Recenzja gry na BGG:
https://boardgamegeek.com/thread/189921 ... ter-battle
Festung Breslau 1945 (Strategemata)
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: Festung Breslau 1945 (Strategemata)
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Re: Festung Breslau 1945 (Strategemata)
Po dwóch rozgrywkach (niepełnych, bo prawdę mówiąc drugiej nie skończyliśmy, gdyż odechciało nam się ciągnąć grę dalej) garść obserwacji:
Pomysł na grę z końca wojny, grę o oblężeniu uważam za fajny, jeśli tylko dać obu graczom "fun". Festung Breslau daje taką możliwość, kwestią wysoce dyskusyjną jest natomiast wykorzystanie możliwości i przełożenie tego na ciekawą grę.
W zasadzie autor poszedł na skróty, maksymalnie upraszczając mechanikę, jednak to uproszczenie nie idzie w parze z unikaniem żmudności, przerzuconych na graczy. Poniżej kilka przykładów uproszczeń:
- wszystkie oddziały mają tę samą liczbę punktów ruchu - 5. Czy to czołgi, czy piechota, czy dziadki z Volkssturmu. Wszyscy mają 5 punktów ruchu.
- artyleria, bez względu na kaliber, nie ma zasięgu. Czyli moździerz 120mm strzela z jednego krańca miasta na drugi tak samo jak haubica 203 mm. Nie ma modyfikatorów za teren będący przedmiotem ostrzału. Poważnie.
- Goliaty, których mamy 12 żetonów, są jednorazowe i spadają od razu po użyciu. Zamiast jakiegoś żetonu z suwakiem jest 12 żetonów. Po kiego grzyba, nie wiem. Są też trzy żetony samolotów Po-2, na atak których rzuca się osobno i które co etap się regenerują. Tutaj nawet żeton nie byłby potrzebny.
Bardziej problematyczna jest jednak koncepcja gry. Tutaj jedyną strategią Niemców jest ustawienie kordonu wojsk na obrzeżach miasta, gdzie obrońca ma wysoki współczynnik odporności na szturm i wrzucanie rezerw tam, gdzie Sowietom udało się (to adekwatne słowo) coś zniszczyć. Zasada o wprowadzaniu jednostek 2 Armii WP jest od czapy, bo Niemców nawet nie interesuje ten front, bo mając maksimum 6 etapów, i dodatkowe 5 VP do zdobycia, nie ma sensu posyłać jednostek niemieckich na front północny tylko od razu rzucić je do miasta.
Sowieci męczą się strasznie. Na przedmieściach są w stanie jakoś sobie poradzić, ale potem to już tylko czysta loteria. Abstrahuję od faktu, że 1/4 mapy to bagna i jakieś opłotki, gdzie nikt nigdy się nie będzie ruszał i w zasadzie ta część mapy jest zbędna.
Gra dłuży się niemiłosiernie. 10 etapów (połowę gry) zrobiliśmy w 4 godziny, jednak zarówno ja i Kamil należymy do szybkich graczy. W przypadku rozgrywki z graczem z AP, który drobiazgowo będzie liczył każdy oddział i ruch (dzięki bogu nie ma współczynników na jednostkach), można się liczyć ze śmiercią graczy.
Reasumując - pomysł ciekawy, realizacja fatalna. Mechanika z lat 70-tych, gra żmudna i nudna. Może to jest sposób autora na odwzorowanie realizmu oblężenia, jednak przyjemności gracze z tego nie mają. Wystarczyłoby zamienić heksy na obszary, dodać karty i mechanikę serii "Storm over..." i byłby hicior. A tak, mamy to co mamy.
Wiem, że tym wpisem strzelam sobie w stopę, bo grę sprzedaję i pewnie nikt chętny się nie znajdzie, ale cóż...
Jeszcze jedno:
I jedno zdanie na temat jakości wydania: 140 -160 złotych za grę z obrzydliwymi żetonami i przeciętną mapą uważam za skandal. Na dodatek mechanika gry w ogóle nie broni słabości jej wydania.
Szkoda pomysłu, szkoda gry. Ale dzięki temu warto pewnie docenić inne tytuły. Innych wydawnictw.
Pomysł na grę z końca wojny, grę o oblężeniu uważam za fajny, jeśli tylko dać obu graczom "fun". Festung Breslau daje taką możliwość, kwestią wysoce dyskusyjną jest natomiast wykorzystanie możliwości i przełożenie tego na ciekawą grę.
W zasadzie autor poszedł na skróty, maksymalnie upraszczając mechanikę, jednak to uproszczenie nie idzie w parze z unikaniem żmudności, przerzuconych na graczy. Poniżej kilka przykładów uproszczeń:
- wszystkie oddziały mają tę samą liczbę punktów ruchu - 5. Czy to czołgi, czy piechota, czy dziadki z Volkssturmu. Wszyscy mają 5 punktów ruchu.
- artyleria, bez względu na kaliber, nie ma zasięgu. Czyli moździerz 120mm strzela z jednego krańca miasta na drugi tak samo jak haubica 203 mm. Nie ma modyfikatorów za teren będący przedmiotem ostrzału. Poważnie.
- Goliaty, których mamy 12 żetonów, są jednorazowe i spadają od razu po użyciu. Zamiast jakiegoś żetonu z suwakiem jest 12 żetonów. Po kiego grzyba, nie wiem. Są też trzy żetony samolotów Po-2, na atak których rzuca się osobno i które co etap się regenerują. Tutaj nawet żeton nie byłby potrzebny.
Bardziej problematyczna jest jednak koncepcja gry. Tutaj jedyną strategią Niemców jest ustawienie kordonu wojsk na obrzeżach miasta, gdzie obrońca ma wysoki współczynnik odporności na szturm i wrzucanie rezerw tam, gdzie Sowietom udało się (to adekwatne słowo) coś zniszczyć. Zasada o wprowadzaniu jednostek 2 Armii WP jest od czapy, bo Niemców nawet nie interesuje ten front, bo mając maksimum 6 etapów, i dodatkowe 5 VP do zdobycia, nie ma sensu posyłać jednostek niemieckich na front północny tylko od razu rzucić je do miasta.
Sowieci męczą się strasznie. Na przedmieściach są w stanie jakoś sobie poradzić, ale potem to już tylko czysta loteria. Abstrahuję od faktu, że 1/4 mapy to bagna i jakieś opłotki, gdzie nikt nigdy się nie będzie ruszał i w zasadzie ta część mapy jest zbędna.
Gra dłuży się niemiłosiernie. 10 etapów (połowę gry) zrobiliśmy w 4 godziny, jednak zarówno ja i Kamil należymy do szybkich graczy. W przypadku rozgrywki z graczem z AP, który drobiazgowo będzie liczył każdy oddział i ruch (dzięki bogu nie ma współczynników na jednostkach), można się liczyć ze śmiercią graczy.
Reasumując - pomysł ciekawy, realizacja fatalna. Mechanika z lat 70-tych, gra żmudna i nudna. Może to jest sposób autora na odwzorowanie realizmu oblężenia, jednak przyjemności gracze z tego nie mają. Wystarczyłoby zamienić heksy na obszary, dodać karty i mechanikę serii "Storm over..." i byłby hicior. A tak, mamy to co mamy.
Wiem, że tym wpisem strzelam sobie w stopę, bo grę sprzedaję i pewnie nikt chętny się nie znajdzie, ale cóż...
Jeszcze jedno:
Nie wiem w jaką grę grał Teufel, ale w Festung Breslau nie ma "zabójczej broni maszynowej".Gracze mają różne "zabawki" do wsparcia swoich jednostek, pamiętam, że broń maszynowa jest zabójcza.
I jedno zdanie na temat jakości wydania: 140 -160 złotych za grę z obrzydliwymi żetonami i przeciętną mapą uważam za skandal. Na dodatek mechanika gry w ogóle nie broni słabości jej wydania.
Szkoda pomysłu, szkoda gry. Ale dzięki temu warto pewnie docenić inne tytuły. Innych wydawnictw.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Rafał_1982
- Caporal-Fourrier
- Posty: 80
- Rejestracja: czwartek, 25 lipca 2013, 00:15
- Been thanked: 1 time
Re: Festung Breslau 1945 (Strategemata)
A'la w stylu Circle of Fire: The Siege of Cholm, ale szczerze mówiąc nie wierzę, że się kiedyś doczekamy. Zgadzam się, byłby hit. Ale o czym my w ogóle mówimy. Po drodze wyjdzie jeszcze 10 Normandii i 15 nowych gier o ofensywie w Ardenach. No i o Rommlu też coś będzie. Nowego oczywiście.clown pisze:Wystarczyłoby zamienić heksy na obszary, dodać karty i mechanikę serii "Storm over..." i byłby hicior. A tak, mamy to co mamy.
Tak samo jak nie wierzę, że seria Grand Tacital od MMP zawita kiedyś na front wschodni, bo po co. Przecież jak front wschodni to tylko od poziomu armii. Tylko wielkie ofensywy albo cała Barbarossa w całości. Albo cały Bagration. A taki Wrocław, to chyba jako pojedynczy heks na mapie. Przecież to za mala skala. A i w ogóle byłby problem dla Amerykanów z OdB. Kto tam walczył i o co. Sory za złośliwość, ale straciłem nadzieję po prostu i jeszcze w dodatku się zirytowałem. Szkoda, naprawdę szkoda. Bo potem wychodzą takie gry i głowa boli.
Brawo za odwagę. Ale cena kusi. Tyle ta gra powinna właśnie kosztować.clown pisze:Wiem, że tym wpisem strzelam sobie w stopę, bo grę sprzedaję i pewnie nikt chętny się nie znajdzie, ale cóż...
Pamiętam, że w jednym z numerów TiS-u było coś o Breslau, bodajże w systemie WB. I z tego co pamiętam nawet to chwalono, jak na ten system oczywiście i były jakieś dodatkowe warianty.clown pisze:Szkoda pomysłu, szkoda gry. Ale dzięki temu warto pewnie docenić inne tytuły. Innych wydawnictw.
- Teufel
- Legatus Legionis
- Posty: 2425
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 15:55
- Lokalizacja: Stadt Thorn/Festung Posen
- Has thanked: 17 times
- Been thanked: 54 times
Re: Festung Breslau 1945 (Strategemata)
Jak grałem z autorem prawie rok temu jedyny raz to stwierdził, że ataki czy kontrataki przez teren czysty są właśnie tak trudne i z rzadka się udają z uwagi na to, że 1945r. było już dość dużo broni maszynowej.clown pisze:Nie wiem w jaką grę grał Teufel, ale w Festung Breslau nie ma "zabójczej broni maszynowej".Gracze mają różne "zabawki" do wsparcia swoich jednostek, pamiętam, że broń maszynowa jest zabójcza.
Legiony i ja mamy się dobrze.