Raleen pisze:To jest taka wizja świata gier wojennych, w której jest tylko TiS, parę jakichś małych, w ich opinii mało znaczących inicjatyw, i koniec.
Przytoczone przeze mnie przykłady inicjatyw uważam za co najmniej znaczące. O LosDiablos myślałem ujmując ich w "forumowej grupie GiS", bo tam często ich czytywałem.
Raleen pisze:Myślę, że pomijanie tego aspektu i faktu, że istnieje cała olbrzymia i różnorodna grupa gier wojennych zachodnich i są ludzie grający w nie w Polsce jest pewnym nieporozumieniem, nawet powiedziałbym wypaczeniem.
To po co w ogóle te lamenty nt. jednego wydawcy, skoro jest tyle innych, lepszych, rzetelniejszych? Mnie irytuje właśnie to! Przeradza się to już powoli w syndrom Małego Modelarza. Bicie piany z którego nic nie wynika (dla MM, bo z czasem modelarze na tym jednak skorzystali, jak pisałem). Temat jest o grach TiS, więc o zachodnich nie wspominałem ;P, a jaka jest oferta, to wystarczy wklepać w wyszukiwarkę zapytanie o sklepy z grami, nawet tylko wojennymi. Ile tych gier, to oferta TiS? Bez jaj, takie wypaczenie, możliwe jest chyba tylko u ludzi bez dostępu do sieci (także handlowej). Tak mi to trochę wygląda na wylanie żali... graczy TiS (inni nie grają, więc ich nie powinno to ziębić). Ale śmiem twierdzić, że widziały gały...
Raleen pisze:I to one są i powinny być punktem odniesienia. Tymczasem gracze grający głównie w gry TiS jakby tego w ogóle nie dostrzegali.
Rozmawiałem dawno temu z twórcą 303 i Kolejki i taki stan rzeczy obu nas nie dziwił (tj. tej świadomości, a nie tego, że rozmawialiśmy:P). Konkluzja była z grubsza taka, że przed nami jeszcze lata planszówkowej edukacji, żeby dogonić Zachód w temacie gier. Każdy z nas robi to na swój sposób; jedni kupują gry zachodnie, inni tworzą podobne lub całkiem inne. Ale to jeszcze praca od podstaw. Choć już widać, że jest powolutku coraz lepiej.
Co ciekawe, podobną rozmowę przeprowadziłem też z WZ. Co jeszcze ciekawsze, wnioski były zbieżne :O
Raleen pisze:Przyjęcie takiej postawy, że w zasadzie to są błędy, ale to nie ma znaczenia i w gruncie rzeczy wszystko jest ok, nie doprowadzi nigdy do żadnych konstruktywnych efektów.
Mam nadzieję, że to nie o mnie. Myślę, że dając redakcji wspomniany scenariusz chyba jasno wyraziłem swoją opinię o oryginale (i ten tekst w opisie scenariusza akurat przeszedł)
Raleen pisze:(za darmo - nie słyszałem by ktoś dostał za to złamanego grosza)
Etam, bonusy się trafiały, choć nie w gotówce
Uprzedzając, że zapłata w bublach- akurat to były rzeczy na których mi zależało, a kupić już nigdzie nie szło.
Raleen pisze:(bliżej przyglądałem się swego czasu nowemu i staremu "Piotrkowowi 1939" - jeszcze na potrzeby recenzji).
Ha! Dzięki recenzji, m.in. Twojej (bo chyba są dwie) w ogóle go kupiłem, podobnie jak Kock i kilka gier Dragona.
Te starsze przepisy jakieś takie mniej przekombinowane są...
A skoro o recenzjach mowa, to nauczyłem się, że recenzja bez podania źródeł, niestety często nadaje się głównie do wycierania deski sedesowej lub innych mało chwalebnych zadań. Dlatego cenię sobie autorów recenzji, czy nawet zwykłych wpisów na forach, którzy zamieszczają literaturę na której się opierali, wytykając błędy. Bo o tym, że jakaś gra jest skopana, to ja mogę napisać i gry na oczy nie widzieć.
I chwała pradawnym bogom za ten dział recenzji ;P
Dla pełności oglądu sytuacji dodam, że grałem w kawałek Normandii i Budziszyn (kilka razy) i podobało mi się. W ogóle WB po wyszlifowaniu jest fajne. Ostatnio zerkam też na B-35, ale wyrywkowo. Ostatnio wychodzą tematy wrześniowe w tym systemie, a żonę pasjonuje Afryka (mam Szczury Pustyni).
A co do ingerencji, to jest takie wydawnictwo "kartonowe", którego właściciel baaardzo ingeruje w projekty. No ale to firma z renomą, znakomitą jakością, itd..., cenowo również bliżej Zachodu :/ Nie, żeby to było coś dobrego i pochwalam, po prostu spotykam się ze zjawiskiem w różnych miejscach i skoro nie mogę tego zmienić (a staram się
) to przestaję się tym interesować.
Tak sobie myślę, że problemem rozwoju rodzimych gier wojennych może być "wąski" rynek. To się po prostu średnio opłaca i więcej wydawców niekoniecznie wyszło by na swoje. Jakimś rozwiązaniem lub może raczej wskazaniem drogi był 303 (tak zjechany tutaj, gdy został Grą Roku. Znamienne, prawda?). Nie myślę tu o starych wyjadaczach, bo tych stać na grę za 200zł co jakiś czas. Pomyślmy raczej o rodzicach nastolatków. Muszę pisać, czym się przeważnie będą kierować w wyborze (jeśli się już zdecydują)?
I chyba tylko profilowane wydawnictwo hobbystyczne (bogaty tata odpisuje sobie od podatku dobroczynność?) może zapełnić tę lukę. Chyba "Orzeł i Gwiazda" jest potwierdzeniem, że jednak można, za rozsądne pieniądze wydać fajną grę.
Bo firmy klasy np.Egmont, owszem świetne, sam kupuję, ale jeśli to nawet taktyka, to nie wojenna
Zamieszczałem kiedyś na tym forum moduł do Zun-tzu prostych gierek "Olszynka" i "Iganie" nie mojego niestety autorstwa, ale takich właśnie prostych tematów (a bardziej złożonych niż 303) potrzeba by wychować pokolenie twórców następnych, dopracowanych gier
Ktoś chyba nawet na tym forum projektował nowy Kursk. Może zacząć od czegoś mniejszego? Przecież nie każdy musi na początek kariery skleić Bismarka od Hala
Obawiam się, że ze względu na prawa autorskie może być problem z upublicznieniem niektórych rzeczy, ale... No, ja już mam pewien pomysł
tylko z czego tu czas wykroić...
Dzięki Raleenie za życzenia. Mnie niełatwo zniechęcić