The Fires of Midway (Clash of Arms)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące II wojny światowej.
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: The Fires of Midway (Clash of Arms)

Post autor: Neoberger »

Andy - dzięki. Gra jest rzeczywiście bardzo dobra, ale na tyle realistycznie nerwowa, że syn na razie nie zbliża się do stołu. :D

Ale oczywiście jeszcze muszę się upewnić jak już Źródło się odezwało. ;)

Bombardowani - oczywiście, że podkreślenie pokazuje, że przepis jest, ale całość gry opiera się na wyborze jednej kostki w walce i stad nie... niedoczytanie moje. :oops:

Ad. 1. Przekładając na tępą blachę czyli mnie. Pierwszy lotniskowiec uderza w moje pole - oba lotniskowce na polu cel są odkrywane? Czy tylko ten atakowany? I następny lotniskowiec atakuje już w swoim ruchu to pole jako odkryte?

Ad. 2. Wiem, że jak jest CAP to jest dogfight z myśliwcem eskorty. Ale jeżeli są dwa CAPy a jeden myśliwiec, to jeden CAP dogfight z myśliwcem, a drugi CAP dogfight z bombowcem?

Ad. 3. A jeżeli na lotniskowcu jest Fire i Inferno. Wydaję 2 punkty z 3 - odwracam Inferno. Ale teraz są dwa Fire. Czy zdejmuję jeden Fire za 1 punkt reperacji, czy oba Fire zamieniają się w Inferno i zostaję z 1 punktem nie mogąc nic zrobić?

Przepraszam, że marudzę, ale wolę mieć pewność. :?
Berger
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Re: The Fires of Midway (Clash of Arms)

Post autor: Andy »

Neoberger pisze:Ad. 1. Przekładając na tępą blachę czyli mnie. Pierwszy lotniskowiec uderza w moje pole - oba lotniskowce na polu cel są odkrywane? Czy tylko ten atakowany? I następny lotniskowiec atakuje już w swoim ruchu to pole jako odkryte?
Oba są lokalizowane i pozostają takie aż sobie gdzieś popłyną. Lotniskowce na jednym polu tworzą jedną Task Force, więc wykrywane i tracone z oczu są razem. Przy okazji: zapis w instrukcji jest nieprecyzyjny - skład Task Force nie jest dany raz na zawsze, lotniskowce mogą się swobodnie rozdzielać i łączyć. Czyli jeśli Task Force zostanie wykryta, a potem się rozdzieli, to lotniskowiec, który odpłynął "zniknie", a ten który pozostanie na miejscu będzie wciąż zlokalizowany.
Neoberger pisze:Ad. 2. Wiem, że jak jest CAP to jest dogfight z myśliwcem eskorty. Ale jeżeli są dwa CAPy a jeden myśliwiec, to jeden CAP dogfight z myśliwcem, a drugi CAP dogfight z bombowcem?
Charakter walki powietrznej określa się raz, na jej początku. Nawet jeśli eskorta zostanie zniszczona, walka pozostaje Dogfightem aż do jej końca. Po prostu zakładamy, że wszystkie starcia w powietrzu w jednej walce odbywają się równocześnie. To jest wyraźnie napisane na s. 7 Flight Manuala: "The engagement type is determined at the start of the first Engagement Phase and does not change."
Neoberger pisze:Ad. 3. A jeżeli na lotniskowcu jest Fire i Inferno. Wydaję 2 punkty z 3 - odwracam Inferno. Ale teraz są dwa Fire. Czy zdejmuję jeden Fire za 1 punkt reperacji, czy oba Fire zamieniają się w Inferno i zostaję z 1 punktem nie mogąc nic zrobić?
Pożar na lotniskowcu to straszna rzecz (tysiące ton benzyny lotniczej, setki tysięcy sztuk amunicji itp). Sorry Winnetou, dwa Fires natychmiast zamieniają się w Inferno. Pożar czasem daje się przygasić, a w chwilę później wybucha on ze zdwojoną siłą, a bywa, że całkiem traci się na nim panowanie - tak było z Princetonem albo Taiho np.

W Twoim przykładzie i tak jesteś lekko do przodu: na początku miałeś Inferno i Fire, a po akcji gaśniczej już "tylko" Inferno. Czyli lepiej wydać 1 punkt na zgaszenie Fire, wyjdzie na to samo tańszym kosztem. ;)

EDIT: Obejrzałem wskazany przez Ciebie film i tak jak lubię wideorecenzje Dereka, tu po prostu pomylił się w obu wypadkach. Jeśli chodzi o odwracanie Shokaku, to można mówić o skrócie myślowym, bo efekt końcowy będzie ten sam: karta zostanie odwrócona, ale nie po dwóch Critical Hits (drugi jest ignorowany po osiągnięciu Step 3) tylko na zakończenie Explosion Test, bo żeton tam właśnie się znajduje. Niby to samo, ale sprawy kolejności wykonywania czynności w FoM są bardzo istotne i przydałaby się tu większa precyzja.

Pozwoliłem sobie zwrócić uwagę autora video na wyłapane przez Ciebie pomyłki: http://boardgamegeek.com/video/81582/fi ... -mechanics

W innym jego filmie na temat Fires of Midway takie sytuacje się nie pojawiły, więc błędów nie ma: http://boardgamegeek.com/video/81583/fi ... ded-review
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: The Fires of Midway (Clash of Arms)

Post autor: Neoberger »

Dzisiaj rozgrywka z Pejotlem. Wg Pejotla mało dynamiczna.
Amerykanie mieli uszkodzony Enterprise, a ja Hiryu po dwóch etapach.
Wg Pejotla to za długo. Po 2 Etapach już powinno dymić i tonąć.

Zrodziły się pytania.
1. Czy w fazie Admiralskiej można za 3 punkty reperacji odtworzyć samolot, czy też można odtworzyć samolot tylko z karty akcji Save the Ship (i to samolot z tego okrętu?)?
W Instrukcji jest napisane, że można wydać na wszystko zgodnie z wykazem na str. 5 - czyli można też odtworzyć samolot.
2. Czy można odkupić samolot gdy został odrzucony z gry za punkt zwycięstwa (na BGG autor twierdzi, że tak)?
3. Czy w fazie Admiralskiej jako recover można CAPem wylądować i wystartować już jako zatankowany? Ten sam samolot?

Ogólnie zauważyliśmy, że ważna jest kolejność akcji. Okręt, który ma Bulk 3 a jest bez karty akcji - nie ma szans i będzie uszkodzony w Fazie Końcowej.

A jaką wy macie strategię w grze?
Ostatnio zmieniony niedziela, 6 grudnia 2015, 20:51 przez Neoberger, łącznie zmieniany 2 razy.
Berger
Awatar użytkownika
Pejotl
Major en second
Posty: 1131
Rejestracja: czwartek, 24 lipca 2008, 22:26
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 7 times
Been thanked: 9 times

Re: The Fires of Midway (Clash of Arms)

Post autor: Pejotl »

Neoberger pisze:Dzisiaj rozgrywka z Pejotlem. Wg Pejotla mało dynamiczna.
Amerykanie mieli uszkodzony Enterprise, a ja Hiryu po dwóch etapach.
Wg Pejotla to za długo. Po 2 Etapach już powinno dymić i tonąć.
Nie chodzi samo w sobie o to że za długo, tylko o to ze po pierwszym lub drugim ataku Soryu miał Bulkhead na 3 punkcie i dalsze dwa ataki de facto nic mu już nie mogły zrobić, bo i tak mógł być odrobiony (bo miał kartę z nr 8). Dlatego atakowałem Hiryu i jakoś się przebiłem. Co ciekawe tobie się opłacało wybierać jako obiekt ataków posiekany Soryu (w przypadkach, w których mogłeś wybierać) bo on miał jeszcze kartę ruchu. Co intuicyjnie wygląda na lekko samobójcze. Trzeba więc rozkładać uszkodzenia na różne okręty ale one były ładnie naprawiane kartą admirała. Po kilku etapach zaczynają dopiero decydować straty w samolotach... Zauważ że po dwóch etapach nie mieliśmy żadnych pożarów ani przecieków - tylko po jednym lotniskowcu odwróconym. Albo coś źle graliśmy.
Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: The Fires of Midway (Clash of Arms)

Post autor: Neoberger »

Pejotl - otóż przepisy są tak zaplątane (głupia tendencja autora dania swobody graczom - to się nigdy nie sprawdza. Andy świetnie interpretuje przepisy bo... tworzył grę), że nawet w AAR na BGG ludzie piszą głupstwa, a dramat się powiększa jak wszyscy łącznie z autorem piszą - o jaki świetny tekst (dziś nie wolno nic krytykować w USA) i człowiek już nie wie jak grać.
Otóż. W Fazie Końcowej Etapu jest kaszanka w instrukcji. Dwa punkty są numerowane arabskimi cyframi, a potem leci tekst bez cyfr, bo niby te działania zawierają się w punkcie 2. Ale jednak ponowne sprawdzenie Bulk aż się prosi o oddzielny punkt!
Z tej kaszanki można spokojnie wyłonić prawdopodobny obraz.
Jeżeli przywołany przez ciebie Japanski lotniskowiec ma dużo pożarów i Bulk 3 to:
1. Z Bulk 3 przechodzi na Bulk 4 (czyli stronę uszkodzoną).
2. Rzuca się na zniszczenia - lotniskowiec zazwyczaj tonie.

Ale... jest też wersja dla szczęśliwych jakoby.
Otóż lotniskowiec z Bulk 2:
1. Sprawdza uszkodzenia. Dochodzi do Bulk 3.
2. Jak ma Bulk 3 to przechodzi w tryb uszkodzony.

Inaczej mówiąc, cały ciąg zdarzeń jest taki:
1. Sprawdzenie Bulk. Jak 3 to uszkodzony.
2. Odpalenie zniszczeń.
3. Ponowne sprawdzenie Bulk. Jak 3 to uszkodzony.
Berger
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: The Fires of Midway (Clash of Arms)

Post autor: Neoberger »

Pejotl - ale ty prawie nie atakowałeś. :lol: Sam nie wiem jak straciłeś te 8 samolotów?
To skąd miały być straty?

Ja nie wiem co źle robimy bo jak czytam AAR lub wynurzenia weteranów to myślę, że dostałem inną instrukcję i pudełko.
Wszyscy piszą o pierwszym ataku i jak to ważne posiadać jak najszybsze karty.
A z doświadczenia wynika, że opłaca się mieć te z wyższymi numerami.

Te porady mają sens tylko jak się przyjmie wariant historyczny - każda akcja to tylko albo start całej grupy, albo Save the Ship. Wtedy się zgodzę.

Szkoda, że tak bardzo ta gra ci się nie podoba. :twisted:
Berger
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Re: The Fires of Midway (Clash of Arms)

Post autor: Andy »

Neoberger pisze:1. Czy w fazie Admiralskiej można za 3 punkty reperacji odtworzyć samolot, czy też można odtworzyć samolot tylko z karty akcji Save the Ship (i to samolot z tego okrętu?)?
Jasne że można! Jedyne rozróżnienie między Save the Ship a admiralskim Restore jest to, że StS to akcja konkretnego lotniskowca i może odnosić się tylko do niego (i jego samolotów), a R to akcja "wyższego rzędu" i może być rozdzielona między okręty dowodzone przez admirała. Oczywiście nie w przypadku przywracania samolotów z Watery Grave, bo na to potrzeba pełnych trzech admiralskich punktów.
Neoberger pisze:2. Czy można odkupić samolot gdy został odrzucony z gry za punkt zwycięstwa (na BGG autor twierdzi, że tak)?
Można. Wyjątkowo nieudanie opisał to autor w instrukcji, sugerując wyraźnie, że związane w paczki i zapunktowane zestawy samolotów są ostatecznie usuwane z gry ("Once counted for VP a set is removed from play"). Ale przynajmniej zostało to później jednoznacznie wyjaśnione: są usuwane w tym sensie, że już więcej nie dadzą punktów, ale właściciel może je odzyskać za Repair Points.
Neoberger pisze:3. Czy w fazie Admiralskiej jako recover można CAPem wylądować i wystartować już jako zatankowany? Ten sam samolot?
Oczywiście. Sadzasz "any or all", startujesz jednym z "any carrier". Czyli tym samym jak najbardziej też.
Neoberger pisze:A jaką wy macie strategię w grze?
Tu oczywiście najprościej byłoby odpowiedzieć: zależną od sytuacji. Ale gdyby chcieć podać jakąś najogólniejszą, to byłoby chyba: Uderzaj najsilniej jak się da, wycofuj się z bitwy natychmiast gdy nie ma szans na więcej zysków, a można stracić. Rzecz jasna to się szczególnie komplikuje w czasie rozgrywania kampanii, bo trzeba planować w perspektywie dłuższej niż bieżąca bitwa.

Dochodzą do tego historyczne różnice między stronami, zwłaszcza większy zasięg samolotów japońskich i lepsze zwalczanie uszkodzeń przez Amerykanów.
Neoberger pisze:Andy świetnie interpretuje przepisy bo... tworzył grę
Eee, od razu tam tworzył... Nadesłałem parę uwag do instrukcji przed jej publikacją (jak widać, zbyt mało), a miły Steve wrzucił mnie nie wiedzieć czemu do sekcji Contributors (z rodaków jest tam jeszcze Ozy).
Neoberger pisze:Wszyscy piszą o pierwszym ataku i jak to ważne posiadać jak najszybsze karty.
Ja tak nie piszę ;)
Ale też nie twierdzę, że zawsze
Neoberger pisze:opłaca się mieć te z wyższymi numerami
Doświadczenie uczy, że bywa różnie. Np. jeśli ma się mocno przetrzebione CAP-y, to lepiej atakować na początku, bo można nie dotrwać do późniejszych akcji. Trzeba być maksymalnie elastycznym. A kiedy trzeba, podkulać ogon pod siebie i wiać w chmury, w szkwał, a czasem i do bazy!

I powtórzę to, o czym pisałem wcześniej. Instrukcja do FoM - przy wszystkich swoich usterkach - stanowi ogromny postęp w stosunku do wcześniejszego utworu Steve'a, czyli reguł Hell of Stalingrad. Tam w ogóle nie można się było zorientować o co chodzi autorowi! :D
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: The Fires of Midway (Clash of Arms)

Post autor: Neoberger »

Andy - dzięki za garść wyjaśnień.
Gwoli ścisłości w liście płac jest wymieniony jeszcze Nasz Marszałek clown.
No! :)

Odnośnie wyjaśnień. Szkoda, że autor się zgodził, że odrabia się samoloty już wyrzucone za punkty. Powodowało to fajne napięcie w grze, że jak chcesz odrabiać to teraz.
Ale trzeba grać jak autor mówi.

Co do CAPów to powiem szczerze, że jak grałem z Pejotlem to on w pewnym momencie nie wystawiał w ogóle, bo sobie wyliczył, że lotniskowce może dadzą radę powstrzymać bombowce, a Wildcaty padały od Zer niesamowicie.

Jeszcze mam pytanie czy grałeś w grę z opcjami historycznymi? Wyglądają na bardzo ostre i umożliwiają zejścia w dwie tury praktycznie wszystkich lotniskowców.
Szczególnie nęci mnie używanie tylko Into the Wind oraz Save the Ship oraz zadawania Criticali bez jakiegokolwiek umiaru.
Z opcji Advance fajne i do natychmiastowego użycia są opcje niszczenia samolotu za dwa Inferno zadane w jednym nalocie oraz możliwość zdjęcia żetonu Fire lub Inferno za zrzucenie do morza samolotu.
Berger
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Re: The Fires of Midway (Clash of Arms)

Post autor: Andy »

Neoberger pisze:Gwoli ścisłości w liście płac jest wymieniony jeszcze Nasz Marszałek clown.
No! :)
Czarku, najmocniej przepraszam za to karygodne przeoczenie! :oops:
Neoberger pisze:Szkoda, że autor się zgodził, że odrabia się samoloty już wyrzucone za punkty. Powodowało to fajne napięcie w grze, że jak chcesz odrabiać to teraz.
Ale trzeba grać jak autor mówi.
Nie trzeba. Jak mawia (inny) autor gier, w momencie wydania gry autor przestaje być jej właścicielem. Może wyjaśniać i tłumaczyć się, ale nabywca gra jak lubi. Jedyne kryterium: ma mu się podobać! :)

Lubisz fajne napięcie w grze - wywalaj samoloty z Watery Grave do pudełka! Ja osobiście jestem ostrożny we wprowadzaniu HR, zwłaszcza na wczesnym etapie poznawania gry, bo to może prowadzić do zdebalansowania jej. Ale powtarzam - kryterium funu jest najważniejsze! ;)
Neoberger pisze:Wildcaty padały od Zer niesamowicie
Tak na ogół bywa, i słusznie. Ale odkąd zobaczyłem na własne oczy eskadrę Buffalo z Midway roznoszącą w pył grupę Zer, zrozumiałem że wojna na Pacyfiku mogła potoczyć się zupełnie inaczej niż o tym piszą w podręcznikach! ;)
Neoberger pisze:Jeszcze mam pytanie czy grałeś w grę z opcjami historycznymi?
Za mało grywałem w FoM w ogóle, żebym poczuł przemożną chęć wprowadzania opcji en masse. Na pewno używałem opcji Kates vs. Midway Island, albowiem słuszne to i historyczne, żeby Kasie woziły bomby, i to jakie (jak to było i nad Midway, i nad Pearl Harbor)! Od początku stosowałem opcję Dauntless Bomb Loads, albowiem jak wyżej. Reguł historycznych (dla bitwy o Midway) nie stosowałem, a szczególnie Carrier Actions i Critical Hits wydają mi się ahistoryczne. Ostro zrąbane i z trudem ratowane lotniskowce obu stron jeszcze wysyłały i przyjmowały samoloty na pokłady, a nawet Kaga, która po czterech minutach ataku McClusky'ego była skazana na zatopienie, nie poszła na dno od razu, tylko po wielu godzinach.

Jak dla mnie FoM jest grą wystarczająco brutalną w wersji zasadniczej, nie mam na razie potrzeby zaostrzać jej bardziej. Ale z chęcią przeczytam o Twoich wrażeniach po spróbowaniu tych opcji!
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: The Fires of Midway (Clash of Arms)

Post autor: Neoberger »

Andy - ależ ja też stosuję zasadę - żadnych HR.
Jest to zasada Grześka B., którą lubię i szanuję.

Poza tym zagrałem z człowiekiem dopiero dwa razy. To żadne doświadczenie.
I jest z tym gorzej. Bo obu graczom gra się chyba nie za bardzo podobała, a trzeci stały współgracz mi się z niejasnych przyczyn wykruszył.
:(
Berger
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: The Fires of Midway (Clash of Arms)

Post autor: clown »

Ja tylko dodam, żebyście się mną nie przejmowali, bo mój wkład pewnie nie był zbyt wielki, skoro instrukcja sprawia problemy :oops:
Natomiast czytam wątek z zaciekawieniem i może kiedyś dam się namówić na partię ;) Hell of Stalingrad bardzo mi się podobał (aczkolwiek był tam pewien problem z balansem), FoM również. Keep up the fire!
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Neoberger
Général de Brigade
Posty: 2098
Rejestracja: sobota, 7 listopada 2009, 19:19
Lokalizacja: Wwa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 125 times

Re: The Fires of Midway (Clash of Arms)

Post autor: Neoberger »

clown - instrukcja jest bardzo klarowna. Są ze cztery miejsca gdzie pojawiają się wątpliwości. Na BGG są chyba tylko 3 strony pytań do przepisów. To niewiele.
Po prostu niedomówienia są bardzo wyraziste i stąd pytania.
Z tego co napomknął Andy pierwotna instrukcja była o wiele gorsza.
Grałem w Stalingrad, ale mi się nie podobał (przepraszam Grzegorz).
Natomiast Midway wzbudził we mnie falę zazdrości.
Fantastycznie pokazano w tak... zabawowej formie starcie lotniskowców. Nie znam się na wojnie na morzu, ale przynajmniej tak sobie to wyobrażam po lekturze książek czy obejrzeniu kilku filmów fabularnych.
Gra ma tylko jedno ale. Wspominał o nim zdaje się GuruMidway Andy. Jest bardzo brutalna i nerwowa. Jak w lotniskowiec jeden bombowiec wsadzi 4 bomby, w tym ze 3 krytyki to mina właściciela lotniskowca może być groźna lub wskazywać na zawał. :lol:

Dziś 7 grudnia. Prowokacja amerykańska w Pearl Harbor się udała. Muszę zaraz zagrać w scenariusz z atolem Wake. 8-)

Już. Bitwa solo rozegrana. Grałem Amerykanami zgodnie z zasadami gry Solo. Mimo, że Japończycy mieli inicjatywę (znalazłem tylko 1 kartę Enemy) to byli za daleko by coś zrobić Amerykanom.
Potracili sporo samolotów w pierwszych dwóch wyprawach a skutek był tylko 2 krytyki na jednym amerykańskim lotniskowcu.
Amerykanie byli pasywni (za daleko), zajęli się odtwarzaniem stanu (zejście z 1 Bulkiem) i podziwiali Buffalo, które całkiem nieźle walczyły.
W drugiej turze ułożyło się tak, że akcje były naprzemienne.
Japończycy nie mieli zupełnie szczęścia. Tak po prostu. Trafili torpedą drugi lotniskowiec zadając 1 krytyka.
Amerykanie byli zupełnie bezczelni. Fala amerykańskich bombowców (desperado) dosięgła Soryu. 3 Inferno, 1 krytyk i 1 Fire.
Hyruo, na którego ruszyły 4 bombowce (ryzyk fizyk), strącił jeden bombowiec. Ale 3 bombowce włożyły 1 krytyka i 4 Inferno.
W fazie końcowej 2 lotniskowce japońskie przeszły na stronę uszkodzoną.
Zakończyłem bitwę bo tak by się pewnie stało.
W drodze powrotnej Soryu zatonął.
Berger
mp_stilgar
Appointé
Posty: 42
Rejestracja: czwartek, 25 czerwca 2015, 20:36
Lokalizacja: Kraków

Re: The Fires of Midway (Clash of Arms)

Post autor: mp_stilgar »

Dzisiaj z Magnumem_KR udało nam się rozegrać 2 partie w FoM. Jako że była to nasza pierwsza rozgrywka 2-osobowa (ja już wcześniej testowałem grę solo, Magnum grał po raz pierwszy), zaczęliśmy od rozgrzewki, bitwy na morzu koralowym. Mnie przypadło dowodzenie Cesarskiej Marynarce Wojennej, Magnum komenderował US Navy. Zaczęło się ciekawie: na morzu panowało duże zachmurzenie (prawie całe centrum mapy), japończycy pierwsi odkryli zespół 2 lotniskowców amerykańskich, jednak to amerykanie nazbierali więcej kart na ręce. 3 pierwsze aktywacje przypadły Japonii. W serii ataków Yorktown zaliczył około 5 trafień torpedami, i poszedł na dno, Lexington został lekko uszkodzony. W odpowiedzi amerykanie zaatakowali zespół Zuikaku/Shoho. Niestety z uwagi na zachmurzenie duża grupa uderzeniowa dotarła do celu na oparach benzyny. Wszystkie trafienia zaliczył eskortowiec Shoho, który poszedł na dno, natomiast Zuikaku pozostał nietknięty. W odpowiedzi japońskie bombowce ciężko uszkodziły Lexingtona co wystarczyło do osiągnięcia zwycięstwa.

Po tej rozgrywce zmieniliśmy strony i rozpoczęliśmy kampanię, a więc znowu morze koralowe. Inicjatywę znowu zgarnęła flota cesarska, tym razem pod wodzą Magnuma. Pogoda była dobra, chmur prawie wcale. Lexington i Yorktown były w jednym zespole wzajemnie się osłaniając, Zuikaku samotnie, Shokaku eskortowany przez Shoho. 3 pierwsze aktywacje należały do Japończyków, którzy sprytnie zlokalizowali grupę amerykańską samolotami z Shoho, a następnie wysłali 2 fale uderzeniowe z dużych jednostek. Mimo skutecznego przebijania się przez osłonę amerykańskich Wildcatów i ognia artylerii przeciwlotniczej, uszkodzenia zadane amerykańskim lotniskowcom były stosunkowo niewielkie (Magnum miał pecha w rzutach, dał znać o sobie też brak kart ofensywnych). Parę pożarów i przecieków na obu okrętach amerykanie załatali akcjami save the ship i punktami admiralskimi, nie udało im się natomiast ani razu zaatakować wroga. W międzyczasie uzbierali dość silną rękę kart ofensywnych. Japończycy patrolowali Zerami przestrzeń nad swoimi okrętami (każdy okręt miał CAP). Sytuacja była trudna dla US Navy, wydawało się, że ciężko będzie się przebić. Mimo to zespół amerykański parł w stronę wroga. W kolejnej turze Japończycy ostro zaatakowali, znów niezbyt skutecznie. W odpowiedzi amerykanie zaatakowali samotnego Zuikaku silnym ugrupowaniem 3 Dauntlessów w osłonie Wildcata, który zajął się CAPem. Amerykańskie bomby zamieniły japoński lotniskowiec w kulę ognia (6 żetonów inferno), okręt natychmiast zatonął. Po tak ciężkim ciosie flota japońska wycofała się z bitwy. Działania okrętów podwodnych nie przyniosły efektu. W punktach zwycięstwa 5:2 dla USA.

Magnum dzięki za grę, przed nami Midway :twisted:
mp_stilgar
Appointé
Posty: 42
Rejestracja: czwartek, 25 czerwca 2015, 20:36
Lokalizacja: Kraków

Re: The Fires of Midway (Clash of Arms)

Post autor: mp_stilgar »

Po długiej przerwie rozegraliśmy kolejne 2 bitwy: Midway i Eastern Solomons.

Do bitwy pod Midway po obu stronach stanęły historyczne zespoły lotniskowców: Kaga, Akagi, Hiryu i Soryu po stronie japońskiej, Entrprise, Yorktown i Hornet po amerykańskiej. Bitwa zapowiadała się ciekawie z uwagi na warunki pogodowe - nad większością planszy były chmury, w centrum sztorm. Amerykanie zlokalizowali flotę japońską jako pierwsi i wysłali samoloty z Midway do ataku, niestety bez efektów, a z ciężkimi stratami. Zgodnie z zasadami japończycy zaczęli od nalotu na Midway uszkadzając i podpalając bazę, która w zasadzie została wyłączona z gry. Następne etap wyglądał w ten sposób, że obie floty agresywnie atakowały przeciwnika uszkadzając wprawdzie lotniskowce, jednak z ogromnymi stratami wśród samolotów. Ciężko uszkodzone zostały Yorktown i Akagi, na Soryu były liczne pożary. Flota cesarska wykorzystała jednak szkwał do ugaszenia pożarów i w zasadzie odbudowała swój potencjał samolotowy dzięki akcjom save the ship i wyciąganiu zniszczonych maszyn z discardu. Natomiast amerykanie wszystkie akcje poświęcili na ataki, które choć skuteczne, przyniosły katastrofalne straty. Na większości lotniskowców pozostały 2-3 samoloty, głównie beznadziejne devastatory, które w złych warunkach pogodowych nie miały szans dolecieć nad wrogą flotę. W związku z tym przy stanie punktowym 6:5 dla Japończyków, US Navy podjęło decyzję o wycofaniu się. Dziwna bitwa: zażarta walka, większość samolotów zniszczonych, jedynie 2 uszkodzone lotniskowce. Po bitwie działania podwodne przyniosły straty obu flotom: zatonął uszkodzony Akagi, Hornet dostał torpedą i wymagał napraw. Zwyciężyli Japończycy, przewaga Amerykanów zmalała do 10:8 pkt.

Wczoraj rozegraliśmy kolejną bitwę: Eastern Solomons.

Amerykanie byli w złej sytuacji: nie udało mi się zatopić 2 wrogich lotniskowców pod Midway, na co bardzo liczyłem. W związku z tym US Navy przeciwstawiło 3 jednostki (Enterprise, Lexington i Saratogę) 4 ciężkim lotniskowcom Floty Cesarskiej (Kaga, Hiryu, Soryu i Shokaku). Pogoda w sam raz, parę chmurek nad oceanem. Rozpoczęli Japończycy, jednak Amerykanie zgromadzili więcej kart na ręce. Bitwa trwała 2 pełne tury. Trzeba przyznać, że los sprzyjał Jankesom ;) . Ataki japońskie nawet jeśli przedzierały się przez obronę to były raczej nieefektywne. W efekcie po zmasowanych nalotach samoloty Magnuma jedynie uszkodziły samotnego Lexingtona. Spowodowało to, że Magnum musiał w kolejnej turze poświęcać ataki na dobicie celu, który ostatecznie poszedł na dno. Z kolei amerykańskie ataki były bardzo skuteczne - najpierw zatonął Kaga, potem Hiryu. Zamiana Devastatorów na Avengery przysłużyła się US Navy, pomogłą też pogoda. Bitwa zakończyła się wynikiem 10:7 dla Amerykanów. Łodzie podwodne tym razem się nie wykazały.

Przed nami ostatnia bitwa - Santa Cruz. Japończykom pozostały tylko 2 ciężkie lotniskowce - Shokaku i Soryu, Amerykanie mimo jednego zatopionego i dwóch w naprawie mają jeszcze trzy :twisted:

Magnum, dzięki za grę!
Magnum-KR
Adjudant
Posty: 255
Rejestracja: wtorek, 1 września 2015, 20:39
Lokalizacja: Kraków
Been thanked: 2 times
Kontakt:

Re: The Fires of Midway (Clash of Arms)

Post autor: Magnum-KR »

Ja też dziękuję za grę.
Pod Midway, gdyby nie przerwa "techniczna" pewnie byś się nie wycofał - myślę, że skończyło by się wtedy pogromem Amerykanów. Ugaszony Soryu wyszedł by ze szkwału i nie tylko bym miał przewagę w ilości lotnisk&lotniskowców zdolnych do wypuszczenia ataków ale jak już pisałeś na Twoich lotniskowcach pozostały po 2-3 samoloty i to głównie beznadziejne torpedowce Devastator. Ale przez tą przerwę miałeś czas ochłonąć, pomyśleć i uciekłeś spod topora... :-(

Co do wschodnich Salomonów - wiadomo, zła baletnica będzie się skarżyć na rąbek spódnicy... Ale nie mogę nie ponarzekać. Znowu Cię kostki kochały... Jak w Hannibalu gdzie Twój Hannibal z 1 CU otoczył i wyrżnął do nogi mojego konsula z 10 CU...
W tej grze też - jeśli teoretycznie była możliwa jakaś kombinacja kostek korzystna dla Ciebie to musiała wypaść... ;-(
- przykładowo: pierwsza runda walki kończyła się atakami 2 moich eskadr po 4 samoloty w każdej (1 Zeke + 3 bombowce/torpedowce) na "wypstrykanego" już Lexingtona. I te 6 bombowców zdołało zadać tylko jeden critical hit, więc Lexington nawet się nie "przewrócił" na uszkodzoną stronę... I tym podobne...
To Twoje szczęście w kościach przyprawi mnie kiedyś o apopleksję! Wyzywam Cię na Sekigaharę - zero kostek :twisted:
ODPOWIEDZ

Wróć do „II wojna światowa”