Duel in the Dark (Z-Man Games/Pilot Games)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące II wojny światowej.
Awatar użytkownika
Teufel
Legatus Legionis
Posty: 2424
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
Has thanked: 17 times
Been thanked: 53 times

Duel in the Dark (Z-Man Games/Pilot Games)

Post autor: Teufel »

Eurogra o nalotach na Reich
http://boardgamegeek.com/game/27048
Sylwetki samolotów brzydkie, za to chmurki jak z "Muminków" ;)

Recenzje gry na Portalu Strategie:
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=119
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=119
Ostatnio zmieniony piątek, 18 lutego 2011, 21:45 przez Teufel, łącznie zmieniany 4 razy.
Legiony i ja mamy się dobrze.
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Ło Jezusiczku, a cóż to za dziwo!? :shock:

Tu strona gry: http://www.duelinthedark.com/index.php?id=6&L=1
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Rzeczywiście w sam raz dla eurograczy - taka forma przejściowa, bo nie za trudne, ale historyczne. Wygląda z początku jak gra o Bitwie o Anglię.
Teufel pisze:za to chmurki jak z "Muminków" :wink:
O tak!
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Obruszyłem się w pierwszej chwili na tę grę, ale potem przyjrzałem jej się bliżej, ściągnąłem zdjęcia i instrukcję - no i okazuje się, że może to być całkiem przyjemna, lajtowa rozgrywka, która ma kilka naprawdę pomysłowych rozwiązań.

Ale o tym innym razem. Teraz chciałem zapytać Kolegów o kwestię, która pojawiła się przy lekturze instrukcji. Otóż wśród przepisów opcjonalnych jest bardzo sprytnie pomyślana sprawa zmieniającej się w trakcie nocy pogody. Jeżli w wyniku takiej zmiany okaże się, że cel nalotu skrył się we mgle albo pod warstwą chmur burzowych, gracz brytyjski może zmienić cel wyprawy. Brzmi to bardzo dobrze i pokrywa się z moją wiedzą o sposobie bombardowania, ale tylko w odniesieniu do działań 8 i 15 Armii Powietrznych USA. Każda ich (dzienna!) wyprawa miała wyznaczony cel główny i jeden lub więcej rezerwowych. Jeśli z jakichkolwiek przyczyn celu głównego nie dało się bombardować, dowódca wyprawy nakazywał zmianę kursu na któryś z celów drugorzędnych. Najdrastyczniejszym przykładem tej taktyki jest misja B-29 Bock's Car Sweeney'a, który przecież nad Nagasaki skierował się dopiero po meldunku radiowym rozpoznania, że cel główny - Kokura - jest niewidoczny pod warstwą chmur.

Stąd moje pytanie: czy ktoś z Was wie o przypadku zmiany celu PODCZAS WYKONYWANIA MISJI w trakcie nocnych nalotów Bomber Command?

EDIT: Oczywiście nie chodzi mi o sytuacje, gdy "Mistrz Ceremonii" nakazywał pathfinderom ograniczone przesunięcie znaczników celów w związku z zadymieniem czy zamgleniem rejonu celu (jak np. w czasie nalotu na Pennemunde). Pytanie dotyczy rezygnacji z bombardowania jednego miasta i lotem nad inne.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Andreas von Breslau
Kapitän zur See
Posty: 1625
Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Andreas von Breslau »

O, jaka fajoska gra. Takie określenie mi się nasuwa. Gra kampanijna to jest coś. Chyba chcę ją mieć.

Oglądanie serwisu www gry w obu językach ma swój klimacik, nie powiem.

Andy: dysponuję książkami wyd. AJ-Press o obronie powietrznej III Rzeszy. W sumie 5 części, z tego 2 o działaniach Anglików. Mogę pożyczyć. Pamiętam, że żadna (bodajże) dzienna formacja dzienna Amerykanów nie została zmuszona do poniechania misji. Być może z powodu nocy i pogody Anglicy byli zmuszeni do zmiany celu. Zapewne tak było - nie pamiętam.
Muss ich sterben, will ich fallen
Awatar użytkownika
Teufel
Legatus Legionis
Posty: 2424
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
Has thanked: 17 times
Been thanked: 53 times

Post autor: Teufel »

Gra wydaje sie za prosta jak na tak poważny temat :)
GMT mogłoby zrobić coś takiego na silniku Burning Blue i byłby hicior.

P.S. Andreasie warto kupić te książki? Bo AJ-Press ma tendencje do naciągania klientów dużą ilością części, gdzie często powtarzane są informacje z poprzednich... Poluje na nie od dawna na Allegro, ale ceny są zabójcze, nawet kontaktowałem się z autorem, niestety już nie ma na stanie :(
Legiony i ja mamy się dobrze.
Awatar użytkownika
Andreas von Breslau
Kapitän zur See
Posty: 1625
Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
Lokalizacja: Warszawa

O broszurach AJ-Press

Post autor: Andreas von Breslau »

Te odcinki akurat polecam. Z pewnością były warte swoich pieniędzy i po ich przeczytaniu nie miałem wrażenia, że kupiłem lipę (a takie odczucie było parę razy moim udziałem po lekturze broszurek tego wydawnictwa). Są ciekawe, dużo danych, masa ciekawy informacji i strategii i taktyce, tabele na końcu.

Za ile są do kupienia teraz - nie wiem.

Ze gra za prosta - oj tak.
Muss ich sterben, will ich fallen
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Andreas von Breslau pisze:O, jaka fajoska gra.
Też narasta we mnie to uczucie. :)
Chyba chcę ją mieć.
To uczucie też chyba staje się coraz silniejsze. :wink:
Andy: dysponuję książkami wyd. AJ-Press o obronie powietrznej III Rzeszy. W sumie 5 części, z tego 2 o działaniach Anglików. Mogę pożyczyć.
Dzięki uprzejme, też mam (ale części chyba są cztery). Fajnie, że mi przypomniałeś o tym, jak znajdę chwilę to przejrzę w poszukiwaniu odpowiedzi.
Pamiętam, że żadna (bodajże) dzienna formacja dzienna Amerykanów nie została zmuszona do poniechania misji.
To chyba taka legenda 8 Armii Powietrznej USA. Chodzi o to, że żadna wyprawa w wyniku przeciwdziałania nieprzyjaciela nie zawróciła bez wykonania zadania. Ale jako że zadanie obejmowało zawsze cel podstawowy i kilka zastępczych, więc nie zawsze bombardowano to, na czym sztabowcom najbardziej zależało.
Być może z powodu nocy i pogody Anglicy byli zmuszeni do zmiany celu. Zapewne tak było - nie pamiętam.
Ja też nie. Nawet w czasie tragicznego nalotu na Norymbergę w 1944 r. nie zmieniono celu głównego. Inna sprawa, że samoloty pogubiły się i część bombardowała np. Schweinfurt, leżący sto kilometrów od Norymbergi, i to po oznakowaniu go przez pathfindery (które też straciły orientację)!
Gra wydaje sie za prosta jak na tak poważny temat Smile
GMT mogłoby zrobić coś takiego na silniku Burning Blue i byłby hicior.
No, nie wiem. Albo coś jest na silniku Burning Blue, albo jest proste. :wink: Np. w BB gracz niemiecki musi wytyczać trasy swych wypraw bombowych na specjalnej dodatkowej mapie, a w DitD trasę bardzo sprytnie planuje się przy pomocy kart "kompasowych", układanych w tajemnicy przed Niemcami w odpowieniej kolejności. I to jest właśnie prostota.
warto kupić te książki?
Ja też mam wrażenie, że akurat ta pozycja została solidnie opracowana. Rzeczywiście, monografie wydawane przez Jarskiego stały się wielotomowymi albumami fotograficznymi, w których trudno znaleźć jakieś istotne informacje czy dane. Dlatego przestałem je kupować.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Obserwowałem to "nawrócenie" Andyego na tą grę na żywo, zabawnie wyglądało :D :wink:

Mnie tematyka nie podnieca za bardzo to i reakcje bardziej umiarkowane i flegmatyczne, jak to zwykle :wink:
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

A mnie tematyka ciągnie jak diabli, tylko "wystrój zewnętrzny" w pierwszej chwili mnie wystraszył. Tymczasem całość może mieć sens. :)
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Andy pisze:Otóż wśród przepisów opcjonalnych jest bardzo sprytnie pomyślana sprawa zmieniającej się w trakcie nocy pogody. Jeżli w wyniku takiej zmiany okaże się, że cel nalotu skrył się we mgle albo pod warstwą chmur burzowych, gracz brytyjski może zmienić cel wyprawy.
Podzieliłem się wątpliwością w kwestii tego przepisu na forum BGG i autor pospieszył z wyjaśnieniem, że bombowce miały wyznaczane cele zastępcze, na które mogły zrzucić bomby, gdy cel podstawowy nie był widoczny, albo został źle oznakowany przez pathfindery. To akurat się z pewnością zgadza, ale mnie chodziło nie o to, że każda załoga wiedziała, gdzie może zrzucić bomby jeśli nie znajdzie celu, tylko o ewentualną możliwość zmiany celu dla całej wyprawy już w trakcie jej trwania. Wciąż wydaje mi się, że taka zmiana nie była możliwa i decyzję o bombardowaniu celu zastępczego podejmowała każda załoga indywidualnie.

Nie mam zamiaru kruszyć o to kopii. Widać, że autorowi bardzo zależało na uczynieniu Duel in the Dark grywalną i śmiało wprowadzał różne uproszczenia, które w grze tego typu mogą się okazać zupełnie uzasadnione (spójrzcie na dowolne, żeby nie powiedzieć radosne, rozmieszczenie miast-celów na planszy). Np. zadałem pytanie o kwestię wyznaczania zadań dla Mosquitów. Gracz brytyjski dysponuje sześcioma żetonami, zadrukowanymi dwustronnie. Jedna strona to markery celu, druga to symbole ataków bombowych na niemieckie lotniska i środki obrony przeciwlotniczej. Gracz może użyć tych sześciu żetonów, dzieląc je na dwie kategorie w dowolnych proporcjach. Instrukcja nie wyjaśniała, czy gracz ma obowiązek dokonać tego podziału przed rozpoczęciem nalotu, czy w jego trakcie, przy czym pierwsza opcja byłaby znacznie bardziej realistyczna. Autor zgodził się ze mną, ale stwierdził, że obowiązuje druga interpretacja (decyzja podejmowana już w czasie nalotu) dla zapewnienia większej elastyczności w grze. Natomiast moją propozycję obiecał umieścić wśród „advanced expert rules“. :wink:
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
slowik
Generaloberst
Posty: 4838
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:00
Lokalizacja: Wien
Been thanked: 5 times

Post autor: slowik »

Wciąż wydaje mi się, że taka zmiana nie była możliwa i decyzję o bombardowaniu celu zastępczego podejmowała każda załoga indywidualnie.
Hmm, wiesz zem nie ekspert w sprawach lonitczych ale czy decyzje nie podejmowal dowodca wyprawy/zespolu/formacji? Moge sie tez oczywiscie mylic.
urodzony 13. grudnia 1981....
Awatar użytkownika
kadrinazi
Tat-Aluf
Posty: 3578
Rejestracja: wtorek, 9 maja 2006, 12:09
Lokalizacja: Karak Edinburgh
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: kadrinazi »

Chyba u Brytyjczyków raczej nie - czy oni czasem nie mieli nakazanej ciszy radiowej podczas lotu? W końcu ich naloty miały miejsce w nocy.
Kontakt tylko na maila
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

To byłoby możliwe, gdyby takowy istniał. A istniał w dziennych wyprawach Amerykanów. W czasie nocnych nalotów Bomber Command nie było kogoś takiego. Istniał natomiast od pewnego momentu - o czym wspominałem wyżej - tzw. Mistrz Ceremonii, czyli w pewnym sensie dowódca Pathfinderów, odnajdujących i oznakowujących cel. Ten krążył wokól celu, obserwując miejsca upadku markerów, nakazując czasem zrzucenie nowych, w innym kolorze, jeśli poprzednie zostały źle umieszczone, albo nie były widoczne z powodu np. zadymienia. Mógł też wydać przez radio rozkaz zrzucania bomb na oznaczniki konkretnego koloru, jeśli wcześniejsze, zrzucone w złym miejscu, jeszcze nie zgasły. Ale nie słyszałem, żeby kiedykolwiek nakazał ZMIANĘ CELU (w rozumieniu skierowania całości sił nad inne miasto).

Jeśli natrafię gdzieś na informację o takim przypadku, to się nią podzielę.
Ostatnio zmieniony niedziela, 29 lipca 2007, 23:44 przez Andy, łącznie zmieniany 1 raz.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
kadrinazi
Tat-Aluf
Posty: 3578
Rejestracja: wtorek, 9 maja 2006, 12:09
Lokalizacja: Karak Edinburgh
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Post autor: kadrinazi »

A tak trochę z innej beczki -czytał ktoś "Nalot' Lena Deightona? Pamietam, że kiedyś się zaczytywałem :D fajny obraz nalotów nocnych, spojrzenie z obydwu stron barykady. Tam nic nie wspominano o 'zmianie celu', stąd fatalny nalot opisany w powieści.
Kontakt tylko na maila
ODPOWIEDZ

Wróć do „II wojna światowa”