Smoke on the water, a Fire in the Sky! - After Action Report

Awatar użytkownika
Lord Voldemort
Pułkownik
Posty: 1325
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 15:26
Lokalizacja: Opole
Been thanked: 6 times
Kontakt:

Smoke on the water, a Fire in the Sky! - After Action Report

Post autor: Lord Voldemort »

Razem z Ozym postanowilismy rozpoczac pokazowa rozgrywke w Fire in the Sky, wedlug zasad 1.1.

Wiecej na temat gry mozecie przeczytac na www.diablospolacos.com/fits.php
oraz w watku http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... 40&start=0

Gramy wedlug Scenariusza II, tj. poczawszy od 2 etapu. Techniczne opisy naszych ruchow bedziemy zamieszczac w ACTS (skrotowo, bo jestesmy lenie i bedziemy wymieniac sie filmikami CB).

W tym watku beda zamieszczane stylizowane literackie opisy, oraz mapki - duzo mapek.

Ozy: Japonczycy
Voldemort: Jankesi & Co.

Oto mapka z poczatkowym rozstawieniem:

Obrazek

Jak widac, Japonczykow wszedzie pelno, ale na szczescie malo ropy im zostalo po grudniowych szalenstwach :twisted:

Ciekawe, co zrobi Ozy i gdzie bedzie chcial atakowac...
Ja gram w to pierwszy raz i licze na celne wskazowki forumowiczow ;)

Szczegolowe opisy ruchow i walk sa zamieszczone w ACTS:
http://acts.warhorsesim.com/dynamic/jou ... p?id=15651

V.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

U nas też Hudson zamieścił opis już dawno temu:

http://strategie.net.pl/viewtopic.php?t=118

Zresztą w tym samym dziale, tylko zginął on gdzieś w odmętach forumowych.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
ozy
Tai-sa
Posty: 1498
Rejestracja: czwartek, 30 marca 2006, 10:30
Lokalizacja: Opole

Post autor: ozy »

UDERZENIE NA POŁUDNIE!

Drżyjcie imperialiści zachodu! Kończą się czasy kolonialnej niewoli dla ludów Wschód-Azji! Oto uderza potęga, która przyniesie wolność kolorowym ludom i stworzy Raj na ziemi pod dachem scalonych ośmiu krokwi świata!

Dzięki doskonałemu w swoich ząłożeniach i wykonaniu planowi, amerykańska flota została zniszczona w Pearl Harbour, a brytyjska w okolichach Singapuru. Potężne armie, wspierane lotnictwem, uderzyły na Manilię i Malaje, lekkie siły zajęły Brunei, Wake, Rabaul, archipelag Giblerta. Flota zużyła wiele zmagazynowanej przed wojną ropy, ale wykonała zadania, więc wróciła do Kure na przegląd i uzupełnienia. Amerykanie są praktycznie bezsilni (tylko jeden żeton dużych lotniskowców - na Fiji, drugi wejdzie w ich ruchach w tym etapie).
Z taką sytuacją na mapie zaczynamy drugi etap gry.

Obrazek

Przed graczem japońskim stoi podstawowy dylemat - gdzie atakować, póki Amerykanie są słabi. Tą decyzję można odwlec do trzeciego etapu - na razie cel nasuwa się sam - roponośne pola Jawy i strzeżący ich słabi Holendrzy. Bo bez ropy to Japonia nie powalczy...
Atak na Pearl zużył wiele tego surowca, tak więc póki nie opanuję Brunei (mam), Singapuru (będe miał, walki już trwają), i Jawy właśnie, nie bedzie mnie stać na żadną większą operację flotą. Każde z tych pól daje po 4 punkty ropy na etap (trzeba je jeszcze dowieźć do Japonii) - wyjście w morze grupy 4 dużych lotniskowców z eskortą niszczycieli zużywa właśnie około 4 punktów ropy. Wyjście całej japońskiej floty to około 20 punktów ropy. A mam jej teraz tylko 12 :( Trzeba coś z tym zrobić. Bez ropy nie mogę walczyć całością sił, czyli moja przewaga jest tylko pozorna...

Dlatego najpierw atak na Jawę.
Przerzuciłem XX piechoty na Palau, sformowałem eskortę z dywizjonu CA i 4 dywizjonów DD. Na wszystko położyłem żetonik TokyoExpress- oznaczający że GrupyUderzeniowe (TF) krążowników i niszczycieli JIN w broni torpedowej i walce na krótkie dystanse są piekielnie skuteczne - dzięki temu żetonikowi w bitwie morskiej z Doormanem bede pierwszy strzelał i pierwszy zadawał obrażenia, dopiero jeśli ktoś to przeżyje będzie mógł oddać...

Do tego mała operacja - X piechoty z eskortą dyw.DD lądowała na Lae, a XXXX z Bangoku uderzyła na Rangoon.

2 żetony dużych lotniskowców (Kaga/Akagi - Zukiaku/Shokaku) i 2 dyw. DD wysłałem z Kure do Truk, by osłaniały moje zdobycze przed ewentualna amerykańską kontrą.

Obrazek

Zaczęła się faza walki - Doorman podjął wyzwanie i ruszył do bitwy, nie mając za wielu opcji... CL zatopiłem, DD uszkodziłem, strat nie poniosłem, ale desant XX na Jawie okazał się kompletną porażką i nie udało mi się rozbić holenderskiej XX! :evil: To niedobrze, w przyszłej turze zamiast 12 ropy bedę mógł dowieźć do Japonii tylko 8. No i bedę musiał coś z tymi Holendrami zrobić, co znów zwiąże część moich sił... To pewnie zasługa uchodzących Houston`a i Perth`a, które - tak jak to miało miejsce faktycznie - drogo sprzedały życie w nocnej bitwie przy japońskim konwoju, topiąc między innymi sztabowy statek dowódcy lądującej tam armii (bitwa w zat. Banten 1 marzec 1942r.).
Tak samo w Rangoonie słabo poszło, tylko osłabiłem walczącą tam aliancką dywizje...

Za to Singapur i Manilię zdobyłem, dobrze, odblokuje to sporo mojego lotnictwa armii, zabezpieczy komunikację i da mi singapurską ropę.

Pod koniec etapu przerzuciłem na Truk jeszcze dyw.CA i 2 dyw.DD. A tak na wypadek gdyby jednak Voldemort grał agresywnie...

Obrazek

W ruchach zużyłem 4 ropy (R) - z 12 punktów zostało mi więc 8, i większość puli transportowej (T) (z 30 punktów zostało 8). Pula transportowa co etap się odnawia (chyba że zacznie ponosić straty moja flota handlowa), a ropę musze sobie dowieźć sam. Dlatego zostawiłem 8T na następny etap, by w pierwszej jego fazie móc przewieźć do Japonii po 4R z Brunei i Singapuru.

Średni etap, źle że Holendrzy trwają, źle...
Farewell, leave the shore to an ocean wide and untamed
Hold your shield high, let the wind bring your enemy your nightmare
Awatar użytkownika
Lord Voldemort
Pułkownik
Posty: 1325
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 15:26
Lokalizacja: Opole
Been thanked: 6 times
Kontakt:

Etap 2: Styczeń - Marzec 1942 (ruchy aliantow)

Post autor: Lord Voldemort »

ABDA STRIKES BACK!

Ze wspomnien Admirala Helfricha (d-cy sil morskich ABDA).
Stalo sie. Japonczycy zaatakowali. Skutecznie. Cholernie skutecznie...
Bez wiekszych problemow wykosili Herbaciarzy w Singapurze - ta cholerna twierdza miala byc niemozliwa do zdobycia. Jankesi ewkauowali Filipiny, tylko niewyparzona geba MacArthur odgrazal sie, ze jeszcze tam powroci.

Coz wiec pozostalo biednemu Doormanowi, jesli nie isc na pewna smierc. Ocalilismy przynajmniej dobre imie naszej niderlandzkiej marynarki wojennej, i tak jak okret Doormana nosil imie admirala De Ruyter, tak i okrety nowej Niderlandzkiej Floty beda nosili imie Doormana.

Okazuje sie, ze na Austrailijczykow mozna liczyc. Jak tylko Japonce pochowaly sie z powrotem do swoich norek, HMAS Perth przybyl na odsiecz naszym wojskom broniacym Jawy. Wraz z dywizjonem amerykanskich czterokominowych niszczycieli dowiezli zapasy wody i amunicji.

Obrazek

Niestety, amerykanska amunicja nie pasuje do naszych karabinow. Co gorsza, zawiodlo wspoldzialanie (p... radiostacje) i akcja zepchniecia do morza slabych sil inwazyjnych nie powiodla sie, choc bylismy bardzo blisko. Podobno wszytskiemu winien byl japonski okret podwodny, ktory nieskutecznie atakowal Pertha."

Ze wspomnien oficera sztabowego Floty Pacyfiku
Wywiad donosi, ze Japonce oszczedzaja zapasy ropy (zostalo im okolo 8 tys. ton) i szybko zabieraja sie do wydobycia nowej tak, aby z poczatkiem marca wykonac glowne uderzenie. Gdzie?
Najbardziej prawdopodobny kierunek ataku to Port Moresby/Guadalcanal. Oczywiste przegrupowanie, to trzymanie wszystkich lotniskowcow na poludniu Pacyfiku.
Tylko cholera, to zupelnie odslania Midway! Oby stary sie nie mylil, bo inaczej to bedziemy miec Pearl pod ciaglym ostrzalem...

Pojawila sie smiala propozycja wysadzenia Pierwszej Marines na Wake, tak zeby chlopakow zaprawiac w bojach (i uniemozliwic Japoncom atak na Midway). Niestety okazalo sie, ze "Poludniowcy" maja priorytet, a Marines maja zmienic kamuflaz na tropikalny...
Ja tez bym chcial poplynac z nimi na Fiji i poderwac kilka miejscowych niewiast ;-)
Awatar użytkownika
ozy
Tai-sa
Posty: 1498
Rejestracja: czwartek, 30 marca 2006, 10:30
Lokalizacja: Opole

Post autor: ozy »

MACKI OŚMIORNICY

Pierwsze, oszałamiające zwycięstwa, natchnęły moich żołnierzy, pilotów i marynarzy duchem wiary we własne siły. Kolonialne imperia zdały się walić jak domki z kart, pełna buty biała rasa cofała się na wszystkich frontach, ponosząc kolejne hańbiące klęski.

Przyszedł czas na decydujące uderzenie - cios, który da Japonii zwycięski pokój. Tylko gdzie go zadać?
Mój wybór padł ostatecznie na kierunek australijski [myślałem o marszu na Ellice/Samoę - bo taki kierunek ataku zabezpiecza kluczowe dla japońskiego bezpieczeństwa wyspy Giblerta i Marshalla, tyle że to blisko Pearl Harbour, co ułatwiłoby US`manom obronę]. Dlaczego własnie Australia? Bowiem to blisko moich wielkich baz w Rabaul i Truk, a zarazem daleko od Pearl - Voldemort by dowozić TAM wojska musi poświęcać wiele ze swoich możliwości transportowych, co w konsekwencji ogranicza jego działania.

Już wiem gdzie - pytanie teraz czym i jak.
Dowiozłem ropę do kraju, więc turę zaczałem z pełną pulą punktów transportowych (30) i 16 punktami ropy. Całkiem nieźle, stać mnie na dużą operację...

Główne uderzenie postanowiłem prowadzić po dwóch równoległych liniach - Rabaul -> Guadalcanal docelowo Espiritu Santo oraz Lae -> Port Moresby docelowo Australia. Koncentracja amerykańskiej floty na Fiji i Noumea dawała jeszcze jedną szansę - rozstrzygającej bitwy - ciosu łaski dla osłabionej US Navy.

Obrazek

Tyle że, jak zawsze, plan a jego realizacja troche się od siebie różniły...
Z Manilii przerzuciłem XXXX do Lae. Kosztowny to manewr w zdolnościach transportowych, ale za to w przyszłym etapie będę miał na prawdę duży argument w ataku na Moresby. XX piechoty z Kure przepłynęła na Truk, eskortowana przez 3 i 4 dywizjon lotniskowców. To właśnie z Truk miała wyjść inwazja na Guadalcanal. Wcześniej jednak wypełniłem lotniska w Rabaul samolotami armii, by dodatkowo wzmocnić atak na połunie.

W międzyczasie moi dzielni piechociarze dobili ABDA na Jawie (kolejne roponośne pola dla mnie) i Brytyjczyków w Rangoonie. X piechoty z Lae zajeła Hollandię na wschodniej Nowej Gwinei. Cesarstwo Japonii, jak potężna ośmiornica, rozciągnęła swoje macki przez całą południowo-wschodnia Azję. Teraz przyszedł czas zadać decydujący cios.

Cztery dywizjony lotniskowców, dywizjon krążowników i wiele niszczycieli, razem z XX piechoty, w trzech osobnych grupach uderzeniowych, ruszyły na Guadalcanal. Spodziewałem się że US`mani zareagują i dojdzie do dużej bitwy - stosunek sił lotniczych nad Guadalcanalem byłby w okolicach 15:10 dla mnie. To wcale nie taka duża przewaga - amerykańskie lotniskowce są twarde, a obrona p-lot doskonała. Ale amerykanie nie wypłynęli z portów, pozostawili żołnierzy na Guadalcanal bez jakiegokolwiek wsparcia. Zmiażdżyłem stacjonujące na wyspie lotnictwo, XX przy wsparciu artyleryjskim krążowników i bombowców Kido Butai wgniotła w ziemię III amerykański. Niszczyciele ze wsparciem lotnictwa uniemożliwiły przeprowadzenie ataków amerykańskim OP. Zwycięstwo, co nie dziwi, bo stosunek sił lotniczych wyniósł 15:2...
Niby dobrze - kolejne 4 cele zajęte (Hollandia,Guadalcanal,Jawa,Rangoon) ale znów bez bitwy. A Amerykanie z każdym etapem silniejsi. Kido Butai wróciło po wykonaniu misji do Kure na konieczne refity, ropa spalona (na szczęście zostało jej na tyle dużo, że stać mnie na ewentualny kontratak w razie gdyby Amerykanie się w końcu ruszyli), punkty transportu wykorzystane (starczyło jeszcze na umocnienie Paramushiro na północy i przesłanie z Kure 1i2 dyw. lotniskowców na Truk, by blokować amerykańskie kontry, oraz rezerwę 8 punktów by przewieźć ropę z Indii Wschodnich w kolejnym etapie).

Obrazek

Co zrobią Amerykanie? Na pewno uderzą - dochodza im kolejne lotniskowce - mając 6 dużych flat-decków nie będą się już obawiali bitwy... Ale gdzie i jakimi siłami?

Japonia jest na szczycie potęgi i chwały. Niczym mityczny Lewiatan, objęła mackami cały świat żółtych ludzi...
Farewell, leave the shore to an ocean wide and untamed
Hold your shield high, let the wind bring your enemy your nightmare
Awatar użytkownika
Lord Voldemort
Pułkownik
Posty: 1325
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 15:26
Lokalizacja: Opole
Been thanked: 6 times
Kontakt:

Post autor: Lord Voldemort »

Amerykanskie dowodztwo oglasza konkurs na najlepszy pomysl, gdzie uderzyc :)

Czy odbijamy Guadalcanal :?:
Czy umacniamy sie na Aleutach :?:
Czy odbijamy Wake :?:
Czy odbijamy Wyspy Gilberta :?:
Czy umacniamy Port Moresby, gdzie niewatpliwie nastapi nastepne uderzenie Japoncow (przewiezienie tam armii amerykanskiej to koszt 12 z 16 posiadanych punktow transportowych).

Czekam na Wasze sugestie do godz. 17:00 :)

Nagroda w konkursie jest mozliwosc wspodzialania w obronie swiatowej demokracji! Powiedz STOP Japonskim Imperialistom!
Ostatnio zmieniony wtorek, 16 maja 2006, 14:54 przez Lord Voldemort, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
ozy
Tai-sa
Posty: 1498
Rejestracja: czwartek, 30 marca 2006, 10:30
Lokalizacja: Opole

Post autor: ozy »

Lord Voldemort pisze:Powiedz STOP Japonskim Imperialistom!
Co za bzdura! To Japonia walczy z imperializmem i kolonializmem! ;)

Dla wszystkich miłośników najwspanialszej floty wojennej świata:
http://youtube.com/watch?v=k5b4-iIp3pQ
Oglądać na rozkręconych głośnikach, bo podkład muzyczny jest rewelacyjny [z GitS:Innocence:cool:].
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Nagroda w konkursie jest mozliwosc wspodzialania w obronie swiatowej demokracji! Powiedz STOP Japonskim Imperialistom!
Jakiej demokracji, za Delano Roosevelta :twisted:
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Lord Voldemort
Pułkownik
Posty: 1325
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 15:26
Lokalizacja: Opole
Been thanked: 6 times
Kontakt:

Post autor: Lord Voldemort »

Mialem nadzieje, ze na forum Strategie znajdzie sie choc jeden strateg (i mi pomoze), a tu cholera sami politycy...

V.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

To od Pomarańczowej rewolucji ta zaraza się zaczęła, sami sobie nawarzyliście piwa :lol: :wink:
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Lord Voldemort
Pułkownik
Posty: 1325
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 15:26
Lokalizacja: Opole
Been thanked: 6 times
Kontakt:

Post autor: Lord Voldemort »

Raleen pisze:To od Pomarańczowej rewolucji ta zaraza się zaczęła, sami sobie nawarzyliście piwa :lol: :wink:
Jesli tak, to slabo widze ta Ostroleke :twisted:
Rozpolitykowane towarzystwo bedzie mialo spore problemy z ustawieniem jakiegokolwiek szyku... :devil:
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Tam nie było zbyt wielkiej finezji w manewrach, zresztą napoleońską sztukę wojenną mają już opanowaną za sprawą długotrwałych wykładów i innych gier (niektórzy) :) .
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Lord Voldemort
Pułkownik
Posty: 1325
Rejestracja: poniedziałek, 24 kwietnia 2006, 15:26
Lokalizacja: Opole
Been thanked: 6 times
Kontakt:

Etap 3: Kwiecień - Czerwiec 1942 (ruchy aliantów)

Post autor: Lord Voldemort »

KONTRUDERZENIE

Dowodztwo Floty Pacyfiku stanelo przed trudnym dylematem. Bialy Dom kategorycznie domaga sie jakiegos sukcesu. Zagrozili odcieciem posilkow i szybkim otwarciem drugiego frontu w Europie.

Tylko jak tu uderzac, kiedy cala japonska armia koncentruje sie naprzeciwko Port Moresby? Ostatecznie zdecydowano, ze 1 Marines bedzie odbijac Guadalcanal, a 8 Nowozelandzka wyladuje na Wyspach Gilberta. Na Guadalcanal desant oslanial Dywizjon Lotniskowcow oraz 3 Task Force z Pearl Harbor. Desant na Gilberty wykonywaly 1 i 2 Task Forces (ktorych sklad pozostawal tajemnica).

Brytyjskie dowodztwo nie mialo takich dylematow. 23 Dywizja, wspierana przez lotniskowce i okrety liniowe miala po prostu zmusic do odwrotu japonska armie i odbic Rangoon.

Obrazek

Japonczycy zdecydowali sie bronic wylacznie Wysp Gilberta. Akcje "ratunkowa" mialy przeprowadzic wylacznie 4 duze lotniskowce oslaniane zaledwie przez 2 dywizjony niszczycieli. Ach, gdybym tylko mogl je dopasc moimi samolocikami :evil:

W Rangoon 23 brytyjska szczesliwe wyladowala i zdobyla przyczolek zadajac dotkliwe straty Japonczykom. Herbaciarze posuwali sie tak szybko, ze trzeba bylo odwolac nawale ogniowa z pancernikow (nie ma sensu strzelac do wlasnych ludzi, gdy Japonce w pelnym odwrocie :P).

Obrazek

Na Gilbertach bylo mniej rozowo. Co prawda japonskim podwodniakom znow oberwalo sie od naszych niszczycieli, ale wysylanie samych sil nawodnych bez oslony powietrznej nie bylo dobrym pomyslem. Japonce mialy pelne panowanie w powietrzu i cud, ze stracilismy tylko transportowce z nowozelandczykami oraz jeden lekki krazownik.

Za to Guadalcanal byl bulka z maslem. Japonskie podwodniaki szybko poszly na dno, a amerykanska przewaga w powietrzu zapewnila spokojne ladowanie Marines. Japonska dywizja zostala rozbita i jakies niedobitki schronily sie w dzungli...

Na wszelki wypadek w Noumea stacjonuja 2 dywizjony naszych lotniskowcow, gotowe do reakcji, gdyby Japoncom zachcialo sie znowu uderzac na poludnie.

Obrazek

Japonczycy zuzyli cala posiadana rope, a nie sa w stanie dowiezc wiecej niz 8 tys ton. Yamamoto bedzie musial niezle kombinowac... Jak wyprowadzi flote w morze, to nie bedzie mial czym reagowac. A jak nie zaatakuje, to juz my im pokazemy :warrior:

Oj, chyba Cesarz nie bedzie zadowolony jak przeczyta raporty z dzialan :twisted:
Awatar użytkownika
ozy
Tai-sa
Posty: 1498
Rejestracja: czwartek, 30 marca 2006, 10:30
Lokalizacja: Opole

Post autor: ozy »

ROZSTRZYGNĘŁO SIĘ

Heh, krótka gra nam wyszła ;)

Ale po kolei. Grałem dosyć agresywnie na poczatku - trochę nawet za agresywnie, więc stałem słabo z ropą. 8 punktów miałem teraz, na początku 4 etapu. Czyli właściwie nie było mnie stać na żadną większą operwcję ofensywną, ponieważ atakując gdziekolwiek [chyba że na Attu, gdzie US nic nie miało i za eskortę by wystarczył dywizjon niszczycieli - wtedy tylko 1R by to kosztowało] wyzbył bym się ropy potrzebnej do ewentualnej reakcji. Jednak nie atakując [np. wspierając Guadalcanal] kompletnie bym już stracił inicjatywę... Do tego groził mi smutny schemat - tankuje 12R i zużywam je w reakcji na ruchy US, i w mojej turze znów nie mam za co pływać.

Rozważałem czy nie umocnić atoli samolotami z Filipin i piechotą z Japonii, olać Guadalcanal, wystawić flotę w Truk i zacięcie się bronić - najpierw linii Giblerta - Wake, a potem Mariany - Truk. Ale ten wariant już kiedyś przerabiałem...

Dlatego postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę i zgodnie z duchem Cesarskiej Armii i Floty atakować, atakować i jeszcze raz atakować :twisted:

Pojawiła się bowiem piękna okazja - Fiji. Do wygrania 'automatycznego' brakowało mi 4VP. wystarczało więc zdobyć Leyte i Fiji [które daje 3VP - 1 za wyspe i 2 za przeciecie dostaw do Australii]. Voldemort ostro atakując w poprzednim etapie był mocno odsłnięty, tyle że na Noumei umieścił 2 dyw. lotniskowców w słabej eskorcie.
Postanowiłem więc postawić wszystko na jedną kartę - albo wygram z automata albo poddam rozgrywkę [spodziewałem się tego pierwszego, jednak jak zawsze o zwycięstwie zadecydował los...].

Przerzuciłem z Kure do Rabaul Yamato/Musashi [świeżo oddane do służby], dyw.CA, 4dyw.DD. Do Hollandi także 2dyw.DD i tak samo na Wyspy Giblerta. Plan był prosty - pod osłoną potężnych pancerników rzucić na Fiji tak wiele transportowców, by amerykańskie lotnictwo nie dało rady ich wszystkich wytopić i zatrzymać inwazji.
Zużyłem wszystkie dostępne transportowce i spaliłem całą ropę, tak więc był to atak desperacki, ale spodziewałem się że coś jednak przejdzie i wyląduje na wyspie. Gazety w Tokio wręcz ogłosiły zwycięstwo.

W między czasie tliły się walki na Guadalcanalu i Rangoonie, także moja XXXX uderzyła na Moresby i o mało co by z marszu nie zajęła bazy - USmani mieli farta, nie ostatniego niestety...

Potem uderzyła Połączona Flota. 3 Zespoły popłynęły na Fiji, z XX i dwoma X, w osłonie Yamato/Musashi, dyw.CA i 6 dyw.DD. Voldemort zareagował dwoma TF - w sumie 2dyw.CV,CA i 3dyw.DD.

No i się zaczęło - moje suby odparto z łatwością, kiedy moja eskorta nic nie zdziałała i o mało nie doszło do torpedowania transportowców, na szczęscie amerykańskie OP chybiły...
Potem uderzyły amerykańskie samoloty... Moja artyleria p-lot kompletnie zaspała, a amerykańscy piloci mieli 85% trafień, zamiast naleznego im 66%, który dałby mi zwycięstwo :(

Gdy rozwiały się dymy z płonących transportowców, oczom japońskich admirałów ukazał się straszliwy widok - rozbite zostały wszystkie trzy grupy desantowe... Pełna klęska.

Bez ropy, z ogołoconymi z żołnierzy Rabaulem i Giblertami, całą flotą niezdolną do reakcji i stojącą w Kure, postanowiłem się poddać, by na darmo nie marnować życia moich dzielnych marynaży, żołnierzy i pilotów...

Kto nie ryzykuje, ten nie zwycięża. Tyle że zaryzykowałem zbyt wiele.

Dziekuję za rozgrywkę, była to pierwsza gra Voldemorta w FiTS, i poradził sobie bardzo dobrze. Hehe, pewnie też się wiele nauczył :twisted:

Banzai Nihon Kaigun!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Archiwum”