachtę graczom odebrać w zbrojnej konfrontacji.
Konflikt znam tylko z lektury biografii Ryszarda III z PIW-u ("marmurek"), więc specem nie jestem, ale to moim zdaniem rozwiązanie dające się pogodzić i w sferze historycznej i grywalnościowej.
Dodajmy też karty sojuszników, którzy też (chyba) reprezentują szlachtę. Oni też po użyciu wracają do talii. Po prostu gra jest zbyt długa, aby pewne mechanizmy były trwałe. Co innego Heir'owie.
W Ryszardzie III z Columbia Games mi najbardziej brakowało głębszej warstwy politycznej, ale gry Columbii z założenia mają być przyswajalne i grywalne dla większej liczby graczy.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
ODPOWIEDZ

Wróć do „Starożytność i średniowiecze”