RAF: Lion vs. Eagle (Decision Games)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące II wojny światowej.
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Jest przyjemny odzew ze strony Brytyjczyka:
And bad call if they've overlooked you guys. The generation that lived through it passed down a lot of goodwill to us about the Polish and Czech pilots' bravery and desire to fight back. I think this was accentuated to the British by the feeling of fighting alone so the moral and actual support the lads who came over was even more appreciated. It will be a shame if this game misses a chance to help pass the legends down...
Ładne słowa. Oczywiście sprostowałem, że 303 i 310 występują w grze. Chodziło mi o brak wzmianki o zagranicznych pilotach w broszurze historycznej.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Cóż za rewelacyjny system! Miałem bardzo mało czasu w ten weekend, więc rozegrałem tylko jeden raz (w ramach "podgry" Lion, czyli Anglicy kontra wirtualny przeciwnik) scenariusz wstępny "Prelude to Eagle Day". Obejmuje on pierwszy dzień Bitwy o Anglię - 11 sierpnia.

Nie będę się rozpisywał na temat szczegółów, a smaczków w tej grze jest multum. Niemcy przeprowadzili w sumie pięć nalotów: na stację radarową Rye, lotniska Kenley i North Weald i porty w Southampton i Weymouth. Zaczęli ostro, od nalotu czterech grup bombowych w licznej eskorcie na instalacje radarowe w Rye. Zdołałem wprowadzić do walki zaledwie dwa dywizjony myśliwskie, z których 65 na Spitfire poniósł tak wysokie straty, że został do końca scenariusza (a nawet na kolejne dwa dni nalotów) wyłączony z akcji. Drugi dywizjon na Hurricane'ach nie zdołał się przebić do bombowców, które ciężko uszkodziły stację radarową. Jedno jest pewne - nie wysyła się dwóch dywizjonów przeciwko sześciu grupom myśliwskim Luftwaffe!

Potem było różnie, ale już znacznie lepiej. Wykrywanie wypraw niemieckich i podrywanie dywizjonów w powietrze szło raz lepiej, raz gorzej, ale straty zadawane Niemcom były już znaczące, a efekty nalotów minimalne lub żadne. Do końca dnia trzy grupy bombowe i jedna na Me-110 poniosły ciężkie straty, a dwie bombowe i trzy na Me-109 lżejsze. Po stronie RAF-u lekkie straty uzupełniały trzy dywizjony Spitfire (a duże straty wspomniany dywizjon 65). Rezultat zmagań wieczorem to 3 VP na korzyść Brytyjczyków.

Cały system działa jak szwajcarski zegarek. Jest łatwy do opanowania i w prosty sposób oddaje skomplikowane często zjawiska (np. rotację dywizjonów, uzupełnianie strat, upływ czasu, sprawność wykrywania nalotów i działanie sieci powiadamiania, zmienność niemieckich priorytetów, wpływ pogody, nieoczekiwane wydarzenia generowane przez karty, braki uzupełnień brytyjskich pilotów i wiele innych). Gracz staje nieustannie przed dylematami, ile dywizjonów wysłać na patrolowanie sektorów, a ile zatrzymać na lotniskach, przy bardzo ograniczonej wiedzy na temat możliwych następnych nalotów.

Wszystko, co tu napisałem, to zaledwie opis wisienki na szczycie tortu. A trzeba pamiętać, że w pudełku są jeszcze dwie gry: Eagle (gracz niemiecki przeciw wirtualnemu Brytyjczykowi) i gra dwuosobowa. Naprawdę duża rzecz!
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Od czasu ostatniego posta rozegrałem raz jeszcze scenariusz jednodniowy Brytyjczykami, a potem taki sam scenariusz Niemcami - oba skończyły się w okolicach remisu.

Wtedy postanowiłem przejść do kamapanii. Grałem ją dwukrotnie, Brytyjczykami, w obu wypadkach z tym samym skutkiem: po 5-6 dniach nalotów następowało decydujące zwycięstwo Niemców na skutek rozbicia RAF-u (35VP na korzyść Luftwaffe).

Kiepsko dowodzę, źle dysponuję dostępnymi siłami. Poczytałem relacje graczy na BGG, przemyślałem parę kwestii i teraz spróbuję innej taktyki, bardziej cynicznej (część nalotów będę "puszczać", skupiając się na innych). Czas nagli: muszę opanować skuteczną taktykę RAF-u przed planowanym starciem z Luftwaffe, dowodzoną przez Reichmarschalla Strategosa. ;)

Żarty się kończą! ;D
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Ezechiel
Sous-lieutenant
Posty: 384
Rejestracja: sobota, 14 marca 2009, 08:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

Jeśli wybierasz się na Pola Chwały z RAF:LvE - chętnie przyjrzę się partii lub zagram przeciwko Tobie.
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Niestety nie. To będzie prywatne spotkanie.

Obiecuję za to AAR-a. A jeszcze bardziej liczę na tego by Strategos! :)
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Strategos »

Klub Manhattan odwiedził długo oczekiwany gość :) Andy .
W weekend doszło do nowej Bitwy o Anglię . która nie była niczym innym niż testem wariantu dwuosobowego najnowszej wersji gry RAF . Nie mieliśmy żadnych wątpliwości ,ze wersja solo sprawdza się znakomicie , do pełniej oceny gry brakowało jednak wrażeń z gry FtF .
Wcieliłem się w rolę grubego Hermana i jego Hunów.

1 FAZA (11 sierpnia- 24 sierpnia )

Początkowo Bicz Boży okazał się małym biczykiem .
Specjaliści z meteorologii Luftwaffe powinni się uczyć przepowiadania pogody od polskich górali . Wybrano jak zwykle :lol2: nie najlepszy Dzień Orła i dobrze ,że go przy okazji nie wywinięto. bo fatalna pogoda utrzymywała się czasem przez 5 ,6 dni..
W sumie sukcesem agresorów w pierwszych dniach nalotów było to , iż nie dali się mocno przetrzebić bezbłędnie, dzięki Andy,emu , reagującym Brytyjczykom.
Jedynie próba zastawienia pułapki przez uczestniczące w wolnym polowaniu Me 109 skończyła się połowicznym sukcesem dzięki wyzyskaniu przewagi wysokości..
Dziwne metalowe budowle na wybrzeżu w kształcie wież , które dla świętego spokoju usiłowano zniszczyć okazały się wyjątków odporne na bomby .Tylko radar w Rye został na krótko lekko uszkodzony .
Wyższa siła rozkazodawcza ( reprezentowana przez stosowne eventy ) rychło zmieniła priorytety działań ,choć podejrzliwy Herman na zasadzie sicher ist sicher chciał kontynuować „rozpoznanie walką „ tych obiektów.
Priorytetem stały się ,oprócz portów, lotniska .Rozgorzały wnet nad nimi zacięte walki.
Anglicy byli wyjątkowo wyczuleni na jakiekolwiek zagrożenie ich bezcennych baz .
Ciężar walki wzięła na siebie ,w tej fazie, zmagań w zasadzie głównie Luftflotte 2 .
O trafności dokonywanych przez Brytyjczyków decyzji świadczyły pierwsze ciężkie straty zadane niemieckim Kampfgruppen. Anglicy wyeliminowali miedzy innymi formację Sztukasów , która została przechwycona w raz z niewielką eskortą nad Dover przez kilka dywizjonów Spitfirów .
Kilka rajdów na lotniska zostało rozpędzonych a bombardowanie które doszły do skutku na skutek błędów nawigacyjnych nie były efektywne bo kumulowało się z nie najwyższą formą celowniczych na pokładach bombowców .Wywołało w pewnym momencie oznaki silnej frustracji u Hermana ( poszedł wymienić zestaw kości do gry co Andy skomentował : rokowania są dobre skoro zabobon szerzy się w Luftwaffe )
Wyniki oscylowały między -5VP na korzyść Niemców do + 5 VP dla Brytyjczyków.

2 FAZA ( 25 sierpnia – 5 września )
.
Strategia nalotów niemieckich stałą się bardziej zróżnicowana .
Czasami dzień zaczynał się do Frie Jagt .lub od rajdu Me 110 , której celem było odwrócenie uwagi od rzeczywistego celu następujących potem niszczących ( często jedynie w intencjach ) wypraw. Właśnie takie próby zmylenia przeciwnika okazywały się kluczowym narzędziem strategicznym skoro zawodziły wysiłki zmierzające do przekonania Wyższej Siły Rozkazodawczej (cykliczny event dotyczący zmiany strategii bombardowania lub Dowództwa Niższego Szczebla reprezentowanego w grze przez : niedostatek wylosowanych odpowiednich kart celów )o koniczności wyznaczenia wysokiego priorytetu dla stalowych wież z wybrzeża.
Wielkie nadzieje związane z próbą ataku na taki obiekt w Worth zakończyły się masakrą kilku Kampfgruppen złożonych z Heinkli 111 z powodu trudności w skoordynowaniu lotu bombowców z eskortą .
Był to jednak ostatni moment kiedy wyniki były na plus dla Brytyjczyków .

Nastąpiła teraz wyraźna intensyfikacja niemieckich nalotów na lotniska .
Bywało tak ,że ataki na to samo lotnisko były powtarzane raz za razem. . W przypadku Bigin Hill doszło nawet kiedyś do trzech rajdów, wszystkie mieściły się w odstępie dwu godzin (czasu gry).
Brytyjczycy bronili jak Lwy swoich baz narażając się na nieuniknione straty .Dzięki tej dzielnej postawie dochodziło czasami do bombardowania ważnych lotnisk ale zniszczenia na nich nie były proporcjonalne do zaangażowanych niemieckich sił i co ważniejsze nigdy nie udało się zdezorganizować samego systemu naprowadzania dywizjonów z danego sektora.
Jedna z prób ataku z niskiej wysokości zakończyła się skuteczną interwencją angielskiej artylerii przeciwlotniczej .
Tym niemniej wyniki zaczęły sięgać w pewnych momentach – 14 VP na korzyść Niemców.
Choć dzięki sprawnej organizacji produkcji i miernych wynikach w bombardowaniu fabryk sprzętu lotniczego Hurricanów i Spitfirów nigdy w tej kampanii nie brakowało po raz pierwszy Brytyjczycy zaczęli mieć problemy z uzupełnieniem strat doświadczonych pilotów.
Dywizjony zmuszone były wysyłać w bój całkiem zielonych lotników z nadzieją ,że jak najszybciej wyrównają uczestnicząc w walkach braki w wyszkoleniu. W szczytowym momencie ten kryzys dotknął aż 5 brytyjskich dywizjonów i mógł być zażegnany , jak się okazało chwilowo ,dopiero około 7 września dzięki rozwiązaniu dylematu nowe dywizjony czy zapewnienie wysokiej jakości dotychczas zaangażowanym w walkę na korzyść tej drugiej opcji..
Niemieccy sztabowi planiści z 2 Luftflotte szczególnie upodobali sobie ataki na lotnisko w Hornchurch .Nie bez powodu, uderzenie w to miejsce przypominało znane z siatkówki zagranie piłki między dwu, czasami zdezorientowanych, obrońców , . Kto ma odbierać tę piłkę dywizjony z” południa” czy ze „wschodu „ Anglii ?
Dowodzący 3 Luftflotte z kolei usiłował wprowadzić w błąd przeciwnika
Niemcy szukali też możliwości skoordynowania nalotów obydwu Flot Powietrznych .
Sztabowcy dostrzegli w związku z tym szanse w zaskakującym uderzeniu na lotnisko w Tangmere . Ta baza lotnicza miała kluczowe znaczenie dla elastycznego dopierania napadów zarówno ze strony 3 jak i 2 Floty . Wywiad niemiecki przygotował podstępną intrygę o kryptonimie „Nocny Jastrząb „ ( event brytyjski Utra w połączeniu z niemiecką kartą strategiczną Decoy Raid) której celem było przekonanie Brytyjczyków za ,iż dysponują ,pewną informacją na temat zmasowanego nalotu na to lotnisko o godzinie 8 .00 . Wszystko się zgadzało . O tej porze na ekranach radarów( jak się okazało po wojnie )pojawiła się spora niemiecka formacja .Tyle ,że nie doleciała w miejsce gdzie oczekiwało na nią zgrupowanie ¾ dywizjonów kilku sektorów przyległych do Tangmere .
Kiedy Brytyjczykom skończyło się paliwo nadlecieli Hunowie i bezkarnie dokonali ciężkich bombardowań atakując oprócz Tangmere po raz pierwszy ważne lotnisko sektorowe w Middle Walop również służącego do odpierania ,choć nieco w bardziej ograniczonym zakresie ataków obu Flot .
Teraz na tablicy VP pojawił się wynik -18 VP .
Niemiecka zbytnia pewność siebie została jednak srogo ukarana kiedy 3 dni później po tym jak wytężona praca mechaników oddała do dyspozycji Brytyjczyków szybciej niż zwykle spore stadko myśliwych , jedna z kolejnych wypraw bombowych tym razem przeciwko lotnisku w Kenley , została dokładnie i szybko rozpoznana przez przeciwnika i „nadziała się” na oczekujące na wyższym pułapie 11 dywizjonów z przewagą Spitrów które przybyły z sąsiednich sektorów ( wśród nich było kilka squadronów czatujących czujnie nad Londynem )
Chłopcy Andy,ego gładko rozprawili się z Messerschmittami i dobrali się do skóry bombowcom rozbijając całą ogromną wyprawę . [Andy osiągnął w ten sposób rekordowy wynik tej gry w postaci 11 VP netto !]

FAZA 3 ( 6 września – 14 września)

Niemcy uzyskali w niej możliwość bombardowania celów położonych w głębi Anglii ( podwójna wielkość VP ) ale za cenę ryzyka w postaci braku towarzystwa Me 109 w takich dalekich rajdach .
Herman widząc jak bardzo Brytyjczyków wyczerpuje gotowość od odpierania każdego rajdu na lotniska, z wyrachowania, nakazał ograniczenie liczby celów i rezygnację z małych nękających rajdów na korzyść organizacji tylko wielkich wypraw bombowych w towarzystwie dużej liczby Me 109 wraz z bliską eskortą w postaci jak największej liczby Me 110 . Powiedział otwarcie swoim pilotom: idziemy na wymianę ciosów ale to ,jak określił w swoim brutalnym języku „trzaskanie się po szczękach „ albo wymusi świadomy brak reakcji na niektóre ważne naloty albo Anglicy nie będą mieli kim latać.
Początek tej nowej strategii dla 3 Floty nie wyglądał obiecująco. Co prawda w wyniku wprowadzeni przeciwnika w błąd zamiast fabryki w Yeovill skutecznie obrzucono bombami stacje radarową ( tak teraz wiemy czym były zagadkowe stalowe wieże )w West Prawle ale z uwagi na jej peryferyjne położenie akcja ta nie mogła zapewnić znaczącego handicapu .
Oto więc ważyły się losy Bitwy…
Przez moment wydawało się ,że szczęście zaczyna znów uśmiechać się do Albionu . VP zmieniające się „co chwila” w niewielkim przedziale plasowały się ,przejściowo, na w pełni akceptowalnym w tej fazie kampanii dla Brytyjczyków pułapie – 10 do – 6 VP
Kolejna próba uzyskania przewagi przez 3 Flotę zakończyła się bowiem tragicznie nie tylko dla dwu Grup Bojowych złożonych z Ju 87 .Z uwagi na przypadkowy błąd polegający na nie wysłaniu rutynowych patroli zawiodła próba wywabienia kilku dywizjonów brytyjskich .
Silnie eskortowana wyprawa na Southampton pogubiła się najpierw w chmurach i osłabiona brakiem części eskorty stanowiła , ku konsternacji , Hermana łatwy łup .
Kulminacją tego etapu zaciętych walk 2 Floty była gigantyczna bitwa w obronie lotniska Biggin Hill ,w której wzięło udział aż 16 brytyjskich dywizjonów przeciwko 7 grupom myśliwskim przeciwnika . Doszło do prawdziwej podniebnej jatki w wyniku której za cenę ciężkich strat zadanych dwu formacjom Me 109 oraz lekkich 4 grupom bombowców przetrzebione zostały aż 4 dywizjony RAF. w walce myśliwskiej i jeden w walce z bombowcami .
Pojawiło się ponownie widmo braku doświadczonych pilotów . Dwa dywizjony stały się „zielone”.
Jednak dzięki temu ,że Niemcy wzmocnieni posiłkami wciąż dysponowali rezerwami pilotów i maszyn strategia konsekwentnych silnych wyniszczających nalotów na lotniska zaczęła przynosić spodziewane efekty .
Nieuchronnie stan VP zmierzał do -20 .
Wódz Trzeciej Rzeszy odłożył co prawda przygotowania do Operacji Lew Morski ale z dobrymi rokowaniami . Sytuację dla Anglików usiłował ratować wywiad , tym razem nie wprowadzony w błąd . Zdobyte dane pozwoliły niezwykle skutecznie obronić lotnisko North Weald Również pierwsza próba dalekiego rajdu na lotnisko Debden bez osłony w postaci Me 109 musiała skończyć sięw tych warunkach tragicznie dla zdradzonych napastników. Był to ostatni moment kiedy VP spadły poniżej – 20 .
Brytyjczykom nie starczało już sił do powstrzymywania falowych nalotów. Pilotom niemieckim w sukurs przyszła dobra pogoda a bombardowania stały się celne jak nigdy wcześniej .Początek operacji Lew Morski przekładany asekuracyjnie z dnia na dzień został ostatecznie ustalony na 22 września 1940 roku .
Po kolejnym dniu nalotów w którym3 flocie udało się po wymanewrowaniu obrony ( za podwójne VP ) celki zbombardować Bristol a 2 flota bez reakcji w wielkim nalocie zdewastowała lotnisko w Hornchurch . 14 września o godzinie 18 stan VP wynosił – 33 …

Było już prawie pewne , że flaga ze swastyką powiewać będzie nad Londynem..
Jak wiadomo nie doszło do tego nigdy . Podekscytowany Wódz Tysiącletniej uległ 21 września 1940 urokowi zwycięskiego Hermana i popełnił kilka brzemiennych w skutki błędów dietetycznych w wyniku czego jego nieprzystosowany do alkoholu i ciężkostrawnej dziczyzny niedoczesny organizm odszedł gdzieś ku peryferiom Valhali a jego państwo w wyniku walki Hermana z Rudolfem i Heinrichem o schedę ,w której ten pierwszy nie zawahał się użyć części Luftwaffe przeciw niemieckim braciom rozpadło się w niesławie

Krótkie podsumowanie.
Ilość dni w których doszło do planowania nalotów wyniosła 10 ( faktyczny czas gry to około 12 godzin . Przeciętnie organizowanych było od 5 do 6 wypraw co daje przeciętną aż 55 nalotów. Andy podejmował decyzje dotyczące organizacji patroli około 3- 5 razy w ciągu dnia gry .
Nigdy nie udało mi się zadać cieżkich strat ( High Loses) dywizonom , radarom ,l dowództwu sektorów Brytyjczyków .
Problemem w grze nie były również braki w uzupełnianiu strat samych samolotów.

Grało się wspaniale. Atmosfera była znakomita . :D :!:
Rozgrywka jak to zawsze bywa w trakcie sesji hobbystycznych z Andym była nierywalizacyjna .

Popełniliśmy w sumie tylko :) 4 istotne błędy które mogły mieć wpływ na wynik gry ( w sensie sportowym).
3 z nich popełniłem ja . Dwukrotnie podczas fazy wczesnego ostrzegania ujawniłem nie tylko czy planuję atak 3 Floty , 2 Floty na wschodzie , czy na południu ale również sam cel ataku.
Mój Szlachetny Przeciwnik podjął jednak decyzje o patrolowaniu w taki sposób jak by nie posiadał tej szczegółowej informacji dostępnejw grze tylko dzięki specjalnemu zdarzeniu.
W jednym przypadku tuż po zgłoszeniu ,że jestem gotowy do wykonania przewidzianych nalotów uświadomiłem sobie ,że wykorzystanie karty strategicznej zawierającej zgłoszenie fikcyjnego nalotu zamiast odciągnąć w pożądanym kierunku uwagę Brytyjczyków ściągnie na mnie gniew Nemezis ( „odkryłem”dopiero wtedy ,że posiadane przeze mnie dwie karty celu Hornchurch nakazują ujawnienie raz ,ze atak odbywa się na południu a raz ,ze na wschodzie co było dość zaskakujące ale znajdowało wyjaśnienie w granicznym położeniu tego lotniska ).
Dzięki temu ,że Adyemu wyraźnie bardziej niż na sportowym wyniku zależało na sprawdzeniu mechanizmów gry uniknąłem poważnych konsekwencji .
Ponieważ późniejsza pomyłka Andyego polegająca na nie wysłaniu w powietrze patroli skierowanych przeciw wykrytej aktywności 3 Floty obracała się na jego korzyść musiałem się Jemu zrewanżować w bardziej wyrafinowany sposób nie proponując anulowania powziętej decyzji

Na zakończenie przykład typowych etapów zaprzyjaźniania się z grą

Profes po propozycji demonstracji gry RAF :
” cytując Pratchetta: Gdyby Stwórca chciał żeby ludzie latali dałby wszystkim bilety lotnicze"
Profes obserwujący grę Andy –Strategos ,w odstępach circa 30 minutowych powiedział :
1/ „ Strategosie kiedy będę w Łodzi jednak zagramy w RAF”
2/ „Andy mieszkam teraz w Warszawie , bardzo chętnie zagrałbym tam z Tobą w RAF „
3/’ Strategosie czy ta gra jest jeszcze do kupienia ? „

Jeszcze raz Andrzeju wielkie Dzięki za wspaniałe i niezapomniane przeżycia przy planszy !
Ostatnio zmieniony czwartek, 8 października 2009, 14:38 przez Strategos, łącznie zmieniany 3 razy.
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Czytając, "przeżyłem to jeszcze raz"! :)

Przede wszystkim podziękowania dla Jarka za wzorową (jak zwykle) organizację spotkania, wpaniałą (jak zwykle) atmosferę rozgrywki, doskonałą (jak zwykle) muzykę i wyśmienite (jak zwykle) jedzenie i napoje!

Jeśli chodzi o AAR, to Jarek ze znaną sobie wspaniałomyślnością zasugerował w swoim opisie, że gra w znacznej części miała wyrównany charakter. To nie do końca prawda: owszem, wskaźnik VPs wędrował raz w dół, raz w górę, ale w sumie oscylował w okolicach bezpiecznych dla Niemców -5VPs. Pod koniec to już była równia pochyła. Co prawda żadna ze stron w zasadzie do końca rozgrywki nie cierpiała na kłopoty z uzupełnianiem strat w sprzęcie (pod koniec przestała nieco nadążać produkcja niemieckich myśliwców, choć jeszcze bez żadnych konsekwencji), ale problemy ze szkoleniem brytyjskich pilotów stały się ogromne!

Kilka uwag ogólnych:
1. Gra jest absolutnie wspaniała! Po rozegraniu wszystkich trzech wariantów (solo Niemcy, solo Brytyjczycy i dwuosobowy) oraz czterech kampanii - bez żadnych wątpliwości wystawiłem RAF-owi na BGG pełną dziesiątkę. To jest dokładnie to, czego oczekuję od gry: operacyjny (a właściwie strategiczny) szczebel dowodzenia, historyczny zakres możliwych do podjęcia decyzji, wariantowy ale realistyczny przebieg kampanii, idealnie wyważony udział czynnika "przypadek". Do tego: niezwykłe emocje, gwałtownie zmieniająca się sytuacja, permanentny deficyt precyzyjnych informacji o nieprzyjacielu i jego zamierzeniach. A to wszystko ukryte w naprawdę nieskomplikowanej mechanice (po dwóch dniach nalotów praktycznie nie zaglądaliśmy do instrukcji, a i do tabel coraz rzadziej).

2. Niektóre rozwiązania tchną geniuszem ;) Zmienny moment uzyskiwania informacji o nadciągającej wyprawie, albo rozwiązanie kwestii "zieloności" dywizjonów RAF-u i wychodzenia z niej, to wzorcowe przykłady znalezienia optymalnych i prostych rozwiązań dla oddania niezwykle skomplikowanych procesów.

3. Nie wspomniałem wcześniej, że w ramach przygotowań do pojedynku ze Strategosem rozegrałem trzecią swoją kampanię solo Brytyjczykami, tym razem roznosząc Luftwaffe w pył około 10 września. Zastosowałem opisaną kilka postów wyżej taktykę skupiania wysiłku na wybranych wyprawach przeciwnika i przepuszczania innych. Sprzyjało mi też szczęście, bo Niemcy już w sierpniu rozpoczęli terrorystyczna kampanię przeciwko Londynowi, co jest prawdziwym darem niebios (! :shock: ) dla dowództwa Fighter Command, które może spokojnie rozbijać dalekie rajdy Niemców, działając z "położenia środkowego" tzn. delegując liczne dywizjony do patrolowania przestrzeni powietrznej nad Londynem.
Co starczyło na AI, nie mogło oczywiście wystarczyć na żywego przeciwnika, zwłaszcza prezentującego tak wysoki poziom gry! :) Jarkowi niewątpliwie sprzyjało, że nie przytrafił się Mu event Terror Strategy, ale wygrał oczywiście dlatego, że grał znacznie lepiej ode mnie!

4. Zabrakło nam około dwóch godzin do dogrania kampanii do (smutnego dla mnie) końca. Wynik oczywiście był przesądzony - odroczona inwazja nastąpiłaby w nowo wyznaczonym terminie, to wynikało jasno z punktacji i co najważniejsze - z ogólnego trendu. Niewykluczone byłoby również wcześniejsze zakończenie gry wskutek ostatecznego rozbicia RAF-u (-35VPs).

5. W wersję dwuosobową graliśmy pierwszy raz w życiu. Wziąwszy to pod uwagę należy stwierdzić, że szło nam nadzwyczaj sprawnie. Drugą kampanię na pewno bez kłopotu rozegralibyśmy w półtora dnia, nawet gdyby trwała do naturalnego końca (inwazja lub jej ostateczne odwołanie).

6. Kluczowy czynnik dla Anglików to wczesne wykrywanie nalotów i szybka reakcja dywizjonów. Jeśli to szwankuje, wyników nie ma, są za to straty. Podstawą wykrywania jest oczywiście sprawna sieć radarowa. Nawet niewielkie i czasowe jej osłabienie jest bardzo odczuwalne, czego doświadczyłem w pewnym momencie kampanii. Gdy system przestanie działać (miałem taki moment we wcześniejszej zwycięskiej kampanii solo) dramat zamienia się w tragedię: reaguje się praktycznie w ciemno.

7. Solidne bombardowanie lotniska, na którym stacjonują dywizjony to prawdziwe "przyłapanie gościa ze spuszczonymi spodniami". Dywizjony spadają w dół na drabince odzyskiwania gotowości, do tego dochodzą straty w punktach uzupełnień samolotów. Jeśli uszkodzenia odniesie jeszcze Operational Room na lotnisku sektorowym, to... szkoda gadać.

8. Po stronie niemieckiej wspaniale oddane jest częściowe "ubezwłasnowolnienie" gracza. Zmiana priorytetów nalotów odbywa się za jego plecami, podobnie wyznaczanie ogólnej puli celów na dany dzień. Czasem daje to dobre efekty (wspomniane przez Jarka trzykrotne w ciągu dnia bombardowania lotniska w Hornchurch), innym razem efektów brak (zdarzyło się, że mimo wysokiego priorytetu dla bombardowań radarów Strategos nie wylosował żadnej karty z celem tego typu).

9. Ultra może dać Brytyjczykom ogromny handicap, ale może też zupełnie zawieść. W jednym przypadku po meldunkach z Bletchley Park posłałem w górę wszystko co lata, tylko po to, żeby mieć z powrotem na lotniskach dywizjony w momencie, kiedy nadleciała "prawdziwa" wyprawa. Innym razem (o czym wspomniał Jarek) Ultra zadziałała bezbłędnie, wskazując mi dokładnie dwa cele wypraw i pozwalając na zmasowaną reakcję.

Tyle tych dość chaotycznych impresji. Pewnie będziemy jeszcze wracali do przebiegu tej rozgrywki.

Jeśli ktoś z Was ma jakieś pytania bardziej szczegółowe - z przyjemnością odpowiem.

Dzięki Jarku! :pom:
Ostatnio zmieniony czwartek, 8 października 2009, 19:57 przez Andy, łącznie zmieniany 2 razy.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Strategos »

:pom:
Docenisz Swoje wysiłki kiedy zagramy ze zmianą ról . :)
Wydaje mi się ,że dowodzenie Brytyjczykami nakłada na gracza większe wymagania .
Błędy, nawet niezawinione , mszczą się szybciej .
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Ja sądzę zupełnie odwrotnie: nie bardzo mam pomysł na planowanie nalotów na cały dzień.

Ale oczywiście spróbuję z największą radością! :)
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Strategos »

Takie dyleaty roztszyga się rzeczywiście tylko na planszy :D

Kilka treningów w grze komputerowej Battle of Britain Talonsoftu

http://www.gamespot.com/pc/strategy/bat ... index.html

przywróciłoby Ci wiarę w siebie :)
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Dżenesh
Colonel en second
Posty: 1272
Rejestracja: poniedziałek, 26 stycznia 2009, 23:07
Lokalizacja: Płock
Has thanked: 3 times
Been thanked: 18 times

Post autor: Dżenesh »

Bardzo ciekawe relacje. W związku z tym mam dwa pytania... niezbyt związane z rozgrywką. Czy gra jest do kupienia w Polsce? Ile kosztuje?
Oddam życie polskiego rządu za Polskę
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Strategos »

Rebel i Wargamer sprowadzaję tę grę zajrzyj na ich strony .
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Strategos pisze:Kilka treningów w grze komputerowej Battle of Britain Talonsoftu

http://www.gamespot.com/pc/strategy/bat ... index.html

przywróciłoby Ci wiarę w siebie :)
Przede wszystkim muszę rozegrać kampanię Eagle'a. To jedyny rodzaj kampanii w RAF-ie, którego jeszcze nie próbowałem.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Ezechiel
Sous-lieutenant
Posty: 384
Rejestracja: sobota, 14 marca 2009, 08:40
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

Ile zajęła Wam nauka zasad? Ile trwa jedna partia "solo"?
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Strategos »

Trudne pytanie. :)
Reguły poznałem wraz z poprzednią wersją RAF obejmująca wyłącznie grę solo Brytyjczykami.
Opanowanie ich szło dość szybko ,choć jest jeden element pozornie :) mocno nieintuicyjny za to znakomicie się sprawdzajacy : współczynniki "siły" na żetonach dwyizjonów i grup w pwiązaniu z tabelkami walki .

Instrukcja zarówno do obecnej jak i poprzedniej wersji jest napisana dobrze i prowadzi krok po kroku- w konkretnej sytuacji uruchamiane są odpowiednie procedury opisane niekiedy na samej mapie .

Zmiany wprwoadzone w stosunku do RAF "1" w przypadku gry Brytyjczykami spowodowały ,że gra jest jeszcze lepsza za cenę kilku nieskomplikowanych poprawek .Gra Niemcami wymaga poznania mechanizmu planowania nalotów ale ja go opanowywałem wręcz z marszu podczas spotkania z Andym więc sprawa nie jest skomplikowana .
Od gry Anglikami powinieneś jedak zacząć poznawanie systemu .

Nie wiem ile zajmuje gra solo Brytyjczykami , do której zachecąłbym na początek ,bo grałem nieregularnie ( do 2- 3 dni czasu gry jednorazowo) przy wykorzystaniu modułu Vassala zapisując stany gry ( czasami posługując się kartami mojgo egzemplarza gry).
Biurko w domu służy mi często do pracy i jeśli mam moduł Vassala wykorzystuje go do gier solo .
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
ODPOWIEDZ

Wróć do „II wojna światowa”